...do rana
Siedząca na leśnym poszyciu młoda kobieta objęła ramionami podciągnięte pod brodę kolana i podniosła wzrok na czyste nocne niebo. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ubrana w luźną bluzę i spodnie w kamuflażowych kolorach lasu, z włosami splecionymi w gruby warkocz, wyglądała jak przeciętna dziewczyna podziwiająca gwiazdy po długim, wypełnionym ciężką pracą dniu. Gdyby jednak ktoś zadał sobie trud, żeby przyjrzeć się lepiej jej twarzy, na pewno zastanowiłby go wyraz jej ciemnych oczu, a także coś w jej pozie. Chociaż sprawiała wrażenie znużonej i przytłoczonej ciężarem trosk, emanowała spokojem i dostojeństwem.
Jej tytuły nie miały już żadnego znaczenia, ale Leia Organa, senator nieistniejącego rządu i księżniczka ze zniszczonej planety, nie straciła nic ze swojej godności ani oddania sprawie, o którą walczyła. Niezłomna wola pozwalała jej przetrwać wszystkie trudne chwile Sojuszu.
Chociaż miała ledwie dwadzieścia lat, czuła się całe wieki starsza. Dźwigała brzemię odpowiedzialności z podniesionym czołem i niezachwianą determinacją. Służący pod jej rozkazami żołnierze i dowódcy nie mogli się nadziwić odwadze i hartowi ducha księżniczki, która potrafiła zachować kamienną twarz w każdej, choćby nawet beznadziejnej sytuacji. Leia Organa wiedziała, że nie może sobie pozwolić na okazywanie strachu, jednak zdarzało się, szczególnie w chwilach takich jak ta, w najczarniejszych godzinach nocy, kiedy duch upada i znika cała nadzieja, że ogarniały ją wątpliwości i lęk. W takich momentach, jeśli tylko było to możliwe, wykradała się w jakieś ustronne miejsce, żeby odetchnąć świeżym powietrzem - zamiast wielokrotnie filtrowaną atmosferą tajnej bazy czy statku kosmicznego. Dotknąć ziemi, popatrzeć na gwiazdy - te proste czynności zawsze ją uspokajały i pokrzepiały. Przypominały, że jest częścią większej całości i że istnieje porządek wszechrzeczy, którego powinna przestrzegać.
Świadomość, że jest cząstką tego systemu, przywracała jej wiarę i dawała siłę do walki. Zawsze, od dziecka, wolała w takich chwilach być sama, ale ostatnio to się zmieniło.
W pobliżu coś zaszeleściło, ale Leia nie sięgnęła po blaster. Przechyliła tylko głowę na ramię, przymknęła oczy i uśmiechnęła się ciepło; wiedziała, kto nadchodzi.