Dotarłem do końca kolejnej albumowej serii. Niestety, w przypadku tego ostatniego tomu muszę się zgodzić z większością ocen - zakończenie raczej rozczarowuje, bo całość aż się prosi o przynajmniej jeszcze jedną część, już taką faktycznie kończącą wszystko.
W Zarzewiu zabrakło po prostu dobrego zamknięcia historii. Jennir nie spotkał się ostatecznie z Vaderem, załoga "Uhumele" uciekła i jej przyszłość pozostała nieznana, zupełnie otwarta pozostała kwestia Falco Sanga, a nawet wątek K`kruhka i padawanów (jeszcze w poprzednim tomie) też w zasadzie pozostał mimo wszystko niewiadomą.
Jeden tom, tylko jeden. Vader tropi nieubłaganie Jennira i Uhumele, dochodzi do jakiejś większej bitwy, w tym wszystkim jeszcze znajduje się Sang, a może i K`kruhk ze swoimi Jedi. I jakieś ostateczne, słodko-gorzkie zakończenie - wystarczyłoby. Dlatego można tylko żałować, że kolejna obok KotORa seria została popsuta, mimo dobrego początku.
O warstwie wizualnej chyba pisać nie muszę - Wheatley i wszystko jasne. Klasa.
Kończąc, muszę przyznać, że Mroczne Czasy, mimo że dawałem im - jak większość fanów - wysokie oceny, raczej mnie zawiodły.
Bo owszem, rysunki na ogół były dobre, mieliśmy trochę cięższy klimat, śmierć, trudne tematy i nieszablonowych, wyłamujących się stereotypom bohaterów. Ale jednak cała fabuła była trochę niespójna, w zasadzie nie widziałem w tym wszystkim dążenia do jakiegoś finału (którego ostatecznie nawet nie było), jakiegoś zamysłu scenarzystów odnośnie wyznaczenia wszystkim bohaterom konkretnej roli, czy celu do którego mieli zmierzać (może poza K`kruhkiem, dążącym do zapewnienia bezpieczeństwa młodzikom). Wszystko to były takie niepowiązane ze sobą przygody postaci, które błąkały się po galaktyce nie wiadomo po co.
Dlatego, jako całość, bardziej cenię sobie jednak Rycerzy Starej Republiki (mówię o pierwszych sześciu tomach, bo dalej to wiadomo...), mimo że poszczególne tomy oceniałem nieraz niżej.
W tym ostatnim tomie rysunki zawyżyły i to sporo.
8/10