W tym temacie będziemy dzielić się opiniami, które momenty w "Łotrze 1" były fajne, a które beznadziejne.
W tym temacie będziemy dzielić się opiniami, które momenty w "Łotrze 1" były fajne, a które beznadziejne.
Fajne:
-Pierwsze pojawienie się Tarkin... Widzimy, od tylu, że to on i sobie myśle jeśli się obróci pewnie oddalą kamerę (jak w ROTS), nagle obraca się i chwila prawdy - SZOK
-Zamek Vadera na Mustafar, jego pierwsze pojawienie, Vader bez zbroji, ogólnie cała sekwencja łącznie z rozmową z Krennickiem.
-Smaczki typu tych dwoch zbirów z kantyny z ANH (zapomniałem ich imion), oglądam film nagle jakiś rozwalony znajomy nos mignął mi przed oczami, a sekundę pózniej jego kosmiczny towarzysz i banan na twarzy Albo w tle nazwisko Syndulla, R2 i C-3PO, wzmianka o Obi-wanie, nie wprost ale fani od razu skmają o co cho, Bail Organa, dowódcy Eskadry, Jan Dondona, identyczna grafika planów DS, Bail mówiący że musi wracać na Alderaan (w głowie sobie myslalem, "stary nie wracaj") oraz Bail rownież nie wprost mówiący o Lei.
-Ostatnia sekwencja z Vaderem który niczym w nowych komiksach z nowego kanonu wyciął w pień cały oddział rebeliantów, a plany dosłownie uciekły mu z pod nosa
-Płynne przejście do ANH
-Co do Lei fajnie, że przekazali jej plany, ale mam mieszane uczucia, czy chciałem widzieć jej twarz.
-Śmierć głównych bohaterów - odważne i mocne sceny, a także wzruszające.
Słabe:
-Cassian powinien zginąć lub być połamany gdy spadł i tak myslalem, do czasu gdy nie wrocil i nie zastrzelił Krennica.
-Liczyłem na śmierć Krennica z rąk Vadera, ale w sumie fajny motyw, że jego ukochana gwiazda go zabiła - mieszane odczucia.
-Trochę powolnie zaczynająca się akcja filmu, ale rozumiem, że trzeba było nakreślić Backstory - mieszane uczucia, muszę sie do tego przyzwyczaić bo do tej pory mieliśmy w SW napisy w których było bavkstory i od razu wpadaliśmy w środek jakiś wydarzeń
-Słaby jest brak kilku scen ze zwiastunów
Ogólnie film mi się bardzo podobał, jest lepsze od TFA, które uważam za świetne. Jutro idę na drugi seans
Ja uważam ten film za ogólnie słaby, czegoś mi w nim brakowało. Z filmem jest jak z muzyką z niego tzn. są elementy SW (nawet dużo) ale wszystko jest jakieś inne wg. mnie nie pasujące do SW.
O ile jarałem się wszystkimi zapowiedziami, trailerami itp. tak z sali kinowej wyszedłem z poczuciem, że to nie był film z uniwersum SW tylko z elementami SW.
zacznę od minusów:
- tak jak w soundtracku znane motywy są jakby wydłużone, rozciągnięte. Tak samo film jest rozciągnięty, wydłużony, czasami aż nudny.
- ostatnia scena. Super wejście Vadera WOW jest moc, jest gniew, strach, przerażenie ale wtf???? ich jest tam tylko ok 10 (nie pamiętam dokłądnej ilości) jak długo on ich będzie jeszcze zabijał, ile ten rebeliant będzie trzymał jeszcze te plany, i finał noszzzz k.... serio dlaczego Vader nie zabił tego co uciekł z planami wystarczyło żeby go złapał mocą i udusił.
- Po co szturmowcom pancerze i hełmy skoro przed niczym nie chronią??? Jakiś gostek, uderza ich kijem w hełm a oni tracą przytomność??? WTF
- Po co strzelali z GŚ??? Przecież każdy z nas zna potęgę i efekt tej broni. A dla tych co nie znają bo nigdy nie oglądali to powinna być broń która ma niszczyć planety a nie je nadgryzać. W ANH została zaprezentowana potęga GŚ, nie powinno być tego tutaj.
