Osobny temat, żeby każdy widział i płakał (lub cieszył się).
http://starwars.com/news/the-legendary-star-wars-expanded-universe-turns-a-new-page.html
Osobny temat, żeby każdy widział i płakał (lub cieszył się).
http://starwars.com/news/the-legendary-star-wars-expanded-universe-turns-a-new-page.html
"While the universe that readers knew is changing, it is not being discarded. Creators of new Star Wars entertainment have full access to the rich content of the Expanded Universe."
Dla mnie sprawa prosta, co nie jest zaprzeczone, istnieje nadal. A czy jestem zła? Tak, nie mam po prostu słów na to. Ale przyjdzie dzień, gdy radość na ustach Disneya zmieni się w popiół.
Istnieje nadal? Nie zjadłaś przypadkiem "nie"?
Owszem, będzie nowy, co nie zmienia faktu, że kanon jaki do tej pory znaliśmy jest kaput.
Nie istnieje już stary kanon post-RotJ.
Media z nim powiązane będą oznakowane jako Legends (czyli pewnie coś na wzór amerykańskich komiksów o superbohaterach - alternatywne uniwersum, które zawsze będzie w cieniu głównego). Sensu jego dalszego rozwijania nie widzę, więc nowych historii zapewne nie otrzymamy.
Nowe EU będzie powstawać oczywiście na podstawie filmów i po części będzie czerpać ze starego kanonu. O tym mówi właśnie te zdanie, które cytowałaś. Czerpanie =/= kontynuowanie. Nie będą rozwijane stare historie, a tworzone nowe, czy to związane z okresem wcześniejszym niż 30 lat po Endorze czy późniejszym. Stary kanon posłuży się jedynie do wykorzystania miejsc czy postaci. Rozumiem to w następujący sposób: powiedzą autorom żeby wprowadzili Marę Jadę i ona już niekoniecznie będzię Ręką Imperatora, tylko jakąś dziewuszką wychowaną na Naboo, którą Luke spotkał 23 ABY. Jej charakter będzie pokrywał się z tym, co znaliśmy wcześniej, stanie się mistrzem Jedi, żoną, ale zupełnie z innym backgroundem.
Ja z kolei odebrałem to jakoś inaczej. To wygląda tak jakby z EU zrobili mniej więcej to samo co z kanonem Star Treka. W sensie "nowi twórcy" będą mogli brać stare i znane elementy, ale przedstawiać je w inny sposób, inaczej układać itd. Coś w stylu tego zrobili z Khanem.
Halcyon napisał:
Ja z kolei odebrałem to jakoś inaczej. To wygląda tak jakby z EU zrobili mniej więcej to samo co z kanonem Star Treka. W sensie "nowi twórcy" będą mogli brać stare i znane elementy, ale przedstawiać je w inny sposób, inaczej układać itd. Coś w stylu tego zrobili z Khanem.
-----------------------
I tak i nie. W ST zawsze istniały róże linie czasowe - można było zmieniać czas. Tego w SW nie ma
Czyli oficjalnie wszystko funkcjonuje teraz tak, jak w dotychczasowym kanonie jakieś pozycje z najniższego szczebla kanonu. Są niekanoniczne, ale w każdej chwili mogą sobie coś wyciągnąć i włączyć to do kanonu.
Tak czy siak mogli się pokusić jednak o coś konkretniejszego. To, że poleci do kosza do żaden news, tyle, że ucina wszystkie spekulacje, ale c`mon, jak się odstawia 30 lat materiałów na półkę i robi z nich nowe infinieties, to jednak wypada napisać parę słów więcej. W sumie to trudno powiedzieć co właściwie jest teraz w kanonie. Filmy i Rebelsi są, a co z resztą? Czy ma to funkcjonować na zasadzie "dopóki nie koliduje, jest kanoniczne" (głównie czasy starej Republiki)? Ale będzie bajzel na Ossusie
Ale było wiadomo, że nikt nie będzie wertował milionów stron książek i komiksów i dzielił tego na dwie kupki. Jak robić porządki, to spychaczem.
Ja bym przyjęła tę zasadę (również na Ossusie - Jezu, faktycznie będzie bajzel). Bo filmy biorą dużo z EU. A co z CW, które kłóci się z TCW? Co z komiksami TCW, które kłócą się z odcinkami? Mało konkretów.
Ja powtarzałam to wielokrotnie i powtórzę znowu: dla mnie SW jest jak historia. Jest wiele źródeł historycznych i nie wszystkie się zgadzają...
No na Ossusie będzie mniej więcej taki bałagan jak by podrzucić Rankora do Otoh Gunga albo Sando który mógł by żyć na powieszchni podrzucić geonosianom.
Niech CSM będzie z wami
-[*]
A zacząłem robić artykuły na Ossusie, już nawet nie wiem czy warto
Smutek i rozczarowanie.
Nie chce mi się nawet rozpisywać już - jak przyjdzie mi ochota to wypowiem się na moim star warsowym blogu ... o kanoniczności -__-
https://www.facebook.com/pages/I-want-new-Star-Wars-movies-to-be-consistent-with-Expanded-Universe/622285481118739?notif_t=page_new_likes
Ok. Chyba trzeba poważnego posta który zaraz i tak utonie w morzu smutnych postów ale trudno. A więc.
(...) Star Wars Episodes VII-IX will not tell the same story told in the post-Return of the Jedi Expanded Universe. While the universe that readers knew is changing, it is not being discarded. (...)
http://starwars.com/news/the-legendary-star-wars-expanded-universe-turns-a-new-page.html
Czyli płaczemy tu nad tym, że nowe epizody nie będą "opisywać tej samej historii co EU" ale też "EU nie zostaje odrzucone"?
Ale czy to jest jest równoznaczne? Tzn. jeśli nowy film będzie zawierał postaci znane nam z EU, to możliwe z całkowicie inną historią i innymi relacjami. Czyli nie będą w żaden sposób kontynuować/rozszerzać EU. Po prostu stworzą podstawy na nowe, a stare będzie istniało, tylko nie będzie tym właściwym
Ale czy byłby to pierwszy raz? Ile już było retconów w SW?
Racja, choć to zależy. Bo jeśli w filmie okaże się, że Han i Leia mieli np. dwie córki, Jasię i Gosię to ciężko będzie to wytłumaczyć
Poza tym, ta cała seria "Legends" jakby sugeruje, że wszystkie tytuły post-ROTJ przestają być kanoniczne. Tak przynajmniej ja to rozumiem.
No Jasię i Gosię dalekiego kuzyna z Coursant (Ameryki) i dziadka z Naboo (wsi).
Niech CSM będzie z wami
Jesteś z tych co uważają, że Owen Lars to brat Kenobiego ?
To według mnie prawda, Owen JEST bratem Kenobiego.
Niech CSM będzie z wami
Przy okazji - została zapowiedziana pierwsza powieść z nowego kanonu ;p
http://ossus.pl/biblioteka/A_New_Dawn
Tak jak p4v napisał. Z Mary mogą zrobić całkiem kogoś innego, nie tylko z Mary, ale i z innych ważnych postaci EU. Czy to mi się podoba? Nie. Za bardzo nie zagłebiałam się w EU, tylko czytałam informacje, które mnie interesowały.
Jestem trochę zawiedziona, bo nim się obejrzymy to całkowiecie zmienią cały kanon.
Dobrze w takim bądź razie chcę zwrotu pieniędzy za wszystkie książki, komiksy, gry i różne inne rzeczy, które są teraz niekanoniczne. To jest po prostu śmieszne...
A to czyli co teraz z biblioteką Ossus? Wszystko poznika czy jak, no bo w końcu kanon kaput...
Nie poznika. Stare artykuły zostaną, pomyślimy co z tym zrobić.
Nie ma co wpadać w panikę, poczekajmy na konkrety. Nowa okładka Dziedzica Imperium z dopiskiem "Legends" sugeruje, że mają jakieś plany. Mi się wydaje, że zostawią to wszystko jako spójne, ale alternatywne uniwersum i tyle. Coś jak te wszystkie Earth-1234... w Marvelach.
Dokładnie o to im chodzi. Na stronach typu wiki będzie po prostu segregacja jak przy wiki ze świata superbohaterów.
Co nie jest fajne, ponieważ wyróżniającą cechą świata SW, w porównaniu z komiksami superbohaterów, była jedna spójna opowieść, a nie jakieś alternatywne opowiastki.
Poza tym teraz stare EU zawsze będzie tym "mniej znaczącym". Z czasem nikt nie będzie o nim dyskutował z powodu braku rozwoju, jak np. Ultimate Spider-Man. Problem zniknie, ale dziura w sercu osób, które wychowywały się na nim, pozostanie.
Dla porównania - co z tego, że Ultimate Spider-Man był popularny i zyskał dużo fanów, jak the Amazing Spider-Man wywoływał i wywołuje największe emocje przy premierach, a przede wszystkim jest nadal kontynuowany.
To samo będzie ze starym EU i tyle. Jedynie co po nim pozostanie, to ciekawostki na wiki, które większość osób nie będzie czytać, bo to nie główna linia fabularna.
Proszę niech zostaną.
Nikt pali się do kasowania 10 tysięcy haseł i do wyrzucania do kosza kilku lat pracy z powodu jednego newsa Jakoś trzeba to będzie rozdzielić, ale coś się wymyśli.
To może na przykład zrobić przy wejściu taki myk co przekierowuje na stary kanon lub na nowy?
dobrze, że nie kupiłem SWK 2/2014. Miałem jutro kupić. Cóż 6,99 PLN w kieszeni.
Właśnie wywaliłem większość rzeczy z wishlisty na Amazonie. Zostawiłem tylko 2 komiksy, będące ostatnimi tomami serii Dark Times i Dawn of the Jedi. To będzie moje pożegnanie z EU.
Tu chciałem podziękować osobie w Amberze, która odpowiada za przesunięcie Kenobiego. Nie wiem, co to powodowało, ale bardzo dziękuję za tą decyzję. Nie chciało mi się tego czytać, patrząc na dokonania autora i cieszę się, że już tego nie zrobię. Natomiast wybranie Millera na osobę otwierającą nowy kanon uznaję za kpinę. Przy młodzieżówkach postarali się i dobrali lepszych autorów niż np. Rob Valois czy innych wyrobników.
W tym miejscu chciałem podziękować przede wszystkim przedstawicielom wydawnictw Amber i Egmont. Przez wiele lat dostarczaliście nam tematów do narzekań, rozmów i dyskusji. Szkoda, że Kennedy i Grupa trzymająca kanon wybrała najłatwiejszą drogę - "Legend". Sorry, ale już nie raz pisałem, że fanfici mam za darmo w sieci i część z nich jest po prostu lepiej napisana niż oficjalne książki. Cóż, będę miał więcej kasy na inne rzeczy.
Choć oczywiście sama informacja smutna. Ale poniekąd dokładnie na to liczyliśmy od pewnego czasu. Ja tam jestem fanem Star Wars i filmów mi nikt nie zabierze, będą nowe, co cieszy. A era powieści i komiksów, najwyraźniej u mnie dobiegła końca.
Chociaż myślę, że dokończę zbierać to, co wyszło w starym EU. Teraz to zbiór zamknięty, łatwiej będzie to ogarnąć.
Dlatego ja sobie właśnie 2 komiksy do dokupienia zostawiłem. Jeden by skończyć serię, a drugi, cóż też kończy serię, ale mam nadzieję, że nie będzie jakiś cienki. Z tym co chciałem jestem prawie na zero (przynajmniej jeśli chodzi o pozycje kupione) i tyle, koniec śpiewki.
Lord Sidious napisał:
Ja tam jestem fanem Star Wars i filmów mi nikt nie zabierze, będą nowe, co cieszy.
-----------------------
Jesteś taki pewny, że za jakiś czas nie dojdą do wniosku, że czas nakręcić ponownie ST?
wiesz, o ile do wczoraj taka myśl wydawała mi się raczej nierealna w jakimś wyobrażalnym terminie, to wiem, że to się wcześniej czy później zdarzy. Disney jak widać leci na kasę, ich prawo. Teraz zaleją nas różnymi filmami, a potem gdy przestanie się to sprzedawać zrebootują oryginalne filmy. Cóż, właśnie dlatego wolę mieć w domu płyty i pliki a nie korzystać z VOD .
Rusis napisał:
Lord Sidious napisał:
Ja tam jestem fanem Star Wars i filmów mi nikt nie zabierze, będą nowe, co cieszy.
-----------------------
Jesteś taki pewny, że za jakiś czas nie dojdą do wniosku, że czas nakręcić ponownie ST?
-----------------------
Ale nawet jeśliby nakręcili to co z tego? Czy remake jakoś wpływa na jakość oryginału?
Lord Sidious napisał:
Sorry, ale już nie raz pisałem, że fanfici mam za darmo w sieci i część z nich jest po prostu lepiej napisana niż oficjalne książki.
-----------------------
Takie było zawsze moje podejście. Zmęczyłem ze dwadzieścia książek SW tylko po to żeby pograć w SW RPG, ew. lepiej rozumieć o co chodzi w fanficach i grach. Uwielbiam klimat SW ale do książkowego EU nie potrafiłem się przywiązać.
Encyklopedie SW sprawiały mi więcej frajdy niż męka z fabułą post-endorowego kanonu
To WSZYSTKIE książki są niekanoniczne nawet nie post-ROTJ ?
Keran napisał:
To WSZYSTKIE książki są niekanoniczne nawet nie post-ROTJ ?
-----------------------
Przecież powstajace filmy to nie tylko Trylogia po E6 ... Będą też spin-offy/oridżiny, czyli wycieczki w przeszłość ...
Chyba nie myślałeś że jak będą dostosowywać film o pochodzeniu Hana do Trylogii Crispin ? Bycie przed E6 nie załatwia nikomu bezpieczeństwa.
Zresztą to co zrobili z "trylogią" Empire and Rebellion tego dowodzi. Wydano 1 i 2 tom ... a 3 wydają jako "oddzielny" tom by zerwać więzi z poprzednikami. Czyli 1 i 2 są w starym EU, są niekanoniczne, a 3 (która niby nie jest 3) trafia do nowego, kanonicznego xDD
To wręcz śmieszne ;P
Dobra pytałem już pod newsem, ale jestem zbyt niecierpliwy.
Czyli książki z The old republic to też stary kanon? Pytam, bo nie chce mi się przekopywać tych wszystkich postow.
Biniek napisał:
Dobra pytałem już pod newsem, ale jestem zbyt niecierpliwy.
Czyli książki z The old republic to też stary kanon? Pytam, bo nie chce mi się przekopywać tych wszystkich postow.
-----------------------
Tak. Na obecną chwilę wszystkie książki to stary kanon.
WSZYSTKO to stary kanon. Obecny kanon to 7 filmów (saga + Wojny klonów) i 6 sezonów TCW. Do tego dojdzie komiks Son of Dathomir, Rebels i nowe filmy. Jeżeli chodzi o książki to w kanonie są teraz tylko te 4, które zapowiedzieli wczoraj.
nie licząc wspomnianego powżyej NEW DAWN
"Del Rey Books is thrilled to be on board with the just-announced unified Star Wars storytelling program as the leader of the Star Wars adult fiction publishing program. To celebrate, we`re revealing our first four upcoming novels created in collaboration with the Lucasfilm Story Group:
STAR WARS: A NEW DAWN by John Jackson Miller, on sale September 2, 2014
STAR WARS: TARKIN by James Luceno, on sale November 4, 2014
STAR WARS: HEIR TO THE JEDI by Kevin Hearne, on sale January 2015
STAR WARS: LORDS OF THE SITH by Paul S. Kemp, on sale March 2015
In our second upcoming novel created in collaboration with the Lucasfilm Story Group, bestselling Star Wars veteran James Luceno gives Tarkin the Darth Plagueis treatment, bringing a legendary character from A New Hope to full, fascinating life. Coming November 4, 2014. Jacket art by David Smit.
Head over to StarWars.com for the official Del Rey press release about the future of Star Wars novels, along with an official announcement from Lucasfilm about the legacy of the Expanded Universe and its place as the newly-branded Star Wars: Legends line. And keep checking our Facebook page throughout the day for more cover reveals."
Jest już okładka Tarkina. Z grubej rury jadą Trzeba będzie przysiąść do nowych artykułów na Ossusie
https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/t1.0-9/q71/s720x720/10250237_10152378914593713_1994574624571655579_n.jpg
Dlaczego kojarzy mi się ona z Rebels ?!?
Nowy kanon to 2x więcej SW. Będziemy mieli 2 alternatywne uniwersa, co kto lubi. Lucas i spółka dali nam mnóstwo wspaniałych książek i komiksów, to że ktoś to teraz uznał za niekanoniczne nie odbierze nam przyjemności ze zgłębiania starego EU. Nawet teraz istniało sporo niekanonicznych historii (choćby niezapomniany pojedynek Vadera i Maula), które i tak wielu ludziom się podobały. To całe dramatyzowanie kompletnie mnie nie przekonuje. Oczywiście, trochę żałuję że tyle ciekawych historii wypada z kanonu, ale tak jak mówię, nie ma co dramatyzować; lekka przesada.
O co cho z tymi legendsami ;d
Dotychczasowe pozycje z EU będą wydawane/wznawiane jako Legends. Tymczasem nowe powieści będą nowym EU i ukonstytuują nową, spójną i uporządkowaną historię SW. Pozostaje tylko w sumie niewyjaśniona kwestia czy część ksiażek lub pomysłów przechodzi do drugiego, nowego i alternatywnego kanonu... tak chyba należy to rozumować, aczkolwiek nie chce nikogo w błąd wprowadzać.
STAR WARS: TARKIN - 3x tak. Fani czekali od zawodu, jakim była Gwiazda Śmierci. Teraz jeszcze żeby zawierało wątek z perspektywy Alderaanu.
A co do potwierdzenia podziału, to już mnie to nawet nie rusza. Za dużo tego dobrego. Człowiek znieczulicy się nabawił. Jak zaanektują ogólną historię przynajmniej do 10 aby, będę się cieszył. Jak nie, zależy od tego, co wymyślą w jej miejsce.
Nie... To jest po prostu niemożliwe!!! To istne chamstwo!!! Wszystkiego się pozbyli. To co oni robią jest okropne. Czyli cały kanon został usunięty, włącznie z książkami z TORa i okresem epizodów 1-3 i TCW, tak? No to mamy żałobę....
[*]
Niech Moc będzie z Wami.
Akurat TCW i Epizody są kanoniczne .
Źle napisałem. Chodzi mi o okres epizodów 1-3 i TCW, w którym książki były pisane, jak na przykład Prawdziwe Barwy, Wojny Klonów. Czy one są od teraz też niekanoniczne, czy jak? Niech Moc będzie z Wami.
To chyba jedna z tych kwestii, którą muszą doprecyzować i również poinformować co z tym i innymi powieściami jeszcze sprzed epizodu I - bo wyjątkowo to niejasne i mgliste jeszcze.
To w jakim okresie będą te nowe książki? Po RotJ? Wiadomo już? Niech Moc będzie z Wami.
Mistrz Mateusz napisał:
Źle napisałem. Chodzi mi o okres epizodów 1-3 i TCW, w którym książki były pisane, jak na przykład Prawdziwe Barwy, Wojny Klonów. Czy one są od teraz też niekanoniczne, czy jak? Niech Moc będzie z Wami.
-----------------------
Tzn, filmy i TCW - wiadomo, zostają.
Książki, komiksy, gry, podręczniki itp PO POWROCIE JEDI ulegają kasacji, nie wiadomo co z EU z okresu o który pytasz.
Nie ma znaczenia czy po ROTJ czy stara Republika. Wszystko ląduje teraz pod "Star Wars: Legacy", niezależnie od związku z nowymi filmami i Rebelsami. Jak im się zamarzy, to mogą coś wyciągnąć, ale teoretycznie wszystko - od Dawn of the Jedi, przez KotORy po Legacy jest teraz częścią tego Legacy, a więc niekanoniczne.
O czasach post-ROTJ wspomnieli tylko w kontekście nowych filmów.
Pal licho, że EU jest teraz "nieoficjalne", książki nie będą przez to ani lepsze ani gorsze.
Bardziej mnie boli, że prawdopodobnie nie będzie już nowych książek osadzonych w "starym" EU.
Właśnie, i to teraz kiedy zrobiło się tak ciekawie, Jedi szukają Mortis żeby zabezpieczyć się przed powrotem Abeloth, młody Skywalker jest nieszczęśliwie zakochany w Sithańskiej dziewczynie a prawnuczka Vadera ma zostać tajemniczą "Królową Jedi".... już sie nie dowiemy co dalej.
Powiem że to żadne dla mnie zaskoczenie.
I z jednej strony dobrze bo usuną te niektóre głupoty po epizodzie 6.
Nie jest źle te nowe książki zapowiadają się fajnie i będą napisane przez świetnych autorów.
Serio? Ktoś wierzył że uszanują EU?
po ludzku wytłumaczy o co ten cały rejwach i co tam właściwie dokładnie nawymyślali z tym EU? Co zostaje, a co wylatuje i na jakich zasadach?
Vergesso napisał:
po ludzku wytłumaczy o co ten cały rejwach i co tam właściwie dokładnie nawymyślali z tym EU? Co zostaje, a co wylatuje i na jakich zasadach?
-----------------------
Wylatuje wszystko powyżej E6.
Status rzeczy spomiędzy i sprzed epizodów 1-6 nieznany. Zapewne i tak czeka je W NAJLEPSZYM WYPADKU mocny retcon (no bo różne originy mogą się gryźć z "naszą" wizją)
Nasze stare EU ma od teraz nazwę "EU LEGENDS".
Nowe EU ma być kształtowane od nowa, w jednej, spójnej wizji. Twórcy filmów 7-9 i originów mają wolną rękę. MOGĄ sięgać do EU jak chcą ALE NIE MUSZĄ. Jak im coś się spodoba to mogą to brać LECZ MOGĄ TEŻ NAGIĄĆ, ZMIENIĆ WEDLE WŁASNEGO WIDZIMISIĘ.
Grupa trzymająca wła ... eee rękę na pulsie spójności (m.in. Strażnik Holokronu) współpracuje nad jedną, nową, spójną wizją z ludźmi pracującymi nad fabułą Trzeciej Trylogii.
No to chyba z grubsza najważniejsze fakty w pigułce.
+ Nie powiedziano czy EU LEGENDS będzie kontynuowane (jako alternatywne Uniwersum, jak w Marvelu). Stare książki będą do kupienia (wznowienia drukowane i cyfrowe). Niemniej nigdzie nie powiedziano czy Sword of the Jedi i inne poLotFowe historie doczekają się wydania, czy też ucięto to na stałe. Nie liczyłbym na to, ale w zasadzie gdyby tak było to jak dla mnie całkiem OK...
-Wylatuje wszystko powyżej E6.
Czyli Dark Empire z przyległościami, Karmazynowe Imperium i Jedi Academy też? Ku*wa jego pie**olona w d*pe mać...
Ale rozumiem, że to co między epizodami zostaje? Całe szczęście, to co między filmami i tak interesowało mnie bardziej.
Status rzeczy spomiędzy i sprzed epizodów 1-6 nieznany. Zapewne i tak czeka je W NAJLEPSZYM WYPADKU mocny retcon (no bo różne originy mogą się gryźć z "naszą" wizją)
Jeśli wyp*eprzą zbyt dużo rzeczy, to chyba przestanę być fanem Star Wars...
Nasze stare EU ma od teraz nazwę "EU LEGENDS".
Trąci mi to Marvelem i podziałem dwóch głównych uniwersów na 616 i Ultimate 1610. Ale mam wrażenie, że w SW może to się nie przyjąć.
No i które EU będzie odpowiednikiem marvelowego 616? Stare czy nowe?
Nowe EU ma być kształtowane od nowa, w jednej, spójnej wizji.
A wcześniej było inaczej? Przecież pamiętam choćby te dysputy bastionowe i wyśmiewanie tych, którzy nie uznawali EU.
MOGĄ sięgać do EU jak chcą ALE NIE MUSZĄ. Jak im coś się spodoba to mogą to brać LECZ MOGĄ TEŻ NAGIĄĆ, ZMIENIĆ WEDLE WŁASNEGO WIDZIMISIĘ.
No to akurat bez zmian Wszyscy dotychczasowi twórcy seriali, kreskówek, gier czy komiksów też tak robili.
No to chyba z grubsza najważniejsze fakty w pigułce.
Dzięki bardzo za wytłumaczenie Z tego co mówisz wynika, że w zasadzie nie wiadomo dokładnie, co wyleci, a co nie, i że więcej tu niejasności, niż faktów potwierdzonych. W zasadzie pozostaje czekać co wymyślą te nowe filmy...i tych nowych książek nie nazywałbym jeszcze EU 2
Wg Jennifer Heddle całe EU (w tym KoTORy, Trylogia Bane`a, Kenobi, Plagueis itd) trafia do "legends" czyli jest niekanoniczne.
No właśnie z tego co napisał Matek wynika, że te rzeczy dziejące się przed ROTJ mają dużą szansę się ostać, bo z tymi nowymi filmami się nie kłócą. Dodam więcej: skoro nową książkę o Tarkinie pisze Luceno, to na pewno będzie ona spójna z Maską Kłamstw, Czarnym Lordem i innymi powieściami Luceno - autor nie pozwoli, by jego dzieci odeszły w niepamięć.
A i myślę, że co do post-ROTJ mogą się rozmyślić i jednak wywalić tylko to co od lub powyżej NEJ-ki.
już nie ma, co tam było?
Była tam wypowiedź że KoTOR=Legends. Wygląda jednak na to, że jej posty związane z KoTORem czy TORem zostały przez nią usunięte. Jak mówię najpierw pisała, że cała era starej republiki jest niekanoniczna, później odpowiedziała, że nie jest do końca pewna. Tak jak w tym cytacie: "Lots of you are asking about The Old Republic...I assume that is now "Legends," but I don`t know 100%. Esp w/ game ongoing." Jej ostatni wpis dot. gier wygląda następująco: "Guys, please don`t ask me video games questions, I really don`t know the answers. Thanks!"
KotORy też? O nie nie nie tak się nie bawimy. Od KotORów, Revana i ferajny wara. Sio. Wracajcie sobie do EVII, ale zostawcie prawdziwe arcydzieło w spokoju
Rozumiem, ze jedna gra mogła być naprawdę dobra, ale ludzi którzy uważają KotoRa za najlepsza rzecz w EU powinni chociaż w tym temacie się uspokoić. Fajnie, sam lubię KotoRa, ale zresztą KotoRy tez kiedyś mogą stać się nie kanoniczne, dla mnie to już jest upadek SW.
No i nadszedł ten dzień. Nawet nie wpadam w panikę, bo już od dawna było wiadomo że to nastąpi, więc się oswoiłem z tą myślą (co nie znaczy, że mi się ona podoba).
Cóż, na stare EU wydałem za dużo, żeby się od niego ot tak odwracać, więc nowe na chwilą obecną olewam tak jak TCW. Niech sobie robią z nim co chcą, ale ja straciłem zainteresowanie.
Brak mi słów, owszem, można się było tego poniekąd spodziewać, no ale...
Nie wiem, nie opuszcza mnie smutna świadomość że pewna era dobiega końca. Koniec SW jakie znamy, pewnie z różnych powodów również koniec fandomu jaki znamy.
Napisanie tu czegoś sensownego będzie wymagało większego dystansu, teraz to raczej niemożliwe.
Cholera. Czuć aż jak EU się rozmywa na naszych oczach....
Prawdziwy stosunek do niego zobaczymy po przeanalizowaniu zawartości 4 nowych książek. Ehh... wcześniejsze zapowiedzi mówiły, że jak największa część kanonu ma być zachowana. Co się stało po drodze?
money, money, money...
Nie wiem w jaki sposób odstraszanie stałych klientów równa się dobremu biznesowi.
Nie jestem specem od finansów i kampanii reklamowych, ale myślę, że zbiór potencjalnych odbiorców "nowego Star Wars" -czyli okrojonego, takiego do którego łatwo wejść, jest większy niż ten z fanami, którzy ogarniają 35 lat tematu.
Ale teraz cicho nad truchłem...
Można skorzystać z niewykorzystanego okresu jak to było, że Starą Republiką. Albo napisać nową serię. Zaznaczyć, że nie potrzeba czytać starych książek, by zachować nowe.
Może ta "zachowana część" to właśnie będzie to co sobie wytną lub inkoporpują z tego "eu legneds"? Szczerze mówiąc ze wszelkimi spekulacjami jak będą wyglądać obie linie i czy którekolwiek stare w tym wypadku pozycje przerzucą jakimś sposobem do nowej linii, to należy poczekać aż ogłoszą coś więcej - powinni postawić sprawę jasno chronologią z dokładną rozpiską, a w obu statementach wszystko jest ładnie napisane ale bardzo nadal okrężnie i mętnie... ale i tak nie zmienia to faktu, że cisną się same brzydkie słowa na usta...
Nie wiem co powiedzieć...
Mam propozycję, uznajmy że całe TCW jest cześcią tego nowego EU. A starego już z nim nie mieszajmy, wtedy będziemy sobie mogli uznawac "Legends" w której nie ma poronionych pomysłow Filoniego...
i gdzie Dengar jest Dengarem!
A co zrobili z Dengarem w TCW? W sensie, pamiętam, że pojawił się w jednym odcinku z Bobą jako łowca nagród, ale czy to naprawdę tak kłóciło się z jego poprzednią historią? Poważnie pytam, bo średnio pamiętam jego perypetie.
A sama wiadomość... K**wa. Podobnie jak my wszyscy, miałem nadzieję, że zgrabniej z tego wyjdą. EU towarzyszyło mi przez 9 najważniejszych lat mojego życia. Zacząłem czytać książki SW mając 12 lat. Jedną z rzeczy, która najbardziej zachęcała mnie do czytania kolejnych książek był fakt, że to wszystko było w miarę zgrabnie połączone. Pomijając okazjonalne bezsensy, niektóre wybryki w TCW, całe uniwersum było spójne. A tu się okazuje, że to może szlag trafić. Oczywiście, nie wiadomo jeszcze dokładnie jak to będzie wyglądać i czy stare EU będzie rozwijane dalej - może nie będzie kompletnej tragedii, ale to wciąż smutna i rozczarowująca wiadomość. Czy naprawdę tak trudno byłoby stworzyć ciekawą historię bez wy***ania się na EU? Niesmak.
Kłócilo sie okrutnie, poniewaz w TCW pojawia się w tej samej wersji co w E5, co sugeruje ze już w czasach wojen wyglądał jak wyglądał. A wg starej historii był rowiesnikiem Hana Solo, byli dzieciakami za czasow panowania Imperium jeszcze. A wspolna historia z Hanem i obecnośc Imperium definiują jego postac. To w wyścifu z Hanem uległ wypadkowi w wyniku którego Imperialni zamienili go w cyborga pozbawionego pozytywnych emocji. To co sie potem z nim dzieje, wszystkie historie i traumy które przezywa wywodza sie bezposrednioz tego.
to faktycznie może być trudne do pogodzenia. Ale cyrk. Swoją drogą fakt, że Bossk zajmuje się Bobą w TCW chyba też kłoci się z Opowieściami Łowców Nagród, prawda?
To akurat kłóci się z wojnami Łowców Nagród, bo tam jest jasno powiedziane, że Boba zna Bosska "odkad ten był jajkiem", a dawniej pracował z jego ojcem Cradosskiem.
Przeciez ten cyrk zaczał sie jeszcze w kinowym TCW kiedy o serialu nic nei bylo wiadomo, wprowadzenie syna Jabby kłóci się z jego charakterystyką z Trylogii Hana autorstwa Crispin. Tam Jabba jednoznacznie stwierdza ze nigdy nie miał i nie chce miec potomka, bo wyzwala to u Hattuw slabości charakteru.
Szmat czasu minął od momentu, kiedy po raz ostatni zawitałem na to forum. Zauważyłem bardzo dużo zmian, nowy skin strony, nowi użytkownicy, etc.
