po ataku serca na pokładzie samolotu
/News/21525,Carrie_Fisher_przeszla_rozlegly_zawal_serca_w_samolocie.html
/News/21531,Carrie_Fisher_nie_zyje.html
po ataku serca na pokładzie samolotu
/News/21525,Carrie_Fisher_przeszla_rozlegly_zawal_serca_w_samolocie.html
/News/21531,Carrie_Fisher_nie_zyje.html
Eh. Przy TFA Harrison miał różne wypadki zagrażające jego zyciu. Teraz Carrie.. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego tak samo zwycięsko jak Ford.
Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, chociaż rozległy zawał serca to poważna sprawa.
Jeśli chodzi o poruszoną wcześniej kwestię udziału Carrie Fisher w następnych Epizodach, to początek spoilera jeśli potwierdzą się spoilery i księżniczka Leia zginie w Epizodzie VIII oraz jeśli nakręcono wszystkie sceny z udziałem Carrie Fisher, to sam film jako tako nie ucierpi koniec spoilera.
Odejście Carrie Fisher byłoby bardzo przykrą wiadomością dla wszystkich fanów Star Wars, więc podwójnie życzę zdrowia!
Trzymaj się Carrie, wierzymy w Ciebie! Niech Moc będzie teraz z Tobą!
Może źle to zabrzmi, co teraz napiszę, no ale trudno. Myślę, że przy obecnym stanie zdrowotnym i/lub zaawansowanym wieku najstarszych bohaterów Trylogii Disneya (czytaj: Carrie i Mark), najlepiej będzie, jeśli w następnym epizodzie uśmiercą zarówno Leię, jak i Luke`a.
Niech Moc będzie z Wami.
Zgodzę się co do Carrie Fisher - jej stan zdrowotny z tego co czytałem nie jest idealny, a z roku na rok jest coraz starsza. Już teraz ma 60 lat i nadszarpnięte zdrowie.
Jednak muszę zaoponować w kwestii Marka Hamilla. Ma obecnie 65 lat, ale z tego co wiem cieszy się raczej dobrym zdrowiem.
Zresztą, przy dzisiejszej technologii nawet śmierć aktorów odgrywających istotne czy nawet główne role będzie li tylko przejściową niedogodnością. Widzieliśmy jak efekty specjalne w "Łotrze 1" spełniły swoje zadanie (co do ich oceny to się powstrzymam, bo jedni je chwalą, inni zaś krytykują za słabą jakość w porównaniu do innych produkcji), więc "naklejanie twarzy" powinno niejako rozwiązać problem. Nic nie zastąpi jednak żywego aktora, ale nie chciałbym, aby scenariusz pisano pod stan zdrowia czy wiek aktora czy aktorki, szczególnie z rolami legendarnych postaci (Luke i Leia).
waaat to Carrie ma 60 lat :o ja myślałem, że ona rzeczywiście stara jest, tak grubo po 70. W wieku 60, 65 lat ludzie potrafią aktywnie cieszyć się pełnią życia. W przypadku Carrie to dragi i alko spowodowały, że wygląda i brzmi jak wrak (plus patrząc na newsa - najwyraźniej jest wrakiem).
No niestety, nałogi takie jak wymieniłeś robią z ludzi wraki. Nie wiem czy i jaki wpływ miało to na wydarzenie związane z rozległym zawałem Carrie, ale wiadomo, że lepiej jakby nie było przeszłości wypełnionej narkotykami i alkoholem.
No tak, niby można postacie wygenerować komputerowo. W RO wyszło to znakomicie. A i tak, jakby to powiedział Orson: „to był ledwie ułamek możliwości”, ale jednak wolałbym, żeby w przypadku - odpukać w niemalowane - śmierci aktora nie nadużywano tej technologii. Nie zrozumcie mnie źle, stosowanie tego to krok w dobrą stronę i kolejne takie próby będą wychodzić jeszcze lepiej niż teraz, ale tak jak mówię: nie nadużywać, a w przypadku postaci pierwszoplanowych jakoś bym tego nie widział. Kiedy byłyby to takie role jak Lei i Tarkina, może trochę większe, to okej, ale nie przesadzajmy z tym.
Niech Moc będzie z Wami.
Usmiercenie nie jest jedynym rozwiązaniem, logicznym rozwiązaniem rozwiązaniem przynajmniej w przypadku Luke`a.
Carrie będzie walczyć, bo wciąż ma nadzieję. Niech Moc będzie z Tobą, Carrie.
I to w takim świątecznym okresie ;/na Polsacie twierdzą że stan Carrie nadal jest ciężki ;/
Kobieta, która dla fanów SW jest legendą kina, naszą jedyną niezastąpioną księżniczką Leią, walczy o życie w szpitalu, a fani w swoim samolubnym i chamskim myśleniu o CGI... no wiecie, shame on you!
A dla Carrie życzę dużo zdrowia, mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.
Zgadzam się!Carrie to nie tylko ceniona Leia, ale też wielką fanka SW.
Kto myśli o CGI ten myśli, tylko zauważ, że większość fanów chociażby w tym wątku bardzo przejęło się informacją, że Carrie jest w szpitalu nie patrząc, że to księżniczka Leia czy wielka fanka Gwiezdnych Wojen, ale po prostu że doznała czegoś tak strasznego jak rozległy zawał, co u każdego człowieka jest czymś niewyobrażalnie ciężkim do przeżycia. Podejrzewam, że większość osób wypowiadających się w tym wątku albo w komentarzu pod właściwym newsem właśnie to miała na myśli. Fakt, że Carrie gra Leię jest oczywiście ważny, ale tutaj nie jest najważniejszy.
Kwestia CGI jest natomiast normalnym następstwem myślenia "co by było, gdyby...". Idąc Twoim tokiem myślenia to sporządzanie testamentów czy pytanie o nie przez bliskich jest moralnie obrzydliwe.