Nie powiem strzał i efekt na planecie świetny ale jak to się ma do ANH w którym jest strzał pyk i planety nie ma, a tutaj powoli się to wszystko rozpada i rozpada i rozpada i roz.... ??? Z orbity widać jak szybko pierścień po wybuchu się powiększa a na planecie czas jakoś inaczej płynie. Rozumiem że tu użyto jednego generatora ale tak w ANH też planeta powinna się powoli rozpadać ale za to do końca.
Do plusów zaliczam
+ wszystkie ester egg (tych dwóch typków z ANH, Generał Syndula, Ghost, Hammerhead, Organa, Tarkin, Chopper i inne)
+ wszystkie sceny z Tarkinem jak dla mnie rewelacja, widać że to jest facet który ma władzę i nie waha jej się używać
A to nie wiem do czego zaliczyć do plusów czy do minusów.
K-2SO jedyna postać z filmu, która wg mnie była autentyczna, w którą mogłem uwierzyć i której intencje i oddanie dla sprawy były najbardziej wiarygodne. Nawet jego "śmierć" ruszyła mnie najbardziej albo tylko jego śmierć mnie ruszyła, chociaż scena w której go rozstrzeliwują też jest przydługa. Ile on rzeczy zdążył jeszcze powiedzieć głównym bohaterom. Na plus jego autentyczność na minus jej brak w innych postaciach.
ok nie chce więcej tego posta przedłużać chętnie z kimś podyskutuję o innych + i - jeśli tylko ktoś będzie miał ochotę.
Filmu nie skreślam, chcę go oglądnę jeszcze min 2 razy, może wtedy się do niego przekonam.
Widziałem RO, jak do tej pory tylko jeden raz ( a zamierzam zobaczyć co najmniej ze 3), aczkolwiek film nie ujął mnie jakoś specjalnie. Na chwilę obecną najlepsze sceny (w mojej opinii oczywiście ) to:
- Końcowa sekwencja z Vaderem - po prostu miazga w czystej postaci, jeden z najlepszych momentów w SW.
- Strzał w Jehde z Gwiazdy Śmierci i następująca po nim eksplozja. Od czasów Mad Maxa nie widziałem tak świetnych efektów.
- Walka Chirrut Îmwe ze Szturmowcami. Chodź w mojej opinii totalnie nie pasuje do tego filmu (niech mi nikt nie opowiada, że to film o zwykłych żołnierzach rebelii - raczej o terminatorach-komandosach), to ma przecudowną choreografię.
-X-wingi lecące w deszczy - jedno z najfajniejszych ujęć w SW.
-Zderzenie się dwóch niszczycieli
-Zamek Vadera i Vader bez zbroi.
A jeśli chodzi o momenty które mi się nie podobały:
- Chirrut Îmwe idący między strzałami szturmowców, jak dla mnie kuriozalna scena nie pasująca to filmu.
- Większość śmierci głównych bohaterów była kiczowata.
-Scena rozmowy Vadera z Orsonem - byłoby super tylko... Mroczneu Lordowu odstaje kołnierz... Dla mnie straszliwie zniszczyło to klimat, zwłaszcza, że w ŻADNEJ części nie miał tak na odwal się zrobionego przebrania. Nawet w ANH.
+ ostatnie wejście Vadera,
+ wejścia Tarkina, mimo, że wyraźnie widać, że jest z gry komputerowej, a nie jest człowiekiem,
+ wypowiedzi K2SO oraz jego śmierć,
+ śmierć tego pilota, którego imienia nie pamiętam, ale była taka, jaka powinna być,
+ różne smaczki z ANH,
+ przepychanki słowne między Malbusem i Chirrutem,
- wprowadzenie do filmu - początek do mniej więcej przebudzenia się Jyn już jako dorosłej, to był festiwal drewna,
- ośmiornica(?) czytająca myśli(?xD) temu pilotowi, którego imienia nie pamiętam. A potem jakby o jej skutkach działania zapomniano(?) WTF?
