TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Wschód przymierza

Darth Ponda 2016-05-06 18:13:55

Darth Ponda

avek

Rejestracja: 2014-02-15

Ostatnia wizyta: 2024-11-19

Skąd: Olsztyn

Albo mi się znudziło, albo tęsknię za dobrą książką (czytam kilka cykli naraz i chwilowo nie ma niczego nowego), tak czy inaczej biorę się za książkę. Najtrudniejsze zawsze są początki, i to właśnie sprawiło, że akcja ma miejsce ok. 25000 BBY. Ta opowieść może zawierać elementy częściowo sprzeczne z Legendami, za co z góry przepraszam.Tytuł jest roboczy (musiałem jakoś to nazwać), więc się nie przywiązujcie. W tym temacie w losowych odstępach czasu będę publikował minirozdziały, o krytykę i sugestie proszę w oddzielnym temacie. Ale narazie musicie zadowolić się tym:

"To opowieść z czasów, gdy różne stowarzyszenia i zakony dopiero poznawały istotę Mocy. Czasów, w których podróże między odległymi systemami trwały tygodniami i mogli sobie na nie pozwolić tylko zamożni obywatele. Czasów, w których każda planeta była skłócona wewnętrznie i można było najwyżej pomarzyć o zjednoczonej galaktyce. Czasów, w których żyje Elena Reksus, młoda biolożka z Coruscant."

I to tyle. Na wszelki wypadek zastrzegam sobie wszelkie prawa do postaci i kontynuacji, a także gadżetów

LINK
  • Wschód przymierza- komentarze

    Darth Ponda 2016-05-06 18:15:19

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Temat do krytykowania komentowania tego "arcydzieła":
    http://star-wars.pl/Forum/Temat/20808#632909

    LINK
    • Re: Wschód przymierza- komentarze

      260858 2016-05-06 18:29:02

      260858

      avek

      Rejestracja: 2016-01-26

      Ostatnia wizyta: 2017-03-06

      Skąd: Coruscant

      Za wiele do skomentowania nie ma, natomiast ja sam z chęcią przeczytałbym o okiełznaniu potęgi Mocy przez technologię, a skoro w Twoim opowiadaniu wiedza o Mocy dopiero się rozwija - pierwsze starcia przy jej pomocy mogłyby okazać się klęską.

      LINK
    • Re: Wschód przymierza- komentarze

      Kassila 2016-05-06 19:53:36

      Kassila

      avek

      Rejestracja: 2009-10-27

      Ostatnia wizyta: 2024-07-09

      Skąd: Cieszyn

      Pomysł zacny. Mierzenie się z tak daleką historią, którą większość fanów ma wymyśloną po swojemu, to nie lada wyzwanie. Ciekawa jestem tego

      LINK
    • Re: Wschód przymierza- komentarze

      Biała Wilczyca 2016-05-06 20:08:07

      Biała Wilczyca

      avek

      Rejestracja: 2015-12-30

      Ostatnia wizyta: 2019-02-15

      Skąd: Olsztyn

      No, no, pewnie będzie ciekawie. Życzę powodzenia w pisaniu

      LINK
    • Prolog

      Darth Ponda 2016-05-06 21:32:03

      Darth Ponda

      avek

      Rejestracja: 2014-02-15

      Ostatnia wizyta: 2024-11-19

      Skąd: Olsztyn

      już jutro. Osoby przebywające dzisiaj w kantynie proszone są o niespoilerownie

      LINK
    • Re: Wschód przymierza- komentarze

      Mister S. 2016-05-06 22:01:38

      Mister S.

      avek

      Rejestracja: 2014-11-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-19

      Skąd: Kraków

      Jestem zaciekawiony. Wciśnij gdzieś tam śmierć naukowca, który odkrył midichloriany. Najlepiej w niewyjaśnionych okolicznościach .

      LINK
    • ...

      Qel Asim 2016-05-06 22:21:17

      Qel Asim

      avek

      Rejestracja: 2010-09-21

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Pszczyna

      Nic bardziej nie denerwuje jak czytanie opowiadania/książki akapit po akapicie w znacznych odstępach czasowych. Jak masz 1/2 akapity, to poczekaj aż będzie ich np. 10 (najlepiej 100) tak się o wiele lepiej będzie czytało...
      No i powodzenia, chętnie zobaczę co wymyślisz!

      LINK
    • ?..

      Mister S. 2016-06-04 22:04:17

      Mister S.

      avek

      Rejestracja: 2014-11-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-19

      Skąd: Kraków

      Patrzę patrzę, a tu oprócz petycji Wschód Przymierza. Przeczytałem i... jest całkiem nieźle:
      + ramy czasowe (jeśli to przed powstaniem Starej Republiki, wykorzystaj to, błagam Cię, i to dobrze, bardzo lubisz spiskować, jednym mówić jedno, drugim trzecie, więc stwórz jakiegoś polityka, wzorowanego na sobie)
      + kilka smaczków. Żałuję, że ja nie znam umiaru. W moim opowiadaniu (czekam, Rusisie ) nawalam ich co chwilę bez umiaru .
      + kolejna babka! Chociaż nie wiem, czy to dobrze ;P, ale mi się pdoba .
      - błędy techniczne i praktyczne. Jeśli dajemy myślniki, kropkę dajemy, jeśli opis po myślniku nie dotyczy zdania, np.
      - Ple ple ple. - Wyciągnął husteczkę.

