Ciekawy odcinek. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że w końcu Rex się do czegoś przydał. Dotychczas nie było wiadomo, czy on odegra kiedyś jakąś znaczącą rolę, a w tym odcinku wreszcie przydzielono mu jakieś zadanie do wykonania. Jego relacje z Kananem zostały świetnie przedstawione, chociaż Kanan zachowywał się momentami dość żałośnie. Nawiązanie do "Nowej Nadziei" (czyli przebranie Kanana i Rexa za szturmowców) spodobało mi się - taki miły akcent dla fanów starej trylogii. Fajne też było to, że pojawił się nowy admirał Imperium, który odegrał w tym odcinku dużą rolę. Ciekawe, co ostatecznie się z nim stanie po tej jego porażce. Sporo "trupów" można było zobaczyć w tym odcinku. Gdy Ezra wydostał się z rąk szturmowców, to w pewnym momencie myślałem, że zabije jednego z nich, ale tylko zniszczył mu broń. W ogóle to Ezra bardzo zwinnie radził sobie w trakcie ucieczki. Można by powiedzieć, że niekiedy nawet za bardzo zwinnie. Nowa broń też prezentowała się ciekawie. Swoją drogą, muszę w końcu przeczytać książkę o Tarkinie, bo z tego co czytałem we wcześniejszych postach to krążownik, który był wyposażony w tę broń, pojawił się we wspomnianej powieści. i z tego, co czytałem w tym wątku, to nie tylko ja sądziłem, że pożegnamy się z Rexem, a tu psikus. Oczywiście cieszę się, że Rex będzie w kolejnych odcinkach, ale gdyby go uśmiercono, to byłby to jakiś element zaskoczenia w tym serialu. Tak czy siak - oglądało się bardzo dobrze.