Czy epizod VII jest potrzebny? Oczywiście i jaram się nim jak dziecko. Łatwo jest krytykować coś, o czym się nie ma pojęcia, a tak jest z nowym epizodem. Może i zwiastun nie był najlepszy, ale efekty specjalne są na niewiarygodnym poziomie, nie będzie samego CGI (Abrams za nim nie przepada i sam to zapowiedział), klimat zapowiada się naprawdę ciekawy. A biorąc pod uwagę to, co teraz dzieje się z SW, jestem dobrej myśli. Komiksy zapowaidają sie ciekawie i wyglądają w porządku, a Rebels bije TCW na głowę - ma lepsze postacie, lepszą fabułę i lepiej radzi sobie z szacunkiem do materiału źródłowego. Przykład? Bałem się, że Inkwizytor będzie Maulem 2.0, czyli tępym osiłkiem z mieczem świetlnym. A okazał się inteligentnym, tajemniczym i niebezpiecznym antagonistą, który wywołuje dreszcz niepokoju i rzeczywiście sprawia, że bohaterowie nawet nie próbują z nim walczyć. Ezra i Kanaan nie są tak irytujacy jak Anakin i Ahsoka. Para z TCW była dziecinna, niedostosowana, a gówniarstwo Ahsoki i nieporadność Anakina wywoływała wyłącznie politowanie. Ezra i Kanaan są o wiele lepsi. Nie są idealni, obydwaj mają swoje wady, ale uczą się od siebie z odcinka na odcinek. Rozwijają się w dobrym kierunku. Nic tylko czekać co dalej będzie z tą świetną serią.
Co do kasacji EU - nie rozumiem płaczu. I tak mówimy o fikcyjnym universum. Złość byłaby zrozumiana, gdyby jakieś wątki nie byłyby dokończone, albo coś pozostałoby bez odzewu, kompletnie zignorowane. Tak nie jest. Rebels czerpie z EU w dużych ilościach. Książki czerpią w dużych ilościach. Problem z EU był taki, że było za ciasne, ale sądzenie, że jakikolwiek pisarz będzie na siłę tworzył coś nowego, jest głupie, bo właśnie ci najlepsi przemycają z EU co mogą. Żadna historia, albo wątek z EU nie został urwany. Old Republic jest kontynuowane. Jedyną serią, jaka miała sie pojawić, jest "Miecz Jedi", który miał skupiać się na Jainie Solo. Jednak ona już miała momenty, w których jej historia miałaby się zakończyć - zabicie Caedusa, zostanie mistrzynią Jedi. Może i trochę żal tego braku, ale pierwszy raz, odkąd odkryłem EU, czuje powiew świeżości. Nie ma na razie oczywistych westchnień znudzenia za każdym razem, gdy książka zacznie się "Straszne zagrożenie czeka galaktykę". Nie mam pojęcia, co będzie w filmie. I uwielbiam to uczucie. Ludzie, którzy liczyli na filmy na podstawie dzieła z EU nie wiedzą o czym mówią. Te dzieła działały wyłącznie jako książki, komiksy, lub gry. Ja nie wyobrażam sobie Kotorów bez Jennifer Hale i Sary Kestelman, a wy?
Retconn był konieczny. Nikt z poza fanów nie zrozumiałby masy nawiązań i wątków, które gry mogą tłumaczyć godzinami. Filmy zarobiłyby mało. A wszyscy, którzy chcą robić filmy dla artystycznej satysfakcji - żeby SW działało, potrzebne są epickie plenery, kasa, kasa, kasa. Chyba, że chcecie aby SW VII zostało wyprodukowane przez SyFy, albo Asylum. Wtedy macie moje wyrazy współczucia.