http://thatguywiththeglasses.com/videolinks/thatguywiththeglasses/nostalgia-critic/42983-top-11-good-things-in-the-star-wars-prequels Obejrzałem sobie, by uspokoić skołatane nerwy po kasacji całości EU i zastanawiam się co o tym myślicie. Wg mnie trochę ryzykowna opinia dotycząca Anakina ).gif)
Stwierdzenie że sceny gdzie się nie odzywa bywają dobre nie jest ryzykowne 
.
Cóż - jak widać najtrudniej plusy było u znajdować w AOTC - nie dziwne biorąc pod uwagę że to najmniej strawny z prequeli .
Piett napisał:
Stwierdzenie że sceny gdzie się nie odzywa bywają dobre nie jest ryzykowne .
Cóż - jak widać najtrudniej plusy było u znajdować w AOTC - nie dziwne biorąc pod uwagę że to najmniej strawny z prequeli .
-----------------------
W sumie to po latach zacząłem uważać że to EIII jest najgorszym z prequeli Mimo że lata po premierze miałem go za najlepszy z nich ...
Również z pochwałą wstępu do RotS się nie zgodzę. Nadal jest to 20 minut zbędnej CG-pulpy, przesyconej chaosem i żałosnym humorem.
Stele napisał:
Również z pochwałą wstępu do RotS się nie zgodzę. Nadal jest to 20 minut zbędnej CG-pulpy, przesyconej chaosem i żałosnym humorem.
-----------------------
"JU STUPID, LITUL ESTROŁ DŻROID ..." (poślizg na oleju) "Łooo---ooołłł !"
ugh
Pięknie opisał to Stover w Zemście Sithów.
Było to jakoś tak "Dooku obserwował ten kabaret przez holomerę i uniósł brwi w zażenowaniu.
- Będzie dla mnie wielkim wstydem dać złapać się tym osobnikom - rzekł do Sidiousa"
Stover <3
Zbędnej? Przecież w ten sposób wyszła jedna z najlepszych bitew w SW - całe mnóstwo statków, świateł, chaos bitewny, a w tle kosmos, Coruscant i muzyka Williamsa, jeden z najlepszych kawałków.
Na taką bitwę kosmiczną czekałem od lat, zwłaszcza że Stara Trylogia(ze zrozumiałych względów) nie mogła pokazać bitwy kosmicznej porządnie, a w TPM mieliśmy tylko bijatykę myśliwców.
A humor? Dużo lepszy ten droidów z ROTS niż ten droidów z TCW(głównie w serialu, bo w pilocie kinowym jeszcze bywały znośne momenty).
W ten sposób wyszła najgorsza bitwa w SW. Całe mnóstwo statków, świateł i chaosu. Nie wnosi ona nic do filmu. Jest tłem dla żałosnych popisów głównych bohaterów. Od tych wszechobecnych laserów i wybuchów to ataku epilepsji można doznać. Gdyby Republika miała tam coś poza Venatorami, to nawet nie wiedziałbyś kto do kogo strzela w tych kilkusekundowych urywkach przez owiewkę myśliwca Anakina.
Humor na poziomie TCW, czy nawet odrobinę lepszy, choć to dyskusyjne, to żaden atut. Gdyby nie te sceny, to nie byłoby zresztą podobnych w serialu.
Stele napisał:
Od tych wszechobecnych laserów i wybuchów to ataku epilepsji można doznać. Gdyby Republika miała tam coś poza Venatorami, to nawet nie wiedziałbyś kto do kogo strzela w tych kilkusekundowych urywkach przez owiewkę myśliwca Anakina.
-----------------------
Jak dla mnie to własnie idealnie ukazuje chaos i zamęt wojenny Nie wiem czego w tym można się czepiać, najlepiej ukazana bitwa kosmiczna w SW plus świetna muzyka!
Widzisz, można się przyczepić. W przypadku niemal każdego filmu możemy określić jakiego rodzaju jest owy film. W przypadku RotS ciężko stwierdzić czy film będzie sci-fi z domieszką komedii czy może horroru, walk. A scena na początku z lotem kamery również d**y nie urywa - zrobiło ją kilku gości przed komputerem. Jasne, by osiągnąć taki efekt trzeba się natrudzić, ale bardziej trzeba się natrudzić kręcąc to wszystko normalną kamerą. Dlatego bardziej cenię Bitwę o Yavin.
Bitwa o Yavin to pierwsze porządne starcie kosmiczne w naszym uniwersum ale nawet w połowie nie oddaje tego chaosu wojennego jak bitwa o Coruscant. A niestety wojna to przeważnie nie ustawki jak X-wingi vs. Death Star .gif)
No chyba żartujesz, w Rots była najzabawniejsza scena z całego SW a jest nim scena z barierą. Trójka bohaterów została przyłapana, jeden z nich zachowuje optymizm bo liczy na swojego robota, no i o wilku mowa ,,Widzisz żaden problem" a tu cała armia droidów się pojawia, wisienką na torcie jest teks Obi-wana ,,Masz jakiś plan B?" i ta zmieszana mina Anakina. Śmieszą nie same dialogi ale dialogi połączone z całą tą sytuacją, w której znajdowali się nasi bohaterowie.
