Nie wiem ile osób miało już okazję przeczytać tę powieść, niedługo powinien paperback wyjść. Ja przeczytałem w Hardcoverze i jestem zachwycony... Zdrajca wymięka, jak ktoś przeczyta neich da znać
Nie wiem ile osób miało już okazję przeczytać tę powieść, niedługo powinien paperback wyjść. Ja przeczytałem w Hardcoverze i jestem zachwycony... Zdrajca wymięka, jak ktoś przeczyta neich da znać
To ja poczekam do Grudnia na polskie wydanie.
Ale dobrze wiedzieć że książka jest dobra.
bo mamy zapowiedź.
Ja żałuję tylko jednego, że nie ma na okładce napisu Wojny klonów - tak jak było specjalnie na NEJ zrobione - choć może od następnej częsci poprawią, bo Wektor Pierwszy tęż miał "wyjątkową" okładkę choć cąłkiem fajną
Kupuję wszystkie książki o statusie - Przed ANH.
Jestem bardziej zżyty ze Starą Republiką... Ponieważ pierwszym fimem który obejżałem było Mroczne Widmo... Cieszę się że obejże je w TV po raz drugi...
Po za tym jak oglądam dział Książki to widzę że w Polsce z okresu Old Republic nie zostało wiele wydanych... Chciałbym przeczytać resztę ucznia Jedi, Darth Maula czy coś o Członkach Rady...
Natomiast po przeczytaniu Recenzji Szaterpojntu bardzo mnie zaciekawiła ta książka - mam nadzieję że znowu poczytam o Radzie Jedi i o innych...
o Radzie Jeedai. Ksiązka, z tego co wiem, jest skoncentrowana głównie na osobie Maćka z Windy
A czy będzie jakiś PRE ORDER??? Bardzo by mi się przydał
A kasa w banku rośnie Mam już ponad 850 złotych Jeszcze tylko 1740 złotych... Eh... KOTOR by mi chodził... mimo iż najbardziej czekam na RC (Republic Commando)
...kasą bo to nie ladnie A co do PRE, to najpierw czekam na Zjawe
ciekawe kiedy przyjdzie. Jeżeli And wysłał w poniedziałek jak mówił to powinna być... już??
...w rękach poczty
tylko w ich rękach. Jeden raz mnie miło zaskoczyli, jak Opowieści z Pałacu Jabby przyszły po dwóch dniach od wysłania... a tak to muszę zawsze prawie tydzień czekać!!!
Andaral wysłał w czwartek
wczoraj czy tydzień temu??
...czwartek, to on je dopiero chyba dostal... zresztą, raportu nam składać nie musi, byleby dotarły
j/w
a ja już miałem nadzieję że sobie poczytam w ten weekend
byłoby gdyby był PRE-Order razem z tym albumem nowym który wyschodzi w grudniu w Amberze!
PS CALSANNNN!!!!! Nie chwal się kasą! Jak ci napisano to nie ładnie. Od dziś jesli będziesz pisał takie posty to będą one przeze mnie co najmniej edytowane...
... co, będziesz IXOWAŁ cyfry oznaczające kasę???
tylko o sparwe chwalenia się kasą, ale również o inne wybryki, które się niestety calowi jeszcze czasami zdarzają, jak będzie zbyt dużo taskich cudów to będa całe posty leciały i nie będe sie próbował dopatrywać jakiś sensownych zdań
Jak zwykle... "Już więcej nie będę!"
Słowo
PS. po za tym chwaliłem się brakiem kasy ... ale już nie będę
Albumu nie kupię, szybko tracą aktualność niestety
To nie ten rodzaj albumu. Owszem faktycznie, bedzie w nim brakowało choćby nowych planet, ale to jest wyjątkowy album. To nie typowy przewodnik, raczej opis, raport na temat planety, zrobiony przez jakaś postać - którą wymyslił sobie Kevin J. Anderson. Cóż moim zdaniem, spowoduje to, że nie będzie tu aktualizacji, co najwyzej część 2 .
że na razie możemy podziwiać głónie okładkę - acz nie na stronie - Punktu Przełomu.
Ja jestem zadowolony, że coś zmienili - logo. Co prawada wciząż Star Wars - ale tym razem blizsze oryginałowi - czerwone litery - acz na oryginalnej okładce nie są one matowe. No i zamiast złotej obwódki mamy białą. Boję się tylko jednej rzeczy, że Amber usiądzie na laurach i to logo będzie kopowiał do wszystkich książek z cyklu Wojny Klonów.
A i jeszcze jedno - cała chronologia Wojen Klonów na początku ksiażki wyglada trochę "mizernawo" w porównianiu z oryginalną - tam były obrazki
nie miałbym nic przeciwko, gdyby cała seria CW miała jednakowe logo, a inne ksiązki - pozostawione to, które było dotychczas
Przeczytałem. Jakie jest wasze zdanie na temat tej książki? Moim zdaniem, autor zupełnie się zrehabilitował za poprzedniego gniota-Zdrajcę. Nastraszony przez niektórych, że w "Punkcie" Stover poszedł jeszcze dalej, nie liczyłem na zbyt wiele... A tu co? "Punkt okazał się ciekawą, wciągjącą, konkretną, Z KAPITALNĄ FABUŁĄ KSIĄŻKĄ! Oby takich `Zaskoczeń" w przyszłości!
to nie był gniot, tak jak Valorum mówi to była jedna z najlepszych książek SW!!
