Chciał bym zapytać o to jak widzicie klony czy jak morderców jedi albo jak posluszne maszyny itd.
Chciał bym zapytać o to jak widzicie klony czy jak morderców jedi albo jak posluszne maszyny itd.
Ja widzę klony przez ekran urządzenia wyświetlającego...
A tak na serio... rozkaz, to rozkaz. A zważając na to, że na ten konkretny rozkaz byli zaprogramowani i dzięki temu bezwolni to nie ma problemu
Takie właśnie pytanie czy klony wiedziały o tym że zaraz zabiją przyjaciela(tak można według mnie nazwać relację pomiędzy klonami a jedi) i niechciały tego zrobić ale coś je zmuszało czy np. strzelili a potem jag by się obudzili i nie wiedzieli co się stało i dlaczego trzymają pistolet a ich generał leży martwy.
Jeżeli chodzi o kwestię emocjonalnej relacji między klonami a Jedi, to polecam obejrzeć pierwsze trzy odcinki ostatniego sezonu "Wojen Klonów". Nie chcę zdradzać fabuły, ale polecam. Szczególnie, jeśli chcesz się dowiedzieć, jak to wygląda w nowym kanonie.
Z tego co pamiętam z TCW, każdy klon miał wszczepiony specjalny chip z listą rozkazów (między innymi słynny rozkaz 66), który można było zdalnie aktywować. W takiej sytuacji żołnierz nie miał wpływu na swoje działania. Tylko klony, które odkryły prawdę i pozbyły się chipów (Rex i spółka) nie wykonały rozkazu.
Jeśli zapodaję jakąś herezję, to proszę mnie poprawić.
A ile dokładnie kolonów odszczepiło sobie ten chip? Jest to gdzieś wypisane?
Z tego co pamiętam, to na 100% byli to właśnie Rex, Wolf i Gregor (pojawiają się w serialu Rebelianci - tam szerzej jest to opisane) oraz Fives, który odkrył istnienie chipów (sezon 6 TCW). Niestety więcej nie mogę sobie przypomnieć. Mam nadzieję, że wyjaśnią to szczegółowo w Rebeliantach.
Czyli Gregor przeżył? A jest gdzieś spolszczenie 6 sezonu? Bo tylko raz oglądałem ale musiałem się nagrzebać za tym...
Axn black wypuściło wersję z dubbingiem, sprawdź w ich programie to może natrafisz na powtórki.
Tu pewna uwaga: wątpię, by klony wiedziały o zapisanych w czipie rozkazach. Zdały sobie z tego sprawę dopiero po rozkazie 66. Zresztą wcześniej ktoś pewnie by to wykrył. A Rex rzeczywiście nie zabił swojego dowódcy- mordował z nim jedi w świątyni.
Nie jest powiedziane czy Rex brał udział w ataku na świątynie
Ale jeśli nie zdezerterował w czasie wojny, to dowodził Legionem 501, prawda? Chociaż Filoni nie zwykł korzystać z praw logiki, więc może masz rację
Podczas pacyfikacji świątyni Jedi 501. Legionem dowodził komandor Appo.
Rex był kapitanem i nigdy nie dowodził Legionem, skąd ta informacja?
W kwestii klonow i rozkazu 66 są dwa kanony... TCW to nie jest stary kanon w tej kwestii ani nowy... To wynalazek i popitolony pomysł...
Klony, przedstawione w EU i TCW do momentu "wyskoku" z chipami, były idealnymi żołnierzami, wychodowanymi i wyszkolonymi w idealne trybiki pasujące idealnie do wielkiej maszyny zwanej WAR (Wielka Armia Republiki) Były lojalne wobec władz Republiki i woben swoich bezpośredinch dowódców -> generałów Jedi. w czasie trzech lat wojen klonów między klonami, ich instruktorami i Jedi często powstawała zaźyłość która często przechodziła w prawdziwą przyjaźń. W tym właśnie "kanonie EU" było to logiczne pozwalało na pokazanie wielu aspektów wojen i tego jak wpływały na relacje między biorącymi w nich udział istotami.
