Cóż... komiks jest krótki i pozostawia spory niedosyt. I nie chodzi mi tu wcale o dobór materiału (dla mnie taki sobie), ale o ilość tego materiału. Całość przeczytałem w jakieś pół godziny. Satysfakcja z lektury niewielka. Skoro już zrobili taką autorską kompilację, to myślałem że będzie tego materiału więcej.
Co do części merytorycznej: nigdy nie byłem fanem Talesów. Nawet gdy wychodziły, traktowałem je trochę jak takie zgniłe jajo, nawet w najgorętszym okresie mojego fanostwa nie zabrałem się za przeczytanie całości - tyle, co pojedyncze historyjki. Nie moja bajka. Mój brak entuzjazmu dla tego tomu wyraziłem tu wielokrotnie, no ale dla wspierania polskich wydań... itd. Torba na głowę i za ojczyznę
Cienie i światło i Niewidziani, niesłyszani to jedyne historie które wcześniej kojarzyłem (nie znaczy, że jedyne które przeczytałem - podczas lektury tomu uświadomiłem sobie, że pare innych też już wcześniej przeczytałem). Fajnie jest mieć je w polskim, ładnym wydaniu. Są to świetne historie, szczególnie pierwsza - zapadająca w pamięć. Zdecydowanie polecam.
Raczej ciemność widoma to komiks którego wcześniej nie czytałem - i cieszę się że to nadrobiłem, bo jest dobry. Ponura, mroczna opowieść. Też polecam. Podobnie jest z Żołnierzem.
Apokalipsa na Endorze i Rozbitkowie sprawiają, że człowiek zaczyna się zastanawiać czy ktoś w Egmoncie nie ma jakiejś niezdrowej fascynacji Endorem i Ewokami ot, takie historyjki, nic wielkiego. Weszło, wyszło. Podobnie jest z Incydentem na stacji Horn - taki starwarsowy western, który sam w sobie jest dość miałką opowieścią.
Narodziny Gwiazdy Śmierci i Hoth to jedyne w tym zbiorze opowieści humorystyczne. Nie zużyli wiele z tego tomu na humor - i to mi się podoba. "Hoth" zajmuje wręcz tylko dwie strony - nie powiem żebym się przy tym chociaż uśmiechnął. Kogoś to rzeczywiście rozbawiło? Z "Narodzinami..." było podobnie, aczkolwiek zaznaczam że jestem ponurakiem i historie komediowe do mnie nie trafiają.
Ogólnie - średnio na jeża, i o ile zawartość oceniam tak pół na pół - tzn trochę słabych, trochę dobrych, to oczekiwałem od takiego zbioru, że będzie znacznie grubszy i bogatszy. Wątpię, żebym do niego kiedyś wrócił i czuję, że to były wywalone w błoto pieniądze. Gdy pierwszy raz zobaczyłem tą pozycję w planie wydawniczym, pomyślałem: "to tylko zajmuje miejsce jakiejś lepszej pozycji". Miałem rację.