Tu byśmy się mogli dłuuuuuuuugo kłócić
Proszę bardzo
Kur.......de, Ricky, ja tylko ŻARTOWAŁEM!
wyraziłem swą opinię o Punkcie Przełomu i nie mam zamiaru jej zmieniać. Wręcz się w niej upewniam. Moim zdaniem, na Zdrajcę byłeś nieprzygotowany, ale to własnie zdrajca przygotował cię na Punkt.
To raz. A druga rzecz, to tu chce to publicznie powiedzieć, tłumaczneie powieści jest kapitalne! Jak porównywałem z oryginałem to trudno się głupot, pogubien itp dopatrzeć, nie to co w Mrocznym Widmie pana Cholewy. Cóż musże traz zlusrować jeszcze Pana Syrzyckiego .
Ola Jagiełowicz oczywiście IMHO ona tłumaczy najlepiej ze wszystkich tłumaczy SW
PS. Widziałem dziś PP w księgarni. Okładka, i napisy, rzeczywiście się kapitalnie prezentują
"Zdrajcą" Stover był w pewien sposób ograniczony. Nie mógł aż nadto odbiegać od NEJ. A przez to, że byla to część NEJ - pewnie Twoj odbiór był taki a nie inny.
Tu Stover ma w praktyce wolną rękę. No i moim zdaniem napisał chyba najbardziej dorosłą książkę w świecie SW. Dorosła, bo oblicze wojny jest inne, niż wcześniej. Heoriczno-epicka fantastyka przewija się tylko gdzieś w tle. Podstawą są konflikty ludzi walczących w praktyce po tej samej stronie. A wojna - nie ma wielkich gwiezdnych bitew, czy setek inwazji planetarnych. Tylko walka w lesie, walka o miasto, walka przede wszystkim z żywiołem samym z sobą. Podoba mi się to, że w Punkcie były rozważania Windu. Że gdyby spuścił bombę na Geonosis... nie byłoby wojny. Zginełoby dwóch Jedi, nei setka. nie zgineły by miliony ludzi. Myslę, że to rozważanie można wyciągnać poza ramy SW. to byłoby nic innego, jak atak prewencyjny. Zapewne słuszny... ale czy moralny. Mace wybrał moralność, a potem to w nim ciążyło. Podobba mi sie w Punkcie to, że poza wyborem, widzimy bardziej jego konsekwencje z którymi trzeba żyć.
Hmm, tutaj bym się nie zgodził. Wydajesz się stawiać dwie alternatywy: a) rozwiązanie radyklane, czyli bomba i brak wojny; b) rozwiazanie moralne, które jednak potem ciąży, bo jest wojna. Ale czy z książki można wyciągnąć takie właśnie wnioski? Zobacz, że mamy w niej dwie postaci: Mace`a Windu i Depę Billabę. On wybrał opcję B, ona wybrała opcję A. I teraz pytanie: kto odczuwał na sobie większy ciężar? Mace Windu cały czas się miotał, ale wiedział, że wybrał dobrze i z jego działań w przeciągu całej książki możemy wywnioskować, że gdyby ponownie znalazł się na Geonosis to postąpiłby dokładnie tak samo jak postąpił. Przecież powiedzial takie zdanie, iż zwycięstwo nie jest najważniejsze - liczy się sama walka, ale tylko wtedy gdy walczymy w słusznej sprawie i robimy to zgodnie z zasadami. Mace gotów był poświęcić swoje życie w taki właśnie sposób i twierdził, że to jest właśnie misja Jedi.
Dalej mamy Depę Billabę, która miała te same dylematy co Mace, ale wybrała opcję A. Czy osiągnęła dzięki temu sukces? Wg mnie w książce widzimy znakomicie, że Depa przegrała. Czy jej rozwiązania uchroniły ją od wewnętrznego ciężaru? Przenigdy - ona przez nie zatraciła się i oszalała.
W "Punkcie przełomu" mamy więc te świetne rozważania, ale mamy też i odpowiedź na nie. Otóż żadne rozwiązanie nie jest na pewno idealne, żadne nie jest łatwe, lekkie i przyjemne. Wybierając jednak moralność, pomimo większego ryzyka i trudniejszej drogi, możemy mieć przekonanie, że postąpiliśmy jak należalo i nasze wewnętrzne problemy będą mniejsze niż gdybyśmy poszli inną ścieżką.
Że Mace przede wszystkim roztrząsa to co już było. Ten wybór, już przed nim nie stoi. Został dokonany.. A droga Mace`a równie dobrze może być interpretowana jako upewnienie się iż to był słuszny wybór, jak i np. dążenie by sobie udowodnić jego słuszność. Spróbuj tak spojrzeć na Shatterpointa. Skoro Stover bawił sie w psychologa, spróbujmy trochę inaczej spojrzeć na Mace`a. Przy tym wszystki Shatterpoint dobrze się sprawdza.. daje możliwości interpretacyjne. tego specjalnie nie było w poprzednich ksiązkach SW.
