http://www.filmweb.pl/news/Za+ma%C5%82o+w%C4%85tk%C3%B3w+LGBT+w+%22Gwiezdnych+wojnach%22-117260
Ja sobie nawet nie wyobrażam geja czy lesbijki w SW, zepsuło by to całkowicie gwiezdne wojny...
http://www.filmweb.pl/news/Za+ma%C5%82o+w%C4%85tk%C3%B3w+LGBT+w+%22Gwiezdnych+wojnach%22-117260
Ja sobie nawet nie wyobrażam geja czy lesbijki w SW, zepsuło by to całkowicie gwiezdne wojny...
,,Lordowie Sithów" Paula S. Kempa, jakiś czas temu przeczytałem i jest tam wspomniana żona pewnej moff, z kolei słyszałem że w ,,Aftermath" więcej jest takich nawiązań. Także nie wiem, czy to Ci zepsuło Gwiezdne Wojny, ale takie coś istnieje. Mi to nie przeszkadza, powiem nawet że jest dobrze. Natomiast co do kolejnych epizodów, to nie widzę potrzeby wprowadzania postaci homoseksualnych, no chyba że twórcy rzeczywiście znajdą taką potrzebę - ale za nią nie uznałbym nawoływania jakiejś organizacji.
260858 napisał:
Mi to nie przeszkadza, powiem nawet że jest dobrze. Natomiast co do kolejnych epizodów, to nie widzę potrzeby wprowadzania postaci homoseksualnych, no chyba że twórcy rzeczywiście znajdą taką potrzebę - ale za nią nie uznałbym nawoływania jakiejś organizacji.
-----------------------
Disney`a zwyczajnie nie lubię - zawsze chętnie na niego ponarzekam - ale tym razem ma z mojej strony zdecydowane poparcie. Jestem wdzięczna, że nie wrzucał do TFA romansu gejowskiego tylko po to, żeby zadowolić jakąś organizację.
To już jest chore, skoro takie twory jak GLAAD dyktują, ile osób o orientacji homoseksualnej musi znaleźć się w filmie, żeby był "dobry" i "niedyskryminujący". Nie jestem jakimś homofobem - ale bez przesady, będą wszędzie gejów i lesbijki wciskać na siłę, to nie będzie dobrze. Ja już wolę oglądać filmy "niepostępowe", ale ciekawe, niż taki równościowy bezsens.
Jak już ma być homoseksualista w filmie, to niech będzie - ale tak sobie, bez wyraźnego powodu - po co?
Ja to się tylko zastanawiam, po co? Po co w SW pedzie? Jakoś nas szczególnie wzbogacą intelektualnie? Światopoglądowo? Czy może muszą w SW być, bo jak nie to zranimy ich uczucia?
Ale zaraz się zacznie jakaś gównoburza między "za" i "anty".
Jak już wyżej wspomniano - chore jest, że jakaś organizacja dyktuje parytety płci, orientacji, rasy gdziekolwiek i komukolwiek - w filmach, fabrykach, na listach wyborczych, w nominacjach do Oscarów. A jeszcze bardziej chore jest, gdy ktoś decyduje się złożyć hołd takiej skrajnie wypaczonej wersji równości i poprawności i takie rozwiązania wprowadza. Tyle.
SW to pewnie nie będzie dotyczyć, nie będą zmieniać scenariusza pod widzimisię paru umysłowych dewiantów i psycholi. Oby.
Ja tam nic nie mam do homoseksualistów czy to w książkach czy to w filmach.Przecież każdy może decydować o swoim losie.
Tyle że tutaj się chyba rozchodzi o to, iż jakaś organizacja nalega na dodanie do scenariusza homoseksualnych postaci. A taka decyzja powinna leżeć po stronie twórców Gwiezdnych Wojen, a nie osób nawet nie związanych ze środowiskiem fanowskim.
Każdy może decydować o swoim losie, w pełni się z Tobą zgadzam. Ale kazanie wytwórniom filmowym, żeby robiły określoną liczbę filmów z gejami czy lesbijkami to właśnie decydowanie o tym za nie.
O ile nic nie mam do homoseksualizmu jako tako, to absolutnie nie toleruję jego promocji. Ostatnie lata to agresywny zalew tą modą, bo inaczej nie da się tego nazwać, wciskany ludziom pod pretekstem równości. Jeśli taki motyw pojawiłby się w kolejnym epizodzie, to bez znaczenia jak reszta filmu by mi się podobała, po prostu wyjdę z kina. Tym bardziej, że strasznie lubię nowych bohaterów, szczególnie Poe, i nie wyobrażam sobie by teraz został on zrujnowany w ten sposób.
