Witam.
Temat dotyczący wyboru pomiędzy Galaktycznym Imperium a Republiką (bądź innymi frakcjami) cieszy się dużą ilością komentujących, którzy bez wahania opowiedzieliby się po stronie tego pierwszego. Jest to, jak widać po rubryce ,,ostatnie", cały czas aktualne zagadnienie. Jednak podczas mojego pobytu na tym forum, chyba większość wpisów dotyczących właściwszych rządów wskazuje na nieudolność Republiki bądź Sojuszu Rebeliantów, później przemianowanego na Nową Republikę. Takie zagadnienia są, nie oszukujmy się, ciężkie do udowodnienia, z racji na, m.in.:
1) Ideę dobra istniejącego w sercach bojowników o wolność, nieobecnego w białych zbrojach.
2) Ukazywania przez źródła filmowe, ostatnio przez serial animowany, archetypów bohaterskości, łatwiejszej i bardziej wiarygodnej do odnalezienia u Rebeliantów.
3) Stanu faktycznego, jak to, że przywódcą Imperium był Lord Sithów.
Dlatego, z racji mojej woli starcia z szyldu Imperium kurzu nienawiści i przemilczenia, proponuję, aby w tym temacie zbierać wszelkie przejawy korzyści, jakie dawało Imperium. Oczywiście mowa tutaj o ukróceniu korupcji w Senacie, przyniesieniu ulgi mieszkańcom, czy też ujednolicenie gospodarki i rynku względem kupujących. Jednak namawiam do dzielenia się informacjami wraz ze źródłami, tak aby bezpośrednio zobrazować faktyczne wydarzenia, nie pozostawiając wątpliwości. Nie mam na myśli wszelkich drobiazgów, które mogą ale nie muszą przemawiać za tytułem tematu. Kanon jest bardzo ważny, ale wydarzenia z Legends oczywiście są brane pod uwagę. Ci wątpiący w sens takiego działania, niech uznają to za zadanie polegające na przezwyciężeniu archetypów, tak zagnieżdżonych wewnątrz uniwersum SW.
Oto przykładowe źródło, które stanowić będzie podstawę do stwierdzenia, że ,,za Imperium było lepiej" - a w każdym razie nie tak źle.
,,Odkąd Darth Sidious ogłosił się Imperatorem Galaktycznym, upłynęło pięć standardowych lat. Brutalne wojny klonów są już tylko wspomnieniem, a uczeń Imperatora Darth Vader wytropił i zniszczył większość rycerzy Jedi, którym udało się przeżyć straszliwy rozkaz 66. Na planecie Coruscant służalczy Senat przyklaskuje każdej decyzji Imperatora, a obywatele Światów Jądra cieszą się życiem w odzyskanym dobrobycie. W międzyczasie na Zewnętrznych Rubieżach tysiące ras i gatunków, zamieszkujących planety należące niegdyś do separatystów, wiodą życie nie lepsze w niczym od tego sprzed wojny domowej. Pozbawieni broni oraz surowców muszą walczyć o przetrwanie w Imperium, które w znacznej mierze się od nich odwróciło. Tam, gdzie doprowadzeni do ostateczności poddani chwycili za broń, Imperium błyskawicznie wymierza karę. Imperator jednak, choć pokłada wielką wiarę w moce własne oraz Vadera, jest świadom tego, że równowaga w Imperium przez tysiące pokoleń zapewni tylko znakomita armia dowodzona przez człowieka równie bezlitosnego jak on sam." - Wstęp do ,,Star Wars" Tarkin", powieści autorstwa Jamesa Luceno.
^Odnosząc się do powyższego, warto zwrócić uwagę na ,,przywrócony dobrobyt" mieszkańcom lojalnym dawnej Republice oraz ,,sprawne wymierzanie kary" dawnym zdrajcom. Więcej dowodów z chęcią przytoczę, jednak zachęcam wszystkich czytających do dzielenia się informacjami, okraszonymi komentarzem.
Proponuję, by ten temat był swego rodzaju potwierdzonym źródłem dla wszystkich pro-imperialnych Bastionowiczów i nie tylko.