Wiadomo, mój post jest moją interpretacją. Wg mnie Stover daje nam wskazówki, żeby pójść w stronę, którą zasygnalizowałem wcześniej, ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie...
Jeśli chodzi o Mace`a to masz rację, iż on ciągle rozstrząsa to co się wydarzyło na Geonosis, lecz może tylko dywagować, bo mleko już się rozlało. Ale przecież na tym książka się nie urywa. Windu zastanawia się, jest kuszony przez ścieżkę jaką podążyła Depa oraz Kar i w pewnym momencie staje na rozstaju - nie może już tylko myśleć, musi zacząć działać. Wtedy właśnie widzimy do jakich wniosków doszedł, bo podarowany mu został wybór. Okazało się, że nie podążył za Billabą, a przeciwstawił się jej i Vastorowi. Ja w ten właśnie sposób odbieram "Punkt przełomu" i mam wrażenie, że to chciał przekazać autor.
... przesadę. Najlepszy, najgorszy... Łatwo rzucać takie bezwzględne oceny... Trudno to uzasadnić z sensem. Njalepszej pozycji ze SW pewnie jeszcze nie widziałem. Najgorszą mam nadzieję za sobą. A "Punkt przełomu", jak i "Zdrajca" wydały mi się ciekawe. Dlaczego? A kogo to tak naprawdę interesuje?
Przynajmniej dla mnie. Wchodzę tu żeby poczytać wasze wypowiedzi i samemu zabrać głos. Pamiętaj dobrze uargumętowana wypowiedz może kogoś przekonać do twojego zdania. Jak sam mówiłeś każdy może powiedzieć SUPER albo GÓWNO ale nikt nie potrafi dać odpowiedzi na proste pytanie „Dlaczego?”. Zazwyczaj ludzką po prostu nie chce się szukać odpowiedzi na to pytanie tak ma być i już tylko wtedy dochodzi do głupich sprzeczek.
Oczywiście Amber sie spuźnia i zamowiony u kolegi Andaral`a Punk przełomu dojdzie za jakiś czas wiec czekam. Szczerze to czytałem mało książek ale jak narazie Wektor pierwszy jest moją ulubioną pozycją a z Punktem przełomu wiąże duże nadzieje i napisze o nim coś odrazu po przeczytaniu. Pozatym nie wszystki sie wszystkim podoba. Co dla jednego gównem dla drugiego jedzieniem
książka robi wraznie i pozostaje w pamieci
czytajac ja a raczej odrywajac sie od niej na chwile często o niej myslisz i musisz zaraz wrócic do niej by uspokoic takie jakies wewnętrzne zdenerwowanie - na mnie tak działała
Jak to w recenzji na bastionie juz napisano - to nie jest łatwa ksiązka czy rozrywkowa tylko pełna wojny,okrucieństwa ,zła [nawet budzi wieksze przerazenie niz osoba Vadera ] ;ale ma dawke dziwnego humoru ,nawet troche przekleńst czy takich sformułowań.
Ogólnie to do 6 rozdziału beznadizjenie mi sie czytałoooo
odrazu uznałam ze bedzie to 3 ksiazka z SW która bede męczyć i męczyć miesiącami [poprzednie to Kryształowa Gwiazda i Ja,Jedi] - jednak okazało sie ze po 6 nagle wszystko sie odmieniło ,nabrało barw i przebrnełam
Postac Mace Windu tak rozbudowana mi sie bardzo spodobała i nie narzekam. chodz jak teraz ogladam TPM czy AOTC to juz inaczej na tego mistrza patrze. W ogole to całe połączenie Mice & Depa - ich relacje są super przedstawione.
Wtym roku to juz druga ksaizka po zjawie ktora na mnie takie wrazenie zrobiła -chodz chyba mocniejsze zdecydowanie.
napisać że to "książka w której prawie nie ma pojedynków w statkach kosmicznych, za to jest dużo wewnętrznych przemyśleń i rżnięcia (mieczem świetlnym oczywiście)"
swoją drogą... "Mice&Depa"? "Mice"? Mysz??
