Okej jestem przekonany, że jesteś trollem całkiem solidnym, bo nieźle się maskowałeś! Poza tym odpisuję Ci już drugi raz, więc też plus.

(Ew. ignorantem lub idiotą. Ale w sumie wyszłoby na to samo.)

Masz w dużej mierze rację - ALE LOTR w gronie miłośników fantasy był znany na długo przed filmami i miał spory fandom.

To tak jak z Wiedźminem. Przed grami były (lepsze) książki i mnóstwo ludzi w pewnych kręgach je znało i lubiło. A LOTR książkowy to kawał dobrego fantasy na wysokim literackim poziomie. Tak się składa też, że miałem dzięki mamie - miłośniczce m.in fantasy - możliwość słuchania Władcy Pierścieni jeszcze przed premierą pierwszego filmu Jacksona, gdy miałem zaledwie 10 lat. Dwie Wieże i Powrót Króla przeczytałem już przed filmami i bardzo mi się spodobały, a filmy zepsuły mi humor bo nie oddawały bogactwa świata... choć to nie są złe filmy i ogólnie stoją na wysokim poziomie - w odróżnieniu od beznadziejnych Hobbitów, które warte są tyle co "Bitwa o Ziemię".

To, że coś jest baśniowe nie znaczy, że nie może podnosić poważnych tematów. Gwiezdne Wojny to na przykład historia odkupienia, walki ze swoją ciemną stroną, opowieść o konieczności odcięcia się od ojca i zerwanie z kompleksem Edypa (tu już poleciałem psychoanalizą)... jest dużo drugiego dna i głębi zwłaszcza w Imperium Kontratakuje. Podobnie jest z Władcą Pierścieni i częścią dobrego Fantasy (polecam cykl Ziemiomorze zwłaszcza), które traktuje o pewnych uniwersalnych sprawach.

To więc, że dzieciakom spodobają się czary i pioruny z tyłka nie znaczy, że tam nie ma drugiego dna. Mam tonę znajomych, którzy oglądają filmy typu "Elizjum" i widzą tam tylko nawalankę zamiast krytyki społecznej i rozbudowanej analizy współczesnego świata. Tak samo można nie rozumieć Triera, Bergmana, Polańskiego i każdego innego reżysera, a reagować tylko na efekty specjalne jak przeciętny zjadacz pop cornu. To jest po prostu kwestia odbiorcy... to więc nie jest wina Tolkiena, że jego książki przerobiono na film, którym dzieciaki mogą się fascynować bo Legolas fajnie nawala z łuku i masakruje orków.

P.S - Harry Potter to natomiast istotnie szajs, głównie przez tandetne środki wyrazu. Literacko to jest harlequin, filmy są natomiast lepsze od książek ale to po prostu niezła młodzieżowa przygodówka na 3+, nic historycznego, czy wartego uwagi na dłużej. Zresztą 3/4 wątków i treści jest (sprawnie - to przyznaję) zerżnięte właśnie od Ursuli LeGuin i paru innych autorów fantasy, wszystkie wątki typu: szkoła czarodziejów itd. to po prostu papka z zapożyczeń od lepszych pierwowzorów.

Nie jesteśmy w gimnazjum, ale nie podniecamy się bajkami dla dzieci tylko dlatego, że czarodziej w okularach dziadek w kapturze puszcza pioruny z tyłka zmarszczonej d**y i płacze dziwi się bo gość bez nosa zabił mu rodziców spadł i umarł a latać nie umie. No błagam.

Ja wcale nie powiedziałem że LotR jest dobrym filmem. Szczerze go bardzo nie lubię. Napisałem aby zamiast hejtować bez oglądania/przeczytania, zrobić te czynności w całości i normalnie bez złości, nienawiści i obrzydzenia powiedzieć: Czy chciałbym aby [twoja ulubiona część Gwiezdnych wojen] był/a kręcony/a w ten sposób? oraz Czy fabuła była dobra?. Tylko szczerze.

Odpowiedziałem tak bo nie chce mi się temu gościowi tłumaczyć po raz kolejny jakie mam zdanie na ten temat, dyskusja z nim nie ma żadnego sensu, on jest głuchy na każdy argument, już wielokrotnie się o tym przekonałem.

A wspomniany termin oczywiście znam, tylko że tutaj akurat nie do końca pasuje .