Zawsze warto zastanawiać się "co by było gdyby", ja tego nie neguję, ale w tym przypadku to takie dzielenie skóry na niedźwiedziu w stosunku do tak wspaniałej osoby jak Carrie, ona jest przede wszystkim osobą, bardzo drogą fanom, a takie gadanie o CGI daje do zrozumienia że traktuje się ją jak maszynę którą można sobie wyrzucić i zastąpić czymś innym. To nie jest spoko.
A przykład z testamentem nie trafiony, ponieważ pisaniem testamentu nie zajmują się beneficjenci spadku, tylko osoba która owy spadek chce komuś przekazać po swojej śmierci.
Zatem przykład z testamentem jest według Ciebie w połowie nietrafiony, co nie zaznaczyłeś w swoim poście. To prawda, że spisaniem testamentu nie zajmują się beneficjenci spadku, ale zauważ, że przyjęciem pozycji "gdybania" można uznać samo jego sporządzanie (czyli wykonanie czynności na wypadek swojej śmierci) za moralnie dyskusyjne jeśli przyjmiemy afirmację życia jako wartość nadrzędną.
Tak samo w wielu przypadkach beneficjenci spadku wiedzą jak wygląda treść testamentu, który ich interesuje, mimo że nie brali udziału w jego sporządzaniu. Przyjmowanie, że jakaś część z nich zawsze czeka na śmierć bliskiego, który sporządził testament, też wydaje się nielogiczne.
Ale zgoda co do przedmiotowego traktowania Carrie Fisher. Jest to nie tylko aktorka droga społeczności fanów Star Wars, ale jest to (właściwie przede wszystkim) żywa osoba. Można mówić "co by było gdyby" jeśli chodzi o przyszłość księżniczki Lei w filmach, ale niezbyt dobre jest zastanawianie się na pierwszym miejscu jak "zastąpić" daną osobę CGI, inną aktorką itp.
Kobita trzeba przyznać, że zdrowo nie żyje. Wiadomość fatalna, ale wierzę, że będzie dobrze, bo 2016 pod względem zgonów znanych ludzi już jest fatalny, jakby jeszcze ona doszła to nie wiem...
jeden z moich pasażerów miał atak serca na pokładzie. Starsza Hiszpanka. Masakra, nikomu nie życzę. Tzn pierwszej pomocy w samolocie udzielałem dziesiątki razy, tak samo z udzielaniem tlenu. W sumie norma i spowodowane przeważnie paniką. Za to tę jedną babkę zapamiętam do końca życia. Pomogła mi obecna na pokładzie pielęgniarka, również Hiszpanka. Przeżyła, ale wylądowalismy w Estonii i stamtąd już zabrała ją karetka.
urzekła mnie twoja historia, ale co to wnosi do Carrie?
Skończ hejtować, Gwiazdka jest
Ma to, że i jej problemy zaczęły się w samolocie. Dopiero w takich momentach do ludzi często dociera, że wysoko nad ziemią, jeżeli na pokładzie nie ma lekarza, to Twoje życie jest w rękach załogi, a ich rolą nie jest chodzić po samolocie i pachnieć, ewentualnie czasem podać kawę.
wie każdy ogarnięty. Fakt, że ogarów mało na świecie, ale tak jest z samochodami, statkami, promami...
Swoją drogą... zastanawiam się czy chciałbym oddać życie w twoje ręce? Nie jesteś wszak długonogą pięknością, przechadzającą się from top to bottom, pachnącą obietnicą i ewentualnie czasem podającą tlen kawę :*
Może i nie, ale płeć piękna też musi się cieszyć
Swoją drogą dałeś mi do myślenia kiedy ostatnio widziałem stewarda na pokładzie samolotu. Nie jestem sobie w stanie przypomnieć...
Nie żeby mnie to smuciło
Ale jednak.
Lord Bart napisał:
Swoją drogą dałeś mi do myślenia kiedy ostatnio widziałem stewarda na pokładzie samolotu.
-----------------------
Ostatnio akurat wcale nie jest to trudne.
Lord Bart napisał:
Swoją drogą dałeś mi do myślenia kiedy ostatnio widziałem stewarda na pokładzie samolotu
-----------------------
Nie wiem gdzie Ty latasz i ile, ale albo masz prywatny samolot bez stewardów, albo mało doświadczeń. Steward to wcale nie taki nieczęsty widok. Tak średnio na 1 na 2 loty będzie przynajmniej jeden. Tak to wynika z moich doświadczeń. Jak lecieliśmy do Anaheim to w Luftwaffe nawet nas jeden pogonił, bo podobno jak staliśmy w trójkę i rozmawialiśmy sobie to robiliśmy tłum i co mogło powodować ryzyko.
Mnie się nieraz tak zdarzyło, że była ze mną wyłącznie męska załoga Zarówno kokpit jak i pokład. Może nieczęsto, ale zdarzało się
Warszawa-Berlin/Monachium i Monachium-Mediolan nie przypominam sobie facetów. Powrotnie też nie.
Pytałem moich rodziców to ostatni raz stewarda widzieli ze dwa lata temu lecąc do Hiszpanii.
Mówię co widzę, a raczej czego nie. Chyba, że znowu mam takie szczęście
Matek, a w sumie kim Ty jesteś? Myślałem, że nauczycielem, a tu ostatnio coś dużo o samolotach słucham.
No ja od marca pracowałem jako steward w czarterowej linii lotniczej. Sezon letni się skończył, samoloty poleciały do Arabii Saudyjskiej, ludzie poszli na bezpłatne urlopy, więc na zimę przestałem i do kwietnia jestem "uziemiony", ale spoko bo akurat pojechałem pracować przy świątecznej trasie ciężarówek Coca Coli xD życie na walizkach
Księżniczka mojego dzieciństwa, w której kochali się chyba wszystki chłopaki (lacznie ze mną) z mojej podstawówki. Trzymaj się, Carrie.
Fakt, zdrowego tdybu życia nie prowadziła, ale kto nigdy nie nadużyl używek (nawet legalnych) niech pierwszy rzuci kamieniem...
Nie wypada rzucać kamieniami, nawet jak się nie nadużyło... Na Bastionie są nieletni, potencjalnie jeszcze bez nadużyć
Współcześni nastoletni nie są obiektywnym kryterium, patrząc po kuzynkach... Ja w kazdym razie nie rzucę, bo się nie kwalifikuje i zgadzam się z tezą że tak czy siak nie wypada
A księżniczka niech nam zdrowieje i gra w kolejnych epizodach.
