Nerdosprawy i gaming są dla mnie bardzo ważne, ale nie aż tak jak wyjścia ze znajomymi, koncerty, muzyka, dziewczyna i melanże. Za to wciąż zajmują mega wiele miejsca w moim sercu (ale to chyba tylko pokazuje, jak bardzo ważne są te inne sprawy, nie ?). Tak więc chyba wszystko jest na miejscu. Star Wars, tudzież inne Dragon Balle i tego typu sprawy to kwintesencja mojego dzieciństwa, i hobby zostało do dzisiaj, nadal się jaram, zbieram szczegółowe informacje o tym, co lubię i naprawdę potrafię o nich walnąć taki wykład że kopara opada (a na nerda nie wyglądam kiedy idę po ulicy, więc ludzi, którzy mnie znają od niedawna, strasznie to zadziwia, kiedy wsiadam na swojego konika), ale pomimo to, nie rozgłaszam tego dookoła. Nie jestem kolesiem, który wzdychał w marzeniach do nerdówy. Mam zwyczajną dziewczynę, dość twardo stąpającą po ziemi przyznam, którą poznałem w pracy. Nie jest fanką SW, wie, że to lubię, widzi przecież 4 póły książek, kiedy jest u mnie, ale raczej jej to zwisa. Ona ma swoje hobby, ja mam swoje. Muzyki również słuchamy różnej. Ostatnio mnie zadziwiła jednak, bo zapytała czy obejrzymy Gwiezdne Wojny, kiedy nie było co robić. Chciała zobaczyć, o co w tym chodzi ... ale szczerze - oglądałem w zimę, i jeszcze nie miałem ochoty po raz wtóry na to patrzeć w końcu znam to na pamięć Podsumowując : nie widzę jej czytającej komiksy i książki SW, ale nie widzę jej także wkurzającej się, gdy będę wydawał na nie kasę za 15 lat