- wprowadzenie Krennica zasługuje na swój oddzielny punkt,
- poza wymienionymi wcześniej jako plusy - wszystkie inne śmierci - albo patetyczne (Chirrut i Malbus), albo tandetne i ckliwe (Jyn i Cassian), albo niezapamiętywalne (jeśli był jeszcze ktoś w Łotrze, kto zginął, a kogo nie pamiętam, to wpada tutaj ),
- Mikkelsen gadający jako hologram i przed zgonem,
- Jyn - wszędzie,
- wylatujące po raz pierwszy TIE,
- Cassian "zabili go i uciekł", który robi teleporta a`la Kylo za plecki Krennica (pewnie utajony force user),
- Cassian "zadźgam bez mrugnięcia okiem jakiegoś pomniejszego noł nejma, który przekazał mi info - mając konstruktora Gwiazdeczki na muszce będę mieć moralne dylematy",
- Jyn "Saw, opuściłeś mnie!" za minutę o tym zapomniała xD
>Chirrut Îmwe idący między strzałami szturmowców, jak dla mnie kuriozalna scena nie pasująca to filmu.
Imho to taki trochę ukłon w stronę fanów i beki z niecelności szturmowców - podobnie jak tekst Jyn do Kutasso, że "celowałby do ciebie, a trafiłby we mnie". Poza tym pasuje całkiem nieźle, bo Chirutt przez cały film był fanatykiem Mocy i Moc pomagająca mu w ostatnich minutach życia to całkiem przyjemny motyw.
O ile pamiętam, to wtedy w akcji byli już ci bardziej elitarni szturmowcy, którzy trafiali całkiem nieźle - więc akurat ten spacer Chirruta to pokaz że "sprzymierzeńcem jego jest Moc".
W momencie taranowania Niszczyciela Imperium przez Hammerheada, korwetta wyraźnie taranuje tego co miał unieruchomione silniki, i był pozbawiony tarcz. A mimo to w momencie zderzenia niszczy się głównie ten sprawny statek. Czyżbym coś przeoczył? Rozwalić się powinien ten uszkodzony, a eksplozja mogłaby odrzucić tego drugiego na bramę. Efekt by był taki sam, a nie byłoby tego błędu.
Ktoś może mi wyjaśnić, jak zachowałaby się taka tarcza w starciu z obiektem o takiej masie?
Chronologicznie:
+ Deathtrooperzy
+ Cassian skrytobójca
+ wreszcie brudni i zmęczeni życiem stormtrooperzy na jakimś gwiezdnym zadupiu
+ walka na ulicach Jedhy
+ K2SO <3
+ Chirrut <3
+ rozgrywki pomiędzy Krenniciem a Tarkinem. W ogóle odtorzenie Tarkina <3
+ anihilacja Jedhy
+ całkiem zgrabna akcja rebeliantów na Eadu (w końcu ktoś pozytywny ginie od przypadkowej rebelianckiej bomby)
+ sankturaium Vadera na Mustafar
+ narada na Yavinie i rozmowa o Kenobim
+ cała akcja na Scarif <3
+ wejście ̶s̶m̶o̶k̶a̶ Vadera na pokład rebelianckiej jednostki dowodzenia
- nie poddoba mi sie moment w którym pojawia się logo filmu. Jest taki... z dupy i źle wmontowany
- Jabbo-Ctulhu czytający myśli
- przerysowana gra Whitakera
- TIE wylatujące z tej bramy od pola ochronnego wyglądały sztucznie
- brak kilku scen z trailerów - zwłaszcza Jyn, Cassiana i K2SO biegnących na wprost strzelajacych AT-ACT. Z tym, że to wymagałoby znowu zmiany scenariusza.
