Znakomity aktor zmarł w szpitalu w wieku 93 lat.
http://www.telegraph.co.uk/news/celebritynews/11666316/christopher-lee-dies-live.html
___________________________
Świetny aktor, a także śpiewak. Wielka strata
Znakomity aktor zmarł w szpitalu w wieku 93 lat.
http://www.telegraph.co.uk/news/celebritynews/11666316/christopher-lee-dies-live.html
___________________________
Świetny aktor, a także śpiewak. Wielka strata
Zmarł w niedzielę rano w szpitalu w Londynie, parę dni po swoich urodzinach. [`]
Szczerze mówiąc jestem tak wstrząśnięty, że trudno mi cokolwiek napisać.
SIR Christopher Lee był absolutnym apogeum kunsztu aktorskiego. Spotkałem go raz w Dreźnie i cenię go bardzo jako człowieka.
Gdy zmarł Michael Jackson a za nim inne gwiazdeczki, było mi to zupełnie obojętne. Teraz też daleki jestem od wstawiania wirtualnych "świec" na równie wirtualnych forach, bo to zawsze łatwiejsze niż próba naskrobania czegoś.
Napisze tylko coś, czego nie napisałem przy żadnej innej okazji o podobnym charakterze, -
Przykro mi. Po prostu...
To czarny dzień dla kina, czarny dzień dla miłośników operetki, czarny dzień dla podziwiających mnogość jego kreacji fanów.
SIR Lee wiódł dobre życie i jestem pewien że umarł szczęśliwy.
Miałem dziecięcą nadzieję, że ten dzień nigdy nie nadejdzie.
https://www.youtube.com/watch?v=-2Od_8xyDLI
https://www.youtube.com/watch?v=uZQeMSzsE8s
https://www.youtube.com/watch?v=MyxsPHWSxlY
https://www.youtube.com/watch?v=vRVQD4FKPrY
https://www.youtube.com/watch?v=Oxk-Z40dMOg
Acta est fabula.
Szczerze przyznam, że w pewien sposób bałem się tego dnia... Mało którego aktora ceniłem tak bardzo.. i nie chodzi mi tylko o jego talent.
Dark Count napisał:
Miałem dziecięcą nadzieję, że ten dzień nigdy nie nadejdzie.
-----------------------
Ja również. Ale jedno jest pewne - wycisnął z życia wszelkie soki, bo właściwie do samego końca nie odpoczywał. Zawsze był czymś pochłonięty, jak choćby ostatnimi kolędami metalowymi. Za tą niezwykłą energię ma On mój niezrównany szacunek.
Niech Moc będzie z Tobą, sir Lee. Zapamiętam Cię na zawsze!
Tego, że go spotkałeś to Ci bardzo zazdroszczę. Mnie się to niestety nie udało, a chciałbym go zobaczyć na żywo, zobaczyć jak się zachowuje. Ale już jakiś czas temu miałem wrażenie, że tego mi się nie uda zrealizować.
To był geniusz kina i jeden z niewielu aktorów w prequelach, który był zadowolony ze sposobu reżyserii. Gdzieś kiedyś opowiadał, że Lucas chętnie mówił o postaci i tym jaka ona jest, jak się już go o to zapytało, a jednocześnie nie wchodził aktorowi na głowę. W przypadku dobrych aktorów to się sprawdzało, w przypadku gorszych niekoniecznie. Cieszę się też, że Lee miał okazję zobaczyć skończoną wersję LOTRa i prequeli, o czym marzył. I podziwiam go, za niesamowitą sprawność umysłową w tym bardzo ładnym wieku i to, że wciąż podążał za marzeniami, jak choćby śpiewanie kolęd heavy metalowych. To był gigant, nie tylko kina.
Z jednej strony szkoda, że tacy ludzie odchodzą, z drugiej możemy się cieszyć, że w słusznej formie dożył takiego wieku.
W końcu przyszedł ten smutny dzień. Zmarł człowiek do którego żywiłem najwyższy szacunek, jego głosu i aktorstwa nic nie zastąpi. Przeżył prawie cały wiek, w tym obydwie wojny światowe, a w drugiej aktywnie uczestniczył, w księdze Guinnesa jest wpisany jako aktor z największą liczbą zagranych ról, i to przecież nie byle jakich bo grał w trylogi LotR, w Człowieku ze złotym pistoletem, w Trzech Muszkieterach, w Janie Pawle II, w Hobbicie, w naszym SW i w wielu, wielu innych, długo można wymieniać. Człowiek z niesamowicie ogromnym dorobkiem życiowym, a w UK bohater narodowy. Kto go teraz zastąpi? Przykro się zrobiło, niech spoczywa w pokoju.
Mała korekta z mojej strony bo w powyższym poście trochę się zagalopowałem, otóż w pierwszej wojnie światowej jeszcze go nie było na świecie.
O kurczę... ta wiadomość też mną wstrząsnęła. A jeszcze rok temu nie powiedziałbym, że cokolwiek wskazywałoby na to, że Lee miałby umrzeć. Wydał nawet heavy metalową Ep-kę, co świadczyło o tym, że korzystał z życia, ile wlezie.
