Tak sobie dzisiaj zdałem sprawę, że w zasadzie to już pomijając to, że nie będę kupował książek i komiksów z Disneyowego kanonu, bo nie chcę im dawać mojej kasy, to również nie mam na to ochoty. Z kilku powodów.
Kasując Expanded Universe Disney sprowadził świat Star Wars do miejsca gdzie są 3 wspaniałe filmy Starej Trylogii, choć już nie tak popularne jak powiedzmy 20 lat temu, czy w czasach ich kinowej reinkarnacji przy okazji różnych reedycji, 3 filmy Nowej Trylogii już nie tak dobre, oraz wg mnie bardzo słaby serial animowany. Nic innego nie ma.
Mając to na uwadze, dodać należy, że nowe powieści i komiksy znajdą się w fabularnej próżni. Żadnego tła nie ma, galatkyka jest pusta, nie ma bohaterów, nie ma linii czasowej, nie ma historii. Parafrazując pewnego "klasyka", nie ma niczego.
Oczywiście część powieści będzie pisana przez autorów już doświadczonych w tworzeniu historii Expanded Universe, Luceno, czy Kemp. A za nimi za pewne stoją ludzie z Lucas Books odpowiedzialni wcześniej za "spójność świata" (swoją drogą ja ich bym wszystkich na zbity pysk wywalił, skoro "potrzebny" jest restart serii, dla uporządkowania świata SW).
Powyższe oznacza, wg mnie, że w zasadzie będziemy mieli opisane jeszcze raz bardzo podobne historie. Jakoś nie widzę, żeby nagle Sithowie nie wywodzili się z Korribanu, czy żeby nie było np. Nar Shaddaa, albo żeby nagle zaczęto zmieniać rasy jakie są w galaktyce (włączając w to Chissów. Yuuzhan Vongów raczej bym się nie spodziewał
)
Innymi słowy, z jednej strony fabularna pustka, brak jakiekolwiek fundamentu (6 filmów i jeden serial na tle setek książek i komiksów z Expanded Universe tworzonych przez 36 lat to żaden fundament!), a z drugiej strony konieczność szybkiego wprowadzenia na rynek nowej zawartości.
Przez chwilę wydawało mi się, że ciekawie będzie od początku śledzić rozwój świata SW, uporządkowany, sensowny, bez luk, bez konieczności dopowiadania sobie i pokrętnego tłumaczenia czemu coś się z czymś nie zgadza. Ale jak sobie pomyślę, że miałbym czytać "aternatywne" wydarzenia, wgryzać się w inne historie z tymi samymi bohaterami i ich odpowiednikami pod innymi imionami, na tych samych lub podobnych planetach, to mi gorzej.
Porzucony przez Disneya świat stał się bardzo pusty, a jego ponowne zapełnianie może się okazać parodią, a może tylko albo aż żenującą kalką. Żenującą, bo zrobioną jako prymitywny skok na kasę, żenującą, bo robioną w zbyt szybki tempie. Nie da się ot tak zastąpić 36 lat.
Odnośnie pytania z tematu: Na pytanie czy będę kupował disneyowe SW odpowiedziałem powyżej. Może gdyby Stover coś napisał...
Mam jednak zamiar dokończyć kolekcjonowanie komiksów i powieści z Expanded Universe, i to najlepiej zanim zostaną opatrzone tym ich żenującym "Legends" - Komiksy z Dark Horse (nie kupuję angielskich Titanów), powieści w olbrzymiej większości od Ambera plus trochę harcoverów od Del Reya i angielskiego Century.
Rebels może obejrzę, ale z naciskiem na może, bo animowane SW mnie nie interesuje. Z animowanego Clone Wars obejrzałem połowę filmu, reszty nie tknąłem. Na nowe filmy do kina nie pójdę, bo Disney/Marvel już ode mnie pieniędzy za bilety kinowe, ani Blu-raye nie zobaczy. A do kina chodzę często i filmy/seriale na Blue-rayu kolekcjonuję. Podsumowując, zostawiam i dalej kolekcjonuję Expanded Universe, ale bojkotuję aka strzelam focha na Disneya. Takiego całkowitego - cokolwiek z logiem Disneya, omijam szerokim łukiem.