No to Hana mam za sobą. Strasznie przyjemny komiks, lekkie czytadło, ale bardzo sympatyczne. No i zajebiście narysowany, Brooks wyskoczył do czołówki moich topowych rysowników w NK.
Scenariusz jest, jak to w NK na tym etapie często bywa, umiejscowiony między ANH i TESB. Ale nie ma wiele wspólnego z serią Star Wars Aarona, klimat jest zupełnie inny, a postacie - poważniejsze. U Aarona Han i Leia ciągle się przekomarzają, docinają sobie itp., czyli są na etapie z ANH, natomiast u Marjorie Liu ich relacja jest zdecydowanie bliższa tej z TESB, czyli jest... skomplikowana.
Han jest naprawdę fajnie ukazany. Nie heheszkuje, jest poważniejszy, natomiast świetnie widać jego niechęć do bohaterstwa i wychylania się (i jak zwykle w końcu się wychyla), pragnienie niezależności (takie nieco poetyckie) i miłość do latania wśród gwiazd. Mamy okazję poczytać jego przemyślenia w ramkach narracyjnych, co pozwala całkiem nieźle wejść mu do głowy. Chwilami warto.
Fabuła wygląda tak: Leia stworzyła kiedyś siatkę szpiegów na planetach Imperium, a teraz musi ją zlikwidować, bo tych szpiegów ktoś morduje. Ostała się ich tylko trójka. Han musi ich poodbierać z ich planet, a przykrywką do tego ma być wielki event medialny - wyścig statków kosmicznych zwany Dragon Void Run. Wygląda na to, że jeden ze szpiegów zdradził i zabija pozostałych, więc jeden z tej trójki to zabójca, a Han musi ich wszystkich odebrać. A zarazem chce wygrać wyścig...
Pojawia się tu parę fajnych postaci drugoplanowych, wśród których bryluje wiekowa Loo Re Anno, wieloletnia uczestniczka takich wyścigów, przedstawicielka nowej, bardzo fajnej rasy (pasującej zdecydowanie do Prequeli). Prócz niej lubię Falleenkę- ochroniarza i pewną Seloniankę, starą znajomą Hana i Chewiego.
Z wad wymieniłbym głównie zdrobiazg w postaci trochę mało starwarsowego motywu starożytnego teleportu (meta wyścigu) i rasy, która przebywa jakby między wymiarami, a do Galaktyki SW może wejść tylko, kiedy otworzy się międzywymiarowe "okno" (trochę w stylu obcych z czwartego Indiany J.). Poza tym jest fajnie.
Z ciekawostek: komiks kanonizuje na nowo rasy Selonian i Elominów, do tej pory znanych tylko w starym EU. No i wrzuca dość rzadko widocznych w NK Falleenów, kanonizowanych jeszcze za TCW. Poza tym okazuje się, że kontakty Hana z rathtarami nie nastąpiły dopiero w czasach TFA...
Wizualnie - cukierek. Wszystko ładnie narysowane, postacie filmowe podobne do siebie, soczyste kolory, świetnie narysowane statki, dynamika scen akcji i pościgu. Pewnie fajnie byłoby to mieć na papierze
Ogólnie polecam. Prosta historia, nic przełomowego, ale baaardzo sympatyczne. Jest klimat, jest dynamika, są fajne postacie, jest Imperium, jest Han, Chewie i kult Sokoła M. Oprawa wizualna lepsza, niż świetna. Można łykać.