ze chciałam ale wolalam je autorowi zostawić
hehe no faktycznie mysz mi wyszła i to z fioletowym ostrzem
cos mi sie przestawilo heh
ceta napisała:
oczywiscie ze chciałam ale wolalam je autorowi zostawić
-----------
heh, to dziękuję za ten zaszczyt ale nie pogniewałbym się na Ciebie gdybyś Ty to napisała
i jestem w połowie, powiem jednak ze moje uczucia sa mega mieszane, recenzja będzie jak zwykle w tym samym układzie, jednak sam do teraz nie ejstem pewien jeszcze ejdnego w niej słowa, iwem tyle że polskie tłumaczneie obfituje w błędy w dzieleniu wyrazów na zylaby przy przenoszeniu z wiersza do wiersza
szczególików
A zobacz sobie stronę chyba 289, tam gdzie na dole ksiażki jest pod numerem 19 - i powinno być "Punkt przełomu", a jest "Zjawa z Tatooine"
PS. Sobie zerknąłem, chyba będę się z tego śmiał cały dzień - Fizyk
tam nie było W każdym razie widzę że równiez się czepiamy jakby to powiedział Ricky
tu akurat było się z czego śmiać. To nie to samo, co "błędny podział sylabowy". Zresztą tym akurat zajmuje się nie tłumacz, a redaktor techniczny
Miałem okazję ją przeczytać już jakiś czas temu. Recenzji nie napisze, ale moge wymienić jedynie rzeczy które mnie maksymalnie zaczarowały
Przedewszystkim po tej książce człowiek odrazu czuje większą więź z panem Windu... (a moze nie, moze tylko ja mam takie wrazenie ) w filmach tak bardzo nie odczuwało się jego silnej obecności. Koruni - piekne rozwiązanie czarnoskórych osób. Tak jak na naszej planecie oni pochodzą z Afryki, w SW pochodzą z plemion na Haruun Kal uuu to mnie uzeklo. Moze Lando Carlisian tez mial jakis przodków z plemiona na Haruun Kal Kar Vastor - bardzo, bardzo interesująca postać. Tak mi się spodobała, ze pojawi się na nowych artach! Haruun Kal - Lasy... ogólnie opisy tej planety, dżungli i dzikiej natury bardzo mi przypominały moje ukochane Bieszczady, więc biegałem po tych stronach poprostu. Co tu jeszcze... HUMOR! dokladnie, mimo wojny, cierpienia, sporej dawki strachu i bólu to ta książka posiada ten swój humor. To chyba głównie przez Nicka, który niezle potrafił dogadać - szczery i bezpośredni. Widac ze Stover nie bał się wrzucać takich grepsów jak pokazanie autentycznego `f u c k` albo pokazanie wkurzonego Mace`a, ktory skopał tyłki paru ochroniażom - poprostu wywalił z piąchy. To jest super jak dla mnie, to sprawia ze SW oddycha! Pierwsza powieść Wojen Klonów - udała się. Podobnie jak pierwsza powieść NEJ - także się udała. Jak będzie potem? CW pokona NEJ? Myślę, ze z czasem pojawi się więcej zwolennikow wojen klonow i NEJ bedzie lezec na poleczce (zreszta i tak dobiega konca) A cholera to wie zresztą jak to będzie. Shatterpoint to jedna z lepszych książek SW jakie mialem okazje przeczytac.
Zmiennosmaczny poleca
podobne odczucia co do tego booka, po prostu Stover zarabia u mnie duże punkty, po Zdrajcy Punkt przełomu prozentuje się równie imponująco. Ksiązka z duzą dawka naturalizmu, którego tak nam brakuje w innych bookach, to naprawde może być przełom. Ciekaw jestem jak on napisze nowelizację EIII
mimo iz zabuliłem w grudniu t miało być ostatecznie w marcu ale Anor... zapomniał wziąść na spotkanie
znajduje się na mojej tajnej liście priorytetowych zakupów.... a znalazła się tam po tym jak usłyszałem w księgarni od Rickiego "Człowieku tu jest najwięcej rżnięcia!!" Co prawda jak ceta powiedziała, że chodzi o krew i flaki to się troche ostudziłem... ale i tak może być fajnie (podobno to jest "Rambo" wśród ksiązek SW)
PS. Brencz.. on ją pewnie juzdawno przepił!! a teraz robi w robocie ksero ze swojego egzemplaża i ci będzie to chciał wcisnąć
a jakie inne rżnięcie Ty byś chciał??
ja myślałem że tam non-toper rżną w sabaka lub piłe jak pisze Anor.. bo ja brzydzę sieprzemocą ... a na widok krwi, nawet ketchapu od razu mdleje
nie zemdlałeś w pizzerii w sobotę na widok ketchupu
inni Yuuzhanie nie przywiązujesz wagi do szczegułów... dla ciebie "ziemia" i "ziemniak" to jedno i to samo.... tylko troche inne w smaku .... ja wyrażnie pisałem "NA WIDOK KETCHAPU"!!!! a nie ketchupu .. a to jest zasadnicza różnica
Przeholowałeś brachu! Jedna literka nie może być różnicą!! Nie może!! Co innego, jakbyś napisał o pewnym małym czarnym owadzie MÓHA. To już by się liczyło
Przeczytałem juz jakis czas temu ale nie właziłem na forum wiec nie pisałem nic. No wiec ksiązka jest fajna i to nawet bardzo. Postaci są bardzo realistyczne i zazwyczaj nie są to nieśmiertalni Super-Manowie. Mroczny klimat i nie banalne texty, szybka akcja, Mace Windu, Nick, Kar Vastor, to są te elemty ksiązki które są jak najbardziej na plus. Szkoda ze tyle przyjdzie czekac do Nastepnego Tomu Clone Wars Novel.
