Jakoś nie widzialem jej w filmie albo ...no nie wiem? Nie zauwazylem? Czy jest ta scena z trailera w filmie?
Jakoś nie widzialem jej w filmie albo ...no nie wiem? Nie zauwazylem? Czy jest ta scena z trailera w filmie?
Imperium robi wjazd na zamek Maz, Rey ucieka do lasu, mniej więcej w tamtym momencie.
Ogólnie ta scena to zrzynka z Czasu Apokalipsy.
Dlaczego od razu "zrzynka z"? Nie ładniej brzmi "nawiązanie do" albo "hołd dla" Czasu Apokalipsy?;p
A sama scena genialna, aż szkoda że nie trwa dłużej. Jak już w końcu wyjdzie Blu-Ray puszczę sobie bitwę o Takodanę z Walkirią Wagnera
Dobry film - nawiązanie, słaby film - zrzynka
Wiem, że TFA to nie jest jakieś filmowe arcydzieło, jednak to nawiązanie do Czasu Apokalipsy to w mojej ocenie bardzo fajny zabieg, Star Wars od początku starały się przemycać jak najwięcej klasyki i przedstawiać ją nowemu widzowi, cały romans Hana i Lei w OT to przecież nic innego jak Casablanca z 1942r.
A mówię o nawiązaniu a nie zrzynce bo obiektywnie TFA na pewno nie jest słabym filmem, techniczne tj. pod względem reżyserii, prowadzenia bohaterów, pracy kamery itd. itp. często jest lepiej niż w PT.
Arasuum napisał:
Dobry film - nawiązanie, słaby film - zrzynka
-----------------------
Czyli nawiązanie
Nie żebym miał coś do bitwy o Takodanę lub do Wagnera, ale serio? Chcesz wyłączyć dźwięk (bo chyba nie nałożyć jeden na drugi...) i włączyć Walkirię?
Nie wiem - może wyjdzie z tego fajny miks, ale mimo wszystko to jeden z tych momentów TFA w którym soundtrack szczególnie zapada w pamięć - niezależnie od tego czy w scenach walki TIE Fighter`ów z X-Wingami czy w czasie walk naziemnych, czy podczas spotkania Rey z Kylo Renem.
Wiem, że w tej scenie muzyka Willamsa spisuje się znakomicie, ale w takiej standardowej wersji widziałem już to kilka razy;p
A Wagner na 100% również świetnie by do tego pasował Gdyby jeszcze specjalnie zmontować sceny to już wogóle wyszłoby coś genialnego
Na razie możesz spróbować z tym: https://www.youtube.com/watch?v=RWoitK80-Aw
Mnie w tej scenie tylko dziwi jedno - podczas całej bitwy o Takodane mamy ewidentny dzień, błękitne niebo itd. Wiec skąd nagle te Tie Fightery na tle zachodzącego słońca?
Bo Abrams pewnie chciał zrobić super ujęcie i pomyślał: skopiuję to z Czasu Apokalipsy nie patrząc w ogóle na logikę i sens.
