Na skrzynkę redakcyjną dotarł taki oto mail, mam wrażenie że adresat nie miałby nic przeciwko jego upublicznieniu, co niniejszym czynię.
Drogi Bastionie, piszę do Ciebie ponieważ od pewnego czasu zauważyłem u siebie pewien problem. Otóż wszyscy wokół uważają mnie za antyfana SW, mówią że tak naprawdę nie lubię Gwiezdnych Wojen, a co przenikliwsi twierdzą, że jestem tu po to tylko by prowokować. Na czym zyskują administratorzy strony, bo liczne kliknięcia i wpisy pod takimi prowokacjami nabijają im licznik i mogą rozbijać się po świecie, po różnych konwentach i –conach, spożywając przy tym duże ilości napojów sfermentowanych.
Jaka jest prawda, tego chyba nie wie nikt. Nie ma co rozwiewać plotek, a tłumaczą się tylko winni. Nie mniej jakoś tak od zeszłego tygodnia zauważyłem u siebie niepokojący objaw, to jest – nucenie głośniej/ciszej pod nosem Star Wars Theme. Wszyscy wiemy, że zbliża się nowy Epizod (to już mniej niż miesiąc), już bez Lucasa, ale w zamian dostarczony przez bezwzględną korporację Disneya. Wielu z Was pewnie atmosfera się udziela, ale u mnie hmmm nie wiem skąd to się wzięło.
Poza tym takie zachowanie wywołuje różne reakcje u otaczających mnie ludzi, nie zawsze miłe, ponieważ dźwięki te potrafią mi się bezwiednie wyrwać w czasie podróży komunikacją miejską, w poczekalni czy na zebraniu z szefem, gdzie przecież omawiamy tak ważny projekt czegoś tam dla kogoś tam. Nie mówiąc już o sytuacjach intymnych, niestety.
Drogi Bastionie, niepokoi mnie to i nie bardzo umiem sam sobie z tym poradzić. Normalnie nie nucę niczego, zresztą z I stopniem umuzykalnienia o czym tu mówić? A jednak, wiem że coś się dzieje. Ale co?
Będę wdzięczny za wszelką pomoc i porady.
B.
Listo do Be od Be. Ciekawe. Ja osobiście nie wiem co mu odpisać, ale może ktoś