Wg mnie sens mial fakt/założenie, że klony były podprogowo programowane w procesie szkolenia na wykonanie przygotowanej listy rozkazów. Bez warunków, bez wątpliwości. Gdzies w głębokiej podświadomości mieli ukryty "program" który po uruchomieniu zamieniał ich w rodzaj "zombie" którzy bez względu na okoliczności wykonywali rozkaz.
Takie podejscie do tematu pozwalało autorom książek skorzystac z furtki zwanej lojalnością, przywiązaniem, przyjaźnią czy poświęceniem w sytuacji "Rozkazu 66". Klony które byl zżyte ze swoimi dowódcami Jedi, które niejednokrotnie walczyły o przetrwanie i przeżycie u boku Jedi mogły świadomie zignorować rozkaz ich zabicia. Wlaśnie poprzez silną więź i relacje z nimi.
Szeregowi, żołnierze ktorzy nie mieli bezpośredniego kontaktu z Jedi, dla których byli oni tylko jakimś tam kolejnym ogniwem w łańcuchu dowodzenia, wykonywali rozkaz bez mrugnięcia okiem. Bo od tego byli żołnierzami. Mieli wykonywać rozkazy.
Dlatego w momencie wydania rozkazu 66 i w czasie czystki dowództwo WAR, a dokładniej wywiad i służby wewnętrzne, sporządziło listy żołnierzy blisko wspołpracujacych z Jedi, służących bezpośrednio pod ich dowództwem. Te klony miały zostać skierowane na testy mające ocenić ich lojalność wobec Imperium i w sytuacji niepewnych wyników miały być "niszczone". Na takie samej zasadzie klony walczące pod bezpośrednim dowództwem "wywrotowych jednostek szkoleniowych" takich jak np Kal Skirata czyli drużyna komandosów Omega mieli być weryfikowani i poddani obserwacji. Komandosi ARC i RC byli uznani za wyjatkowo niebezpieczne jednostki stanowiące zagrożenie dla Imperium.
Stąd w końcu dość długa ta lista bo wielu z wyższych stopniem żołnierzy-klonów nie wykonało rozkazu jeżeli mieli taką możliwość. Albo w raportach skłamali zglaszając śmierć Jedi którego mieli/mogli zabić a faktycznie pomagali im w ucieczce (choćby przyklad Arlingana Zey`a).
I taka wersja "lojalności" armii klonów mi osobiście przypadła do gustu i wg mnie miała sens.
Ale niestety tu wskoczyl kapelusznk i wymyślił chipy... Tym samym spitolił całą historię druzyny Omega i częściowo Delta, odwalił do śmieci bardzo istotne podejście do służby i swoich obowiązków tzw. "Zer"...
A tak po prostu: klony to żolnierze i w zdecydowanej większosci wykonywali rozkazy. Pomijając chipy sripy i praine mózgów. Idealny żólnierz to taki, który zawsze wykona rozkaz.
I na pewno nie można go obarczać odpowiedzialnością za wykonanie głupiego rozkazu kogoś "u góry".
Mnie dużo bardziej podoba się wersja z biochipami, jest logiczniejsza i jest potwierdzeniem słów z Ataku klonów.
Osobiście bardzo lubię serię Komandosi Republiki, kwestia rozkazu 66 który brzmiał:
"W przypadku działania oficerów Jedi wbrew interesom Republiki, po otrzymaniu szczególnych rozkazów zweryfikowanych jako pochodzące bezpośrednio od Naczelnego Dowódcy, dowódcy WAR wyeliminują fizycznie wzmiankowanych oficerów, a dowodzenie WAR zostanie na powrót przejęte przez Naczelnego Dowódcę do czasu utworzenia nowej hierarchii dowodzenia"
jest w mojej ocenie bardzo dobrym wytłumaczeniem działań klonów, szczególnie 501. Legionu i 212. Batalionu, którzy na własne oczy widzieli przypadek zdrady Jedi Krella na Umbarze.