TIE w tym ujęciu są na tyle daleko od zamku Maz, że w ich lokalizacji widać zachód słońca. Planety są okrągłe (!), TIE są szybkie, wystarczy trochę pomyśleć. No chyba że jesteś zwolennikiem Teorii Płaskiej Ziemii
Nie, ta scena jest hołdem, ale to jest zrzynką https://www.youtube.com/watch?v=xFxrzSrVv0I
Brawo, krótko i treściwie, tak trzymać
Kolega Pafnucy trafił w sedno problemu. Jakiego? J.J Abrams nie ogarnął strony wizualnej filmu. Dysponował genialnymi szkicami koncepcyjnymi- ILM zrobiło nawet kilka niesamowitych ujęć, które widzimy w zwiastunach. Gdy dowiedziałem się kto będzie reżyserem to wiedziałem, że film będzie dobry. Martwiłem się tylko zdjęciami. Uspokoiły mnie Star Treki (wyglądają dobrze) i zwiastuny, gdzie jest wiele znakomitych ujęć (niestety nie znalazły się w TFA). Reżyserów można podzielić na dwie grupy. W mega uproszczeniu: 1-reżyser "pisze" film, 2-reżyser "maluje" film. Do pierwszej grupy należy np. Woody Allen. Oglądając jego film, nie oczekuję pięknych zdjęć tylko błyskotliwych dialogów i specyficznego poczucia humoru. Z drugiej strony idąc na film Ridleya Scotta, z fabułą może być różnie ale zdjęcia zawsze ma pierwsza klasa. Oczywiście najlepiej połączyć obie cechy- mamy wtedy arcydzieło np. Czas Apokalipsy (Francis Ford Coppola). Abrams należy do grupy 1 i zmarnował szansę na "awans" do elitarnej 1+2. Myśliwce TIE na tle słońca mam na pulpicie. Scena ta wygląda lepiej niż na szkicach koncepcyjnych (zazwyczaj jest odwrotnie)- brawa dla autorów. Cóż z tego skoro trwa ok. 2 sek. i wygląda jak wciśnięta na siłę. Czekałem także na eskadrę X-wingów lecącą nad wodą - rewelacyjne ujęcie z pierwszego teasera (bez Poe Damerona), zostało zastąpione dużo gorszym (z Poe). Domyślam się, że miał zginąć a potem zmienili zdanie. Zamiast wyrzucać starą scenę, wystarczyło "przemalować" na czarno jeden z myśliwców- proste. Ale trzeba mieć oko, co wygląda genialnie a co "tylko" dobrze. Podobały mi się zdjęcia z boku kadłuba rodem z Interstellar. Gdy zobaczyłem na D`qar myśliwce na kołach to ręce mi opadły- Abrams wstydź się. Zażartuję i powiem, że gdyby kręcił TESB to Boba Fett wiózłby Hana Solo na paleciaku. Starym, podrapanym ale na kołach
Trochę racji masz, ale problem z ogarnięciem strony wizualnej pojawia się dopiero od Takodany, zresztą nie tylko strony wizualnej bo większość rzeczy od tego momentu jest ciut słabsza.
Czy ja wiem czy na Jakku jest się do czego przyczepić? Ta pierwsza połowa filmu jest po prostu genialna, widać że twórcom zależało żeby wszystko wyszło jak najlepiej, na Takodanie spojrzeli jednak na zegarek i "o kurna, mamy jeszcze tyle wątków do przedstawienia a zostało nam tylko x czasu", akcja zaczyna przyspieszać, genialne sceny jak ta z Tie-Fighterami zaczynają być skracane i film zaczyna sprawiać odrobinę "poszarpanego" generalnie dalej nie jest źle, ale jest ciut gorzej niż na początku.
Z kołami przyznam szczerze że mimo 4 seansów nie zwróciłem uwagi, na pewno zrobię to przy okazji Blu-Ray
"Zadziwiające jak bardzo dynamiczny i zabawny jest początek filmu"- Kasdan. Zgadzam się. Jakku to moja ulubiona planeta. Wiele lat temu (przed TPM) zastanawiałem się, co chciałbym zobaczyć w nowych filmach? Wymyśliłem sobie, wrak Gwiezdnego Niszczyciela na pustyni- naprawdę. Moją reakcję na drugi zwiastun trudno opisać- spełnienie marzeń. Na Jakku też jest sporo cięć. Zwróć uwagę, że co chwilę jest zachód słońca. Wydaje nam się, że na planecie Rey mijają 2 dni a w rzeczywistości przynajmniej 4. Jako osoba związana z lotnictwem, często patrzę w niebo. W TFA niebo jest biało-szare, na każdej z planet. To mój główny zarzut. Lucas mnie rozpieszczał, nie będę wymieniał scen, ale radzę kiedyś obejrzeć wszystkie części pod kątem nieba, zachodów słońc i chmur- orgia. Z tego co widziałem, w wersji Blu-ray kolory będą podrasowane i Jakku "uratują". Natomiast nieba na D`qar i Takodanie, już nic nie uratuje. Chce się zacytować Marka Jackowskiego "Oprócz błękitnego nieba. Nic mi dzisiaj nie potrzeba". Kawałek błękitu jest na końcu, jak Rey zaczyna się wspinać po schodach. Na Ach-to jest też, krótki lot Sokoła w chmurach- mniam, mniam. Szkoda, że Lucas nie był konsultantem do spraw nieba Jak sobie przypomnę ostatnią scenę w ROTS- zbyt cukierkowa? Gwarantuję, że w realu widziałem piękniejsze zachody z jednym słońcem
Może na Jakku jest szybszy obrót planety, jak na Bespin
Ta-a. Rozkładanie SW na logiczne fragmenty ...powodzenia.
