TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Polskie wydania

W cieniu Yavina

promil 2015-11-19 22:27:51

promil

avek

Rejestracja: 2006-09-22

Ostatnia wizyta: 2024-11-21

Skąd:

Czwarty tom kolekcji Legendy "W cieniu Yavina" od wczoraj w sprzedaży.

Akcja komiksu W cieniu Yavina rozgrywa się w czasach ukazanych w klasycznej trylogii filmowej, niebawem po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci, i przywołuje klimat pierwszych filmów. W opowieści występują ich główni bohaterowie. Rządzona przez Imperium galaktyka to bardzo niebezpieczne miejsce, a rebelianci wciąż muszą uciekać i szukać kryjówek. Działania Sojuszu Rebeliantów utrudnia fakt, że Imperium zdołało najwyraźniej umieścić szpiega w jego szeregach...
Scenariusz Brian Wood, rysunki Carlos D`Anda, kolory Gabe Eltaeb, okładka Alex Ross. Tłumaczenie: Jacek Drewnowski.

okładka - /News/20129,Premiera_W_cieniu_Yavina_i_opoznienia_kolejnych_komiksow.html

LINK
  • Legendy SW: W cieniu Yavina

    Elendil 2015-11-21 16:18:39

    Elendil

    avek

    Rejestracja: 2008-04-26

    Ostatnia wizyta: 2024-11-18

    Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

    Sympatyczny komiks, ładne rysunki, chociaż denerwują mnie te komiksy, w których główni bohaterowie są zupełnie niepodobni do swoich odpowiedników w filmach.

    Sama historia raczej z gatunku tych, których nie lubię, to znaczy latanie i bitwy w kosmosie. Niestety w przypadku komiksów taka tematyka kiepsko się sprawdza, bo jest dużo chaosu i niezrozumiałych sytuacji. Ale akurat w tym przypadku nie było tak źle, może dlatego, że w sumie mało postaci w tych X-wingach fruwało

    Jeszcze ten drugi komiks, "Zamach na Lorda Vadera". Nie wiem dlaczego został tutaj dodany bo w sumie nie nawiązuje za bardzo do głównej opowieści, a właściwie to wcale (doczepiono go też w oryginalnym wydaniu, czy co?). No ale ok, ciekawe urozmaicenie, trochę jak te krótsze komiksy dodawane niegdyś na końcu kolejnych numerów SWK. Na tle wielu z nich, ten jest nienajgorszy, głównie ze względu na ładną kreskę.

    Jedno co w tym wydaniu legend było trochę słabe, to rozmieszczenie artów autorstwa Alexa Roossa i Douga Wheatley`a. Rozumiem, że ten przed samym komiksem (Ross) to jedna z okładek oryginalnego wydania "W cieniu Yavina". Później drugi art (Wheatley) przed tym krótszym komiksem to okładka "Zamachu...". Ok. No i kolejny art (znowu Ross) znajduje się na samym końcu. To też okładka z któregoś amerykańskiego zeszytu "W cieniu Yavina"? No i w ogóle, skoro ta historia to 6 numerów darkohorsowej serii "Star Wars" to czemu nie zamieszczono wszystkich sześciu okładek?

    LINK
  • Re: W cieniu Yavina

    Dżej-Zi 2015-11-22 18:04:55

    Dżej-Zi

    avek

    Rejestracja: 2011-12-01

    Ostatnia wizyta: 2017-04-03

    Skąd: Poznań

    W sumie mam mieszane odczucia co do komiksu...

    Z jednej strony bardzo podobała mi się ogólna historia. Fajnie było chociażby zobaczyć Leię za sterami X-winga .Kreska też, jak na mój gust, bardzo przyzwoita.

    Z drugiej strony zaskoczył mnie (przynajmniej ja to tak odebrałem) chaos w tej historii. Nie było płynnych przejść między wątkami przez co zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie zakupiłem wadliwego egzemplarza. Na pewno ułatwieniem byłoby umieszczenie pozostałych okładek w miejscach gdzie zaczynały się kolejne zeszyty. Tak samo końcowka komiksu, gdy pojawia się kilka rysunków nie mających że sobą nic wspólnego. Rozumiem, że każdy jest swoistym zakończeniem danego wątku, ale mimo wszystko wprowadza to pewien chaos. Mam też pytanie, czy jest to ostateczne zakończenie opisanej historii? Jeśli tak, to końcowka jest zdecydowanie na minus, zwłaszcza że nie wszystkie wątki są dokończone.

    Tak czy inaczej, mogę z czystym sercem zaproponować ocenę 6,5/10

    LINK
  • Przeczytałem

    Shedao Shai 2017-02-01 15:09:57

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Kiedy usłyszałem, że Dark Horse planuje wydawać serię komiksową o jakże oryginalnym tytule "Star Wars", dziejącą się w chyba najbardziej zakatowanym przez twórców okresie czasowym (niedługo po ANH), bez wahania przerzuciłem te komiksy do tego samego segmentu myślowego co TCW i TFU - "może kiedyś ale raczej nigdy".