Cały film jest niezły
Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji i sheldona
= 
https://www.youtube.com/watch?v=F574Z59IEkk
Lepszy spójny bałagan czy niekonsekwentne dobre rzemiosło? 
Na czym została oparta opinia, że sequele to dobre rzemiosło?
Na niczym, ale takie proste porównania się lepiej prezentują medialnie, ażeby nie absorbować zbytnio myśli wspólnoty scrollującej 
Czyli to taki powtarzalny slogan marketingowy mający na celu poprawić opinię na temat trylogii sequeli. Nawet interesujące, że ludzie się nabierają na takie rzeczy.
Na tym, że dwa epizody sikłeli Disneya są dobrymi filmami, natomiast całość kładzie TROS.
Gdyby finał nie został tak schrzaniony jak został, to odbiór całości dzisiaj byłby zupełnie inny.
AJ73 napisał:
Na tym, że dwa epizody sikłeli Disneya są dobrymi filmami, natomiast całość kładzie TROS.
-----------------------
To sprawa dyskusyjna biorąc pod uwagę, taki TLJ który jest zupełnie inny niż TFA, bardziej zmarvelizowany. Słabe, wręcz prostackie żarty, mnóstwo niepotrzebnego machania kamerą, które utrudnia skupienie się na akcji itp. itd.
Nie mówiąc o całej karykaturze romansu z galaktycznym mordercą własnego ojca.
Oczywiście, że (wciąż) dyskusyjna.
Natomiast im dalej od premiery każdego z epizodów, tym widać wyraźniej, że TFA/TLJ są w miarę spójne, natomiast wprowadzenie Sitha do TROSki wywala ten epizod. Właściwie, to nawet nie wiem już, o czym ten film był ).gif)
Oczywiście, dzisiaj juz inaczej się na to patrzy, bo była i nowelizacja tłumacząca łopatą co i jak, no i serial z Mando, gdzie to całe klonowanie zgrabnie wpleciono w fabułę. No ale chyba nie przesadzę z opinią, że to TROSKA położyła tą trylogię, a dwa pierwsze filmy tworzą w miarę sensowną całość.
Nie wiem, acz się wypowiem, bo nie wiem właśnie jaką niby całość tworzą te filmy. Poza oczywistym faktem, że oba prowadzą do praktycznie tego samego punktu wyjścia i jakieś nowe kierunki dotyczące rozwoju postaci zostają zamiecione pod dywan, żeby dać kolejnemu reżyserowi carte blanche w kwestii tworzenia historii następującej po. Ale to jakby nie jest początek -> rozwinięcie, a raczej początek -> początek rewind, gdzie 2 lata po TROSce daje się nam konkluzję bez jakiegokolwiek rozwoju.
No dobrze, ale to już jest robota rajanka, że gumkował dżej-dżeja. Później dżej-dżej grillował rajanka.
Ale cała oś fabularna trzyma się, z grubsza. Ok., można narzekać na jej poziom, ale dopóki Licz z Etanolu nie objawił się znikąd, i jeszcze nie ogłosił, że ma wnuczkę, to w miarę to szło.
Akurat gumkowanie dżejdżeja to bardzo mocny punkt TLJ - raz, że dał nadzieję, że w końcu będzie coś ciekawego, a nie ciągłe ktojestkim, dwa, te prztyczki w stylu "take this ridiculous mask off" to czyste złoto, trzy plot twisty zawsze spoko, po prostu je lubię.
Ciężko się z tym zgodzić. Po samym humorze pierwszych scen widać, że scenariusz nie został pisany przez kogoś z dużym talentem. Wiele też rozwiań fabularnych zostało pisanych po prostu tak żeby było inaczej niż ktoś mógłby się domyślić co jest niezbyt twórcze, albowiem wystarczy pomyśleć najbardziej możliwe rozwiązanie i obrócić je o 180 stopni.
Zablokowany 2.0 napisał:
Wiele też rozwiań fabularnych zostało pisanych po prostu tak żeby było inaczej niż ktoś mógłby się domyślić co jest niezbyt twórcze, albowiem wystarczy pomyśleć najbardziej możliwe rozwiązanie i obrócić je o 180 stopni.
-----------------------
Na dodatek ten sam schemat powtarzany jest do znudzenia. To i kiepski humor są moim zdaniem największymi wadami TLJ.
Dobre rzemiosło?
I tak. I nie. Dobra grafika/jakość, efekty, CGI też niczego sobie. Ale mimo wszystko zabrało jakiegoś wizualnego szaleństwa. Przynajmniej dla mnie. Wystarczy zajrzeć do konceptów z książki The Art of The Force Awakens. Albo pooglądać grafiki z Duel of The Fates Colina Trevorrowa. Stać ich było na więcej. Nie wiem czego się bali. Wydać więcej kasy na CGI? Nie mam zielonego pojęcia.
Ty też możesz być Skywalkerem!
Ortodoksyjnych widzów, dla których SW to nic tylko kupa złomu i dużo pustych przestrzeni. I jak najmniej CGI, bo zue prequele
A concept arty są właśnie przykładem zduszenia wizualnej ekstrawagancji.
Ale to tylko wierzchołek góry lodowej... pomijam już zrealizowane pomysły na fabułę typu Rey Palpatine .gif)
Ty też możesz być Skywalkerem!
za odkopanie tego wątku, widzę że moje oceny były podzielane zanim zawitałem na Bastion