A mi się najbardziej podoba moment jak widownia z głupich śmiechów zaczyna sobie uświadamiać że to całkowicie inny film niż epizody i pełno w nim śmierci. To film wojenny. Dlatego też podejżewam że nie wszystkim ten film przypadnie do gustu.
Mi się podobał.
Słaby był każdy moment, w którym szturmowcy byli pokonywani przez jakiś kijek zagłady. Na prawdę nie wiem po co im te pancerze.
https://youtu.be/CehVgQ43pn0?t=90
Bardziej by mi było łatwiej wypisać plusy i minusy więc może na tym się skupię... bo momentów za bardzo już nie pamiętam z tego powodu że film na mnie nie wywarł żadnych emocji
w każdym razie zacznę od plusów bo jest ich malutko
+ strona wizualna filmu i tu zaznaczę imo bardziej patrzę na stronę wizualną tego filmu a raczej ją sobie przypominam to nie jest ona tak cukierkowa jak w TFA momentami wielu mówiło że "efekty TFA" to tylko efekty i szybko się zestarzeją i pewnie tak będzie co ten film pokazuje choć jednak wolę efekty TFA mimo wszystko
+ charakteryzacje też dość mocny punkt filmu mimo wszystko nawet charakteryzacja Jyn pod koniec mi się podobała
+ mimo wszystko no jednak Vader, dam go na plus aczkolwiek dla mnie nadal to nieudolna próba ratowania nudnego filmu
no i z plusów to by było na tyle teraz minusy
- brak klimatu
- brak magii i wcale mi nie chodzi tu o Jedi czy o jakąś moc, chodziło mi o ducha uniwersum Star Wars coś co sprawi że poczuję się jak na filmie z uniwersum Star Wars
- brak kilku scen ze zwiastunów - porażka jak dla mnie
- humor wymuszony generalnie mogłoby go nie być...
- aktorstwo jak dla mnie najgorsze w SW jednak... takie Igrzyskowe vol 5 nie pasuje mi to do star wars ok lubię Igrzyska śmierci ale to nie pasuje do Star Wars
Felicity - Katniss tyle że w gorszym wydaniu no i beczy jeszcze bardziej w jednym filmie niż Katniss w dwóch ostatnich...
Cassian - Gale czy jak mu tam było. Brakowało mi tylko pocałunku jego i Jyn no i mielibyśmy parę Igrzyskową...
Bodhi - Peeta chociaż on nieco lepszy od drewnianego aktora drugiej postaci nie mniej i tak słabo
- tytuł filmu... jak już napisałem dla mnie to nie film z uniwersum Star Wars a ma dopisek w tytule "gwiezdne wojny historie" gdyby nie było tego dopiska jako Łotr 1 oceniłbym film pozytywnie
- brakowało mi emocji (ale to może wina kawy którą wypiłem na 5 godzin przed seansem nie spałem od 5:00 tego dnia) spróbuję w związku z tym dać filmowi jeszcze jedną szansę może tym razem będzie lepiej
- brak wojny w filmie wojennym. Ok może jest on nieco bardziej wojenny w porównaniu do poprzednich części SW ale tak czy inaczej obiecywano tego więcej tym czasem pod koniec zmienia to się już w typową marvelozę a szkoda
neutralnie
+/- muzyka po seansie dałbym ją do minusów ale spodobał mi się utwór Krennic Aspirations czy jakoś tak posłucham resztę może mi coś wpadnie. Muzyka na pewno zła nie była ale dobra też nie... na razie pół na pół więc
+/- droid K2-SO dałbym go do plusów bo jeszcze liczyłem przed seansem że otrzymamy najlepszego droida poza R2-D2 ale czy na serio? musiał irytować czasem jak C3-PO? który irytuje we prequelach, częściach 4 i 6 bardziej niż Jar Jar? może nie irytował aż tak więc dlatego dla mnie to nie minus ale też i nie plus
Póki co tyle... jak coś mi się przypomni to dopiszę więcej
wiedziałem że o czymś zapomnę bo jest rano i zaspany. Do plusów jeszcze
+ smaczki do ANH mimo tej sztucznej Lei fajnie było zobaczyć taki koniec filmu który jest właściwie początkiem ANH
A ten dalej swoje...
