Pomimo wielu trudów, takich jak problemy ze sponsorem, którego nazwiska nie będę tu przywoływać (Vast, nie bierz tego do siebie) udało się nie tylko ukończyć rozdział pierwszy, opublikować nowy tytuł ale też stworzyć pierwszy taki zwiastun zajawkowy! Zapraszam do lektury.
Świt Jutra
Zwiastun:
To z całą pewnością było mroczne miejsce. Nie było widać nic poza ciemnością. Istota w czarnym stroju pasowała do otoczenia wręcz idealnie. [...]
-Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
-Widziałem coś znacznie gorszego.[...]
Oddziały szturmowe wroga otoczyły ich. "To już koniec", pomyślała[...]
-Tak się cieszę, że nareszcie się spotykamy!- ptakopodobna istota w garniturze i monoklu zdawała się uradowana.[...]
-Ale już niedługo to się zmieni. Mogą się jednoczyć, ale to mnie nie powstrzyma. Wrócę potężniejszy i ich zniszczę. Tym razem na zawsze.[...]
-Jeśli to prawda, walka nie ma sensu.
-Poddanie się ma go jeszcze mniej.[...]
Myśliwce wystartowały. Ich piloci jeszcze nie walczyli, ale wiedzieli, że prawdopodobnie wszyscy zginą. Ale teraz o tym zapomnieli. Teraz liczyła się misja. Broaun nakazał ustawić im się w szyku. Odbezpieczył uzbrojenie i ruszył na statek.
Świt Jutra. Pierwszy rozdział już na forum.
Rozdział 1
Elena Reksus, świeżo upieczona dher astrobiologii i absolwentka Akademii Nauk na Coruscant patrzyła, jak wszyscy dookoła zasypiają. Pierwsza poddała się starsza kobieta dwa rzędy z przodu. Drugi był rosły Duros w jej rzędzie, na drugim miejscu od okna. A potem poleciała cała reszta, razem z jej towarzyszem podróży- Korelianinem imieniem Huros. Jak na rosłego bruneta okazał się wyjątkowo zadufany w sobie, małostkowy i irytujący. Ciągle tylko chwalił Korelię, czyli "najpiękniejszą, najbogatszą i najbardziej rozwiniętą planetę w galaktyce". Odkąd zasnął, zrobiło się znacznie przyjemniej, nawet pomimo silnych zawrotów głowy.
Elena zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Zaczęło ją mdlić, więc na wszelki wypadek sięgnęła po torebkę. Czuła, że dłużej nie wytrzyma, ale nagle przyspieszenie statku przestało wciskać ją w fotel. Powoli otworzyła oczy i stwierdziła, że nikt poza nią nie wytrzymał przeciążenia. Zaświeciła się ikonka pozwalająca odpiąć pasy. Kobieta wstała i lekko się uniosła. Była już w stanie nieważkości na testach, które każdy musiał przejść przed lotem w kosmos. W oknie widziała tylko gwiazdy i odległą powierzchnię planety. Rozejrzała się po statku. Był to zwykły prom typu ziemia-kosmos. Najciekawszą rzeczą w przedziale pasażerskim był jej fotel.
Nagle z przodu otworzyły się drzwi i wyleciał z nich Gossam. Na widok przytomnego pasażera przekrzywił głowę i lekko otworzył usta. Biorąc pod uwagę, że unosił się jakieś 30 centymetrów nad ziemią wyglądał komicznie. A przynajmniej na tyle, że Elena musiała odwrócić głowę.
-Wytrzymałaś?- spytał w typowy dla swojej rasy bezpośredni sposób.
-Tak.
Wyglądał najwyżej na trzydzieści lat, o ile potrafiła ocenić wiek przedstawiciela tej rasy.
-Nie chciałaś zostać pilotem? Na pewno by cię przyjęli.
-Wolę biologię.
-Ale i tak powinnaś umieć pilotować. Kilka lat temu piloci weszli zbyt ostro w atmosferę i stracili przytomność. Nikt nie przeżył, ale nagrania wykazały, że jakiś pasażer był cały czas przytomny. Straszne. Kawy?
-Poproszę.
"Przyda się po tej historii", pomyślała. Odpychając się od specjalnych uchwytów w suficie, który równie dobrze mógł być teraz podłogą, wfrunęła za Gossamem do kabiny pilotów. Właśnie kłócił się z Durosem o pięniądze.
-Widzisz? Tym razem ja wygrałem.
-Ech, a miałem szansę pobić rekord serii. Jeszcze jeden lot bez przytomnego pasażera i byłaby okrągła dwunastka.
-Dwunastka nie jest okrągła. Przepraszam za Carlosa, lata dopiero dekadę i jeszcze nic nie umie.
-A ty to może dłużej?!