      +/- to bardziej kompleks osobisty, bo za nic nie trawię mało znaczących w skali galaktycznej bohaterów, Preferuję antagonistów,, którzy są w centrum galaktycznych wydarzeń. Ale w opisie jest, że odkryją Moc (a przynajmniej tak to zrozumiałem) więc daję kredyt zaufania.
      - za dużo dialogów bez myślników opisujących wypowiedzenia i zbyt mało rozbudowane opisy. Mówiąc rozbudowane, mam na myśli nie ich brak, lecz prostotę zdań.

      I to tyle. Minusy/iki dotyczą praktycznie tylko teorii pisania, w praktyce fabuła zapowiada się dobrze, a znaczenie opowiadania na skalę galaktyczną jeszcze lepiej. Daję ogromny. Kredyt zaufamia.
      I jeszcze fajniej by wyglądało, gdyby opowiadanie znalazło się w zakładce Fandom>Twórczość Fanów>Opowiadania.
      Przyjemniej się czyta i w ogóle.
      Pozytywne zaskoczenie ogółem mówiąc .

      LINK
      • Re: ?..

        Darth Ponda 2016-06-04 22:12:11

        Darth Ponda

        avek

        Rejestracja: 2014-02-15

        Ostatnia wizyta: 2024-11-19

        Skąd: Olsztyn

        Tylko nie mów że padłem w dialogach
        Fabuła zaraz się rozwinie, i to w sposób całkiem niespodziewany (nawet dla mnie). Jakiś porządny facet i intrygujący polityk też się znajdą.
        Najgorzej będzie z opisami. Nigdy nie trawiłem długich tekstów o pokojach. Ale spróbujemy

        LINK
  • Prolog

    Darth Ponda 2016-05-07 12:08:38

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Nastąpiły zmiany, i jakże oczekiwany rozdział pierwszy zostanie poprzedzony prologiem, co więcej, pojawi się w nieokreślonej przyszłości. Za to będzie dłuższy i bardziej przemyślany (to napisałem dosłownie na kolanie). Za to w prologu pierwsze smaczki dla prawdziwych fanów.

    Porucznik Alan Fich wiele razy słyszał, że pod wpływem dużego stresu można "przełamywać swoje granice i osiągać to, co wcześniej wydawało się niemożliwe". Oczywiście, stres trochę zwiększał możliwości fizyczne, ale Alan nigdy by nie uwierzył w to, że zwykły człowiek -taki jak on- może poruszać się z prędkością zawodowych biegaczy. Jednak od dobrych kilku minut sprintu zaczął naprawdę w to wierzyć.
    W ostatniej chwili skręcił za drzewo, co uratowało jego plecy od rozorania przez gigantycznego, zmutowanego lamparta. Porucznik nie zatrzymał się, by zobaczyć efektowny upadek bestii- dwa pozostałe stwory nie dały się nabrać i już były tuż za swoim celem. Wysokie na dwa metry kotowate miały pazury wielkości szabli i zęby ostre niczym piła. Nie zatrzymała ich ani salwa z ciężkiego karabinu, ani nawet granat odłamkowy. Na szczęście porucznik nie musiał ich zabijać- wystarczyło tylko uciec do punktu ewakuacyjnego.
    Alan wystrzelił kolejną flarę ratunkową i miał nadzieję, że piloci ją zobaczyli. Bestie przestały już reagować na jego zmyłki i uniki, więc zaraz na pewno go dorwą. Na szczęście nie nauczyły się jeszcze szybko wchodzić w ostre zakręty, co dawało mu jeszcze chwilę na ucieczkę. Dopóki tego też się nie nauczą.
    Rozmyślania o mutantach Przerwał mu błysk jakieś sto metrów przed nim. Porucznik od razu rzucił się na ziemię. Strzał z prototypowego blastera pulsacyjnego wyrzucił potwory daleko do tyłu. To dawało może dwie sekundy, zanim się połapią.
    -Fich! Co tak długo? Zatrzymały cię trzy kotki?
    -Kapitanie, one wrócą! Wytrzymały salwę z Kônena!
    Ostatnie słowa zagłuszył ryk jednego z lampartów rzucającego się na sierżanta Sike`a.
    -Wszyscy do statku, już!
    Rozkaz wydawał się niepotrzebny, gdyż piloci grzali silniki a połowa oddziału już zapinała pasy, podczas gdy reszta strzelała do nieprzyjaciela. Udało im się ogłuszyć je na dość długo, by wejść na pokład i umożliwić statkowi start.
    -Fich, może powiesz nam teraz co to kurwa było!?
    Kapitan krzyczał tak głośno, że pomimo hałasu silników było go słychać nawet w kabinie pilotów.
    -Sir, to oni je nasłali. Budują armię. Nie tylko zmutowanych lampartów, kałamarnic i os. Mają nowoczesne statki i broń. Żadna planeta nie pokona ich w pojedynkę.
    Przeciążenie związane ze startem sprawiło, że wszyscy oprócz kapitana, jego i pilotów już spali. Alanowi zaczęło się kręcić w głowie. Czuł, że zaraz zemdleje. Zdążył tylko pokazać dysk i powiedzieć:
    -Tu jest wszystko. Tu jest...
    Zobaczył tylko, że kapitan też stracił przytomność. Nie usłyszał potężnego huku i krzyków pilotów.

    LINK
  • Rozdział pierwszy i zwiastun zajawkowy

    Darth Ponda 2016-06-04 21:02:45

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Pomimo wielu trudów, takich jak problemy ze sponsorem, którego nazwiska nie będę tu przywoływać (Vast, nie bierz tego do siebie) udało się nie tylko ukończyć rozdział pierwszy, opublikować nowy tytuł ale też stworzyć pierwszy taki zwiastun zajawkowy! Zapraszam do lektury.

