TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Wpływ Ciemnej Strony Mocy na użytkowników Mocy.

Princess Fantaghiro 2016-06-27 08:24:10

Princess Fantaghiro

avek

Rejestracja: 2016-05-24

Ostatnia wizyta: 2025-01-19

Skąd: Posępny Czerep

Zakładam ten temat, ponieważ spotkałam się z twierdzeniami iż Ciemna Strona Mocy to "tylko wybór ścieżki", że Sithowie to osoby rzekomo w pełni świadome swych czynów. Nie zgadzam się z tym, a tu zaledwie maleńkie skrawki na poparcie , ale imo bardzo dobrze opisujący tę sprawę.

Tekstowy:

"– Żadnego Sitha nie można postawić przed sądem, Bail. Po pierwsze, oni nigdy nie uznaliby jego władzy. A poza tym nigdy nie uda się ich tam doprowadzić.
– Więc co proponujesz? Od razu ich zabić?
– To jedyne wyjście. Sithowie są nieodwracalnie źli.
– Co? Nie ma czegoś takiego jak nieodwracalne zło – powiedział Organa. Wydawał się niemal... zaszokowany. – Każda rozumna istota jest zdolna do zmiany.
Trudno było zachować cierpliwość przy jego naiwności.
– Wiem, że w to wierzysz, ale w przypadku Sithów całkowicie się mylisz. Musisz zrozumieć: oni nie chcą się zmienić.
Treścią ich życia jest śmierć i dominacja. Wszystkie mroczne emocje ich wzmacniają: strach, gniew, zazdrość, nienawiść.
To, co dla nas jest odrażające, dla nich jest pokarmem. Po tym, co się wydarzyło, myślałem, że przynajmniej zaczniesz to pojmować.
– Obi-Wanie... – Teraz Organa wydawał się głęboko zmartwiony. – Mówisz o morderstwie.
Oskarżenie było niesprawiedliwe, ale nieoczekiwanie zabolało.
– Doprawdy? A na Geonosis, kiedy zabiłem acklaya, który chciał zabić mnie, to też było morderstwo?
– Acklay to było zwierzę – zaprotestował Organa. – Dzika bestia. Nie wiedział, co robi.
– Uwierz mi, Bail – powiedział cicho Obi-Wan. – Sith to taka sama dzika bestia. Ci, którzy przechodzą na Ciemną Stronę, są straceni. Myślą, że nad nią panują, ale tragicznie się mylą. Ciemna Strona Mocy kontroluje ich i niszczy. Niszczy wszelkie ślady dobra i światła. Wszystko to, czym wcześniej byli, zostaje doszczętnie zniszczone. Musisz zaakceptować tę bolesną prawdę: jeśli nie powstrzymamy Sithów, kiedy nadarzy się okazja, to, zaufaj mi, gorzko tego pożałujemy.
– Może masz rację – przyznał w końcu niechętnie Organa. – Ale, wybacz, wolę mieć nadzieję, że się mylisz."


Osobiście zgadzam się z tym twierdzeniem Obi-Wana, choć jednocześnie i paradoksalnie zgadzam się też z Organą ponieważ istnieje/ą ( jak ktoś liczy Synów i Córy Dathomiry jak Maula i Ventress - choć dla mnie to spore nadużycie gdyż przestali być Sithami kontrolowanymi przez CSM dopiero za sprawą czarnej magii Matki Talzin, która odprawiła nad nimi gusła, a nie że sami z siebie ) wyjątek który zachował cząstkę Światła. Tak, konkretnie Vader (No, teraz to jeszcze Kylo Ren). Niestety I tak, uważam że ta cząstka robiła różnicę i to dzięki niej Vader był od czasu do czasu w stanie robić coś zupełnie nie po drodze Sithowej...


A tu filmowy, gdzie można imo "naocznie" przekonać się o wpływie CSM na użytkownika Mocy, konkretnie Ahsokę Tano:

https://www.youtube.com/watch?v=4koZ5rTl8LE




LINK
  • Re: Wpływ Ciemnej Strony Mocy na użytkowników Mocy.

    Lord Budziol 2016-06-27 09:11:47

    Lord Budziol

    avek

    Rejestracja: 2011-02-12

    Ostatnia wizyta: 2024-07-21

    Skąd: Imperial City

    Czyli argumentem za Twoją tezą są słowa notorycznego kłamcy, mówiącego prawdy "z pewnego punktu widzenia"? Jak dla mnie stanowczo za mało;p
    Pomijając jego oczywiste kłamstwo dot. zamordowania ojca Luke`a przez Vadera, zauważ że w ROTS Kenobi mówi "only Sith deals in absolutes" (co samo w sobie jest już twierdzeniem bezwzględnym;p) w związku z tym, oraz ww. przez Ciebie dialogiem każdy Sith = dzika bestia, należałoby uznać Kenobiego za Sitha i go zabić;p
    Maul jako Sith bardziej niż przez CSM był kontrolowany tylko i wyłącznie przez Palpatine`a, więc raczej nie pasuje;p
    Ventress Sithem nigdy nie była, niewolnikiem CSM też nie, bo przecież w końcu rzuciła to wszystko w cholerę.
    Palpatine przynajmniej przez kilkanaście lat żył w zgodzie z Jedi, ściskał się z nimi i uśmiechał do nich, jak można kogoś takiego nazwać niewolnikiem CSM i dziką bestią?
    Vader, mimo iż zrobił bardzo dużo bardzo złych rzeczy, okazyjnie zdarzało się mu darować komuś życie, stawać w czyjejś obronie, swój żywot kończąc poświęceniem się dla syna. Gdzie tu jest całkowita kontrola CSM i niepoczytalność?
    Tak jak już Ci mówiłem, CSM potrafi przejąć kontrolę nad swoim użytkownikiem, ale są to tylko i wyłącznie chwile i nie można tak tłumaczyć i usprawiedliwiać zbrodni Vadera czy kogokolwiek innego.

    A zalinkowana przez Ciebie dark Ahsoka nie jest pod wpływem CSM, a pod wpływem Syna z Mortis, będącego jej ucieleśnieniem w tym świecie poza czasem i przestrzenią, a to 2 kompletnie różne rzeczy. CSM to świadomy (chociaż czasem przymuszony np. okolicznościami) wybór użytkownika Mocy i okazyjna utrata kontroli, a to co Syn zrobił Ahsoce to taki bardzo zaawansowany Mind Trick.

    Podsumowując, dalej się mylisz, im wcześniej przyjmiesz to do wiadomości tym lepiej dla Ciebie i dla nas

    LINK
    • Re: Wpływ Ciemnej Strony Mocy na użytkowników Mocy.

