z mojej strony słabo jest co podsumowywać, bo ani książek ani komiksów nie przeczytałem chyba żeby załapać się na średnią tego Forum. Bardzo wysoką, jak zakładam.
Ale co tam. Post +1, 30k brzmi lepiej 20...
Książki
Najlepszy pojedynczy tytuł: Punkt Przełomu. Pisałem wielokrotnie dlaczego i co tam jest co mnie jara, więc nie będę się powtarzał. Gdyby powstawało więcej tego typu produkcji w tym uniwersum to byłbym... innym fanem niż jestem?
Wspomnę jeszcze Yodę. Mroczne Spotkanie, rzucające trochę więcej światła na zielonego kurdupla. Ale to z zupełnie innej bajki niż PP.
Nie ruszyłem jeszcze zalajkowanego/fapowanego tutaj "Darth Plagueisa" i... nie wiem kiedy to zrobię. Pewien czas temu po prostu straciłem zapał do SW jako taki a czytanie tych książek przy innej literaturze - trochę boli.
Najlepsza seria: nadal, mimo wszystko, najlepsza pozostaje Trylogia Thrawna. Po prostu. Sposób napisania, skonstruowania całej historii, jakość wprowadzonych bohaterów (może nie wszystkich, ale większości)... dzisiaj porównałbym to (np. TT do Bane`a) jak Fallouta 2 do Fallouta 3. To samo, ale jednak inaczej i jednak gorzej.
Zaraz za nią znajduje się Dylogia Medstar. Nie tyle przez sentyment do tematyki, ale to był kolejny tytuł, który... nadawał Wojnom Klonów realia prawdziwego, brudnego, beznadziejnego i smutnego konfliktu. Do czasu aż skończyło się to bezmózgą sieczką tcw, czy dalej będzie (patrząc po zwiastunach) kontynuowane w Rebels. Kocham kino, lubię wiele serii telewizyjnych, nawet bardzo, ale to książka jest potęgą. Ją mimo wszystko (lub tematykę w niej zawartą) trudniej, za przeproszeniem, zjebać niż komercyjną papkę TV.
Ciekawe miejsce w moim zestawieniu zajmuje Trylogia Wojny Łowców Nagród. Raz, że Boba, dużo Boby, postaci która w filmach wypowiada ile pełnych zdań? 5? A mimo to roztacza wokół się aurę... przekurwistego profesjonalizmu i tego czegoś co niosą za sobą elementy mando-armora. A oprócz Fetta mamy pełen wachlarz innych łowców, ukazanie Gildii, o której sporo było słychać wcześniej, ale nikt tego dokładnie nie opisał (zresztą w książce też nie ma aż tyle "suchego") no i ciekawą fabułę.
"Trylogia Bane`a"... hmmm, podobały mi się te książki, szanuję DK że zmierzył się z tematem, chociaż tom pierwszy to epicki przedruk Mimo wszystko trylogia bywa nierówna, poza tym na to nakładają się moje wizje CSM, Sithów.
Ciekawie też mam z zestawieniem "Przygód Hana Solo" z "Trylogią HS". Trylogia chronologicznie jest pierwsza, ale wydana u nas jako druga. I zupełnie obraz Hana w niej nie styka mi się z tym z Przygód, którego wolę oraz wydarzenia/postacie tam zawarte.
No i w końcu "Trylogia Dark Forces" (której jakoś nie ma w spisie bastionowym), nigdy nie wydana w Polsce a obecnie ceny tych książek na aukcjach (nawet wydania zbiorczego) są... bardzo wysokie, chyba za wysokie nawet jak na moją... wielką emaptię do Kyle`a i jego historii. Nie czytałem oczywiście, ale nadal pozostaje w sferze marzeń.
Najlepszy autor: czy z automatu powinien to być ktoś z najlepszych książek? Czy może z całości? Mnie się wydaje, że to drugie tylko odwrócone - pisarz, który najmniej popełnił kompromitacji. W takim razie wygrywa Timothy Zahn. To mało odkrywcze, prawda?
Najgorszy pojedynczy tytuł: Zaginione plemię Sithów albo za całokształt albo za tłumaczenie? Revan, za finał? Luke Skywalker i cienie Mindora, za całokształt? Jest tyle złych książek w tym uniwersum, złych bo źle napisanych ... bądź złych w całokształcie fantastyki nawet.
Wygrywa Wektor Pierwszy. Dlaczego? Za sposób zabicia Chewiego. Jak się patrzy przez pryzmat czasu, potem przez NEJ i Legacy i dalej... to chyba był początek SW dla popcorniarzy i słabujących na umyśle.
Najgorsza seria: bezapelacyjnie Era Dziedzictwa. Wszystkiego bym się spodziewał, ale nie tego że SW zmienią się w syfiastą telenowelę, z wydarzeniami ala porwania przez kosmitów z Dynastii i tak dalej. Uniwersum zaczęło zjadać nie tylko swój ogon, ale to co po nim wydaliło.
Tuż za nią, niewiele ale jednak, jest Nowa Era Jedi. Niby Vongowie zapowiadali się ciekawie, a potem... wstęp do telenoweli. Dramat.
Na wyróżnienie zasługuje też "Trylogia Lando Carlissiana" () i to co stało się z serią "Komandosów".
Najgorszy autor: Karen Traviss. Za upadek "Komandosów" oraz maczanie palców w Legacy. Chociaż tak naprawdę najgorszego to jest mi ciężko wybrać. Ktoś musiał jednak być, a przy tym co JKM mówi o kobietach - to nawet pasuje
Komiksy
Tu napiszę luźno, bo i mnóstwa nie czytałem, ale to co pamiętam wryło mi się pamięć.
Tales of the Jedi i Jedi vs. Sith to to co w dużej części ukształtowało mnie jako fana. Na początku z pewnością.
Mroczne Imperium I i II - przez długi czas wyobrażałem sobie, że tak mogą wyglądać SW i to będzie coś cudownego. Empire`s End niestety nie dostałem w swoje ręce.
Karmazynowe Imperium - troszkę gorzej niż MI, ale nadal w podobnym klimacie.
Reszta to pojedyncze sztuki, również z większych całości, jednak potem nie mogłem/nie chciałem się tym zajmować. Wszystkie powyższe czytałem/miałem na papierze, a na kompie jakoś tego nigdy nie czułem.
Najgorsze, nie trudno zgadnąć, to te co pogłębiają Legacy.