    Świt Jutra

    Zwiastun:

    To z całą pewnością było mroczne miejsce. Nie było widać nic poza ciemnością. Istota w czarnym stroju pasowała do otoczenia wręcz idealnie. [...]
    -Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
    -Widziałem coś znacznie gorszego.[...]
    Oddziały szturmowe wroga otoczyły ich. "To już koniec", pomyślała[...]
    -Tak się cieszę, że nareszcie się spotykamy!- ptakopodobna istota w garniturze i monoklu zdawała się uradowana.[...]
    -Ale już niedługo to się zmieni. Mogą się jednoczyć, ale to mnie nie powstrzyma. Wrócę potężniejszy i ich zniszczę. Tym razem na zawsze.[...]
    -Jeśli to prawda, walka nie ma sensu.
    -Poddanie się ma go jeszcze mniej.[...]
    Myśliwce wystartowały. Ich piloci jeszcze nie walczyli, ale wiedzieli, że prawdopodobnie wszyscy zginą. Ale teraz o tym zapomnieli. Teraz liczyła się misja. Broaun nakazał ustawić im się w szyku. Odbezpieczył uzbrojenie i ruszył na statek.

    Świt Jutra. Pierwszy rozdział już na forum.

    Rozdział 1

    Elena Reksus, świeżo upieczona dher astrobiologii i absolwentka Akademii Nauk na Coruscant patrzyła, jak wszyscy dookoła zasypiają. Pierwsza poddała się starsza kobieta dwa rzędy z przodu. Drugi był rosły Duros w jej rzędzie, na drugim miejscu od okna. A potem poleciała cała reszta, razem z jej towarzyszem podróży- Korelianinem imieniem Huros. Jak na rosłego bruneta okazał się wyjątkowo zadufany w sobie, małostkowy i irytujący. Ciągle tylko chwalił Korelię, czyli "najpiękniejszą, najbogatszą i najbardziej rozwiniętą planetę w galaktyce". Odkąd zasnął, zrobiło się znacznie przyjemniej, nawet pomimo silnych zawrotów głowy.
    Elena zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Zaczęło ją mdlić, więc na wszelki wypadek sięgnęła po torebkę. Czuła, że dłużej nie wytrzyma, ale nagle przyspieszenie statku przestało wciskać ją w fotel. Powoli otworzyła oczy i stwierdziła, że nikt poza nią nie wytrzymał przeciążenia. Zaświeciła się ikonka pozwalająca odpiąć pasy. Kobieta wstała i lekko się uniosła. Była już w stanie nieważkości na testach, które każdy musiał przejść przed lotem w kosmos. W oknie widziała tylko gwiazdy i odległą powierzchnię planety. Rozejrzała się po statku. Był to zwykły prom typu ziemia-kosmos. Najciekawszą rzeczą w przedziale pasażerskim był jej fotel.
    Nagle z przodu otworzyły się drzwi i wyleciał z nich Gossam. Na widok przytomnego pasażera przekrzywił głowę i lekko otworzył usta. Biorąc pod uwagę, że unosił się jakieś 30 centymetrów nad ziemią wyglądał komicznie. A przynajmniej na tyle, że Elena musiała odwrócić głowę.
    -Wytrzymałaś?- spytał w typowy dla swojej rasy bezpośredni sposób.
    -Tak.
    Wyglądał najwyżej na trzydzieści lat, o ile potrafiła ocenić wiek przedstawiciela tej rasy.
    -Nie chciałaś zostać pilotem? Na pewno by cię przyjęli.
    -Wolę biologię.
    -Ale i tak powinnaś umieć pilotować. Kilka lat temu piloci weszli zbyt ostro w atmosferę i stracili przytomność. Nikt nie przeżył, ale nagrania wykazały, że jakiś pasażer był cały czas przytomny. Straszne. Kawy?
    -Poproszę.
    "Przyda się po tej historii", pomyślała. Odpychając się od specjalnych uchwytów w suficie, który równie dobrze mógł być teraz podłogą, wfrunęła za Gossamem do kabiny pilotów. Właśnie kłócił się z Durosem o pięniądze.
    -Widzisz? Tym razem ja wygrałem.
    -Ech, a miałem szansę pobić rekord serii. Jeszcze jeden lot bez przytomnego pasażera i byłaby okrągła dwunastka.
    -Dwunastka nie jest okrągła. Przepraszam za Carlosa, lata dopiero dekadę i jeszcze nic nie umie.
    -A ty to może dłużej?!
    -Chyba zapomniałeś, że wczoraj miałem rocznicę. Pijesz z cukrem, eee...
    -Mów mi Elena. Masz bardottańskie kakao?
    -Jestem Sue. Niestety, tylko koreliańska i cukier.