Napisałem swoje zdanie swoje zarówno plusy jak i minusy które znalazłem w filmie nie mam zamiaru się z tobą kłócić... moja opinia - twoja jest inna
Eh, Denny, Denny, to po co piszesz, skoro każdą dyskusję zbywasz "to moja opinia a twoja jest inna"?
No bo mam takie prawo do jej wyrażenia jak ty czy inni. I skończmy ten temat... proszę. Ja się waszych nie czepiam nie czepiajcie się moich. A jak chcecie pogadać. To napiszcie w czym się ze mną nie zgadzacie ale normalnie a nie kryjcie się jakimiś odzywkami "a ten dalej swoje" jakbym nie mógł wyrazić swojej opinii. Chyba wyraznie w temacie jest zaznaczone że każdy może wypisać plusy i minusy tak? no to napisałem
Dobre strony:
- Chirrut i jego "moc jest silna we mnie, ja jestem silny mocą" Dobrze, że ktoś wyznający moc jest w tym filmie.
- przeszłość rodziny Erso, pokazana do napisu ŁOTR 1.
- podoba mi się śmierć tylu "dobrych" ale szczerze, gdzie Cassian i Jyn się przytulali byłem wzruszony i nie mogłem wydusić z siebie słów..
- Krennic zniszczony przez swoją ukochaną zabawę po strzale Tarkina.
- Darth Vader na Mustafar, zobaczyłem Vadera żyjącego jak normalny człowiek.
- Liczne nawiązania do Nowej Nadziei jak Obi-wan, dwójka z Kantyny itp.
- najlepsza scena: wejście VADERA I TOTALNY ROZPIERDZIEL!
- Leia uciekająca z planami DS
- dużo humoru,
Słabe:
- co jak co, ale śmierć tego robota mnie wkurzyła. Był fajny, chciałbym go zobaczyć.
Wiadomo, że jest to dość znany stan rzeczy, że po premierze nowych epizodów, spin-offów itd. pojawiają się nowi, ale teraz to jest jakiś nalot tych "świeżaków".
R1 powiela trochę kaszanę - którą zaczęło TFA (eskadra Poe)- związaną z podróżami w nadprzestrzeni.
Jak mówił Han Solo do Luke`a - Podróż w nadprzestrzeni to nie młocka, chłopczyku. Próbowałeś kiedy przeliczyć
skok nadświetlny? ...- To nie takie proste. Nie byłoby przyjemnie, gdyby nas doścignęli, ale jeszcze
mniej, gdybyśmy w trakcie skoku przeszli przez gwiazdę czy też inny fenomen
przestrzeni, na przykład czarną dziurę. Nasza wycieczka skończyłaby się bardzo
szybko.
Albo to: Ile jeszcze czasu do skoku? - zapytał spokojnie Kenobi, jakby zupełnie
nieświadomy tego, że lada chwila mogą zakończyć swą egzystencję.
- Jesteśmy jeszcze w polu grawitacyjnym Tatooine - wyjaśnił chłodno pilot. -
Naliczenie poprawek i ustalenie parametrów skoku zajmie jeszcze kilka minut.
Mógłbym pominąć instrukcje komputera nawigacyjnego, ale po przejściu w
nadprzestrzeń najpewniej rozdarłoby nas na strzępy.
Tymczasem skaczą (donikąd) z powierzchni planety bez ustalenia parametrów, a potem będąc w nadprzestrzeni rozmawiają z bazą i postanawiają zmienić kurs???
To był słaby moment. Natomiast jedną z moich ulubionych scen jest atak na "czołg" i płaczące dziecko - zarąbisty moment.
Fakt, że z tym przeliczaniem kiepsko wyszło. Jak to dokładnie Cassian powiedział?
