1300 BBY
Główni Bohaterowie:
Jauxson-Gotal,spec od broni.
Raap-Noghri,spec od sztuk walki
Luma-Twi`lekanka,pilot
Kool-człowiek,spec od komputerów.
Belsavis
Luma sprawdzała systemy hiper-napędu. ,,Rankorn" był prawie gotowy do startu.
Kool majstrował przy komputerze pokładowym,który został uszkodzony,przy ostatnim
awaryjnym lądowaniu na Belsavis,na którym właśnie się znajdowali.
Jauxson wraz z Raapem,rozmawiali ze strażnikami. Odstawili do ,,Grobowca"
Saixa Hymna, który był ścigany za liczne przestępstwa.
Kompleks więzienny ,,Grobowiec" został zbudowany przez Imperium Rakatan
jeszcze w erze przedrepublikańskiej. W ,,Grobowcu" przetrzymywano najgorsze
szumowiny z całej galaktyki.
Raap uśmiechnął się,właśnie zobaczył na swoim datapadzie,całkiem niezłą sumkę
kredytów. Właśnie dostali wynagrodzenie za schwytanie Saixa.
-No komu w drogę temu kopa,krzyknęła w stronę swoich towarzyszy twi`lekanka.
-Zbierajcie swoje wielkie zady,mamy nowe zlecenie do wykonania.
Taris
Mex siedział za biurkiem w swoim gabinecie. W swoim datapadzie oglądał
najnowsze wiadomości z holonetu. Co chwilę zerkał na swój chronometr,
lada moment spodziewał się gości. Mex był wysokim mężczyzną z Atzerri.
Twarz zdobiły liczne blizny,których się dorobił podczas swojej kariery.
Kariery jak łowca nagród. Był już dobrze po czterdziestce, teraz prowadził
własną agencję łowców ,,Wściekły Blaster". Agencja znajdowała się na Taris.
Miała dobrą renomę, Mex zatrudniał tylko najlepszych BountyHunterów,którzy
znali swój fach. Przerzuty i inne dziadostwo nie miało szans pracować u Mexa.
Nagle usłyszał dźwięk,który oznajmiał że ktoś stoi za drzwiami. Spojrzał w kamerę
uśmiechnął się. Drzwi się otwarły, do gabinetu weszła Twi`lekanka o ciemno-niebieskiej
skórze. Jej leku zdobiły różnoklorowe przepaski,ubrana była w klasyczny strój pilota
choć jej spodnie i górna część garderoby,wydawały się trochę przyciasne. Pewnie
dlatego było widać aż za dobrze jej krągłości.Mex znał Lumę od wielu lat,
poznał ją jak wykonywał jakieś zlecenie,dla Goorga Hutta. Był uziemiony na
Ruusan,wtedy Luma zaoferowała mu pomoc.W tej chwili był wpatrzony w jej
wypukłości. -Witaj ty stary łotrze!!,z błogiego stanu wyrwał go okrzyk potężnego
Noghri. Raap przywitał lekko oszołomionego Mexa. -kope lat ty wielki zadzie,odparł
Mex.
Kantyna ,, Wredna Bantha" pękała w szwach.Swoją niezbyt zachęcająca nazwę,
lokal zawdzięczał swojemu właścicielowi,który pochodził z Tatooine.Był jednym z popularnych.Miejscowe szumowiny i ciemne typy z Zewnętrznych Rubieży,upodobały sobie tą kantynę. Tutaj załatwiano
wszystkie brudne interesy. Dogadywano przemyt Błyszczostymu,nielegalny zakup broni,obalenie jakiejś lokalnej władzy,czy też przyjmowano zlecenia na posłanie kogoś do zjednoczenia z mocą.
-Jeszcze raz to samo,Jauxson krzyknął w stronę droida,który stał za barem. Droid podjechał
do Jauxsona i Koola,wlał im Woojitsu z Kel Tamas. Gotal uwielbiał tą kantynę,ilekroć wpadali
na Taris,zawsze tu zaglądał.Kool,który miał już dość nagrzane w czubie,nie mógł się skupić
na Twi`lekańce,która właśnie tańczyła przed nimi na rurze. -Wrzuć jej parę kredytów za bieliznę,
to pokaże nam więcej,Kool spojrzał na Jauxsona,po czym wyjął bezmyślnie garść kredytów
i wsunął tancerce za różowe stringxi.