Zresztą umówmy się, homoseksualizm to nie odmienność czy inny wybór. To po prostu anomalia o podłożu psychicznym i tak powinna być traktowana. Nie czyni człowieka gorszym, ale jeśli ktoś próbuje wciskać się ze sprawami łóżkowymi w życie publiczne i dyktować swoje poglądy, to jest to cholernie irytujące. Można to wałkować godzinami, ale podeszłoby to pod offtop więc tutaj się zatrzymam.
Czego to nie wymyślą. Filmy ze świata SW mają trafiać do jak najszerszego grona odbiorców i się sprzedać, a nie „nauczać” czy „uświadamiać” czy do czegoś przekonywać. Cokolwiek by takie organizacje nie mówiły to jednak zdecydowanie większa część społeczeństwa jest hetero i co za tym idzie chyba chętniej będzie oglądać na ekranie romanse pomiędzy kobietą i mężczyzną niż te jednopłciowe – więc nie sądzę, że Disney się na to zdecyduje tylko dlatego żeby GLAAD ich po głowie poklepało, bo to wkraczanie na dość niepewny grunt i mają więcej do stracenia niż do zyskania. Może zobaczymy w tle jak jakieś drugoplanowe panny dają sobie buzi, ale np. w wersje Poe + Finn po prostu nie wierzę. To, że taka para by mi nie przeszkadzała nie oznacza z automatu, że by mi się podobała.
Swoją drogą ta „poprawność” w wykonaniu niektórych organizacji mnie powoli przeraża. Pochwalili, że głównymi bohaterami są kobieta i ciemnoskóry mężczyzna. Ciekawe czy jakby w następnych częściach Rey przeszła na DS to będzie krzyk, że przedstawiają kobiety w złym świetle albo gdyby nagle stała się nieporadna życiowo to będzie narzekanie, że utrwalają stereotyp słabej kobiety. A jeśli Finn stałby się jakimś kompletnym dupkiem to byłby raban, że robienie z niego negatywnej postaci jest rasistowskie. Albo jak dostanie kosza od Rey to zaraz się ktoś dopatrzy, że to dlatego, że Rey jest rasistką?
koszka napisał:
Ciekawe czy jakby w następnych częściach Rey przeszła na DS to będzie krzyk, że przedstawiają kobiety w złym świetle albo gdyby nagle stała się nieporadna życiowo to będzie narzekanie, że utrwalają stereotyp słabej kobiety.
-----------------------
Jak First Order na koniec zostanie pokonany - będzie raban - tak nie można, przecież Phasma tam była!
Swoją drogą, może o to chodziło w końcowym pojedynku. Gdyby Kylo pokonał Rey i Finna, byłaby to przecież niedopuszczalna dyskryminacja i rasizm!
,,Filmy ze świata SW mają trafiać do jak najszerszego grona odbiorców i się sprzedać, a nie „nauczać” czy „uświadamiać” czy do czegoś przekonywać."
Dla mnie to trochę ryzykowne stwierdzenie. Te ,,większe grona odbiorców" trochę kojarzą mi się z masówkami, a to dla Gwiezdnych Wojen nie byłoby dobre. Poza tym jakieś wartości Star Wars przekazuje, nawet bym powiedział że naucza. Co nie zmienia faktu, iż również nie jestem za wpływem obcego kapitału na produkcję filmu.
Ja zaczynałem przygodę ze SW w 1977, i wtedy nawet zmniejszono optycznie biust Lei (w RotJ - sceny w metalowym? bikini) żeby nie deprawować nastoletniej grupy odbiorców. I niech tak zostanie, to mają być SW, a nie "Gra o Tron".
Ale jak zmniejszyli, w Edycji Specjalnej?
W czasie kręcenia czymś ją tam skrępowali, żeby wyszło prawie na płasko , podmalowali i założyli na całosć to metalowe? bikini.
Finster Vater napisał:
wtedy nawet zmniejszono optycznie biust Lei (w RotJ - sceny w metalowym? bikini) żeby nie deprawować nastoletniej grupy odbiorców.
-----------------------
XD
Teraz wszyscy tak zdeprawowani, że to by nic nie dało.