      Awkop 2016-06-27 11:16:52

      Awkop

      avek

      Rejestracja: 2016-01-28

      Ostatnia wizyta: 2020-01-16

      Skąd: Toruń

      Nie pozostaje nic innego jak zgodzić się z Bastionowym Imperatorem

      LINK
  • ;(

    Shedao Shai 2016-06-27 09:28:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    To uczucie, kiedy wchodzisz rano na Bastion a tu...

    http://imgur.com/LX6aEmp

    LINK
  • Re: Wpływ Ciemnej Strony Mocy na użytkowników Mocy.

    Lubsok 2016-06-27 10:30:49

    Lubsok

    avek

    Rejestracja: 2012-03-10

    Ostatnia wizyta: 2025-01-07

    Skąd: Białystok

    Dobra, pośmiali się.

    A teraz na poważnie - kiedy ten troll dostanie bana? xD

    LINK
  • Jeśli chodzi o cytaty...

    Jax 2016-06-27 12:19:35

    Jax

    avek

    Rejestracja: 2008-12-30

    Ostatnia wizyta: 2020-06-30

    Skąd: Wrocław

    Nie przytoczę tego teraz dokładnie, ale chyba były to słowa Plagueisa, albo Palpatina w "Narodzinach Dartha Vadera"
    Było to mniej więcej tak:
    "Ciemna Strona to choroba, z której prawdziwy Sith nie chce zostać wyleczony" -> osobiście uważam to najlepsze podsumowanie jej wpływu na użytkownika jak i samego podejścia użytkowników

    Jeśli coś pokręciłem w książce lub samym cytacie, proszę o sprostowanie.

    LINK
    • Re: Jeśli chodzi o cytaty...

      Lord Budziol 2016-06-27 12:35:42

      Lord Budziol

      avek

      Rejestracja: 2011-02-12

      Ostatnia wizyta: 2024-07-21

      Skąd: Imperial City

      Tak, z tym można się zgodzić. W końcu nie każda choroba koniecznie odbiera człowiekowi rozum i możliwość wyboru i powoduje że jest niepoczytalny.

      LINK
    • Re: Jeśli chodzi o cytaty...

      Finster Vater 2016-06-27 13:11:07

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Na tej samej zasadzie można określić nazim czy komunizm jako "wirusa" infekującego mózg. Przy czy, podobnie jak z "sithizmem", potrzebna jest wolna wola zainfekowanego. I dlatego Luke ciemną stronę odrzucił i wyrzekł się jej. Można? Można.

      Casus Tano jest wyjątkowowy, bo i miejsce zdarzenia wyjątkowe, i to chyba jedyny przypadek gdy ciemną stronę wszczepiono dożylnie.

      LINK
  • .............................. .............................. .........

    Mister S. 2016-06-27 16:22:25

    Mister S.

    avek

    Rejestracja: 2014-11-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Kraków

    Wyjątkowo zgodzę się z imperialnymi poglądami Budziola . Słowa te zostały wypowiedziane przez notorycznego kłamcę, który, raz, nie lubił wtedy Organy i nie był z nim szczery, a dwa, jest Jedi i w życiu nie wypowie się o Sithach w dobrym świetle.

    I czemu kiedy zobaczyłem ten temat w latest 5 od razu wiedziałem, kto go założył? XD

    Niestety, Lubsoku, w świetle prawa nasza princzipessa nie robi nic złego i zakłada tematy, które pozornie wydają się logiczne .

    LINK
  • Ale żeby Kenobiego nazwać notorycznym kłamcą, Budziol, no wiesz..;)

    Princess Fantaghiro 2016-07-07 11:07:08

    Princess Fantaghiro

    avek

    Rejestracja: 2016-05-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Posępny Czerep

    Nie, nie podpieram się tylko argumentem rzekomego "notorycznego kłamcy" Kenobiego, Budziolu

    Czy notorycznym kłamcą nazwiesz też Yodę?

    Z pewnością Dooku i Separatyści dobrze się zastanowią zanim zdecydują się na eskalację konfliktu. Teraz, kiedy zobaczyli, jaką potęgą militarną dysponujemy, muszą zdawać sobie sprawę, że to byłoby szaleństwo.
    Yoda wydął usta.
    Szaleństwo, tak. Myślisz, że przy zdrowych zmysłach Dooku jest? Na Ciemną Stronę on przeszedł. Obłędu to dowodzi.




    Czy kłamcami nazwiesz licznych narratorów ze starego bądź nowego kanonu, którzy imo często gęsto porównują Ciemną Stronę, Sithów do drapieżców, do wysłanników Śmierci, nawet określają jako jej uosobienie, Palpatine jest przyrównywany do Cienia, nazywany dosłownie Władcą Ciemności?

    Był niski, zgarbiony pod ciężarem lat i zła. Podpierał się sękatą laską i okrywał ciało długą opończą z kapturem, podobną do strojów Jedi, lecz czarną. Na pomarszczonej twarzy pozostało tak niewiele ciała, że sprawiała wrażenie nagiej czaszki. Przenikliwe, żółte oczy zdawały się przepalać na wylot wszystko ku czemu się zwróciły.
    Imperator stanął na płycie lądowiska. Komendant Jerjerrod, jego generałowie i Vader uklękli. Najwyższy Władca Ciemności skinął na Vadera.
    — Wstań, przyjacielu. Chcę z tobą porozmawiać — rzucił, ruszając wolno wzdłuż szeregu żołnierzy.


    — Nie masz odwrotu — ostrzegł Czarny Lord Sith, górując nad młodym Rycerzem Jedi, jak czarny anioł śmierci. — Nie zmuszaj mnie, abym cię zniszczył.

    Wskoczył na chodnik na trzeciej kondygnacji, strasząc tym przebiegających obok członków załogi. Oddalili się, szepcząc cicho do siebie nawzajem jego imię. Przycupnął tam niczym czarny drapieżny ptak.

    Zaprzeczysz że Sithowie zostawiają za sobą stosy trupów, rozsiewając wokół siebie śmierć i zniszczenie, że zabijanie bądź dominacja jest treścią ich życia? Zaprzeczysz że Sithowie to przede wszystkim drapieżnicy a CSM drapieżnictwo?

    Już jej nie słuchał. Nie patrzył na nią. Wlepił wzrok w coś ponad jej ramieniem.
    Dziki blask zapalił się w jego oczach, a jego twarz nie była już ludzką twarzą.
    - Anakin, puść ją.
    Odpowiedziało mu warknięcie, jakie mógłby wydać drapieżnik stojący nad ciałem swojej ofiary.
    - Nie odbierzesz mi jej!


    Ryk Mocy cisnął nim o ścianę.