Jednak nie skreślałbym całkowicie teorii z chipem, która wg mnie stanowi niezłe uzupełnienie wytłumaczenia rozkazu 66 oraz jest czymś w rodzaju "zabezpieczenia" gdyby jakiś klon mimo wszystko miał jakieś wątpliwości.
Dodatkowo wersja z chipem pozwala lepiej wytłumaczyć całkowity brak wątpliwości Cody`iego który po tylu bitwach z Kenobim powinien okazać przynajmniej odrobinę więcej sentymentu, jak Zera, komandosi czy niektórzy ARC.
A co tematu "Jak widzicie klony", to dla mnie były bardzo dobrymi żołnierzami którzy bardzo dobrze wykonywali rozkazy i w zdecydowanej większości pozostali wierni Republice, a następnie Imperium.
Co do rozkazu 66 to wszystko oczywiście zepsuło TCW i pomysły Filoniego z czipami itd.
W starym, dobrym EU było dość oczywiste, że klony są po prostu idealnie zaprogramowanymi i lojalnymi republikańskiemu łańcuchowi dowodzenia żołnierzami. Dlatego nawet fakt, że część klonów zaprzyjaźniała się z Jedi nie zmieniał tego, że byli wyhodowani i wychowani do wypełniania rozkazów swoich przełożonych. Lojalność wobec Kanclerza była nadrzędna, a zdecydowana większość klonów była po prostu mało ludzka. To były automaty do walki, ludzie-roboty wyhodowani do wojny, którzy tylko dla niej żyli.
Dopiero TCW i przymus Disneya żeby z klonów zrobić bardziej sympatyczne postacie, które polubiłyby dzieci wszystko to zmienił.
Klonom zaczęto dawać imiona, ksywy, różne fryzury, osobowości itd... zrobiono z Klonów sympatycznych kumpli z wojska i cały czar milczących automatów wyhodowanych do wojny powoli zniknął. Rozumiejąc to, że klony coraz bardziej przypominają sąsiadów z klubu strzeleckiego z amerykańskiego sąsiedztwa i trochę trudno uwierzyć już w to, że wykonałyby taki rozkaz 66 bez żadnego szemrania Filoni wymyślił więc te całe chipy, które przymuszałyby do jego wykonania... i to cała historia. Z anonimowych odzianych w identyczne pancerze milczków przerobiono klony na bohaterów filmu "Helikopter w ogniu", dano im osobowość i zrobiono z nich zwykłych ludzi.
Po prostu bez nadzoru, bez porządku i jakiegoś jednolitego planu mamy w Uniwersum totalny chaos, nowa grupa od ustalania nowego kanonu jakoś specjalnie tego nie zmienia. Wystarczy, że obejrzycie sobie klony w Ataku Klonów, Zemście Sithów i porównacie je do klonów z TCW i od razu zrozumiecie, że coś jest nie tak... ot i cały pasztet.
Takie posty to tylko od Krogulca...
Tak bardzo jesteś przeciwko Disneyowi że wypaczasz cały obraz Star Wars.
To stare, dobre EU z klonami-robotami to np. seria Komandosi Republiki wydana 4 lata przed The Clone Wars i 8 lat przed przejęciem Star Wars przez Disneya? To w którym mamy Ninera, Darmana, Atina, Fi i innych, w których klony-roboty nie tylko zaprzyjaźniają się z Jedi i nie wykonują rozkazu 66 ale wręcz dezerterują z Wielkiej Armii Republiki płodzą dzieci i zakładają rodziny?
Człowiek jest sumą doświadczeń i przeżyć, dlatego klony mimo iż teoretycznie takie same, różniły się nieznacznie między sobą i jest to bardzo dobrze przedstawione zarówno w filmach, serialach jak i książkach.
Przykład z filmami znowu dowodzi że patrzysz ale nie widzisz lub nie chcesz widzieć.