-Chyba zapomniałeś, że wczoraj miałem rocznicę. Pijesz z cukrem, eee...
-Mów mi Elena. Masz bardottańskie kakao?
-Jestem Sue. Niestety, tylko koreliańska i cukier.
-Możecie pić w pracy?
-Skąd, pijemy po.
-Nalej z koreliańską.
Sue wziął trzy kubki i wstawił do ekspresu. Gdy kawa była gotowa, do dwóch pojemników dodał przez specjalny otwór roztwór cukru i podał jeden Carlosowi. Z szafki wyciągnął butelkę, po czym rurką przelał zawartość do ostatniego kubka. Elena wzięła go i napiła się. Kawa z wódką smakowała znacznie lepiej niż sama. I bardziej rozgrzewała. Nawet w tak małym stężeniu.
-Zbliżamy się do "Dumy Koronetu".
Dher wyjrzała przez przednią szybę i na wprost zobaczyła coś, co wyglądało jak ziarno słonecznika.
-To jest ich duma?
-Ma najnowocześniejszy hipernapęd. W nadprzestrzeni osiąga 200 000 MGMT. Wykorzystano w nim nowatorski system obrotu woków własnej osi, dzięki czemu na pokładzie panuje wrażenie grawitacji.
-I zabrakło im na farbę?
Carlos zachichotał. Statek rzeczywiście nie prezentował się dobrze- zgniłozielono szara farba postarzała okręt o dobre dwie dekady, chociaż miał on niespełna rok. Sue włączył komunikator i zapytał o miejsce dokowania. Następnie otworzył mapę statku i znalazł odpowiednią śluzę. Poprosił Elenę o zajęcie wolnego miejsca nawigatora. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jest wyraźnie wygodniejsze od foteli pasażerów. Prom obrócił się i zaczął krążyć wokół liniowca. Po kilku minutach znalazł się nad włazem i piloci przycumowali go do burty. Komputer powiadomił o uszczelnieniu przejścia i cała trójka opięła pasy.
Elena wróciła do przedziału pasażerskiego. Choć większość podróżnych wciąż spała, kilka osób już się obudziło i zbierało swoje bagaże. Kobieta podeszła do swojego fotela, wzięła torby, po czym skierowała się do wyjścia. Huros wciąż spał, więc biolożka postanowiła go zostawić. Weszła na pokład liniowca i oniemiała.
Korytarz był szeroki na trzy metry, a jego zdobienia powodowały ból oczu. Białe ściany z duroplastu pokrywały bogate zdobienia ze złota. Co kilka metrów wisiały wielkie obrazy prezentujące najdonioślejsze chwile w historii Korelii. Dwaj lokaje w niebieskich uniformach czekający przy wejściu odbierali bagaże i znakowali je, by później dostarczyć je do pokoju. Do przytomności przywołał ją przeciągły gwizd po prawej i z dołu.
-Tak odwalonego jeszcze nie widziałem. Nie boją się, że ktoś to ukradnie.- odezwał się Sue.
-A kto? Trzeba wydać majątek żeby wejść na pokład. Poza tym to statek koreliański.
-Ich to chyba nie interesuje.
Odwróciła się i zobaczyła, że Carlos trzyma blaster. Sue też trzymał rękę na kaburze. Spojrzała w tą samą stronę co oni i ujrzała około dwudziestu uzbrojonych żołnierzy w czarnych mundurach. Przewodził im rosły brunet ze srebrnym piorunem na piersi. Na jego twarzy widać było bojowe zacięcie.
-Jak wam leci dzień, panowie?- w głosie Sue była słyszalna wyraźna ironia.
Nawet nie zwolnili.
-Śpieszycie się dokądś?
Carlos podniósł lufę.
-Jak mogę wam pomóc?
Oficer dotarł do nich i się zatrzymał.
-Pokażcie dokumenty.
-O ile nie jesteś oficerem Korseku- możesz mnie cmoknąć. A oficerowie Korseku tak się nie ubierają.
-O co chodzi, panowie?- wszyscy spojrzeli na Hurosa, który nagle pojawił się w wejściu do promu. Jak na człowieka, który przed chwilą ślinił się podczas snu wyglądał oszałamiająco. -Możemy w czymś pomóc?
Oficer z piorunem stracił rezon tylko na chwilę.
-Co panu do tego?
-Jako oficer Korseku powinienem być poinformowany o wszelkich działaniach innych służb na terenie Korelii. A pokład tego statku niewątpliwie jest terenem Korelii.
-Na szczęście my dokonujemy inspekcji promu. Proszę odstąpić- oficer zaczął się irytować.
-Obawiam się, że najpierw...
Oficer wyciągnął pistolet i wycelował w Korelianina. Carlos przeładował broń i wycelował we wrogiego dowódcę. Sue również był gotowy do strzału. Podobnie jak dziewiętnastu żołnierzy w czarnych mundurach.