No tak, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Wiele rzczy się zminia, jednak inne nie zmieniają się w ogóle, takie jak liberalizm w sprawach kanonu, urządzanie lamentów z byle powodu, powtarzanie wątków, spam i zadawanie głupich pytań.
No ale teraz z całkowitą powagą, czy preludium tego procesu nie spostrzegliście już przed paroma latami ? Czy nie mogliście/ chcieliście się na to mentalnie przygotować ?
W sprawie kanonu nie zmieniło się NIC. Każdy będzie mieć własnego boga, jak było, tak będzie na wieki wieków Amen.
Myślicie, że ja uznaję powrót Maula w TCW ?
Wersję przebicia Adi Gallie jak jakąś szmatę przez raczkującego braciszka Maula ? Wzięcie Dooku do niewoli przez jakiś piratów ? Zmiażdzenie płuc Grieviousa i jego nową biografię ? Zabicie Shaak Ti przez Starkillera ? Ashokę Tano ?
Proszę ... coś takiego jak jedność EU prawie nigdy nie istniało. Że tylko wspomnę o śmierci Chewiego...
Dla mnie oznacza to jedynie, że będę musiał zrobić parę kopii artykułów z Ossusa, zanim nowy kanon wprowadzi burdel do potęgi entej, no i ... to chyba wszystko. Fakt, że nad logo Star Wars widnieć będzie dodatkowy tytuł Legends jakoś mną nie trąci...
A wy chcecie z powodu ekscesów byle jakiego koncernu sprzedawać wasze kolekcje i zamykać się na nowy dorobek EU ? Tym lepiej dla mnie, chętnie kupię brakujące mi pozycje xD. Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego. Więc jeśli czegoś nie lubicie, to albo to polubcie, albo ignorujcie, wyznając nadal swoją perspektywę (ja tak robię od ca. 6 lat). Nie widzę w tym problemu.
Popieram. Brak jedności w EU nie istnieje od wczoraj, TCW nie jest zgodne z komiksami Republic i z książkami z tego okresu takimi jak Labirynt Zła, ale czy to co dzierżący władzę nad SW uznawali za kanon, a co nie, przesądzało o tym co nam się podoba a co nie? W moim przypadku na pewno nie, bo o wiele bardziej wolę komiks Republic niż wypociny TCW. Ja ogólnie rzecz biorąc zaliczam się do obrońców EU, ale nie broniłem go dlatego że jest kanoniczne, tylko dlatego że jest dobrej jakości, a jakości tych książek nie zabierze nam żaden nadęty pan czy pani z Di$neya. I teraz całe EU idzie do kosza, bo Di$ney musi mieć w przyszłości wolną rękę, bo kto wie czy za parę lat jakiś pisarz nie będzie chciał napisać książkę w tym samym okresie co Darth Plagueis, ciekawe jak by im to wyszło. I ciekawe co ludzie będą woleli przeczytać, starego dobrego Plaga, czy jakoś nową disnyowską wersję. Bo w eksplorowaniu EU o to chodzi żeby się dobrze bawić, a nie w tym żeby wciskać sobie chłam dla dzieci tylko dlatego że jest kanoniczny.
Żałosne. Wszystko co zostanie wydane i nie będzie zgodne z EU które zostało ustanowione do tej pory uznam za niekanoniczny badziew. Abrams musiałby się mocno spocić żeby stworzyć historię która mogłaby wynagrodzić mi to co stworzono przez ostatnie 30 lat w EU, a i tak nie wiem czy mógłbym z przyjemnością obejrzeć coś, co nie miałoby nic wspólnego z tym co stworzono już w książkach.
Jedno mnie tylko zastanawia ciągle - SWTOR. Produkcja która czerpie mocno z całego EU, i nadal się rozwija. Czy to kanon czy nie? Czy mam dalej grać, czy wartość tej produkcji dla świata Gwiezdnych Wojen jest taka jaką ma Star Trek Online i World of Warcraft? Czekam na jakiś statement od EA, BioWare czy Lucasfilm. Dopóki go nie dostanę, dopóty grać zamiaru nie mam, koniec.
To nie jest wina Abramsa, tylko grupy od kanonu. Nowe filmy będą miały pewnie trochę inny setting, ale najbardziej irytujące będzie to, że pewnie się okaże iż 2-3 powieściami i lekkimi modyfikacjami kanonu dałoby się to uwspólnić jakoś. Ale Grupa wybrała inną wersję.
SWTOR - to obecnie też nie kanon, co powoduje, że obecnie dla mnie gra nagle straciła bardzo dużo. Prawdopodobnie skończę te postaci, które rozpocząłem (by skończyć historię), ale już tylko koncentrując się na klasówce, minimalizując inne. Natomiast to oznacza dla mnie, że poza wykupionym abonamentem prawdopodobnie kupię go jeszcze raz. Bioware naprawdę będzie musiało się postarać, by wyciągnąć ode mnie dalszą kasę. Bo skoro Bothawui i Ziost są już poza kanonem, jak wszystko co wiedziałem z EU, to póki nie ma ani klasówek, ani planet filmowych właściwie do eksploracji jakoś mnie nie ciągnie. Natomias w Consularze chyba właśnie zabili to, co miała ta klasa do zaoferowania. Ale biznes jest biznes. Disney na mnie zarobi (bo ma filmy), ale licencjonobiorcy muszą się naprawdę starać.
Ale SWTOR powinien być kanoniczny, przecież zatwierdzili Galactic Starfighter czyli dodatek do gry.
Więc jak to jest?
Nie jestem w pełni w temacie. Dodatek zatwierdzili przed tym newsem, tak? Bo jeśli tak, to wątpię,
Nie jest to dla mnie zaskoczenie - to najprawdopodobniej by sie w koncu wydarzylo, co nie sprawia, ze ta informacja jest latwiejsza do zniesienia. A jest totalny wk**w. Rozumiem, ze Di$ney ma prawo robic sobie z SW co tylko zywnie im sie podoba, ale czuje sie oszukany jako dlugoletni fan, ktory wywalil na to uniwersum znacznie wiecej kasy niz suma wartosci biletow na Epizod VII, VIII, IX - czyli to, ile wyda przecietny czlowiek, z ktorego powodu EU zostalo wywalone do kosza.
Czy sprzedam swoje ksiazki z EU? Pewnie nie - na chwile obecna maja dla mnie duza wartosc sentymentalna. Moze jeszcze kiedys dorwe Zdrade Stovera, bo podobno to dobra powiesc. Zdrada. Dobry tytul na pozegnanie z EU. Bo w nowe EU nie zamierzam sie angazowac - wszyscy, ktorzy ludza sie, ze ono prztrwa, sa w bledzie. Predzej czy pozniej znajdzie sie jakis "utalentowany rezyser", ktoremu nie bedzie sie chcialo tego czytac i zrobi Epizod XXX zgodny tylko z poprzednimi filmami. A ja obejrze Epizod VII, VIII i kazde inne jakie wyjda. Tyle ze moje zainteresowanie tymi filmami nie bedzie wieksze niz przecietnym filmem SF. No, moze Marvelem. Bo to jest koniec ery istnienia SW, ktore znam i uwielbiam. Bylo milo, dzieki mojemu fanowstwu odkrylem duzo innych ciekawych rzeczy, znalazlem inne zainteresowania a przede wszystkim poznalem wielu swietnych ludzi. Tego Di$ney nie moze mi zabrac, podobnie jak istniejacej sterty fan fiction na mojej polce. Zabrali jednak to, od czego wszystko sie zaczelo.
Tak wiec milo bylo poki trwalo, dziekuje.
wytłumacz mi jedno. Jakim cudem z powodu Epizodu VII-IX wywalają z kanonu Dawn of the Jedi czy TORa? To nie jest logiczne. Logiczna jest potrzeba biznesowa Disneya, który patrzy na uniwersum przez pryzmat Marvela. W uniwersach komiksowych to przechodzi, natomist w tych bazujących na książkach niekoniecznie. Chcieli mieć czystą tablicę do robienia nowych filmów, seriali, a jednocześnie kurczowo odcinać kupony od tego, co zrobił Lucas. Dlatego wycieli wszystko jak leci. Winni są zatem w dużej mierze Kennedy, Hidalgo, Che, oni się pod tym podpisali, a nie Abrams i reszta. Leland sam wiele razy mówił, że póki on jest strażnikiem to rebootu nie będzie. Więc pewnie dostał ładną podwyżkę .
Teraz to dopiero żal Lucasa tak najeżdżanego przez fanów, który nawet potrafił zrezygnować ze swoich pomysłów - jak Had Abadon, by zachować spójność z EU tam gdzie wiedział, że jest rozbieżność. Di$ney dokładnie wie natomiast gdzie są pieniądze.
Jako wielki fan Gwiezdnych Wojen mam wiele przemyśleń na temat tego niepełnego rebootu, i z pewnością jeszcze je przedstawię, ale jeśli je streścić w jednym zdaniu to.... Jedyne co mnie interesuje to dowiedzieć się czy została z nami Mara Jade.
A więc rok 2014 będzie ostatnim rokiem w którym kupie sobie nową książkę/komiks z SW. To co istniało sprzed kasacją dotychczasowego kanonu kupię. Cała reszta mnie nie interesuje, choćby i nawet Lucceno to pisał. Po co zbierać coś co prędzej czy później i tak może wylecieć z kanonu. Nowe filmy będę oglądał, noże nawe Rebels, ale nie chce mieć nic wspólnego z nowym EU.
Przesadzacie z tą rozpaczą dotyczącą odrzucenia EU przez Disneya. Zapowiedzieli, że rdzeniem kanonu (jak zawsze) są filmy i seriale animowane tworzone pod egidą Lucasa. Filmy 7-9 opowiedzą nową historię po ROTJ. Z kolei też nie oświadczyli, że cała reszta idzie do kosza."O ile znane czytelnikom uniwersum z pewnością się zmieni, nie zostanie też do końca odrzucone."
Pierwsze książki odpowiedzą nam na pytania, które sobie zadajemy. Jeśli znajdą się tam powiązania inne niż instytucjonalne w postaci odniesień do znanych tylko z EU bohaterów, to będzie znaczyło, że nie jest źle. Przecież nie będą tworzyć nowych organizacji, planet, pojazdów, stworów skoro to wszystko już jest. Co innego z wydarzeniami. Dziedzic Imperium i cała reszta po ROTJ pewnie będzie wspomnieniem, ale kto wie czy nie wykorzystają wielu postaci tam wykreowanych.
Chciałbym się upewnić:
kasują kanoniczność wszystkiego post-ROTJ czy WSZYSTKIEGO?
wszystko trafia do Legends. W tym "Honor among thieves" książka wydana w marcu, druga z cyklu "Empire and Rebellion". Trzecia Kevina Herane będzie już kanoniczna wg nowego kanonu. Źródło - twitter Jennifer Heddle.
Dzięki za rozjaśnienie.
Zwijam zabawki i wracam do domu, było fajnie, na filmy się nie wybierałem tak czy siak.
a tam, nie karz filmowców za to, że Grupa od kanonu dała ciała. Baw się filmami i serialami, olej za to książki i komiksy.
Niestety, chyba to było do przewidzenia dla nas wszystkich. Wielka szkoda, bo akurat zaczynalam się interesowac ksiażkami dotyczącymi wojny z Yuuzhan Vongami, jak widac niepotrzebnie.
Ale płakać nie bedę, bo całe szczęście aż tak przywiązana do książek i komiksów nie byłam, choć rozumiem frustracje wieloletnich fanów, którym zawalił się w tym momencie cały świat. Szczerze wam współczuje.
Tak sobie myślę, że w Polsce biznes na towary z EU chyba polegnie.
Przecież przypadkowi czytelnicy kupują coś spod marki SW raz na ruski rok.
Minimalne zyski były uzyskiwane dzięki wiernym fanom, a teraz dużo tych fanów oleje pozycje z nowego kanonu. Amber czy Egmont, to teraz będą przede wszystkim stratni.
No i bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w innych krajach będzie podobnie. Jak się pieniądze nie będą zgadzać to Di$ney zobaczy jaki błąd popełnił.
Podejrzewam, że wpływy z filmów będą tak gigantyczne że nikt się nie przejmie groszami z książek, które i tak 90% lemingów łyknie bez mrugnięcia okiem.
Zyski z filmów tak, ale mam nadzieję, że te lemingi jednak nie tkną książek, a wtedy Di$ney zrozumie, że to fani kupowali ich najwięcej.
Idzie nowe pokolenie fanów. Osoby w wieku 10-14 lat które dotąd nie zetknęły się z EU pójdą na film, podjarają się po czym skierują się do sklepów i kupią pozycje z nowego EU nawiązujące do VII epizodu i wcale nie mam im tego za złe.
Stare EU będzie dla nich abstrakcją, z czasem stare pozycje poznikają ze sklepów, więc i tak nie będzie ich jak nabyć. Rozumiem, że ktoś chciałby nabyć książkę ze starego EU, której akcja dzieje się gdzieś na uboczu, ale kupowanie pozycji mówiących o przełomowych wydarzeniach, które tak naprawdę nie miały miejsca straci sens. Który newbie wyda kasę żeby poznać jakąś tam alternatywną wizję nie mającą żadnego wpływu na galaktyczną rzeczywistość.
Wątpię żeby w Ameryce był jakiś spadek. Dla Amerykanów alternatywne linie czasowe to chleb powszedni, więc nie są tak radykalni jak polscy fanatycy
Czy to nie jest tak, że nawet przed EI heh "niczego już nie ma"? Czyli Korriban jako taki "nie istnieje" (chyba że był w gównie tcw)? Revan "nie istnieje tak"? TOR jest niekanoniczny w całości? Całe badziewie od FFG też?
Beka. I co teraz? Widzę książkę o Tarkinie, czyli heh to co było o nim w EIV zostaje a wszystko inne gdziekolwiek indziej nie, ale teraz znowu będzie bo się na nowo go opisze?
Czyli co? Zmieni mu się krzywy wyraz twarzy na mnie/bardziej krzywy? Kolor włosów?
Beka.
Żal mi ludzi, dla których "kanon", rozumiany jako wydarzenia zatwierdzone (lol) czyli tym samym faktyczne, skurczył się do E+gównianego tcw. Żal mi ich, bo co? Stają przed faktem hmmm noszenia koszulki z zawodnikiem, uwielbianym i w ogóle, który teraz kopie dla innej drużyny? Albo grania w FM/FIFĘ z 2009?
Kanon moi drodzy, co już wrzucałem kiedyś, to zasady. Kręgosłup świata, parę kości, trochę mięśni i ścięgien. Tak jak to było trafnie przytaczane, że Bilbo/Frodo raczej unika konfrontacji niż odwraca się i miażdży fireballem armię orków...
W takim razie nadal przypominam, że są w tcw już fragmenty, które przeczą zasadom zawartym w filmie. Więc odpowiedzcie sobie sami...
I po cichu liczę (co oczywiście wiadomo, że się nie zdarzy, w końcu hajs się musi zgadzać), że teraz książki "odrzucone" na Amazonie będą sprzedawane po funcie. Kolekcja SW na Stimie? Za 1 euro. W końcu kto będzie chciał grać kim (Kyle) kto "nie istnieje"?
Beka.
SW zrobiły dzięki Luca$owi i Di$neyowi genialny skok na kasę. Jestem w stanie założyć się, że zrobią tak że wszystko będzie po staremu, czyli na nowo. Będzie Revan, tylko 5 "nowych" książek do kupienia. Będzie KK, tylko trochę "inny", oczywiście nawet jeśli powstanie Jedi Knight Reloaded to będzie jakościowo jak tfu, bo będzie musiał j* oczy next-genem, ale w warstwie fabularnej to będzie Nolan jak dla Batmanów
A najzabawniejsze jest to, że nadal wszyscy będą to kupować
Dobre, a ja mam tyle nieprzeczytanych książek. Chyba to w końcu zrobię. Ale przypomina się dialog, jak nic tutaj pasujący, z "Vinciego"
Jesteś chory?
Tak orzekł lekarz.
Wiaderny. Już tam nie pracuje.
Tak? Kurcze, a ja ciągle mam jego recepty...
Lord Bart napisał:
I po cichu liczę (co oczywiście wiadomo, że się nie zdarzy, w końcu hajs się musi zgadzać), że teraz książki "odrzucone" na Amazonie będą sprzedawane po funcie.
-----------------------
Jedyny pozytyw, czekam na Wojne o Bactę za 30 zł
Lord Bart napisał:
Czyli Korriban jako taki "nie istnieje" (chyba że był w gównie tcw)?
-----------------------
W TCW był "Morraband" czy jakieś inne g**no.
Wygląda na to, że jeszcze los gier nie jest przesądzony:
"Like seriously you should probably ignore anything I`ve said about video games because I don`t know what I`m talking about. LOL."
https://twitter.com/jenheddle/status/459843095387852800
Bądźmy szczerzy, to całe Legends to najlepsze co mogliśmy dostać. Szkoda tylko, że wydaje się to być opcja na odwal się, raz na jakiś czas wydadzą mini-serię komiksową albo książkę, żeby nie było, że Disney ma w poważaniu hardkorowych fanów. Ale teraz to dopiero powstanie burdel. Czy w TORze Korriban zostanie zamienione na ten cały Moriband? Co się łapie do nowego kanonu, a co nie? Czy jeśli jakaś rasa została wymyślona na potrzeby historii post-ROTJ to może zostać ot tak wykasowana?
Osobiście nigdy jakoś mnie nie porwał okres, który będzie wykasowany, no może poza pojedynczymi historiami. Np. brak takich Yuuzhan Vongów bardzo mnie cieszy Liczę, że Abrams dowali naprawdę dobrą historię, chociaż i tak ciężko sobie wyobrazić wydarzenia po ROTJ bez Mary Jade, Thrawna czy nawet Akademii Jedi na Yavin IV...
A właśnie, jeśli całe stare EU ma zostać "Legends" to ja mam nadzieję, że w tych legendach nie ma Ahsoki i całego haniebnego TCW Tylko łeb mnie już boli jak pomyślę, że teraz każda planeta, postać, maszyna może mieć podwójną (albo i lepiej!), zupełnie różną historię. Ale cóż, $$$, najłatwiej opchnąć to samo drugi raz. I to by wyjaśniało potencjalny konflikt na linii Rebels i TFU.
to jedne z elementów, które stanowią podwaliny nowego kanonu.
I dlatego nowy kanon (na chwilę obecną przynajmniej) mnie nie obchodzi. A chodziło mi o to, że na Wojny Klonów w Legends składają się wszystkie Republici, stare książki, kreskówka Tartakovsky`ego i chociaż tutaj nie ma słowa o durnych wymysłach Filoniego Swoją drogą, na początku nie byłem w stanie przyjąć wiadomości, że Disney może zrobić coś tak durnego jak wykasowanie CAŁEGO EU. Spodziewałem się tylko anulowania wydarzeń po ROTJ, dopiero później ogarnęły mnie smutek, gniew, strach, rozpacz, zniechęcenie, żal :<
całe mnóstwo ludzi boi się o TOR-a czy KOTOR-a, co do których ja osobiście nie miałbym nic przeciw, żeby wyleciały, jako że mi na nich specjalnie nie zależy, choć Haazena z komiksów byłoby szkoda. Ale widzę, że na razie jako jedyny napisałem, że chciałbym zachowania DE czy JK:JA.
To tylko świadczy o tym, że jednak kanon był potrzebny - ponieważ każdy chciał w nim zachować coś innego. Nieskromnie odwołam się tu do swojego konkursowego artykułu Zwykłe, pojedyncze potrzeby każdego z nas - może właśnie po to ktoś kiedyś wymyślił podział na to, co kanoniczne a co nie?
Mi tam szkoda Kyla Katarna naprawdę lubiłem tą postać.
Co do EU cóż, nowe EU jest nie dla mnie skoro w nim jest TCW. Nie będę się w to bawił. Jak film okaże się kiepski pożegnam się całkowicie z SW. Ogólnie z EU już się pożegnałem. I dobre oznacza o wiele lepsze od nędznych Star Treków. Choć, cóż wątpię w to, przez co powoli szukam sobie nowego zainteresowania... może starożytny Rzym... tam mi przynajmniej nikt nowego kanonu nie wsadzi.
Revan wylatuje, moge świętować.
A świętuj i tak wolałem Attona Randa A Kyle jest mistrz i już choć szkoda mi tych ciekawych postaci. Ot np Sion, Kreia, QelDorma... ech szkoda szkoda...
A co ci w Revanie nie pasuje? I chodzi ci o postać czy o książkę?
Nie czytałem całego wątku ale jedno mnie dręczy.Czy takie wydarzenia jak The Old Republic albo książka o Revanie i mistrzu Palpatine`a też idą do kosza?
Disnejowskie Imperium zła za jednym zamachem rozwaliło pół Galaktyki...
Wprawdzie brak Vongów wcale mnie nie martwi, ale szlag mnie trafia jak pomyślę o Thrawnie, Marze Jade, Akademii Jedi, o opowieściach z okresu Wojen Klonów poza TCW.
Gwiezdne Wojny zostały dziś, mówiąc brutalnie, wykastrowane.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego skasowane zostało wszystko z czasów BBY? Czy w tym wypadku też planują jakieś korekty? KotORy, TOR, książki, komiksy.... Wszystko do kosza?
Co do ABY... No może i szkoda, chociaż ten okres mało mnie interesował i nie przeszkadza mi to aż tak bardzo.
Bardziej mnie martwi czym to zastąpią...
Dlaczego? Bo z szyldu Legends, można wyciągnąć więcej kasy, jeżeli bedzie pod nim więcej książek, nie tylko te które są po ANH ale także przed.
Zadaję sobie pytanie, czy warto kupować nadchodzące książki czyli "Dawn of the Jedi: Into the Void", "Maul: Lockdown", "Kenobi" (oraz zaległe "The Old Republic: Annihilation") - drogie te fanfiki.
Wiesz, dla mnie Maul zginął na Naboo przęcięty na pół przez Kenobiego. To, że go zmarchwiwstali i to na dwa sposoby, mam gdzieś (chociaż w komiksie fajnie wyszło, ale to dla mnie nie jest prawdziwy Maul). Dlatego chętnie sięgnę po nową książeczkę o nim, mimo że już jest spoza kanonu(tak mi się przynajmniej wydaje). Za to Zagładę polecam: mi się podobała
Zwracam tylko uwagę, że "Maul: Lockdown" dzieje się jeszcze przed Mrocznym Widmem tak więc jego zmartwychwstanie nie ma wpływu na akcje
Co do Maul: Lockdown to też się nad tym zastanawiałem, ale bardzo krótko. Dla mnie ta książka to must have i żadne tam zmienianie kanonu nie zmieni mojej decyzji. Tylko ciekawe jak to będzie z wydawaniem książek u nas, czy Amber wogóle wyda tę książkę?
Bo bazowałem na newsie Fredka, a dopiero teraz przeczytałem wpis
http://starwars.com/news/the-legendary-star-wars-expanded-universe-turns-a-new-page.html
(nomen omen beka z tego
While Lucasfilm always strived to keep the stories created for the EU consistent with our film and television content as well as internally consistent
nieziemska, oni naprawdę mają fanów za kretyńskie dojne krowy)
Czy to oznacza, że od 25.04 obowiązuje już Nowy Ład?
Czy to tylko taka informacja przygotowująca?
PS. elements of the EU are included in Star Wars Rebels. The Inquisitor, the Imperial Security Bureau, and Sienar Fleet Systems are story elements in the new animated series,
O k**wa żegnajcie Jerec i Tremayne, teraz za Inkwizycję z EU będą robiły poczwary z kolejnego badziewia dla dzieciaków...
||
||
||
v
http://youtu.be/lb8fWUUXeKM
Moje ulubione fikcyjne uniwersum stało się właśnie zamkniętą całością (plus minus kilka zeszytów Legacy vol 2, Rebel Heist i czego tam jeszcze, nowych dodatków do TORa, podręczników do RPG i boosterów do LCG od FFG, usuniętych treści z EGttW, retkonujących artykułów z oficjalnego bloga i ewentualnie nowych opowiadań z Insidera). Przyszedł czas cieszenia się tym co mamy. I tak nigdy nie zdołam przeczytać wszystkiego. Co więcej - bardziej się to wszystko nie zepsuje!
Wookieepedyści powinni się szczególnie ucieszyć - teraz zostaje im tylko wypełniać luki i ulepszać to, co już istnieje. Mam nadzieję, że wyraźnie odgraniczą stare EU od nowego.
- Stare, "właściwe" EU - oparte na OT i NT, książkach grach i komiksach wydawanych do tej pory + ewentualnie te Legends czy co to tam będzie.
- Nowe (dla mnie alternatywne) EU, również oparte na starych filmach, do tego na nowych, TCW i Rebels.
A z TCW to w ogóle można zrobić tak, że wrzucić je również do starego EU, poza wydarzeniami które się z nim kłócą.
Nie wiem czy można wymyślić coś lepszego w tej sprawie. Jest niesmak, ale bez szczególnego bajzlu, po prostu dwie oddzielne, ale i spójne wersje świata Star Wars.
i wrzucać do niego to, co pasuje, a to co się nie podoba wywalać i uznawać za niebyłe?
Ja na razie jestem niezadowolona, bo zakładam, że fajne rzeczy sp*eprzą. Jeśli się mylę, niech Moc będzie z nimi.
A na razie idę dalej malować moją imperialną kuchnię!
No to się wydarzyło. „Coś się kończy, coś się zaczyna”, jak mawiał poeta. I w sumie fajnie. Właściwie to jest właśnie ten przewidywany przez mnie „miękki reboot” . Wspólny jednolity świat, budowany na wielu filmach, a także w pozostałych mediach, na tym samym poziomie „ważności”, organizowanych przez jedną grupę twórczą, to coś, czego nikt inny jeszcze nie próbował. Wygląda to trochę tak, jakby Howard Roffman i reszta Lucasfilmu spełniali swoje marzenia sprzed 20-paru lat, czyli tworzyli jedną wspólną galaktyczną całość, różnymi drogami. To jest o tyle dobre rozwiązanie, że będzie im znacznie łatwiej i przyjemniej tworzyć nowe filmy. Inna sprawa, że trochę boję się ile pozwala sobie JJ z Lawrencem Kasdanem, i jak się to ma do tego, co tworzą autorzy nowego EU. Dobre jest to, że robią to wciąż ci sami ludzie, więc jakichś przerażających zmian raczej nie będzie. Natomiast podstawowa sprawa jest taka, że ja uparcie będę nadal twierdził, że w kanonie nic się nie zmieniło. Nadal istotne i kanoniczne jest to, co nie kłóci się z resztą kanonu i jest powtarzane w nowszych źródłach. I nadal tak będzie, od Wedge`a Antillesa po Dartha Bane`a. Przecież wszelkie wzmianki o starych dziejach, które popełnią Luceno, Jackson Miller i pozostali, będą wpisywać się w nowy kanon. Poza tym jest jeszcze jedna ważna rzecz, twórcy EU to także nerdy. Spodziewam się nie tylko nawiązań do starych źródeł, ale również pojawień różnych idiotycznych rozmaitości, jak na przykład Yuuzhan Vongi. Nadiru Radena napisał bardzo przyjemny tekst na temat odejścia EU (http://sw-extreme.com/article,4605,czas-pozwolic-odejsc-expanded-universe.html) i ja z większością argumentów się zgadzam. Dodam więcej, EU się przeżarło, przesadziło, było za duże i zbyt nudne. Z premiery na premierę traciło na znaczeniu. Teraz jest szansa na coś lepszego.*
Bardzo fajne jest to wideo opublikowane na YouTubie, w który starwarsowcy zachwycają się EU. Szkoda, że takie oficjalne wsparcie dla dzieł pobocznych SW przyszło tak późno. Z drugiej strony to daje mi nadzieję na dwie rzeczy. Po pierwsze, że nowa twórczość książkowo-komiksowa będzie miała wyższy profil niż dotychczasowa, że książki i komiksy będą wspierane przez twórców serialowo-filmowych. Po drugie, że w nowoczesny sposób wszystkie te działy twórczości Star Wars będą ściśle powiązane ze sobą. Pełne przenikanie się i konwergencja. Innymi słowy, że teraz co roku będziemy otrzymywać nowe wersje „Cieni Imperium”, czyli multimedialnych projektów, które się nawzajem uzupełniały (a nie jak w bezlitośnie słabym TFU, gdzie reszta mediów tylko powtarzała za grą).
W Waszych reakcjach z kolei nie rozumiem dwóch rzeczy. Po pierwsze dlaczego uważacie, że jeśli coś zostało uznane za legendę, to automatycznie staje się tylko fanfikiem. Przecież o to chodzi w legendach, że znajduje się w nich ziarenko prawdy . Otóż cała rzecz w tym, że jeśli coś będzie powtórzone w nowych źródłach, to też staje się wysoce prawdopodobne. Klasyczny, niemal powiedziałbym nudny, przykład to Darth Bane. Pojawił nam się (w trochę dziwacznej wersji) w ostatnim odcinku TCW, więc teraz trylogia Karpyshyna staje się kanoniczna, nawet jeśli Del Rey dziwnym kaprysem wyda ją pod szyldem Legend. Druga rzecz, że nie rozumiem co Wam się wydaje na temat uniwersum Marvela, myślę, że napiszę o tym coś na bloga, jak będzie okazja, teraz powiem tylko krótko: mam wrażenie, że za mało znacie sytuację Marvela, żeby rozumieć co dokładnie on robi w sprawach swoich jednoilitych kanonów i jak się to ma do Gwiezdnych Wojen.
W sumie nie rozumiem, czemu akurat fani Star Wars to muszą być takie „drama queen”. (Ale chętnie przeczytałbym doktorat na ten temat).
* Tu chciałem tylko na wszelki wypadek nadmienić, że wbrew pozorom nie jestem g**nojadem, jakby niektórzy podejrzewali. Nie łykam wszystkiego jak młody pelikan (bo szkoda mi na to czasu). Być może Epizod VII będzie ssał. Być może Rebelianci będą bezcześcić pamięć o Nowej nadziei. Być może już nigdy nie powstanie żadna dobra książka Star Wars. Ale we mnie silna jest nadzieja, że będzie lepiej.
w kilku miejscach się mylisz
Jen Heddle napisała na Twitterze
We would not have the new book reference any EU we don`t want in there.
To tyle jeśli chodzi o legendy i przemycanie. Znając ludzi, którzy to robią, to pewnie będą przemycane rzeczy, bo oni się nie skapną. Wygląda na to, że grupa trzymająca kanon teraz będzie robić za rzeźników, którzy zabijają jego resztki.
Burzon napisał:
Teraz jest szansa na coś lepszego.
Nie podzielam Twojego optymistycznego punktu widzenia. I tu powiem, że życzyłbym wszystkim, by wyszło na Twoje.
