-Jeszcze się w to wkręcę...
Przecież o to chodzi, to jest kopalnia hajsu (w USA, ofc). Po co zarabiać na EU kontynuując EU, skoro można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - rzucić w każdym komiksie czy książce jakiś gruby przewał, herezję czy inne starokanoniczne bluźnierstwa i połowa tych, co zapierali się, że nowego kanonu nie tkną, poleci do sklepów, żeby zobaczyć na własne oczy a potem spalić na stosie razem z tymi oczami A w sumie tyczy się to nawet niedzielnych fanów, którzy normalnie po te komiksy bo pewnie nawet nie sięgnęli, bo i po co.
Przeglądam czasem te komiksy z czystej ciekawości ("gromadzę" w kolekcji, chociaż z czytaniem nie jestem na bieżąco), o książkach wiem coś pi razy drzwi, ale zaczynam odnosić wrażenie, że oni faktycznie celują w nakręcanie marketingu takimi hakami, wyniuchali w tym niezły interes. Normalnie zainteresowanie nie byłoby nawet w połowie tak duże, bo dla fanów to kolejna powtórka z EU, dla niedzielnego widza nie jest to aż tak frapująca rozrywka, ale tu dorzucą żonę Hana Solo, tu imię Palpatine`a, tu jakieś homololo z oficerami imperialnymi, tak bardzo silnokobiecy komiks o Lei, tam nawiążą do EU z jakimś kontrowersyjnym twistem i na takich pierdołach będzie kręcił się hype, a książki i komiksy niczym nie różniące się od tych z EU będą wskakiwały na listy bestSellerów.
Abstrahując zupełnie od poziomu czy wtórności, 90% hype`u na te nowe rzeczy bierze się stąd, że wow, wow, powrót Marvela, nowy kanon i such zmiany + wspomniane drobiazgi. Gdyby identyczne komiksy Dark Horse wydawało jako część starego kanonu, przeszłyby bez echa jak wiele serii z ostatnich lat. Boję się, że z filmami będzie to samo, bo jak na razie głównymi hakami marketingowymi są nie historia czy jakaś jakość, tylko wow, praktyczne efekty, czarny szturmowiec, miecz z jelcem, droid piłka, chromowany szturmowiec i tak dalej i tak dalej. Rzeczy, które dla jakości historii i narracji znaczenie mają minimalne, ale sprawią, że trudno przejść nad tym obojętnie, w najgorszym razie każdy pójdzie obejrzeć choćby dla "beki z lolcontentu". W Rebelsach to samo, mieczoblaster, mieczowirówka...
Zobaczymy co z tego wyniknie, ale trochę za dużo tym lolbaitów i nakręcania taniej sensacji, za mało faktycznej treści, która realnie rozbudowuje uniwersum niukanonu. I nie, nie mam problemu z pochodzeniem etnicznym szturmowców czy żon Hana, preferencjami seksualnymi imperialnych oficerek czy komiksami poświęconymi przygodach dziewczyn z Alderaana, chodzi mi o sam fakt, że te kwestie są wyciągane na pierwszy plan i ciągle eksponowane, jakby ich obecność była ważniejsza od samej historii. A SW to jest opowiadanie historii, a nie walka w służbie postępu (czy to tolerancji czy technologii mieczy świetlnych). Co z tego, że w komiksie o Lei są "silne, niezależne kobiety" i stanowi to główny punkt promocji, skoro fabularnie nawet Rebelianci są ciekawsi i dojrzalsi.
No i dochodzi problem tego, o czym LS pisze trochę niżej - miała być czystka, wywietrzenie galaktyki i więcej swobody dla filmowców, a na razie dostajemy wysyp rzeczy, które sprawiają, że nawet stare filmy wyglądają teraz jakoś dziwnie, bo nie ma w nich nawet wzmianki o kontrowersyjnych wydarzeniach z komiksów/książek - vide początek spoilera pojedynek Vadera z Lukiem koniec spoilera w pierwszym zeszycie Marvelowskiego ongoinga, parę chwil po bitwie o Yavin. Normalnie taki wątek powinien być wałkowany w TESB przy pięciu różnych okazjach...
No, dawno nie marudziłem