    Dla postronnego obserwatora ruchome kończyny pacjenta mogły wyglądać na niepraktyczne, niezgrabne, nawet potworne;
    gładkie i czarne krzywizny, które osłaniały jego oczy, mogły wydawać się nieludzkie, znajdująca się zaś poniżej kratka wokabulatora budziła skojarzenia ze szczękami gadziego drapieżcy okrytego lśniącym pancerzem. Lecz w oczach Cienia...
    Pacjent był wspaniały.
    Był cudowną szkatułką, stworzoną po to, by chroniła, ale i prezentowała światu największy skarb Sithów.


    Twarz Palpatine`a pociemniała.
    - Nie potrzebuję niczyjego pozwolenia.
    - Otóż to. Jesteś jak dzikie zwierzę!
    - Król bestii, ojcze
    - poprawił go ze złośliwym uśmiechem syn.


    Sidiousa jak gdyby poderwał nagły powiew, rzucając go w wir wydarzeń, w oko cyklonu.
    - Poczuj, jak przepływa przez ciebie energia Ciemnej Strony Mocy - usłyszał za plecami głos swojego Mistrza. - Poprzez eliminację stada służymy celom samej natury, a także naszym własnym szlifując swoje zdolności. Jesteśmy drapieżnikami!


    Jax, bardzo dobrze przytoczyłeś

    Uśmiechnął się drapieżnie. - Potęga Ciemnej Strony jest chorobą z której żaden prawdziwy Sith nie chce zostać uleczony.

    Nie chodziło jednak o to, wg Plaquisa, by zabijać wszystkich jak leci. Sithowie przecież ponad wszystko pragną jak największej władzy. Muszą nad kimś dominować, kimś rządzić. Zabijają tych którzy nie chcą się podporządkować.

    Zabij jednego, przerazisz tysiąc - powiedział Sith i rzucił wojownika Mocą na
    ziemię. Jednym pociągnięciem miecza świetlnego rozpłatał jego klatkę piersiową zanurzył w
    niej dłoń i wyrwał ze środka wciąż jeszcze bijące serce.(...)
    - Czy jesteśmy wystarczająco potężni? - zaniepokoił się Sidious.
    - Powinieneś raczej zapytać, czy jesteśmy wystarczająco okrutni.
    Plagueis uśmiechnął się do niego drapieżnie. - Nie żyjemy w epoce gigantów,
    Sidiousie, ale żeby osiągnąć sukces, musimy zmienić się w bestie. - Wgryzł się w serce
    wojownika i wyszarpawszy pokaźny kęs, podał ciepły jeszcze organ swojemu uczniowi.


    A tu ciekawe podejście do kwestii Jasnej Strony. Plaquis twierdzi że jest wynaturzeniem. Zabawne że Yoda powiedziałby to samo o Ciemnej. Osobiście mam wrażenie że obaj się pomylili.

    Jednego nie wiedzieli: że moją prawdziwą oblubienicą jest Ciemna Strona Mocy... ta, którą starożytni nazywali Bogan,przeciwieństwo Ashli. Nawet Jedi wiedzą że nie ma sensu wiązać się z istotami, które nie rozumieją co to znaczy stanowić jedność z Mocą To właśnie dlatego Zakon zabrania swoim
    sługom wchodzić w związki małżeńskie, aby, jak mawiają Jedi, zachować czystość Ashli - Jednak Ashla to wynaturzenie - podjął po chwili milczenia - bo przed nastaniem światła zawsze panuje mrok. Ciemność jest pierwsza, pierwotną ideą było okiełznanie potęgi Mocy i uczynienie, żeby stała się posłuszna woli istot żywych.


    Wychodzi na to że Ty masz takie zdanie o Sithach jak ja o Jedi . Imo Ciemna Strona kontroluje całkowicie ( poza wyjątkiem/ami) tych którzy na nią przeszli. Z kolei Jedi imo jak już się dostał pod działanie mroku to miał mega problem z tego wyjść, ale było to możliwe przy ogromnym wysiłku woli. Ale gdy już przeszedł to stypa.


    Inna rzecz iż nie zgadzam się z takim przedstawieniem Kenobiego jak Twoje. Owszem, mogę się zgodzić iż nie jest tak kryształowym Jedi (a który z nich jest? ) jak się go lubi przedstawiać, ale bez przesady. W każdym razie imo zbyt surowo go oceniasz, notoryczny kłamca powinien kłamać nagminnie. Z tego co zaobserowowałam Kenobi mimo wszystko częściej mówi prawdę niż kłamie. A jeśli kłamie to najczęściej - albo wymaga tego misja - na Tatooine gdzie występuje incognito z polecenia swego zwierzchnika czyli Yody, albo ma do czynienia z osobami o wrogich względem niego zamiarach, nieprzyjaciół Republiki. Albo też z chęci ochrony osób ( także przed nimi samymi ) na których mu zależało, które kochał. Bezczelnie twierdzę że były to zwłaszcza trzy osoby, Qui-Gon, Anakin i Luke. Ale to też bardziej może przemilczał pewne sprawy, nie zgłaszał wszelkich niesubordynacji - a to raczej podpada pod zatajenie niż kłamstwo.

    Zgadzam się jednak, że była w Jedi obecna pewna doza hipokryzji, i mieli w jakimś tam stopniu sporo wspólnego z Sithami, ale wciąż - oni mieli wybór a treścią ich istnienia są jednak te dobre intencje. Po Jasnej Stronie możesz wybierać, możesz otrzeć się o Ciemną Stronę, ba - możesz się w niej nawet zagłębić i wielkim fuksem "wyjść z tego" - jak np. imo Windu który stosował styl walki oparty na ciemnych emocjach zwany Vaapadem ( skądinąd styl drapieżnika z rodzinnej planety Haruun Kal i było to bardzo bardzo niebezpieczne bo groziło przejściem - po Ciemnej... - cóż, sługom Ciemności tylko się tak wydaje. No przynajmniej ja się zgadzam z tym twierdzeniem że Ciemna Strona kontroluje ich, choć oni żyją w tym złudzeniu że nią rządzą. Vader jest wyjątkiem który imo miewał przebłyski światła, dokonywał w zasadzie niemożliwego, nadzwyczajnym wysiłkiem woli był w stanie na moment wyrwać się spod kontroli/jarzma CSM i zrobić coś co za Chiny Ludowe nie pasuje do Sithów. Według mnie pozwalały mu na to szczątki wrażliwości i współczucia które po Ciemnej Stronie jednak zostały, choć teoretycznie nie powinny. No ale on tak właśnie lubił, przekraczać zdawałoby się nieprzekraczalne granice w wielu, albo niemal w każdym aspekcie. Nawet w Ciemnej Stronie mu się to udaje .