FABUŁAMógłbym tu napisac jedno słowo, mianowicie STOVER… I to już powinno wiele wyjasnić. Sam sposób prowadzenia fabuły i jej potencjalna zawiłość jest bardzo podobna jak w Zdrajcy. Przez całość książki skoncentrowani jesteśmy na jednej postaci i wszystko co się dzieje dzieje się wokół niej. Nie możemy tu mówić że mamy doczyneinia z podzielnością i różnorodnością wątków, nie ma tu zawiłych splotów akcji, nie ma też wielu postaci, czyli co jest? Wydawałoby się że to nie może być ciekawy book? Jednak nic bardziej mylnego, książka ta podobnie zresztą jak Zdrajca wybija się przed szereg innych książek SW, jest ona zupełnie inna, niż posopolita większość SW. Swoją dość prosta fabułę nadrabia ona niesamowitym klimatem, dodam, ze mrocznym klimatem. Książka ta jest po prostu inna i przez to wyrużniająca się i bardzo dobra.
KLIMAT Jak już wspomniałem klimat jest czyms wyjątkowym w tej ksiażce. Wreszcie pot ej pozycji widac co to tragedia wojny, nie widzimy tutaj tylko bohaterskich walk na miecze, tylko wielkich bitew i jeszcze większych zwycięst, czytamy tu o gnijących ciałach ludzi w dżungli, które zrzerane sa powoli przez robactwo, mamy tu w dośc realistyczny sposób pokazaną tragedię jaką jest wojna ze wszystkimi jej wadami i masą okrucieństwa jaką wojna pociąga zasobą. Sama dżungla i nieprzyjazny jej klimat na planecie Harun Kal wprowadza element mroczności który jest pogłębiony przez równie mroczną rase okrutnych Korunai z których wywodzi się Windu, Windu będący podejmowany próbom, Jedi który musi walczyć ze sobą ze swoim charakterem z ogarniająca o ciemnością. Windu to postac w p[ewnym sensie tragiczna w tej książce, już z pocżatku widac że zdana na przegrana jednak mimo to odnoszaca pewne sukcesy. To realistyczne podejście zrywa mit jakoby Jedi byli wszemocni, jakoby mogli wszystko i to dla mnie wielki plus. Nie sposób mówiąc o kliemacie nie napomknac o Vestorze, który jest nowym podejściem do złych charakterów. Do końca nierozpoznany, potezny i niepokonany prawie nawet przez samego Maca. A teraz pytanie zasadnicze czy ów klimat jest zblizóny do klimatu SW? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, gdyz taki sposób prezentacji fabuły i charakterów spotykamy tylko u Stovera, więc wydawąłoby się ze klimat ten odbiega od typowo starwarsowego, ale czy na pewno? Czy klimat "Zahnowski" jest jedynym idealnym w świecie starwars? Chyba nie. Dla mnie klimat prezentowany w Punkcie przełomu jak najbardzije odpowiada mrocznym czasom jakie nastają w czasie Wojen Klonów. Podsumowując należy przyznac, ze mrocznosć książki jest jej chyba największym plusem.
DIALOGI No i tu mamy pierwszy minus. Nie wiem jak inni czytelnicy ale ja psotrzegałem dialogi jakby bylły lekko niezrozumiałe dla mnie. Nie chodzi tu o ich treść a o to jak było prezentowane to kto je wypowiada. Musze powiedziec, ze inni autorz książek potrafią robioć to lepiej od Stovera, który w rozmowie pomiędzy trzema osobami prowadzi dialog na pół strony nigdzie nie zaznaczając kto co mówił, po chwilis ię gubimy. Szczeólnie takie wrażenie miałem pod koinec książki. Ciekawe że przy Zdrajcy tego nie zauwazyłem, może daltego,z ęt am prawie tylko Jacen gaworzył z vergere…
FORMA PREZENTACJI Dość inegmatycznie to brzmi, ale chodzi mi o to w jaki sposób autory prezentuje nam tekst. Po pierwsze chodzi o rozdziały, warunki ich podziałów oraz ich tematy. Już stworzyłem topic na ten temat i tam się wypowiedziałem, jednak tu szybko podsumuje, ze nie jestem zachwyczony jak roi to Stover w PP. Mianowicie rozidziały sa dla mnie pdozielone bez przemyślenia, nie dzielą jakiś watków fabulrnych a tytuły sa pododawane jakoś zupełnie na siłę. Wiem,z ę to jest efektem specyfiki fabularnej, gdzie mymy praktyznie tylko jeden wątek, ale ciągle mi to nie pasuje. Nie wiem zresztą czy nie jest to efektem ingerencji redaktórów a nie samego autora. Kolejną kwestią w prezentacji jest jakby nowe podejście do opowiadania tekstu w formie pamiętnika Maca Windu. W tym przypadku nie mam nic przeciwko ale i również nie znajduje specjalnie jakiś negatywnych tego aspektów. Można powiedziec o orginalności tego rozwiązania i o pewnego rodzaju oszczednosci miejsca, gdyż mace opowiada wszystko w swoich pamiętnikahc bardzo syntetycznie.
SZCZEGÓŁY W ksiażce mamy w ogóle doczyenienia z dużą dbałością o szczegóły, jak już wspomniałem szczegółowe opisy (np. ciał zabitych, czy tez gnijących) dodają ogromnego plusa do klimatu książki. Sa jednak i inne szczegóły na jakie zwróciłem uwagę, chodzi mi mianowicie o samą kwestię pamiętnika, ale nie ze strony jego formy prezentacji, ale ze strony jego rpzydatności dla Jedi. Chyba po raz pierwszy od nauk w holocronach widzmy w jaki spośób Jedi gromadzili masy informacji o różnych światach gatunkach i problemach społeczno politycznych. Mały szczegół a cieszy. Kolejnym ze szczegółów jest sposób prezentacji klonów - maszyny do zabijania, gotowe na wszystko i zdyscyplinowane, wyzute człowieczeństwa - ahh to tez takie mroczne mimo ze kłóci się to z wizjami pojmowania człowieka/klona przez różne osoby.