Co prawda książki młodzieżowe to sugerowały, ale dorosłe nowe EU robią dokładnie te same osoby, które się tym zajmowały przedtem. Szczytem kretynizmu jest motyw z "Empire and Rebellion", to generalnie niestety dużo mówi nam o grupie trzymającej kanon. Więc ja nie widzę żadnych szans na nagłą poprawę jakości. A obecny casus powoduje, że nie mam gwarancji, że za ileś lat, znów nie będzie rzezi niewiniątek. Ale wrócę do jakości. Obecna jakość tak spójności, jak i jakości samych powieści mnie męczyła jużod dłuższego czasu. Skoro robią to te same osoby, nie wierzę, że to się nagle zmieni i dostaniemy książki o 2-3 poziomy lepsze. Ergo, ja nie mam tu już czego szukać (w sumie nawet nie wiem, czy chcę, ale to chyba lata przyzwyczajenia). Ulżyło mi, że "Kenobi" mi już przepadł, ale jak mam wybierać między legendą o Kenobim a kolejną książką Johna Jacksona Millera, która tym razem póki co jest kanoniczna (ale stylu nie zmienił, a on mi nie odpowiada), to wolę obejrzeć sobie jeszcze raz epizody lub TCW jak już wyjdzie 6 sezonów na BD, a z książek sięgnąć po coś dobrego (bez znaczka SW). Bez zmiany ludzi - Hidalgo, Chee, Shapiro, Heddle, nie mówiąc o autorach, nie ma szans na powiew świeżości i nagły wrzost jakościowy. Bo to wymaga olbrzymiej pracy, a tu mamy nastawienie na szybki zysk. Przez jakiś czas nie będzie tylko problemu z nowym kanonem, ale przy tych ludziach u sterów nie wierzę, że to się za kilka-kilkanaście lat nie rozjedzie i nie zacznie kolidować z pomysłami na nowe filmy. Dziś mi jest oczywiście bardzo smutno i jestem tym przybity, ale za kilka miesięcy, górę weźmie nade mną ta część, która chciała by kanon skasowali i mnie na zawsze od niego uwolnili. Ot tych książek i komiksów. Liczyłem, że zostawią mi starą Republikę i będą ją dalej powolnie rozwijać, zrobili inaczej, co boli. Ale w sumie dobrze, że wywalili wszystko jak leci. Trzeba teraz obejrzeć ANH i scenę z Lukiem, który ostatni raz spogląda na spalone domostwo Larsów. I iść dalej. Nie odwracać się za siebie (jak mówiła Shmi do Anakina) i iść dalej. A to znaczy, że w mojej dalszej drodze fana nie będzie miejsca na EU. Więc ja tylko nie wierzę, że nowe EU nagle będzie lepsze. Dla mnie w odbiorze będzie dużo gorsze, bo za bardzo przeżarło mnie stare. Zresztą nie wiem, czy w sobie siłę by próbować. Dlatego najlepiej jest to po prostu zostawić. Jedno i drugie EU. Tu akurat zrobili mi przysługę, ale w taki sposób, że muszę do tego dojrzeć.
A i czekam na ten wpis o uniwersum Marvela, choć wątpię by to do mnie trafiło, bo ja fanem komiksów nie jestem. Duża szansa, że mnie zniechęci do komiksów jeszcze bardziej niż dotychczas . Ja raczej siedzę w uniwersach książkowych, które potrafią mieć nawet kilkadziesiąt lat więcej niż SW i nadal mieć jeden, w miarę spójny kanon .
Natomiast optymistyczna myśl na dziś. Dzięki Disneyowi mam mnóstwo miejsca na nowe fajne książki (nie SW), a Tolkien, Dick, Diuna, Feist i Martin właśnie zajeli najbardziej eksponowane miejsce (do rana okupowane przez legendy ). Może jeszcze Simmonsa na przód gdzieś wystawię . Ale jak to mówią, coś się kończy, a coś się zaczyna.
-We would not have the new book reference any EU we don`t want in there.
To tyle jeśli chodzi o legendy i przemycanie.
________
Nie rozumiem, przecież to oznacza tylko tyle, że będzie kontrola nad nawiązaniami. Innymi słowy jeśli do czegoś nawiążą, to znaczy, że naprawdę tego chcieli.
Ja to widzę tak. Ci sami ludzie gwarantują, że to nadal będą Gwiezdne Wojny. Natomiast zupełnie nowe warunki pracy dają nadzieję, że w książkach jednak spróbują zrobić coś świeżego i fajnego. Inna sprawa, że podstawową rzecz jaką powinni się zająć to uzupełniać książkami tajemnice międzyfilmowe, oraz wewnątrzfilmowe. Czyli z grubsza to, do czego EU przede wszystkim służy i w czym IMO sprawdza się najlepiej.
Sprawa trylogii starej trójki jest nieszczęśliwa, ale zdaje się, że zaczęli opracowywać tę trylogię jeszcze przed Disneyem, a prace przy książce o Luku trwały już podczas przygotowań do Epizodu VII, więc tu jakieś wytłumaczenie tej afery może być.
Natomiast co do jakości EU, nie wiem, może ma to coś wspólnego z wiekiem, albo stażem przeczytanych książek. Ze mną jest tak, że jak z 10 lat temu ktoś mówił, że EU to sam szit i niewiele jest w tych książkach rzeczy wartościowych, to gorączkowo się nie zgadzałem. A potem przyszło Dziedzictwo Mocy i szósty tom Inferno, który mnie całkowicie zamulił. I zaczął mi się kryzys. Coraz nowsze książki przynoszące coraz mniej radości. W ostatnich miesiącach usiłowałem czytać „Żadnych jeńców”, „Odpływ” i „Skok millenium” i za każdą próbą wymiękam po kilku stronach. Zero życia, po prostu nic interesującego. Z drugiej strony to może jednak mniej wiek, a bardziej jakość, bo niedawno wróciłem do „Punktu Przełomu” i ponownie się zachwyciłem. Absolutnie. Następnie sięgnąłem po „Ja Jedi” i wciągnąłem się natychmiast na kilka rozdziałów. Takie powroty do starych klasyków utwierdziły mnie w przekonaniu, że mogą być jeszcze dobre książki SW.
PS. Obejrzyj sezon 6 TCW jak najszybciej, bo jestem ciekaw Twojej opinii na temat odcinków z Yodą.
PS2. Johna Jacksona Millera autora książek lubię dużo bardziej niż autora komiksów, więc Kenobiemu na pewno dam szansę. Z resztą recenzje miał dość pozytywne.
PS3. Dobrze rozumiem tę smutną ulgę związaną z listą książek do przeczytania, bo jednak doba ma ograniczoną ilość godzin. (A depresja rośnie )
Widzę, że wiele osób cały czas się zastanawia. Żadna obecnie książka, komiks, gra czy przewodnik nie są kanoniczne. To wszystko funkcjonuje teraz jako "Legends" i Lucasfilm traktuje to po prostu jako bazę gotowych pomysłów, które mogą wyciągnąć. Jeżeli będą chcieli Revana, to mogą go gdzieś umieścić, ale będzie to nowy Revan i nie sprawi to, że KotORy czy TOR nagle staną się kanoniczne. Plagueis, Labirynt zła, trylogia Bane`a, Maska kłamstw - nie ma znaczenia, wszystko to teraz "Legends". Postaci Plagueisa i bane`a istnieją w SW w takim stopniu, w jakim pojawiły się w filmie/TCW. Czyli Plagueis jest znany tylko z opowieści Sidiousa, Bane pojawił się tylko w TCW. Wszyscy psioczyli na TCW, że przerobiło na swoją modłę Dathomirę, Mandalorian, teraz okazuje się, że to jedyne źródło informacji na ich temat, które będzie brane pod uwagę. Czyli w sumie jeszcze gorzej, ale co poradzić...
Pisarze tacy jak Luceno, Miller, Zahn będą moim zdaniem przemycać po kawałeczku stare EU do nowego, a przynajmniej będą pisali z szacunkiem dla fanów - czyli dopóki same filmy czegoś nie rozwalą, oni będą pisać tak, jakby tamte książki dalej były w kanonie - bo czemu nie. Disney może tego nie uznawać a fani nie dostaną w twarz... jeszcze bardziej. Przynajmniej taką mam nadzieję. Bo jak się okaże, że nowy kanon od razu zaczyna się wykluczać ze starym... Tak czy siak ja swoje zaległości mam zamiar nadrabiać - kupię zaległe książki, przeczytam to, co czeka na półce, poskrobię coś na Ossusie. A kolekcja jest dla mnie jeszcze cenniejsza niż dotychczas - kupiłem bo chciałem, bo mnie interesowało, co to kogo obchodzi, że filmy mogą z tym kolidować. Spójny kanon daje dużo frajdy, ale przecież Legends jest spójne samo ze sobą (o tyle o ile).
Inna sprawa - komiks o Maulu (Sons of Dathomir) będzie kanoniczny.
Swoją przygodę z EU zacząłem dość późno, bo dopiero po premierze Zemsty Sithów. Owszem czytałem TM-Semicowskie Dark Empire w `97, ale wtedy SW jakoś mnie nie pochłonęło. Od momentu przeczytania Zemsty Sithów, zacząłem rozumieć że filmy zawierają relatywnie mało informacji i w niektórych miejscach nie są wiarygodne. Chodziło tu głównie o przejście Anakina na CSM. Potem przeczytałem Labirynt Zła i Ciemnego Lorda i pochłonęło mnie bez reszty. Przez te 9 lat pochłonąłem naprawdę wiele z istniejącego EU i ciągle było mi mało. Okres pomiędzy 2006 a 2010 uważam za najlepszy okres rozwoju EU. Niestety, w latach późniejszych zaobserwowałem wyraźny spadek w jakości powstającego EU. Najbardziej było to widoczne w komiksach Dark Horse`a - Zamiast 4 solidnych serii jakie ukazywały się w tych czasach postawili na mnogość i często miałkość serii które kończyły się po jednym-dwóch story arcach. Zamiast KOTORA, Legacy dostaliśmy Knight Errant, Star Wars Braina Wooda, Jedi - The Dark Side itd. Książki również zaniażły lotu po świetnym jak dla mnie LOFT dostaliśmy wtórny FOTJ, przeciętne Crucible, Scoundrels... Drugie TFU też było zaledwie bladym cieniem pierwszego... jedyne dobre co spotkało SW w tym okresie to TOR i materiał z nim związany (w tym Dawn of the Jedi). Ale jedno było już dla mnie jasne EU zaczęło spadać na jakości, tracić świeżość. Stało się jasne że jego twórcy nie mają już pomysłów co dalej z nim robić
Decyzja podjęta przez tzw. Story Group ma dwie strony. Niczym Moc - tą jasną i tą ciemną. Z jednej strony, tej jasnej, takie posunięcie było logiczne. Eu było już tak rozległe że wątpię ze istnieje ktoś kto jest w stanie to wszystko samodzielnie ogarnąć. A Star Wars to jednak przede wszystkim filmy. Tak zawsze było i będzie. I niestety części z nas to umknęło. Inna sprawa że ten "lekki reboot" jak nazwał bo Burzol może przynieść franczyzie same korzyści, gdyż jest tym czego potrzebowała - powiewem świeżości. A nauczeni doświadczeniem wiemy że tego typu zabiegi wychodziły podobnych do SW fikcyjnym na dobre.
Jest oczywiście też druga strona medalu, ta bardziej osobista. O ile reboot wyjdzie samemu SW na dobre o tyle nie mogę powiedzieć tego z perspektywy wieloletniego fana. To co pociągało mnie w SW to brak ciągłych rebootów, multiwersów itd. To była jedna ciągła linia czasowa, jeden timeline. Człowiek na prawdę poświęcił wiele czasu na zgłębianie tego, o pieniądzach już nie mówic. I teraz okazuje się że to wszystko idzie między bajki. Kiedyś próbowałem wytłumaczyć laikowi kwestię kanonu w SW - "Wyobraź sobie historie XX w masz czery daty, 1914,1918,1939, 1945 to są właśnie epizody. Wszystko co wiesz z historii XX wieku było opisane w książach, komiksach itd. A tu nagle okazuje się ze Niemcy zaatakowali ZSRR już w `39, a "Zimnej wojny" nie było. Czy po tym wszystkim dalej chciałbyś się zagłębiać w historię XX wieku?" Bo ja tak właśnie się teraz czuję... po co mam dalej ogarniać EU skoro nie będzie to miało nic wspólnego z tym EU które ja pamiętam i znam. Owszem, dla młodszych, nowszych fanów to lepiej bo nie muszą przedzierać się przez tony książek komiksów czy gier. Ale dla mnie to straciło już sens. Bo nie mam pewności czy nowy kanon nie będzie zastąpiony przez jeszcze nowszy przy okazji jakichś Spin-offów itd. Nikt mi nie zabierze tego co przeczytałem i co zebrałem przez te wszystkie lata, ale nie mam zamiaru już się zagłębiać w to nowe EU. Filmy i Rebels na pewno obejrzę, bo mimo wszystko to Star Wars a marka zobowiązuje. Jestem pewien że przez tą decyzję zainteresowanie EU spadnie do czasu jeśli (o ile) wykształci się nowe, a to które wczoraj poszło do lamusa budowane było przez 35 lat.
Podsumowując:
Decyzja o kasacji dotychczasowego EU
- dobra z punktu widzenia franczyzy Star Wars i nowych pokoleń fanów
- zła z punktu widzenia wieloletnich fanów którzy zżyli i włożyli potężne pieniądze w gadżety związane z EU.
Walt Disney się teraz w carbonit`cie przewraca.
Odkąd poinformowano o tym, że powstanie EVII wiedziałem, że część EU ucierpi na tym, pytanie tylko było jak duża część. Z początku bałem się, że będzie to raczej większa część, później wraz z powstaniem grupy "kanonicznej" i opadaniem emocji, zaczynałem wierzyć, że postarają się jak najlepiej wpasować nową część w istniejącą całość. Owszem, trzeba będzie w pewnym momencie postawić kresę, może jeszcze przed NEJ i wyciąć wszystko co było później, może ew. kilka wcześniejszych książek anulować, ale większość zostanie... tak się nie stało. Szok? Chyba nie. Natomiast na pewno smutek i żal, że nie chciało im się popracować nad uwspólnieniem nowych filmów i EU jakie znamy.
Filmy były tym, co mnie do świata Gwiezdnych Wojen przyciągnęło, bez nich by mnie tu nie było. Ale to olbrzymie EU sprawiło, że przez lata swoje fanostwo pogłębiałem. EU, które rozwijało historie opowiedziane w filmach, dzięki któremu poznawałem dalsze losy bohaterów, lub historie dziejące się wcześniej. I w pewnym momencie można powiedzieć, że czułem się bardziej fanem EU niż filmów, gdy tych filmów nie było. Cieszyłem się, że ta wizja (mimo pewnych rozbieżności) jest na tyle spójna, że przez 35 lat mamy jedno rozwijane uniwersum. A teraz, zamiast dalszego rozwoju uniwersum, dowiaduję się, że będzie tworzona historia od nowa. To jest coś co zawsze odrzucało mnie od zagłębienia się w świat Marvela czy DC - opowiadanie wielokrotnie tych samych historii, w postaci różnych uniwersów z tymi samymi bohaterami. A teraz otrzymałem dokładnie to samo w SW.
Nie podoba mi się, że czytając książkę mam się zastanawiać czy historia w niej przedstawiona i profil postaci rozwijają linię czasową "Legends" czy "kanoniczną". A tym bardziej pamiętać co, gdzie się działo, żeby móc wyłapać smaczki, bawić się bardziej czytaniem. Serie książkowe zawsze przyzwyczajały mnie do tego, że rozwijają ten sam świat, a nie kilka różnych światów z tymi samymi postaciami. I takich serii czytałem sporo, choć żadna nie była skali takiej jak SW - to też był pewien fenomen, wielkości tego świata.
Szkoda, że grupa "kanonizacyjna" zamiast przyłożyć się do swojej pracy, przewertować te pozycje i wywalić te co się nie będą z filmem zgadzały wolała wywalić wszystko. Jak dla mnie to nie jest rozwiązywanie problemu ew. niespójności, to ucieczka od tego problemu najprostszą możliwą drogą. I do tego w żaden sposób nie gwarantującą, że ta historia się nie powtórzy ponownie. Bo za kilka lat jakiś spin-off może nie zgadzać się z nowym "kanonem" - co wtedy wyleci, spin-off mogący przynieść setki milionów zysku czy nowy "kanon"?
Zastanawiałem się dziś.. co dalej? Wiem, jedno, zeszła ze mnie presja. Wewnętrzna, hobbistyczna presja, zbudowania kolekcji wszystkich książek (z których niewiele mi brakuje) i przeczytania ich (z czego brakuje mi jeszcze mniej). Nie mówię, że nie sięgnę po nowe pozycje, bo sięgnę po nie. Ale w przeciwieństwie do dotychczasowych zarówno kupować jak i czytać będę wybiórczo. Z chęcią bowiem przeczytam nową książkę Luceno, którego lubię ale już następnej książki J.J. Millera kupować i czytać zamiaru nie mam - zbyt słabym autorem jest i zbyt się męczyłem czytając jego poprzednie pozycje, żeby się dalej do tego zmuszać. Wiele z tych pozycji było zwyczajnie słabych i jeśli straciłem jedyny powód dla którego brnąłem przez nie to mogę ten sam czas spożytkować na czytanie lepiej napisanych rzeczy, spoza SW.
Amen. Dokładnie to samo mam na myśli. Tylko nie mogłem się zdobyć, aby to napisać. Wyręczyłeś mnie... dla mnie coś się skończyło, na pewno nie mam zamiaru obcować z nowym kanonem i nowymi filmami. Na mnie już nie zarobią. Szkoda... liczyłem, że będę dzielił tę pasję z moimi dziećmi. Najpierw zniszczyli jedno uniwersum, a teraz kolejne.Przykra sprawa
założyłbym i pisał z Zibim i Matim, ale... tymczasem (nie wiem czy to stare i nieaktualne czy...)
https://twitter.com/jenheddle/status/459804317357076480
Joey
so will we be getting a list of ANY books considered canon? Maybe Plagueis? Or is it just the movies, Rebels and Clone Wars?
Jennifer Heddle
Movies, Rebels, Clone Wars, and all content (books, games, etc) moving forward. But EU still exists as a resource.
Co to znaczy resource? Co to znaczy w tym przypadku
Brad Ketchmark
Is KOTOR, Darth Bane, and Darth Plagueis all being wiped?
Jennifer Heddle
They are now "Legends" but remember Darth Bane and Darth Plagueis are canon characters created by George.
I znowu to pokazuje cały p*nik SW - ma być nowy kanon, reszta to... bagaż pomysłów, ale jednak coś tam wymyślił Wspaniały Dżordż (Plag jest w EIII ale Bane?), więc to uznajemy, chociaż opchnął firmę i ma się nie wtrącać, zostać w garażu i sklejać model?
Czy tylko mnie się wydaje, że oni tak naprawdę sami nie wiedzą jak ma być?
Przecież tam siedzą ludzie, którzy dostali zadanie w firmie w stylu "zrób porządek", oni nawet się nie pofatygowali żeby uzyskać opinię kilku osób z Fandomu, czy kogoś zatrudnić. Każdy przeciętny wookiepedysta by im w 3 godziny napisał, że wystarczy anulować naprzód te i te pozycje a resztę zostawić i już.
Lord Bart napisał:
Czy tylko mnie się wydaje, że oni tak naprawdę sami nie wiedzą jak ma być?
-----------------------
Na to wygląda Chociaż ze wszystkich informacji może wynikać że dotychczasowe EU w świecie SW dalej funkcjonuje, ale na zasadzie właśnie "legend". Teraz zamiast oficjalnej historii przykładowo Revana mamy "legendę o Revanie", coś w niej może być prawdą, coś może być ściemą, a z czasem być może powstanie nowa oficjalna historia. A samo "Legends" pewnie będzie funkcjonowało na zasadzie powieści w powieści, czy czegoś podobnego. Ja tak tutaj odczytuję słowo "resource". Ot, takie istniejące wewnątrz uniwersum opowieści, historie o znanych osobach, mity o przeszłości, holoseriale o najazdach obcych z innej galaktyki Co im będzie pasowało, wyciągną i przerobią na nową oficjalną historię, a stare EU stanie się jakby opartą na niej "wewnątrzuniwersową" fikcją
Resource oznacza w tym przypadku, że EU zostało zdegradowane do roli worka z pomysłami. Poprzeglądałem twittery bajery kilku osób z Lucasfilm, Story Group, autorów i wszyscy powtarzają w kółko jak mantrę, że EU poszło do kosza, ale nie poszło, bo mogą coś wrzucić do nowego do kanonu. To takie zaklinanie rzeczywistości i robienie dobrej miny do złej gry, bo w praktyce oznacza to tyle, że jak komuś się zamarzy, może sobie wstawić do nowej książki postać ze starego EU, ale nie sprawi to, że wcześniejsze materiały będą kanoniczne - tak jak obecność Bane`a w TCW nie sprawia, że trylogia Karpyshyna jest częścią kanonu. A z tego co pisze Heddle to Story Group pilnuje kanonu tak bardzo, że Luceno czy Zahn nie będą mogli ot tak sobie czegoś wrzucić. Przecież teraz wszystko ma być spójne, więc ktoś musi na to wyrazić zgodę.
I boli mnie to o tyle, że Leland i Hidalgo w ostatnim czasie całkowicie stracili na wiarygodności. Ich wkład w porządkowanie tego wszystkiego jest olbrzymi (chociażby świeżutki Essential Reader`s Companion), ale ostatecznie są tylko pionkami i robią posłusznie to, co przychodzi z góry. Abrams to tylko reżyser i to na razie jednego filmu, Kasdan czy reszta też pewnie nie maja wiele do gadania. Na moje oko osobową odpowiedzialna za to, co się dzieje jest Kathleen Kennedy - ona stoi nad EU, Lucasfilmem, Story Group, nowymi filmami, kanonem. Kennedy do spółki z decydentami Disneya. Podejrzewam, że Hidalgo czy Leland chętnie by uratowali co się da, ale ostatnio są bardzo niemrawi i mają mało do powiedzenia - co pokazują lakoniczne i wymijające odpowiedzi Lelanda w sprawie (nieistotnych już) retconów TCW czy beznadziejna chronologia odcinków TCW, która jest gorsza od 90% fanowskich tworów.
Najbardziej boję się tego, że to gadanie o spójności to taki pic na wodę i Story Group to tacy goście od czarnej roboty i sprzątania bajzlu. Oficjele powtarzają do znudzenia, że skasowanie EU to wielki sukces, bo spełniają marzenia sprzed 20 lat o spójnym kanonie, gdzie wszystko jest równe. Tak jakby nie dało się tego zrobić BEZ wywalania wszystkiego w próżnię. Tak jakby współpracy poszczególnych ekip nie można było połączyć bez tego bajzlu.
Ale tak jest prościej i taniej.
Było to do przewidzenia. Uniwersum zostało wykupione przez inwestora, który chce tylko i wyłączanie zarabiać na najbardziej rozpoznawalnych motywach, przy jak najbardziej masowej publiczności, produkując film przede wszystkim dla młodego pokolenia i biorąc do tego reżysera, który nijak do klimatu Star Wars nie pasuje. Musieli więc zrobić reset żeby przerobić uniwersum na swoją modłę, a będzie to mix klimatu Disneya z pomysłami Abramsa.
Mam nadzieję, że Lucas wyleczył swoje kompleksy, bo w ostatnich latach było widać jak on i Filoni męczą się z kanonem, próbując wpasować w to wszystko śmieszną historyjkę o Ahsoce i odrzucając o wiele lepsze od swoich dziecinnych pomysłów książki i komiksy.
Gdy zostałem fanem Star Wars najbardziej podobała mi się właśnie ciągłość, spójność i konsekwencja uniwersum, to, że nie kończy się ono na samych filmach, które swoją drogą opowiadają dość prostą historię. Przez lata tworzenia EU można było zająć się odrębnymi okresami historycznymi uniwersum a i tak pozostawać w głównym nurcie. Przez ostatnie lata jako mistrz gry głównie zajmowała mnie epoka Starej Republiki, która Lucasowi zawdzięcza niewiele a która jest o wiele ciekawsza od kolejnych historii pomiędzy epizodem 4 a 6, czy historyjek w stylu Star Wars Rebels. Kiedy jednak zaczęło wychodzić TCW widziałem, że Uniwersum jako spójna całość obraca się w ruinę i moje `fanostwo` powoli wygasło. Po prostu przeczuwałem to co się wydarzy i wiedziałem jakie są intencje Disneya. Z dziecinnych historyjek, które zaczęły królować w uniwersum (jak TCW) po prostu wyrosłem a nowe epizody nie zapowiadają niczego ciekawego.
I dlatego nie czekam na nowe epizody. A stare EU zawsze będzie mnie dla najciekawsze i pasjonujące w swojej różnorodności
Zmodyfikowanie, ewentualnie usunięcie okresu po RotJ jeszcze bym zniósł. Ale kasacja całego EU... i zostawienie jeszcze tego nieszczęsnego TCW w kanonie... masakra. Mogli by oszczędzić KotOR`a (tutaj zaczęła się moja dojrzała miłość do SW), wyśmienitą trylogię Bane`a... no i Dartha Plaguies`a.
Może by tak uwiecznić ukochanego Ossusa z jeszcze starym, dobrym EU na naszych komputerach?
http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/18925
Ale Ossus ze starym, dobrym EU się nigdzie nie wybiera Wszystko co jest teraz w Bibiliotece będzie tam dalej.
Z drugiej strony to wszystko ma plus. Przynajmniej Star Wars: Holiday Special się nie wydarzyło. To mnie jakoś pociesza...
Naprawdę szkoda, że całe 37 lat SW zostaje zdegradowane do poziomu alternatywnego, nieważnego uniwersum.
Sam jestem fanem z tego młodszego pokolenia, ale wiele historii ze starego EU ma dla mnie wielką wartość. Chwile z niektórymi książkami były naprawdę piękne. Dlatego właśnie takie serie jak X-Wingi, Trylogia Thrawna, czy Trylogia Bane`a jeszcze przez długi czas pozostaną na mojej półce.
Nie mam zamiaru jednak, jak niektórzy, odciąć się od "nowego SW". Chętnie przeczytam nowe książki Luceno i Kempa (w nich nadzieja na to, że nowe EU będzie COŚ warte), z ogromnym zainteresowaniem obejrzę nowe Epizody.
Mimo tego Di$ney i tak na zawsze będzie dla mnie przykładem typowej korporacji, która prawdziwych fanów ma w tylnej części ciała.
PS Mój pierwszy post na Bastionie, szkoda tylko że w takich okolicznościach.
Czy gdzieś już było oficjalnie powiedziane, że gry nie są wliczane do Legends? Bo jeśli jednak są, to jestem ciekaw przyszłości SWTOR. W tym momencie, teoretycznie, Bioware ma całkowitą dowolność w kreowaniu świata w swoim MMO, bo to i tak nie jest kanoniczne Ciekawe jaką drogą by podążyli w takiej sytuacji.
Nie są kanoniczne tak samo jak wszystko inne, choć sytuacja TORa jest ciekawa, bo to produkt wciąż żywy i rozwijany. Będzie to pewnie funkcjonowało na takiej samej zasadzie jak teraz, a fabularnie będą się trzymać starego kanonu, skoro gra do niego należy. Chociaż na fabularne rozszerzenia to już bym nie liczył.
Ale ten ostatni dodatek został przez nich zatwierdzony czyli jest chyba kanoniczny.
Po primo - obecność Story Group w napisach końcowych nie musi oznaczać zatwierdzenia w kanonie.
Po drugie - to było przed oficjalnym resetem i w sumie nie miałoby zbyt wiele sensu. Skoro leci tyle rzeczy, czemu miałoby zostać MMO, które zawiera info z Kotorów, TotJ, DotJ i generalnie narzuca kawał historii?
Szczerze to oblewam takiego newsa moczem dopóki nie pojawią się bardziej konkretne potwierdzenia tego stanu rzeczy. Myślę że skoro w listopadzie wychodzi dla mnie taki przysłowiowny "Must have" w postaci "Tarkina" autortswa Luceno to wtedy zobaczy się czy książka zostanie całkowicie pozbawiona nawiązań do znanego EU, co w wypadku TEGO autora średnio wierzę.
Dzień jest zachłodny na rozrywanie szat, stąd lepiej poczekać z zabawą w Rejtana. Za pół roku będzie już lepiej widać jak stoją sprawy i wtedy na spokojnie ocenię czy już E7 całkowicie olać. Może jednak te wieści są tylko takim testowaniem nastrojów wśród części targetu nowych filmów.
A jeśli już to nic na siłę i nie będę łykał każdego nowego gówna jak pelikany rozkochane w szitach pokroju TCW. Z powodu jakiegoś szitu na miarę "Szajsvengers" nie zamierzam rozstawać się z Galaktyczną Wojną Domową, kampanią Thrawna, przygodami Katarna lub Kanosa i td. Nic na siłę .
Może i trollowanie profilu tej korporacji to dziecinada, ale... who cares?
http://s14.postimg.org/yssupx0xt/Disney.jpg
Myślę sobie, co to w ogóle znaczy wyrzucić kanon?
przecież nie da się go usunąć z myśli tych wszystkich starych autorów, którzy będą nad nim pracowali. Nie da się tak po prostu zacząć od nowa, to niemożliwe. Wymagałoby to całkowitej wymiany całej ekipy, a na to się nie zanosi. Gdyby nie rebranding, to pomyślałbym, że wszystko działa na zasadzie, że nie przejmujemy się EU, potem się całość poskleja. Ale jest rebranding, więc tak nie jest. Całość sprawia wrażenie, jakoby garniturom EU było obojętne, a decyzję podjęli bo była najłatwiejsza. Może, więc książki i komiksy nie generują takich dużych dochodów? Bo jeżeli za wszystkim szłaby rzeczywista chęć zmiany EU, to starzy autorzy by wylecieli. Chyba, że mają oni kontrakty czasowe, nie na poszczególne pozycje.
Mistrz Jedi Radek napisał:
Może, więc książki i komiksy nie generują takich dużych dochodów?
-----------------------
Akurat to jest coś o czym wiele razy pisałem. Książki i komiksy się kręcą, ale to nie jest wielki biznes w porównaniu z resztą. To biznes z punktu widzenia Del Reya czy Dark Horse`a, ale wpływy dla Lucasfilm/Disneya są na tyle małe, że nawet jak Iger, Kennedy czy Horn wytną w Excelu tę kolumnę to i tak tego nie odczują. Dlatego zabili EU, dla kasy.
Tak a propos ostatecznego rozwiązania kwestii kanonu, to zastanawiam się co z ossusem? Nic nie zginie, to jasne, ale ciekawi mnie, jako to wszystko zostanie podzielone. Będą jakieś osobne podstrony dla nowego kanonu? Ledwo wrócili, a tu taki burdel
Szczerze? Płakać mi się chce. Tak dosłownie. Disney dla łatwiej kasy z 3 nowych filmów i jakiegoś serialiku uwalił całe Expanded Universe. Tyle niesamowitych historii i przeżyć. Ja wiem, że one nie umierają, ale jak sobie pomyślę, że wspaniałe powieści o Eskadrze Łotrów czy o Thrawnie, czy dzieła Stovera są przez ignorantów i debili z Disneya wyrzucone na śmietnisko historii to mi smutno. Wiem, że wielu z was traktuje to mniej poważnie, mniej dosłownie Zrozumcie jednak, że historie opowiedziane w setkach komiksów i powieści są dla mnie i pewnie wielu fanów tak samo ważne, a może nawet ważniejsze niż filmy. Han Solo, Chewbacca (ten sam, na którego spadł księżyć!), Luke, Leia, Lord Vader itd, żyli tak długim życiem, że 6 filmów Lucasa było tylko którtkim epizodem świata Star Wars. Dzisiaj Disney, dla pieniędzy uśmierca to. Już nigdy powieści i komiksy nie będą miały takiej samej wymowy. Może się mylę, ale jest mi smutno. Wiem, że nie pójdę do kina na disneyowe SW, bo nie zapłacę tym idiotom za zniszczenie świata, który dzięki Lucasowi trwał przez pokolenia. Jest mi niesamowicie smutno. Gwiezdne Wojny już nigdy nie będą takie same. Pierwszy raz w życiu odechciało mi się. Szkoda.
Teraz jak będę chciał zobaczyć jakiś film Disney`a, to na torrenty. Tak żeby mieli mniej kasy. :{
Asturas napisał:
Wiem, że nie pójdę do kina na disneyowe SW, bo nie zapłacę tym idiotom za zniszczenie świata, który dzięki Lucasowi trwał przez pokolenia. Jest mi niesamowicie smutno. Gwiezdne Wojny już nigdy nie będą takie same. Pierwszy raz w życiu odechciało mi się. Szkoda.
-----------------------
I pod tym mogę się podpisać w 100%, nie jestem załamany bo spodziewałem się tego od dłuższego czasu, ale i tak - jest przykro. Poświęciłem na tą pasję przeszło dekadę swojego życia, więc nie sposób nie odczuwać smutku wiedząc, że to się kończy. Dla mnie Star Wars z dniem wczorajszym umarło, to była wspaniała saga rozwijana przez przeszło 30 lat, i wciąż zamierzam kompletować te książki, komiksy itd. których wciąż nie mam, ale niczego nowego już nawet kijem nie tknę. Kij, że wracają znani i lubiani autorzy jak Luceno, to jest właśnie to przekroczenie zakazanej linii, po której dla mnie nie ma odwrotu. Szczam ciepłym moczem na nowe filmy, książki, komiksy, mam nadzieję że to wszystko będzie niesamowitą chałą która ośmieszy tą markę w oczach świata tak, jak zniechęciło mnie do Star Wars w dniu wczorajszym. Dalej uwielbiam NEJkę, X-Wingi, Republic, Crimson Empire, TotJe itd., to się nigdy nie zmieni, ale to, co nadejdzie... lepiej, gdyby nie powstało już nic, naprawdę.