To było jakoś tak:
K-2SO - Nie skończyłem wyznaczać kursu...
Cassian - Ja ci wyznaczę! i RURA.
Może parę kursów było "preselect", jak stacje w radiu w samochodzie? Jedha była częstym celem wypraw terrorystów (X-wing zniszczony na ulicy), więc najpewniej była w ustawieniach, a K-2SO o tym nie wiedział.
A Han najwidocznie niczego na alderaan nie przemycał, to i musiał wszystko liczyć od początku.
Miałem dokładnie tą samą rozkminę. Co prawda nie kojarzyłem fragmentów z OT na ten temat, a bardziej masę, masę sytuacji z książek gdzie na bazie czasu potrzebnego do skoku w nadprzestrzeń opracowywana była taktyka jak wygrać bitwę/uciec.
Okej, przyjmijmy, że i tak byli bliscy śmierci nad Jeddhą, więc zaryzykowali, udało im się. Ale dlaczego potem sobie na luzie lecieli w nadprzestrzeni, dyskutowali na tematy wszelakie, wiedząc, że mogą zaraz rozbić się o coś? Chyba, że nie widzieliśmy tego na filmie, a skoczyli tylko kawałek, wyszli z nadprzestrzeni i potem sobie na spokojnie wyliczyli współrzędne.
Ale tak właściwie, to cytujesz książkę, a nie film
Han podkreślał znaczenie poprawnych obliczeń, po czym chwilę później właściwie bez dalszych celebracji skoczył ("zapnij pasy" i już).
Natomiast co jeszcze mnie drażniło w R1, to traktowanie nadprzestrzeni prawie jak teleportu - "ruszać do akcji" i za chwilę już są na miejscu (w przypadku Eadu)
No to na mnie kolej moim zdaniem najsłabszy moment to de instalacja pola siłowego konkretnie mała korweta pcha wielki niszczyciel i ten wpada na kolejny ...niby wszystko ok ale jak taki mały statek
może pchać taki kolos? Nawet gdy ma silniki wyłączone? mogli to lepiej zrobić ogólnie wrażania plus ....
W kosmosie nie ma siły oporu, nawet zwykły wylot powierza poruszyłby niszczyciel który ma wyłączone wszystkie systemy
Moja narzeczona:
- Ja to sie w ogóle zawiodłam.
- Czemu? (Zaczynam rozkminiac: za malo zartow, Jedi, za duzo walk w kosmosie, itd..)
- W kazdej reklamie w TV był ten dzwiek alarmu: ŁU ŁU ŁU.. A w filmie tylko przez chwile i koniec. Myślałam że on bedzie jakis wazny..
- No. Alarm to Snoke.
Generalnie to R1 jest bardzo dobrym filmem w swojej klasie, i w tym miejscu struktury fabularnej Epizodów. Film jest sukcesem pod każdym względem; pokazał, że idea spin-offów się sprawdza i zarabia pieniądze, zadowolił hardkorowych fanów zmiażdżonych przez TFA, i co najciekawsze, umożliwił nowe interpretacje klasycznej trylogii czyli w efekcie znowu wydłużył jej żywotność.
W zasadzie nie ma się czego czepić bo całość funkcjonuje perfekcyjnie. Można jedynie tak sobie rozważać "co by można było zrobić inaczej". Jakbym miał już coś na siłe znaleźć, to idzie zakwestionować szkielet fabularny tej historii. R1 mógł być czystym filmem wojenno-szpiegowskim (dało się żywcem zerżnąć scenariusz Where Eagles Dare na przykład, nikt by się nie połapał, a nawet jeśli, to nikogo by to nie obchodziło). Producenci i reżyser zdecydowali się jednak na formułę bardziej "character-driven" (wątki rodzinne i emocjonalne) co skutkuje tą dziwną woltą osobowości głównych bohaterów zaraz przed rajdem na Scariff. Osobiście uważam, że była to decyzja w celu "zmiękczenia" tematu i uczynienia go bardziej strawnym dla casuali, co i tak się nie udało. Oczywiście Disney już o tym wie i machina analityczna została puszczona w ruch, kolejne spin-offy będą prawdopodobnie "prostsze".