Jego gry aktorskiej nie zapomnę nigdy - nie tylko jako Hrabiego Dooku ze znanej nam sagi, lecz także jako Sarumana z "Władcy Pierścieni" i "Hobbita". Świetny aktor. To wielka strata dla kina. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym i niech Moc z nim będzie.
i tak oto Hrabia Dooku zjednoczył się z Mocą.
Smutny to dzień
Niemożliwe, nie wierzę w to... Smutny, czarny dzień dla świata kina, Star Wars. Jestem teraz w szoku, nie jestem w stanie w to uwierzyć, że tego wspaniałego aktora nie ma już z nami. Świetny człowiek, wspaniały aktor. Do samego końca był aktywny, nigdy nie miał czasu na prawdziwą emeryturę. Zagrał w wielu znanych, kapitalnych produkcjach filmowych, tyle filmów na koncie, że aż trudno zliczyć. Praktycznie w każdym, w którym grał i który miałem przyjemność oglądać, wypadał fantastycznie. Ciężko będzie się mi, i zapewne wielu osobom po tym pozbierać, jeden z moich ulubionych aktorów. My, z racji tego, że jesteśmy Bastionowiczami, raczej bardziej mamy powody do przeżywania, bo miał niemały wkład do naszego uniwersum, świetnie wcielając się w rolę hrabiego Dooku. Masakra... Absolutnie tego się nie spodziewałem, nie wyglądało na to, że umrze szybko. Smutny dzień, jakże smutny... Miałem nadzieję, i byłem tego głęboko przekonany, że spokojnie dożyje do tej setki. Niestety, myliłem się ... Chyba idę teraz obejrzeć jakiś film z nim, może AotC albo RotS. Niech spoczywa w pokoju, nigdy go nie zapomnę... Niech Moc będzie z Tobą, Christopherze...
Niech Moc będzie z Wami.
To bardzo smutny dzień. Informacja o jego śmierci jest podana na portalach internetowych i w serwisach TV. Niby grał "tylko" drugoplanowe role, i w filmach klasy B, a jednak wieść o jego śmierci rozchodzi się szerokim echem poprzez świat. To wiele mówi o tym, jak świetnym był aktorem.
Dla mnie będzie już zawsze Darth Tyranusem. Lordem intryg i spisków, który swoimi teatralnymi gestami, tak bardzo ubogacił nam AotC. Na zawsze będę pamiętał scenę, w której swoim niezapomnianym, charakterystycznym głosem zwodził Kenobiego, podczas pamiętnego przesłuchania na Geonosis.
Niech Moc ma Cię w opiece Hrabio.
Kurczę, dawno nie było mi tak smutno . Jeden z moich najukochańszych aktorów z GW.
Niech Moc będzie z Tobą, hrabio.
Jeden z najlepszych aktorów, w każdej roli potrafił oczarować, czy to Dracula z horrorów, czy Hrabia Dooku, czy Saruman, czy Stefan Wyszyński, czy nawet w przeciętnych filmach, jak ojciec Wonki w "Charlie i Fabryka Czekolady".
Jednocześnie wyobrażałem go sobie w innych rolach filmowych, albo choćby podkładającego głos. Np. zawsze był jednym z moich kandydatów na rolę w filmie o Doktorze Strange`u, dokładniej jako głos Dormammu. Cóż, teraz niestety jest to niemożliwe
Inna sprawa, że był cholernie stary, więc było oczywiste, że długo już nie pociągnie - choć w pewnym momencie można było sobie robić nadzieje "dobrze się dziadek trzyma, może do setki dociągnie".
Najbardziej smuci mnie to, że w poprzednich latach często padały propozycje wśród organizatorów Starforce`a, między innymi z mojej strony, by zaprosić go na któregoś SF, bo nie dość że wielki aktor z SW i od razu sensacja, to zawsze obawiałem się, że trzeba się pospieszyć, bo Lee jest stary i w każdej chwili może wykitować. Zbyt często pojawiała się jednak odpowiedź "Nie nasza liga". A teraz...
Nie nasza liga...
w zeszłym roku umarło Star Wars, teraz zmarło się jednemu z najlepszych, najciekawszych aktorów którzy wystąpili w gwiezdnowojennej sadze. Ale i nie tylko... to jest człowiek, którego nie da się zawęzić do jednej roli. Pan Lee to hrabia Dooku, to Saruman, to Drakula, to Fu Manchu, to Lord Summerisle czy Francisco Scaramanga... a to dopiero czubek góry, jaką jest jego dorobek aktorski. Trzebaby poświęcić naprawdę sporą ilość czasu, żeby zobaczyć choćby jego większą część.
Odczuwam dziś autentyczny smutek, coś, co nie zdarza się często, gdy umiera "obca" mi osoba. Dziękuję panu Christopherowi za jego dorobek, mam nadzieję że znalazł się w lepszym świecie.
Wielki aktor, który jeszcze więcej przeżył. W swoim życiu zrobił pewnie więcej niż cały Bastion razem wzięty. Do końca pokazał na co go stać i nie ustępował kroku młodszym od niego. Wydawałoby się, że spokojnie dożyje setki, zwłaszcza że był bardzo energiczny jak na swój wiek, niestety nie było mu to dane. Niech Moc będzie z tobą gdziekolwiek jesteś