-Złóżcie broń albo będziemy zmuszeni otworzyć do was ogień.
Dowódca Sił Obrony Coruscant pojawił się ze swoimi ludźmi znikąd i nie nie wyglądał na kogoś, kto lubi żartować w takich sytuacjach. Tajemniczy agresor chyba to zrozumiał, bo kazał opuścić swoim ludziom broń i wrócił skąd przyszedł. Agenci CSF odprowadzili ich nie spuszczając z celownika. Tymczasem ich dowódca przedstawił się jako porucznik Broaun Mol`kal i powiedział, że został wyznaczony do ochrony statku na prośbę władz Korelii. Odprowadził Elenę i Hurosa do pokoi, zapraszając ich po drodze na kolację.
Pokój Eleny wyglądał jak reszta statku- był zdecydownie przedobrzony. Wszystko ociekało złotem- ściany, lampy, łóżko, lodówka a nawet śmietnik i kibel. Nie szczędzono też na przestrzeni i wyposażeniu: wielki salon z równie wielkim telewizorem, biurkiem z komputerem i minibarem, sypialnia z kilkoma szafami i łożkiem małżeńskim z baldachimem, a także łazienka z gigantyczną wanną.
Kobieta rzuciła torby na ziemię i zdjęła wytartą, brązową kurtkę. Z walizki wyjęła suknię zabraną na różne uroczystości. Ostrożnie rozłożyła strój na łóżko, po czym podeszła do biurka. Dyskretnie rozmieszczone urządzenia zapachowe napełniały pomieszczenie słodką lawendą. Gdy Elena usiadła na fotelu komputer się włączył. Wystarczyło jedno zdanie by zgrał plan statku do pada.
Biolożka nałożyła strój. Kupiła go kilka dni temu. Srebrne i białe skrawki materiału mieszały się tworząc niesamowity efekt. Poprawiła makijaż i miała wyjść, ale zapomniała o czymś bardzo ważnym- butach. Znalazła je dopiero po wyrzuceniu wszystkiego z walizki. Ubrała się, po czym poszła do sali balowej. Znajdowała się na dziobie bliżej rdzenia niż apartamenty i przyciąganie było tam słabsze. Wygląd sali nie zdziwił Eleny za bardzo. Wszędzie było pełno złota i obrazów z Korelii. Na jednej ścianie znajdowało się wielkie okno w kształcie półksiężyca. Stoliki znajdowały się przy ścianach robiąc miejsce na środku potencjalnym tancerzom.
Huros zobaczył ją niemalże od razu i przywołał gestem do stolika na drugim końcu sali. Obok niego siedział oficer CSF i jakiś pulchny załogant "Dumy" w białym mundurze. Gdy kobieta podeszła bliżej zorientowała się , że ma do czynienia z kapitanem statku.
-Dzień dobry, panie kapitanie. Poruczniku.
-Proszę mówić mi Ray.
-Elena.
-Witam panią- Broaun wstał.
-Niestety, muszę waść opuścić. Zaraz skaczemy w nadprzestrzeń.
-Dokończymy naszą rozmowę później- Huros pożegnał kapitana.- Jak twoja kajuta? Nie za ciasna?
- Zbyt złota.
Korelianin uśmiechnął się.
-Sponsorzy za bardzo chcieli się popisać.
Zajęli miejsca, a Ray wszedł na podwyższenie i zaczął przemowę.
-Witam Państwa na pokładzie "Dumy Koronetu". Nasz rejs ma Byblos przez systemy: Ixtlar, Wukkar, Kailor, Xorth, Vuma, Leria, Kerlsil, Perma, Lolnar, Rehemsa, Sedratis, Rydonni, Korelia, Nubia, Tinnel i Loronal potrwa 64 standardowe dni. Przez cały do Państwa dyspozycji jest centrum rekreacyjno- sportowe, kino, teatr, SPA, dwie restauracje, trzy bary i wiele innych użytecznych miejsc. Pobyt jest całkowicie opłacony i mogą Państwo korzystać ze wszystkiego za darmo. Nasza załoga z chęcią we wszystkim Państwu pomoże.Na Ixtlar dotrzemy za dwa dni i trzy godziny. Posiłki zostaną wydane po skoku w nadprzestrzeń. Życzę wszystkim miłego rejsu.
Niemal natychmiast wszyscy poczuli lekkie szarpnięcie. Gwiazdy wokół statku rozciągnęły się, by po chwili zniknąć. Na ich miejscu pojawił się biały wir. Niebieskie smugi wylatywały z niego i otaczały okręt, łącząc się gdzieś z tyłu w podobnym wirze.
Taki widok mieli podziwiać przez najbliższe dwa miesiące.