Ma to swoje pozytywne strony: ile ja pieniędzy i czasu poświęciłem i dalej poświęcałbym na Star Wars... a tak, będę mógł się zająć innymi rzeczami.
A żebyś Shedao wiedział. Dozbieram sobie książki, a także komiksy, te wydane jeszcze przez Dark Horse. I przynajmniej nie muszę się denerwować, że oddano komiksy Marvelowi. Ile kasy się oszczędzi. Ileż to ja rocznie wydawałem! Moja półka z TPB jest warta dobre 1000 euro, o książkach nie wspomnę. Teraz będzie spokój.
Mam przy okazji pytanie. Czy jak już od września zaczną wydawać książkowy Disneyowy Kanon i od 2015 Marvelowe Disneyowe SW, to czy dalej będą też nowe powieści z właściwego, dotychczasowego Expanded Universe? Czy EU rzeczywiście umiera od 2015 (tylko ostatnie zapowiedziane książki i komiksy od DH?)
Tego jeszcze nikt nie wie. Choć osobiście nie spodziewałbym się iż wydadzą coś nowego z logiem Legends... fuj... fuj... fuj... Raczej trzeba się nastawić na to iż będzie tylko Disney EU wydawany.
Chyba, że Legends będzie miało lepsze wyniki sprzedażowe niż Miki Eu to może i zaczną wydawać i... nie ma co gdybać. Na dziś dzień masz Legends, które się kończy i nie będzie rozwijane i Donald EU nowe ładne i jedyne właściwe
swiete slowa, mialem isc na kapitana ameryke do kina ale nie dam draniom zarobic, moze to niewiele ale w ten sposob glosuje na ``nie`` swoim portfelem, pewnych zeczy sie nie wybacza
ach, ja akurat byłem na Kapitanie wczoraj, nim ogłosili wieści... to się dopiero nazywa peszek
to do tego się przyłączam. Niewiele mi brakowało, ale teraz dodam ideologię i będę pilnował by tych filmów nie oglądać. Komiksów i tak nie czytałem .
To ja też się przyłączam
Haha. To była moja pierwsza myśl jak przeczytałem temat o kasacji EU. Zero nowych książek, zero nowych filmów. Życzę im z całego serca, żeby nowy epizod okazał się niewypałem i stracili na tym kupę kasy. Kretyni nie zdają chyba sobie sprawy z tego, że kasę produkowali im fani GW. A teraz stracą znaczącą ich liczbę
Ale pamiętajcie o tym że filmy o Spider-Manie i X-Meni nie są tworzone przez Di$neya.
Logo Marvel jest? Jest to Miki swoje tantiemy dostaje. Więc i je będę bojkotował
Logo Marvela jest, ale Disney nie dostaje żadnych tantiemów (jak już to tylko ze swoich Thorów, Iron Manów i innych. Znaczna część Marvela została kupiona przez Disneya, ALE Spider man należał i należy do Sony, a X-Meni do Tweentieth Century Fox. Ani Sony, ani Fox nie płaci Disneyowi, a Disney nie płaci tamtym. Trzy wytwórnie robią sobie swoje filmy z Marvela i robią trzy odrębne uniwersa. To tak jakby ktoś nie wiedział.
Fani Gwiezdnych Wojen. Żucają Star Wars od 1977 roku.
To prace Shabbiego też są teraz Legends?
Przynajmniej teraz naprawdę wiemy co rancor zrobił z tą niewolnicą w połacu jabby xD.
w naszym światku. I ja postanowiłam w końcu coś napisać. W dużej mierze zgadzam się z tym co napisał wyżej Burzol. Rozumiem dlaczego twórcy tak zrobili, choć bardzo żałuję, że nie postawili na delikatniejsze rozwiązanie.
Mimo, że spodziewałam się cięć w EU, to jednak news był mocnym momentem. Choć w pierwszej chwili podeszłam do niego spokojniej, niż większość. Później poczytałam kolejne doniesienia o info z twitterów i zrozumiałam, że sprawa jest bardziej poważna niż sądziłam. Ale jednak staram się nie poddawać złym myślom i pamiętać o zasadzie "pożyjemy zobaczymy".
Wydaje mi się, że przede wszystkim musimy poczekać, żeby zobaczyć jak to wyjdzie w praniu. Dopiero jak pierwsze książki, komiksy, serial trafią nam w ręce, będziemy wiedzieć jak to naprawdę będzie wyglądało.
Ciężko mi sobie wyobrazić żeby pisarze, którzy tworzyli w starym kanonie nagle mieli wymazać wszystko z głowy tworząc nowe książki. Myślę, że nie będą one powstawały w pustce, a autorzy jednak będą sięgać po wiele elementów już nam znanych. Wydaje mi się mało logiczne i prawdopodobne wymyślać od nowa wszystkie pojazd, rasy, planety, kiedy ma się już tak bogatą bazę. Owszem na historię galaktyki i postacie to będzie miało o wiele większy i pewnie czasami tragiczny wpływ, ale nie na cały świat. Tymczasem niektórzy zachowują się trochę tak jakby nagle z całych Gwiezdnych Wojen ostał się tylko Darth Vader.
Rozumiem tych, którzy z EU są związani bardziej niż ja (choć jednak niektóre reakcje wydają mi się ciut zbyt histeryczne). Tak naprawdę teraz dużo zależy od osobistego nastawienia fana do SW i tego jakie miał podejście do tego uniwersum, w jaki sposób się nim bawił.
Ja na razie nie mam zamiaru zmieniać tego jak postrzegam świat SW. Zobaczymy jak nowe opowieści wpiszą się w stary kanon.
Obawiam się tylko, że fandom straci na tym dużo, kiedy od SW odwrócą się całkiem, lub częściowo ci fani z wielkim stażem i zaangażowaniem, którzy tworzą strony etc. czy działają w różnych organizacjach.
No i jak teraz będą wyglądały konkursy wiedzowe na konwentach??
Teraz gdy, powiedzmy, że ochłonąłem pozwolę sobie pod twoim postem dodać swoje kilka groszy.
Ja również rozumiem decyzję Disneya. I się z niej śmieję, w tym trochę przez łzy. Disney idzie na skróty. Nie tylko będzie im łatwo stworzyć nowe filmy, ale również wierzą, że uda im się wykreować nowe uniwersum. Nowe książki, komiksy, zabawki, gry, etc. I oczywiście, że im się uda.
Nowe pokolenie fanów, a nawet młodsi, którzy nigdy nie mieli okazji poznać "całego" Expanded Universe, będą kupować jak leci. To jest oczywiste. I wszystko wygląda pięknie, ale mój śmiech z Disneya bierze się z tego, że skoro dzisiaj odważyli się uśmiercić 36 lat EU (!!!) to niedługo nie zawahają się skasować z kanonu filmów Lucasa i przy okazji nawet swoich dzieł Abramsa.
To tylko kwestia czasu, gdy zorientują się, że nie ma sensu trzymać się klasycznych filmów, skoro nowe pokolenie ich nie zna i pewnie nie pozna, bo jakoś nie widzę ~10 latków, a nawet ~15 latków oglądających filmy z lat 70/80-tych. Więc za kilka lat, będzie kolejny restart. Tym razem kompletny. Nowe filmy, nowi aktorzy, "nowe" Star Wars. Kasując EU już pozbyli się wielu fanów, uznali, że są mniej potrzebni, że wnosimy za mało $$$. Jestem przekonany, że nic nie powstrzyma Disneya przed kompletnym restartem za jakieś 6 lat. Może odrobinę dłużej.
Dodatkowo jest jeszcze kwestia filmów. Teraz gdy już wiadomo, że Disney może robić co im się żywnie podoba, mam pewność, że to będą bardzo słabe filmy. Widowiskowa papka bez klimatu Star Wars. Ot, ci sami aktorzy, ta sama muzyka, świetne efekty specjalne... i nic poza tym.
Według mnie prawdziwy koniec Star Wars to już tylko kwestia czasu. Dzisiaj możemy jeszcze trzymać się 6 filmów Lucasa, a już na pewno Starej Trylogii. Już niedługo Disney będzie sobie kasował, restartował i robił sobie żywnie co mu się podoba. I Star Wars stanie się kolejną amerykańską marką bez charakteru. Dlatego właśnie moja reakcja jest "ciut zbyt histeryczna".
I nie, nie dodam "obym się mylił", bo jestem przekonany, że tak będzie. Teraz idę kupować komiksy i książki póki jeszcze można je dostać bez idiotycznego "Legends" na okładce. Jeszcze tylko kilkanaście TBP i trochę książek i będę miał "spokój" od Star Wars na zawsze. I mój portfel wreszcie się ucieszy!
A co będzie jak Lucas umrze? .....
Skasują z kanonu TCW ale powinnaś się cieszyć TFU już jako tako nie istnieje
Nie obchodziło by mnie wtedy to, że TCW nie byłoby zaliczane do kanonu. Martwiłabym się raczej przyszłością SW, z którego Disney próbuję zrobić sami wiecie co
No to oczywiste iż Stara Trylogia za jakąś chwilę trafi do piachu, nie ma co się oszukiwać, że będzie inaczej. A później nowa i trylogia Abramsa itd. W końcu ma to się kręcić jeszcze 40 lat a główny zysk jest z filmów i co chwilę będzie, że ktoś jest ograniczony tym czy tamtym i będą kasować, kasować nadpisywać itd Ale twoje marzenie się spełniło TFU jest nie kanoniczne Szkoda, że i przy okazji oberwało się i Shadows of the Empire:/
-bo jakoś nie widzę ~10 latków, a nawet ~15 latków oglądających filmy z lat 70/80-tych.
Strasznie czarnowidztwo. Zaraz powiesz, że Hitchcocka nikt nie ogląda, a o Kurosawie nikt nie słyszał.
Pewnie, że Hitchcocka się oglada, że o Kurosawie dużo młodych ludzi słyszało. Ale nie jest to skala masowa. A brak masowości nie pasuje do polityki Disneya. O to mi chodziło, złośliwy komentarz z twojej strony nie był potrzebny
Złośliwi komentarz z mojej strony zawsze jest konieczny!
To w takim razie co rozumiesz przez masowość? To ile ludzi dany film ogląda naraz? W ten sposób rozumując, to każdy film starszy niż 1,2 jest niemasowy i blee.
Nie ma co się oszukiwać, wszyscy wiemy, że grupa docelowa nowego Star Wars to mało wymagające małolaty, które liczą na wybuchy, dużo laserów i mordercze roboty, a nie interesującą historię, skomplikowane postacie. Teraz nastała era takich filmów jak Avengers. Bum, srututut, śmieszny tekst, przystojniak, fajna laska i mamy hit roku. O ile filmy Marvela mi się podobają jako prosta, odmużdżająca rozrywka, to za Star Wars w takim wydaniu podziękuję.
zaczęła się moja historia... Pierwsza książka, którą przeczytałem to była "Zemsta Hana Solo". I to nawet przed obejrzeniem filmów! To od tej książki się zaczęła największa przygoda w moim życiu, która trwa już prawie 20 lat.
Nie będę radykalnie stwierdzać, że nie pójdę do kina czy nie kupię nic nowego. Do kina na E7 pójdę, choćby po to by zobaczyć ten film. Jak będzie do kitu to na E8 nie pójdę. ALE pamiętam, że i w E1 i E2 znalazłem parę scen czy kwestii, które dają tym produkcją szansę, więc pewnie nie inaczej będzie z E7.
Nowe książki? Niektórych autorów warto przeczytać, czy piszą o SW czy nie. Więc coś kupię. Ale o ile aktualna kolekcja bazuje na książkach, które wyszły dotychczas, o tyle nie zamierzam kolekcjonersko kupować wszystkiego z nowego kanonu.
R.I.P. old, good EU...
Co Disney i Kennedy chcą przez to osiągnąć?? W ten sposób nastawiają przeciwko sobie wielu starych fanów.
To co wyróżniało uniwersum SW od reszty np. Star Treka to właśnie EU a teraz to wszystko ma trafić do kosza albo stać się światem alternatywnym jakoś ciężko mi się z tym pogodzić że takie postać jak Thrawn, Mara Jade, Kyle Katarn czy Raven są teraz poza kanonem.
obawiam sie, ze nie nastawiaja tylko zrobili prosty rachunek zyskow i strat, jesli jakis czas temu Disney wyliczyl,ze marka SW ma jeszcze okolo 40 lat zywotnosci to wiedza kto jest dla perspektywicznym konsumentem, dinozaur taki jak ja moze co jedynie wypiac sie na ich Nowy Ład, a dzieciarnia przez kilka najblizszych dekad bedzie chlonac to co ja do tej pory... tylko podane troche inaczej
Ma wyjść nowy komiks. Będzie podobno zgodny z kanonem. Premiera już w maju! A oto okładka: http://www.englishbooks.pl/pliki_upload/produkty/scaled3/gwiezdne0001.jpg
Swoją drogą w tym starym komiksie, Miki idzie chyba na XII epizod. Może już wtedy WIEDZIELI
Już pisałem pod newsem ale pospamuje tutaj bo to lepsze miejsce:
Teraz czekam na dekanonizacje całego Star Wars. Mam już scenariusz na nowy film pod tytułem Star Wars (tak samo Star Wars bo wszystko dekanonizujemy). A więc będzie tak: jakiś koleś włada mocą i niszczy cały wszechświat. W końcu rozmiar nie ma znaczenia. Więc przyciąga wszystkie planety, gwiazdy itp. Wszystko się rozwala i mamy spokój.
Byłem pewien, że tak się stanie - nie zmienia to faktu, że jako fan z wieloletnim stażem czuję się oszukany i zignorowany - wraz z taką decyzją moje zamiłowanie do gwiezdnych wojen zostało niemalże doszczętnie zniszczone i pogrzebane - moim zdaniem - zupełnie niepotrzebnym podziałem na "Legends" i nową historię - już mi nawet nie chce się tego śledzić a kolejne epizody przestają być już takie ekscytujące - może obejrzę, może nie, wszystko mi jedno ...
jako fan przestałem istnieć [`]
holonet i bastion na zawsze w mej pamięci
Czy ktoś zagłębiał się w to co piszą na innych zagranicznych forach, np. niemieckich czy hiszpańskich? Bo po szybkim, niezbyt dokładnym przejrzeniu anglojęzycznych for wydaje mi się, że komentarze są raczej (w stosunku 3:1) na niekorzyść smutku po EU. Ludzie cieszą się z nadchodzących nowości star warsowych a garstka osób z żalem, retorycznie pyta czy ma swoje książki spalić.
Ktoś ma podobne obserwacje czy wręcz odwrotne?
Ja osobiście z pewnym smutkiem podchodzę do swojej półki z książkami ale myślę, ze będę robił tak jak do tej pory czyli uznawał subiektywnie lepsze historie, np. Komiksową Asajj Ventress, a nie TCWową. Ktoś już napisał, że traktuje SW jak historię i z tym się zgadzam. Niektórzy twierdzą, że cud nad Wisłą to zasługa Piłsudskiego, inni, że spanikował, niektórzy twierdzą, że Hitler popełnił samobójstwo, inni, że uciekł. I niektórzy twierdzą, że Shaak Ti została zabita przez Anakina, inni, że przez Grievousa. I choć kolejni naukowcy/autorzy będą wyszukiwali nowych, sensacyjnych faktów, to tego jak było naprawdę, możemy się nigdy nie dowiedzieć
Ja mam tak trochę średnio, ponieważ reszta EU to jest chlam np Legacy, Sw:TOR fabularnie, TFU. A reszta naprawdę dobra JKO, KotoRy, Bane, Trylogia Thrawna, ludzie po prostu reagują tak bo się przyzwyczaili... Juz nie pamietam kto to napisal tutaj, ale zacytuje to: Kiedyś ludzie będą tęsknili czasów kiedy TCW .
Jak już przyswoiłem tą informacje to w sumie nie ma co panikować.EU po ROTJ i tak jak dla mnie było słabe a o Bane`a i EU przed ROTJ raczej się nie ma co martwić bo nowe filmy nie dotyczą tych czasów a Disney po prostu poszedł na łatwiznę i wywalił wszystko.Uważam więc,że dopóki tym idiotą nie przyjdzie do głowy mieszać w EU przed ROTJ to wszystko będzie w miare ok.
ja na theForce.net, Rebelscum i Oficjalnej (jak to teraz dwuznacznie brzmi!), poczatkowe komentarze tak jak zauwazyles, parada radosci i wniebowziecie, zupelnie jakby sami marketingowcy z Disney`a zaklinali rzeczywistosc, pozniej oprzytomnieli po rozkazie 66 ci, ktorych delikatnie to mowiac wqrwilo
To też zależy, gdzie czytasz. Na TheForce.net w dziale Lit znajdziesz głównie ludzi zrozpaczonych, ale pewnie w tym poświęconym Episode VII jest radość i komentarze w stylu "przecież EU nigdy kanoniczne nie było". W serwisach społecznościowych najwięcej "lajków" zbierają jednak komentarze mocno negatywne, więc chyba feedback taki ludzie w LFL zauważą. Nie ma to jednak pewnie żadnego znaczenia, dla nich to mała garstka fanów, której portfele mają małą siłę głosu w porównaniu do zysków które trafią do nich od casualowców chodzących jedynie do kin.
Dunc z Club Jade na przykład zebrała różne głosy rozsądku: http://clubjade.net/?p=58082
ta, tylko nie wiem czy wiesz, ale tam w komentarzach jest dozwolona tylko jedna linia, z której nie można się wychylić. Jakiś czas temu, przy okazji jej poprzedniego postu, chciałem się dołączyć do dyskusji i skierować ją na to, że to Leland, Pablo i reszta grupy zdecyduje o kanonie. Generalnie koncentrowął się na tym, czego nie obroniła, bez obrażania kogokolwiek i nie wiem czemu to się nie znalazło. Ale potestowałem sobie różne komentarze na różnych forach SW i widzę, gdzie są moderowane do linii. ClubJade i ich opinie w tym momencie dla mnie niewiele znaczą.
to zjawisko jest realne od dawna, a od pewnego czasu (bądź od kiedy wnikliwiej porównuję opinie światowe i podejście do nich) bardzo się uwypukliło.
To że w Polsce spotkasz się z hejtem/nienawiścią (rozumianą przez pierwotne znaczenie tego hasła, nie gimbusiarskie "ja lubię A, ty B to jest Be i hejter") na sporą skalę, skutkuje też tym że hmmm w anglosaskiej części świata wszyscy się ze wszystkiego cieszą.
Uogólniam, ale (zwłaszcza w USA, pomijając politykę i wątki ich typu zdrowie, broń palna etc) oni będą się cieszyć (a zatem dzisiaj lajkować, dołączać do grup i klepać się [dla mnie b. często bezrefleksyjnie] po plecach):
i z tego że filmów SW miało nie być
i z tego że będą
i z tego że robi je Disney
i z tego jak nie będzie ich robił.
Trochę to daje kompletnym brakiem asertywności i taką dziką stadną radością byciem pośrodku, tyle że heh USA powstały dzięki ludziom, którzy stali z przodu, wychylali się i mieli własne zdanie.
Mi też nie podoba się to, co wymyślił Disney. Nowe filmy muszą być genialne. Nie mogą być tylko "dobre", tylko genialne, żeby można było jakoś przełknąć stratę EU. Dobry to może być film sensacyjny, ale nie coś tak wielkiego jak SW. Cieszę się, że coś się wreszcie ruszyło w SW ale robią to tylko dla kasiory. Zabijają całą przyjemność i pasję jaką dawały SW, szczególnie to stare, klimatyczne i klasyczne SF. Teraz będą tylko ludziki biegające z mieczami świetlnymi w 3D, 4D i czymś tam jeszcze (nie znam się na tym). Disney kojarzy się z bajkami dla dzieci i nie spodziewam się raczej niczego innego.
... gdyby jakiś amerykański, 40letni uber-nerd który żył w piwnicy rodziców i jego jedyną radością było EU postanowił targnąć się teraz na swe życie.
WIEM że to brzmi śmiesznie (i nie ukrywam że ja bym się okropnie śmiał) lecz proszę nie trollować i nie kpić pod tym tematem - ja naprawdę WIERZĘ że w USA będą minimum ze 3,4 takie przypadki ...
Jak sądzicie, jest to możliwe ? Bo według mnie jak najbardziej.
PS : Proszę moderację o usuwanie odpowiedzi które będą podchodziły do tego tematu żartobliwie (chyba że będzie naprawdę śmieszne) - chcę podjąć tu poważną dyskusję na ten temat.
Każde życie jest cennym darem, nawet takiego nołlajfa - a jeżeli jego życie wypełniało EU (a nawet może przekładał je PONAD własne życie?) to może dojść teraz do tego typu tragedii.
Co sądzicie ?
uczysz się, jednak.
Nie brzmi śmiesznie, bo jest to najbardziej możliwe.
Natomiast nie wiem jaką dyskusję chcesz tu wywołać. Ile już razy było to wałkowane, że nie powinno się fikcji traktować aż tak poważnie, że nie powinno udawać się Supermana i wyskakiwać z okna z 10 piętra. Po prostu bywają takie nieliczne przypadki i tyle.
Mój komentarz:
https://www.youtube.com/watch?v=BDgcc5Sif3k
Na pewno tak, myślę, że byłoby więcej osób niż wymieniłeś, Mistrzu . Ale to raczej osoby, które mają coś z głową, bo normalny, zdrowy człowiek na sto procent nie targnąłby się na swoje życie, z tak błachego jednak powodu w porównaniu z niektórymi ludzkimi problemami. Niech Moc będzie z Wami.
Skoro zdarzało się, że mężczyzna zabił żonę bo wyrzuciła mu jakieś zabawki SW, to taka teza może być niestety prawdziwa.
Wczoraj do mnie dotarło co decyzja Komisji Likwidacyjnej naprawdę oznacza. Racja, nie powstaną już nowe rzeczy ale z drugiej strony znaczy to że Maul jednak zginął w tPM, Ventress nie miała nic wspólnego z Dathomirą, Grievous został cyborgiem po "wypadku", Mando to jednak pro-koksy, Dengar znowu ma swoją historię, Anakin został rycerzem pod koniec wojny i nie miał żadnego "Smarka" za ucznia, Adi Galia zginęła w "Obsesji" a Evan Piell w "Nocach Coruscant" i zdanie "Moja moc się podwoiła od naszego ostatniego spotkania" nagle odzyskało sens.
Jak to Anakin nie miał ucznia? Jak to Maul zginął w TPM? Przecież Clone Warsy pozostały kanoniczne.
Zależy od od której strony patrzeć. Z mojego punktu widzenia to TCW jako część "nowego i jedynego słusznego kanonu" stały się niekanoniczne mimo że wcześniej je uznawałem i starałem sobie jakoś te nieścisłości wyjaśniać. Teraz już nie ma problemu
Ashoka jest w książkach TCW, więc jak jej nie chcesz, to musisz zrobić "własny" kanon. Np. Żadnych Jeńców, albo Wojny Klonów, Askoka tam występuje.
Ty, racja, mój błąd. Zapomniałem o tych książkach, jakoś nie zapadły mi w pamięci. Zresztą do niej samej nic nie mam, chodzi o to że skoro TCW nie jest w "legends" to miejsca konfliktów ze starym EU wyjaśnia się po prostu tym że to niejako inne uniwersum. Do zrozumienia tych książek całość TCW nie była potrzebna więc zgodnie z polityką Disneya jedyną wspólną częścią "legends" i ich nowego EU są filmy 1-6. TCW, Rebelsy czy nowe filmy zaliczą się wyłącznie do nowego kanonu. Jeszcze nie wiadomo jak postąpią z Holiday Special czy z Droids. Albo z grami. W sumie to całe to skasowanie jest zagmatwane bo prawie wszystko się przenikało i problemy co dokładnie jest w "legends" a co w nowym kanonie a co w obu to dopiero się pojawią.
w komentarzach Disneya. Ludzie umówili się na moim fanpage i idzie pięknie.
Jak chcecie dołączyć do nas to ciśnijcie pod tym postem Disneya
https://www.facebook.com/Disney/photos/a.127564720953.105058.11784025953/10152108384560954/?type=1&theater
Wstawię najfajniejsze komentarze :
DISNEY "Dare to be someone`s hero"
Komentarze :
Mara Jade was a hero. Grand Admiral Thrawn was a hero. Corran Horn was a hero. Kyp Durron was a hero. And Ganner Rhysode was a hero, too! They were inspiration to many of us Star Wars fans. But you decide to just wipe them out like if they never existed - so you just could make a little bit more money out of new movies! Shame that you chose not to dare to be anybody`s heroes...
The Star Wars EU had heroes like Mara Jade and Revan too. Where are they? Oh yeah you wiped them out because they weren`t Jar Jar enough for you.
You know what? I had my hero from Star Wars EU for the most part of my life. Her name was Mara Jade, and she was a real inspiration for me and many more people. And you`ve just decided that she never existed, because you care less for devoted fans than for those guys who`d just go to the cinema to watch the movie and you want them not to be confused... well, that`d be really hard for them to check who Mara Jade was thank you very much for breaking my heart. That was heroic! http://img4.wikia.nocookie.net/.../6/63/Mara-sacrifice.jpg
Jade was a hero. Grand Admiral Thrawn was a hero. Corran Horn was a hero. Kyp Durron was a hero. Ganner Rhysode was a hero, too! They were an inspiration to many of us Star Wars fans. But you decided to wipe them out as if they never even existed, just so you could make a little bit more money. Shame that YOU chose not to dare to be heroes...
Expanded Universe had some inspirational heroes but you wipe them all out without any respect to fans who lived with their adventures for decades.
Be someone`s hero,bring back the Starwars E.U.!!!
Yeah, I had a hero. Actually a whole lot of heroes. But you have killed them all. Every single Star Wars Expanded Universe character ...
I czyj komentarz zaczął lawinę...
Ludzie, błagam, to jest żałosna dziecinada. Nie potraficie zaakceptować faktu? Nic już nie zmienicie. Przepadlo i koniec. Szkoda? szkoda. Ale ruszcie do przodu, życie to nie tylko star wars (też matura, heh).
Każdy ma prawo mieć własną opinię na temat tego co odpieprza Disney.Dopóki nie ma tam wulgaryzmów i bluzgów pod ich adresem nie widzę problemu w wyrażaniu tam swojej opinii na temat ich ostatnich decyzji
Ale jaki ma ona sens? To jest rozpacz nad dokonanym na fanomie rozlanym mlekiem, nie ma mozliwosci by coś zmienić.
Jak to mówią "kropla drąży skałę" a poza tym niech te dupki z Disneya wiedzą co o tym sądzimy.Kiedyś nawet pisałem,że jeszcze zatęsknimy za Lucasem tak jak w SW tęsknili za Valorumem xD
Ale po co tak głupimi i nieprzemyślanymi akcjami dajecie (szczególnie młodym) fanom falszywą nadzieje, że coś jeszcze da się zmienić. Frustrujecie w ten sposób ich i ich postrzeganie świata. To zachowanie na poziomie obalenia przez besty i demotywatory rządu Donalda Tuska.
Bardzo Ciekawe czemu w sporach zawsze jestes przeciw ogolowi... Mniejsza o to.
Moze ta kropla wydrazy nam chociaz tyle, ze Legends nie zostanie zamknieta Linia czasowa tylko alternatywna linia czasowa... Czytaj: moze dostaniemy kiedys cos nowego pod szyldem "Legends".
Przepraszam, czy ogół Was poparł? Bo nie widzę. A inicjator akcji dostał ostrzeżenie. Także ładne macie poparcie.
O co chodzi z tym legends? Pytam poważnie, bo Lord Sidious nie raczył mi odpisać, kiedy się pytałam.
Ludzie na prawdę nie umieją czytać? Jesteś doskonałym przykładem na to.
http://star-wars.pl/News/18204 Proszę przeczytaj, tym razem ze zrozumieniem.
Poparcie? Jak widzę, ludzie wciąż piszą i lajkują, więc chyba ktoś to czyta i czai bazę.
To trzeba było poszukać i przeczytać zanim zadaje się enty raz te same głupie pytania.
Nawet nie chodzi, że coś zmieni, chodzi, żeby Disney wiedział, że fani nie łykają wszystkiego jak leci. I chyba powtórzę, lepiej cokolwiek robić (utrudniać życie na fb) niż nic, nie?
Może czegoś nie rozumiem
http://star-wars.pl/Forum/Temat/19115#585836
Wypowiedziałaś się na temat informacji, której nie przeczytałaś?
Lepie cokolwiek robić, niż nic nie robić.
Cxy liczę że to coś da? Czy to cos zmieni? Oczywiście, że nie.
Czy mam ubaw? Jasne!
Będę z konsekwencją i uporem godnym lepszej sprawy trollował każdy kolejny wpis Disney`a na FB, aż dostanę bana na wpisy na ich fanpage`u i będę go nosił z dumą
Dlaczego? Niez zemsty, za stary jestem żeby myśleć że to ma znaczenie. Sprowokowało mnie usuwanie postów z konstruktywną krytyką, powiedzmy, że obudziło to we mnie moje wewnętrzne dziecko
A dlaczego i nie z zemsty? Powód dobry jak każdy inny Co prawda zgodzę, że nie ma to wielkiego znaczenia, ale jak się nie ma już nic...no to zostaje tylko odwet.
Na ogień odpowiedzieć ogniem.
Co prawda na disneyowskiego Lewiatana to zapewne za mały ogień, ale lepszy taki niż żaden.
Podsumowanie : Ricky napisał dobry komentarz (ten zaczynający się od "Mara Jade was a hero.") a ja wrzuciłem screena na moją stronę. (PS : szczerze mówiąc nawet nie wiedziałem że to Ricky, dopiero potem z rozmowy wynikło ).
Ktoś (niesłusznie wtedy) zarzucił że Disney usunął tenże komentarz. Przebąknąłem że powinniśmy naraz w parę osób wstawić tego screena na Disneyowski fanpage i pytać z oburzeniem co to ma znaczyć.
Koniec końców ludziom spodobał się pomysł wspólnego ataku ... i zadziałali ;D Pojawiło się mnóstwo dobych komentarzy + copypasty tych lepszych.
Trzeba niestety powiedzieć - Disney bezczelnie zaczął w końcu ciąć komentarze o EU. Trochę siara.
Nie leciały tylko copypasty i spam (bo i chamstwo się pojawiło) ale i te dosadne, grzeczne komentarze, które - było nie było - nie odbiegały od tematu "bohaterskiego" posta Disneya ...
I teraz EU znowu będzie w kanonie? Chyba nie.
Powtarzanie tego samego kilka razy o akcji ktora nie byłas zainteresowana zakrawa na złośliwość, wiesz?
A do podsumowana akcji dorzuciłbym podsumowanie strat, jeszcze, bo Disney sypnął też banami na swojego fanpage`a, więc stracilismy częśc armi ;p
Jedyną złosliwą osobą jesteście wy w stosunku do Disneya.
Jeżeli według Ciebie postępowanie Di$neya nie jest złośliwe to ja czegoś nie rozumiem. Może złośliwe to nieodpowiednie słowo, ale według mnie nie ma się co dziwić oburzeniu, wywalili na śmietnik uniwersum, którym wszyscy tutaj żyliśmy, olali ciepłym moczem zagorzałych fanów idąc na łatwiznę i wywalając wszystko jak leci. Nie wierzę że nie dało się upchnąć filmów w tym okresie, ewentualnie mogli wyciąć tylko wydarzenia post-ROTJ. Zamiast tego wywalili wszystko jak leci, mimo iż większość historii zapewne w niczym im nie przeszkadzała.