Ja nigdy nie nadużyłem używek żadnego rodzaju, legalnych czy nielegalnych. Ale bez obaw, nie mam w zwyczaju rzucać kamieniami. ;p
Wracaj do zdrowia jak najszybciej kochana Księżniczko! Moc jest w Tobie silna, nie daj się, potrzebujemy Cię
Info sprzed niecałej godziny.
My daughter, Carrie Fisher, is in stable condition.
If there is any change, the family will share the information at that time. To all her friends and fans, I thank you all for your prayers and good wishes.
Nareszcie dobre wiesci.
Hurrrra
Świetne wieści. Jednak nie chciałbym wyjść na pesymistę, aczkolwiek muszę spytać: wiadomo coś na temat ewentualnych powikłań, jakie Carrie Fisher może mieć po tak poważnym problemie ze zdrowiem?
Na razie nic nie wiadomo, ale z pewnością mogą być niebagatelne skutki. Jednak weź pod uwagę, że jej osoba (szczególnie teraz) to wielka inwestycja, i zapewne sam Disney zadba o to, by miała dostęp do najnowszych zdobyczy medycy, a pieniądze nie grają tu roli. Kobieta nie jest tak bardzo w czarnej d***, jak byłby zwykły człowiek. A i w samolocie był podobno ratownik medyczny, więc te pierwsze (bardzo ważne) minuty, nie zależały wyłącznie od załogi, a od kogoś żyjącego z tego, że udziela fachowej pomocy medycznej.
Ta, pewnie Disney ją zamrozi do momentu wynalezienia odpowiedniej technologii
Teraz nie ma się co spieszyć z oczekiwaniami. Jeśli jest stabilna, to z czasem ją pewnie poddadzą wszystkim niezbędnym terapiom. To jednak milionerka i córki milionerki.
Spekulować o skutkach nie ma sensu. Może za tydzień zacznie rehabilitację, a może za miesiąc zostanie wybudzona.
Właśnie wyszedłem z siłowni, zapaliłem papierosa i zajrzałem w telefon ... I jakbym dostał w twarz. Nie wiem kiedy ostatnio tak bardzo mocno odczułem śmierć znanej osoby. Sam jestem w szoku że aż tak bardzo mi smutno.
Cholera, i to właśnie teraz, gdy zdecydowała się po tak wielu latach wrócić do roli swojego życia...
Teraz już nic nie będzie takie samo. Wielka szkoda, niestety taka jest kolej życia - nie zawsze sprawiedliwa -czasami odchodzą najlepsi - spoczywaj w pokoju Księżniczko [`].
niech ten rok się po prostu już skończy.
;(
Zajrzałem na latest. Pierwsze co widzę, jak potoczy się IX bez Fisher, pomyślałem dramatyzują po czym widzę drugi od góry temat. May the Force be with you Carrie Fisher
A zatem Luke S miał rację, będzie CGI i to drugie, różne od pierwszego dla tej samej osoby...
Żegnaj Carrie, do zobaczenia po drugiej stronie
Nie wiemy czy w EP VIII Leia nie umrze, ale...eh...Muszę pzeboleć jej śmierć w samotności. Dlatego nie będzie mnie w najbliższym czasie na bastionie.
Szok! Nigdy nie byłem tak smutny po śmierci znanej osoby. Żegnaj Carrie.
W te święta powtórzyłem sobie OT, a teraz okazuje się że każdy następny seans będzie inny, ponieważ Carrie, czyli nasza księżniczka Leia, odeszła . Ostatnio tak się czułem kiedy odszedł Christopher Lee, i z drugiej strony, pamiętam jak kiedyś w jakimś wywiadzie Christopher Lee powiedział że dzięki swojemu dorobkowi życia zapewnił sobie nieśmiertelność, ponieważ zawsze będzie żył w tych filmach, a przez to w sercach i umysłach fanów. Myślę że to samo można powiedzieć o Carrie, dzięki SW ona zawsze będzie żyła w naszych sercach i umysłach.
[*]
Lepiej bym tego nie ujal
Ech i odeszła Dziwnie będzie się teraz oglądało Leię w filmie lub komiksie SW
Wiecie, sam jestem zaskoczony jak bardzo mnie ten news walnął. Ja mam swoje lata, widziałem sporo, wielu lubianych przeze mnie artystów już odeszło. I praktycznie nigdy nie przeżywałem tego aż tak, jak teraz śmierć Carrie.
To chyba ma coś wspólnego z tym, jak długo już jestem fanem Star Wars, jak ważne są one w moim życiu, i z miejscem, jakie Leia zaskarbiła sobie w moim sercu. Bo prawdopodobnie ta postać była moją pierwszą miłością - miałem sześć lat, obejrzałem OT i... wiadomo. Uwielbiałem ją od tamtej pory, a to już trzydzieści lat. Kawał czasu.
Jak poszedł news o zawale Carrie, to jakoś wierzyłem, że z tego wyjdzie. A tu nagle takie coś... Dziwnie teraz będzie.
Spoczywaj w pokoju, Księżniczko. Dziękuję za te wszystkie lata.
Współczuję ci Gunfi :`(.... Ehhh aż się popłakałam okropny koniec okropnego roku
Eeee teraz zauważyłem błąd...
Popłakałem* miało być
Już naprawdę pomijam to, że jesteś niesłychanym trollem na tym forum, a większość Twoich postów wywołuje niemalże skręt kiszek...
Ale, na Bogów wszelakich...
...zdecyduj się w końcu chociaż, jakiej jesteś płci!
Pomyliłem się... Wiem kim jestem i się z tym nie ukrywam akurat to jednorazowy błąd... I go poprawiłem...
Powiedziałem już że mój nick jest z sympatii a nawet czegoś więcej do tych postaci to raz
A dwa post pisałem wczoraj na szybko... I dzisiaj rano zauważyłem ten błąd...