Czyżbym właśnie napisał, że R1 jest idealnym filmem gwiezdnowojennym? O cholera, na to wychodzi
Vader odpala miecz w całkowitej ciemności. No a gdzie jego kontrolki? Później, w hangarze, już się palą.
To zniszczyło ten film, rzucam SW (do czwartku). ~
Przypominam, że kontrolki świecą nieporównywalnie słabiej, a tam była bardzo gęsta para wodna - światło po prostu się nie przebiło.
Sądzę, że wątpię. ~
1. Skąd para wodna? Prędzej dym, ale też jakoś nie bardzo.
2. Z lewej strony Vadera (nim się pojawia), świeci się jakieś czerwone coś i nie ma problemu z zaparowaniem.
Tak jak pisałem: do SW wracam w czwartek. ~
Okręt Calamarian, to nic dziwnego że jest para wodna i się kondensuje - służący na okrętach budowanych przez Mon Calamari niecalamarianie narzekali na wilgoć.
Po dzisiejszym seansie:
1. Na mostku Profundity pary i wilgoci nie stwierdzono. Wydaje mi się, że iluminatory mieli bardziej czyste i przeźroczyste niż na Devastatorze. ~
2. W sekwencji z Vaderem jest trochę dymu, ale bez przesady. Gdy go (nie)pokazują, to po lewej jest jakieś czerwone coś dobrze widoczne. Jeśli już miałbym sobie tłumaczyć (a nie muszę, bo objawienie się jest przednie ~), to uznałbym, że poły peleryny zasłaniają kontrolki na pasie (jasne zielone), bo te na klacie zawsze były ciemniejsze.
Widzicie, jaki Vaddie jest...Tak niesamowicie teatralny, nawet sobie system podtrzymywania życia na moment wyłączy, byleby był efekt, a rebeliantom z wrażenia pospadały gatki.
Na plus:
- wejścia Vadera które nie są na siłę, a wręcz podbijają klimat
- ostatnia bitwa
- cała ostatnia akcja Łotrów
- oczywiście końcowa ucieczka z planami. Dynamiczny i szalenie emocjonalny zestaw scen, niczym pamietny Rozkaz 66
- nieco inne podejście do Mocy gdy bratają się z nią zwykli ludzie. Czyli nie na zasadzie supersiły, a raczej wiary która uskrzydla i daje odwagi.
- rebelianci którzy też potrafią robić źle i nie są już harcerzykami bawiącymi się w świętych
- estetyka planet. Kazda ma charakter, tutaj naprawiono błąd z TFA
Na minus:
- nowy robot. Sorry, taki robot-chewbacca ze śladami C3PO. Nie kupuję tego.
- mnóstwo suchych rozmów z których niewiele wynika, a które spowalniają akcję.
- lekki chaos w pierwszej części filmu, niepotrzebne skakanie między wątkami
- ślamazarne tempo pierwszej połowy filmu
- brak charyzmy głównej Łotrzycy. Miała być buntowniczką, w sumie cały czas była dość grzeczna, wybielona, poza początkiem brakło w niej szarości.
- kompletnie niepotrzebna, nudna akcja ratowania pana inżyniera Erso.
- Tarkin i Leia. Już teraz kaleczą oczy, za 5-10 lat będziemy błagali o edycję zremasterowaną. Dziwie się że nie ustawili ich w półcieniach żeby ukryć niedoskonałości
- r2d2 i c3po wsadzeni na siłę, kompletnie niepotrzebni
- wizyta u Saw Gerrery. Trochę zapychacz zrobiony pod Whitakera. Miał sie pokazać, wykorzystał szansę, ale chyba samemu filmowi zaszkodził.