Ale ja ro wszystko rozumiem i też byłam zasmucona wyrzuceniem serii ktore lubi np. X-Wingi. Ale to nie jest koniec świata, nawet jeżeli będą wydawane pod szyldem legends, to przecież można do nich wrócić. A akcje by spamować tablicę na facebooku Disneyowi są na poziomie 6 klasy podstawówki. Tyle ode mnie.
Powiem Wam tyle: Disney ma popierdolony dział social media/relacji z fanami (ktokolwiek zajmuje się u nich Facebookiem).
Jedną z zasad mediów społecznościowych jest niecenzurowanie niewygodnych treści (oczywiście nie mówię tutaj o niezgodnych z prawem, czy agresywnych, ale o krytyce). Nie wiem do końca jakiego rodzaju komentarze były kasowane, ale z tego co ludzie wklejali jako usunięte (i co napisał Matek) zauważyłem, że Disney po prostu tnie wszystko co chociaż trochę zaburza ich image "dobrej korporacji zajmującej się przyjemnymi rzeczami". Tego się nie robi głównie dlatego, że to tylko podburza komentujących, i wywołuje jeszcze większy backlash. Ludzie MUSZĄ mieć możliwość na wyrażenie swoich poglądów na temat danej marki/korporacji, nie ważne czy jest to pogląd pozytywny czy nie. Tego się nie robi, i Disney tylko pokazał, że jest nie tylko bezpłciową korporacją pełną ludzi w garniakach którzy już dawno zapomnieli czym jest rozrywka, ale też tworem praktycznie totalitarnym, który stosuje prymitywne metody na uciszenie niezadowolonych klientów/fanów.
Żenujące, powinno się o tej praktyce głośno pisać teraz w Internecie, zachęcam do tego, i do żądania przeprosin od tej beznadziejnej korpo.
Ale akcja w sumie trwa dalej... bany banami, ale na miejsce nas, zablokowanych, wchodzą nowi... pewnie jutro/pojutrze ucichnie, ale jakby co - przypuścimy kolejne ataki. Trochę w tym partyzantki, ale...
W ogóle na paru fanpejdżach mnie fajnie skomentowali:
Frank Olinik: You`re a hero, Matteo de Godoy! The Force is STRONG in you!
Rogue Sith Academy: You are Awesome Matteo de Godoy kudos!!! =DA=
Warlord Zsinj: Someone else has decided to take the fight to Disney. This Hero stood up for all of us, so show him some Imperial respect!
Alexander Presson: the last comment on this post is beyond epic!!
...to co, jestem Rogue Leader teraz, tak?
No dobra. Przebrnęłam wczoraj przez wszystkie posty z weekendu i nie starczyło mi już sił na napisanie czegoś od siebie, robię to dziś.
Pierwsza wiadomość dla mnie była umiarkowanie zaskakująca, głównie dlatego, ze podobnie jak Kasis zinterpretowałam to najpierw jako eliminację części post-ROTJ. Skądinąd jedynej części, do której autentycznie byłam przywiązana w sposób emocjonalny; niemniej próby powrotu do tych książek ostatnimi czasy skończyły się zupełną porażką, więc miałam poczucie, że po prostu trzeba odpuścić. To co przeżyłam dzięki tym historiom swego czasu - to jest moje, i będę to dobrze wspominać, ale patrząc w odcięciu od własnych emocji - jest to ślepy zaułek.
A potem okazało się, że poleciało w zasadzie prawie wszystko.
I co?
I - dla mnie - nic.
Jedna sprawa, że od wejścia NEJ łamane przez NT ten `prawdziwy` (w końcu jest prawdziwy dla mnie, dla innych być nie musi) klimat Gwiezdnych Wojen dla mnie siadł. Zamiast kina Nowej Przygody, czy nawet - tego naiwnego entuzjazmu o tym, że gdzie się nie poleci to wszechświat jest taki sam, kolorowy i bajeczny - zaczęły się wydumane przechadzki po barokowej wręcz scenerii. Dramaty. Tragedie. Mnożenie śmierci w imię domniemanej powagi. Kroplą w czarze była dla mnie nowelizacja Zemsty Sithów, o czym mówiłam już niejednokrotnie, i która do niedawna była ostatnią pozycją książkową, z którą miałam do czynienia.
Oczywiście, NT pokazała zupełnie nowe rejony i kolejne bogactwa godne eksplorowania, ale dla mnie był to niejako trochę inny świat sam w sobie. Naprawdę zapierający dech w piersiach - jak nic innego do tej pory w całej kinematografii - ale już nie ten sam, który tak przeżywałam wcześniej. Więc przeszłam w tryb mniej aktywny, bardziej obserwatorski.
Trzecią strefą jest to, co narosło wokół KOTORa. Rejon mi zupełnie obcy, bo za granie w gry w ogóle zabrałam się dosyć późno, z innych pobudek niż zgłębianie historii i uniwersów; załapałam się ostatecznie na trochę TORa, ale też bez jakiegoś szczególnego umiłowania lore - chciałam trochę z sentymentu przeżyć to wszystko, co do tej pory powstawało w mojej głowie. W jakimś tam stopniu nawet się udało, natomiast te 10 miesięcy spędzone z TORem uświadomiły mi dobitnie jeszcze jedną rzecz - że świat Gwiezdnych Wojen jest nieprawdopodobnie wręcz statyczny i zawieszony w powielaniu w kółko tych samych klisz. Że tak naprawdę mimo swojego ogromu EU jest tworem przerośniętym i mimo wysiłków wszystkich zebranych - zamierającym.
Na szczęście status gier jest jeszcze (chyba?) niejasny.
Nie dlatego `na szczęście`, że pasjami lubię te gry, chodzi mi bardziej o aspekt, że kompletne wyeliminowanie całego EU jest dosyć dużym wstrząsem, więc przydałby się jakiś listek figowy, a okres Starej Republiki jest tak odległy, że nie będzie interferował póki co z rozwijanym storyline`m. Ma w końcu masę fanów, którzy skoncentrowali się na właśnie tym okresie.
Więc tak, ostatecznie jestem lekko zaszokowana, ale jednocześnie czuję się wytrącona z tego marazmu, a to jest już pozytywne odczucie.
Patrząc na inne franczyzy, do wyboru jest albo zamknąć historię, i w konsekwencji pogodzić się ze spadkiem zainteresowania nią, albo trzeba ją dalej rozwijać. Jednego świata nie da się rozwijać w nieskończoność, i z takim przypadkiem mamy właśnie teraz do czynienia.
Jednocześnie, podobnie jak kilku moich przedmówców, sądzę, że zatrudnienie pisarzy już udzielających się w tym świecie daje szansę na zachowanie elementów, które fani sobie tak cenią ze starego EU.
Co do kwestii wyciągania pieniędzy od fanów -
Naprawdę łudzicie się, że te wszystkie komiksy czy książki były rysowane/pisane z autentycznej i czystej pasji (nie jestem chyba aż tak cyniczna, by założyć, że żadnej pasji tam nie było), z altruizmu twórcy tego uniwersum? Po prostu teraz jeden model zasysania kasy zamieniono na inny, efektywniejszy.
Nikt nie uważa, że cokolwiek było pisane z `czystej i autentycznej` pasji (a co to by w ogóle miało być i jak wykazać tego istnienie?), chodzi raczej o poziom twórczości. Do tej pory w uniwersum Star Wars były z jednej strony filmy, kawałki dla dzieci jak Ewoki a dla nieco doroślejszych fanów powieści takie jak trylogia Dartha Bane`a, czy dobre serie komiksowe w których chodziło o trochę więcej niż o skakanie i strzelanie, np. doskonała historia Quinlana Vosa stworzona przez Dark Horse, bardzo dobra w całości seria Republic, seria Legacy i inne.
Było to skomplikowane Uniwersum, gdzie do wielu nisz nawet część fanów nie zaglądała bo albo nie interesowała ich Stara Republika, albo wolą "nową przygodę", gdzie wszystko przypomina cukierkowe scenografie Disneya a daleko mu do powagi TOTJ.
Problem polega na tym, że Disney usuwając kanon wcale nie oferuje niczego zamiast tego co wymieniłem. Nie, zamiast tego przerabia całe Star Wars na sieczkę dla dzieci puszczaną na Disney Channel. To właśnie tam teraz ustala się kanon Gwiezdnych Wojen i cała reszta (z Zahnem na czele) została zmieciona przez kapelusznika Filoniego i paru ludzi z Disneya, którzy z pasją opowiadają jakie to pełne emocji będą przygody dzieciaka w serialu rysunkowym osadzonym w czasach o których nic nie wiadomo... bo oni niczego ze starego kanonu nie przeczytali i nawet na Wookieepedię nie za bardzo wchodzą bo mają to szczerze mówiąc gdzieś.
Także dziwią mnie "pozytywne odczucia" u osób, które chyba mają się za fanów Gwiezdnych Wojen, ale rozumiem też, że jeśli ktoś niespecjalnie lubił inne epoki niż filmowe i cenił sobie infantylną twarz sagi to się cieszy. Co nie zmienia faktu, że Disney niczego starszym fanom nie zaoferuje bo wykasował większość uniwersum, które było właśnie dla tych starszych fanów.
Co do przerośnięcia EU można się zgodzić tylko jeśli ktoś nie ogarniał większości epok. Nie widziałem tego zamierania w epoce KOTORów i szczerze? Im dalej od Filoniego i TCW tym poziom uniwersum był wyższy i ciekawszy. TOR i KOTORy były chyba jednym z ostatnich bastionów, które zostały nienaruszone przez ekipę Disneya, jak sprawa skończyła się z Mando`a to sami wiemy, Traviss odeszła bo nie mogła znieść tego co ci ludzie robią z Mandalorianami.
Krogulec napisał:
Problem polega na tym, że Disney usuwając kanon wcale nie oferuje niczego zamiast tego co wymieniłem. Nie, zamiast tego przerabia całe Star Wars na sieczkę dla dzieci puszczaną na Disney Channel.
-----------------------
Prawda. Z tym, że dla "dorosłych" zostają jeszcze nowe książki i nowe komiksy Marvela (liczące się na równi z filmami), oraz potencjalnie aktorskie seriale.
Krogulec napisał:
Problem polega na tym, że Disney usuwając kanon wcale nie oferuje niczego zamiast tego co wymieniłem. Nie, zamiast tego przerabia całe Star Wars na sieczkę dla dzieci puszczaną na Disney Channel.
-----------------------
To akurat intrygująca wizja - skasować jedno uniwersum i podstawić na jego miejsce natychmiast drugie. Na pewno urażeni fani by się od razu w nie wciągnęli, prawda?
Nowe uniwersum będzie dopiero budowane (a może nie, zobaczymy, nie można tego kategorycznie stwierdzić). Dopiero przekonamy się, do kogo będzie adresowane - z czasem. Z, tak jak pisze Burzol, kolejnymi pozycjami, serialami, książkami, komiksami. Ja postaram się zaczekać z oceną a nie dzielić skórę na niedźwiedziu, co jeszcze biega po lesie.
Piszesz, że świat SW popadł w marazm na przykładzie ToR. Weź zagraj w KotORa II. To moim zdaniem kwestia talentu i wyobraźni twórców, a nie samego uniwersum.
ale sam KotOR II nic nie zmieni, powstał PRZED TORem, więc, wena przy KotORze może i była, ale na samego TORa nie starczyło.
Edit: W sensie. Był dobry (ufam waszej ocenie, bo sama nie sprawdziłam) produkt, ale jego kontynuacja ostatecznie zdechła, oklapła, etc. Przynajmniej, w mojej opinii.
Śledzę ten cyrk z coraz spokojniejszą pracą serca, więc przy okazji postanowiłem się tu odezwać po latach. Zapewne też po raz ostatni, bo słowa "Gwiezdne Wojny" prawdopodobnie już nigdy nie wywołają u mnie tylu emocji co kiedyś. Po prostu od kilku dni ten tytuł kojarzy mi się z ogromną pustką. Po prostu nie ma już czegoś, czego mógłbym określić się fanem. Oczywiście, wszystko zaczęło się od filmów i te nadal są na swoim miejscu (w moim przypadku nawet w kilku wydaniach - VHS, LaserDisc, po dwa razy DVD i Blu-ray - będzie co sprzedawać ) -
To paradoks, którego nie muszę tu nikomu tłumaczyć, szczególnie osobom z mojego pokolenia. Widzieliśmy "Mroczne Widmo" w kinie, albo Trylogię na VHSie - pokochaliśmy te filmy, za chwilę do kin weszły kolejne - ALE TO EU WYPEŁNIAŁO NAM CZAS MIĘDZY NIMI, towarzyszyło nam i budowało w głowie dość konkretną wizję tego uniwersum. Zgoda, jakości najlepszych tytułów znaczek Infinities, Legends czy jakikolwiek inny nie zmienia, ale myślenie o tym w ten sposób to trochę anty-nerdowska ignorancja - jakkolwiek głupio to nie brzmi nie śledziliśmy tych historii tylko ze względu na ich wysoki poziom. Każdy kto czytał książki z EU wie, że w sporej części było to grzebanie w chłamie, w którym perełki trafiały się nie rzadko tylko z przypadku (inaczej rzecz wygląda z grami i komiksami, bo to w większości bardzo przyzwoite tytuły) - ale sprawiało nam to przyjemność, bo ktoś obiecał nam ciągłość i zapewnił wydarzenia, które mogliśmy splatać w głowie. Teraz tego nie ma. Podtrzymywana przez laty łączność między poszczególnymi tytułami w uniwersum jest tak samo fikcyjna jak w świecie prawdziwym... zresztą... w jakim uniwersum? Kiedy teraz myślę o tym jak wygląda od środka galaktyka Gwiezdnych Wojen czuję chłód i samotność. OK, to głupie, infantylne i pewnie świadczy o jakimś lekkim zaburzeniu, ale jeszcze raz przypominam - ładowałem sobie te treści do łba od 15 lat (ściśle od pierwszego wydania komiksowego miesięcznika Egmontu, Mroczne Widmo było w kinie chyba ze dwa tygodnie później). Po prostu takie fasadowe uniwersum, chociaż fikcyjne i eskapistyczne, wydawało się czymś trwałym. Zmieniali się przyjaciele, szkoły, potem miejsca zamieszkania, kobiety, prace... Niektórzy umierali, ktoś tam po drodze się urodził... Ale te kosmiczne banialuki istniały niezależnie od wszystkiego i chociaż mój fanowski zapał to niezła parabola, to zawsze miałem świadomość, że mogę sobie kupić jakiś albumik albo powieść i tam na chwilę wrócić. No a teraz ktoś pociagnął za dźwignię i powiedział, że dość już tej gównażerii, trzeba na mnie wymusić dorosłość...
Pozostała całkiem spora kolekcja, ale to już nie jest ta kolekcja, którą znałem. Nie odczuwam z nią żadnego związku. To po prostu przedmioty. Nie wszystko przeczytałem, nie wszystko zebrałem - to w sumie zabawne, od dobrych dwóch lat woziłem ze sobą softcover z pierwszym tomem trylogii o Hanie Solo i nie mogłem się zabrać za czytanie ani dokupić pozostałych dwóch tomów - teraz problem rozwiązał się sam . Teraz poczekam chwilę, żeby nie działać pod wpływem impulsu i jeżeli nic się nie zmieni to zacznę to badziewie wyprzedawać. Zbierzę się z tego całkiem niezła sumka, za którą będę mógł wyremontować łazienkę, albo kupić pierścionek zaręczynowy, albo kupić nowy telewizor i oglądać na nim Doctora Who, Star Treka i kreskówki o superbohaterach .
Poważnie mówiąc: najbardziej ulubione tytuły zapewne sobie zostawię: całą obudowę Bitwy o Ruusan (Bane, Jedi vs Sith, gry o Katarnie), komiksowe Kotory, może jeszcze Legacy, które i tak zawsze traktowałem jako coś alternatywnego i niekanonicznego.
Abstrahując od tych trochę niedojrzałych i irracjonalnych, ale chyba zrozumiałych emocji - decyzji o tej grubej kresce nie rozumiem. Naprawdę nie potrafię sobie wytłumaczyć co za nią stało. Jasne, teraz EU jest wielkim pudłem z pomysłami, z którego coś tam sobie wyciągną, część wydarzeń pewnie wróci w trochę zmienionej postaci, ale CZEMU? Nie kupuję bajek o tworzeniu wolności twóczej dla filmowców, bo ciężko o takiej wolności mówić, kiedy tworzy się sequel 6-częściowej serii, do tego pod skrzydłami potężnej korporacji. Poza tym podobna sytuacja nie przeszkodziła samemu Lucasowi w stworzeniu w miarę spójnej z EU trylogii, więc jakiż to problem mieliby podobno fani za sterami nowego epizodu? Po pierwsze nowe filmy wcale nie muszą być bezpośrednimi sequelami OT, po drugie jeżeli już uparli się na ten okres to taka gruba kreska w ramach kompromisu mogłaby przebiegać gdziekolwiek ponad datą bitwy o Endor (sam wiele razy mówiłem, że opowieści o emerytach w kosmosie spod znaku NEJ i tych późniejszych serii, których nawet ja nie dotykałem, to o kilka kroków za daleko). No i wreszcie nasuwa się oczywiste pytanie: czym ta ekipa od kanonu tyle czasu się zajmowała?
Ot, tyle niespójnych refleksji na koniec fanowania
Przepraszam za idiotyczny ton, ale przed nami złoty wiek Gwiezdnych Wojen, potencjalnie bogatszy nawet niż prequele...no i bardziej w klimacie najlepszych Gwiezdnych Wojen, czyli Starej Trylogii, a tu niektórzy urządzają pogrzeby. To ja też podramatyzuję. : roll:*
Po dwóch dniach od całej tej "katastrofy" pojawiła mi się jeszcze jedna myśl. Posłuchajcie uważnie, bo może nie zrozumieliście. POWSTANĄ NOWE FILMY STAR WARS. Nie jeden film. Nawet nie jedna trylogia. Powstanie dużo nowych filmów Star Wars.
W tak zaistniałej sytuacji najprostszym i najrozsądniejszym rozwiązaniem dla Lucasfilmu, a tym bardziej dla Disneya, byłoby NIE WYDAWAĆ JUŻ ŻADNYCH KSIĄŻEK. Skasować EU i nie przejmować się tą drobnicą zysków jaką oferuje. Skupić się na drukowaniu pieniędzy w postaci produkowania kolejnych filmów. (Oczywiście tylko idioci wierzą, że strategia robienia byle jakiego filmu, byle tylko zarobić, ma sens przy czteromiliardowej inwestycji, a wbrew pozorom w Hollywood na wysokich stanowiskach pracuje niewielu idiotów...ale ja nie o tym). A tymczasem Lucasfilm i DelRey, czyli ciągle to samo wydawnictwo, DOKŁADNIE CI SAMI LUDZIE, zapowiadają od razu cztery nowe książki. Pisane przez znanych fanom, zaufanych i lubianych pisarzy. Książki tworzone w nowej grupie opowieści, w zgodzie z resztą nowego uniwersum i - podobno - na tym samym poziomie co filmy. A Wy żucacie Star Wars!? Że zacytuję Timona, z legendarnego arcydzieła kinowego popularnego studia filmowego, „Króla Lwa”: `Chwila, chwila! Proszę o czas! (…) to wszystko ma być w porządku? Głupa rżniecie?!`
Nie mówię, że nie macie spamować dalej oficjeli, niech wiedzą, że nerdom zależy. Ale fajnie by było gdybyście nabrali troszkę rozsądku.
* Tylko parę lat na HoloNecie, ale pewne nawyki pozostają. Co za Bastion.
Heh, jak mam lepszy humor, to chcę myśleć tak jak Ty. Zastanawiam się tylko czy odnajdę się w tym na nowo, czy magia SW zadziała.
Gdybym był w tej sytuacji 10 lat temu, pewnie łyknąłbym to gładko, teraz, w "dorosłym" życiu, trochę mniej czasu na wszystko jest, na zaczynanie takiej przygody od nowa, tym bardziej.
Burzol napisał:
POWSTANĄ NOWE FILMY STAR WARS.
Tego jednak nikt nie neguje i wiele osób (w tym ja) nadal się tym cieszą i w tym upatrują nadzieję.
W tak zaistniałej sytuacji najprostszym i najrozsądniejszym rozwiązaniem dla Lucasfilmu, a tym bardziej dla Disneya, byłoby NIE WYDAWAĆ JUŻ ŻADNYCH KSIĄŻEK. Skasować EU i nie przejmować się tą drobnicą zysków jaką oferuje.
A wiesz, że w sumie to nie jest taki zły pomysł? Kto wie, może najlepiej właśnie byłoby wygasić EU na wiele lat, tak jak niegdyś wygaszono filmy. Może wtedy (i po serialach), dałoby się z tego kiedyś wykrzesać coś, grupa trzymająca kanon miała by dość czasu, by stwierdzić, co jest potrzebne, a co nie. A nawet gdyby tak nie było, to stęsknienie spowodowałoby swoje, zwłaszcza gdyby relauch książek solidnie przygotowano.
A tymczasem Lucasfilm i DelRey, czyli ciągle to samo wydawnictwo, DOKŁADNIE CI SAMI LUDZIE
I dla mnie to jest właśnie najbardziej w tym przerażające. Ja do wielu z nich straciłem zaufanie. Od dłuższego czasu w moim mniemaniu ich działanie dowodziło raczej tego, że nie mają pomysłów innych niż się przypiąć do filmu i delikatnie odcinać kupony. Teraz będą mieli więcej filmów i więcej możliwości podpinania się. Skoncentrują się więc (co widać po nowych tytułach), na tym co mi coraz bardziej przeszkadzało. Ci sami ludzie . Wolałbym nowych, z innym modelem produkcji książek, najlepiej takim, gdzie jest ich ewidentnie mniej, ale każdy tytuł coś znaczy i ma swoją wartość i jakość. Dlatego, gdy widzę, że to są ci sami ludzie i praktycznie ten sam model biznesowy, to chyba jeszcze bardziej mnie to podłamało.
A Wy żucacie Star Wars!
Nie. Absolutnie nie. Ja się koncentruję dokładnie na tym, co w Star Warsach najważniejsze, czyli filmach. Natomiast pewien bagaż zostawiam za sobą.
Nie mówię, że nie macie spamować dalej oficjeli, niech wiedzą, że nerdom zależy.
A właśnie jeśli Ci, którzy spamują chcą coś osiągnąć, właśnie powinni moim zdaniem zaspamować prywatne mejle Kennedy, Igera i Horna. W dużej korporacji inaczej się nie przebiją. Spamowanie tej trójki da większe efekty niż użeranie się z moderatorami profilu Disneya. Mi osobiście walczyć się nie chce, są inne elementy, którymi można się cieszyć, np. tym, że trzeba polecieć do Emiratów obczaić nową lokację . Ale to już po filmie, jak się będzie wiedziało czego szukać.
LS napisałbył:
A wiesz, że w sumie to nie jest taki zły pomysł? Kto wie, może najlepiej właśnie byłoby wygasić EU na wiele lat, tak jak niegdyś wygaszono filmy.
____________
To jest bardzo zły pomysł, zarówno z biznesowego jak i kreatywnego punktu widzenia. Ja rozumiem, że w Twoich oczach ci ludzie nie mają potencjału stworzyć wspólnie nic dobrego, jednak patrząc biznesowo najwięcej produktów SW będzie sprzedawało się przy okazji premiery. Jeśli kiedykolwiek jest sens wydawać książkę SW to będzie to teraz. Ale mniejsza o biznes, bo z tym sobie Lucasfilm jakoś poradzi. Jednak również patrząc z punktu widzenia opowiadania historii, uzupełnianie świata treściami, które się nie zmieszczą w filmach i serialach, pokazywanie ich z innej strony, jest znakomitym rozwiązaniem. To co zrobił dobrze "Knight Errant" książkowo-komiksowy to właśnie sama próba opowiadania o tych samych miejscach, różnymi drogami. W przypadku "Błędnej Rycerki" to się niekoniecznie udało, ale fajnie, że próbowali. Pisanie nowych książek jest też słuszne z punktu widzenia zarządzania fanami i ich oczekiwaniami, wydanie teraz książek, tych konkretnych książek, jest...pewnie nie genialne, bo na jak na geniusz to jest zbyt wykalkulowane, ale z pewnością jest to bardzo sprytne. Książka rebelsowa, żeby pokazać jak wygląda świat kreskówki z innej perspektywy, książka o Imperium, żeby pokazać co mamy myśleć o dotychczasowym EU, książka o Sithach, żeby wyprostować dotychczasowe problemy Sithów. To oznacza, że jeszcze w tym roku dostaniemy pierwsze próby uporządkowania i poukładania nowego świata Star Wars, który się dopiero zaczyna.
Pamiętajmy, że część sukcesu EU zaczętego przez Tima Zahna polegała na tym, że Gwiezdne Wojny były martwe. Wtedy nie było żadnej nadziei. Nie rozumiem po co teraz mielibyśmy wracać do tamtych czasów.
Biznesowo faktycznie to jest nie tylko dobry pomysł, ale i konieczność. Im dłużej zwlekają z nowymi książkami tym więcej tracą. Ciągłość w dostarczaniu produktu musi być zachowana, bo ludzie znajdą sobie coś innego. Jak to mówią w "Diunie" przyprawa musi płynąć. Zalanie rynku masą produktów przy okazji filmów czy seriali to jest obecnie większy biznes niż same filmy. "Mroczne widmo" na licencjach zarobiło więcej niż na biletach. Pamiętaj, że te gadżety z Angry Birds Star Wars też się sprzedają (choć ja poza tym z SWKomiks nie mam żadnego, co oznacza że jest jeszcze inna grupa odbiorców, całkiem spora, także w Polsce).
Natomiast kreatywnie już niekoniecznie jest to dobry pomysł. Zwłaszcza przy obecnym modelu biznesowym. Po pierwsze jak widać (od pewnego czasu), zależy im na książkach przystępniejszych dla casualowców. Biznesowo jest to bardzo dobre, bo kupujesz sobie książkę, za rok czy dwa kolejną i jakoś to leci. Natomiast ostatnie parę lat widzieliśmy jak to wychodziło jakościowo. Problem tkwi w tym (zresztą wspominałem o tym na Pyrkonie), że przy restarcie EU albo tworzysz twór otwarty na casualowców, czyli takie wykastrowane EU, które nie odchodzi za daleko od filmów i seriali, by nic nie namieszać. Albo wprowadzasz nowe porządki. Tyle, że im bardziej to poskładasz, tym większe ograniczenia nałożysz na przyszłych filmowców. I jest to wtedy powtórka z rozrywki, bo wcześniej czy później to zacznie przeszkadzać kolejnym filmom. Zresztą jak też sam mówiłem, żaden z tych scenariuszy mi osobiście nie podchodzi. Drugi pewnie dałby mi więcej frajdy, ale na razie do tego nie dojdą, natomiast przede wszytskim na oba szkoda mi czasu, który mogę spożytkować inaczej, także bawiąc się SW.
Kalkulację rozumiem, był kij, trzeba pokazać marchewkę, dlatego dali Luceno czy Kempa. Wybrali też dobre tematy, bo interesująca a jednocześnie nie irytujące. Ale to też jest decyzja biznesowa, a nie twórcza. Wyobraź co by się działa, gdyby zapowiedziano teraz książkę o ślubie księżniczki Lei i Hana i narodzinach Rachel i Thomasa. W normalnych warunkach byłaby to bardzo dobra decyzja tak biznesowa jak i twórcza. Bo jak masz 35 lat przerwy w uniwersum i 1,5 roku do premiery filmu, jest to idealny moment, by budować napięcie i co np. pół roku przesuwać się o 2-3 lata do przodu, ale wciąż praktycznie nie tykasz filmu, choć nakręcasz ludzi na niego. Ale jednocześnie to jest woda na młyn dla pewnej grupy najbardziej oddanych fanów i biznesowo nikt na razie tego ryzykować nie będzie. Choć myślę, że przyciągnęłoby więcej casualowców niż Tarkin jakiegoś Luceno.
Pamiętajmy, że część sukcesu EU zaczętego przez Tima Zahna polegała na tym, że Gwiezdne Wojny były martwe.... Nie rozumiem po co teraz mielibyśmy wracać do tamtych czasów.
Tylko tamta era się skończyła. Od 1994 kiedy Lucas zabrał się za tworzenie preqeuli SW żyje. 1997 - wersja specjalna, 1999 - TPM, 2002 - AOTC, 2004 - CW, 2005- ROTS, 2008-TCW (które trwa do dziś), 2012 - TPM 3D, 2014 - Rebels, 2015 Ep7...
W porównaniu do okresu 1986 - 1997 się naprawdę dużo zmieniło. A teraz będą seriale i nowe filmy co rok. No i EU jest martwe, nie Gwiezdne Wojny. Nie ma powrotu do tamtych czasów. Są nowe, blizsze temu co było w latach 1977-1986, kiedy EU nie stanowiło siły twórczej, a było tylko jednym z wielu dodatków, który tak prawdę mówiąc ma niewielką siłę rażenia w porównaniu z filmami. Nawet klimatycznie Disenyowi zależy na powrocie do tamtego okresu, bo prequele nigdy nie stały się takim ikonami jak postaci z klasycznej trylogii. To łatwo porównać na podstawie tego jak rozpoznawalne i kojarzone są postaci Yody, Vadera czy innych z klasycznej trylogii, a choćby Jar Jara (jedna z najlepiej rozpoznawalnych nowych postaci i jednocześnie bardzo znienawidzona w popkulturze).
LS mówi:
Wyobraź co by się działa, gdyby zapowiedziano teraz książkę o ślubie księżniczki Lei i Hana i narodzinach Rachel i Thomasa.
__________
Książka Star Wars jako taka zawsze będzie skierowana dla konkretnego odbiorcy, który takim zwykłym casualem nie jest. Casuale nie czytają książek. Natomiast zgadzam się, że byłoby bardzo ciekawie, gdyby Lucasfilmy nowe okoliczności fabularne wprowadzali hardkorem, obwieszczając, że Rachel i Tomas Solo zostały Rycerzami Jedi w wieku lat 3, a ich mistrzyni Mon Mothma osiedliła się na Ord Mantell. Byłoby z pewnością ciekawie. Pytanie czy nie jest za wcześnie na ogłaszanie takich książek, skoro scenariusz Epizodu 7 zamykany był dopiero w ostatnich tygodniach, w połowie kwietnia. Nikt nie miał czasu na przygotowanie nawet zarysu książki. Z resztą ma to też swoje wady, bo potrzebna jest ścisła współpraca ze scenarzystami filmu, i balansowanie pomiędzy dobrym wproawadzeniem, a zrzuceniem wytłumaczeniami, które spoilerują cały film.
Z resztą dokładnie coś takiego zrobili przy Star Treku Abramsa: tuż przed premierą wydano komiks, który pokazywał całą historię starego Spocka i tego złoczyńcę-górnika, czyli nudnej postaci Erica Bany. I ja przeczytałem ten komiks jeszcze przed premierą i nieświadomie zaspoilerowałem sobie podstawową tajemnicę tego filmu. W sumie nie przeszkadzało mi to jakoś w odbiorze samego filmu, być może nawet pomogło, ale też w ogóle tego nie planowałem. No i sam komiks ponad ten tzw. exposition dump nie prezentował sobą nic więcej. Nie sądzę, żeby ktoś do niego wracał.
właściwie tu są dwie rzeczy.
Pierwsza
bo potrzebna jest ścisła współpraca ze scenarzystami filmu
hmm, ale czy nie na tym miało właśnie polegać story group i jeden spójny kanon? Tak swoją drogą, na czystą logikę, jeśli Story Group nie zna założeń scenariusza, to na jakiej zasadzie w ogóle zarządza kanonem i oznajmia co jest niekanoniczne, a co nie.
I kwestia casuali. Właśnie to chyba pytanie, kto nim jest. Czy osoba, która czyta jedną książkę na rok lub dwa, czy może osoba, która ledwo zna filmy. Natomiast obecne posunięcia raczej nie zachęcają do czytania tych najbardziej wiernych fanów, zwłaszcza przez usunięcie całego kanonu, a nie tylko części które kolidowałyby z filmami (do czego poniekąd w SW byliśmy przyzwyczajeni).