Dobra, powiedzmy, że za wszytko odpowiada moc
i problem z głowy
SW to nie hard s-f. Dla mnie w SW liczy się wielka przygoda z bohaterami z którymi mogę przeżywać akcję i dobra wizualizacja.
Dlatego tak lubię ANH, TESB, TPM i TFA. To są wartkie filmy z światem gdzie chciałbym być. A to czy w ANH DS mogła lutnąć w w Yavin 4 bez orbitowania planety - kogo to obchodzi, Rebelia wygrała to jest ważne.
Dokładnie. Lepiej tego nie robić.
TESB uważane przez większość za najlepszą część... No to ile trwa szkolenie Luke`a na Dagobah? Ma się wrażenie, że miesiące. W tym samym czasie Sokół dociera na Bespin. Widz ma wrażenie, że to jest kilkanaście godzin - od ucieczki z Hoth do spotkania z Lando.
Naprawdę, lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań To jest bajka, i koniec.
Sokół miał uszkodzony hipernapęd, nawet do najbliższego układu mogli więc lecieć co najmniej tygodniami.
Wiadomo, można zaproponować takie wytłumaczenie. Ale szczerze... czy oglądając film masz wrażenie, że oni lecą całymi tygodniami? Nie sądzę. Powszechne odczucie to kilka godzin. Luke z kolei spędza u Yody naprawdę długi czas. Gdyby się nad tym zastanowić, to wygląda, jakby Luke przebywał w innym Wszechświecie, w innym czasie. No i jak to wytłumaczyć? Wg mnie się nie da. Trzeba to zaakceptować tak, jak jest
Dla mnie akurat nigdy nie było to problemem.
Nie potrzebuję napisu "5 miesięcy później" żeby wiedzieć że coś nie dzieje się od razu po wcześniejszych wydarzeniach.
U nas nawet na Marsa lot trwa min. kilka miesięcy, Sokół leciał do innego układu z uszkodzonym hipernapędem, sam Boba Fett musiał lecieć za nimi wystarczająco długo by zorientować się na jaką planetę się kierują, poinformować Imperium, które musiało przygotować tam zasadzkę, przetransportować szturmowców i odesłać Niszczyciele aby wzbudzać podejrzeń, tak więc dla mnie bez problemu mogło to trwać tygodniami.
Kilka godzin to pościg w asteroidach ze schowaniem się w brzuchu exogortha na szybkie naprawy.
Rozumiem. Takie wyraźnie zaznaczone przeniesienie akcji w czasie jest w ogóle zupełnie "nie-gwiezdnowojennym" rozwiązaniem
Wiadomo, to wszystko musi zajmować czas, ruchy Imperium i podróże uszkodzonego Sokoła, ale w moim subiektywnym odczuciu to jest niespójne. Nie przeszkadza mi zupełnie, w końcu nawet w naszym świecie fizyka relatywistyczna nie takie hece z czasem wyprawia. Ale jest to nie do wyjaśnienia (wg mnie), i to jeden z wielu takich kwiatków.
Chodziło mi tylko o to że jakieś, w miarę logiczne in-universe wytłumaczenie jest.
To czy dla kogoś takie wytłumaczenie jest wystarczające czy nie to już zupełnie inna kwestia. Nie można się kłócić o opinie i odczucia bo te są subiektywne;p Dlatego z tym po prostu zgódźmy się, że się nie zgadzamy;p
Swoja drogą TFA jest najszybciej dziejącym się Epizodem po ANH, tylko w tych dwóch filmach mieliśmy ciąg następujących od razu po sobie wydarzeń, w całej reszcie mamy nieokreślone czasowo przerwy:
1. TPM - nie wiemy jak długo królowa i Jedi utknęli na Naboo, też mogło to być kilka tygodni
2. AOTC - pobyt Anakina i Padme najpierw na Naboo, później na Tatooine oraz śledztwo Obi-Wana raczej trwało znacznie dłużej niż "wydaje się" w filmie.