    Imo ta scenka z "Lordów Sithów" to można by ewentualnie (ewentualnie bo osobiście uważam że w naszym świecie nie ma tak naprawdę adekwatnego odpowiednika zjawiska zwanego "Ciemną Stroną Mocy", bo po prostu nie wierzę w istnienie istot przez nią kontrolowanych, jedzących żywe serca (nie, kanibale to nie są wg mnie użytkownicy Ciemnej Strony Mocy) które np. skaczą na 30 metrów o własnych nogach, które duszą na odległość, sterują innymi umysłami itp. i nie, nie sądzę by naziści tak potrafili.) porównać do dwóch głodnych lwic (bo samce raczej nie polują) na polowaniu. I sorry, jak jedna głodna lwica broni ofiary przed drugą lwicą to jednak jest imo cud albo "zawiecha" w CSM, jak kto woli...

    Podejdź tu, dziewczyno - powiedział Imperator, wkładając w te słowa potęgę Mocy.
    Niezdolna oprzeć się temu poleceniu, dziewczyna wyszła ze skraju lasu i stanęła przed nim, drobna i bezbronna.
    Imperator z nadnaturalną szybkością wyciągnął miecz świetlny, zapalił go i zamachnął się na nią. Ale Vader wyczuł zamiar mistrza i poruszając się jeszcze szybciej, aktywował swój oręż i zatrzymał uderzenie, zanim zdołało dojść celu. Dziewczyna, pozostająca pod wpływem Mocy Imperatora, wydawała się ledwie zauważać niebezpieczeństwo. Po prostu stała, gapiąc się bezmyślnie, z twarzą oświetloną czerwonym blaskiem skrzyżowanych ostrzy.
    Wargi Imperatora wykrzywiło warknięcie i Vader wyczuł jego wzbierającą potęgę.


    Peleryna powiewała za Vaderem i wydawał się on Isval jakąś nadprzyrodzoną istotą, mrocznym duchem śmierci, który zjawił się, by odebrać dziesięcinę żywotów.

    Imo CSM - oczywiście mam na myśli tych którzy na nią przeszli i są wrażliwi na Moc. Bo imperialni, niewrażliwi na Moc, tak - to imo można porównać ewentualnie do nazistów. Imperialni mają wybór. Inna sprawa jakie kto mógłby ponieść konsekwencje. Ale mają wybór, nie są kontrolowani przez CSM jak Palpatine robi z Druą. W każdym razie ja nic o tym nie wiem by Imperator hipnotyzował tych ludzi.
    Z tego co wiem o Bailu, nawet jeśli Kenobi ogólnie nie przepada za politykami ( jakby to miało znaczenie bo taki Anakin też za politykami ogólnie nie przepadał, a dwie z najukochańszych , najbliższych i najważniejszych w jego życiu osób politykami były - Amidala, Palpatine.) to facet nie był wrogiem Jedi, wrogiem demokracji, wrogiem Republiki. Nie widzę powodu dla którego miałby kłamać akuratnie w sprawie Sithów. Przy czym o ile się nie mylę tę prawdę o Sithach Kenobi zna z doświadczeń i wspomnień wielu wielu Jedi żyjących w czasach gdy słudzy Ciemnej Strony `wypłynęli na powierzchnię`. Nie że ze swoich. Przekazuje wiedzę z Jediowych podręczników. Poza tym, Jedi byli świadomi że Ciemna Strona ich również dotyka, że nie są wolni od niebezpieczeństwa. Dlatego byli indoktrynowani od wczesnych miesięcy życia, aby nauczyć się od niemal początku odpierania zakusów Ciemnej Strony. Skywalker Senior skończył gdzie skończył z mnóstwa powodów, jednym z nich było rozpoczęcie szkolenia w tak późnym wieku, po takich a nie innych traumatycznych przeżyciach (w sensie że urodził się już jako niewolnik stanowiący czyjąś własność, a zdaje się że Anakin pamięta czasy sprzed 3 roku życia zanim trafił do Watto. Wcześniej Shmi i on "należeli" do Gardulli, a mały twierdził że kuzynka Jabby była o wiele wiele gorszą panią od Watto. ) co sprawiło że emocje z Ciemnej Strony mocno się w nim zdążyły już zakorzenić, napełnić go lękami i frustracjami.

    Szczerze mówiąc nie wiem skąd Ci przyszło do głowy że Maul był kontrolowany przez Palpatine...Co do Ventress to mówię, jak ktoś ją liczy. Choć co prawda po ilości tego ile miała w sobie gniewu nienawiści i tego jakie rzeczy robiła by spełnić wymagania Dooku to wydawało mi się że już jest po Ciemnej...No ale fakt, nie dostała imienia z Ciemnej Strony, oczu też nie miewała żółtych. W takim razie co miało znaczyć skrapianie ją Wodą Życia przez Matkę Talzin? Może chodziło tylko o przywrócenie pamięci o dawnej tożsamości? Muszę jej kwestię przemyśleć

    Ogólnie trochę mnie załamałeś tym Palpim, bo jeśli uważasz że jego poza dobrotliwego wujka ojca Narodów, "przyjaciela Jedi" nie była li i tylko maską, kamuflażem, formą genialnej manipulacji, dowodem mistrzostwa w rozumieniu Mocy i nie tylko...to... nie wiem co powiedzieć

    Co do Mortis, cóż. Imo to są zasady Jasnej i Ciemnej Strony Mocy przekazane w skrócie. A nie że margines jakiś galaktyczny. No ale skoro ktoś uważa inaczej no to mamy impas^^.

    Finister, Ty mówisz o przyczynach - że Syn Mocy ugryzł Ahsokę. Ja nie mam na myśli przyczyn bo:

    Wybrał tę ścieżkę Skywalker.
    Obi-Wan pochylił głowę.
    - Obawiam się, że wiem dlaczego.
    - Dlaczego? „Dlaczego" nie ma znaczenia. Nie istnieje „dlaczego". Istnieją tylko
    Lord Sithów i jego uczeń. Dwóch Sithów. - Yoda pochylił się w stronę Obi-Wana.


    Mam na myśli skutki. Przyczyny mogą być różne. Liczą się skutki które są jakie są. Po przejściu już jest po zawodach.. (wyjątek, już nie będę palcem pokazywać bo to nieładnie )


    Nie każ mi zabijać Anakina. Mistrzu, on jest dla mnie jak brat.
    - Chłopca, którego szkoliłeś, już nie ma. Odmieniony został przez Ciemną Stronę.
    Pożarty przez Dartha Vadera. Zakończyć jego niedolę musisz.



    Finster, a jak sądzisz, dlaczego Luke tak wybrał?
    Bo moim zdaniem wybór przyszedł ze zrozumienia Luke prawdy o tym że o mały włos sam zabiłby swego rodzica, przeszedł by na Ciemną Stronę, że jest taki sam jak ojciec. I nie chodzi tutaj tylko o rękę, która jest po prostu symbolem mroku. Chodzi o to że Luke pojął iż nie jest "lepszy" moralnie.
    Polecam fr. nowelizacji Powrotu Jedi, tej ze starego kanonu.

