Jeżeli już mają robić od nowa i jeżeli to wszystko ma być faktycznie spójne i sensowne, to na pewno trzeba coś zrobić z zastojem technologicznym w galaktyce. Dopóki kanon był jaki był, można to sobie było różnie tłumaczyć i zamiatać pod dywan. Ale jeżeli zrobią nową starą Republikę, to niech to będzie zrobione porządnie - niech będzie widać systematyczny postęp technologii, niech będzie widać jakieś różnice, niech wynalazki i odkrycia w tym uniwersum nie ograniczają się do kolejnych, coraz to głupszych superbroni.
Po drugie - bardziej jednolite i stonowane względem siebie postaci. Spójne zasady dotyczące Mocy, klonowania i tego typu spraw. Żeby nie było znowu, że każdy grafoman musi stworzyć swoje przekozaczone zło, które w pięć minut (względem w kilkanaście tomów) może obrócić całą galaktykę w perzynę. Niech wojny trwają, tak jak te opisane w TORowych materiałach, po 5, 10, 15 lat, a nie parę miesięcy. Tak żebyśmy nie mieli znowu takich cudów, że jedna postać bierze udział we wszystkich bitwach i jest w 10 miejscach jednocześnie.
Na pewno chciałbym, by galaktyka stała się bardziej wiarygodna. Żeby przemysł, gospodarka, życie codzienne, rozwój technologii nie były tylko domeną przewodników, ale i zwykłych powieści. Mniej wielkiej trójcy i innych superbohaterów, więcej postaci z krwi i kości. Więcej wrogów niebezpiecznych ze względu na intelekt, strategię, technologię, mniej villainów zawstydzających nawet cudaków z Marvela. Więcej kameralnych (co nie znaczy mniej ciekawych) powieści, w których postacie z dalszego planu istnieją w uniwersum na równych prawach co cała reszta, a nie są jedynie easter eggami i tłem dla wielkiej trójcy. Więcej nawiązań między poszczególnymi publikacjami.
Co do samych historii - chcę, żeby z jednej strony były to rzeczy znaczące, a nie zapchajdziury nie wnoszące nic do historii uniwersum, ale z drugiej strony bez pompatycznego ratowania wszechświata co kilkanaście miesięcy. Ograniczyć liczbę starożytnych wskrzeszonych/zamrożonych/nieśmiertelnych Sithów, niech rzeczy takie jak duchy Mocy czy holokrony znowu staną się rzadkie i "ekskluzywne". Bardziej spójne originsy różnych rzeczy. Przede wszystkim żywe postaci, których charakter się rozwija. Tak, żeby Luke z jednej książki miał ten sam charakter co Luke z drugiej, żeby poszczególne wydarzenia kształtowały postaci.
A przede wszystkim chciałbym jednak, żeby to wszystko stało na jakimś przyzwoitym poziomie, żeby to wszystko dało się po prostu czytać. Żeby czytanie książek SW nie było w wielu przypadkach masochizmem. Serie komiksowe powinny być robione z głową, rozplanowane, nie tak jak Dawn of the Jedi - łapiemy sto srok za ogon i w sumie opowiadamy o wszystkim i o niczym. Chcę źródła pojawiające się w różnych okresach, ale tak, żeby było widać, że każda seria jest zaplanowana, do czegoś zmierza. Może powrót czegoś w stylu Talesów, czyli krótkie historyjki poruszające różne mniej ważne tematy i zagadnienia. Przydałaby się bardziej skondensowana, spójna chronologia - żeby była różnorodność, ale bez kilkusetletnich dziur, bo komuś zamarzyło się napisać co było 5 tysięcy lat temu i narzucił jakiś kierunek całej części historii.
No i gwiazdkę z nieba. Ale po co się czarować. Uniwersum jest teoretycznie budowane od nowa, więc znów wychodzimy od filmów i serialu, który rozgryza się tuż przed tymi filmami. Pierwsze książki i komiksy na 90% będą kręciły się wyłącznie wokół znanych postaci - tak jak te 4 zapowiedziane. Moim zdaniem szerszego uniwersum sięgającego gdzieś dalej nie zobaczymy jeszcze przez jakiś czas - będą bardzo powoli i ostrożne dokładać klocki do filmów i Rebelsów. A same książki i tak będą wyglądały tak samo, nie czarujmy się. John Jackson Miller nie stanie się nagle wirtuozem pióra, starzy pisarze nie zaskoczą nagle czymś zupełnie nowym tylko dlatego, że przemielili kanon.