-Tyle, że im bardziej to poskładasz, tym większe ograniczenia nałożysz na przyszłych filmowców. I jest to wtedy powtórka z rozrywki, bo wcześniej czy później to zacznie przeszkadzać kolejnym filmom.
Tu leży zasadniczy problem. Na ile Story Group i nowy kanon, w którym wszystko jest równorzędne jest faktyczną próbą stworzenia w pełni spójnego wszechświata, a na ile jest to jedynie taka trochę zasłona dymna dla czyszczenia wszystkiego pod nowe filmy bez perspektyw na powrót EU we wcześniejszej postaci?
Zauważcie, że nowy kanon nie jest nowym Expanded Universe. Jen Heddle napisała wprost - Expanded Universe nazywa się tak, a nie inaczej, bo tak naprawdę zawsze stanowiło rolę obszernego dodatku, który przez lata miał mocno niesprecyzowany status - niby wychodziły przewodniki, opracowania, ale cały czas było poczucie, że ostatecznie wszystko zależy od Lucasa, Filoniego i oni mogą to wszystko zwyczajnie zignorować. Teraz nie będzie Expanded Universe, teraz będzie - jak to zgrabnie nazwano - "one universe". Teraz każdy zespół - ludzie od książek, od komiksów, od filmów - nie będą, jak wcześniej, pracowali oddzielnie i konsultowali się jedynie z Lelandem. Teraz teoretycznie wszystko ma działać na równych prawach i wzajemnie się uzupełniać.
Ale rzeczywistości nie da się zaklinać w nieskończoność. Dla Lucasfilmu, Disneya, dla lwiej części odbiorców to filmy były, są i będą najważniejsze. I zawsze te wszystkie materiały będą podporządkowane filmom. I zasadniczy problem jest taki, że stare EU, chwiejące się na granicy pełnoprawnej części uniwersum a niechcianego efektu ubocznego, mogło nie być traktowane poważnie przez Lucasa, ale samo w sobie stanowiło w miarę spójny twór, który dawał autorom znaczną swobodę w kreowaniu świata przy jednoczesnym szacunku dla już istniejących materiałów.
Teraz wszystko będzie przechodzić przez bezwzględną cenzurę. Czy to wyciąganie czegoś ze starego EU czy to jakieś nowe pomysły - wszystko będzie za pewne skrupulatnie i bezwzględnie kalkulowane, przepuszczane przez sita. Disney nie będzie ryzykował, że ktoś napisze książkę czy komiks, która może zablokować im potencjalny pomysł, pełnię swobody przy realizacji filmów. Na razie Star Wars Cinematic Universe to ledwo majacząca przyszłość bez konkretnych kształtów, ale jestem przekonany, że z czasem Disney będzie chciał zrobić filmową niekończącą się opowieść tak jak z filami Marvela. Nie pięć, nie dziesięć a pięćdziesiąt filmów na przestrzeni najbliższych kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. I w takiej sytuacji nawet niezwiązane z nowymi epizodami książki osadzone tysiąc lat przed nimi czy po nich mogą w przyszłości stanowić pewien problem.
I w takiej sytuacji ja nie wyobrażam sobie, by EU mogło powrócić w takiej formie, jak istniało kiedyś. Dwadzieścia lat temu mieliśmy wyłącznie materiały osadzone po oryginalnej trylogii, bo Lucas nie chciał, żeby ktoś namieszał mu w okresie prequeli - ale cała reszta była dla twórców na wyciągnięcie ręki, bo nie zanosiło się na trzecią trylogie. Po Zemście Sithów przed twórcami EU cała galaktyka stanęła otworem - już niczym nie skrępowana. A teraz? A teraz każdy okres, każda postać, każdy wątek i pomysł może być materiałem na ewentualny film.
Dlatego "one universe" będzie najprawdopodobniej zaledwie cieniem istniejącego bogactwa EU. Dlatego przez najbliższe lata (przynajmniej do czasu, gdy Disney zrobi sobie filmów, które chce zrobić przez najbliższe dwie dekady) będziemy dostawać materiały kompletnie nieistotne. Zachowawcze, kręcące się w kółko wokół starych czy nowych filmów i seriali. Materiały dotyczące spraw nieistotnych dla historii uniwersum, jakichś drobiazgów - nie pojawi się w tych publikacjach nic, co mogłoby zmienić status quo w galaktyce, co trzeba by było uwzględnić w nowych filmach, co wpłynęłoby na status czy charakter filmowych postaci.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w ostatnich latach EU było naprawdę wtórne, prowadzone bez pomysłu i szerszego planu i wypełniane coraz to bardziej absurdalnymi pomysłami, które miały zapewnić choć krztynę urozmaicenia od powielanego w kolejnych historiach schematu. Ale boję się, że cały "plan" na nowe książki czy komiksy to zasypywanie rynku zapychaczami, które ludzie z LFL bardzo ładnie będą nazywać spójnym kanonem i rozszerzaniem świata filmowego, ale które w rzeczywistości okażą się narybkiem zupełnie nieistotnym i nieporywającym dla odbiorców dotychczasowego EU. Dostaniemy zalew pojedynczych, samodzielnych książek, do których będzie można zasiąść bez znajomości jakichkolwiek innych materiałów, wszystko będzie kurczowo trzymało się filmów.
To jest chyba największa zmiana, z jaką trzeba się pogodzić My przyzwyczailiśmy się do tego, że filmy pokazują rzeczy ważne, że są kręgosłupem uniwersum, ale jest to zaledwie jego ułamek - cała reszta była domeną EU. Teraz to filmy będą kreowały rozszerzone uniwersum. Zamiast książki o tym, co było sto tysięcy lat temu czy sto lat później dostaniemy spin off i kolejny film tworzony w rocznym cyklu. A książki staną się w takiej sytuacji naprawdę marginalnym dodatkiem nie wnoszącym do uniwersum nic konkretnego.
A czy to lepiej czy gorzej... Przekonamy się. Filmy rządzą się innymi prawami i nawet gdy będzie ich dużo, nie będą one prezentowały uniwersum w sposób tak bogaty, szczegółowy, wnikliwy jak książki czy komiksy. Filmy siłą rzeczy będą skupiały się na wiekopomnych wydarzeniach, efektownych i chwytliwych historiach. I po prostu nie będą w stanie wykreować takiego świata, jak dotychczas. To nie jest epoka spójnego czy niespójnego kanonu, teraz filmy przejmują rolę EU, to one będą opowiadały historie takie jak KotORy, serie komiksowe, NEJ i tego typu sprawy. A cała reszta materiałów stanie się raczej ciekawostką dla kolekcjonerów lub osób, które maja presję na przeczytanie wszystkiego z danej franczyzy.
Mariobaryla napisał:
Dostaniemy zalew pojedynczych, samodzielnych książek, do których będzie można zasiąść bez znajomości jakichkolwiek innych materiałów, wszystko będzie kurczowo trzymało się filmów.
-----------------------
Można by się pokusić o tasiemca z bohaterów pobocznych, znaczy bez monumentalnych fajerwerków i ważących się losów galaktyki
Ja miałem szczerze dosyć znajdowania kolejnej superbroni imperatora i epickich inwazji Kameralne przygody łowców czy np. Pavana wydawały mi się bardziej interesujące.
Bardzo trafne przemyślenia.
I zasadniczy problem jest taki, że stare EU (...) samo w sobie stanowiło w miarę spójny twór, który dawał autorom znaczną swobodę w kreowaniu świata przy jednoczesnym szacunku dla już istniejących materiałów.
Czy ten twór był spójny to kwestia dyskusji. Z resztą dyskusji, którą prowadzili sami fani i powinni prowadzić ją dalej. Zahn nie miał szacunku do Lucasa, więc pisał o klonach. Denning i Allson nie mieli szacunku do Stackpole`a, więc pisali starszego Corrana Horrna bez ikry. Traviss nie miała szacunku do swojego pracodawcy, to się potem na niego obraziła. Lord Sidious twierdzi, że zna przykłady spójnych uniwersów, ale i tak trzeba mieć świadomość, że im więcej tworzy się w jednym świecie, tym łatwiej o konflikty. Nie ma co czarować, że są jacyś magicy, którzy potrafiliby to w pełni kontrolować. I Gwiezdne Wojny zawsze sobie z tym jakoś radziły, tylko w ostatnich latach kolejne dodatki do kanonu, szczegónie ze strony Filoniego, spotykały się z paniką, że tak, a tak być nie może, bo jakieś marginalne źródło powiedziało inaczej.
A książki staną się w takiej sytuacji naprawdę marginalnym dodatkiem nie wnoszącym do uniwersum nic konkretnego.
Albo wnoszącym do uniwersum bardzo dużo. Rzeczywiście przyszłośc książek SW jest w powietrzu, choć wydaje się, że Lucasfilm chciałby się nimi zajmować. Ale książkowa powieść pozwala na to, na co nie pozwala film, przecież oba sposoby opowiadania historii są zupełnie inne. Filmy pokażą nam kawałek świata, książki powinny ten świat pokazywać ze szczegółami. Taki konkret, jak mantra z Kodeksu Jedi, która się przecież w filmach nigdy nie pojawiła, a jest ważnym elementem SW.
Dlatego "one universe" będzie najprawdopodobniej zaledwie cieniem istniejącego bogactwa EU. Dlatego przez najbliższe lata (...) będziemy dostawać materiały kompletnie nieistotne. Zachowawcze, kręcące się w kółko wokół starych czy nowych filmów i seriali. Materiały dotyczące spraw nieistotnych dla historii uniwersum, jakichś drobiazgów - nie pojawi się w tych publikacjach nic, co mogłoby zmienić status quo w galaktyce, co trzeba by było uwzględnić w nowych filmach, co wpłynęłoby na status czy charakter filmowych postaci.
W tym akapicie opisujesz moje marzenie, a zarazem moje ulubione momenty i dla mnie najbardziej wartościowe elementy w EU. Ponieważ najlepsze co IMHO Expanded Universe ma do zaoferowania to właśnie takie pojedyncze przygody pokazujące zwyczajne życie, zwyczajnych istot, w niezwyczajnej galaktyce.
-Lord Sidious twierdzi, że zna przykłady spójnych uniwersów, ale i tak trzeba mieć świadomość, że im więcej tworzy się w jednym świecie, tym łatwiej o konflikty.
Taka specyfika fikcyjnych uniwersów - nawet przy jednym autorze ciężko upilnować by wszystko się zgadzało. Przy takiej ilości autorów, okresów, pomysłów jest to bardzo trudne, ale w jakimś stopniu możliwe - i stare EU w większości było ze sobą spójne. Były zgrzyty, ale świat się od tego nie walił. A przecież nawet filmy nie były ze sobą w pełni spójne.
Zresztą, ja nie mam nic przeciwko pojedynczym przygodom. W temacie dotyczącym przyszłych materiałów z nowego kanonu sam pisałem, że bardzo bym chciał, by pokazywały więcej zakamarków EU - więcej zwykłych postaci, ale takich z krwi i kości, bogate i spójne opisy technologii, kultury, geografii - rzeczy, które zwykle są domeną przewodników. Sytuacja zwykłych mieszkańców np. Coruscant za panowania Imperium, o mediach, o propagandzie - jest mnóstwo ciekawych tematów, które z tła mogą stać się motywami przewodnimi. Wcale nie marzą mi się kolejne wypociny o superbroniach mogących obracać wszystko w pył, kolejnych straszliwych armiach znikąd i ratowaniu galaktyki przed tym wszystkim przez tę samą grupę bohaterów - osobiście nigdy nie przepadałem za częścią EU po Powrocie Jedi właśnie ze względu na miałkość i powtarzalność tematów.
Pisząc o nieistotności czy zachowawczości mam na myśli to, że możemy otrzymać masę powieści o przygodach Luke`a, Hana, Lei, Vadera, które nie będą wnosiły do uniwersum nic ważnego, by nie namieszać w planach filmowych. Jednocześnie cały pierwszy plan zajmą dobrze znane, bezpieczne elementy, a cała reszta postaci znów będzie stanowiła tło. Chodzi mi o to, że z nowymi książkami nie powędrujemy nagle w miejsce, gdzie nie postawił nogi żaden Skywalker, nie będziemy poznawać wydarzeń, w których nie uczestniczą filmowi bohaterowie.
Po prostu boję się, że to ścisłe kontrolowanie spójności i uważanie, by przypadkiem nie wejść w paradę filmom, które ktoś może zrealizować za dziesięć lat spowoduje, że przedstawiane w książkach historie będą kompletnie nieistotne z perspektywy i uniwersum i bohaterów. Nie będziemy odskakiwać w odległe od filmów, puste rejony chronologii, nie będzie powieści skupiających się na zupełnie nowych postaciach, wydarzeniach, frakcjach i okresach, w żaden sposób nie związanych z tym, co pojawia się w filmach. Będą stanowić nieistotne ciekawostki, które będzie można zignorować bez żadnych konsekwencji dla wiedzy o uniwersum. A to zabierze całą radość z poznawania świata kawałek po kawałku, odkrywania historii, układania puzzli w jedną całość.
Po pierwsze dlatego, że jak wspomniano wyżej, Disney celuje jednak w casualowych odbiorców, a więc książki będą pisane tak, by przypadkowy czytelnik od razu wiedział na czym stoi - znane postacie, znane okresy, bezpieczna historia nie rzucająca go na głęboką wodę. Bardziej na zasadzie "hej, możecie poczytać o swoim ulubionym filmowym bohaterze" niż jako kolejna cegiełka w uniwersum. Dlatego wspomniałem o pojedynczych, niepowiązanych ze sobą książkach.
Po drugie - właśnie filmy. Na razie błądzimy w ciemności, bo nikt nie wie jak to będzie właściwie wyglądało, ale możemy być pewni, że filmy będą powstawały regularnie przez dłuższy okres czasu, nie wydaje się kilku miliardów żeby zrobić pięć filmów. Prędzej czy później głównym punktem programu staną się spin offy - pozwalające przedstawiać najróżniejsze historie i bohaterów w najróżniejszych konwencjach i okresach. I w takiej sytuacji nikt nie da zielonego światła książkom w stylu trylogii Bane`a, komiksowym seriom w stylu KotORa czy Legacy. Bo zrobienie czegokolwiek w dalszym okresie od razu narzuca pewne rzeczy w chronologii, pewne zasady obowiązujące w uniwersum, narzuca pewne ograniczenia przyszłym filmom - a prędzej czy później ktoś zrobi film np. o początkach Republiki, Jedi - z czystą chronologią jest to zbyt kuszący pomysł na film.
I właśnie to drugie mnie martwi. W starym kanonie też było mnóstwo krążenia wokół filmów, w sumie lwia część starego kanonu dotyczy dalszych/wcześniejszych losów filmowych postaci. Tyle, ze teraz każda decyzja będzie podporządkowana myśli, że prędzej czy później pojawi się nieokreślona ilość filmów i trzeba uważać, żeby nie "zmarnować" na książkę czegoś, z czego można zrobić film. By nie zablokować jakiegoś pomysłu. I dopóki Disney nie ułoży sobie wstępnego planu i rozpiski filmów i ich tematyki, będziemy trzymać się bezpiecznych tematów i form, co może trwać lata.
Jasne, będzie pewnie to, co sprawia fanom frajdę - drobne powiązania, które wyłapią tylko wyjadacze, wzmianki o wydarzeniach ze starego EU, easter eggi, analogie - tylko pytanie czy to wystarczy by zachęcić do nowego kanonu, który przez wzgląd na filmy będzie miał taką a nie inną formę? A przecież filmy nie zastąpią książek, bo - jak pisałem poprzednio - to zupełnie inna forma przedstawiania historii.
Burzol napisał:
Lord Sidious twierdzi, że zna przykłady spójnych uniwersów, ale i tak trzeba mieć świadomość, że im więcej tworzy się w jednym świecie, tym łatwiej o konflikty.
-----------------------
Właściwie to nie przykłady. Praktycznie bierzesz dowolne uniwersum książkowe, najlepiej powstałe w latach 30-50 do 80 poprzedniego stulecia i często kontynuowanych. Tam dbałość o spójność jest normą. Owszem znajdują się tam błędy i pomyłki, ale raczej nie ma tam nagle zmian koncepcyjnych. Nawet jak się pojawiają takowe, błędy, jak i zmiany, to często jest to oznaczone. Autorzy potrafią się do nich przyznać np. na oficjalnych stronach, a w dodrukach/tłumaczeniach błąd jest poprawiony. W przypadku zmian istotnych, często istnieje coś takiego jak wydanie "Autor`s prefered version". Taki idealny przykład dla mnie to Midkemia, gdzie mam RPGa, 2 gry komputerowe i kilkadziesiąt książek 5 różnych autorów. Obecnie uniwersum od roku jest skończone i powstają tylko przewodniki, podsumowania. W polskiej wersji części błędów nie ma, bo te wyłapane przez autora i najwierniejszych fanów zostały poprawione.
Dobry kontrprzykład to cykl Odysei kosmicznej Arthura C. Clarke`a, gdzie faktycznie mam 4 książki i 2 filmy, które niby się łączą, ale książki po kolei jak się czyta mają ze sobą duże niespójności w założeniach. Np. księżyc Saturna jest zamieniony z księżycem Jowisza, nie mówiąc już o opisach. Natomiast w każdej z kolejnych części autor wyjaśnia powody zmian, także wynikające z tego, że jako pisarz SF poszerzając swoje horyzonty, widzi, że napisał bzdury i nie idzie w zaparte. Woli raczej przekazać najnowszą wiedzę, niż to co mu się dotychczas wydawało. Ale to też specyfika uniwersum i przyjętej koncepcji.
Prawdę mówiąc żadnym uniwersum, które mnie interesuje udanego rebootu nie było. W Bondzie problem był ze spójnością, ona tam miała trochę inny wydźwięk, ale w Skyfall z rebootu się wycofano i producenci sami przyznają, że to nowe rozpoczęcie to nie był dobry pomysł i że muszą zachować łączność z tym co było. Co mnie cieszy. No i jeszcze Star Trek, ale tak po prawdzie, tam równoległe wszechświaty i alternatywne linie czasowe to część uniwersum, dość istotna w wielu odcinkach serialu. Także dlatego, że znów ST bardziej bazuje na teoriach naukowych, a te nie wykluczają czegoś takiego. No i nadal oryginalna linia czasowa jest rozwijana, ba nie wiadomo czy kiedyś się nie spotkają. Ale to już specyfika uniwersum, ale o tym akurat można pogadać przy okazji. W końcu to nie forum Star Treka .
i właśnie chyba podobnie widzę nowe EU. Jako zlepek wynikający z 30-40-50 filmów i 500 odcinków seriali. Na serie książkowe i komiksowe, zwyczajnie nie będzie nawet miejsca, by to wszystko ogarnąć. A nawet jeśli powstaną, to żywotność filmo-EU będzie pewnie dużo większa niż jakiś tam książeczek po 10 latach. EU jakie znamy odeszło i raczej już się nie odtworzy w tej formie, bo nie będzie mieć ku możliwości. Inne czasy.
Lord Sidious napisał:
Dlatego, gdy widzę, że to są ci sami ludzie i praktycznie ten sam model biznesowy, to chyba jeszcze bardziej mnie to podłamało.
Tylko kogo mieliby wziąć w zamian? Mają swoich mocnych średniaków i jeśli ich wymienią to potencjalnie dostaną gorszych. Na lepszych jest mała szansa, a gnuśna korporacja nie lubi ryzyka
Naprawdę dobry autor serii książek sf/fantasy nie musi się podpinać pod cudzą markę. Dobry autor tworzy universum, które samo się przebije i obroni (i do tego w gratisie zwykle jest spójne ).
ale tu znów tylko i wyłącznie biznes się kłania. Choć jak widać w przypadku książek młodzieżowych Disney zainwestował w lepszych autorów, niż tych, którzy pisali dotychczas. Co mnie pozytywnie zdziwiło. Więc jak widać da się.
Może i tak, ale ja się obawiam o jakość tych filmów i nowego EU. Boję się, że w Disneyowskich Star Warsach zabraknie miejsca na jakiekolwiek sensowne historie. Bo oni dobrze wiedzą, że wystarczy dużo wybuchów, oczywiście wszystko w 3D, mogą wypuszczać i kilka filmów na rok i mają gigantyczną kasę, a TYLKO o to tutaj chodzi. Po co mieliby się skupiać na wymagających widzach, skoro największe zyski przyniesie im widownia 7-16 lat? Disney już jasno pokazuje, że ma gdzieś budowanie interesującego uniwersum. O Lucasie dużo się mówiło, że wyciągał z Nas ostatnie grosze, ale miał jakiś szacunek dla swojego dzieła. Disney tego nie ma i chce nam sprzedać drugi raz niemal samo (nie mówię oczywiście o filmach), co jest po prostu niesmaczne. Nie sądziłem, że to się kiedyś stanie, ale przez to, SW przestało wywoływać u mnie tak skrajne emocje. Spokojnie czekam na premierę EVII, rozwój sytuacji, a wtedy wóz albo przewóz.
Gry też
http://hatak.pl/artykuly/niedawno-powstale-gry-z-uniwersum-star-wars-rowniez-wyrzucone-z-kanonu
ale to też właściwie było zawarte w newsie z oficjalnej. Raczej nie spodziewałem się, że będzie inaczej. Mogli oczywiście ocalić 2 rzeczy - TORa bo się toczy (ale nie wspomniali o tym, zresztą TOR z tym oddawaniem wielu różnych elementów EU jak np. dwumyślni po prostu musiał być skasowany) no i TFU - bo tu podobno to był kolejny rozdział i pomysł George`a. Więc akurat w tym drugim przypadku nie zdziwię się, jak to jeszcze wyciągną. Natomiast cała reszta poleciała już w piątek.
Piszą bzdury. Lucasfilm stwierdził, że TOR pozostaje elementem EU.
http://4playernetwork.com/blog/2014/04/lucasfilm-sheds-some-insight-on-the-future-of-star-wars-games/
Yess, TFU wyleciało Smuci mnie jedynie fakt, że SWTOR też :/
http://mojedziwnezapiski.pl/index.php/kolekcja-sw-braki/
Kupie wszystko z tej listy
Zostaw Wojnę o Bactę
Spokojnie, będzie dużo książek do kupienia, nawet "białe kruki", więc też sobie kupisz
to nigdzie nie zauważyłem, że "stare" książki mają być wycofane.
Nie wiem czy te fotki z legendarnym paskiem to już autentyki, ale jeśli tak to heh oznacza to, że chcą nabijać kabzę nowym, ale jednocześnie żal rozstawać się z forsą za stare?
Czyli jednak wychodzą z założenia, że ktoś to nadal będzie kupował (ja np. ale mam nadzieję dostawać jeszcze bez tego "logo"), nie że czyścimy magazyny i koniec.
Nie całkiem to rozumiem, zwłaszcza przez pryzmat deklaracji o sprzedawaniu, nie-kupowaniu (LS na ten przykład) czy paleniu...
Bo będą wznawiane jako "Legends", ale będą poza kanonem, nie są częścią uniwersum i się nie wydarzyły. Ot taka ciekawostka dla kolekcjonerów.
Ha, mam chyba wszystkie książki które wydano w Polsce, często się zastanawiałem kiedy skończę je kupować bo mam już swoje lata, ale ciągle ciągnęło mnie pytanie co dalej się stanie z tą czy inną postacią, co stanie się ze światem rozwijanym przez ponad 40 lat czasu SW (po Nowej Nadziei).
No i stało się. Młodszym to nie przeszkadza ja jednak nie będę się wdrażał w zrestartowane uniwersum. Świat z książek znam świetnie i zastanawiam się jakby to miało wyglądać. Czytam np.nową książkę o Thrawnie, który okazuje się być rebeliantam i zostaje przywódcą nowej republiki? I jak to pogodzić z starą trylogią Thrawna. Dla Disneya może to gówno, bo w życiu nie przeczytali żadnej książki SW, ale ja żyłem tym światem przez 20 lat. Sorki ale odpadam. Nie mówię nie filmom, oczywiście je zobaczę, ale potraktuje je jak każdy inny film. Przyszłe expanded universe to już nie dla mnie, niech się młodzi tym pasjonują.
Bardzo fajny wpis na FB T. Zahna :
Having now had a few days to process the news from LFL, a few thoughts:
First, since many of you are wondering, I have *not* yet been asked to write any new Star Wars books. But that doesn’t mean I won’t receive such an invitation in the future. If that happens, whether or not I accept will depend on what kind of story I’m asked to write, what input I’d have on the content, what era the story will be set in, etc. I would certainly *like* to return to the GFFA, but at the moment that’s not my decision to make.
Second, as far as I can tell from the announcement, LFL is *not* erasing the EU, but simply making it clear that nothing there is official canon. That’s not necessarily a bad thing, nor does it immediately send everything into alternate-universe status. If nothing from the Thrawn Trilogy, say, is used in future movies (and if there’s nothing in the movies that contradicts it), then we can reasonably continue to assume that those events *did* happen. It looks to me like the “Legends” banner is going to be used mainly to distinguish Story-Group-Approved canon books from those that aren’t officially canon but might still exist.
Third, even if something from the Thrawn Trilogy *does* show up in a movie in a different form, we authors are masters of spackle, back-fill, and hand-waving. For example, if Ghent appears in the movies but never mentions Thrawn, I can argue that he simply doesn’t want to talk about that era, or else has completely forgotten about it. (Which for Ghent isn’t really much of a stretch.)
Finally, there’s nothing inherently demeaning in the term “Legends.” Think back (a little farther…a little farther) to Disney’s 1950s “Davy Crockett” TV series, (a show I grew up with) which presented stories and legends about the King of the Wild Frontier. Historians have Crockett’s genuine history, but there’s nothing that says these TV adventures *didn’t* happen, right? So until and unless the legend puts Davy in Tennessee at the same time the real history puts him in Virginia, we can still believe those adventures happened. That’s how I expect it to be with the “real” Star Wars history versus the “legendary” adventures of the EU.
Bottom line: let’s all sit back and relax and see what new adventures are offered to us, both in new books and new movies. It’ll be Star Wars, and that’s what counts.
Bardzo optymistycznie ale naiwnie, bo kolejny epizod na pewno czasowo będzie kolidował z trylogią Thrawna i z 100 innymi pozycjami i wszystko się bardzo szybko wyczyści. Wystarczy, że zaczną "15 lat po Powrocie Jedi" i dadzą starego Luke`a a Resztki Imperium nie zostaną nawet wspomniane i już jest pozamiatane i Zahn dobrze o tym wie. Wszystko po ROTJ już jest skreślone, gorzej, że to samo zrobili z tym co przed.
Zabawne, ale Zahn podsuwa pewną interpretację oficjalnego newsa, którą mało kto wziął pod uwagę - mianowicie taką, że dotychczasowe EU pozostaje aktualną historią Star Wars (z wyjątkiem ery post-RotJ), ale nie jest kanonem. To oznacza, że poszczególne elementy EU przestają być aktualne tylko wtedy, gdy nowy kanon zaprzeczy tym konkretnym elementom EU
I tym właśnie mogą się kierować twórcy nowych książek czy komiksów SW - będą trzymać się tego, że wszystko, co wydarzyło się w EU jest prawdziwe, i tym samym prowadzić fabułę swoich powieści by się zgadzały z EU (co z kolei powoduje kanonizowanie się wielu rzeczy, które są teraz w "Legends"). Jeśli zaś coś w EU nie będzie pasować do nowego kanonu, to coś się zmieni.
Najlepiej podsumowuje to zdanie:
"It looks to me like the “Legends” banner is going to be used mainly to distinguish Story-Group-Approved canon books from those that aren’t officially canon but might still exist."
Nadiru Radena napisał:
mianowicie taką, że dotychczasowe EU pozostaje aktualną historią Star Wars (z wyjątkiem ery post-RotJ), ale nie jest kanonem.
-----------------------
Kanon, co to nie jest kanonem
Ale z takiej interpretacji wręcz wychodziłoby, że kanon jak najbardziej jest zachowany, tylko w każdym momencie coś można z niego wywalić i zmienić. Jakby się nad tym zastanowić, to wielu rzeczy z SW może zostać nienaruszone - ot, choćby takie Konsorcjum Zanna czy Sektor Wspólny mogą zostać nienaruszone. Wątpię, aby któryś z autorów chciał to przerabiać po swojemu pod kolejną trylogię. Ale taka trylogia Hana Solo już może iść pod nóż na rzecz nowych filmów.
W każdym razie, wizja bardziej optymistyczna.
Tak czy siak, Mroczne i Karmazynowe Imperium oraz Jedi Academy najprawdopodobniej is dead
Fani teraz piszą o swoim nie zadowoleniu tutaj:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152385515883713&set=a.414408798712.177165.67519418712&type=1&theater
Pieniądze są dla Kaczora Donalda ważniejsze od tych żali. Nic nie nie zmieni, choc deterinacja fanów jest godna podziwu.
Ale może uda się uratować chociaż część czyli starą republikę bo ten okres w żaden sposób nie przeszkadza epizodowi 7.
A jak nie to chociaż uprzykrzą trochę Disneyowi życie.
Co z grami? Przecież były wydawane przez studio Lucasa. Czy historie z gier też staną się nieprawdziwe?
Sami chyba za bardzo nie wiedzą... PODOBNO chcą zachować np. TORa jako bardzo ważną część uniwersum. A to by znaczyło, że KOTORy i książki o Revanie także mogą być w jakimś tam stopniu kanoniczne.
Było już dwa razy wcześniej, ale dam znowu bo chyba nie widzieliście. Z tego wynika że TOR zostaje:
http://4playernetwork.com/blog/2014/04/lucasfilm-sheds-some-insight-on-the-future-of-star-wars-games/
Oni sami nie wiedzą co skasowali a co zostawili. Teraz będzie jeszcze większy bajzel niż był.
EA walczy o swoje, to co się dziwić
Szkoda tylko tego że walczą jedynie z powodu że TOR dalej im przynosi wymierne zyski i boją się że przeniesienie go do "legends" znacznie je obniży. Pokazuje to chyba że zyski z reszty EU nie były aż tak istotne by pozostawić je przy życiu.
Szczerze nie wierzę, że niekanoniczność TORa zmniejszy liczbę graczy. Może o 2%, trochę ponad błąd statystyczny. W grach MMO chodzi o to, żeby grać. Co ma to do kanoniczności?
Patrząc po niektórych głosach typu: rzucam SW! albo: Oddajcie mi kasę za książki! A takie też są, to mogło by to wpłynąć na ich dochody które i tak ledwo utrzymali na interesującym ich poziomie przechodząc na F2P. Czy było by tak naprawdę, nie wiem. Ale wygląda na to że wolą dmuchać na zimne i TORa w kanonie zostawić. Czy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie, ciężko powiedzieć
Wiecie z czym ja mam problem? Nie z tym, że odsunięto właściwie całe dotychczasowe EU, żeby zrobić miejsce nowym filmom (choć to trochę też). Nie z tym, że jednym płynnym ruchem LucasFilm odebrał Gwiezdnym Wojnom jeden z ich największych atutów: olbrzymie niemal ponad wyobrażenie, a jednocześnie naprawdę względnie spójne uniwersum (bo oczywiście zdarzają się uniwersa spójniejsze, ale znacznie mniejsze, albo większe, ale też niespójne). Nawet nie z tym, że wszystkie te pieniądze na EU (książki, komiksy, gry, karty...) poszły na - okazało się - apokryfy (bo tak to teraz należy traktować: jest kanon i są apokryfy). Nie, mój problem leży w czym innym.
