Mija właśnie trzeci dzień konwentu. Ciekawy, ale ciężki, bo jak to w soboty bywa na konwencie jest najwięcej ludzi. Na szczęście wszystko udało się zobaczyć.

Rano trafiłem na panel z Johnem Knollem o historii ILM. Niestety nic nie powiedział o Epizodzie VII, z wyjątkiem tego, że nad nim obecnie pracują. Nie zająknął się nawet słowem o „Rogue One”, który bazuje przecież na jego pomyśle. Opowiadał za to o przełomach w historii Lucasfilmu. Zdaniem Knolla dwa najbardziej przełomowe firmy w historii kina i efektów specjalnych to „Terminator 2” i „Mroczne widmo”. „Terminator 2” pokazał jak można wykorzystać grafikę komputerową, ale „Mroczne widmo” to jego zdaniem punkt zwrotny w historii kina, a przynajmniej blockbusterów. Jego zdaniem należy je dzielić na te które powstały przed TPM i po TPM. No i jeszcze pokazywał, że efekty specjalne we współczesnych filmach często są tam gdzie ich nie widać.

Potem był panel ze scenografami, ale o tym jest cały news. Bardzo dobry punkt programu, choć mało oblegany.

Następnie trafiłem na spotkanie z Kevinem Kinerem. Opowiadał o swojej pracy, puszczał klipy muzyczne. Trochę mi się przykro zrobiło, bo o ile te jego wariacje Williamsa brzmią fajnie, o tyle tematy Ahsoki czy Ezry trudno nawet zanucić. Ale sam kompozytor bardzo przyjemny.

Pod wieczór zaś było zabawnie, wpierw Talking to Myself z Jamesem Arnoldem Taylorem, a następnie Mark Hamill. Kolejny wspaniały panel zabawowy. Marka widziałem kolejny raz i bardzo chętnie bym zobaczył i posłuchał ponownie.
A na koniec trafiłem na kantynę TORa. Dostałem kod na małego tauntauna i pendrive’a.