Nie no, ja rozumiem o co Ci biega. Jestem za świadomym jedzeniem, uważam że to bardzo ważne (większość społeczeństwa nawet nie ogarniam JAK bardzo), ale sam pozwalam sobie na różne grzeszki. W tamtym miesiącu wszamałem chyba ze 3 te wielkie Milki z orzechami i toffee Tyle że nauczyłem się traktować słodycze jak desery, guily pleasure oraz małe przyjemności, wkurza mnie jak ludzie idą z dziećmi, które w jednym ręku niosą Colę, a w drugiej dziobą snickersa i żrą go bez opamiętania, jak głodny wieśniak kartofla. To uczy okropnych nawyków zywieniowych przyszłe pokolenia. A z autopsji wiem, że słodycze smakują o wiele lepiej, gdy się je dawkuje Np nie jedz nic słodkiego tydzień, a potem ukrój sobie kawałek ciasta na podwieczorek - gwarantuję że docenisz jego smak. Ale niestety, ludzie żrą ciasta i inne rzeczy tak, jakby chcieli się nimi najeść, zapominają że to ma być dodatek do diety, deser, przyjemność.
Ostatnio łepek siedzący w kinie koło mnie (mega, MEGA gruby, rozlazły wręcz) zjadł 5 (!!!) snickersów albo milky wayów, nie pamiętam. Zrobił to w parę minut, wsadzając do ust od razu po pół batona, jadł szybko, niemal połykał ... Wzięło mnie obrzydzenie.
Mówię tu o skrajnych przypadkach, sam nie zamierzam nikogo przekonywać, zbawiać ... ale wiem że forum czytają dzieciaki, więc fajnie jak nawet co do 10tego dotrze to, co tutaj napisałem, gdy będzie przeglądać temat.
PS : Sam niedawno miałem fazę na Cherry Coke, kupiłem chyba ze 4 razy w ciągu tygodnia. Więc to nie tak, że sobie nie pozwalam, albo mam turboświra na punkcie zdrowego żarcia. :