Pomijam tu ocenę „Przebudzenia Mocy”. Jest jak jest, tyle. Bardziej zastanawiam się, czy dałoby się to pogodzić. Niektóre elementy trudniej, ale większość pewnie bez problemu. Acz chyba najtrudniej byłoby zachować komiksowe „Dziedzictwo”. Obiecałem kiedyś, że po filmie ogólnie postaram się połączyć stare EU z nowym. To właśnie taka próba.
Rzecz najważniejsza do zmiany - chronologia. Stare książki zbijamy z 30-40 lat do 15-20. Da się zrobić.
Sytuacja galaktyczna. Galaktyczny Sojusz przechodzi kolejny kryzys. Demilitaryzuje się, co nie podoba się niektórym moffom. Tam pojawia się konflikt, któremu Fel i jego żona Jaina nie mogą zaradzić. Luke wysyła tam Bena wraz z większością Jedi, by wspomóc Fela. Niestety dochodzi tam do zamachu, w którym Ben, Jaina, Fel i inni giną. Kasując komiksowe "Dziedzictwo" nie musimy się przejmować kolejny Felami i to byłoby najlepsze.
Jednocześnie rycerze Ren ujawniają się i przeprowadzają atak na świątynię. Przewodzi im pierwszy syn Hana i Lei, Ben. Urodził im się jakiś rok po bitwie o Endor, dzieciak od młodego był rozchwiany emocjonalnie i Luke obiecał go szkolić. Ktoś jednak go porwał i upozorował o tak, by wszyscy, włącznie z Lukiem myśleli, że Ben nie żyje. Teraz gdy okazało się, że Luke kłamał, że wcale nie wyczuł śmierci Bena Solo tylko tak się mu wtedy wydawało (np. za sprawą Snoke`a) to komplikuje to Luke’owi relacje rodzinne. W dodatku nie licząc Lei, Skywalker jest jedynym Jedi. Luke widząc co się stało, wycofuje się w poszukiwaniu pierwszej świątyni Jedi. Nie znajduje się ona na planecie Tython, tylko na innej, bo to nie jest kolebka samego zakonu, co raczej galaktycznej przygody Jedi. Tython odpowiada za relację z Mocą, tamta świątynia ma być odpowiedzią na to, czym właściwie powinien być zakon. Luke w FOTJ zgłębiał Moc. Teraz pora na coś innego. Istotę bycia Jedi. Luke sugeruje siostrze, gdzie się wybierze, zostawia jej też R2-D2, ale chwilę potem droid przestaje działać.
Tu należało by jeszcze wpleść jakoś Lor San Tekkę, zwłaszcza podróżującego po galaktyce i połączyć jego wątek z Benem Solo, Leią i Rey. Ale to już wprowadzenie do TFA, więc nie jest tak istotne w łączeniu z EU.
Konflikt w Galaktycznym Sojuszu doprowadza do rozdarcia go na dwie części. Jedna to Republika, która ustanawia swoją stolicę na planecie Hosnian. Druga to Najwyższy Porządek, któremu przewodzi Snoke. Najwyższy Porządek scala różne twory, nie tylko Resztki Imperium, ale też Imperium Ręki i juntę dawnych moffów, którzy opanowali odległe zakątki galaktyki. Snoke odpowiada za podpisanie traktatu pokojowego z Republiką, gdzie jest mowa o rozbrojeniu galaktyki. Snoke to nie Palpatine, więc wszyscy wiedzą, że posługuje się Mocą. W dodatku ma gwardię przybocznych rycerzy Ren. Jednak jego dążenie do pokoju, sprawia, że nikt nie słucha Lei. Ta mocno przeciwstawia się temu postanowieniu i zakłada Ruch Oporu na terenach Najwyższego Porządku. Jednocześnie rozpada się jej związek z Hanem.
Jedną z pierwszych osób, która przyłącza się do Lei jest admirał Ackbar, który wcześniej upozorował własną śmierć, bo chciał naprawdę się wycofać. W obliczu gdy Leia została na placu boju sama, nie mógł dłużej stać z boku.
Han Solo leci w swój ostatni póki co rejs „Sokołem”, samotny. Wspomina swoje dawne czasy, widzi jak mu się wszystko rozpadło i ląduje na Sernpidalu. Planeta została zniszczona przez Yuuzhan, ale okazuje się, że życie na niej kwitnie, w dodatku odnajduje tam żywego Chewbaccę. Potem spotykają Duncaina, który proponuje im powrót do szmuglerki. Wobec nowych porządków galaktycznych, znów jest szansa na zarobek. Tyle, że Duncain kradnie „Sokoła” przy pierwszej lepszej okazji.
I właściwie tyle... Jednak książka. Wątek Lor San Tekki, Rey i bitwy o Jakku można by załatwić w drugiej.
I właściwie tyle oczekiwałem po Story Group. Pewnie dałoby się inaczej to też połączyć. Prawdę mówiąc nie wysilałem się zbytnio. Mając trzy lata czasu dałoby się to lepiej poskładać. EU cóż było zlepkiem lepszych i gorszych pomysłów, które retconowano w bardzo podobny sposób. Tak więc decyzja o skasowaniu EU to decyzja biznesowa, nie artystyczna. Z biznesowego punktu widzenia to był bardzo dobry moment, by wyrzucić wszystko na śmietnik, a tylko niektóre elementy przywracać, jeśli z jakiegoś powodu będą potrzebne. Dzięki temu można prowadzić „oryginalną inaczej” historię Marvela, tworzyć nowe książki, które zapełnią nam 30 lat. A w tym, że to biznes podjął tę decyzję jestem zgodny z Chrisem Taylorem. Za Lucasa dostalibyśmy podobnego potworka jak ten powyżej. Cieszy mnie to, co Taylor zauważył także, że pierwsze książki SW z nowego kanonu sprzedawały się wyraźnie gorzej . Teraz pewnie sobie odbiją, ale to już inna sprawa. Choć jak słyszę różne głosy o koszmarach w stylu „Początek i koniec” to cieszę się, że podjęto taką a nie inną decyzję, bo pewnie dalej bym się z tym męczył.
Nie wiem, może ktoś ma lepszy pomysł jak można było połączyć stare EU z filmem? Albo kogoś zainspiruję do napisania czegoś podobnego.
Na koniec małe przesłanie. Za skasowanie EU hejtujcie tych, którzy skorzystali - czyli Story Group, Marvela i Del Reya. Filmowi to skasowanie nie było potrzebne. Przynajmniej temu. Nie takie dziwactwa się już działy w EU by nie można było tego połączyć.