Kwestia mojej płci została już wyjaśniona w innym temacie...
Najgorsze jest to, ze odeszla w momencie powrotu z aktorskiego niebytu....o ironio....powrocie dzieki czemus, ktory ten niebyt czesciowo spowodowalo
Tak, w momencie renesansu SW, a tym samym jej własnego. Pewnie gdyby nie te dwa filmy dziś jej odejście byłoby cichsze, a tak na chwilę świat znów sobie o niej przypomniał, by za chwilę ją stracić, ech.
za księdzem Twardowskim "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"
Czasem za szybko.
My, fani straciliśmy odtwórczynię kultowej roli, ale Carrie Fisher miała przecież rodzinę - wyrazy współczucia należą się głównie jej członkom. Stracili kogoś, kogo kochali i znali najlepiej...
Cóż, wybitną aktorką nie była, ale ikony czasem nie muszą być wybitne. Jeden z symboli SW. Seanse OT, a szczególnie TFA i VIII już nie będą takie same.
Naprawdę sądziłam że dojdzie do siebie po zawale. Najpierw był szok, wiadomo, ale jak zostało podane ze jest już w stanie stabilnym to już byłam spokojniejsza, a tutaj taka smutna wiadomość. Będzie nam Cię brakowało Księżniczko
Bardzo smutna wiadomość. W głębi serca liczyłem, że ten brak informacji raczej zaskutkuje długotrwałą rehabilitacją. Stało się inaczej, niestety.
A Carrie? Była bardzo specyficzna i niezapomniana. Na Celebration udało mi się ją zobaczyć dopiero za trzecim razem. W LAX się nie dostałem (był dodatkowo płatny panel), w Orlando za pierwszym razem wieczorem przed jej panelem była impreza w Disneyworldzie. Carrie zaniemogła. Takie to bardzo w jej stylu. Potem miałem szczęście zobaczyć ją na scenie w Orlando, Essen, Anaheim i Londynie. Niby wiele nie powiedziała, ale sposób w jaki prowadzono te panele i jak je rozbijała to coś pięknego. Carrie odpowiadająca na pytanie dziecka i zastanawiająca się dlaczego nagle przeszła na temat miesiączki. Carrie wspominająca imprezę ze Stonesami podczas "Imperium kontratakuje". Albo tarzająca się na dywanie, całująca z psem a potem fanem. No i ostatnio, gdy poszczuła Warwicka Davisa Garym. Dużo przeszła, miała bardzo burzliwe życie, a jednak mimo to miała dużo dystansu do siebie i wszystkiego i świata. Ile prawy w jej opowieściach, tego nigdy się nie dowiemy, ale były zabawne, pełne radości. A przy tym zawsze pozostawała księżniczką, taką prawdziwą gwiazdą. To bardzo smutny dzień .
Rozległy zawał serca... tak sądziłem, że niestety może doprowadzić do śmierci, ale jeszcze wczoraj jak czytałem wiadomości czy jakieś komunikaty na różnych portalach to można było wyczytać, że stan jest stabilny. Wiadomo, że byłyby jakieś powikłania, ale Carrie by żyła, a to byłoby najważniejsze, szczególnie dla niej i jej bliskich; w końcu przez lata zmagała się z nałogami, które ostatecznie z tego co wiem pokonała.
Niech Moc będzie z Tobą, Carrie. Zawsze.
Informacje o rozległym zawale nie napawały optymizmem. Ostatnie wiadomości na ten temat, rodziły nadzieję, że uda się jej pokonać owe trudności. Niestety, ale finał okazał się mało łaskawy. Życie jej nie oszczędzało, chociaż sama też nigdy specjalnie nad sobą się nie rozczulała, przyznając się do popełnionych błędów.
Może nie była najwybitniejszą aktorką w historii kina, ale dla mnie ze względu na Leię, zawsze będzie miała status tej najlepszej.
MTFBWY. Always.
Na ten smutny moment:
https://www.youtube.com/watch?v=wbFwvTI0fCU
Muszę dzisiaj włączyć TFA, żeby uczcić pamięć Carrie, a póki co, sądzę że na ten smutny moment nie może zabraknąć również tego utworu.
https://m.youtube.com/watch?list=PL5451AECD2438C404&v=Exu4QC2sqbY&itct=CA0QxjQYDSITCNKGv9SYltECFUmPVQodMrMAuDIKcGxwcF92aWRlb1oUVkxQTDU0NTFBRUNEMjQzOEM0MDQ%3D&client=mv-google&gl=PL&hl=pl
[*]
Zbyt wielu artystów i aktorów odeszło w tym roku. Myślałem, że chociaż Carrie Fisher przeżyje. W ogóle nie przeszło mi przez myśl, że może umrzeć. Byłem pewien, że utrata przytomności podczas lotu samolotem była tylko przejściowa, a potem aktorka wróci do zdrowia. A tu rano dowiaduję się o jej śmierci. Wielka strata. Nie wiem, jak będą wyglądały kolejne części Gwiezdnych Wojen bez niej, ale Carrie nie da się zastąpić. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym, a Moc będzie z Nią zawsze.
Muszę zacytować aż przez to słowa które mnie pocieszają
"Przez tyle lat - Zawsze"
dalej nie mogę uwierzyć że już jej nie ma ;(
Niestety. Żegnaj Carrie. Nawet Ford nie może w to uwierzyć.
Wracałem wczoraj pociągiem ze świątecznego wyjazdu do rodziny, kiedy przeczytałem tą smutną wiadomość. Pociekły ze 2 łezki i przez kolejne kilkadziesiąt minut prawie nie byliśmy w stanie rozmawiać z narzeczoną - oboje jakoś trawiliśmy tę informację. Nie spodziewałem się, że aż tak mocno to odczuję - cały rok ochodzili mniej lub bardziej znani artyści, do kilkorga czułem naprawdę wielką sympatię (Lemmy Kilmister, Alan Rickman, w trochę mniejszym stopniu mimo wszystko - David Bowie), ale chyba niczyja śmierć nie wprawiła mnie w tak podły nastrój, jak śmierć Carrie. Całe święta myślałem, że ona z tego wyjdzie, bo mimo wszystko - w przeciwieństwie do pozostałych, których zabrał feralny 2016, śmierć nie nadeszła od razu. Księżniczka walczyła do końca. Szkoda, bo jak ktoś już wspomniał powyżej - właśnie zaczynała wracać na właściwe tory, znów było ją widać. Będzie jej brakować...
byłam taka starwarsowo-szczęśliwa, w końcu poszłam do kina na Łotra, a tu taka smutna informacja na koniec dnia... A w trakcie filmu, przyszło mi do głowy, że nie sprawdzałam tego dnia czy nie ma nowych doniesień na jej temat.