Jestem dość zajętym człowiekiem. Ileś tam godzin dziennie poświęcam na pracę. Ileś na naukę. Ileś na sen. Na rozrywkę mam więc relatywnie niewiele czasu, co sprawia, że ten czas cenię. To czas jest walutą, której mam najmniej i którą chciałbym najsensowniej, najrozsądniej i jednocześnie najbardziej optymalnie spożytkować. Co więcej to, na co przeznaczyłem mój czas, chcąc nie chcąc angażuje mnie emocjonalnie. Odczuwam więc przywiązanie do tego, czemu poświęciłem swój czas. A w tym przypadku są to tysiące godzin spędzonych na zapoznawaniu się z EU, i kolejne setki (jeśli też już nie tysiące) pracy intelektualnej pozwalającej na sprasowanie perspektywy na EU w jedną, zadowalającą mnie całość. Tak że owszem, jestem bardzo przywiązany do EU. Starego EU.
Spora część satysfakcji z obcowania z książkami, komiksami i grami wynika nie z samego obcowania, a z wyłapywania zależności między nimi, także (czy może w tym przypadku zwłaszcza) fabularnych. To sprawia, że dana książka w ramach danego uniwersum dostarcza frajdy; bo nie czarujmy się, zdarzały się pozycje dobre literacko i artystycznie, ale w znacznej mierze mieliśmy do czynienia z bryndzą, która broniła się jedynie nawiązaniami. A jak coś się nie kleiło, to od tego mamy mózgi, żeby sobie to pospawać. Wszystko bowiem da się zmiśkować, nawet Holiday Special. Nawet czytając taką Traviss czy Hambly, nawet grając w Yoda Stories czy The Force Unleashed 2 połowa radochy - a nieraz cała radocha - wynikała z odkrywania (względnie) spójnego uniwersum. To zresztą grało na siebie: z każdym kolejnym komiksem, książką grą etc. rosła chęć antycypowania kolejnych nawiązań. Dotyczy to także filmów; takie było moje nastawienie, kiedy chodziłem do kina na prequele.
Niedawna decyzja LucasFilmu ubodła mnie więc dwutorowo. Po pierwsze, solidnie zdeprecjonowała te tysiące godzin spędzonych na zapoznawaniu się z EU. Doprowadziła do hiperinflacji kapitało czasowego, jaki włożyłem w to wszystko. Co więcej, postawiła mnie w sytuacji skrajnie niezręcznej, jakby oczekując ode mnie, że teraz będę zdobywał bardziej pełnoprawną wiedzę i czerpał bardziej uzasadnioną przyjemność z nowego EU, bo będę mógł wyłapywać nawiązania do starego. Tylko że to tak nie działa. Nawiązania wewnątrz uniwersum sprawiają frajdę wtedy, kiedy są równoległe. W momencie, gdy stare EU staje się repozytorium pomysłów dla nowego EU, te nawiązania są jedynie powierzchowne. Po drugie, odarło mnie co najmniej z połowy radości obcowania z kolejnymi dziełami spod znaku SW, w tym filmami. Powstają nowe filmy Star Wars, mówicie. I fajnie. Ale tylko fajnie, bo połowa radości, jaką mógłbym czerpać z ich oglądania, polegała właśnie na spełnianiu (bądź nie) oczekiwań wynikających z rozpoznania świata przedstawionego. A tego tutaj nie będzie, a przynajmniej nie w takim stopniu, jakbym tego oczekiwał po wieloletniej franczyzie. Tak że na filmy pójdę, ale bez większych oczekiwań. Natomiast z EU zatrzymam się tam, gdzie stałem wcześniej. Na nowe szkoda mi moich pieniędzy, szkoda mi mojego przywiązania, a przede wszystkim, szkoda mi czasu.
Dziękuję za uwagę.
Pozwolisz że wrzucę tekst na moją stronę (oczywiście pisząc kto jest autorem) ? Parę osób pisało do mnie że przydałby się jakiś tekst po polsku, a mnie się nie chce tłumaczyć moich wpisów na dwa języki, natomiast Twój oddaje mnie więcej to co bym napisał.
Rozumiem taką postawę i nie próbowałbym Cię od niej zniechęcać. Ale też nie uważam, żeby wszystkie z tych tysięcy roboczogodzin były zmarnowane. Przecież kilkukrotnie, na różnych konwentach i poza programem, rozmawialiśmy długo...właściwie, żeby być dokładniejszym, parę razy ja z uwagą słuchałem Twojego wykładu na temat Wybrańca i Mocy. I ta teoria, Twoje rozumienie mitologii Mocy pokazanej w Gwiezdnych Wojnach jest o tyle genialne, że powinno się zgadzać....w każdej wersji uniwersum SW. Niezależnie od którego kanonu. W każdy razie dopóki choć odrobinę będą się trzymali zasad campbelliańskich.
Inna sprawa, że jestem przekonany, że nie takie rzeczy się miśkowało, ale też rozumiem jeśli nie masz już na to energii.
Nikt nie mówi, że były zmarnowane. Bawiłem się znakomicie, jarało mnie to i pewnie jak najdzie mnie ochota, to wciąż chętnie będę wracał do np. Ręki Thrawna. Tyle tylko, że w przypadku nowego EU ta erudycja nie będzie pracować na większą satysfakcję. W najlepszym wypadku będzie to jedynie przyjemność z lektury, w najgorszym rozczarowanie pt. "ja ten wszechświat pamiętam inaczej". Mówiąc bardziej brutalnie, w obecnej sytuacji wolę poświęcić czas na inne lektury niż SW, bo mam tam większą szansę na przyjemność czytelniczą i zasadniczo brak ryzyka rozczarowania uniwersum. Bo inna rzecz miśkować to, co było chociaż w założeniach spójnym uniwersum, a inna udawać, że repozytorium pomysłów w postaci Legends jest czymś więcej niż tylko repozytorium. Taka zabawa jest (i będzie) płonna.
Jeśli przytrzymają się konceptualizacji Wybrańca, o której mówiliśmy, to tym lepiej dla nich, ale to jest jakby kwestia poza obecnymi rozważaniami.
Właściwie to powinienem napisać jedno: "AMEN".
Choć osobiście mam trochę inny stosunek do nowych filmów , one wciąż mnie kręcą i chcę dostać dobre kino nowej przygody w stylu lat 80., niewiele więcej, albo aż tyle.
What is the future of Star Wars? Our take on LucasFilm’s statement about the Expanded Universe no longer being canon? With all due respect to the high points of the EU and the fans who discovered Star Wars through it, rather than the films, you’re not losing the EU. There will be no mass book burnings or rallies denouncing the EU. The EU is not going to vanish. Those books, comics, games, toys and cards will always be there as the part of history that they already are. They can not take that from you.
I am not surprised by LucasFilm’s decision for the new films to make a clean slate for the sequels. As they say, it will allow audiences to be surprised, and they can cherry pick the best from the EU and ignore the lows of that universe. I realize this may sound dispassionate, but I’ve had to live with a number of retcons across various fandoms I have been dedicated to over the years. After a while you have to accept that it doesn’t matter what the big guy tells you is canon. It’s what’s canon to you. So, our BMS parody of Splinter of the Mind’s Eye, the Holiday Special and Shadows of the Empire are canon for us.
How about we do the Thrawn Trilogy next? We already have Timothy Zahn’s vote. I am sure we will parody Star Wars VII, but that’s not going to stop us embracing the high point of the EU.
źródło:http://www.bluemilkspecial.com/?p=9334
Cóż jak widać nie każdy załamuje ręce;P choć i oni nie potrafią się pogodzić z nowym EU
Zbieram się do pracy
TOR ma pozostać w kanonie. Nie dziwi mnie to - ta gra to inwestycja która nadal przynosi kokosy. Nic dziwnego że "uspokojono" rzeszę fanów EU która wciąż płaci abonament.
Jednak skoro TOR nie trafił do Legends i jest oficjalną częścią EU ... to odwołano reeboot z Morrabandem zamiast Korribanu czy jak ?
Nie oglądałem jeszcze odcinków o Morrabandzie, więc nie wiem czy da radę powiedzieć "istnieją obie planety i nie wchodzą sobie w drogę", co poniektórzy mówią tak, a inni że wręcz przeciwnie, obie planety sobie przeczą.
No to jak ?
Jaki reboot? Jest jedna planeta z cmentarzyskiem Sithów, tylko ma różne nazwy. Moraband, Korriban, potejto, potato, bez różnicy.
Burzol napisał:
Jaki reboot? Jest jedna planeta z cmentarzyskiem Sithów, tylko ma różne nazwy.
Ale to fanowskie wyjaśnienie, czy "oficjalny" statement kogoś z Disneya ?
potejto, potato, bez różnicy.
Nie dla mojej pani od pronounciation :<
Matek napisał:
TOR ma pozostać w kanonie. Nie dziwi mnie to - ta gra to inwestycja która nadal przynosi kokosy. Nic dziwnego że "uspokojono" rzeszę fanów EU która wciąż płaci abonament.
-----------------------
Link or gtfo. Poważnie, oni na 100% sp* nawet ogłoszenie niszczenia EU, ale link.
TOR w kanonie oznacza uchowanie Revana i HK. Co prawda w formie dalekiej od ideału, ale jednak. I wychodzi na to, że trochę źle napisałem tekst do DK
Ale link?
A to do Bolka wal, on znalazł statement od EA. Ale zaglądałem i na to właśnie wychodzi.
Znalazłem tylko cytat jakiegoś robola z Lucasfilm na gamespot. Dopóki nie ma nic na oficjalnych stronach, dopóty dla mnie należy to do Legends.
“[A]s far as The Old Republic MMO is concerned, nothing is going to change. [TOR] has always been a part of the Expanded Universe, and that’s not going to change.”
Jeśli ta zabawa w wywalanie całego znanego kanonu z obecnej linii spowodowanej powstaniem Disney Trilogy się utrzyma to za rok, dwa czy dziesięć kiedy ta gra przestanie być dojną krową to podzieli los reszty. Zresztą jeśli niby KOTOR nie należy do świata Disneya to z automatu TOR będący dziedzictwem tej serii też nie jest zgodny z ich wizją.
Po prostu ściemniają by jak najdłużej nie wyrywać kogutowi złotych jajec i tyle.
2014-04-29 17:50:55
Akurat to, że przy nowym kanonie kierują się przy aktualnie wydawanych pozycjach jedynie zyskiem a nie spójnością uniwersum jest oczywiste.
Heir to the Jedi wychodzi, chociaż powstaje już od dłuższego czasu, ale poprzednie dwa tomy już poleciały, choć pewnie mają minimalne znaczenie w kanonie - po prostu Heir był już na ukończeniu i po prowadzeniu ewentualnych zmian spokojnie można na nim zarobić, chociaż powstawał jako część starego EU. Idę o zakład, że Tarkin też był pisany z myślą o starym EU, bo taką książkę przygotowuje się długo, a kulisy tej decyzji są dosyć mgliste - tak jakby część twórców dopiero się dowiedziała. A New Dawn to wstępniak do Rebels i najprawdopodobniej też wyszedłby niezależnie od decyzji. Z drugiej strony nawet głupie Rebel Heist, które dopiero zaczyna się ukazywać, do kanonu już się nie łapie. Patrząc na wpisy i dezorientację Jen Heddle wydaje mi się, że góra po prostu stwierdziła, że wszystko leci, Story Group skleciło na szybko te "Legendy", a wielu materiałów i problemów w ogóle jeszcze nie wzięto pod uwagę - stad sporo sprzeczności i bezsensownych decyzji.
Wątpię, żeby większość tych autorów miała pojęcie o siódmym epizodzie, także na razie nie było nawet do czego łączyć i spajać - to wszystko to rzeczy, któe po prostu były w takim stadium zaawansowania, że głupio ich nie wydać, skoro z niczym nie kolidują (choć mogę się mylić, może poddano je jednak jakimś zmianom). The Old Republic "zostaje", chociaż jest opisuje olbrzymi kawał EU, bo leksykon zawiera informacje z praktycznie wszystkich wcześniejszych źródeł - KotORów, Tales of the Jedi, Dawn of the Jedi - z perspektywy robienia czystej karty na nowy kanon zostawienie TORa nie ma żadnego sensu. Po prostu jest masa fanów, którzy grają wyłącznie dlatego, że to SW i część Expanded Universe nawiązująca do wielu materiałów. Gdyby TOR wyleciał, wiele osób przestałoby widzieć sens w kontynuowaniu rozgrywki. I też wydaje mi się, że w swoim czasie gra wyleci z kanonu. Na razie się wstrzymują, bo to zbyt duży biznes, żeby od wyciąć to z dnia na dzień.
Mariobaryla napisał:
I też wydaje mi się, że w swoim czasie gra wyleci z kanonu.
-----------------------
I na koniec można powiedzieć I CO Z TEGO. Jak dotąd nie chciało mi się mobilizować do grania w to, tym nie mniej skoro dalej uznaje prywatnie EU za właściwy świat SW to mało mnie obchodziłaby ta decyzja w dziedzinie grania. Zwykłego zjadacza chleba to nie obchodzi, a te góra (?) 5 - 10 procent fanów EU nie przestanie grać tylko wystawi środkowy palec Myszce Miki .
2014-04-29 18:01:29
Ja właśnie tak samo to widzę. Skoro Expanded Universe = Legends, a TOR jest w EU, a nie w one canon, to jest legendą jak dla mnie. Chyba, że LFL/EA napisze inaczej.
A czy napisze? Prędzej wierzę, że kanonizują TFU, bo tam był wkład Lucasa. A TOR, cóż pal licho, że kanonizowałby Revana, KOTORy, TOTJ i Dawn of the Jedi pośrednio, ale jak się popatrzy na poszczególne planety, to tam jest masa copy-paste`ów z EU, włącznie z dwumyślnymi Thulami . Kanonizowanie tego jak leci, wymagałoby od grupy trzymającej kanon przejrzenia wszystkiego w EU i faktycznie zrobienia tego, co powinni zrobić, stwierdzenia co jest kanoniczne, a co nie.
SWTOR jest niekanoniczne.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego niektórzy rozumieją tę wypowiedź zupełnie na opak. Trochę mnie śmieszą też komentarze mniej zorientowanych, jakoby w ogóle reboot EU dotyczył tylko okresu post-RotJ - brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, cóż.
Czyli właściwie SWTOR to "Legends", ale nadal trwa. Zastanawiam się czy BioWare wykorzysta to jakoś i nie powykręca jakichś kompletnie kosmicznych zwrotów fabularnych (w których zabijemy Anakina zanim ten powstrzyma Mace`a, aha!), ale... skoro to non-canon, to czy powinno mnie to obchodzić? 3 tysiące godzin spędzone w grze która ma taką samą wartość fabularną jak Star Trek Online - fantastycznie
Chyba jeszcze nikt się o tym nie wypowiedział, a nie przestaje mnie to męczyć: co z The Essential Atlas? Nie chodzi mi o "fabularne" fragmenty tej książki, tylko same mapy. Można sobie będzie postawić Dac (czy "Mon Cala" jak to pewnie się teraz będzie nazywać) obok Coruscant czy co?
Jak już mają coś s......ć to z klasa i po całości. Jeśli faktycznie dla Disney Trilogy znany świat SW się nie liczy to prędzej uwierzę np. że Mon Calamari zamiast wyglądu np. z Trylogii Akademii Jedi przyjmie tandetną formę znaną z najwiekszego osiągnięcia Lucasa od czasów Holiday Special i Kaczora Howarda w postaci TCW .
Mapkę galaktyki z TEA wykorzystano w którymś z komiksów online z TCW... więc chyba nadal jest kanoniczny.
To w końcu SW:TOR jest kanoniczne czy nie. Nie żeby to robiło dla mnie jakąś różnicę, bo póki nikt w tej epoce nic nie zmieni to dla mnie kanon. Chodzi mi o to zamieszanie, tyle tutaj różnych "za" i "przeciw", że w końcu nie wiem, jaka jest oficjalna decyzja.
1. Z informacji od Lucasfilm: SWTOR "było i będzie częścią Expanded Universe"
2. Lucasfilm zakwalifikowało całe EU jako "Legends", czyli rzeczy niekanoniczne
3. SWTOR jest niekanoniczne, bo Lucasfilm już nie używa określenia "Expanded Universe" do rzeczy kanonicznych, a kanon to po prostu "canon", i do niego wchodzi wszystko co będzie wydawane w przyszłości
Rzecz której niektórzy nie rozumieją to właśnie kwestia definicji "EU", stąd rozbieżności. Jeśli jednak przeczyta się informacje o "Legends" z piątku ze zrozumieniem (!!!), to łatwo można dojść do konkretnych wniosków. Niekanoniczne.
Przeczytałem sobie tego newsa, potem zacząłem czytać wątek na forum... I spoglądam sobie tak na moją półkę z komiksami i książkami z EU. I mi szkoda, że to w zasadzie stanie się tylko magazynem pomysłów dla nowego uniwersum. Wiele historii było w EU wspaniałych, więc po prostu żal, że nie mają już oficjalnie znaczenia.
Ale i tak uważam, że dla fanów sprzed tego "reebootu" to jednak pozostanie coś bardzo ważnego, coś co będzie w serach i pamięci, bo wkładało się w to tyle emocji i zaangażowania, że to z nami zostanie i to, że nie będzie się to składało na kanon nie będzie z perspektywy czasu tak bardzo ważne. Choć i tak szkoda. Po prostu.
Zobaczymy co dadzą w zamian.
Jedno trzeba przyznać „władzom”, udało im się zelektryzować fanów i ożywić m.in. nasze forum. Momentami nie nadążam z czytaniem wszystkich postów. Sporo osób od dawna nieaktywnych postanowiło się wypowiedzieć. A niektórzy to nawet swoje pierwsze posty napisali.
Oczywiście lepiej by było gdyby okazja była inna i wpisy nie były pełne złości oraz smutku. Ale trzeba przyznać, że w jakimś stopniu nasz świat/fandom pogrążył się trochę w stagnacji. Z jednej strony ciągle coś się dzieje, ale od newsa o przejęciu SW przez Disneya i o nowej trylogii nie było wydarzeń, które odbijałyby się naprawdę dużym echem wśród fanów.
Wydaje mi się, że tego nam potrzeba. Niekoniecznie w postaci złych wiadomości, ale ogólnie potrzebujemy, żeby coś się działo. I może właśnie teraz się to rozpoczyna. Od trzęsienia ziemi, owszem, ale nie chcę wierzyć, że w przyszłości SW nie ma już dla nas nic dobrego.
Mi Gwiezdne Wojny cały czas dostarczają dużo frajdy, rozrywki, ale nie da się ukryć, że nie są to te same emocje, które towarzyszyły mi zwłaszcza przy oczekiwaniu na nowe epizody. Dobrze jest kiedy od czasu do czasu serce przyśpieszy ze względu na SW. Oby tylko w nadchodzących miesiącach i latach były to już tylko pozytywne emocje.
No i co wam ten strajk da? A spamujcie sobie ile chcecie, nic wam to nie da..
Vintress napisał:
No i co wam ten strajk da? A spamujcie sobie ile chcecie, nic wam to nie da..
-----------------------
A skąd wiesz że nie da ? A może wpłynie to na decyzję Del Reya do kontynuowania "naszego" timeline EU przynajmniej w książkach ?
Gdy czytasz EU, tworzysz cosplay EU itp
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=860648657282419&set=a.622320621115225.1073741828.622285481118739&type=1&theater
Nowy kanon:
http://www.youtube.com/watch?v=_-rP5iqx6T8
No cóż, po pojawieniu się tej informacji, pierwsze co przyszło mi do głowy to rachunek sumienia i sięgnięcie do zapisków historii, kiedy to pojawiła się wieść, że Dsiney kupił SW. Pragnę zaznaczyć, że wówczas byłem umiarkowanym optymistą:
http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/17466#538128
Najważniejszy z mojej wypowiedzi jest przedostatni akapit, więc pozwolę się zacytować:
No i na koniec kanon, a raczej wizja upadku kanonu. Cóż, traktuję kanon i EU jako ważny aspekt. Jednakże, nie wierzę, iż Disney składa się z samych idiotów, którzy zbagatelizują ten element. Wkraczają na teren, który ma określoną stabilność, gdzie wywrócenie wszystkiego do góry kołami, może spowodować utratę wiarygodności. Czas pokaże, czy mamy do czynienia z dyletantami, czy też profesjonalistami.
Jak widać, życie ciągle zaskakuje. Spodziewałem się, że może nastąpić rozgardiasz i pomieszanie z poplątaniem, lecz całkowity restart i przesunięcie całego dorobku do działu "Legendy", sprawiło, iż oniemiałem.
Po szoku, przyszedł czas refleksji. Nie będę ukrywał, że rozumiem reakcje osób, które czują się oszukane. Ów manewr wykonano wyłącznie z dwóch powodów. Pierwszy, aby ułatwić pracę Abramsowi i całej reszcie. Drugi wiąże się niejako z pierwszym, bo dotyczy filmów, a konkretnie dotyczy kasy. Całe EU nie generuje zapewne promila zysków, co jeden epizod. Tak więc Disney, widać doszedł do wniosku, że nie ma co się ograniczać. Filmy priorytetem, a reszta, to tylko dodatek.
Jestem zasmucony takim działaniem, bo nie bierze się pod uwagę, rzeczy istotnych, choć nie tak przeliczalnych jak mamona. SW, to kilka pokoleń ludzi na całej Ziemi, których w oczekiwaniu na nowe filmy, obdarzono czymś co później nazwano EU. Dla wielu z tych ludzi, ten dodatek, zapychacz około filmowy, stał się nie mniej istotny, niż filmy.
Z racji takich działań, a także innych okoliczności, nie czekam już z takim wytchnieniem na nowe filmy. Owszem, pójdę na E7, bo ciekawość zwycięży. Pójdę chociażby po to, aby porównać, czy nowe dzieło z pod znaku Disney`a będzie lepsze niż część EU (np.: książkowa seria Dziedzictwa Mocy), odesłanego właśnie do lamusa. Kupię nawet książkę o Tarkinie, aby dać szansę temu co "nowe". Jednakże główni planiści, będą musieli się mocno napocić, aby nadszarpniętą reputację odbudować na tyle, aby SW bawiło mnie jak kiedyś.
Z naprawdę wielką przykrością muszę poprzeć twoje zdanie, ja również oczekiwałem, że część EU zostanie nadszarpnięta, że będzie trzeba kombinować jak z TCW żeby wszystko się jako tako trzymało kanonu, spodziewałem się nawet usunięcia z 3-5 książek, by zastąpić je filmami, ale całe Expaned Universe? Tego nie przewidziałem nawet w najmroczniejszych koszmarach, od dzisiaj każdego dyrektora Disnea będę nazywał Imperatorem. O Abramsie w ogóle nawet się tutaj nie wypowiem, bo mnie zbanują, za słowa których trzeba tu będzie użyć, by oddać powagę sytuacji. Najpierw zniszczył kanon Star Trek, teraz zabrał się za Star Wars. Ten człowiek naprawdę lubi niszczyć rzeczy, które ludzie kochają od dekad. Ale pamiętajmy o jednym, jak Tyrion Lannister powiedział w GoT:
"Nadejdzie dzień, gdy będziesz się czuła bezpieczna i szczęśliwa, lecz nagle radość
obróci się w twych ustach w popiół i wtedy będziesz wiedziała, że spłaciłem dług."
Chcę tylko sprostować jedną rzecz. Abrams nie zniszczył kanonu Star Treka, wręcz ładnie go wykorzystał. Teoria alternatywnych wszechświatów jest istotnym elementem Star Treka i w serialu nagminnie była wykorzystana, a także stanowi istotny element serialu. Problemem dla wielu fanów ST (acz nie dla mnie) jest tym, że Abrams zrobił filmy według zupełnie innej koncepcji (bliskie SW nie ST) i jeszcze to się sprawdziło, więc nie ma szans na powrót oryginalnego, bardziej naukowego i przegadanego stylu.
Lord Sidious napisał:
Chcę tylko sprostować jedną rzecz. Abrams nie zniszczył kanonu Star Treka, wręcz ładnie go wykorzystał.
-----------------------
Tylko, że do starego kanonu Star Treka, z klasyczną wersją postaci, albo bohaterami z Next Generation, powrotu już nie ma, czyż nie? Nie zniszczył, ale i tak porzucił.
właśnie w tym problem że w każdej chwili jest. Takie rzeczy w Star Treku się zdarzały i to naprawdę często, weź np. odcinek Voyagera pt. "Year of Hell" składający się z dwóch części, gdzie zmiany w pierwszym odcinku były tak duże, że w jednej linii czasowej nie dałoby się tego naprawić, więc w drugim złożono dwa wszechświaty równoległe. Zresztą w Voyagerze nie zdarzyły się odcinki w którym ktoś (np. Harry Kim) zginął w oryginalnej prawdziwej linii czasowej, ale jednocześnie do niej wszedł na jego miejsce Harry Kim z wszechświata równoległego. Interakcja między alternatywnymi wszechświatami jest bardzo częstym motywem w trzech ostatnich serialach. Tam także w niektórych miejscach masz poza linią główną, linię alternatywną, która jest rozwijana równolegle i pojawia się w odcinkach (co było irytujące w DS9, ponieważ robiło spowolnienia w głównym wątku fabularnym!) i bohaterowie przechodzą z jednej do drugiej. Dlatego w Star Treku nie chodzi o kanon, a przynajmniej nie w sposób taki jak SW.
Druga sprawa to wojny eugeniczne, które toczyły się w pierwszej połowie lat 90. Bez tych wojen nie ma Khana. Teoretycznie Abrams o nich w ogóle nie wspomniał, napisał Khana na nowo. A to jest przecież oryginalny kanon serialowy (pojawiający się także w pierwszych filmach). Tylko gdy Janeway przylatuje na Ziemię w drugiej połowie lat 90. zastaje Ziemię taką jaka była w tamtych czasach, bez Khana i całej reszty. Sisko, który przybywa na Ziemię mniej więcej w naszych czasach ląduje jeszcze w innej rzeczywistości, w której również nie ma miejsca na Khana. W serialu Enterprise masz nawet policję temporalną z XXX wieku jak dobrze pamiętam, która wyłapuje gagadków, którzy zniszczyli linię czasową, choć nie zawsze im się to udaje. Pytanie kto zniszczył oryginalną linię czasową z Khanem, Abrams, czy może Kirk w 1986 gdy kradł humbaki, a może Quark gdy rozbił się w Rosewell? Zresztą finał The Next Generation może właściwie zmienić wszystko, bo Q i Piccard cofają się do początków życia na Ziemi.
Tak więc, reasumując powrót jest możliwy w każdym momencie. Możliwy, ale ze względu na to, że filmy się sprzedały i poszły innym tropem, raczej mało realny. Choć z tego co wiem, nadal powstają pozycje choćby książkowe w oryginalnej linii czasowej, także z TNG. Choć akurat temat książek to już inna sprawa. Ba co pewien czas jest mowa o serialu który by także dział się w tamtej linii... ale to akurat plotki. STOnline także dzieje się w oryginalnej linii czasowej i są tam nawiązania do przyczyn, które spowodowały abramsową.
W filmie natomiast pojawiają się rzeczy, takie jak Wiwona Kirk (nazwa matki Kirka padła jedynie w książkach), czy nawiązania do Portosa (lub jego następcy) z Enterprise`a. Nie mówiąc o tym, że mamy dwóch Spocków.
Sprawę Wojny Eugenicznej w latach 90 rozwiązała książka "The Eugenics Wars: The Rise and Fall of Khan Noonien Singh" z 2001 roku. Nawet wydarzyła się ona w naszym świecie.
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Eugenics_Wars:_The_Rise_and_Fall_of_Khan_Noonien_Singh
Lord Sidious napisał:
Chcę tylko sprostować jedną rzecz. Abrams nie zniszczył kanonu Star Treka, wręcz ładnie go wykorzystał. Teoria alternatywnych wszechświatów jest istotnym elementem Star Treka i w serialu nagminnie była wykorzystana, a także stanowi istotny element serialu.
Wydaje mi się że w serialu chyba nawet już była wcześniej (przed Abramsem) sytuacja że postacie spotykają samych siebie z innego uniwersum ?
Sam pomysł dwóch timeline jest całkiem spoko, tylko że Abrams i tak wlazł brudnymi butami na oryginał - w końcu biografia jednej z postaci z oryginału kończy się, jakby nie było, trafieniem do "wymiaru" Abramsa ...
Problemem dla wielu fanów ST (acz nie dla mnie) jest tym, że Abrams zrobił filmy według zupełnie innej koncepcji (bliskie SW nie ST) i jeszcze to się sprawdziło, więc nie ma szans na powrót oryginalnego, bardziej naukowego i przegadanego stylu.
Takie mamy czasy niestety. Ale kto wie, może będzie jak z Batmanem - każdy nowy twórca ukaże inne podejście do tematu ? Może ktoś kiedyś znowu zrobi podejście do ST bliższe oryginału, potem ktoś zrobi coś jeszcze innego niż o oryginale czy u Abramsa ...
problem też tkwi w tym, że niszcząc Vulcana i idąc w kierunku wojny mocno wypaczył oryginalne przesłanie Star Treka, gdzie ludzkość i nie tylko jest rozwinięta i raczej szuka wiedzy, a nie wojny. Dlatego piszę, że zagorzali fani ST nie są źli na Abramsa za kanon. Za to mają całą listę innych uwag, z czerwoną materią w roli głównej, które są po prostu nie Startrekowe.
Fry o swojej reakcji na całą sytuację dla ETE:
http://eleven-thirtyeight.com/2014/05/checking-in-with-jason-fry-part-one-a-certain-point-of-view/#more-4085
Boba Fett jest martwy.
Na "babskim" portalu Mary Sue pojawiła się jeszcze jedna myśl, nad którą warto się zastanowić. Czy nie będzie lepiej gdy całkowicie pozbędziemy się kanonu, a zamiast tego postawimy na mądrą konsumpcję i wspólne wywyższanie tego, co jest naprawdę dobre: http://www.themarysue.com/star-wars-expanded-universe-canon/
Tylko jak wspólnota ma zdecydować, co jest `naprawdę` dobre? Część ludzi nie trawi Jedi Knighta, część Thrawna, część za arcydzieło uważa Republic COmmando, część Trylogię Callisty.
Oczywiście, można się cieszyć teraz Bane`em jako fajną serią SF, KOTORem jako genialnym RPG, RepComem jako super strzelanką i tak dalej, i tak dalej... ale znika coś, co wyróżniało SW - fakt, że to wszystko tworzyło jedno uniwersum. Zamiast przypinać tym publikacjom pasek "Legends", równie dobrze można zabrać im logo "Star Wars".
Książki Traviss w pewnym momencie były dla Gwiezdnych Wojen i fanów Star Wars naprawdę ważne. Czy były ważne, ponieważ powiązały losy Anakina Skywalkera z innych trzech gier i dwóch serii komiksowych? Nie, były ważne, ponieważ zawierały kilka (trochę lepszych, a potem trochę gorszych) szczegółów na temat, wcześniej mało znanej, kultury mandaloriańskiej. W 2007 roku na wrocławskich Dniach Fantastyki program skupiony był wokół tego, co wtedy wiedzieliśmy o Mando. Można się było dowiedzieć o ich burzliwej pociętej historii, o języku, można było nawet pośpiewać. I to był doskonały dowód, że książki Traviss były ważnym elementem SW, nie dlatego, że dobrze pasowały do konkretnego miesiąca w Wojnach Klonów.
Rzecz w tym, że może być tworzenie jednego uniwersum, bez czepiania się szczegółów, bez łatania różnych dzieł konkretnymi datami, bez irytowania się na nowości. „Jak Anakin mógł mieć padawankę?” Ano, jeszcze nikt wcześniej nie opowiedział tej historii, tylko tyle.
Trylogia Bane`a nie przestanie być opowieścią o Star Wars, bo ma Sithów i miecze świetlne, i (jak na razie) dość bliskie filmom rozumienie Mocy. Podobnie z Kotorami, czy Republic Commando, które przede wszystkim jest bardzo specyficzną interpretacją ROTSa.
PS. Nikt nie uważa za arcydzieło Trylogii Callisty .
Potem wraz z TCW, większość tego wszystkiego, co stworzyła Traviss poszło do kosza albo zretconowania. Równie dobrze mogłoby się dziać w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Wraz z ulegendarnieniem EU, to właśnie stało się ze wszystkimi jak dotąd wydanymi dziełami niefilmowymi i nieserialowymi (pomijając nowelizacje). W tym momencie równie dobrze Mass Effect, LotR i Jamesy Bondy też mogłyby się dziać w jakimś świecie alternatywnym Star Wars - tylko różnic nieco więcej.