W AOTC nie widzimy żadnej sympatii do Jedi, bo klony dopiero co poznały swoich nowych dowódców. Widzimy jednak, że mimo wszystko nie są one dokładnie takie same, w scenie w której Kaminoanie zarzekają się że klony wykonują rozkazy bez szemrania widzimy stołówkę, na której wszyscy jedzą identyczny posiłek, mamy tam również jednego klona któremu ewidentnie nie podchodzi otrzymane danie.
W ROTS widzimy natomiast że klony nie są zaprogramowanymi tylko na walkę robotami a są najzwyklejszymi żołnierzami, między którymi tworzą się braterskie więzi, pokazuje to np. scena w której medyk udziela pomocy rannemu klonowi i przywołuje pomoc do transportu rannego, rozmowy między Cody`m a Kenobim wyraźnie sugerują że Cody lubi swojego generała Jedi.
Dlatego pomysł z chipami mimo wszystko wydaje mi się świetnym uzupełnieniem wcześniejszych wytłumaczeń rozkazu 66. Chip stanowił pewnego rodzaju zabezpieczenie, na wypadek gdyby jakiś klon wytworzył zbyt silne więzi ze swoim dowódcą Jedi lub okazał się "wadliwy" i zbyt samodzielny by wykonywać taki rozkaz bez szemrania.
Fajnie, że moje posty są rozpoznawalne <3
To stare, dobre EU z klonami-robotami to np. seria Komandosi Republiki wydana 4 lata przed The Clone Wars i 8 lat przed przejęciem Star Wars przez Disneya? To w którym mamy Ninera, Darmana, Atina, Fi i innych, w których klony-roboty nie tylko zaprzyjaźniają się z Jedi i nie wykonują rozkazu 66 ale wręcz dezerterują z Wielkiej Armii Republiki płodzą dzieci i zakładają rodziny?
Ale różnicę między klonami zwykłymi a ARC to znamy?
Człowiek jest sumą doświadczeń i przeżyć, dlatego klony mimo iż teoretycznie takie same, różniły się nieznacznie między sobą i jest to bardzo dobrze przedstawione zarówno w filmach, serialach jak i książkach.
Ale suma doświadczeń i przeżyć dla ludzkich-maszyn wyhodowanych do zabijania na wojnie nie powinna tworzyć z nich sympatycznych kolesi jak z sąsiedzkiej milicji, jak robi to TCW. To jest parodia Gwiezdnych Wojen i samych klonów.
Bezduszność klonów była zresztą jednym z wątków EU. Klony wcale tak bardzo nie różniły się od droidów poza tym, że walczyły lepiej (patrz cytat premiera Kamino w AOTC). Dlatego też błędem było dołączenie przez Jedi do wojny i stawanie na czele takiej armii. Od początku Ataku Klonów zderzani jesteśmy z wątkiem odejścia od republikańskich ideałów. Posługiwanie się klonami w wojnie było dehumanizujące dla Republiki. Dopiero infantylne TCW robi z Klonów zwykłych spoko ziomków. Przedtem to były głównie maszyny, a jedi tacy jak Quinlan Vos i inni często zastanawiali się nawet nad tym co takie klony zrobią po wojnie skoro potrafią tylko walczyć, wielu Jedi w wielu źródłach nie ufało też Klonom i bez przerwy padały obserwacje, że Klony to tylko zimne automaty do mordowania.
Przykład z filmami znowu dowodzi że patrzysz ale nie widzisz lub nie chcesz widzieć.
W AOTC nie widzimy żadnej sympatii do Jedi, bo klony dopiero co poznały swoich nowych dowódców. Widzimy jednak, że mimo wszystko nie są one dokładnie takie same, w scenie w której Kaminoanie zarzekają się że klony wykonują rozkazy bez szemrania widzimy stołówkę, na której wszyscy jedzą identyczny posiłek, mamy tam również jednego klona któremu ewidentnie nie podchodzi otrzymane danie.