Nie byłam bardzo zszokowana, bo niestety cały czas brałam pod uwagę taki rozwój wypadków. Część doniesień o wydarzeniach z samolotu nie napawała optymizmem. Ale przykro, naprawdę przykro... Najbardziej szkoda mi jej córki, jest jeszcze taka młoda. No i Gary`ego.
Odejście Carrie wywołało sporo wspomnień i refleksji...
W sieci widziałam hasło, że to w jej stylu odejść po tym jak obwieściło się całemu światu, że przeleciało się swego czasu młodego Forda. Coś w tym jest.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,21178286,debbie-reynolds-nie-zyje-aktorka-i-matka-carrie-fisher-zmarla.html nie no ja po prostu w to nie wierzę Boże za co ta kara Boska ....
Może Debbie Reynolds nie wyglądała na swój wiek, ale w końcu miała 84 lata, co w tym dziwnego że w takim wieku, po takim ciosie jakim jest śmierć dziecka zmarła?
Uczcijmy jej pamięć, ale nie przesadzajmy z tymi karami boskimi...
Hmmm tyle że z tą karą to taka ironia ode mnie (wiem że nie na miejscu) nie no wiadomo 84 lata to dużo... Ale znam przypadki co człowiek żyje i 100 lat...
Cóż miałem takie obawy już przy zawale Carrie. Ale ten udar. Wygląda jakby nawet, gdyby Carrie nic się nie stało to ona by wczoraj umarła.
Zaraz szlak jasny mnie trafi tyle fajnych ludzi już w tym roku odeszło z czego 2 razy wieczór włączam radio i słyszę ,że carie wcześniej Baker ,a dziś. włączam wiadomości isłyszę ,że ona.
Jeszcze tak pod koniec... Michael, Carrie, jej mama. Mam nadzieję, że ten 2016 już się skończy bez żadnych niemiłych zaskoczeń
Co za hipokryci.
Pewnie nie wiedzieliście w ogóle, jak matka Fisher ma na imię i czy w ogóle żyje, aż do teraz.
Jestem ciekawy, czy zawsze zatrzymujecie się przy tablicach i płaczecie nad klepsydrami nieznanych Wam osób z miasta/wsi? Nie, macie to gdzieś.
Czemu od razu hipokryci
akurat aktorką jest znaną... ja ją kojarzyłem poza tym akurat tego nie trzeba wiedzieć wystarczy spojrzeć na imdb czy filmweba
nie mniej ja jestem osobą wrażliwą i mnie to dołuje... na filmach na śmierciach bohaterów też płaczę np. Zgredek. Wcale nie trzeba kogoś znać tak działa magia kina, ja np. z wieloma filmami szczególnie tymi ulubionymi czuję więz z postaciami/aktorami. Co i tak nie zmienia faktu że dużo ludzi ostatnio umiera np. przez upały w Polsce starsi a nawet i młodsi... i też czasem się smucę jak słyszę w wiadomościach chociaż nie znam tych osób...
Biedna Billie i Todd masakra co teraz muszą przeżywać.
Wróciłem z kina z "Deszczowej Piosenki", a tu taka wiadomość... Najpierw Carrie po RO, teraz Debbie. Chyba do końca 2016 dam sobie spokój z seansami
Albo nie, jeszcze raz pójdę na "Singin` in the Rain".
Ta smutna informacja dobiła mnie dzisiaj całkowicie. 2 miesiące temu umarł mój kuzyn (zawał) - był jedynym dzieckiem mojej matki chrzestnej. Widziałem przez co przechodzą rodzice po śmierci dziecka i teraz to wszystko do mnie wróciło...
W czasie tegorocznej Wigilii na zawał umarł rowniez ktos z mojej rodziny (lat 70). Tyle sie mowi o raku a to zawał zbiera najwieksze zniwa..
Współczuję... a w sprawie zawałów to masz rację, ja jestem strasznym leniem i zawsze kiedy nie chce mi się tyłka ruszyć i iść pobiegać to myślę o moich bliskich którzy odeszli (tak się mobilizuję) - na pewne rzeczy mamy wpływ a na inne nie, ale trzeba coś robić.
Taki oto hołd pojawił się dla Carrie Fisher w grze Star Wars: The Old Republic: https://youtu.be/5QyzE6ZfGM4
Źródło (oraz więcej informacji): http://www.cdaction.pl/news-47828/gracze-skladaja-hold-carrie-fisher.html
Cóż tu napisać, wiadomość zapewne bardzo negatywnie zaskakująca, ale nie wpłynęła na mnie do tego stopnia, co śmierć innych osób w tym roku.
Może dlatego, że akurat z tą śmiercią się nijako liczyłem, w końcu Carrie nazbyt zdrowej diety nie utrzymywała. Niemniej jednak szkoda.
p.s Nie miałem gdzie wkleić więc wklejam tutaj :
http://www.wykop.pl/link/3530377/gwiezdne-wojny-stroj-niewolnicy-lei-zniknie-z-zycia-publicznego/
Sprytne Disney, robić takie manewry dopiero po śmierci "wizerunku". No ale hej to nowe SW ...
artykuł, nie dość że z naekranie, to jeszcze z 5 listopada 2015 roku.
Na datę nie zerknąłem, dziękuję za korektę.
O naekranie zbyt wiele krytyki nie słyszałem, więc zamieściłem, z drugiej strony w polskich mediach się często nie obracam.
