Na pewno większość z was była zawiedziona, gdy ogłoszono, że Expanded Universe zostanie przemianowane na Legendy i stanie się alternatywną rzeczywistością. Wszyscy przecież darzymy wielkim sentymentem historię starożytnego Imperium Sithów, Exara Kuna, oba KotORy, trylogię Bane`a, działalność Thrawna, inwazję Yuuzhan Vongów czy wreszcie serię komiksową "Dziedzictwo". Ale z biegiem czasu zacząłem rozumieć, że nowy kanon to też nowe możliwości, nowe pomysły i możliwość reinterpretacji historii. Dzisiaj śmialo stwierdzam, że zarówno stary jak i nowy kanon nie zasługują na bezgraniczną pochwałę czy też krytykę. A oto powody, dla których zaakceptowałem Nowy Kanon, a nawet stałem się jego zwolennikiem (mimo, że Legend się nie wyrzekłem i nadal darzę je wielkim sentymentem):
1.Znaczenie potęgi Vadera - to dla mnie największy ataut nowego kanonu. Teraz, gdy mowa o potędze Ciemnej Strony i Sithów, to za jej symbol stawia się właśnie Dartha Vadera. W Legendach jego znaczenie zostało rozmyte przez rozmaitych Lordów, których tworzono na potrzeby wydarzeń w konkretnych epokach. W końcu natworzyło się ich tyle, że Vader wyleciał poza pierwszą piątkę albo nawet dziesiątkę najpoteżniejszych Sithów. A teraz w nowym kanonie mogą go uczynić najpotężniejszym Sthem w dziejach. W końcu w "Zemście Sithów" Palpatine mówił Yodzie, że Vader stanię się potężniejszy niż którykolwiek z nich. I chyba wszytko zmierza w tę stronę (wnioskuję po obserwacji nowokanonicznych produkcji).
2.Nowa historia - to była zdecydowana przesada, że w Legendach Republika Galaktyczna istniała 25 000 lat, a istniejące przed nią Imperium Rakatan niemal tyle samo. Natomiast pojawiające się później rządy potrafiły przetrwać najwyżej 100 lat. I tu największy jak dla mnie plus - długość istnienia Nowej Republiki. Jest to mój ulubiony rząd w "Gwiezdnych Wojnach". W Legendach przetrwała zaledwie 23 lata (w tym tylko 6 lat pokoju), natomiast w nowym kanonie istniała minimum 30 lat (w tym 29 lat pokoju i istnieje możliwość, że nadal będzie trwać, mimo zniszczenia Senatu przez bazę Starkiller).
Ale wracając do czasów starożytnych. W nowym kanonie Stara Republika i Republika Galaktyczna to dwa inne państwa. Republika z Prequeli powstała jakieś 1000 lat przed Wojnami Klonów (co mówił Palpatine w "Ataku Klonów"), natomiast wcześniej istniała Stara Republika (zapewne jej prawdziwa nazwa brzmiała inaczej, np. Republika Zjednoczonej Galaktyki). I możliwe, że już znamy z grubsza okoliczności jej upadku. W "Zemście Sithów" Sidious mówi "I raz jeszcze Sithowie będą rządzili Galaktyką". Więc pewnie już raz doszli do władzy. Pewnie to stało się właśnie podczas upadku Starej Republiki, z którą Sithowie po prostu wygrali wojnę. Być może byli też w przymierzu z Mandalorianami (w końcu przodkowie Pre Vizsli ukradli Mroczny Miecz podczas upadku Starej Republiki). Pewnie to było tak: Sithowie zdobyli Coruscant i Świątynię Jedi. Obalili dotychczasowy rząd, zmusili Jedi do ukrycia się i ustanowili swoja własne państwo (według mnie powinni wymyślić inną nazwę niż Imperium Sithów, gdyż to trochę naciągane, że Senat z wielką radością przyjął wieść o powstaniu Imperium Galaktycznego, mimo, że sama nazwa "Imperium" powinna się negatywnie kojarzyć). Jednak podczas rządów Sithów, wśród nich samych ponownie zaczęły pojawiać się i narastać podziały. Jedynie Darth Bane próbował ich opanować, wiedząc, że ta kłótnia doprowadzi do ich upadku, ale nawet jego potęga nie wystarczyła, by powstrzymać "tradycyjne" zapędy Sithów do bratobójczej walki, którzy w końcu zaczęli walczyć sami ze sobą. Tę sytuację wykorzystali Jedi, ukrywający się wraz z niedobitkami sił Starej Republiki. Zaatakowali Coruscant i ostatecznie dobili Sithów, z których przetrwał tylko Bane i postanowił przekazać swoją wiedzę tylko jednemu uczniowi, dając tym samym początek Zasadzie Dwóch.