-Mam dla was robotę,rzekł Mex.Choć Luma i jej banda,nie pracowali dla,,Wściekłego Blastera".
Mex od czasu do czasu korzystał z ich usług. Wiedział że są najlepsi w swoim fachu,choć wielokrotnie
proponował Lumi pracę dla niego,ta mu grzecznie odmawiała,lubiła Mexa ale ceniła sobie wolność i niezależność.-Moja kuzynka,Pauula Mazz prowadzi grupę,która zajmuję się hodowlą Mortanu na Maridun.
-Jak dobrze wiecie ta roślina ma właściwości lecznicze,ciągnął Mex. - Lecz może być,przy odpowiednim
spreparowaniu wysokiej jakości narkotykiem,przerwał mu Raap. -Dokładnie potwierdził Mex.
-Pauula kontaktowała się ze mną. -Ich hodowla jest zagrożona. Od pewnego czasu,jakaś banda piratów
napada na nich i zabierają już gotowy Mortan. Preparują go i sprzedają jako,,StarDust"
najlepszy odlot w całej galaktyce. -Smarkacze ze wszystkich planet wciągają to gówno i wydaje się im że
są Jedi.-Chciałbym żebyście zaprzestali tym ,,wizytą". Luma zastanowiła się chwilę,popatrzała na Mexa potem na Raapa,który lekko przytaknął.-Ok,bierzemy to.
Kool obudził się z ciężkim bólem głowy.-Wyglądasz jak by cie trzasnął śmigacz,zażartował Jauxson.
-Więcej już z Tobą nie piję,wymamrotał Kool,po czym gwałtownie się odwrócił na lewy bok i zwrócił
to co miał w środku. Jauxson parsknął śmiechem- zawsze tak to się kończy. Na czas przygotowań do odlotu na Maridun, załoga przebywała w jedym z mieszkań Mexa. Luma już od rana krzątała się przy ,,Rankorze" wraz z Raapem sprawdzali sprzęt. Raap nie był specem od komputerów pokładowych.Sprawdzał je, ponieważ główny nawigator zachlał wczoraj w jednej z tych podejrzanych kantyn ze swoim kompanem od
kieliszka. -Nie przejmuj się zaraz tu będą,rzekła Luma z lekkim uśmieszkiem na twarzy, widząc jak biedny Raap nieudolnie próbuję naprawić jakąś usterkę w komputerze.
-Patrzta kto tu przyszedł,Raap nie ukrywał swojego niezadowolenia,gdy do doku weszli Kool,który
wyglądał jak by go bantha przeżuła i wypluła z odrazą,i rześki jak Alderaański skowronek Jauxson.
-Nie będe za Ciebie wykonywał roboty boś pobalował,niemal że wydzierał się Noghri.-Daj mu spokój,odparł Gotal,który bronił Koola.-Naparzyłem mu ziółek zaraz dojdzie do siebie.Raap tylko machnął ręką i zrobił Koolowi miejsce przy kompie pokładowym.-Zabierajcie się do roboty rzekła Luma, -musimy się dobrze przygotować na to zlecenie.
Maridun
Pauula Mazz była wysoką,piękną kobietą o długich blond włosach. Odkąd pamiętała botanika planetarna
zawszę ją interesowała. Skończyła najlepsze uczelnie na Coruscant z wyróżnieniem. Mimo młodego wieku (25 lat) posiadała już tytuł Profesora. Pracowała w firmie Mega-Flora. Firma zajmowała się hodowlą rzadkich roślin,które były przydatne dla ludzi i innych ras,które zamieszkiwały galaktykę. Siedziała
w swoim gabinecie,przeglądała w swoim komputerze raporty z ostatnich badań nad Mortanem.
Kolejna partia rozwijała się prawidłowo,niedługo będzie w pełni dojrzała. Wtedy będzie można ją wysłać
na Korelię. Nagle rozległo się ciche brzęczenie jej komunikatora. - Wysłałem ci wsparcie do ochrony tych Twoich Kwiatuszków,oznajmił Mex. -To nie są kwiatuszki tylko lecznicze roślinki, w głosie Pauuli,Mex wyczuł
lekkie zdenerwowanie.Wiedział że jego kuzynka nie lubi jak tak mówił. -A co to za wsparcie,dodała.