A propos, udało Ci się napisać całego posta nie odnosząc się do jego właściwej treści
Ale że co? Bo Carrie? To jest przykre, ale jak sam napisałeś, była to rzecz z którą należało się liczyć ze względu na jej kondycję. Bardziej szokujące było odejście Bowie`go, bo ten skrupulatnie pilnował, by nic nie zdradziło jego fatalnego stanu zdrowia.
A reszta byłaby do omawiania, gdyby cokolwiek było tam do omawiania. Odzew na plotkę (bo w zasadzie istotą wiadomości było, zdaje się, nie epatowanie golizną Lei, a nie wydumana cenzura) był jednak bardzo negatywny, w tym - skrytykowany bodaj przez samą Fisher. A w ogóle to nie samochody tylko rowery, nie w Moskwie na Placu Czerwonym a w Petersburgu, i nie rozdawali tylko kradli ;P Napisał to Scott Campbell, koleś tworzący pokiereszowane anatomicznie potworki, który nie potrafi narysować normalnie kobiety, za to systematycznie eliminuje wszelką krytykę pod adresem swoich prac. Napisał to na FB (kolejne kryterium ujmujące wiarygodności), i z tego co mamy w cytacie - zabroniono im rysować ją w TYM STROJU W SEKSOWNEJ POZIE'. Czyli nie strój, a zestawienie go z wyzywającą pozą jest problematyczne, z czym większość z nas chyba się zgodzi, n'est ce pas?
comme ci comme ça ...
Scott Campbell - kicz i wiadro mułu, zgoda, ale co to znaczy "wyzywająca poza" ? Bo jeśli tak, to według mnie połowa legacy, republic etc. są do kasacji.
Więc umówmy się, że topos kobiety w SW zawsze był trochę retropinupowaty
Taka Aayla to prawie tylko takimi pozami się trudniła. Więc czego tutaj zabraniać, a czego nie ?
W sumie w "Legendach" najbardziej "wyzywająco" prezentowała się czerwonoskóra Darth Talon w lateksowym stroju odsłaniającym bardzo dużą część ciała.
I widzisz, skręciłeś w niebezpieczny rejon, bo teraz jest kwestia: kiedy kobieta w SW jest uprzedmiotowiona, a kiedy mamy zabawę konwencją I druga, równoległa: czy to że coś już miało miejsce w starym kanonie usprawiedliwia identyczną interpretację teraz, w czasach ewoluującego poczucia własnej wartości i feminizmu odmienianego przez wszystkie przypadki
Od razu zaznaczę, że moja interpretacja tego co wypada a co nie jest dosyć pokrętna i czasem wbrew temu co według `feministek` jest `OK` (i to na oba sposoby, bo często krytykowane popkulturowe wizerunki uważam za dobre, a te chwalone - za paskudne, np ta straszna Czarna Wdowa w Marvelach ). Tylko wiesz, jest solidna różnica między tym co było około 2000 roku a tym co jest teraz. Wtedy fandom składał się głównie z samców w wieku dojrzewania, dla których http://orig11.deviantart.net/e35a/f/2010/277/1/1/princess_leia_enslaved_by_j_scott_campbell-d25f6lu.jpg to jest super wizerunek księżniczki i nie widzą w tym niczego złego; to samo z Aaylą, Darth Talon, Deliah Blue... z drugiej strony jest Jarael, która generalnie częściej chodziła w worowatej odzieży niż w `seksownych` paskach. Nadal jednak to był rynek `ustawiany` przez facetów (wiem, Duursema była kobietą, ale nadal pracuje z mężczyznami i dla nich), i dla facetów jako odbiorców. I mniej bym to nazwała retro-pinupem, nie przy tych oleiście błyszczących kolorach kojarzących się z lateksem
W chwili obecnej płeć żeńska jeśli już nie przekroczyła 50% siły nabywczej samych komiksów, to na pewno świetnie równoważy (jeśli nie przeważa) chłopaków w nabywaniu gadżetów i okolic. I tak, ogólna interpretacja Slave Lei jest taka, że to jest przykład na to jak praktyczna osóbka została wciśnięta w ten strój i nie pozwala na to, żeby dać się podporządkować i zniewolić, i działa MIMO niego. Ale też faktem jest, że kostium zyskał brzydki posmak ordynarnego seks-symbolu, i PRowcy uznali, że lepiej będzie przepracować ten wizerunek na nowo, choćby dla samych zysków I jak najbardziej, zgadzam się że trzeba skończyć z szczuciem cycem; plotka jednak znacznie wyolbrzymiła pierwotne zamiary, a sama reakcja opinii publicznej ustabilizowała, gdzie przebiega granica tego co można zrobić.
Marvel jest korporacją, i choć trudno darzyć sympatią korpo - to jednak są nadzywczaj responsywni na to, co dostają zwrotnie od fanów. Nie twierdzę że to dobrze bądź źle (takie rzeczy ciężko ocenić nawet z perspektywy czasu), ale to oznacza, że w wielu miejscach są bezpieczniki.
Ale w kontekście Campbella to trochę jednak bardzo samozaoranie
-I widzisz, skręciłeś w niebezpieczny rejon,
Spokojnie - https://www.youtube.com/watch?v=LAf0QnLFS7Q
I druga, równoległa: czy to że coś już miało miejsce w starym kanonie usprawiedliwia identyczną interpretację teraz, w czasach ewoluującego poczucia własnej wartości i feminizmu
Tu nie chodzi o stary kanon, tu chodzi o to, że coraz mniej ludzi widzi te rzeczy z perspektywy historycyzmu. Nie wiem jak "uprzedmiotowienie" kobiety ma się do tego, że w zasadzie od początku istnienia klasycznego malarstwa topos nagiej kobiety przedstawiał boskość. I nota bene tyczyło się to w tym samym stopniu mężczyzn. Botticelli nigdy nie namalowałby nagiej niecnotliwej śmiertelniczki, a Venus jednak ... podobnie jak cała spółka z disegno. I teraz pytanie : było to w ten sposób zaaranżowane, ponieważ sztuką rządził bezczelny patriarchalizm, czy może kobiety świadome swej seksualności, chciały nieprzymuszenie nią epatować i przedstawiać jako coś nadnaturalnego, czcigodnego. Taka Boudicca czy inne Vestalki, oddające pokłon żeńskim bogom, raczej skłaniałyby się ku drugiej odpowiedzi.