3. ROTS - od powrotu Anakina na Coruscant do ogłoszenia Imperium też musiało minąć dość sporo czasu.
4. TESB - o tym akurat pisaliśmy już wyżej
5. ROTJ - nie wiemy jak długa była przerwa pomiędzy uratowaniem Hana a zbieraniem się rebelii, Luke w międzyczasie zdążył np. zajrzeć do Yody.
Ta, a ludzie nadal rozkładają i się wykłócają. I te kłótnie nerdów wyglądają komicznie. Pobijcie się najlepiej jeszcze.
No tak, ale wiesz... nerdoza też musi mieć coś dla siebie. Czasem mnie takie dyskusje śmieszą, czasem wkurzają, ale Starwarsy to tak wielkie zjawisko, że każdy znajdzie coś interesującego. Jedni będą analizować każdy aspekt tego fikcyjnego świata (nerdy in-universe), innych (jak np mnie) interesuje SW bardziej jako film. Co kto lubi!
Trzeba zrobić ustawkę legendy vs. disney. Zobaczymy który kanon przetrwa
To nie ma żadnej ankiety czy tematu, w którym każdy głosuje według tego schematu i później podlicza głosy?
Młodsze pokolenia mogą nie znać tego znaczenia słowa "ustawka" ale JORUUSowi raczej chodziło o bardziej fizyczną konfrontację;p Dyskusję nie na siłę argumentu ale na argument siły, if you know what I mean;p
Teraz pytanie jak definiujesz fana, bo jeśli zastosować definicję prawdziwego fana autorstwa Mistrza Sellera ustawka może wyglądać jak walka Narratora z Tylerem Durdenem w Fight Club
Chewie nie zawsze wygrywa, jego kryptonit to księżyce;p
Te piękne kadry w Starwarsach Lucasa miały sporą cenę. Większość z tych ujęć to jakieś składanki CGI i prawdziwych zdjęć przyrody. Dlatego te sceny są bardzo statyczne. TFA wygląda o wiele skromniej niż Prequele - ale Prequele oferują tylko piękne statyczne obrazki a TFA ma ruch i dynamikę.
Gwiezdne Wojny to film akcji, nie Barry Lyndon czy Days of Heaven. Nie można na siłę połączyć pięknych malarskich kadrów i szalonej akcji. Niebo w prequelach było piękne, to fakt, ale co z tego jak filmy są ociężałe i praktycznie bez akcji? Ja już wolę szaro-białe niebo TFA, to mała cena za tempo, które urywa głowę
Gruba przesada. Prequele mają wiele wad, ale nie można powiedzieć że "praktycznie nie mają akcji". Wymienię tylko te, które lubię: TPM (sekwenja otwierająca, przygody pod wodą, wyścigi, walka z Maulem), AOTC (pościg na Coruscant, Kenobi vs. Fett, mnóstwo akcji na planecie owadów - sorry,nie mogę sobie przypomnieć nazwy), ROTS (mnóstwo akcji na początku, az do lądowania na Coruscant, Kenobi vs Grevious, order 66, bitwa o Kashyyk, Yoda vs Palpatine). Prawdę mówiąc, kiedy zacząłem sobie przypominać, to TFA stawał się coraz mniejszy i mniejszy....
To nie jest przesada, a fakt. Nie chodzi o to że w PT nie ma żadnych scen akcji, ale o to że znaczna część filmu jest po prostu przegadana i film traci dynamizm. Polecam zobaczenie Szczerych Zwiastunów AOTC i ROTS na Youtube, zobaczysz co na myśli miał darth_numbers.
Nie chodzi mi o akcję rozumianą jako sceny przedstawiające fizyczny ruch obiektów na ekranie Czyli odrzućmy wszelkie sceny konfrontacji, bitew, pościgów, widowiskowe akty destrukcji.