W ROTS widzimy natomiast że klony nie są zaprogramowanymi tylko na walkę robotami a są najzwyklejszymi żołnierzami, między którymi tworzą się braterskie więzi, pokazuje to np. scena w której medyk udziela pomocy rannemu klonowi i przywołuje pomoc do transportu rannego, rozmowy między Cody`m a Kenobim wyraźnie sugerują że Cody lubi swojego generała Jedi.
Udzielenie pomocy rannemu to zwykła, zautomatyzowana czynność, żadne "serce". Cody jest dowódcą i Klonem o większej swobodzie od innych... a i tak wykonuje rozkaz 66 bez szemrania i to przed dodaniem całego lipnego wątku z czipami. Jak widać Lucas pierwotnie chciał nam pokazać, że Klony są właśnie takie, jak pisałem powyżej. To ślepota Jedi i zaufanie przez nich wyhodowanym do likwidacji i posłusznym tylko Kanclerzowi żywym robotom spowodowało, że upadł Zakon.
Dlatego pomysł z chipami mimo wszystko wydaje mi się świetnym uzupełnieniem wcześniejszych wytłumaczeń rozkazu 66. Chip stanowił pewnego rodzaju zabezpieczenie, na wypadek gdyby jakiś klon wytworzył zbyt silne więzi ze swoim dowódcą Jedi lub okazał się "wadliwy" i zbyt samodzielny by wykonywać taki rozkaz bez szemrania.
Dlatego pomysł z czipami jest idiotyczny. Niszczy samą istotę Klonów, niszczy przebiegłość Sidiousa i jego plan, dodaje wyjaśnienie dla dzieci i wrażliwców, którzy nie chcą uwierzyć, że Klony wykonałyby taki rozkaz bez szemrania. A wykonałyby bo jak sam zauważyłeś widzimy dobrze nawet w samym Ataku Klonów, jak Klony są programowane, jak automaty, bezwzględne automaty niezdolne do odczuwania. Poza ARCami i klonami o zmodyfikowanym DNA i większej niezależności Klony od początku miały służyć właśnie do wymordowania Jedi, kiedy przyjdzie na to pora. Klony nie były też nigdy ludźmi, a ich łańcuch decyzyjny był im wpojony od samego początku. Nie były ubezwłasnowolnione przez chip, który mógłby zresztą się okazać wadliwy, tylko przez samą hodowlę w określony sposób.
Tak, ja wiem co to ARC, pytanie czy Ty pamiętasz klona CT-5108/8843 aka Corra, który był zwykłym klonem-saperem, a po spotkaniu Orda i reszty zostało mu zorganizowane szkolenie na komandosa przez Kala Skiratę i został RC-5108/8843? To chyba sprawia że Twój argument staje się inwalidą.
Zmieniasz sobie fakty, pomijasz w historiach rzeczy które nie pasują do Twojej wersji Star Wars. Masz do tego pełne prawo, ale nie wciskaj takiego kitu innym;p
Dalej też wypaczasz sceny z filmów, bo mimo ukazania programowania klonów w AOTC mamy tego jednego klona na stołówce któremu nie smakuje identyczny posiłek czyli widzimy że jest trochę inny od swoich pozostałych braci.
Udzielenie pomocy rannemu w ROTS to niby zwykła, zautomatyzowana czynność ale, gdyby klony rzeczywiście były takimi niezdolnymi do odczuwania robotami tylko do walki to pytanie czy ta pomoc udzielana byłaby już w czasie bitwy, ryzykując śmierć medyka oraz żołnierzy do transportu rannego czy może najpierw skupiłyby się na wygraniu bitwy?
Klony są dużo bardziej ludzkie niż Ci się wydaje i niż chciałbyś aby były.
Pomysł z chipami nie niszczy przebiegłości Sidiousa, wręcz przeciwnie, tak ważny plan nie mógł polegać tylko na szkoleniu i programowaniu do wykonywania rozkazów które też mogło być wadliwe jak chociaż u wspomnianych przez Ciebie ARC, chip był dodatkowym zabezpieczeniem aby ten rozkaz był wykonany.
