4 pierwsze tomy to perypetie alter ego pisarza -
Corrana Horna i pierwsze kampanie Nowej Republiki po bitwie o Bakure. Bardzo solidnie opisane starcia myśliwców, sporo ciekawych drugoplanowych bohaterów pilotów, których śmiertelność w serii jest dosyć wysoka. Ot, czasem jakiejś postaci kończy się przygoda, wątek, poczuwa się spełniona i następnym rozdziale gine - to taka reguła dla wszystkich tomów, tych pisanych przez Allstona również.
Do tego TONA nawiązań do wówczas skromnego jeszcze EU. Autor wrócił do wydarzeń opisujących walkę Nowej Republiki w pierwszych latach jej istnienia, ale istniały już wtedy trylogie Thrawna i Akademii Jedi - mamy dzięki temu mnóstwo gościnnych występów postaci, planet, powiedzonek i zapowiedzi kolejnych konfliktów. Tylko seria komiksowa Dark Empire jest tu usilnie ignorowa, nie licząc żartu o powracającym zza grobu Imperatorze.
Mamy też trochę polityki - zwłaszcza w tomie 3 i 4 - kilka ciekawych problemów z jakimi musiała borykać się Republika tuż po odbiciu Coruscant - wirus Krytos i pandemia - tematy mocno na czasie.
Do tego problemy z gangsterami, szpiegami, uśpionymi agentami, kolejny super-niszczyciel, który budowy był po kryjomu w Imperialnym Centrum - ach ten stary kochany kanon, nawet nie udawał, że fizyka istnieje XD
Jedyne co mnie momentami irytowało to mocno kameralna skala wszelkich konfliktów - zwykle śledziliśmy losy eskadry, może dwóch, góra trzech i maksymalnie dwóch krążowników, jakiś fregat etc. Sama batalia o Coruscant to skromna "inwazja" dwóch ISD Nowej Republiki i małej floty wsparcia - co prawda Isard celowo oddała stolicę rebeliantom, ale aż prosi się tu o epicki rozmach znany chociażby z nowo kanonicznej bitwy o Jakku (chociaż ta również została dotychczas kiepsko opisana przez dyletanta ...).