    Luke widział niemal jego uśmiech, mimo maski, mroku, mimo wszystkich dziedzin Ciemności.
    — Jeśli ty nie przejdziesz na ciemną stronę Mocy, to może ona...
    Napięcie Luke`a osiągnęło granice wytrzymałości. Leia była ostatnią nadzieją wszystkich. Jeśli Vader skieruje ku niej swe wysiłki...
    — Nigdy! — krzyknął. Świetlny miecz zerwał się z pasa Yadera i wskoczył chłopcu w dłoń. Zajaśniała klinga, zaatakował ojca z wściekłością, jakiej dotąd nie doznał, Vader także nie. Iskry strzelały z ostrzy i szybko okazało się, że to Luke ma przewagę. Wykorzystywał ją. Zwarli miecze. Chłopiec pchnął Czarnego Lorda, a ten uderzył głową o niski wspornik. Potknął się, zatoczył do tyłu. Luke nacierał nieustannie.
    Cios za ciosem, Vader cofał się, aż do mostka przerzuconego nad głębokim, na pozór bezdennym szybem rdzenia energetycznego stacji. Każde uderzenie miecza było jak oskarżenie, jak krzyk, jak odprysk nienawiści.
    Czarny Lord opadł na kolana. Wzniósł ostrze, by zablokować kolejny atak... i klinga Luke`a odcięła mu dłoń tuż poniżej nadgarstka.
    Ręka, kawałki metalu, przewody i elektroniczne wzmacniacze potoczyły się po podłodze, a miecz Vadera zsunął się przez krawędź i zniknął w otchłani.
    Luke patrzył na drgającą, mechaniczną dłoń ojca i na swoją, ukrytą w czarnej rękawiczce, Nagle pojął, jak bardzo są do siebie podobni. Był taki sam jak człowiek, którego nienawidził.
    Drżąc stał nad Vaderem, muskając ostrzem gardło tamtego. Pragnął zniszczyć to wcielenie Ciemności, istotę, która była kiedyś jego ojcem, która była...nim samym.
    Nagle obok stanął rozpromieniony Imperator, Chichotał niepowstrzymanie.
    — Brawo! Zabij go! To nienawiść dała ci siłę! Dopełnij swego przeznaczenia i zajmij miejsce ojca u mego boku!
    Luke spoglądał na powalonego ojca, na Imperatora, potem znów na Vadera. Oto była Ciemność, której nienawidził. Nie ojca, nawet nie Imperatora, ale tkwiącej w nich Ciemności. W nich, i w nim także.
    Istniał tylko jeden sposób, by pokonać Ciemność: wyrzec się jej. Na zawsze. Wyprostował się dumnie.
    Podjął decyzję, do której przygotowywał się przez całe życie.
    Odrzucił miecz.
    — Nigdy! Nigdy nie przejdę na Ciemną stronę! Przegrałeś, Palpatine. Jestem Jedi, jak kiedyś mój ojciec.





    LINK
    • Re: Ale żeby Kenobiego nazwać notorycznym kłamcą, Budziol, no wiesz..;)

      Finster Vater 2016-07-07 14:37:40

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Mam przeczucie graniczące z pewnością, że Lord B. przez kilka tygodni Ci nie odpowie.

      Co do związku przyczynowo-skutkowego. To, że ktoś się zachowuje tak a nie inaczej pod wpływem CSM to jedno, a to że ktoś wybiera CSM dobrowolnie, to drugie. Anakin wybrał DSotF swiadomie i z premedytacją, dla osiągnięcia własnych, prywatnych korzyści (pominmy tu - dla jasności wywodu, ze TCW rzuca też inne swiatło na tą sprawę i pokazuje "drugie dno"). Ahsoka została zaś wbrew swej woli wykorzystana - taka różnica.

      LINK
    • Ehe

      Mister S. 2016-07-07 18:47:48

      Mister S.

      avek

      Rejestracja: 2014-11-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-19

      Skąd: Kraków

      Miło, że przytoczyłaś tyyyyle fragmentów, bo są one fragmentami, w których CSM przejmuje chwilową kontrolę nad użytkownikiem. Kiedy to wpada on w furię. Widać to u Palpiego, kiedy zabija rodzinę.

      Jednak, większość tych fragmentów to coś, co zwie się metaforą, opisem, porównaniem, czyli elementami opisu i literatury, które poznaje się w podstawówce. Ryk Mocy to porównanie, mające zilustrować potęgę.
      Z kolei inne, jak jadanie serca, są zilustrowaniem natury Sithów.
      Czy Ty serio myslisz, że CSM szeptała do ucha Plagueisa: A teraz zjesz to serce i powiesz o naturze Sithów uczniowi? XDDDDDDD

      Wracając do chwilowych furii i tracenia panowania nad CSM, oraz tytułowego "wpływu Mocy": Jedi mieli TO SAMO, tyle, że z Jasną Stroną.

      Mimo rozpaczliwej sytuacji, w jakiej się znajdowała, nigdy wcześniej nie czuła się tak zespolona z Mocą, tak pogodzona ze sobą, tak... spokojna. Choć logika jej podpowiadała, że znalazła się w nieuchronnej pułapce, myśl ta nie wytrącała jej z równowagi. Jedyne, co się w tej chwili liczyło, to [...] poddawanie się wskazówkom Mocy, która ją prowadziła; pozwalanie, żeby wypełniła ją, jakby była jej naczyniem.
      Darth Maul: Łowca z Mroku - Walka Darshy z taozinem.

      A więc, idąc z logiką Twojej teorii, Jedi nie byli winni zamachowi stanu, bo manipulowała nimi Jasna Strona, podobnie ich kłamstwa o Sitchach również były manipulacjami JSM, no nie?

      Co do kłamstw Obi-Wana. Jedi wygodnie było wmawiać, że Ciemna Strona to choroba itd.
      Dla porównania, podobnie postępują NIEKTÓRZY księża, którzy choćby nie wiem ile potwierdzeń WHO dostali, powiedzą, że homoseksualizm to choroba. Mówię to jako katolik.
      Tak samo jest z Jedi. Dla nich wygodniejsze jest wynaturzenie i choroba, niż łatwiejsza droga do potęgi.

      Ahsoka na Mortis była OPĘTANA. Nie była sobą. To nie był wpływ CSM, lecz sztuczka CSM. Jest różnica.


      Zaznaczam, że jeśli zaczniesz pitolić bzdury, nawet nie odpiszę na Twojego posta.
      Szkoda mi zdzierać farbki na klawiaturze.