Wiem, że nie lubisz TCW, ale jest tam całkiem fajna seria odcinków na Umbarze gdzie mamy zdradę Jedi. Klony po wykryciu tej zdrady, bez jakiegokolwiek wspominania o chipach wykonują rozkaz 66: "W przypadku działania oficerów Jedi wbrew interesom Republiki, po otrzymaniu szczególnych rozkazów zweryfikowanych jako pochodzące bezpośrednio od Naczelnego Dowódcy, dowódcy WAR wyeliminują fizycznie wzmiankowanych oficerów, a dowodzenie WAR zostanie na powrót przejęte przez Naczelnego Dowódcę do czasu utworzenia nowej hierarchii dowodzenia" Klony najpierw aresztują a później eliminują dowódcę działającego na szkodę Republiki.
Dla mnie chip to porażka
Ale to moje odczucie, Scena z medykiem - normalna scena. Jeżeli klony byłby "droidami" to albo by gościa zostawiły albo dobiły żeby nie obniżał morale i ruszyły dalej.
Medyk na polu walki jest po to, żeby ocenić czy warto pomagać czy nie rannemu. Przenosi się to w skórcie na kasę i czas. Nie ma znaczeina ludzki czy ine odruch, znaczenie ma fakt czy koles nadaje się do "naprawy" a dzięki temu do dalszej walki, czy w jego miejsce trzeba będzie wsadzić mniej doświadczonego - czas i kasa.
Można przyjąć wersję jeszcze jedną. Której w teorii nie ma ingdzie poruszoanej ani w TCW ani w książkach czy "dużych" filmach. Można przyjąć, że Kal Skirata, Valon Vau szkoląc jednostki "zero", ARC, RC i podobne mogli wiedzieć o chipach i mając jakąś tam "siłę przebicia", udało im się "uchronić" te jednostki przed "zaczipowaniem". Wtedy przyjęcie Corra do oddziału Omega można by wytłumaczyć tym, że w trakcie procesu szkolenia niejako przy okazji Kal ze swoimi "ludźmi" wiedząc o czipie mogli go usunąć. Dla mnie to mogłoby mieć sens i pozwolio by mi ciut łagodniej spojrzeć na czipy i reszte klonow
Całkiem sensowna teoria, Zera prawie na pewno nie miały chipów, w końcu była to pierwsza seria i miały zostać zlikwidowane jako wadliwe produkty, a co do pozostałych to Kal i reszta od samego początku bardzo dokładnie badali klony chcąc "przywrócić" im normalną długość życia.
Dodatkowo Kal miał gdzieś Jedi, nie miałby więc powodu zgłaszać gdziekolwiek sprawy z chipami.
Mi chipy nie przeszkadzają, ponieważ nie ma problemu z wytłumaczeniem umieszczenia ich w głowach klonów, w końcu klony były hodowane. A chipy jako urządzenia mogą nie działać prawidłowo. I tak mamy:
1. Klona CT-5385 Tupa, który po "przepaleniu" się chipu zabił dowódcę Jedi zbyt wcześnie.
2. Klony jak CC-2224 Cody, u których chip zadziałał i mimo przywiązania do swojego dowódcy Jedi wykonały rozkaz 66
3. Klony jak CC-7567 Rex, które dowiedziały się o chipie i go usunęły, co pozwoliło im nie wykonać rozkazu 66.
4. Klony jak oddziały Skiraty, które albo usunęły chip albo po prostu ich samodzielność spowodowana wpajaniem kultury Mandalorian doprowadziła do tego że chip nie zadziałał.
5. Klony które miały małą styczność z Jedi, albo styczność tylko z takimi którzy traktowali je z nieufnością jak Rahm Kota, u których wszystko jedno czy chip zadziałał czy nie i tak wykonałyby rozkaz 66.
Tak przy okazji; Obejrzałem odcinki TCW, które opisywały perypetie tego klona w sprawie czipów, no i muszę przyznać że może trochę ,,ułaskawili" klony, jednak sama intryga (albo scena z kanclerzem w laboratorium ImPal) naprawdę sprawiła na mnie wrażenie.