    -Możecie pić w pracy?
    -Skąd, pijemy po.
    -Nalej z koreliańską.
    Sue wziął trzy kubki i wstawił do ekspresu. Gdy kawa była gotowa, do dwóch pojemników dodał przez specjalny otwór roztwór cukru i podał jeden Carlosowi. Z szafki wyciągnął butelkę, po czym rurką przelał zawartość do ostatniego kubka. Elena wzięła go i napiła się. Kawa z wódką smakowała znacznie lepiej niż sama. I bardziej rozgrzewała. Nawet w tak małym stężeniu.
    -Zbliżamy się do "Dumy Koronetu".
    Dher wyjrzała przez przednią szybę i na wprost zobaczyła coś, co wyglądało jak ziarno słonecznika.
    -To jest ich duma?
    -Ma najnowocześniejszy hipernapęd. W nadprzestrzeni osiąga 200 000 MGMT. Wykorzystano w nim nowatorski system obrotu woków własnej osi, dzięki czemu na pokładzie panuje wrażenie grawitacji.
    -I zabrakło im na farbę?
    Carlos zachichotał. Statek rzeczywiście nie prezentował się dobrze- zgniłozielono szara farba postarzała okręt o dobre dwie dekady, chociaż miał on niespełna rok. Sue włączył komunikator i zapytał o miejsce dokowania. Następnie otworzył mapę statku i znalazł odpowiednią śluzę. Poprosił Elenę o zajęcie wolnego miejsca nawigatora. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jest wyraźnie wygodniejsze od foteli pasażerów. Prom obrócił się i zaczął krążyć wokół liniowca. Po kilku minutach znalazł się nad włazem i piloci przycumowali go do burty. Komputer powiadomił o uszczelnieniu przejścia i cała trójka opięła pasy.
    Elena wróciła do przedziału pasażerskiego. Choć większość podróżnych wciąż spała, kilka osób już się obudziło i zbierało swoje bagaże. Kobieta podeszła do swojego fotela, wzięła torby, po czym skierowała się do wyjścia. Huros wciąż spał, więc biolożka postanowiła go zostawić. Weszła na pokład liniowca i oniemiała.
    Korytarz był szeroki na trzy metry, a jego zdobienia powodowały ból oczu. Białe ściany z duroplastu pokrywały bogate zdobienia ze złota. Co kilka metrów wisiały wielkie obrazy prezentujące najdonioślejsze chwile w historii Korelii. Dwaj lokaje w niebieskich uniformach czekający przy wejściu odbierali bagaże i znakowali je, by później dostarczyć je do pokoju. Do przytomności przywołał ją przeciągły gwizd po prawej i z dołu.
    -Tak odwalonego jeszcze nie widziałem. Nie boją się, że ktoś to ukradnie.- odezwał się Sue.
    -A kto? Trzeba wydać majątek żeby wejść na pokład. Poza tym to statek koreliański.
    -Ich to chyba nie interesuje.
    Odwróciła się i zobaczyła, że Carlos trzyma blaster. Sue też trzymał rękę na kaburze. Spojrzała w tą samą stronę co oni i ujrzała około dwudziestu uzbrojonych żołnierzy w czarnych mundurach. Przewodził im rosły brunet ze srebrnym piorunem na piersi. Na jego twarzy widać było bojowe zacięcie.
    -Jak wam leci dzień, panowie?- w głosie Sue była słyszalna wyraźna ironia.
    Nawet nie zwolnili.
    -Śpieszycie się dokądś?
    Carlos podniósł lufę.
    -Jak mogę wam pomóc?
    Oficer dotarł do nich i się zatrzymał.
    -Pokażcie dokumenty.
    -O ile nie jesteś oficerem Korseku- możesz mnie cmoknąć. A oficerowie Korseku tak się nie ubierają.
    -O co chodzi, panowie?- wszyscy spojrzeli na Hurosa, który nagle pojawił się w wejściu do promu. Jak na człowieka, który przed chwilą ślinił się podczas snu wyglądał oszałamiająco. -Możemy w czymś pomóc?
    Oficer z piorunem stracił rezon tylko na chwilę.
    -Co panu do tego?
    -Jako oficer Korseku powinienem być poinformowany o wszelkich działaniach innych służb na terenie Korelii. A pokład tego statku niewątpliwie jest terenem Korelii.
    -Na szczęście my dokonujemy inspekcji promu. Proszę odstąpić- oficer zaczął się irytować.
    -Obawiam się, że najpierw...