- muzyka jakaś mocno niestarwarsowa. Nie pomaga budować klimatu, choć i tak jest lepiej niż w TFA
Dobre momenty :
- wszelkie sceny batalistyczne
- Większość bohaterów.
- wspomnienia Mocy
- Mimo wszystko dwa roboty znane z Sagi.
- Wszyscy giną, to ma swój sens. Chyba w Nowej Nadziei jest mowa że za te plany ceną była śmierć dobrych ludzi.
Złe momenty :
- Hmm trudno mi nawet wskazać. Ale gdzieś tam kolejny raz rozdwojony bohater. Sama Jyn niczym nie urzeka.
Tych momentów, które w "Rogue One - A Star Wars Story" były słabe, dla mnie w ogóle ich nie było. Tą produkcję uważam za najlepszy - chociaż dla każdego to pojęcie względne - film, który oglądałem w życiu. Po pierwsze dramatyczna sytuacja,pełna napięcia historia, która ściskała serducho, aż miło. Jyn Erso i inni rebelianci: Bodhi, Saw Gerrera, a powiedzmy sobie w "Nowym EU" stanowili oni frakcję początku rebelianckich komórek, oddali życie za to by następne pokolenia miały nadzieję w walce z imperialną potęgą. Kradzież planów "Gwiazdy Śmierci"i w Nowym Kanonie umieszczenie w niej wady konstrukcyjnej przez inżyniera, specjalisty od kryształów Kyberu i konstrukcji Superlasera DS-1: Galena Erso. Rebelia z ep.IV-VI nic by nie zrobiła gdyby nie inicjatywa oddziałów młodej Erso.Dlatego też w konsekwencji dla całej linii wydarzeń z rzeczywistości "Star Wars", "Łotr 1" to bardzo, ale to bardzo ważny film. Po drugie Darth Vader, który pojawił się w spin-offie dosłownie na chwilę, ale za to w jakim stylu. Jaka to była potęga, jaka kreacja jego możliwości,czego nie wykorzystano w klasycznej trylogii, a głownie ze względu na braki w efektach specjalnych i technologii nagrywania obrazu w latach 70-tych i 80-tych, w stosunku do tego, co jest dzisiaj. Vadera wykreowano tak jak powinno się to zrobić dużo wcześniej, tak jak po prostu był potężny. Wściekłość, scalenie się z Ciemnością i egzekucja wrogów bez pytania. "ŁOTRA 1" oglądałem w technologii IMAX 3D, a dzięki temu poczułem Moc wypływającą z dłoni Vadera, ściskającą niewidzialną siłą krtań rebelianta, na całym ciele. Fluktuacje Mocy wgniatały mnie w kinowy fotel. To było przeżycie poza granice pojmowania.
Jutro mam swoisty ,,road trip". Cierpliwość, którą musiałem utrzymywać, odcinać się od Internetu, w końcu poluzuje swe więzy. Wreszcie zobaczę "The Last Jedi", oj tak. Dlatego też przed jutrzejszym seansem przypomnę sobie "Rogue One - A Star Wars Story". Film kupiłem w wydaniu Bluray w Lidlu za 70zł - a to jest naprawdę tanio. Dodatkowo zaopatrzyłem się w taki mały przewodnik: zeszyt A4 "Akta misji Łotra 1". Starwarsowe przygotowanie: kompletne. Znów ujrzeć gigantyczną "Gwiazdę Śmierci" - bezcenne.
Podzielam Twoje zdanie. Łotr Jeden pięknie "mi wszedł" nawiązania do Nowej Nadziei były miodem na moje serce. Gareth przedstawił dramaturgię, jednocześnie z drugiej strony czuć ducha rebelii, czuć pychę i potęgę Imperium. Badassy są tymi którymi być powinni a nie kimś w stylu Huxa. Bitwa kosmiczna jest najlepszą bitwą jaką widzieliśmy dotychczas w SW, bez zbędnego patosu.
Gareth spełnił rolę w 100% i żałuję, że to nie on nakręci ostatnią część nowej trylogii.