    Potem oczywiście przyszła era Di$neya, rebootów, prawdziwe Mroczne Czasy... no i łaskawszym okiem spojrzałem na to wszystko, co wcześniej zlałem. Przyszła w zeszłym roku pora na TFU, a skoro Egmont zaczął wydawać "Star Wars", to i to pojawiło się na moim radarze zainteresowań. Decyzję o kupnie podjąłem w momencie, gdy ogłosili że wyjdzie w tym roku drogi tom - i bardzo dobrze, bo pierwszy to nie zamknięta całość, tylko jakby otwarcie opowieści. Gdyby na tym zakończyli, byłbym poirytowany. Liczę, że trzeci i czwarty też się u nas pojawią, no bo skoro już się zaczęło...

    Ale jak w końcu wypadło te pierwsze sześć zeszytów? Tak sobie. W sumie całkiem nieźle. Ot, taka historyjka skierowana do "każuali". Tak jak kiedyś podejrzewałem: coś, w co każdy zainteresowany może się wgłębić bez bagażu 30+ lat materiału. Z tego co słyszałem o wynikach sprzedaży, firmie się to opłaciło. Stężenie postaci znanych z filmów osiąga tu poziomy krytyczne (Boba Fett był tutaj TOTALNIE niepotrzebny, ot był, żeby fani Fetta się cieszyli że jest), ale o dziwo komiks stara się dołożyć coś od siebie w postaci nowych pilotów służących pod Leią. Fajnych, nowych postaci. Polubilem je.

    Zaraz, spytacie. Piloci służący pod Leią? xDD No właśnie - Leia tu jest głównie... pilotką, ogólnie komiks jest mocno nastawiony na latanie i bitwy kosmiczne (fajnie), ale jednak Leia za sterami X-Winga to dość mocna przesada, szczególnie że dobrze sobie radzi Na plus zaliczam to że ładnie naszą księżniczkę tu rysowali.

    Za to bardzo podobało mi się przedstawienie Hana i Chewiego, w wątku fabularnym totalnie oderwanym od reszty, ale jakże charakterystycznym dla nich. Dwaj dość pechowi przemytnicy w tarapatach. Sympatycznie. Luke też wypadł dobrze, do tego fajnie że zasugerowano jego uczucia do Leii, wplatając to jeszcze trzecią osobę: chalactańską pilotkę. Zabawnie było patrzeć na tą Leię zazdrosną o Luke`a

    Vader jak to Vader. Standardzik. Nie próbowali zrobić z nim niczego nowego ani odkrywczego (może i dobrze, bo jak już ktoś próbował to zazwyczaj to tak wychodziło że...). Klasyczny villain którego wszyscy się boją.

    Fabuła była dość powolna, taka jakby cisza po burzy jaką było ANH. Rebelia zwyciężyła, ale też otrzymała spory cios, ucieka i poszukuje dla siebie nowego domu, do tego ma w swoich szeregach jakiegoś szpiega. Trochę nie wiedzą co dalej, snują się, wpadają w pułapki, usiłują przeżyć. Nie było tu żadnych fajerwerków, czytałem o czymś, o czym czytałem już wiele, i co zostało pokazane juz chociażby w też nie tak odległej serii Empire/Rebellion. Tamte bardzo mi się podobały. Tu mamy do czynienia z niepotrzebnym uzupełnianiem/nadpisywaniem tej samej historii. Ale też mimo wszystko, koniec końców całkiem nieźle się bawiłem podczas lektury. Myślę, że teraz, kiedy Disney i tak zrobił k***ę z logiki (kanonu), ten komiks tylko zyskał, bo przynajmniej ja już nie czułem tego piętna "a gdzie to dokładnie w historii się wpasowuje...". Pomiędzy którym ze starych Marveli, jak to się ma w stosunku do Empire? Nie interesowało mnie to. Niezła historia, chętnie zapoznam się z jej kontynuacją.

    Ode mnie takie 6/10. W sumie warto.

    PS. Z tematów tabu z EU pozostało mi jeszcze tylko TCW. Ciekawe czy na nie też kiedyś przyjdzie czas? Zgrałem sobie od kolegi blurejkę z wszystkimi odcinkami, leży na półce. Może kiedyś. Jeszcze nie teraz.

    LINK
  • "Star Wars"...

    Wolf Sazen 2017-02-05 16:53:28

    Wolf Sazen

    avek

    Rejestracja: 2008-01-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Prudnik

    ale tym razem chodzi o tą drugą serię o tym samym tytule sprzed restartu uniwersum Tak, ciężko się to tłumaczy postronnym czytelnikom Bardzo się cieszę,że Egmont postanowił właśnie wydać tą serię, gdyż w momencie jej wychodzenia została raczej dość chłodno przyjęta, a to za ingerencję w kanon a to za dziwne pomysł. Teraz po kasacji SW można podejść do tego wszystkiego spokojniej.

    W Cieniu Yavina - okres tuż po zakończeniu ANH jest wciąż bardzo poczytny więc pomimo tego że chyba jest już na maxa wyeksploatowany to jednak ciągle dostajemy więcej i więcej. Ta historia naprawdę nie porywa,tempo jest wolne, narracja autora jeszcze bardziej rozwlekła a zrobienie z Leii asa pilotażu i dowódcy eskadry lekko niepoważne. Całość ratują bardzo ładne rysunki i mimo wszystko znajomy klimat SW. Całość wypada bardzo podobnie (czyli mocno średnio) co obecny flagowiec Marvela o tym samym tytule. Różnica jest taka że ta seria była odbierana jako średniak a ta nowa zbiera zachwyty i pochwały. Za nic w świecie nie potrafię tego ogarnąć. 5/10

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..