    Oficer wyciągnął pistolet i wycelował w Korelianina. Carlos przeładował broń i wycelował we wrogiego dowódcę. Sue również był gotowy do strzału. Podobnie jak dziewiętnastu żołnierzy w czarnych mundurach.
    -Złóżcie broń albo będziemy zmuszeni otworzyć do was ogień.
    Dowódca Sił Obrony Coruscant pojawił się ze swoimi ludźmi znikąd i nie nie wyglądał na kogoś, kto lubi żartować w takich sytuacjach. Tajemniczy agresor chyba to zrozumiał, bo kazał opuścić swoim ludziom broń i wrócił skąd przyszedł. Agenci CSF odprowadzili ich nie spuszczając z celownika. Tymczasem ich dowódca przedstawił się jako porucznik Broaun Mol`kal i powiedział, że został wyznaczony do ochrony statku na prośbę władz Korelii. Odprowadził Elenę i Hurosa do pokoi, zapraszając ich po drodze na kolację.
    Pokój Eleny wyglądał jak reszta statku- był zdecydownie przedobrzony. Wszystko ociekało złotem- ściany, lampy, łóżko, lodówka a nawet śmietnik i kibel. Nie szczędzono też na przestrzeni i wyposażeniu: wielki salon z równie wielkim telewizorem, biurkiem z komputerem i minibarem, sypialnia z kilkoma szafami i łożkiem małżeńskim z baldachimem, a także łazienka z gigantyczną wanną.
    Kobieta rzuciła torby na ziemię i zdjęła wytartą, brązową kurtkę. Z walizki wyjęła suknię zabraną na różne uroczystości. Ostrożnie rozłożyła strój na łóżko, po czym podeszła do biurka. Dyskretnie rozmieszczone urządzenia zapachowe napełniały pomieszczenie słodką lawendą. Gdy Elena usiadła na fotelu komputer się włączył. Wystarczyło jedno zdanie by zgrał plan statku do pada.
    Biolożka nałożyła strój. Kupiła go kilka dni temu. Srebrne i białe skrawki materiału mieszały się tworząc niesamowity efekt. Poprawiła makijaż i miała wyjść, ale zapomniała o czymś bardzo ważnym- butach. Znalazła je dopiero po wyrzuceniu wszystkiego z walizki. Ubrała się, po czym poszła do sali balowej. Znajdowała się na dziobie bliżej rdzenia niż apartamenty i przyciąganie było tam słabsze. Wygląd sali nie zdziwił Eleny za bardzo. Wszędzie było pełno złota i obrazów z Korelii. Na jednej ścianie znajdowało się wielkie okno w kształcie półksiężyca. Stoliki znajdowały się przy ścianach robiąc miejsce na środku potencjalnym tancerzom.
    Huros zobaczył ją niemalże od razu i przywołał gestem do stolika na drugim końcu sali. Obok niego siedział oficer CSF i jakiś pulchny załogant "Dumy" w białym mundurze. Gdy kobieta podeszła bliżej zorientowała się , że ma do czynienia z kapitanem statku.
    -Dzień dobry, panie kapitanie. Poruczniku.
    -Proszę mówić mi Ray.
    -Elena.
    -Witam panią- Broaun wstał.
    -Niestety, muszę waść opuścić. Zaraz skaczemy w nadprzestrzeń.
    -Dokończymy naszą rozmowę później- Huros pożegnał kapitana.- Jak twoja kajuta? Nie za ciasna?
    - Zbyt złota.
    Korelianin uśmiechnął się.
    -Sponsorzy za bardzo chcieli się popisać.
    Zajęli miejsca, a Ray wszedł na podwyższenie i zaczął przemowę.
    -Witam Państwa na pokładzie "Dumy Koronetu". Nasz rejs ma Byblos przez systemy: Ixtlar, Wukkar, Kailor, Xorth, Vuma, Leria, Kerlsil, Perma, Lolnar, Rehemsa, Sedratis, Rydonni, Korelia, Nubia, Tinnel i Loronal potrwa 64 standardowe dni. Przez cały do Państwa dyspozycji jest centrum rekreacyjno- sportowe, kino, teatr, SPA, dwie restauracje, trzy bary i wiele innych użytecznych miejsc. Pobyt jest całkowicie opłacony i mogą Państwo korzystać ze wszystkiego za darmo. Nasza załoga z chęcią we wszystkim Państwu pomoże.Na Ixtlar dotrzemy za dwa dni i trzy godziny. Posiłki zostaną wydane po skoku w nadprzestrzeń. Życzę wszystkim miłego rejsu.
    Niemal natychmiast wszyscy poczuli lekkie szarpnięcie. Gwiazdy wokół statku rozciągnęły się, by po chwili zniknąć. Na ich miejscu pojawił się biały wir. Niebieskie smugi wylatywały z niego i otaczały okręt, łącząc się gdzieś z tyłu w podobnym wirze.
    Taki widok mieli podziwiać przez najbliższe dwa miesiące.