PODSUMOWANIEOgólnie bardzo polecam tę pozycję, powinna zainteresować wszystkich lubiących jakąś odmianę w stosunku do tradycyjnej konwesncji książkowej. Badzo ciesze się jednoczęsnei że Stover pisac będzie nowelizację EIII. Skoro ten epizod ma być tym najmroczniejszym to on nadaje się do napisania tej nowelizacji chyba najlepiej.
super ksiazka, dobra fabula, realistyczne opisy swiata, az mozna sobie wszystko wyobrazic. jak do tej pory to chyba najlepsza ksiazka SW jak przeczytalam. bylam pod wrazeniem!
Są lepsze książki (np. Wektor Pierwszy lub Unyfying Forc), ale opowiastki o Maćku murzynie są nawet fajne...
powiem tak, Shatterpoint to zupełnie inna klasa, niż Wektor Pierwszy, nie mówiąc już o TUFie. Wektor jest wspaniały, ale to tylko niezła książka fantasy, "Punkt Przełomu" ma trochę inne ambicje, może w ocenie samej jakości fantastyki przegra z RASem, ale Stoverowi przyświecały troche inne cele. Jedni lubią fantastykę taką, w której się coś dzieje, a inni taką w której trzeba pomyśleć .
Nie wiem co się dzieje z Bastionowiczami. O jakichś głupich odcinkach Wojen klonu recenzję napiszą, a o przeczytanej książce już nie. Jak to możliwe, że nikt od ponad sześciu lat nie czytał Punktu przełomu? To jest zresztą nie ważne, bo ja, jak coś poznam, lubię podzielić się swoją opinią.
Na sam początek muszę z żalem oznajmić, że Punkt przełomu to pierwsza przeczytana przeze mnie książka spod znaku Gwiezdnych wojen, od listopada ubiegłego roku. Przykre, ale straciłem wenę na czytanie. W ostatnim tygodniu chęć na wchłonięcie jakiejś powieści zwiększyła się, tak więc padło na tą właśnie pozycję.
Matthew Stover jest według mnie bardzo utalentowanym pisarzem, jak na świat komercji George`a Lucasa. Wiadomo, że gdy Punkt przełomu był pisany, okres wojen klonów nie był tak zapchany jak dziś, ale mimo to historia zasługuje na uznanie za swoją oryginalność. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się iż Mace Windu to aż tak ciekawa postać. Poświęcenie mu całej książki sprawia, że mamy okazję poznać go nieco lepiej, bo przecież zwykle jest ukazywany jako małomówny i surowy członek Rady Jedi, a tu proszę: główny bohater. Stover świetnie opracował postać mistrza Jedi, jego bliskość ciemności, niekonwencjonalność w umiłowaniu walki, bezwzględność i pomysłowość. Kolejnym wartym wspomnienia aspektem Punktu przełomu jest Haruun Kal, która zaintrygowała mnie jako planeta. Zadziwiającym jest, że książka, która zawiera w sobie tyle opisów przyrody jest tak ciekawa. Wielkim plusem według mnie jest ukazanie nam fauny i flory dżungli, opisanie ogólnie lub bardziej szczegółowo cech charakterystycznych roślin oraz stworzeń. Z kwestii przyrodniczych najbardziej spodobały mi się osy febronośne i aaki. Osy to bezwzględne owady walczące o podtrzymanie gatunku w ciele człowieka, z fajnym ukazaniem postępującej choroby, prowadzącej do wyklucia larw. Aaki to z kolei pasterze trawiaków, niemal niezniszczalne zwierzęta, super. Zostawiając kwestie przyrodnicze, a wracając do bohaterów na plus odnotowałem pułkownika Geptuna i Nicka Rostu. Pierwszy z nich to genialny oficer, który we właściwym momencie potrafi przyznać się do porażki i zrobić to co trzeba. Nick to młody człowiek, który pod wpływem autorytetu staje się zdolnym żołnierzem, posiadającym przy okazji dosyć cięty język i poczucie humoru. Ponadto chłopak jest nieśmiałym romantykiem.
Postacie na minus to jak dla mnie Depa Billaba i Kar Vastor. Mistrzyni Jedi wykazała nadzwyczajną słabość na wpływ dżungli i zbyt łatwo dała się skusić ciemnej stronie. Dodatkowo ta jej gra z mentorem, podczas której wciąż jest jej przykro. Na koniec Depę spotyka dziwaczny los, któremu w sumie nie brak oryginalności. Kar Vastor to w moich oczach dzikus. Ciekawym jest, że ów człowiek, nie trenowany nigdy w posługiwaniu się Mocą, jest potężniejszy od mistrza Windu, który poradził sobie z Palpatine`em. Ogólnie Vastor i jego upierdliwość to skok moich nerwów, ale zawsze coś musi człowieka wkurzyć.