      LINK
      • Staniak, a ptysiem mam Cię obrzucić? ;)

        Princess Fantaghiro 2016-07-18 12:20:49

        Princess Fantaghiro

        avek

        Rejestracja: 2016-05-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-19

        Skąd: Posępny Czerep



        bo są one fragmentami, w których CSM przejmuje chwilową kontrolę nad użytkownikiem.

        No cóż. To chyba Twoja opinia, nie fakt Ja się zgadzam z Yodą, Kenobim, Organą^^ który choć nie chciał wierzyć Obiemu na słowo, "uwierzył, gdy zobaczył". Na Zigooli właśnie, gdzie był (początkowo bezstronnym) świadkiem tego co nawet z Kenobim potrafi uczynić wpływ na CSM. Nawet nie przejście na CSM. To był "tylko" wpływ Ciemnostronnej planety, świątyni Sithów i holokronu.

        Głos nadszedł jakby znikąd. Ogłuszający krzyk emanujący złością i nienawiścią. Dręczyłjego ducha. Unicestwiał jego wolę. Był jak farba wlana do szklanki czystej wody. Farba zawierająca krew. Farba pełna gniewu. To był głos Sithów. Zmiażdżył jego obronę, jakby jej w ogóle nie było.
        Poddaj się. Poddaj się, Jedi. Poddaj się.
        Dotąd tylko raz doznał tak mrocznego uczucia, kiedy Ciemna Strona próbowała zamienić jego krew w szlam, próbowała zaburzyć jego jasną, promienną łączność z Mocą. Było to na Naboo, w Theed, kiedy walczył z czerwonoczarnym sithańskim zabójcą. Ale wtedy potrafił zwalczyć tę brudną magmę. Potrafił oczyścić się ze skażenia i zwyciężyć. Ale nie tym razem. Tym razem było tak, jakby cała armia Sithów skierowała swoje nikczemne umysły przeciwko
        niemu. I chociaż opierał się im, walczył z destrukcyjnym przymusem, żeby posłać ich statek na śmierć...walczył tak
        długo, aż uznał, że traci rozum...


        – To wciąż Sithowie, tak sądzę – wychrypiał. – Ciemna Strona. Wykorzystują moje bolesne wspomnienia przeciwko mnie. Bail, musisz uważać. Wystrzegaj się negatywnych emocji. To miejsce się nimi karmi. Będzie na tobie żerować, aż umrzesz.
        – Obi-Wanie, nic mi nie jest. To ty jesteś w tarapatach. Cokolwiek to jest, atakuje twój umysł!
        Jego umysł. Jego ciało. Jego kości ulegały erozji. Jego krew gęstniała od mroku. Podniósł się z bólem i usiadł na ziemi.
        – Walczę z tym.


        Bail zrzucił plecak na twardą ziemię, przykucnął obok Jedi i złapał go za ramiona.
        – Obi-Wanie! Otrząśnij się!
        Ale zamiast się ocknąć, Obi-Wan zaatakował. Tym razem nie przy użyciu Mocy, ale zaciśniętych pięści i desperackiej siły. Był niewysokim człowiekiem, o szczupłej, niezbyt umięśnionej budowie, ale potrafił uderzać mocno i szybko.
        Nawałnica ciosów trafiła Baila w twarz i w brzuch. Rozcięła mu świeżo zasklepioną wargę i odebrała dech. Przewrócił się na bok i z trudem łapiąc powietrze, leżał niezdarnie na ziemi, przeszyty bólem. Poczuł smak krwi i zobaczył jaśniejące niebo, które przetaczało się chaotycznie nad jego głową. Może to nie był taki dobry pomysł - pomyślał Organa.
        Obraz rozmywał mu się przed oczami. Próbował zmusić swoje brutalnie podrażnione rany do uspokojenia. Spróbował usiąść, ale upadł. Spróbował jeszcze raz i tym razem się udało.
        – Ty głupcze! – krzyknął Obi-Wan, nachylając się nad nim. – Co ci strzeliło do głowy? Nie wiesz, że mogłem cię zabić?


        Zobaczył siebie jako świecę schowaną za murem. Próbował go wznosić cegła po cegle. I cegła po cegle mur był niszczony. Każda śmierć była jak uderzenia młota. Każda strata jak dłuto. Sithowie to przebiegły wróg. Wiedzą, gdzie i kiedy uderzać. Przyciągały ich słabe miejsca, dawne żale i niezaleczone rany. Obi-Wan budował swoją barykadę przeciwko nim.
        Oni tylko się śmiali i burzyli ją natychmiast. Ze śmiechem szeptali mu do ucha jak kochanka: giń, Jedi, giń, Jedi, giń, Jedi, giń.


        Bail przyglądał się, oniemiały, jak Obi-Wan masakruje las.
        O nie. Nie, nie, nie. To się wymyka spod kontroli, pomyślał.
        Nie mógł zbyt długo stać nieruchomo, bo w atakach Obi-Wana nie było żadnego sensu ani logiki. Bail przesuwał się w różne strony niczym człowiek stepujący na krawędzi wulkanu; nie ważył się zatrzymać, bo wszędzie dookoła Obi-Wan obracał zigoolański las w perzynę. Dwukrotnie ścięte drzewo omal nie zgniotło senatora, upadając. Raz przewrócił się o stary, martwy pień, uskakując przed sękatą koroną żywego drzewa. Wyszedł z tego z paroma siniakami i zadrapaniami, z suchym gardłem i bliski paniki.
        Jak to przerwać? – zastanawiał się. Muszę coś zrobić. To obłęd. Obi-Wan oszalał.
        Ale zaraz musiał odskoczyć w bok, bo Jedi odwrócił się w jego stronę po ścięciu jednym ciosem trzech młodych drzewek, gotów do kolejnego ataku. Jego twarz zmieniła się prawie nie do poznania. Była teraz wykrzywiona furią i ślepą, bezmyślną nienawiścią.
        Obi-Wan uniósł znowu miecz świetlny...i ruszył.
        Struchlały ze strachu Bail wyciągnął przed siebie ręce. Zrobił krok w tył, potknął się o leżący pień i omal znowu nie upadł.
        – Obi-Wanie! Obi-Wanie, to ja! Bail Organa! Obi-Wanie... Mistrzu Kenobi... Przestań!
        Głuchy i nieczuły na jego wołanie, Obi-Wan puścił miecz świetlny w ruch. Bail zamknął oczy.


        Nigdy w życiu nie czuł się tak wytrącony z równowagi, tak niepewny. Naprawdę widział Ventress, a po niej roboty Separatystów. A co gorsza, kiedy z nimi walczył, użył Ciemnej Strony. Posługiwał się nią bez zastanowienia. Ta
        świadomość była najbardziej odrażająca. Kiedy to do niego dotarło, upadł na kolana, wymiotując.
        A w dodatku o mało nie ściął głowy Bailowi Organie.