    LINK
  • Ekskluzywna antologia!

    Darth Ponda 2016-07-22 12:27:24

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Już dziś premierę ma ekskluzywna antologia, tylko dla posiadaczy Pakietu Premium! Premiera publiczna będzie... eee... później. Tylko nie wiem jak wysłać abonentom. Przypominam, że za motyw główny odpowiedzialna jest cat. Zamówienia Pakietu Premium na PW. Pamiętajcie, to więcej niż dodatkowe opowiadania!

    LINK
  • Rozdział 2

    Darth Ponda 2016-09-05 13:45:48

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Nawet nie wiem kiedy to napisałem. I ważna informacja: ostateczny, bezbłędny i jedyny prawdziwy tytuł to Wschód Republiki

    Koronet. Największe miasto i jednocześnie stolica Korelii. Zachwyca pięknem na każdym kroku. Pokazuje, jak świetnie natura może się łączyć z techniką. Zbudowane od podstaw niecałe sto lat temu, tuż po wojnie domowej i zjednoczeniu, jest prawdziwą perłą planety. Tu swoją siedzibę mają władze, największe spółki i każda międzygwiezdna organizacja. Od samego początku zostało dokładnie zaplanowane. Wszystko ma swoje miejsce i jeszcze wiele tego miejsca zostało. Można tu znaleźć wszystkie najnowsze technologie i gatunki z całej zbadanej części galaktyki. To tu wreszcie jest największy kosmodrom i zakłady zatrudniające tysiące ludzi każdy. Ulice zakręcały w sposób pozornie losowy, jednak z góry układały się w setki różnych rysunków i obrazów, a te z kolei z orbity tworzyły gigantyczny symbol Wspólnoty Koreliańskiej - orła na tle gwiazdy.
    "Duma Koronetu" właśnie wyszła z nadprzestrzeni, a piloci ustawili statek tak, by z sali balowej będącej teraz tarasem głównym było widać niezwykłe wzory miasta. Widok podziwiali stąd wszyscy oprócz pasażerów opuszczających liniowiec i załogi zajętej obsługą maszyny.
    - Za pięć godzin odlatujemy do systemu Nubia. Następny jest system Tinnel. Podróż kończymy w systemie Loronal. Stamtąd część pasażerów przesiądzie się na fregatę "Przygodnik" i uda w dalszą podróż. Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług.
    Senator Murderk uśmiechnął się. Już za kilka dni znajdzie się na pokładzie "Przygodnika", potem jeszcze jakiś tydzień...
    Rawrerowi zakręciło się w głowie i musiał się oprzeć o ścianę. Pomimo młodego wieku brunet źle znosił transport przez atmosferę. Niecałe 7 godzin temu świetnie się bawił na rozdaniu Obiektywów, czyli nagród za najlepszy film, sztukę, aktora i innych bzdetów. Na szczęście trunki mieli mocne. "A może na nieszczęście", pomyślał opierając się o ścianę i masując czoło.
    Obok niego przeszli żołnierze Korseku. Prom, którym przyleciał senator był ich pełen. Nic dziwnego - Tinnel był niemalże pod okupacją piratów. Mało kto odważył się tam latać. Na szczęście liniowiec był dobrze uzbrojony i zabrał ze sobą kilka nowoczesnych myśliwców klasy "Cornak". Flota mało której planety mogła mu wyrządzić krzywdę.
    Rawrer sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów. Palenie było niedozwolone an pokładzie, ale człowieka za bardzo bolała głowa żeby się nad tym zastanawiać. Kieszeń była pusta. Druga też. Murderk zostawił ekskluzywne papierosy marki Suite 20 jednostek każdy w promie. Powłócząc nogami skierował się w stronę apartamentu. Był zbyt zmęczony by pamiętać o bagażu.
    **********
    Brunet ubrany w ładny, ciemny strój najwyraźniej nie mógł się zdecydować gdzie iść. Sięgnął do kieszeni, westchnął i wszedł do pierwszej windy z brzegu. Elena przyglądała mu się biernie.
    - Tak się cieszę, że nareszcie się spotykamy! - ptakopodobna istota w garniturze i monoklu zdawała się uradowana. Pojawiła się dosłownie znikąd i zagadnęła dziewczynę jak starą znajomą. Przez chwilę przyglądali się sobie w ciszy.
    - My się znamy?
    - Tak. I nie. Znam twoje umiejętności, a ty na pewno o mnie słyszałaś. Ale nigdy się nie spotkaliśmy.
    Elena pociągnęła łyk koktajlu.
    - Jestem hrabia Montel.
    Przetworzenie informacji zajęło jej krótką chwilę.
    - Hrabio! Miło mi cię poznać. Jestem...
    - Elena Reksus, lat 22. Dher astrobiologii i absolwentka Akademii Nauk na Coruscant. Dostałaś przydział na jakąś dziurę w celu badania magicznych żyjątek. Cieszysz się?
    - Oczywiście. Midichloriany mogą...
    - Jakby to było ciekawe. Phi!
    - Myślałam, że to pan finansuje te badania?
    - Dowiesz się wszystkiego na miejscu. A teraz przepraszam.
    Gdy odchodził od stołu Elena przyjrzała się mu dokładniej. Miał długi, wąski dziób, 1,6 metra wzrostu i bogate ubarwienie wskazujące przynależność do arystokracji Tuunów. Pióra na twarzy łagodnie przechodziły w strukturę włosopodobną. Jej duża ilość pod dziobem przypominała brodę. Skrzydła kończyły się małymi dłońmi z krótkimi palcami.
    Do stolika dosiadł się Huros.
    - Co u ciebie?
    Elena poznała go na tyle, że od razu wyczuła jego niepokój.
    - Co się stało?
    - Na statku jest sabotażysta.
    - Kto?!
    - Nie tak głośno. Nie wiemy. Na pokładzie nie ma żadnej broni poza naszą.
    - Jest tu zdrajca?
    - Można by tak sądzić, ale sprawdziliśmy wszystkich żołnierzy z Korelii i Coruscant. Żaden z nich nie szykuje zamachu.