Jeśli chodzi o "niewolniczą pozę", to jest ona legitymna, właśnie dlatego że taki obraz wrył się w świadomość kulturową. Po prostu tak "było". Kobiety z przyczyn zrozumiałych stanowiły nikły procent armii, więc były dobrym łupem wojennym. Historycyzm nadał tej pozie wiarygodność i dlatego nie powinno się tego zmieniać, chociażby z szacunku do oryginalnego zamysłu twórcy SW, co by o nim nie myśleć, a już na pewno nie z powodu jakiejś wydumanej nowożytnej zamiany ról.
Tylko wiesz, jest solidna różnica między tym co było około 2000 roku a tym co jest teraz. Wtedy fandom składał się głównie z samców w wieku dojrzewania,[..]
W chwili obecnej płeć żeńska jeśli już nie przekroczyła 50% siły nabywczej samych komiksów, to na pewno świetnie równoważy (jeśli nie przeważa) chłopaków w nabywaniu gadżetów i okolic.
[...]
Ale też faktem jest, że kostium zyskał brzydki posmak ordynarnego seks-symbolu, i PRowcy uznali, że lepiej będzie przepracować ten wizerunek na nowo, choćby dla samych zysków I jak najbardziej, zgadzam się że trzeba skończyć z szczuciem cycem;
Niestety jest. Ja natomiast myślę, że kobiety miały niezmienione, bardzo adekwatne poczucie własnej wartości, czy to w 2000, 2016 i nadal będą je mieć w 2026, niezależnie od tego co się im pokazuje.
Załóżmy, że te dane odnośnie żeńskiej części fandomu są akuratne, jestem w tolerancyjnym nastroju , to na pewno nie wyewoluowały one same z siebie. Fanek jest więcej, bo mają więcej punktów zaczepnych w postaci heroin i bo SW stało się bardziej medialne, ale nie jest to proces naturalny. W clone wars była słodka (girlempowering) ahsoka i bożyszcze Ani, przed chwilą była iście chłopakowa Daisy, teraz jest Jyn (czy jak ją zwał). Fajnie, tylko że te całe wciskanie na siłę owych postaci, wcale nie poprawia wizerunku kobiety w SW jako takiego, no bo księżniczka Leia, aktywna politycznie przywódczyni ruchu rebeliantów prowadząca "misje humanitarne", szara eminencja i siostra bohatera nr.1 galaktyki, wydostająca się z każdej zasadzki, jest dla mnie o wiele lepszym symbolem niezależnej kobiety niż "silna mocą" Daisy która po paru minutach macha mieczem etc. wszytko to będąc w stroju niewolnicy czy też nie.
Ale w kontekście Campbella to trochę jednak bardzo samozaoranie
Oj tam, oj tam
Rejon jest niebezpieczny, bo jest kontrowersyjny I myślę, że gdzie by go nie zacząć to może zrobić się zbiegowisko awanturników
Sądzę że w pierwszym akapicie dochodzi do zgoła niepotrzebnie podkreślonego kontrastu; ewolucja społeczeństwa doprowadziła do modelu patriarchalnego, owszem, z czym chyba nie ma co dyskutować co nie sprawia z automatu że kobiety uważały się za gorsze. Nie zmienia to faktu, że Grecy uważali kobietę za coś gorszego od psa i odmawiano jej duszy, a ciało uważano za pośledniejszą wersję męskiego; średniowieczna kobieta była nasieniem szatana, renesansowa dalej jak rządziła, to częściej zza pleców (można spekulować skąd panieństwo Elżbiety I, ale nie ma się co oszukiwać - małżeństwo trochę podkopałoby jej rolę jako monarchini); XVIII wiek dla kobiet to głównie rokoko a nie intelektualne oświecenie, dopiero XIX wiek to jakieś początki emancypacji. Kobiety mogły uciekać się do swojej erotyki by manipulować mężczyznami, ale nie zmieni to faktu że nie były równorzędne mężczyznom, a znacznie częściej były przedmiotem handlu i targów wszelkiej maści. Były zależne ekonomicznie i społecznie od mężczyzn.
Rzecz jasna mówimy o kulturze chrześcijańskiej wyrosłej z Antyku, bo w Egipcie, w społecznościach barbarzyńskich oraz sporo dalej poza basenem Morza Śródziemnego balans przedstawiał się nieco inaczej Ale też ich wpływ na kulturę europejską, która się tak rozpełzła i dała nam ostatecznie kinematografię, jest pośledniejszy.
Następnym punktem jest kwestia kobiecej nagości. Botticelli, Tycjan, Tintoretto, Corregio - owszem, malowali sceny mitologiczne; ale Boucher, Ingres, Goya, Courbet czy Monet ze swoją skandaliczną Olimpią - nie. I faktycznie golizna była najpierw biblijna (Batszeby), potem mitologiczna, a potem przeradzała się w codzienność, ale pokazuje to tylko, że ów typ (nie używałabym chyba jednak określenia `topos`) w sztuce ewoluował. Ale tutaj już odlatujemy od tematu głównego, ponieważ...
Ostatnia sprawa: zamysłu twórcy. Leia w Powrocie Jedi nigdzie nie pręży się w swoich skąpych szmatkach, nie wykonuje uwodzicielskiego (czy jakoś tak) tańca jak Oola, a ostatecznie dusi Jabbę łańcuchem nie wykonawszy bodaj ani jednego erotycznego ruchu. Więc jak już, to brak dalszego seksualizowania postaci poprzez przedstawianie jej w `seksownych` pozach byłoby szacunkiem dla wizji autora. Nie sam strój jest problemem, podkreślę, tylko to, że urósł do innej rangi, właśnie seks symbolu dla wyposzczonych nerdów. Poszlaki wskazywałyby że stąd bierze się cała sprawa ograniczania podobnych przedstawień - ponieważ wtórnie nadano mu nowe znaczenie, które jest w dodatku niedobre dla strony `familijnej`.