        Co do Twojego...

        Jednak, większość tych fragmentów to coś, co zwie się metaforą, opisem, porównaniem, czyli elementami opisu i literatury, które poznaje się w podstawówce.

        Zgadza się. Tyle że my nie omawiamy "W pustyni i w puszczy". Ani np. "Nad Niemnem". (Jakby kto pytał, obie cenię i lubię.) Omawiamy Ciemną Stronę. Założyłabym się o drink u Dexa ( gdyby istniał^^) że tam nie ma postaci, na których Ciemna Strona z uniwersum SW ma wpływ. Więcej. Tam nie ma Ciemnej Strony. Jest "nasza" rzeczywistość, tak jak kiedyś było bądź tożsama.
        Ewentualnie, jak się ktoś uprze imo jest zasadne porównywanie niewrażliwych na Moc, którzy jej nie potrafią użytkować. Oni są "zbieżni" z nami.
        Wolna wola, wolny wybór. A Jedi i Sithowie żyją jednocześnie w Mocy. Odpowiednio po Jasnej i Ciemnej Stronie. Postrzegają świat inaczej. To magia do której niewrażliwy na Moc nie ma sam z siebie dostępu. Może co najwyżej zostać użyty przez wrażliwego na Moc użytkownika i tyle.
        Plus Użytkownicy Mocy są też jak zjawiska przyrody, siły natury. Proszę jak Dooku widzi w Mocy Obiego, Aniego i Palpiego:

        Ciemna Strona nie sprowadziła go jednak do centrum wszechświata; ona uczyniła zeń centrum wszechświata.
        Chłonął tę siłę tak długo i dogłębnie, aż poczuł, że Moc istnieje tylko po to, by służyć jego woli.
        Teraz scena, która rozgrywała się przed nim, doznała subtelnej przemiany, choć w sensie fizycznym nie zmieniło się absolutnie nic. Mocą Ciemnej Strony Dooku mógł zmierzyć potencjał przeciwników z porażającą precyzją.
        Kenobi był świetlistą, przezroczystą istotą, oknem na zalaną słońcem łąkę Mocy. Skywalker był chmurą burzową, z przebłyskami groźnych błyskawic, z wolna wpadającą w ruch wirowy, zwiastujący nadejście tornada.
        Był też, rzecz jasna, Palpatine, jednostka nieosiągalna dla Mocy. Dooku nie dostrzegał w jego wnętrzu nic - widziany poprzez CiemnąStronę, kanclerz był niczym równa linia horyzontu. Pod całkiem zwyczajną powierzchownością kryła się absolutna, doskonała pustka.
        Ciemność nad ciemnościami.
        Czarna dziura w Mocy.

        A przy tym Palpatine znakomicie grał rolę bezradnego zakładnika.
        - Sprowadźcie pomoc! - Chrapliwy szept pełen przerażenia brzmiał prawdziwie
        nawet w uszach Dooku. - Musicie to zrobić! Żaden z was nie dorówna Lordowi Sithów!


        Czy ktoś z "W pustyni i w puszczy" stanowi choć w małym stopniu coś podobnego? Nie sądzę.

        Oczywiście np. Vader wyszukujący z wysokości Rebeliantów w tłumie nie zmienia się w drapieżnego ptaka. Ale Ciemna Strona wpływa diametralnie na ich postrzeganie rzeczywistości. Imo dla Sithów inne istoty - nawet rozumne, są postrzegane wręcz dosłownie, jako ofiary, narzędzia, pasożyty, bądź tak jak my postrzegamy komary. Czy dla nas zabijanie komara jest złe? Czy uważamy się za złych gdy to robimy? Raczej nie. Uważamy że mamy takie prawo, bo nas kłują. Imo Sithowie tak postrzegają innych od siebie. Jeśli Plaquis powie że "Sidiousie, my nie jesteśmy rzeżnikami" - jednocześnie wyżerając komuś - istocie rozumnej, bijące jeszcze serce - owszem, on tak postrzega. Bo imo tak postrzega Ciemna Strona w GW. Ale z naszej perspektywy, czy też z perspektywy osób niewrażliwych na działanie CSM, chyba jednak zgodzić się nie wypada. A jeśli ktoś się zgadza to...samemu sobie można odpowiedzieć, o czym to świadczy. Ale to są zupełnie inne kwestie.

        Czy Ty serio myslisz, że CSM szeptała do ucha Plagueisa: A teraz zjesz to serce i powiesz o naturze Sithów uczniowi? XDDDDDDD

        Hm. To co myślę a to co Ci się wydaje że myślę to również zupełnie różne sprawy

        Nie postrzegam tego aż tak dosłownie. Nie uważam by samo przekazanie wiedzy na temat natury Sithów było ciemnostronne Uważam że sama informacja jest obojętna, neutralna i nie należy do żadnej ze Stron. Ale demonstracja, czyli wyszarpnięcie serducha z wciąż żywej istoty humanoidalnej - już tak. To jest imo kontrola CSM.


        Wracając do chwilowych furii i tracenia panowania nad CSM, oraz tytułowego "wpływu Mocy": Jedi mieli TO SAMO, tyle, że z Jasną Stroną.

        Ha, tym mnie serio powaliłeś Takiej antyJediskiej propagandy nie szerzyli nawet Palpi z Plaquisem^^. Z tego co mi wiadomo - robię za zdartą płytkę wiem - Mortis, Jasną Stronę cechuje bezinteresowność. Jasna Strona Mocy, z sama się nie wtrąca. Dopiero poproszona przez Użytkownika o pomoc, jak np. u Kenobiego, decyduje się pomóc. Ona jej udziela /bądż nie, na żądanie, życzenie bądż prośbę Użytkownika. Ciemna Strona się nikogo nie pyta: "Czy chcesz?" Ciemna Strona bierze sama. Bez pytania kogokolwiek o pozwolenie. Bez proszenia się Użytkownika: "A mogę przejąć nad Tobą kontrolę?" Nie. To nie jest natura Ciemnej Strony. Ona się pojawia nieproszona. Stosuje masę tricków i oszustw by się do Użytkownika "dobrać". Taka jest jej natura. Żadnych granic, zasad moralnych. Ma naturę śmierci. Śmierć się nie pyta czy może przyjść tylko przychodzi. Jasna Strona jest łagodna, przeobraża rzeczywistość jak lodowiec - słowa Plaquisa. Ciemna Strona jest jak wulkan i tak przeobraża rzeczywistość.