    - Atak z zewnątrz?
    - Też bez sensu. Nikt nie ma szans przebić się przez obronę.
    Elena przygryzła wargi. Nie miała wątpliwości, że Horus liczył na jakiś pomysł. Niestety żadnego nie miała. Gapiła się w przestrzeń jakby usiłując przebić statek wzrokiem i znaleźć zamachowca. Niemal można było dostrzec jak jej mózg się gotuje. W końcu poddała się. Wróciła do rzeczywistości i zobaczyła, że Huros uważnie się jej przygląda. Rozejrzała się z roztargnieniem usiłując przypomnieć sobie gdzie jest. A potem spotkała się wzrokiem z blondynem. Młody mężczyzna błyskawicznie skupił uwagę na ciastku. A Elena próbowała sobie przypomnieć skąd go zna.
    - Eleno, powinnaś...
    - Alderaanianie.
    - Ci żołnierze którzy weszli na pokład nad Coruscant? Zostali aresztowani jeszcze tego samego dnia.
    - Wszyscy?
    - Cała osiemnastka.
    - Było ich dwudziestu. Dziewiętnastu żołnierzy i dowódca. Jeden z nich siedzi tam - wskazała głową blondyna, który właśnie wstał od stołu.
    - Na pewno?
    - Tak.
    - Mamy podejrzanego w sali balowej. Blondyn, około dwudziestki. Kieruje się do apartamentów - powiedział Huros do komunikatora.
    - Zaraz wejdzie do windy.
    - Proszę pana! Niech się pan zatrzyma!
    Blondyn odwrócił się, dojrzał Korelianina i skoczył do windy. Drzwi zamknęły się tuż przed oficerem Korseku.
    - Jest w windzie numer trzy. Ściągnijcie posiłki. Pozwólcie mu uciec, ale miejcie na oku.
    Gdy kończył jakaś siła pchnęła wszystkich w stronę ściany. Jeden rzut oka na szybę panoramiczną wystarczył, by wytłumaczyć to zjawisko - statek skoczył w nadprzestrzeń.
    **********
    Hrabia Montel właśnie przechodził koło basenu i nagle zdał sobie sprawę, że w nim pływa. A raczej z trudem unosi się na powierzchni. Udało mu się dopłynąć do brzegu i już chciał ochrzanić łobuza odpowiedzialnego za ten wybryk, ale okazało się to trudniejsze niż przypuszczał. "Łobuz" wrzucił do wody kilka innych osób, kolejne pozrzucał z leżaków i na dodatek wylał wodę oblewając kolejnych nieszczęśliwców. To wszystko zbiło arystokratę z tropu. Z pomocą jakiegoś Durosa wydostał się z basenu. Ręcznikem, który otrzymał dokładnie wytarł wszystkie pióra i upewniwszy się, że dobrze leżą wyszedł na korytarz.
    Ludzie biegali w obie strony. Windy pracowały bez wytchnienia. Niektóre ozdoby odpadły ze ścian. Najbliższa lampa nie świeciła się. Nieco dalej ratownicy udzielali pomocy jakieś czterorękiej istocie. Ktoś krzyczał czyjeś imię. Panował totalny chaos. Najbardziej kompetentną osobą zdawał się żołnierz.
    - Człowieku! Co się stało?!
    - Ktoś wprowadził statek w nadprzestrzeń bez ostrzeżenia.
    - Skok w nadprzetrzeń nie wywołuje takich zniszczeń!
    - O ile systemy są na to gotowe, a przewód paliwowy odłączony.
    - Ciągniemy za sobą stację paliwową?!
    - Odpadła tuż po skoku. Proszę się udać do pokoju.
    Hrabia odszedł korytarzem, nie zamierzał jednak odwiedzać swojego pokoju dopóki nie dowie się więcej. Skok z pewnością był nieplanowany. Albo sytuacja wymagała od załogi takiej reakcji, w co wątpił, albo ktoś ominął zabezpieczenia. Tak czy inaczej, osoba ta musiała dokonać tego z mostka. A mostek był w jeszcze gorszym stanie od korytarza.
    Połowy załogi nie było, reszta leżała nieprzytomna lub próbowała zrobić cokolwiek sensownego ze sprzętem. Kontrolki migały, syreny wyły, pomniejsi oficerowie krzyczeli niezrozumiałe rozkazy. Hrabia skierował się do najbliższego z nich:
    - Kto tu dowodzi?
    Oficer zignorował go i pobiegł na inne stanowisko.
    - Kapitan był poza statkiem a pierwszy oficer jest nieprzytomny - młoda adiutantka wskazała głową mężczyznę, nad którym klęczeli ratownicy. - Drugi oficer był w kantynie, zaraz ma się zjawić. Reszty nie ma, jest ranna lub kłóci się ze sobą.
    Ktoś krzyknął i dziewczyna do niego podbiegła.
    - Chyba potrzebują pomocy - powiedział i skierował się do pobliskiego stanowiska. Nałożył słuchawki i wpatrywał się w guziki. Nacisnął coś i usłyszał komunikaty o uszkodzeniach. Na drugim kanale zespół ratowniczy zdawał raport z restauracji.
    - Potrzeba więcej ratowników na mostku!
    Lekarz dalej zdawał raport. Lettonianin zdał sobie sprawę, że nie włączył odpowiedniego przycisku. Tym razem nadał komunikat poprawnie i usłyszał, że zaraz ktoś tu przyjdzie. Hrabia zdjął słuchawki i zdał sobie sprawę, że jest bardzo zmęczony. Głowa mu pękała.
    - Krwawi pan - słowa adiutantki były ostatnimi przed utratą przytomności.
    **********
    - Ta - aaaa? - mężczyzna w drzwiach nie sprawiał wrażenia kogoś, kto przejmuje się awarią. Zachowywał się jak Duros po dwóch butelkach koreliańskiej. Pewnie nawet nie zamknął drzwi. Ale Mitton się śpieszył. Przecisnął się obok pijaka i wyjął broń.
    - Ty niemasz kutlury, coooo? Jacię nauszę pop... poparppp... porapppa... - mężczyzna zawiesił się próbując obrazić Alderaanina. Ten wykorzystał chwilę na awaryjne zablokowanie zamka. Gdy obrócił się z powrotem do pijanego dostał w twarz ciężkim butem. Broń wypadła mu z ręki i wpadła pod szafę. Tymczasem przeciwnik próbował przyłożyć mu jeszcze raz nie tracąc jednocześnie równowagi. Mitton pchnął go z całej siły tak, że obaj przewrócili się o stół. Wymianę ciosów i kopów powstrzymał należący do Hurosa głos z korytarza:
    - Otwierać albo wyważymy drzwi.
    - Łootware!
    Przez chwilę panowała cisza.
    - Drzwi są dalej zamknięte.
    - Ja jich nje zamknałem.
    - Wyważamy drzwi!
    - A prosze! Ne moie.
    Komandos oszołomił pijaka rozbijając o jego głowę lampę. Gdy schował się za szafą wybuch rzucił drzwiami rozbijając lustro i biurko. Żołnierze weszli z bronią gotową do strzału. Alderaanian rzucił się na ostatniego z nich wyrywając mu broń i pchając w głąb pokoju. Wybiegł na korytarz przewracając dwóch emerytów. Niespodziewanie dokonał epickiego salta zakończonego rozbiciem żuchwy o ziemię. Huros błyskawicznie pojął przyczynę nagłego upadku zbiega po uniesieniu wzroku.
    - Nie powinnaś tu przychodzić.
    Elena wzruszyła ramionami.
    - Mostek cię szuka. Chyba wiedzą jaki kurs wyznaczył ten człowiek. Nie spodoba ci się.
    - Gdzie jestem?! Odpowiadajcie! Macie do czynienia z senatorem! - rozległy się krzyki ze zdewastowanego pokoju.
    - Chodźmy.
    Poruszali się szybkim krokiem i po chwili byli na miejscu. Wejście było pilnowane przez dwóch żołnierzy. Widząc przełożonego natychmiast otworzyli drzwi. Oczom dwójki ludzi ukazał się ledwo opanowany kryzys. Ranni zostali rozłożeni pod ścianami. Było ich około piętnastu. Reszta została przetransportowana do centrum medycznego. Dwójka lekarzy biegała od jednego do drugiego. Zdrowa część obsługi mostka uwijała się w ukropie próbując opanować sytuację. Drugi oficer na zmianę słuchał raportów i krzyczał rozkazy. Gdy zobaczył przybyszy dał im znak ręką by się zbliżyli.
    - Pójdę pomóc lekarzom - powiedziała Elena.
    Huros spojrzał w stronę rannych.
    - Może lepiej...
    Jeden z medyków potknął się o nogę pacjenta i rozlał jakąś substancję na ziemię.
    - Chyba cię potrzebują.
    Elena już była przy najbliższym rannym. Zmieniła mu opatrunek na nodze słuchając użalania nad wysokością składek zdrowotnych. Gdy kończyła, ktoś dostał ataku anafilaktycznego. Nim lekarze zastanowili się co robić podała człowiekowi adrenalinę i kazała im na niego uważać. Tymczasem Huros miał inny problem:
    - Policzyliśmy wektory wejścia w nadprzestrzeń i porównaliśmy z danymi, których nie zdążył wykasować - mówił drugi oficer. - Z tych danych wynika, że jako destynację sabotażysta ustawił ten oto nieskolonizowany układ - stuknął w mapę galaktyki na datapadzie i pojawił się dokładny opis układu Valhar. - Jak można było przypuszczać teren ten znajduje się pod kontrolą Cesarstwa Alderaanu. Ciekawszy jest fakt, że trasa którą się poruszamy nie figuruje w naszych rejestrach.
    Hurosa zaciekawiło jednak coś zupełnie innego.
    - Valhar? Czy drugą planetą nie jest przypadkiem gazowy gigant?
    - Zgadza się. Posiada piętnaście księżycy, z czego trzy są możliwe do zamieszkania a na jednym powstało życie.
    Valhar. Tam się wszystko zaczęło. Tam życie stracił najodważniejszy spośród znanym mu ludzi. To po wydarzeniach z księżyca 2b politycy nareszcie zrozumieli zagrożenie. To wreszcie tam Cesarstwo pokazało, do czego jest zdolne. I właśnie tam widziano predatorów po raz ostatni... chociaż dzisiaj posiadana wiedza każe nazywać ich inaczej.
    - Kiedy tam będziemy?
    - Hipernapęd został częściowo uszkodzony, a trasa jest długa. Jakieś półtora tygodnia.
    - Kiedy wyjdziemy z nadprzestrzeni!? - w drzwiach pojawił się pijak, w którego pokoju schował się sabotażysta. Miał czarne, rozczochrane włosy i szare oczy. Czarna kurtka ukrywała rozpiętą koszulę porwaną w trakcie walki. Mężczyznę bezskutecznie próbowało zatrzymać dwóch strażników.
    - Kim właściwie...
    - Senator Rawrer Murderk, Komisja Bezpieczeństwa.
    - Ooo - o. Jakieś półtora tygodnia.
    - Nie! Musimy być najdalej za dwa tygodnie z powrotem!
    - Dlaczego?
    - To tajne. Sprawa wagi państwowej - stwierdził senator. - Nie da się nic zrobić?
    - Niestety. Nie wiemy nawet, czy silniki będą działały po wyjściu z nadprzestrzeni.
    - Opatrzyć panu guza? - spytała Elena.
    - Jakiego guza?
    - Tego wielkiego, krwawiącego na głowie.
    - Ah. Hm. Tak, przydałoby się - Rawrer odpowiedział macając się delikatnie po czole.
    Elena podeszła z opatrunkiem, a senator przyjrzał się jej dokładniej. Była mniej więcej w jego wieku. Miała głębokie, niebieskie oczy i długie, czarne włosy. Miała na sobie starą, brązową kurtkę i niebieskie spodnie. Nim zdążył się zastanowić czy jest ładna rozległ się huk i statek zatrząsł się gwałtownie.

    LINK
  • Rozdział 2,5

    Darth Ponda 2016-09-12 20:08:37

    Darth Ponda

    avek

    Rejestracja: 2014-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-11-19

    Skąd: Olsztyn

    Numeracja wynika z długości. Rozdział ten jest dedykowany lukaszzzowi, wybitnemu manipulatorowi i specjaliście w wykorzystywaniu kruczków prawnych, chętnym do współpracy pomimo teoretycznej bezstronności.

    Uczciwość nie była zbyt ceniona na Coruscant. Wszyscy się oszukiwali na każdym kroku. W takim środowisku wychowała się Elena.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..