Podsumowując całą książkę: postacie bardzo fajne, wykorzystane w późniejszych pozycjach, fabuła oryginalna i ciekawa, mały udział Separatystów, liczni użytkownicy Mocy, przyroda. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko wystawić 10/10 oraz mieć nadzieję, że kolejną książkę spod znaku Gwiezdnych wojen przeczytam ze znacznie mniejszą przerwą.
Książkę skończyłem czytać jeszcze w lipcu, ale nie chciało mi się recki napisać, więc piszę ją teraz. Już na początku napiszę: Od lipca to jest moja ulubiona książka SW. Co mnie w niej porwało?
-Mroczny klimat-porównajcie sobie ten klimat do klimatu serialu The clone wars. Widać różnicę nie?
-Świetnie przedstawiona postać Mace`a Windu- wcześniej Windu był mi obojętny, nie lubiłem go zbytnio, bo pojawia się we wszystkich komiksach i książkach (epizodycznie). Ale teraz... żałuje, że nie ma drugiej książki o jakiejś misji Mace`a i Nicka Rostu.
-Nick Rostu- dawno nie czytałem o tak dobrze wykreowanej postaci. Jego żarty to po prostu majstersztyk.
-Wiele innych plusów, ale już je zapomniałem.
Melethron zauważył wyżej, że nie podobała mu się postać Depy Billaby. Tu muszę się nie zgodzić, bo autor ją dobrze opisał. Pokazał wręcz, że Depa została w młodym wieku dołączona do rady i w młodym wieku została mistrzynią, tylko dlatego, że szkolił ją mistrz Windu. To była zła decyzja rady i odbiła się na tym, że mistrzyni przeszła na ciemną stronę.
Minusem jest tylko wkurzający trochę styl pisania Stovera. Chodzi mi o wybieganie w przyszłość. Pisze np. "Teraz Mace tego nie rozumiał, ale później, gdy spotkał się już z Depą uświadomił to sobie." Albo co innego: "Mace znalazł Punkt przełomu" Ja się zastanawiam gdzie jest ten punkt przełomu, szukam na poprzednich stronach, a tu jest napisane co jest tym P. przełomu dopiero za 5 stron. To jedyny minus książki. Tylko pozostaje żal, że autor nie napisał jakiejś historii za czasów gdy Depa była jeszcze padawanką, wtedy zobaczylibyśmy dobrze przemianę niewinnej padawanki, w brutalnego generała.
Odwołań do EU jest mało, ale wtedy dopiero zaczynała się era wojen klonów, więc autor jest usprawiedliwiony.
Moja ulubiona książka dostaje notę:
10/10
Nawet nie będę sprawdzał, czy wypowiadał się w tym temacie ... ani nie będę się napinał, by napisać to, co każdy wie. Tak więc skrócę wypowiedź do minimum :
Najlepsza książka Star Wars. Ever. Czytałem 5 razy, podobnie jak i Zdrajcę, i jeszcze nieraz do niej wrócę. <3
Matthew Stover, to osobowość wśród pisarzy SW. Posiada swój niepowtarzalny styl, a jego książki wyłamują się z ogólnie przyjętych standardów, którymi powieści z tego uniwersum nas przyzwyczaiły. Ten styl, jest na tyle odmienny, że da się powiedzieć o książkach tego autora, iż pomimo osadzenia ich w realiach Gwiezdnych wojen, są w jakiś sposób odrębnymi książkami. Książkami, którymi nie każdy fan SW się zachwyci.
Nie inaczej jest z Punktem przełomu.
Ze wszystkich powieści tego autora z logo SW na okładce, ta jest chyba najbardziej urealniona ze wszystkich. Wojna i jej cały porażający bagaż doświadczeń, tutaj jest tak zaprezentowana, że nikt nie ma wątpliwości jakim jest złem. Opisy ukazujące sceny ludobójstwa, gdzie fetor rozkładających się - zmasakrowanych zwłok ludzkich - wiedzie nas do Rwandy, do Kambodży, na Wołyń...Tam gdzie rzeź, gdzie zwierzęcy instynkt zastąpił człowieczeństwo. W tym całym szaleństwie obserwujemy walkę Mace`a Windu o jego uczennicę, i o siebie samego. Windu walkę toczy przede wszystkim w swoim sercu, duszy i umyśle - walkę, którą Depa przegrała. Całość tego chaosu ma nam pokazać, że nawet tacy czempioni jak członkowie Rady Jedi mogą zostać znokautowani przez realizm działań wojennych.
Wszystko więc wskazywałoby, że mamy bardzo dojrzałą powieść w ramach Gwiezdnych wojen bez mankamentów. Ale tak lekko nie będzie. Uważam, iż największą słabością jest nasz główny bohater, czyli Mace Windu. Po pierwsze, czytając Punkt przełomu miałem wrażenie, że czytam książkę o alter ego postaci znanej mi z filmowej sagi. Największym mankamentem są tu dialogi prowadzone z Nickiem Rostu. Niby Windu jest tu zdystansowany, niby żartobliwy, niby...Taki nie Windu . Generalnie podpisuję się pod słowami LS z recenzji do tej książki. Stover za bardzo sobie pofolgował z tą postacią. Sam Rostu także nie przemawia do mnie. Taki wyrzutek, gdzie jego ciągle błazeńska seria odzywek względem Windu, z czasem powoduje znużenie. Nie aprobuje także rozbudowanej wszechmocy Kara Vastora. Rozumiem, że ma on pełnić rolę demona dżungli, ale jak dla mnie jest to postać zbytnio rozbuchana.