Co do udziału kobiet na rynku czytelniczym komiksów, komentarze sprzed ponad roku -
https://www.theguardian.com/books/2015/sep/18/female-comic-book-readers-women-avengers-a-force
http://comicsalliance.com/female-readers-growing-market/
http://www.comicsbeat.com/market-research-says-46-female-comic-fans/
...a nie jest to strefa, która zaliczyłaby gwałtowny spadek. Założenie, że siła nabywcza jajników lawiruje w okolicach 40-50% jest bezpieczne i uzasadnione. Jedna śmieszna uwaga - z mojej obserwacji wynika, że nastolatki są przyciągane nie przez komiksy z kobietami i o kobietach, ale przez fajnych superbohaterów, którymi można się poekscytować.
Natomiast gdzieś, w innym miejscu i innym czasie pisałam na tym forum, że znamienne jest, że pełnokrwiste bohaterki mogące być modelem dla innych kobiet to Leia, Sarah Connor, która przechodzi ładną ewolucję, Ripley czy Selina Kyle u Burtona, a nie te Scarlett Johannson czy inne... nawet nie wiem które inne, bo na chwilę obecną brak takich heroin O, ok, ciekawą z takiego `feministycznego` punktu widzenia postacią jest netflixowa Jessica Jones, gdzie serial stanowiący część rozrywkowego świata Marvela podejmuje poważniejsze kwestie - opresji, gwałtu, radzenia sobie z traumą. Czy to jest telewizja wysokich lotów - nikomu wciskać nie będę (zostawię to Shedowi ;P), ale dalej - jest to część tego wszechobecnego już uniwersum i przez samą osmozę dociera do szerszego odbiorcy niż możnaby sądzić po temacie.
O Rey nie chce mi się już sprzeczać, co do Jyn - w moim odczuciu to nie jest `bohaterka` w sensie wzorca do naśladowania, ile postać równoprawna z widzem, ani szczególnie do lubienia, ani do stawiania za wzór. Ale tu się pewnie zgodzimy, że paradoksalnie, mimo upowszechniania się pozycji `dla kobiet` nie jest to równoznaczne ze skokiem jakościowym. Może stąd że sprawa jest świeża i każdy gra bezpiecznie, bojąc się popełnić faux pas. Przyjdzie nam się przekonać z czasem ;P
Wychodzi na to, ze sama sobie rysunek narysujesz
Przy kręceniu scen w bikini w RotJ owijali biedną Carrie jakąś tkaniną, pomalowywali pod kolor ciała aby optycznie zmniejszyć piersi żeby zbytnio nie podniecać gimbazy. Bo ciągle zapominamy, że starłorsy to bajka dla dzieci, i wszelkie wyzywajace pozy są niewskazane.
Bajka dla dzieci w której nie nosi się bielizny😉
Star Warsy są poniekąd dostosowane do dzieci żeby rozszerzyć target i można było więcej kasiorki wyciągnąć. (I czy to nie Tobie jest niewsmak widok dzieci w koszulkach z Vaddim?) Ach,te pozory w biznesie😁 Założę się że ktoś tam przemówił swego czasu Georgowi do rozsądku. Żeby nie klepał np. o kazirodztwie u L&L i innych takich smaczkach (rozdwojeniu jaźni😝). No to George zaczął gadać co wypada typu : "Chciałem zrobić film dla dorosłych, wyszedł mi dla dzieci", żeby słownie zatuszować że zrobił dokładnie odwrotnie. Gadał jedno ale i tak zrobił co chciał, po swojemu 😃
ano, art z wyprężoną Leią w skąpych szmatkach nie pójdzie raczej do pokoju dziewczynki; nastolatka zaś też nie przyjmie go szczególnie entuzjastycznie
CF
/News/21554,Okiem_sceptyka_4.html
Polecam obejrzeć niektóre inne jej filmy. Wczoraj zacząłem, dzisiaj skończyłem "Na przedmieściach" z Tomkiem Hanksen - jest miło
Nie jestem pewien, czy już było o tym pisane na Bastionie: http://film.wp.pl/bright-lights-zobacz-zwiastun-dokumentu-o-debbie-reynolds-i-carrie-fisher-wideo-6076643359711873a
https://mediainside.pl/2017/01/dokument-carrie-fisher-debbie-reynolds-prywatnie-hbo/
Premiera 13 stycznia
Jeszcze chyba nikt nie pisał o tym filmie z Celebration. Proszę wstać, Księżniczka:
https://www.youtube.com/watch?v=sE99le5FBrY&feature=share
Eh.. Ostatnio często mamy fake`owe informacje, ale to wygląda na prawdę. Po raz kolejny widzimy jakim gównem są narkotyki:
http://www.refinery29.com/2017/06/159665/billie-lourd-statement-carrie-fisher-cause-of-death
"Drugs" to także leki.
She takes nearly two dozen pills a day. But when she blows off her dosages, the result is havoc
https://www.psychologytoday.com/articles/200111/interview-the-fisher-queen
Też można przesadzić. W sumie House też podchodził pod narkomana...
Okrągły Rok. [*]
Niech Moc Będzie Z Tobą!
tylko, że na B nie ma zwyczaju odkopywania (jeśli to pasujące tutaj słowo) tego typu tematów co roku...
No i? To Carrie, tak ważnej dla fandomu osoby dotąd nie straciliśmy... (nie gniewaj się, Kenny). Nie widzę nic złego w przypomnieniu o jej śmierci. Czemu ma służyć ta "podpowiedź"?
ma służyć, że na B nie robimy takich rzeczy. Urodziny są powtarzalne, rocznice śmierci... nie bardzo. Co widać przez praktykę, tak jak i w temacie Carrie - jak na ważną dla fandomu nikt inny nie odkopał tego tematu.
Przynajmniej my się nie okłamujmy Gufi. Opłakałeś ją? Ja też. Jest w mojej pamięci jak opisywałem w recenzji TFA czy wspomnieniu - młoda, żywiołowa, w niewolniczym kostiumie.
I tyle.