Na wstępie dziekuję Ci ślicznie Budziolu za polecenie X - Men 3 Ostatni Bastion. Jest to jeden z nielicznych filmów z MCU obejrzany przeze mnie w całości na raz, a nie że na 2 - 3 raty dzielony
Miałeś rację że wątek Jean/Phoenix mnie zainteresuje, jakże mogłoby być inaczej
No i fajnie że mam teraz porównanie, jak imo ten sam problem wygląda w dwóch różnych uniwersach.
I stety/niestety SW i wizja Lucasa pozostaje dla mnie nadal niedoścignionym wzorem w tym zakresie, na tle MCU wypada to jeszcze porządniej.
Jak już gdzieś tu pisałam, cenię George`a subtelność. Za to że ukazuje przemiany, wyjście jednej osobowości a wchłonięcie w głąb umysłu drugą tak, że bardzo rzadko kto dostrzeże na czym polega problem Skywalkera. Albo że w ogóle ma jakiś problem
Wychodzi na to że dzieje się tak dlatego ponieważ Lucas po prostu nigdzie nie określa Anakina/Vadera jako osobowość mnogą wprost.
Zostawia widzowi miejsce na domysły i własną interpretację. (Chyba popełnił błąd bo widz tego nie doceni. Raczej chce być prowadzony za rączkę i mieć objaśnione )
Nic takiego nie ma miejsca w X - Men 3. (Nie żeby mnie to zdziwiło). Sposób w jaki zaburzenie dysocjacyjne w osobowości mnogiej zostaje przedstawiony to normalnie ...
Nie jest to łopata. Nawet nie szufla. Marvel zapodaje wątek łychą od koparki
Wiemy o co chodzi, bo zostaje nam to bezczelnie i prosto z mostu OZNAJMIONE.
Jestem bardzo ciekawa co na to Kathi. Bo o ile dobrze pamiętam wyraziła kiedyś swoje oburzenie z powodu zbadania Anakina na obecność midichlorianów.
Że ale Lucas perfidny...
Jak w takim razie nazwać zabieg twórców X - Mena 3?
Bo dla mnie jest to gracja karabinu maszynowego.
Gdzie już w 2 minucie widz dowiaduje się od rodziców Jean "ona jest chora".
W dalszej części filmu jesteśmy bombardowani informacjami o tym że prof. Charles jest jej terapeutą, że kobieta była poddawana terapii. Że nie potrafi kontrolować swojej mocy, a co za tym idzie, siebie samej. Że potrzebuje pomocy. Podkreśla się to że panna Grey ma "blokady" w umyśle. Jest bez ogródek wyjaśnione i podane fachowe nazewnictwo zaburzenia osobowości. Charles skrótowo objaśnia Loganowi na czym polega u Jean rozszczep osobowości. Mówi o istnieniu w jednym ciele dwóch jaźni. Pyta:
"Czy mamy tu do czynienia z Jean czy może z chcącym się wydostać na wolność niszczycielskim Phoenixem?". Tym który jest jak wściekła bestia zamknięta w klatce. I zdolna do wszystkiego.
Ale ze względu na to właśnie że jej problem zostaje wytłumaczony, mamy do czynienia z potężną manipulacją widzem. Dostaje on jasny przekaz: Jean nie jest niczemu winna - bo to "nie ona". Postać zostaje usprawiedliwiona. Ma dyspensę.
Ojej, do mnie pretensje i śmiechy chichy że bronię A. S. na 1001 sposobów i że "ach, jakie to wygodne", ale kiedy twórcy Marvele robią coś podobnego tylko znacznie perfidniej bo robią z tego oficjalny kanon, nie zostawiając ani cala na własną interpretację motywów działań postaci, podają gotowiec to tak wszyćko pasuje i pretensji nie ma
Bardzo mnie ciekawi również czy Kathi uważasz Logana za skończonego, zaślepionego kretyna (czy ma to zarezerwowane tylko dla Amidali ) bo facet wciąż kochał Jean, pomimo tego ogromu zła jakie wyrządziła:
-zabiła ukochanego Scotta
-zabiła terapeutę Charlesa
-zabiła iluś dawnych przyjaciół mutantów
- o licznych ofiar w ludziach z powodu spodowanych przez nią katastrof nie wspomnę.
Ba, Logan nie tylko ją kochał po tym wszystkim ale jeszcze chce umrzeć tylko dla niej.