Żeby nie było, że wszystkie postacie są be, to napiszę, iż Depa Billaba została zaprezentowana wyśmienicie. Stłamszona, pozbawiona wszelkiej nadziei, genialnie odgrywa rolę zdeprawowanej Jedi, co uwypuklają jej dokonania na Haruun Kal. Do plusów zaliczyłbym również smaczek w postaci wizji Windu, który wspomina w niej o Coruscant jako ekstremalnej dżungli, co idealnie komponuje się z tym co znamy z NEJ.
Warto odnieść się także do konstrukcji tej powieści. Nie odbiega ona od tego co widnieje na stronicach Zdrajcy, lub Zemsty Sithów. Książka jest rozbita na trzy akty, jednakże, tak jak i w przypadku Zemsty, mam poczucie nierównomiernego rozłożenia elementów taj powieści. Wydaje się, iż początek został nadmiernie rozbudowany kosztem końcówki. Co dziwne, w przypadku Zdrajcy, takiego niuansu nie zauważyłem.
Względnie oceniając, sądzę że Punkt przełomu jest dobrą książką o realiach wojny, specyficzną i nie dla każdego (co jest typowe dla Stovera ). Dla mnie pisarz ten znakomicie odnajduje się w konwencji SW, jednakże tutaj pewne niedociągniecia nie pozwalają mi na uznanie tej powieści za wybitną. Tę pozycję, jak dla mnie wciąż zajmuje Zdrajca, który jest jednak najlepszym dziełem Stovera w świecie Gwiezdnych wojen.
Ocena: 8/10.
Bardzo chciałem przeczytać tę powieść, gdyż widziałem sporo pozytywnych opinii o tej książce. Ba, dorwałem ją całkiem niedawno po śmiesznej cenie (5,50 zł). I szczerze - nie dałbym więcej. Żywiłem pewne nadzieje z tą książką i nieco się rozczarowałem. Wypada mocno średnio u mnie. A szkoda, bo ogólnie lubię postać Mace`a Windu, a ponadto nazwisko Stover już było mi znane. Bowiem czytałem jego książkową adaptację "Zemsty Sithów", którą byłem zachwycony. Nie mogę tego powiedzieć o "Punkcie Przełomu"
Najważniejszym czynnikiem, jaki biorę pod uwagę czytając daną powieść jest to, czy czytając ją, jestem w stanie wyobrazić sobie jak by to wyglądało, gdyby na bazie powieści nakręcono film. W przypadku "Punktu Przełomu" miałem właśnie ten problem. Wiele opisów było za bardzo przesiąkniętych mrokiem, tajemniczością i trudno mi było je pojąć. Myślałem, że konflikt między mieszkańcami miast planety Haruun Kal a mieszkańcami dżungli z tejże planety nie jest jakoś szczególnie skomplikowany. Im dalej brnąłem, tym coraz mniej rozumiałem i coraz mniej fragmentów książki zapadało mi w pamięć. A sceny walk, w których były kanonierki miały tyle słów wziętych jakby z wojska, że czułem się zbyt zagubiony. Przeczytałem do końca, bo chciałem wiedzieć, jak się skończy, co Mace zrobi z Depą, czy uda mu się zakończyć Letnią Wojnę na Haruun Kal i czy uda mu się sprowadzić Kara Vastora przed oblicze sprawiedliwości.
Co natomiast było ciekawie opisane w tej książce:
- postać Mace`a Windu - z jednej strony przedstawiony jako opanowany Jedi, oddany ideałom, w które wierzy, z drugiej strony - miewający wątpliwości, rozterki, czasami też postępujący nieco brutalnie
- Kar Vastor - ta postać od początku wzbudziła moje zainteresowanie. Magia, nadprzyrodzone moce, to jest to co lubię w powieściach dotyczących fantastyki
- pojedynek Mace`a i Kara (który ostatecznie skończył się przegraną tego tego pierwszego) - pełen akcji, dynamiki
- opisy dżungli i różnych stworzeń
- Depa - tak mało o niej wiadomo z filmów, więc dzięki tej powieści mogłem ją nieco poznać. Tu bardziej od jej ciemniejszej strony
- prywatne dzienniki Mace`a - czegoś takiego nie nie widziałem dotychczas, bardzo ciekawa forma pamiętnika Mistrza Jedi.
Ogólnie mam wrażenie, że chyba jeszcze nie dojrzałem do czytania takich powieści jak "Punkt Przełomu". Może to kwestia czasu, zanim się do tego przyzwyczaję. Jednak uważam, że warto się "spiąć" i z zaciśniętymi zębami przeczytać choć raz tę książkę (to zdanie pisałem bardziej z myślą o tych, którzy mogli napotkać się z podobnym problemem, jak u mnie)