Ogólnie to mam wrażenie, że te ostatnie odcinki ,,clonewarsów" zostały wykreowane na mroczne w celu pośredniego wprowadzenia do Rebels. Jednak o ile pierwsze 2-3 sezony odcinały się wręcz od filmów, tak w tych ostatnich mamy pełno nawiązań. W pierwszym sezonie Palpatine`a chronili Gwardziści Senaccy, a w ostatnich Czerwona Gwardia. Mamy też maszyny ARC-170, pokazanie kim naprawdę jest kanclerz czy też sceny, które mnie zaskoczyły (po tym, co widziałem w pierwszych sezonach), jak Grievous na Dathomirze wyrzynający jej mieszkańców. Także jeśli książki rozbudują elementy serialu - nie będę mieć do niego żadnych zastrzeżeń pod względem przedstawienia Wojen Klonów.
A wracając do samego WAR, to jeżeli zmiana odnośnie dotychczasowego poglądu na jej członków musiała zostać zmieniona - wyszło to idealnie. Dodało to jeszcze więcej dramaturgii życia sklonowanych żołnierzy, poza tym kanoniczność pierwszych sezonów TCW przeczy wydarzeniom z Epizodu III-ego. Więc wszystko składa się w całość, ale faktycznie stworzenie ideologicznie posłusznych żołnierzy było naprawdę interesujące. No i zobaczyliśmy kaminoański model zbroi klona II-fazy.
Myślę, że jednym z powodów dla których 6 sezon jest najmroczniejszy i brutalniejszy jest to, że nadaje go Netflix (w USA) w wyniku czego twórcy mogli sobie pozwolić na więcej. CN na ten przykład cenzurowało odcinki serialu (najmocniej dostało się odcinkom z Maulem).
Mi nie chodzi wyłącznie o postaci czy ilość ich zgonów w przeciągu sezonu, ale też o samą atmosferę. Przykładowa akcja z kanclerzem, w centrum ImPal, biła atmosferą Zemsty Sithów - a w 1/2 sezonie czegoś takiego nie zauważyłem.
W 2 sezonie w akcie o mandalorze jest scena w której Anakin przebił pewnego senatora mieczem od tyłu, a w tle leciał marsz imperialny, podobna scena była też gdy Anakin torturował Poogla duszeniem mocy, a w tle leciał marsz imperialny. Co do młodszych widzów to wiele 10-13 latków które oglądały TCW od pierwszego sezonu już dorosła.
Ale na przykład w późniejszych sezonach zrezygnowano z noszenia zbroi przez Jedi (przynajmniej częściowo), dodatkowo pamiętam jak Obi-Wan wspominał Ahsoce o niewolniczej przeszłości Anakina dopiero w późniejszych odcinkach. Sam kanclerz w drugim lub trzecim odcinku szóstego sezonu mówił, że są już coraz bliżej zwycięstwa - robiąc przy tym charakterystyczną minę. Nawet Komandosi Republiki pojawili się w którymś z odcinków z Savage.
A najbardziej o tym wszystkim świadczy ochrona Palpatine`a; Otóż w pierwszych sezonach, gdzie kanclerz sprawia wrażenie dobrego, jest to wyłącznie Gwardia Senacka, natomiast w późniejszych - Czerwona Gwardia.
Co to znaczy że Kanclerz sprawia wrażenie dobrego? Palpatine w całej PT jest dobry i myśli przede wszystkim o dobru Republiki i jej obywateli.
A zmiana gwardii pilnującej Kanclerza nie była spowodowana chęcią mroczniejszego wyglądu a po prostu w czasie Wojny Klonów zorganizowano zamach na Kanclerza, jednym z napastników był właśnie senacki gwardzista w związku z tym dla ochrony głowy państwa stworzono nową gwardię, wolną od zdrajców.