- To moja stara przyjaciółka i jej załoga, to profesjonaliści,możesz im zaufać. Przegonią tą bandę tych
oszołomów. I będziesz mogła w spokoju kontynuować swoją pracę. - Uff to dobrze,westchnęła-już mam dość tych palantów. A kiedy przyleci to wsparcie? - Będą u Ciebie jutro. - To wspaniale, dziękuje Ci. Jeśli się dobrze sprawią, moja firma ich dobrze wynagrodzi, a i Tobie też coś wpadnie.
Pauula wraz z Mikilą stały przed lądowiskiem.Czekały na statek,którym mieli przylecieć przyjaciele Mexa.
Właśnie dostały komunikat, że statek lada moment będzie w polu ich widzenia.Obie spojrzały w niebo,
ujrzały frachtowiec,który się do nich zbliżał. Po chwili wylądował,tylna klapa otworzyła się a z wewnątrz statku
wyszła załoga. Pierwszy szedł Kool,zanim Raap,Jauxson,Luma. -Witajcie na Maridun,cieszę się że tak szybko się zjawiliście,przywitała ich Pauula. -To moja asystentka Mikila, będzie wam udzielać wszelkich informacji.Kool z maślanymi oczami patrzał na Mikilę,widać było jak na dłoni że Togrutanka wpadła mu w oko.
-Mam nadzieję że szybko uporacie się z tymi piratami,rzekła Pauula-mam już ich dosyć.-Niech się pani nie martwi,damy im porządnie w kość,odrzekł Raap.-To dobrze,i mówcie mi po imieniu.
Nazajutrz Mikila oprowadzała załogę po hodowli. -Jesteśmy w sektorze pierwszym,tutaj Mortan jest
w fazie końcowej. Za parę dni będzie gotowy do wysyłki. Kool był wpatrzony w nią jak w obrazek,nie słuchał co mówi tylko patrzał i podziwiał jej urodę,wdzięczny sposób poruszania się. -Zaraz ci ten jęzor z gęby wyleci,szturchnął go Raap. Ale Kool nie zwracał na niego uwagi, Mikila zawróciła mu w głowie do reszty. Gdy skończyli zwiedzać teren,przeszli do pomieszczenia gdzie znajdowała się stołówka. Oprócz Pauuli i Mikili ,przy hodowli pracowało jeszcze dwunastu przedstawicieli różnych inteligetnych ras. Zjedli obfity posiłek,po czym udali się do baraku,który mieli przydzielony na czas pobytu.-Trzeba ułożyć plan obrony,jak piraci tu przylecą musimy być gotowi,rzekła Luma.- A co tu układać,jak przylecą spuścimy im łomot i tyle,odparł Raap.
- Mamy nad nimi przewagę,nie wiedzą o naszej obecności tutaj,dodał Jauxson. -Zaskoczymy ich,musimy sprawdzić dokładnie nasz sprzęt,i czekać aż tu się zjawią,wtrącił Kool. Nastała noc,załoga szybko udała się spać.Jutro czekało ich dużo pracy.
Słońce już świeciło w pełni,było południe.Jauxson zrobił wokół hodowli pole minowe. Pole,które było zdalnie sterowane,wystarczało że uruchomił je w przenośnym panelu,wszystkie miny natychmiast były zazbrajane. Pole można było również dezakytwować w razie potrzeby. Kool zainstalował czujniki ruchu, był trochę przybity po tym jak Mikila dała mu kosza. Była mężatką,jej mąż był Senatorem na Coruscant.-Znajdziesz jeszcze swoją dupę,pocieszał go Raap. -Taa na pewno,obyś miał rację. Luma nadzorowała wszystkie przygotowania,wraz z Pauulą doglądały wszystkiego. -Mam nadzieję że ich na dobre stąd przegonicie,jeszcze tylko jeden sezon,a potem przenośmy hodowlę na Kashyyyk. Nasza firma dogadała się z Wookiee,którzy zgodzili się nam odstąpić kawałek terenu pod hodowlę.-Nie martw się po spotkaniu z nami,ta banda tu nie wróci,o ile ujdzie z życiem,Luma nie lubiła zabijać,ale w walce z piratami,trzeba było się nastawić na to że ktoś może kopnąć w chronometr. Wszystko było już gotowe,teraz należało czekać na piratów.