Akcja to ciąg przyczynowo skutkowy, seria zdarzeń, w której jedno zdarzenie pociąga za sobą drugie. Akcja musi mieć bohaterów, na których działa jakaś siła sprawcza. Bohaterowie muszą postępować zgodnie z tą siłą, ich postępowanie musi być na tyle wiarygodne, żeby widz mógł rozumieć "akcję", wybory dokonywane przez bohaterów i konsekwencje tych wyborów. Akcja musi wywoływać jakieś napięcie u widza, oczekiwanie, widz musi przejmować się losami bohaterów.
Popatrz np. na serię Powrót do przyszłości. To jest 100 procentowy film akcji. Zawiera sceny konfrontacji i pościgów, ale to nie one stanowią oś wydarzeń. Ten film można rozbierać na czynniki pierwsze, to jest niemalże wzorzec filmów akcji.
Dla kontrastu, wczoraj oglądałem w TV Piratów z Karaibów (On Stranger Tides). Niby jest tam dużo "akcji" ale tak naprawdę nie dzieje się nic, nie ma żadnej siły sprawczej, logiki wydarzeń. W czasie polowania na syreny Jack wykonuje ten długi i niebezpieczny bieg do latarni, po czym wysadza ją w powietrze. Po jaką cholerę? Tylko po to, żeby nakręcić scenę biegu, wybuchu i skoku do wody, wszystko w pięknych kolorach i pełne ruchu, ale żadnego sensu w tym nie było. Cały ten film jest taki. Kinetyczne sceny pościgów i pojedynków, przerywane scenami niedorzecznych dialogów, które niby miały być dowcipne i łobuzerskie ale tak naprawdę są niezrozumiałe i sztuczne. To jest przykład "filmu akcji bez akcji", dużo fizycznego ruchu ale nie ma napięcia, nie ma żadnego celu w tej całej zadymie.
Prequele na szczęście nie są takie złe. Są tam udane fragmenty. Np wszyscy nienawidzą AOTC, nawet najwięksi apologeci Prequeli. Ja uważam, że jest to najlepszy epizod Prequeli. Śledztwo Obi Wana - to jest prawie akcja. Ale w większości Prequele są pozbawione akcji. Nie ma napięcia. Bohaterowie nie są w prawdziwym niebezpieczeństwie. Ich działania są niepotrzebne i nie wynikają z wydarzeń. Wiele scen konfrontacji jest pozbawionych celu. Po jaką cholerę marnować czas na pokazywanie bitwy na Kashyyk czy Utapau? Te wydarzenia nie mają nic wspólnego z losami bohaterów.
Lucas postanowił skoncentrować się na aspektach czysto wizualnych, zaniedbał AKCJĘ na rzecz protez, czy substytutów akcji: scen bitew, pościgów, konfrontacji. Te sceny wprowadzają fizyczny ruch na ekran, ale nie niosą bohaterów. Dlatego od Prequeli wieje nudą. Są piękne, ale pozbawione napięcia. To nie są filmy akcji.
darth_numbers napisał:
Np wszyscy nienawidzą AOTC, nawet najwięksi apologeci Prequeli. Ja uważam, że jest to najlepszy epizod Prequeli. Śledztwo Obi Wana - to jest prawie akcja.
-----------------------
AOTC ma swoje wady, ale jest lepsze od efekciarskiego ROTS, który zdarzył się tylko dlatego, że zdarzyć się musiał.
HAL 9000 napisał:
Jako osoba związana z lotnictwem, często patrzę w niebo.
-----------------------
Ja też, he he. Byłem szybownikiem kiedyś. A Ty latasz?
Zwróć uwagę, że co chwilę jest zachód słońca. Wydaje nam się, że na planecie Rey mijają 2 dni a w rzeczywistości przynajmniej 4.
-----------------------
Ciężko za tą akcją na Jakku nadążyć, ale ile tam dni mija? Noc czy przedświt kiedy wpada Poe. Dzień po tym i wieczór kiedy poznajemy Rey a ona znajduje BB8. Następny ranek kiedy handlarz chce odkupić od niej robota (to oświetlenie to wschód słońca a nie zachód... tak mi się wydaje). W ciągu tego samego dnia ucieczka z planety. Ja to tak widzę. A zresztą... who gives a shit. Ważne, że w filmie coś się dzieje!