        Co do kłamstw Obi-Wana. Jedi wygodnie było wmawiać, że Ciemna Strona to choroba itd.
        Dla porównania, podobnie postępują NIEKTÓRZY księża, którzy choćby nie wiem ile potwierdzeń WHO dostali, powiedzą, że homoseksualizm to choroba. Mówię to jako katolik.
        Tak samo jest z Jedi. Dla nich wygodniejsze jest wynaturzenie i choroba, niż łatwiejsza droga do potęgi.
        .


        Po pierwsze nie wydaje mi się specjalnie zasadne porównywać Jedi do księży. (Bo nie są nimi). Jeśli się jednak uprzeć, to równie dobrze to samo można rzec o Sithach, jako o kaznodziejach Ciemności. Choć osobiście uważam że - jeśli już się uprzeć, bardziej pasowałoby "kaznodzieje śmierci".

        Twoje przyrównania "o niektórych księżach którzy mogą przyrównywać homoseksualizm do choroby"...
        Nie bardzo rozumiem co masz dokładnie na myśli. Bo jeśli twierdzisz że można porównać homoseksualizm do CSM to sorry, ale ja wysiadam.

        Ahsoka na Mortis była OPĘTANA. Nie była sobą. To nie był wpływ CSM, lecz sztuczka CSM. Jest różnica.

        Cóż. wg Ciebie na Mortis Ahsoka była opętana. Wg mnie, patrząc na zmianę postrzegania rzeczywistości, wyłączenie uczuć uważanych przez Jasną Stronę za pozytywne i dobre a włączenie tych typowych dla Ciemnej Strony , zmiany ciała Ahsoki - mam na myśli ściemnienie skóry i zmiana koloru oczu na żółty oraz jej śmierć - oznaczała przejście na CSM. Jeśli wolisz, mogę użyć Twej nazwy, mindtrick CSM. Mindtrick Ciemnej Strony który w przeciwieństwie do sztuczek umysłowych Jedi trwa po przejściu na CSM aż do śmierci.
        To że Ojciec Mocy na rozpaczliwe prośby Skywalkera zdecydował się użyć go jako Przekaźnika Mocy i przelać na prośbę Córy Mocy gasnącą Energię Zycia i wrócić ją do świata żywych, to zupełnie inna rzecz. Ahsoka żyje wbrew woli CSM od 16 lat bodajże. Wina wstręciucha Anakina.

        Farbek na klawiaturce zdzierać nie musisz .

        LINK
  • Re

    Princess Fantaghiro 2016-07-07 14:56:47

    Princess Fantaghiro

    avek

    Rejestracja: 2016-05-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Posępny Czerep

    Masz rację. Korzyścią tą o ile pamiętam miała być "ochrona Amidali od grożącej jej rzekomo śmierci". Uważasz że Skywalker był w pełni świadom na co się decyduje? Bo wg mnie będąc w fatalnym stanie emocjonalnym i psychofizycznym zaufał osobie która wyciągnęła do niego rękę. Którą to wydawało się iż zna od 9 roku życia.
    No ale wiadomo, Anakin to najgorsza gnida jaka w GW istnieje .

    LINK
    • prywatne korzyści

      Finster Vater 2016-07-07 16:34:55

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      No też, ale nie tylko. Przede wszystkim to, że Jedi nie zrobili go mistrzem, a on się tak starał i miał efekty (czasami tak w życiu bywa, że człowiek wyczekuje na swojego Palpatina). Do tego (co się wiąże z powyższym) sprawa z własnym padawanem, w którego do końca tylko on wierzył - i to że też przez brak wyszkolonego na rycerza ucznia nie mógł zostać mistrzem. Jeszcze wymienić trzeba bredzenie (z okazji tej samej sprawy) mistrza Windu o "niezbadanych ścieżkach mocy" - kolejny kamyczek. Ochrona Amidali to już tylko dopełnienie.

      Anakin to najgorsza gnida jaka w GW istnieje
      Ależ nie, w żadnym przypadku. Jest paru, którzy na takie określenie zasługują, ale nie one. Anakin czy raczej już Vader (I destroyed him - to w końcu Vader o Anakinie) to piękne, czyste inteligentne zło. On nie musi zjadać serca żeby się go bali, jemu wystarczy jak spyta spokojnie "uważasz, że jesteś traktowany niesprawiedliwie?". I nawet nie musi przy tym unosić głosu.

      LINK
      • Re: prywatne korzyści

        Princess Fantaghiro 2016-07-18 12:44:25

        Princess Fantaghiro

        avek

        Rejestracja: 2016-05-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-19

        Skąd: Posępny Czerep

        " Przede wszystkim to, że Jedi nie zrobili go mistrzem, a on się tak starał i miał efekty`.

        "Ochrona Amidali to już tylko dopełnienie."

        Hm. Z nowelizacji Zemsty Sithów odniosłam wręcz przeciwne wrażenie Oczywiście odczuwał pewną frustrację, czasem nawet znaczną że nie dali mu tego tytułu. Uważał że sobie zasłużył swą służbą. Jednak o ile się nie mylę tytuł Mistrza był niezbędny by móc grzebać w starożytnych holocronach Sithów mieszczących się w Świątyni Jedi. Tego haczyka użył Palpatine, twierdząc że z pewnych źródeł wie że w nich jest zawarta wiedza o przedłużaniu życia. Anakin tak się nakręcił na tą wiadomość, że no...kiedy mu Jedi odmówili rangi to frustracja ZNACZĄCO wzrosła.

        Anakin czy raczej już Vader (I destroyed him - to w końcu Vader o Anakinie) to piękne, czyste inteligentne zło.

        Hm, czy zło może być piękne? O to jest pytanie W sumie jak się nad tym zastanowię to częściowo nawet mogę się z Tobą zgodzić ^^. Z tym że imo Vaderowe zło jest "piękne" - właśnie dlatego że imo jest nieczyste, choć powinno. Imo The Chosen One - patrz Mortis - jest jak Jing Jang. Po każdej stronie jest (z tym że imo dość spora) kropa tej drugiej


        LINK
  • Dla kontrastu można...

    Jax 2016-07-07 17:40:41

    Jax

    avek

    Rejestracja: 2008-12-30

    Ostatnia wizyta: 2020-06-30

    Skąd: Wrocław

    Dorzucić Krayta. On sam używał Ciemnej Strony by przeżyć, pokonać vongowe cuda. Sam głosił, że w Ciemnej Stronie spoczywa ład, który można zaprowadzić. Uważał, że pokój na skalę galaktyczną nie przychodzi sam z siebie. Że jasna strona to tak naprawdę chaos, który doprowadził galaktykę do ruiny. Inna sprawa to taka, że jego wyznawcy nie pojmowali raczej w pełni jego wizji. Jest to ciekawy przypadek Jedi, którego droga jasnej strony zawiodła na całej linii w każdym etapie życia (nie chce spoilować całej historii tego pana) A odkąd został Sithem, szło mu coraz lepiej.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..