Orbita Maridun
Falk siedział w swoim fotelu,-wychodzimy z nad-przestrzeni pilot Kirr oznajmił Falkowi.-Dobrze,no panowie przygotujcie się,zbieramy Mortan ostatni raz z tej planety. Tym razem sprzedamy go w całości,po spreparowaniu w ,,StarDust". Koniec z ćpaniem,zarobimy tyle że każdy z was ,będzie mógł do końca swoich dni chlać najlepsze alko, i zabawiać się z Twi`lekańskimi kurtyzanami. To będzie nasz ostatni wyskok,potem każdy z was pójdzie w swoją stronę. Oznajmił swoim ludzią Falk.
Maridun-bitwa.
-Mamy gości,wstawać ruchy ruchy,poganiała swoich ludzi Luma.Kool spojrzał na swój chronometr,była piąta rano.-No chyba żarty sobie robią,żeby o tej porze budzić ludzi,Kool wiedział że ci goście to piraci. Jauxson sprawdził czy jego pole minowe działa,działało. Dwa ukryte działka blasterowe,również działały doskonale. Jeśli wszystko pójdzie dobrze,nie będą musieli walczyć z piratami. Pole i działka powinny ich skutecznie powstrzymać. Wszyscy byli na swoich stanowiskach, Luma kazała Pauuli ukryć się wraz ze swoimi ludzmi,do podziemnego schronu. Jeden z nadajników oznajmił że jakiś statek,właśnie się do nich zbliża. Nagle załoga ujrzała,stary,zdezelowany,ledwo zipiący złom. -Ja pierniczę co to za rzęch,chyba nim latają,bo żaden kosmo-szrot nie chciał go przyjąć,rzucił Kool. Statek osiadł na powierzchni, wyszło z niego dziesięciu ludzi,nagle jeden zawrócił,a pozostali ruszyli. Wyglądali jak kloszardy z Tatooine,poprute kamizelki,dziurawe spodnie,rozlatujące się buty. -Jak to możliwe że wyglądają tak nędznie,dziwiła się Luma.-To proste,towar który uzyskują wciągają sami,a tylko niewielką część sprzedają,odparł jej Jauxson. -Co za zdezelowane typy,rzekł Raap. Nagle jeden z nich zobaczył niewielkiego dzika-będzie pieczyste,Jauxson nie zdążył wyłączyć pola. Zdążył zobaczyć jak dzik i jeden z piratów,który go gonił wleźli na pole.
-Stang,krzyknął Jauxson.Huk był ogromny,pozostali piraci stanęli,a za chwilę na ich głowy zaczął padać ,,deszcz" który składał się głównie z ludzkich fragmentów ciała. Tu pół ręki,tam noga,jeszcze gdzie indziej kawałek głowy. -Ci cholerni naukowcy bawią się teraz w wojsko, zabić ich wszystkich,Falk krzyknął do swojej bandy. Jeden z łachmytów wyciągnął wykrywacz min,szedł przodem reszta za nim. -Jest mina,rzekł Gyv,po czym nałożył na nią specjalny niwelator,który automatycznie rozbrajał ładunek. Przeszli już całe pole,byli na terenie hodowli,niestety działka,które ustawił Jauxson były z innej strony.Ustawił je od strony lotniska,jednak dzik i rozerwany pirat,sprawili że piraci poszli od dupy strony. -Blastery w pogotowiu,rzekla Luma,czas trochę postrzelać. Piraci,którzy zbliżali się do pierwszego sektora,nie zdawali sobie sprawy że za chwilę dojdzie do wymiany ognia. -Teraz krzyknął Jauxson,załoga wynurzyła się zza durabetonowego niewielkiego muru.Seria błyskawic poszła w stronę bandy,dwóch padło trupem,pozostali rozpierzchli się na różne strony. Błyskawice z blasterów utworzyły swego rodzaju spektakl światła.Co chwila jedna z błyskawic robiła dziurę w budynku,który znajdował się za załogą.Oszołomieni piraci,którzy nie spodziewali się takiego obrotu spraw,strzelali na oślep. Falk skontaktował się z Kirrem,który został na statku-przyleć tutaj mamy problem.