Czerwona Gwardia była już obecna w AotC, poza tym (według Legend) zamach decydujący o stworzeniu nowej jednostki wydarzył się w bodajże 32 BBY.
Może i Palpatine chciał chronić Galaktykę przed korupcją i gangreną, aczkolwiek pod koniec piątego sezonu TCW, to on prosi o przygotowanie mu statku, a w następnej (albo jeszcze następnej) scenie przylatuje na Mandalorę, aby walczyć czerwonymi ostrzami z Maulem i Savage. A w poprzednich sezonach żadne podejrzenia o drugą tożsamość kanclerza nie istniały, o to mi chodzi w kontekście tych zmian na przestrzeni sezonów. Co do mrocznego wyglądu ochroniarzy, to chodzi mi o pogląd out-universe.
Faktycznie, mea culpa, dawno nie oglądałem AOTC, do najsłabszego Epizodu wraca się najciężej;p
Zasugerowałem się Twoim postem że w pierwszych sezonach TCW ich nie było, widocznie nie potrzebnie;p
A co Palpatine`a walczącego z Maulem, polityk bierze jeden dzień wolnego, nie spędza go na nartach na Alderaan tylko leci własnoręcznie walczyć ze złem i nieprawością w postaci dwóch złych użytkowników Mocy którzy terroryzują pokojową Mandalorę i jeszcze jest uważany za tego złego. Ludziom nigdy nie dogodzisz.
Zobaczymy co tak naprawdę zrobił z Maulem, podobno ma się pojawić (czy już się pojawił?) w Rebeliantach.
A mi nie chodzi o decydowanie czy Palpatine jest dobry czy zły, tylko o to że w późniejszych sezonach widoczna jest ta otoczka CSM wokół niego. Pojawia się na tle zachodzącego słońca lub w nocy, uśmiecha się złowrogo, jest w towarzystwie ochroniarzy znanych głównie z czasów Imperium.
Chmielewski już w "Nowych Atlantydach" o tym chyba pisał. W końcu jaki koń... pardon, klon!, każdy widzi
Swoją drogą odnoszę wrażenie, że klony z TCW mówią za dużo... To znaczy nie przeszkadzają mi fryzury, ksywki, osobowości wykształcone na łamach serialu, ale jednak klony a AotC czy RotS bardziej mi przypominają takich ,,anonimusów``.
A nie bierzesz pod uwagę że to że w AOTC czy ROTS nie słyszymy za dużo rozmów klonów jest spowodowane czasem jakim z nimi jako widzowie spędzamy?
W filmach klony są głównie tłem, to nawet nie role drugoplanowe a bardziej statyści. Jednak gdy np. Kenobi przed wyruszeniem na Utapau rozmawia z Cody`m słyszymy jak Jedi żartuje z nim, a Cody odpowiada "c`mon when I have let you down?" to nie jest chyba odpowiedź maszynki do zabijania bez emocji i osobowości?
To że w TCW wydaje się klony dużo mówią, to kwestia tego że spędzamy z nimi dużo więcej czasu, a część odcinków jest wręcz przedstawiona z ich perspektywy i klony ze statystów stają się głównymi bohaterami.
Zgodzę się z Tobą, ale niektóre elementy doszły po Epizodach i pierwszym serialu, tak jak na przykład czipy.
Rozkaz 66 miał być chyba zaskoczeniem, więc tematu chipów nie podejmowano
O chipach było gdzieś tam wyżej wspomniane w tym temacie, nie ma więc sensu powtarzać.
Na pewno znajdziesz
Dla mnie klony miały najlepszy wizerunek w EII i III oraz CW od Tartakovsky`ego - gdzie były po prostu skutecznymi żolnierzami, którzy jednocześnie byli diabelnie, hmm... nieludzcy. Niby widziałeś człowieka, ale w głębi duszy wiedziałeś, że to genetycznie zaprogramowane maszyny, które bez mrugnięcia rozstrzelają swoich niedawnych towarzyszy.
Niestety, potem przyszło TCW i wszystko zje**ło.