Kolega był szybownikiem? To pozdrawiam. Ja latam do pułapu 4km. Potem otwieram drzwi i wysiadam Kocham Star Wars (wszystkie epizody). Na każdą wadę Abramsa, przypadają dwie zalety. Zastanawiałem się, jak będzie wyglądała scena otwierająca film. Obstawiałem, że będzie Star Destroyer, ale sposób w jaki pojawił się Finalizer- mistrzostwo świata. Czy można połączyć dynamiczną akcję z pięknymi widokami? Można, można, nawet trzeba Ostrzę sobie zęby na R1. Podobno 20 minut filmu będzie na Malediwach. Tam się nie da zrobić złych zdjęć.
Ja bym ze sprawnego samolotu nie wysiadał. Ale spoko - szacun za zimną krew
R1 może być ciekawy. Ale może też być kompletnym nieporozumieniem... tak to z eksperymentami bywa. Zdjęcia na Malediwach, mi to wygląda na wycieczkę w ciepłe kraje za forsę producenta. Tropikalne klimaty można nakręcić na Florydzie czy Bahamach, też palmy i białe plaże a pewnie koszty 10x mniejsze. W ogóle co oni chcą kręcić w tych tropikach? Jakiś Wietnam planują? Jak to się ma do zapowiedzi, że R1 ma być "poważniejszym" filmem wojennym w świecie Starwarsów? Coś mi z w tym całym interesie NIE GRA. I fakt, że do tej pory nie ma ani kawałka trailera... a film podobno ma mieć premierę za mniej niż 9 miesięcy. Coś tu śmierdzi!
Jest jeszcze kwestia zamieszania, jakie zrobił ostatnio DEADPOOL. Pokazał, że formułę znaną i lubianą (film o superbohaterach) można pokazać nieco "inaczej". Jestem na 100% pewien, że to wywaliło korki ludziom Disneya. Całkiem możliwe, że teraz coś przy R1 majstrują.
Jestem dziwnie spokojny o R1. Jak będzie to tak wyglądać- https://www.youtube.com/watch?v=q1accCVkaRk .To będę szczęśliwy. Ale zwiastun, to mogli by już dać.
Nie wiem czemu, ale bardziej obawiam się o R1 niż Epizody w rękach Trevorrowa czy innych niepopularnych.
Chodzi o to, że poza jednym zdjęciem obsady, do tej pory nie wyszło NIC. Ten filmik, który linkujesz nie zawiera chyba żadnego oficjalnego materiału. To są same marketingowe prewizualizacje czy jakby to nazwać. Może na trailer jest jeszcze za wcześnie, sam nie wiem... Może to przemyślana i oszczędna strategia marketingowa, ale "zwykli ludzie" nie mają o tym filmie pojęcia. Coś mi z tym R1 nie gra. Mam nadzieję, że się mylę ale... sam nie wiem.
Stwierdzenie, że JJA nie ogarnął strony wizualnej jest co najmniej niesprawiedliwe. Fakt, TFA nie wygląda tak jak Prequele, gdzie niemal każdy kadr jest ślicznym obrazkiem, prawdziwym "eye candy". Ale za to TFA ma dynamikę, ruch, kompozycję! Na tym polega istota filmu, szczególnie filmu akcji. Ktoś na reddicie napisał "This film fucking moves!" i lepiej się tego nie da określić.
Swoją drogą, skrót ,,TIE" oznacza Twin Ion Engine, czyli Podwójny Silnik Jonowy. Jednak ,,twin" samo w sobie oznacza ,,bliźniaczy", a więc bardziej mogłoby pasować Double Ion Engine, czyli ,,DIE". Myśliwce typu Śmierć wpisują się w koncept Imperium.
Hmm, a do Vadera bardziej pasowałoby Invader w końcu "najechał" Świątynię Jedi, a słowo najeźdźca wpisuje się koncept Imperium.
Serio??
Ale o co Ci chodzi?
Twoim zdaniem to że Imperium Galaktyczne wg twórców jest złe jest za mało widoczne i trzeba pokazać to zło, śmierć i atak w każdej nazwie własnej?