Wiesz, w 1977 to nawet gimnazjów nie było, (szczerze, to prawie niczego nie było). Wtedy to prawie każby chciał być Lukiem a co bardziej zdeprawowane łobuzy Vaderm (ja chcialłem być Tarkinem). Kto w ogóle myślał o dziewczynach przed liceum?
Disney robi te filmy nie dlatego, że czuje taką potrzebę tylko dla pieniędzy. Chodzi o to żeby do kina przyszło jak najwięcej osób a nie żeby zachęcić do refleksji i wygrać jakieś nagrody za ambitną i skłaniającą do przemyśleń fabułę. Przecież nawet VII epizod szedł "bezpiecznym" utartym schematem który się sprzeda i spodoba wielu ludziom.
Tyle że film ma później być rozwijany w książkach, prawda? A książki kupią, przynajmniej moim zdaniem, głównie fani. Natomiast jeśli Disney umieściłby w epizodach wszystko to, co największej masie ludzi się podoba (niekoniecznie fanom), to nie wiem czy by tym nie rozgniewał miłośników Sagi. Fakt nawiązań do Oryginalnej Trylogii (pomijam scenariusz), albo używanie dużej ilości rekwizytów jednoznacznie wskazują na przyłożenie się do produkcji.
Poza tym uważasz, że nikt w Disney albo Lucasfilm nie ma poczucia pewnego rodzaju misji? Przecież to ludzie tworzą nową trylogię.
260858 napisał:
Poza tym uważasz, że nikt w Disney albo Lucasfilm nie ma poczucia pewnego rodzaju misji? Przecież to ludzie tworzą nową trylogię.
-----------------------
Może by się ktoś znalazł...ale ludzie, jak to ludzie w większości mają poczucie pragnienie KASY...
Ludzie też, a zwłaszcza Polacy, mają w większości poczucie nieufności wobec wyższych instancji. Zaczyna się w szkole (nauczyciele i dyrekcja, którzy oczywiście zawsze chcą zgnoić), poprzez pracę (szef, który w ogóle śmie czegoś wymagać od pracownika) aż do emerytury (rząd wyzyskujący obywateli, ja akurat oglądam serial ,,Ranczo" i tu fajnie jest przedstawiony pogląd takich ,,zatwardziałych Polaków" wobec władzy). Chociaż niektórym to nie wystarcza, doszukują się spisku jeszcze wyżej (Illuminati i te sprawy).
Żeby nie było: Co to korporacja ja doskonale wiem oraz to, że celem każdej partii jest dojście do władzy - również. Ale na starcie (pomijając politykę, bo obecnie się w nią nie zagłębiam) jestem dobrej myśli odnośnie wszelkich propozycji z ,,wyższych sfer", a nie doszukuję się spisku i wyzysku. Nie żebym nawiązywał do kogoś.
Cóż, o teoriach spiskowych lubię czytać, choć traktuję je mniej więcej tak poważnie jak bajki do poduszki, politykom w większości nie ufam, a korporacji zwyczajnie nie lubię. A do narzekania, jak większość Polaków, zawsze jestem chętna. To prawda.
Ale chyba nie zaprzeczysz, że całkiem sporej grupie ludzi na świecie zależy przede wszystkim na pieniądzach?
Nie zaprzeczę, ale nie znam nikogo z Disneya, a ekspertem na temat marketingu nie jestem (a jakbym był, to czy nie wierzylibyście mi tak jak politykom i korporacjom? ), więc nie doszukuję się wyzysku w nowych produkcjach. Już nawet nie mówię o nowym Battlefroncie, to jeszcze rozumiem, ten podział gry na DLC... Chociaż one mogą jej zapewnić większą żywotność, bo jednak ludzie którzy kupili Season Pass będą domagać się aktualizacji i ulepszeń.
No tak, ale o wyzysku możemy mówić w przypadku np. zmuszania azjatyckich dzieci do pracy za marne grosze. A Disney, owszem, nikogo nie wyzyskuje, ale to przecież nie wolontariusze ani grupka przyjaciół robiących fanfilmy. Im SW ma przynieść pieniądze.
Tylko że większość z tych, którzy byli na ep7 w kinie, to niedzielni fani, którym można wcisnąć wszystko, byle kolorowe i ze znaczkiem SW(słynne gwiezdnowojenne pomidory). Niektórzy z nich nawet całych Gwiezdnych Wojen nie widzieli.