Dodam też, że w nowym kanonie długość istnienia Starej Republiki też powinna być w miarę rozsądna (optymalnie 5 000 lat, maksimum 10 000 lat). W dodatku, wcale nie musi to byc pierwszy ogólnogalaktyczny rząd w historii. Możliwe, że przed Starą Republiką istniało np. Królestwo Galaktyczne. No i system rządów w Starej Republice też powinni zrobić inaczej. W Republice Galaktycznej rządził Senat na czele z Kanclerzem, a Nowa Republika zamierzała kontynuować jej tradycję i jednocześnie nie powielać błędów poprzedniczki (stąd decyzja o usunięciu przydomka "Wielki" z tytułu Kanclerza i zmienna stolica). Jak dla mnie, to w Starej Republice nie powinno być Senatu, a coś innego, najwyżej na wzór Senatu.
3.Brak niezliczonych superbroni - pewnie wielu z was było rozczarowanych wstawieniem bazy Starkiller, ale przypomnijmy sobie co mieliśmy w Legendach:
-Działo Galaktyczne
-Eclipse I i Eclipse II
-Pogromca Słońc
-Tarkin
-Stacja Centerpoint
-Gwiezdna Kuźnia
Ich ilość to jedno, a dwa to, że były niszczone tak samo, a nawet łatwiej niż Gwiazdy Śmierci. To zdecydowany minus Legend. A nowym kanonie istnieje możliwość, że skończy się na bazie Starkiller. W końcu nikt nie powiedział, że w części IX będzie Starkiller 2. Trzymajmy kciuki.
4.Brak wojny za wojną po "Powrocie Jedi" - strasznie irytowało mnie to, że w Legendach przed Oryginalną Trylogią pokój trwał stu- lub nawet tysiąclecia, a pokolenie Luke`a, Leii i Hana miało wojnę za wojną. Zobaczmy:
-najpierw przeciągnięta do 19 ABY Galaktyczna Wojna domowa
-6 lat pokoju i wojna z Yuuzhan Vongami
-Wojna Rojów w 35 ABY
-Druga Galaktyczna Wojna Domowa
-i w końcu wojna z Zaginionym Plemieniem Sithów
5 wojen w ciągu jednego pokolenia? Kto wpadł na coś tak idiotycznego. Przecież te wydarzenia spokojnie można rozłożyć na kilka pokoleń. A w nowym kanonie co mamy? Tutaj Galaktyczna Wojna Domowa jest o wiele lepiej ułożona. Decydująca bitwa w 4 ABY i jeszcze dodatkowy rok na dobicie Imperium. Potem 29 lat pokoju i dopiero w 34 ABY kolejna wojna. A motywy wojen z Legend spokojnie można przenieść do nowego kanonu, ale na zdecydowanie późniejsze lata (nie mam nic przeciwko pomysłowi o pozagalaktycznym najeźdźcy i chętnie zobaczyłbym coś takiego, tylko, że lepiej napisane, bo biotechnologia Vongów nie pasuje do "Gwiezdnych Wojen", no i przesadzono zdecydowanie z tą ich brutalnością).
5.Komiksy - kiedyś uwielbiałem czytać komiksy, które teraz należą do Legend, bo przedstawiano tam naprawdę ciekawe historie i wiele wyjaśniano. Chyba każdy mógłby bez końca czytać historię o pojedynku Vadera i odrodzonego Maula. Ale w miarę upływu czasu, komiksy straciły w moich oczach, bo przedstawiane tam historie - dla mnie - były nużące, monotonne i wciskane na siłę, gdyż przedstawiały nieistotne dla chronologii "Gwiezdnych Wojen". Dzięki Marvelowi, znów z radością czytam komiksy, które dla mnie są lepsze, bo chociaż wychodzą co 2 miesiące, to mają 148-stronnicowe historie. I to nie byle jakie. "Skywalker atakuje", "Darth Vader" czy "Rozbite Imperium" są naprawdę ekstra, a to ostatnie to dla mnie najlepsza komiksowa opowieść jaka kiedykolwiek się pojawiła, przewyższająca każdą legendarną historię.
6.Fanfiki - to już taki bonusowy punkt. Lubię sobie tworzyć moje własne zmyślone historie z "Gwiezdnych Wojen", ale nie dzielę się nimi publicznie, bo to taka moja pasja, hobby. Ale zawsze w mojej twórczości dbałem o dotychczasową historię i nie zmieniałem jej. Dzięki nowemu kanonowi, moja wyobraxnia ma większe pole do popisu, bo mogę tworzyć wydarzenia w różnych epokach.
Na koniec, jeśli chodzi o spór, który kanon jest lepszy. Darujmy sobie to, bo Nowy Kanon istnieje zaledwie 2 lata, więc zdecydowanie za wcześnie, by porównywać go z trzydziestoletnim dorobkiem Legend. Takie oceny powinny być wystawiane jakieś 5 lat po części IX.