Najpierw na temat. Ok, chcesz mieć poczucie, że skutecznie łapiesz mnie za słówka? Spoko. Tak, RO jest lepszy z Peterem Cushingiem. Ale nie dlatego, że jest on w CGI. Zwisa mi, czy osiągnęliby to np. charakteryzując aktora o w miarę podobnej twarzy (co jest standardem w kinie, łącznie ze sztucznymi elementami twarzy, doklejanymi aktorowi), czy wskrzeszając Petera jakimś rytuałem voodoo, czy też robiąc go w CGI. Obojętne. Ale film jest z nim lepszy, bo uczucia, jakiego doznałem jako fan, widząc Cushinga na ekranie, nie da się opisać. To było w stu procentach warte zachodu.
A teraz...
Napisałeś posta dokładnie takiego, jak się spodziewałem. Nos pod powałę, "bawicie mnie, dzieci", "ja jestem wielbicielem sztuki wyższej, nie to co ten motłoch łykający każde gówno." To fajnie, że czujesz się lepszy, a przynajmniej obdarzony lepszym gustem. Czuj się nadal tym wtajemniczonym, który zna się na sztuce, który przecież chadza do teatru, i którego oczywiście te opinie maluczkich nie ruszają, bo co oni tam wiedzą.
Tak, jestem strasznie "wściekły" na Ciebie. Ojej, jak bardzo. "A teraz boli", hehehe. Dobre. Ale wiem, zaraz napiszesz, że pewnie trafiłeś w czuły punkt, skoro do tego nawiązuję. Bo Ty przecież znasz swoich adwersarzy lepiej, niż oni sami, prawda? I wiesz najlepiej, jak się czują.
Najwyraźniej tłumaczenie Ci, że irytację budzi nie sama Twoja opinia, tylko sposób przedstawienia jej (z zadzieraniem nosa i poczuciem własnej elitarności) oraz fakt, że znowu oceniasz coś, nie obejrzawszy tego, nie ma sensu. Ok, przyjąłem do wiadomości.
Na marginesie... Żałuję, że się tu z Tobą starłem. Bo do tej pory, kiedy prztykałeś się z innymi userami, nie przyglądałem się temu zbyt dokładnie. Nie miałem potrzeby. Natomiast teraz, kiedy sam w to wszedłem, to niestety widzę to wszystko, o co czepiają się Ciebie inni. I nie podoba mi się to, co widzę. Smutne.
To miłego śmiania się z maluczkich, EOT z mojej strony.