Kirr poderwał statek,zaczął się kierować w stronę miejsca gdzie znajdowali się jego towarzysze. Wylądował między stronami,które się ostrzeliwały. -Odwrót,spadamy stąd,wrzasnął Falk,który zauważył że jego ludzie walą na oślep no i padają jak muchy.Zostało ich łącznie czterech,Kirr był za sterami,opuścił tylną klapę.Falk z dwoma kompanami ruszyli w stronę statku. Nagle jakby z pod ziemi wyrósł Raap,pojawił się za plecami ostatniego uciekiniera. Złapał jego łeb i przekręcił,jak by to była głowa szmacianej lalki.Pirat padł na ziemię ze skręconym karkiem,Falk i jego towarzysz odwrócili się w stronę napastnika. Ruszyli na niego,zanim podnieśli swoje blastery do strzału,jeden z nich leżał już martwy,z wypaloną dziurą w głowie. Jauxson szybko strzelił,miał już zabić Falka,lecz Raap krzyknął-ten jest mój.Jauxson schował blaster,to samo zrobił Falk. Kirr,który zdążył wybiec by pomóc swoim,zdążył już zarobić porządnego kopniaka prosto w twarz. Padł ze złamanym nosem na ziemie,zalewając się krwią.Luma tylko wyszczerzyła swoje zęby w uśmiechu szaleńca.
Raap,który stał na przeciw Falka,wpatrywał się w niego. Poznał go to był ten sam padalec,który kiedyś napadł na jego wioskę i bezlitośnie wyrżnął niemal wszystkich. To było jakieś pięć lat temu,Raap był wtedy poza swoją planetą podobnie jak wszyscy mężczyźni,a o masakrze dowiedział się z video-rejestratora. Zobaczył na nagraniu jak Falk i jego ludzie mordują starców,i gwałcą ich kobiety. -Teraz zapłacisz za swoją zbrodnię. Raap ruszył w stronę Falka,który swoim gabarytą dorównywał Noghri. Raap wymierzył kopniaka na wysokości żeber,ale Falk szybko się odsunął,unikając kopnięcia. Wyprowadził szybki cios na twarz,lecz Raap,szybko odchylił głowę do tyłu. Noghri złapał pirata za kamizelkę, pociągnął do siebie i trzasną go głową w twarz. Falk zalał się krwią,podniósł się szybciej jak upadł.Raap atakował go z coraz to większą wściekłością. Pirat bronił się przed nawałnicą ciosów,lecz pomału tracił siły. Czuł że Noghri przełamie jego obronę i pewnie go zabije. Musiał coś zrobić,nagle przypomniał sobie że ma przy sobie termo-detonator. Odepchnął swojego przeciwnika,szybkim ruchem wyjął niebezpieczny przedmiot. -Dajcie mi odlecieć,albo wszyscy zginiemy,krzyknął.Kool przełknął ślinę, Luma zamarła,Gotal szybkim ruchem wymierzył blaster w łeb Falka. -Nie pozwolę ci odlecieć,warknął Raap.
Stał w miarę blisko Falka,czekał na odpowiedni moment.Nagle pirat zrobił dziwny grymas,przymknął oczy i najzwyczajnie kichnął.To było to Raap skoczył na niego,Falk zanim upuścił termo-detonator,zdążył go uzbroić. Kool się porzygał, Jauxson był za daleko żeby coś zrobić. Luma wiedziała że ma pięć sekund,szybko znalazła się przy małym,kulistym urządzeniu. Zrobiła duży zamach i cisnęła małą bombą jak najdalej. -Padnij!!!. Eksplozja sprawiła że ziemia zadrżała, a barak w którym mieszkała załoga,przeszedł do historii. Luma podniosła się z ziemi,z uśmiechem na twarzy zobaczyła jak Kool czyści się ze swoich rzygowin na które padł. Raap wstał nad martwym ciałem Falka,gdy reszta załogi leżała twarzą do ziemi,on nie zwracał uwagi na eksplozję,tylko zmiażdżył krtań pirata.
Dwa dni później,Mortan był już gotowy do wysłania. Ekipa Pauuli posprzątała już bałagan jaki został po wizycie piratów. Załoga po otrzymaniu nagrody od Mega-Bacta,była już gotowa do odlotu. -Jeszcze raz wam dziękuję,Pauula żegnała się z załogą. -Polecamy się na przyszłość,rzekł Kool. -Choć ty obrzygańcu zaśmiał się Jauxson, pomóż mi załadować tą skrzynię. -Powodzenia na Kashyyyk,Luma pożegnała Pauulę.
Kool ze smutkiem patrzył jak Maridun zostaje w tyle-a Ty co myślisz wciąż o Mikili,stary zapomnij,jest jeszcze parę dup w tej galaktyce do wyrwania,rzekł Raap. -Masz rację, to co teraz,-jak to co kierunek ,,Wredna Bantha" Taris nadchodzimy zaśmiał się Jauxson.