Mimo to aktorów nie dobrano ze względu na ,,celebryckość", więc nie było mowy aby ludzie szli na film ze względu na znane postacie (na cenione owszem). Przynajmniej tak było powiedziane na kanale Biblioteki Ossus.
Żebym tylko znowu z offtopem nie przesadził.
Celebryckość to znaczy? Już bym wolała "znanego", który by lepiej zagrał takiego np. Kylo Rena. A poza tym koszta - celebryci z pewnością są drożsi, a przecież tu chodzi o jak najwięcej pieniędzy
A czy mu się chce, to już inna historia.
,,Natomiast jeśli Disney umieściłby w epizodach wszystko to, co największej masie ludzi się podoba (niekoniecznie fanom), to nie wiem czy by tym nie rozgniewał miłośników Sagi." - Między innymi chodziło mi o panienki, które w takiej samej ilości składają się z wody, co z plastiku. Jednak ta zgroza nie dotknęła Przebudzenia Mocy, gdzie w postać Rey wcieliła się sympatyczna z wyglądu, prawdziwa Daisy Ridley, dodatkowo pasująca do klimatów pustynnej Jakku.
A do Daisy Ridley to akurat nic nie mam.
Lubię narzekać, to narzekam
Nie twierdzę, że Disney to czyste zło, zgadzam się z nim(jak dotąd, bo kto wie, co będzie w ep8) choćby w sprawie homoseksualizmu. Ale go nie lubię, nie podoba mi się to, jak widzi przyszłość SW.
Tak, dokładnie uważam, że ta „misja” to sprawa drugorzędna, a sprzedaż najważniejsza – możesz mnie nazwać pesymistką. Albo „typowym Polakiem”.
Pierwotnie chodziło mi o to że szerszym gronem odbiorców będą ludzie którym będzie w filmie podobał się romans hetero niż ci którzy chcieliby zobaczyć romans homoseksualny jak tego by chciała organizacja GLAAD – nie popieram się tu jakimiś statystykami, tak strzelam „na chłopski rozum” biorąc pod uwagę to że osób o odmiennej orientacji jest w społeczeństwie kilka procent. I co ma robić Disney? Pchać się w to czy może pozostać na bezpiecznym gruncie?
A film do książek ze świata SW, owszem, będzie nawiązywał ale w sposób nie nachalny, raczej drobnymi smaczkami, a nie dużymi odniesieniami które będą niezrozumiałe dla osoby która ot tak przyszła do kina. Książki będą piły do filmu, nie na odwrót. Raczej nie doczekamy się filmu „dla fanów” w którym osoba nie znająca świata SW się zupełnie pogubi. Wystarczy żeby następne epizody się nie gryzły z pozafilmowymi książkami.
260858 napisał:
Natomiast jeśli Disney umieściłby w epizodach wszystko to, co największej masie ludzi się podoba (niekoniecznie fanom), to nie wiem czy by tym nie rozgniewał miłośników Sagi.
-----------------------
A nie robi tego?
Co do tego GLAAD, to wolę żeby twórcy słuchali się uwag Georga Lucasa a nie organizacji niezwiązanych chyba nawet z kinematografią.
,,Raczej nie doczekamy się filmu „dla fanów” w którym osoba nie znająca świata SW się zupełnie pogubi." Jak doczekamy się kina przeznaczonego dla fanów, to filmu pewnie też.
,,A nie robi tego?" A czy podobał Ci się udział greenscreena w tworzeniu Trylogii Prequeli?
Mi ogólnie prequele się nie podobały – od efektów, przez walki po grę aktorską. Historia jaką opowiadają jest niezła ale wykonanie mi nie podchodzi. Tyle że SW to nie była dla mnie miłość od pierwszego wejrzenia, nie jestem „tru fanem” OT który czekał na kolejne filmy i nie potrafię nawet stwierdzić które części najpierw oglądałam, więc nie patrzę na PT jako na coś co przyszło po.
Całe Gwiezdne Wojny to bajka dla homoseksualistów - w końcu ile w OT jest ról kobiecych mówionych? Trzy - Shmi, Motyka i Leia. Gwiezdne Wojny lubią tylko ludzie, którzy lubią oglądać napięte męskie tyleczki, a jeśli ktos uważa inaczej, to po prostu sie tego wypiera, ot co!