Nic takiego nie napisałem, po prostu zaciekawiła mnie kwestia tłumaczenia skrótu TIE.
260858 napisał:
...bardziej mogłoby pasować Double Ion Engine, czyli ,,DIE". Myśliwce typu Śmierć wpisują się w koncept Imperium...
-----------------------
Mogłoby, ale nie musiałoby. Może, ale nie musi. Daruj sobie takie doszukiwanie się ,,wrogów ustroju", bo historia uczy, że to się źle kończy. Przecież ja też jestem zwolennikiem imperialnych rządów, ale ciekawostka jest ciekawostką - całkowicie out-universe.
260858 napisał:
...Daruj sobie takie doszukiwanie się ,,wrogów ustroju", bo historia uczy, że to się źle kończy...
-----------------------
Grozisz mi?
Ciekawostka ciekawostką, ale co dalej? Vader ma 5 liter i Satan ma 5 liter? Przypadek? Nie sądzę. Pewnie celowy zabieg wpisujący się w koncept Imperium.
Jak już jesteśmy przy ciekawostkach, to "śmierć" to "death", a nie "die". Die jako rzeczownik to matryca, kostka lub narzynka więc kompletnie nie wpisuje się w koncept Imperium.
PS. Generalnie jestem dość tolerancyjny, ale chamstwa nie znoszę, "budę" sobie zapamiętałem;>
Dokładnie tyle czasu minęło od Twojego pożegnania w temacie o wolnym dostępie do broni do momentu w którym na siłę chcesz rozpocząć o tym offtop w innym temacie...
Ponad tydzień, jak na Ciebie to i tak długo...
No popatrz. A nawet nie zauważyłem. ^-^ Póki co, to z tymi cyframi offtop robisz Ty. Myślę, że nie wszyscy użytkownicy mają tak ,,światły" umysł jak Ty, że doszukują się drugiego dna we wszystkim. Poza tym te określenie czasu z dokładnością do sekund świadczy o nadgorliwości. No bo poważnie, nie dało się napisać ,,tydzień"?
Czyli to było nieświadome? Nie myślisz co piszesz? Ot po prostu wystukujesz na klawiaturze "co Ci ślina na język przyniesie"? To wiele wyjaśnia, chociaż przyznam że podejrzewałem to znacznie wcześniej...
Wiem, co napisałem, tylko nie dorobiłem do tego ideologii. Nie sądziłem, że temat o broni przejdzie Ci przez głowę (w której najwidocznje siedzi), to był po prostu pstryczek w nos niewydarzonemu imperialnemu, który za First Order zrobiłby o wiele większą karierę, zwłaszcza zastępując Huxa na mównicy.
Ależ wy się lubicie! Normalnie "miłość rośnie wokół nas..."
Znikam zanim Kahi da wam bana za off-top
A uważasz że przepisanie informacji z Kompendium że TIE oznacza Twin Ion Engine co wie chyba każdy fan, a przynajmniej każdy którego to interesuje bo to praktycznie pierwsza linijka na Ossusie, jest ciekawe?
Bo "prywatna" uwaga że bardziej mogłoby pasować "double" co dałoby nam myśliwce typu "DIE" czyli "śmierć" jest nie tylko nieciekawa, ale i bezsensowna bo "die" nie znaczy "śmierć".
Czyli teraz będziemy zmieniać znaczenie angielskich słów aby dopasować sobie skrót pod "dźwięk" myśliwca?
Można i tak, chociaż do mnie akurat to nie przemawia...
Z Twoim "darem" do takich analiz, może lepiej się wstrzymaj z rozgryzaniem tego problemu...
Przez kłótnie wewnętrzne upadają mocarstwa. Jeżeli dwóch zwolenników Imperium się kłoci, to nic dobrego z tego nie wyjdzie, zwłaszca przy tak błahej sprawie.
Święte słowa.
Ja tylko dodam że w ingliszu podwójne a nie zdublowane techniczne elementy są "twin", więc każdy dwusilnikowy samolot jest twin engine, wieżyczki strzeleckie są zazwyczaj twin turret itd.,