Potworzyły nam się uniwersa KOTORa, Komandosów, Yuuzhan, komiksowego Legacy itp. Mają pewne podobieństwa, czasem nawet się do siebie odnoszą, ale w rozumieniu Uniwersum filmowego są od niego tak odległe jak uniwersum Harry`ego Pottera. Nie tym było dla mnie SW. SW darzyłem sympatią, bo to wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączyło. Kanon i continuity na taką skalę - chyba poza Marvelem nigdzie czegoś takiego nie mają.
Burzol napisał:
Trylogia Bane`a nie przestanie być opowieścią o Star Wars, bo ma Sithów i miecze świetlne, i (jak na razie) dość bliskie filmom rozumienie Mocy.
-----------------------
W sumie Angry Birds Star Wars także. Miecze są, odpowiednicy Sithów są, no i Moc to praktycznie wypisz wymaluj copy-paste z filmów. Dla mnie Angry Birds to jednak nigdy SW nie było i nie chciało mi się nawet tym zainteresować (szkoda mojego czasu), choć nigdzie nie mówię, że to zła gra.
czemu nie iść od razu o krok dalej i sprawić, by wszystkie dzieła po roku od premiery stawały się częścią domeny publicznej. Wtedy rozwiązałby się problem z kanonem, sequelami, a jakby ktoś chciał zaistnieć to albo wymyśliłby coś nowego, albo ciekawie połączył/podpiął się do istniejącej historii. Wtedy to już w ogóle konsumpcja byłaby świadoma. Wybierasz co chcesz i się kanonem nie przejmujesz, ani uniwersum. Liczy się tylko historia i zabawa.
Burzol napisał:
mądrą konsumpcję
-----------------------
To jest oksymoron. Haha, opłacało się brać ten perk na Inteligencję
Mądry polityk - to jest oksymoron xD
"mądrą konsumpjcę" można, odrywając od kontekstu wypowiedzi, najwyżej potraktować jako błąd syntaktyczny. Bo konsumpcja nie jest objektem sprawczym czegoś, może być tylko podmiotem.
Można więć "konsumować mądrze", jako że przez to napędza się ekonomię.
A jeśli chodzi o informacje wyuczone na pamięć za młodu, to ma to więcej wspólnego z wiedzą a nie inteligencją
Szkoda tylko, że to był pierwszy.
żałuję, bo te do Percepcji i Zręczności skutecznie pozwoliły mi lokalizować i likwidować/omijać frajerów.
A to od rozbrajania pułapek nie jest inny perk?
ale nikt normalny go nie bierze, bo po co?
Swoją drogą właśnie zamawiam sobie F3GOTY a jak styknie to i Vegasa. Najzabawniejsze jest to, że F3 mam, ale kupienie dodatków jest mniej opłacalne niż ponownie tego samego z all DLC
To są dopiero rzuty
Chociaż zapewne gdzieś była/jest/niedługo będzie jakaś wyprzedaż, gdzie jeszcze coś się opłaci, ale...
W sumie, kwestia którą zaraz przytoczę, już wcześniej przysparzała mi wiele kłopotów, no ale po najnowszych wiadomościach tyczących się kanonu (o usunięciu tak wspaniałych postaci jak Katarn, Revan, Kreia, D.Nihilus, Lucien Draay nie chcę wspominać, bo wiązałem z paroma pewne nadzieje...)
będzie to szczególnie widoczne.
No więc tak : TCW i Filmy SW są jednakowo kanoniczne, prawda ? Jeśli tak, to parę dialogów z poszczególnych epizodów tracą sens. Przykład z ROTS, Anakin do Dooku -> My powers have doubled since the last time we met, Count.
Ok..... a kiedy to "ostatnie" spotkanie miało miejsce ? W filmie CW Dooku walczył z Skywalkerem raz, w serialu z pewnością ok.3, czyli mamy 4 pojedynki między nimi, spośród których ostatni nie miał miejsca tak długo przed ROTS....
Więc jego "MOC%%%" się podwoiła, tak ? ...
Od kiedy ? Od dwóch miesięcy ? Czy może trzech ? Skywalker na sterydach ?
Śmieszne było to zwłaszcza w kontekście Labiryntu Zła, gdzie z tego co pamiętam Skywalker i Dooku ścierają się pod koniec... który dzieje się na dzień przed początkiem RoTSa
smajlush napisał:
Śmieszne było to zwłaszcza w kontekście Labiryntu Zła, gdzie z tego co pamiętam Skywalker i Dooku ścierają się pod koniec... który dzieje się na dzień przed początkiem RoTSa
-----------------------
Nie pamiętam tego, możesz przypomnieć ?
http://starwars.wikia.com/wiki/Labyrinth_of_Evil#Plot_summary
On Tythe, Dooku sends battle droids to delay Anakin and Obi-Wan from reaching him, but his plans go awry when an angered Skywalker loses control of himself. In a surge of rage and power, Anakin howled, releasing a powerful wave of force energy that collapsed the vast hall of the building, burying himself, Obi-Wan and Dooku beneath tons of debris.
Czytałem to ze cztery lata temu, ale jestem niemal pewien, że można to było zakwalifikować jako `spotkanie`.
O ile pamiętam, to Dooku przed kontaktem z Anakinem i Obim, użył techniki, która ukrywa jego położenie w mocy. Analogicznie do tego, co Sidious robił prawie permanentnie. Tholme używał innego wariantu tej techniki, przy której udawał martwego.
Więc duet Jedi nawet nie był świadom, że Dooku jest na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Dysputowałbym nad tym, czy można to uznać za prawdziwe "spotkanie".
p.s - A nawet jak można, to nie ma to większego znaczenia, jako że Labirynt Zła nie jest dłużej kanoniczny xD.
Dark Count napisał:
Więc jego "MOC%%%" się podwoiła, tak ? ...
Od kiedy ? Od dwóch miesięcy ? Czy może trzech ? Skywalker na sterydach ?
-----------------------
Może wysysnął z życia jakąś zadupiastą planetę i nikt nie zauważył? Albo zżarł zjawę Mocy (Qui Gon?) i zapomniał wspomnieć o tym Obiemu? Toż w swtorze zdarzają się takie przypadki, a swtor podobno kanoniczny!
Dark Count napisał:
No więc tak : TCW i Filmy SW są jednakowo kanoniczne, prawda ? Jeśli tak, to parę dialogów z poszczególnych epizodów tracą sens. Przykład z ROTS, Anakin do Dooku -> My powers have doubled since the last time we met, Count.
Ok..... a kiedy to "ostatnie" spotkanie miało miejsce ? W filmie CW Dooku walczył z Skywalkerem raz, w serialu z pewnością ok.3, czyli mamy 4 pojedynki między nimi, spośród których ostatni nie miał miejsca tak długo przed ROTS....
Więc jego "MOC%%%" się podwoiła, tak ? ...
Od kiedy ? Od dwóch miesięcy ? Czy może trzech ? Skywalker na sterydach ?
-----------------------
Jak już się tak czepiamy słów, to znajdą się nieścisłości pomiędzy samymi filmami
Rozumiem o co Ci chodzi, ale czasami chyba naprawdę nie ma co czepiać się każdego słowa.
Już o tym pisałam (zresztą nie tylko ja). W realnym świecie ludzie kłamią, mylą się, są wprowadzani w błąd, gadają bez sensu.
Tymczasem jak chodzi o fikcyjne światy to nagle wszystkie wypowiedzi muszą mieć sens i być prawdziwe... :/
Ja wiedziałem, że tak będzie jak się okazało, że Disney przejął SW. Dla mnie Disney chyba kompletnie nie rozumie jaką wartość ma dla prawdziwych fanów EU. Ja na poznawanie uniwersum SW poświęciłem sporo czasu (czytam książki od 2003 roku) i teraz jakoś już nie jestem w stanie się w to zgłębiać po tym jak przestało to być kanoniczne. To tak jakby człowiek marzył by polecieć na księżyc, a nie długo przed tym jak ostatecznie mu się to udało ten księżyc został zniszczony.
Może i tak, ale Disney doskonale rozumie za to, jaką wartość dla niego mają prawdziwi fani - marginalną. Niestety, o ile w przypadku mniejszych marek, seriali, serii grono wiernych, stałych fanów może być decydującym czynnikiem, o tyle w skali dochodów z filmów czy filmowych gadżetów jest to grupa w granicach błędu statystycznego - zwłaszcza, że spora część tych fanów i tak będzie kupować nowe książki, znajdą się też nowi miłośnicy kosmicznej makulatury. Szkoda, zwłaszcza, że w ostatecznym rozrachunku może mieć to jakiś wpływ na wizerunek marki/Lucasfilmu/Disneya, bo niewiele marek poza SW mogło poszczycić się rozwijanym przez tyle lat bez restartów w miarę spójnym uniwersum, ale co poradzić. Jak ktoś wydaje cztery miliardy dolarów to nie po to, żeby oglądać się na grupę, która gwarantuje jakieś marginalne przychody w całej skali. Skutki może odczuć co najwyżej Del Rey. Weź pod uwagę, że dla większości widzów/fanów SW Expanded Universe było jakąś czarną magią i podejrzewam, że nawet ludzie, którzy coś tam czytali (jakieś pojedyncze książki, SWK itp.) mieli raczej niewielkie pojęcie o kanonie, spójności uniwersum i tego typu sprawach.
Prawdę mówiąc to nie wiem już czy z dwojga złego nowa polityka nie jest w sumie lepsza. Teraz wszystko ma jasny status, jak komuś się nie podoba, może trzymać się Expanded Universe, mieć gdzieś nowe materiały i cieszyć się tym, że teraz mu w tym uniwersum nikt już bardziej nie namiesza. Do tej pory EU istniało tak pół żartem, pół serio. Niby spójne, niby kanoniczne, ale w każdej chwili Lucas mógł wleźć z butami i zrobić z tym co mu się żywnie podoba - zignorować, pozmieniać i zostawić za sobą śmietnik, nawet nie zadając sobie trudu, żeby zrobić jakiś sensowny retcon...
Z obserwacji widzę że nawet ludzie nie siedzący w SW coś tam o tym wiedzieli i info że Chewie nie żyje, Luke ma rudą żonę a w galaktyce dalej jest wojna było dość powszechne. Inna sprawa że skasowanie EU nie robi im różnicy ba, będzie można łatwo wejść w nowe i jakieś tam ograniczenia by to na twórców nakładało, chociażby charaktery postaci czy ich imiona.
A tak to w sumie chyba też wolę taką sytuacje niż jakieś retcony-potworki
A ja jestem przekonany, że spójność nowego EU długo nie potrwa. Znów powstanie dużo nowego materiału, który zostanie zmarginalizowany. Poważne niespójności, retcony, czy reboot to kwestia następnych 5-15 lat. Skoro stare EU upadło, to niby czemu tak nie miałoby się stać z nowym? Czwarta Trylogia albo jakiś spin-off prędzej czy później wejdzie w nie z buciorami.
zakładasz jeden scenariusz, że EU będzie odbudowywane w takiej formie jak obecnie. Moim zdaniem to byłoby po prostu dziwne, choć niewykluczone. Raczej stawiam, że pójdą w kierunku wykastrowanego EU, które niewiele odchodzi od filmów i seriali, przez co niewiele blokuje. Ale jest też przystępniejsze dla casuali. Choć niestety niewiele też będzie ustanawiało. Żywotność takiego tworu pewnie będzie większa niż te 5 lat, ale koniec końców nic nie jest wieczne.
Teoretycznie, gdyby się postarali, w ciągu najbliższych 2 lat mogliby stworzyć scenariusze do 6 następnych części sagi ( i spinoffów). Dałoby to możliwość pewnego dopasowania EU do filmów i większą swobodę w pisaniu.
Sidious ma rację, zresztą sam wcześniej o tym wspominałem - nie nastawiajcie się na rozszerzenie uniwersum w starym stylu, bo Disney całkowicie przenosi środek ciężkości marki. Dziesięć lat temu było tylko sześć epizodów, koniec filmów, jasna sprawa i szerokie pole do popisu. W tym momencie uniwersum będzie kręciło się wokół filmów - nowa trylogia to tylko rozgrzewka, teraz nowe filmy w regularnych odstępach staną się standardem i w takiej sytuacji nie ma miejsca na jakiekolwiek znaczące historie w książkach czy komiksach. Wszystkie "duże" rzeczy i najciekawsze kąski zostaną zarezerwowane dla filmowców, natomiast cała reszra będzie takim narybkiem około filmowym - i to o wiele bardziej zachowawczym niż dotychczasowe materiały, bo Story Group jest od tego, żeby trzymać fantazję co niektórych autorów na wodzy.
Nie mówię, że będą z tego powodu koszmarnie złe, ale ja nastawiłbym się na Waszym miejscu na zalew nic nie wnoszących do uniwersum historyjek o bohaterach starej/trzeciej trylogii, Rebels, bez większych powiązań fabularnych - nowy kanon będzie robiony dla odbiorcy, który złapie przypadkową książkę bo zobaczy Vadera na okładce i będzie chciał cieszyć się tym bez ciężaru jakichś powiązań, chronologii czy konieczności posiadania jakiejkolwiek wiedzy o uniwersum. Nowy kanon nie będzie robiony dla ludzi, którzy doceniają spójny świat pełen przeplatających i uzupełniających się wątków. Wszechświat będą rozszerzać filmy a książki staną się fabularnymi gadżetami dla tych, którym nie wystarczy trzykrotny seans filmu. Dla widza, który raz na dwa lata kupi książkę przy okazji premiery filmu i do kolejnej premiery zapomni, że coś stoi na półce.
Dlatego ja nie bałbym się kolejnego rebootu, bo nie będzie po prostu czego rebootować - historie przedstawione w książkach będą miały marginalne znaczenie, żeby nie wchodzić w paradę filmom. Czyli pojedyncze książki, zamknięte, kilkuzeszytowe historie w stylu tych ostatnich serii o Vaderze czy tego cudaka Wooda. Oczywiście to wyłącznie moje przypuszczenia, ale na Waszym miejscu nie nastawiałbym się na nowe projekty pokroju Legacy, KotORów, Bane`a czy Nowej ery Jedi. Po prostu nie będzie miejsca na takie rzeczy i myślę, że prawdziwym kubłem zimnej wody okaże się nie ogłoszenie z 25 kwietnia tylko właśnie styl i forma nowych książek. Nie przypadkowo nie nazywa się to już Expanded Universe.
Nowe Eu pójdzie kiedyś do piachu. To jasne. Tak samo jak już wiele lat temu było jasne że obecne (lub byłe) też się kiedyś skończy. Nie dało by się tego ciągnąć w nieskończoność. Niczego się nie da. Mimo to szkoda że już się skończyło... Ale co zrobić?
A może potraktować Nowy Kanon i Stary Kanon jak światy równoległe które zbiegają się/przecinają w momencie w którym rozgrywa się akcja powieści nie podlegających żadnym zmianom czyli od I do VI ?? Może przy takim spojrzeniu da się to jakoś przeżyć?
Fakt faktem jest taki że to od nas fanów zależy co zrobi Disney z EU jakby nie patrzeć to marka SW to gigantyczna kasa i mogą sobie robić epizod VII ale to od nas fanów zależy czy film przyniesie im kilkaset milionów dolarów czy też utopią te kilkaset milionów dolarów na tym jednym epizodzie bo my fani nie pójdziemy tak tłumnie na film.
O tym czy pójdę na epizod VII lub też nie pójdę zdecyduje jak będzie więcej informacji dostępnych wtedy lub jak obejrzę oficjalny zwiastun
Ostatnio wróciłem sobie do czytania LotF, bo chciałbym wreszcie skończyć tą serię. Potem wyszło tak, że kupiłem kilka tomów FotJ i mam zamiar dobrnąć do "końca" EU.
I tu się właśnie nasuwa pytanie do ludzi, którzy przeczytali już wszystko. Jak to się kończy? Sensownie?
Bo chodzi mi o to, że odkąd ogłoszono koniec EU, to anulowano wszystko, co planowano pisać w czasach ~45 ABY, prawda? Tak więc nasuwa mi się pytanie: czy mimo wszystko wyjdzie jakaś książka, która kończy wszystkie wątki? Albo ten one-shot o wielkiej trójce w jakikolwiek sposób sensownie kończy ten okres? Czy pozostaje to otwarte?
I wreszcie: co z komiksowym Legacy? Bo z tego co się orientuje (mam pewne braki w informacjach dotyczących nowych książek/komiksów), to wyszło to całe Legacy: War, a potem jeszcze wychodziła jakaś seria z Anią Solo? I co z tym? Ma to to jakieś zakończenie, czy też zostanie porzucone i otwarte?
I jeszcze jedno pytanie: co z Invasion? Czy ta seria już jest całkowicie anulowana?
Z tego co kojarzę, Crucible okazało się być po prostu kolejny tomem o wesołych przygodach i ratowaniu galaktyki i otworzyło więcej wątków niż zamknęło - na pewno nie jest to żadne zakończenie, bo i takiego raczej nikt nie planował. Podejrzewam, że Allston i spółka byli święcie przekonani, że wysmarują przynajmniej z jedną serię więcej - oczywiście od dłuższego czasu wszystko stało już w miejscu od transakcji z Disneyem, nawet Crucible było wydane już trochę z rozpędu, ale na jakąkolwiek kontynuację wątków ze starego kanonu bym się nie nastawiał. Na pewno nie w najbliższych latach.
Legacy II na razie jest w toku, więc Del Rey może wprowadzić jakieś zmiany do scenariusza, żeby seria nie została urwana w połowie. Invasion jest anulowane na amen, teraz, gdy Dark Horse traci prawa do SW a EU stało się alternatywnym uniwersum, nie ma już najmniejszych szans na kontynuację.
O tym czy "stare" książkowe EU (Legends) będzie kontynuowane/zakończone w jakikolwiek sposób ... informacji nie ma i tyle. Wszelkie pytania na fanpage książek SW są ostro olewane. Chociaż walczymy z ludźmi z mojej strony o taką informację dość ostro.
Co do Legajsów itp ... nie wiadomo. Nie liczyłbym na to by Marvel chciał ciągnąć serie z "Legends" takie jak Invasion czy Legacy, ale tak naprawdę to też nie wiadomo jak podejdą do serii rozpoczętych przez konkurencję ...
Ja powiem Ci szczerze, że dawno przestałem bawić się w stanowisko "dopóki oficjalnie nie zaprzeczą, nic nie jest przesądzone". Niestety, ale jeszcze przed Disneyem, w ostatnich kilku latach SW wyglądało tak, że jak o czymś się przez dłuższy czas milczy albo coś się olewa, to znaczy, że na górze już dawno mają to gdzieś. Wywody Lelanda przy TCW (które z czasem i tak już stanęły w miejscu), masa skasowanych projektów, w które zdążono wsadzić spore pieniądze. Jeżeli ludzie z LFL wymigują się od odpowiedzi na niewygodne pytania, to znaczy, że po prostu nie ma na coś szans, tylko nie chcą mówić tego wprost żeby nie zrażać ludzi. Nie po to dali komiksy Marvelowi, nie po to przybili do wszystkich rzeczy z ostatnich trzydziestu lat pieczątkę Legends, żeby bawić się w kontynuowanie czegokolwiek. Opieram się jedynie na swojej interpretacji i obserwacjach, ale moim zdaniem nie ma szans na coś nowego w Legends. Może jakaś jedna, dedykowana fanom książka kończąca pewne wątki po Crucible czy coś w tym guście, ale nic więcej. To po prostu nie ma sensu z marketingowego punktu widzenia.
Zastanawiałem się jak ludzie tworzący tą wikię wybrną z całej tej sytuacji. Wszyscy wiemy, że na górze bardzo wielu wpisów był te cytaty z filmów, że hasło wymaga jeszcze weryfikacji, porządkowania i tak dalej.
A tutaj? Jak mają oddzielić tą część dotyczącą np. "filmowego" życia jakiejś postaci od książek?
Wyedytują wszystkie hasła?
Nie wiedziałem rozmowy, ale przeglądając wikię przy parunastu wpisach stoi Legends articles.
Tak z tego wyszli? Dodali jeden tag do wszystkiego, a reszta jest po staremu? Ciekawie
Najbardziej czytelne byłoby stworzenie osobnych artykułów z treściami dotyczącymi Legends. Przykładowo, Luke Skywalker - wszystkie informacje z filmów i nowego kanonu, Luke Skywaler (Legends) - obecny artykuł, nawet nie trzeba by wycinać informacji z filmów, a dopisać Te wydarzenia są częścią oficjalnego kanonu, czy coś w tym stylu.
A znając życie będą kombinować jak to wszystko upchnąć w jednym artykule i zrobi się niezły, kompletnie nieczytelny bajzel
że nawet jeśli na dzień dzisiejszy wystarczyłoby metodą copypasty rozdzielić takiego Skywalkera na dwa osobne hasła to... to jest gigantyczna, wręcz niewykonalna masa pracy.
A co z hasłami, które nadal mają w sobie sprzeczną treść? Co z hasłami, gdzie właściwie z kanonu powinno być jedno zdanie, a reszta - z komiksów, książek, epregów - oddzielnie?
Więc dorzucenie tagu traktuję trochę jak wypięcie się łókipedystów na problem
Chyba, że są to przygotowania do czegoś większego, ale jak mówię - nie znalazłem nigdzie takiej dyskusji.
Wookieepedia będzie dzielić na podwójne hasła, zresztą już to robią i są w tym do bólu rygorystyczni, momentami aż pedantyczni w pilnowaniu, by do drugiej wersji nie wkradła się choćby literka nie zatwierdzona oficjalnie jako część nowego kanonu. Widziałem już podwójne hasło o czymś z TCW, a druga wersja powstała tylko dlatego, że pierwsza miała jedną linijkę na krzyż z "niekanonicznego" artykułu. Ale jak ma się takie moce przerobowe jak oni, to można robić cokolwiek...
Na Ossusie cały czas dyskutujemy, ale tendencje są jednak bardziej zdroworozsądkowe, chociaż podwójnych haseł w skrajnych przypadkach nie unikniemy
link przykładowy. Bo losowe odpalanie daje tylko hasła z dorzuconym tagiem?
http://starwars.wikia.com/wiki/BTL_Y-wing_starfighter
http://starwars.wikia.com/wiki/Y-wing_fighter
http://starwars.wikia.com/wiki/Alderaan/Canon
http://starwars.wikia.com/wiki/Alderaan
świetne to jest, ten podział na bannerki Canon i Legend. Tylko nie wiem po co do Aldka dorzucono Alderaan/Canon skoro przy Alderaan/Legends nie ma... Legends
Ale to techniczne. Świetna robota, bo genialnie pokazuje co zabito
Aldek kanon - Appearances 8 (z czego 5 to szit-tcw), Sources 2
Aldek legendarny - Appearances ponad 200? Sources prawie 90?
Damn, Papcio L$ odszedł w wielkim stylu
W sumie w tej chwili problemu dużego nie ma - większość osób które interesują się SW na tyle żeby szukać jakichś informacji w Wookie, zapewne i tak wie o tym że stare EU poszło do kosza, a reszcie świata to zwyczajnie zwisa Więc informowanie o tym co jest "prawdziwe", a co jest "legendą" znaczenie ma tylko formalne, kto tam trafi, i tak będzie wiedział Problem pojawi się kiedy zaczną wychodzić nowe pozycje.
Więc w zasadzie najlepiej chyba byłoby całą tę encyklopedię przemianować na wookielegendspedię i zostawić w spokoju w takiej formie w jakiej jest teraz, a pod nowy kanon stworzyć nową. Roboty sporo, ale zapaleńcy z nadmiarem wolnego czasu na pewno się znajdą Chociaż patrząc na rozleniwienie młodszego pokolenia może być różnie... (od razu przypomina mi się przykład gościa z forum któremu nie chciało się obejrzeć filmów SW, czy nawet samemu przycheatować i poszukać w google informacji do napisania prezentacji maturalnej, więc prosił o streszczenie mu tematu... Żeby już nawet samemu oszukiwać się nie chciało, ehh, szczyt bezczelności)
lukaszzz napisał:
. Żeby już nawet samemu oszukiwać się nie chciało, ehh, szczyt bezczelności)
-----------------------
Szczytem bezczela jest to, że za to dają maturę, która jest jeszcze biletem na studia a nostryfikacja dyplomu z Harvardu trwa ileś miesięcy + kosztuje z 5k złotych.
Więc...
Więc zamiast robić nową cośtampedię to dorzucili zakładkę kanon i tam będą dopisywać nowe źródła.
Fajnie wygląda jak w zakładce legends, pod appearences jest jeszcze podpis non-canon apperences. teraz takie talesy czy infinites są niekanoniczne do kwadratu
tak swoją drogą ciekawe jak teraz wygląda sprawa holokronu:
http://starwarsblog.starwars.com/2012/07/20/what-is-the-holocron/
cytując sam koniec In the end, my ongoing vision is that as long as there’s the Holocron, Star Wars will not reboot. Hmm najlepsze jest to, że wzięli Lelanda do grupy trzymającej władzę, chłopak się chwalił tym na Celebration a tu.. reboot. Prawdę mówiąc tego zdania o tym, że on twierdzi, że rebootu nie będzie szukałem od pewnego czasu No i w końcu znalazłem. No teraz Matek masz kolejnego kolesia na Facebooku to "spamowania".
Choć oczywiście wciąż mnie interesuje jak teraz wygląda sprawa holokronu.
Holokron jest obecnie chyba najlepiej zorganizowaną bazą danych o fan fiction
Lord Sidious napisał:
No teraz Matek masz kolejnego kolesia na Facebooku to "spamowania".
-----------------------
A wiesz że on w sumie odpisuje nawet ?
W sierpniu zeszłego roku napisałem do niego (pytałem wtedy o grupę której częścią się stał). Ogólnie nie odpisał niczego konkretnego (typowa nowomowa, dużo tekstu mało treści) ale w sumie miło że w ogóle odpisał
Eee czyli, że teraz "ich" kanon to:
9 epizodów (+adaptacje - zwykłe i "junior"),
3 spin-offy,
seriale wojny klonów i rebelianci (wraz z filmami),
Darth Maul: Son of Dathomir,
książki: Lords of the Sith, A New Dawn, Servants of the Empire: Edge of the Galaxy, Ezra`s Gamble, Heir to the Jedi, Tarkin
Coś tu nie pasuje? Coś zapomniałem? Bo już się pogubiłem z tą ich "polityką"
A jak z tymi Legendami, będą wydawane nowe pozycje? Szkoda by było, gdyby całkiem się od tego odcięli.
Obecnie z istniejących rzeczy to są to wyłącznie filmy + ten komiks.
Książki, gry i komiksy odnośnie Epizodów i tcw również są legendarne.
Swoją drogą w XXI oczekiwać po takiej zmianie prostego komunikatu z 10 tytułami - za trudne.
https://twitter.com/DelReyStarWars/status/461541040273764352
Weź nie wprowadzaj ludzi w błąd.
Ale Bart ma rację. W innym tweecie uściślili, że adaptacje książkowe są kanoniczne do momentu, w którym pokrywają się z filmami. Wszystkie sceny, postacie, wydarzenia, które są w adaptacjach, ale nie ma ich w filmie nie należą do kanonu. Czyli tak naprawdę kanoniczne są tylko wersje filmowe. Tak więc wszelkie imiona czy nazwy, które pojawiają się np. tylko w książkach też są be.
To kwestia tego jak sobie zinterpretujesz "align" z tamtego Tweeta uzupełniającego ; )
Imiona czy nazwy rzeczy które widać w filmie ale nie są nazwane wydają się całkiem dobrze "przylegać"^
Yuri, ale jestem za stary żeby bawić się w "interpretacje". Albo już mi się nie chce. Mimo wszystkich twarzoksiążek i tłitów w cywilizowanym jako tako świecie nadal rządzi statement.
A jedynym do tej pory wydanym jest
https://starwars.com/news/the-legendary-star-wars-expanded-universe-turns-a-new-page.html
z
This includes the six Star Wars episodes, and the many hours of content he developed and produced in Star Wars: The Clone Wars.
Wprowadzaniem ludzi w błąd jest pokazywanie tłitów i szukanie re-poprawek kogo? Osoby bez imienia z działu PR wysyłającej takowe z firmy, która ma licencję na wydawanie SW? Licencję na wydawanie i nic więcej?
Kolega zabawnie punktuje Disneya:
https://www.youtube.com/watch?v=TGb1T7nEl6Y
Rzeczywiście zabawnie... ha ha, zwykłe czepianie się osoby która jak nie ma wszystkiego podanego na tacy w filmie to niczego się nie domyśli:
1. Palpatine mówi "I will not let this Republic, which has stood for a thousand years, be split in two". Z tego co pamiętam, zarówno forma "few thousand" jak i "few thousands" jest poprawna mimo iż oznacza troszeczkę coś innego. Dlatego wg mnie Palpatine mówi o Republice istniejącej od tysięcy lat a nie istniejącej dokładnie tysiąc lat. Tym bardziej że na posiedzeniu Rady Jedi słyszymy że Sithowie wymarli tysiąc lat temu, czyli Republika i Zakon Jedi muszą mieć więcej niż 1000 lat żeby o tym wiedzieć.
2. W AOTC żołnierze to klony Jango, w filmie słyszymy że starzeją się 2 razy szybciej (czyli większość w ANH miałyby 40-60 lat trochę dużo jak na żołnierzy) oprócz tego szturmowcy mają różny wzrost nie trudno się więc domyślić że nie są to już klony.
3. Leia mówi o matce że ta umarła jak była mała, pamięta tylko obrazy, uczucia, to że była piękna ale smutna coś się nie zgadza?
4. R2D2 który wiedział ale nie nic nie powiedział. Może mówił ale C3P0 tego nie tłumaczył bo uważał to za jakąś usterkę obwodów tak jak wtedy gdy mówił o misji lub o tym że należał kiedyś do Kenobiego.
5. Owen nie miał powodu by nie lubić Kenobiego? A to że w ROTS Kenobi przywozi mu dziecko jego przyrodniego brata - Jedi, a w tzw. międzyczasie Imperium przejmuje Tatooine a rozkaz 66 cały czas obowiązuje?
6. To że Kenobi zestarzał się przez te 20 lat to nic dziwnego. Ludzie bez zajęcia szybciej "dziadzieją";p
7. Gwiazda Śmierci - co w tym dziwnego, że prototyp jest budowany dłużej niż następne modele?
8. Trening Obiego, czy w AOTC nie widzimy Yody szkolącego całą grupę małych dzieci? Kenobi mógł być właśnie w takiej grupie.
9. Yoda nie nauczył Luke`a obrony przed błyskawicami - z tego co pamiętam Luke nie ukończył szkolenia, odleciał zanim Yoda przekazał mu wszystko co chciał, nie jest więc chyba potrzebne wytłumaczenie z EU.
10. Zasada dwóch, a przeciągniecie Luke`a na CS. Nigdzie nie jest powiedziane że miałoby ich być wtedy 3 - Vader chciał obalić Imperatora i rządzić razem z synem, Palpatine zastąpić ucznia na młodszego.
11. Motti nie wierzący w Moc. Mimo iż żył w czasach kiedy Jedi służyli Republice, mógł nigdy żadnego nie spotkać. Jego lekceważący stosunek do "Mocy" mógł być również spowodowany wiedzą historyczną - ta wszechpotężna Moc nie uratowała Zakonu Jedi przed prawie całkowitym unicestwieniem.
Jak dla mnie mimo iż EU było wspaniałym uzupełnieniem filmów nie jest konieczne do oglądania filmów. Filmy bronią się same.
Konto Star Wars Books, prowadzone przez jedną z osób z Del Ray, odniosło się do licznych fanowskich uwag na temat EU:
We wanted to take a moment to acknowledge that we read the comments and posts addressed to us throughout the weekend, and we appreciate the passion you all have for the Star Wars Expanded Universe. The Del Rey team has worked for many years on these books and we all share your love of the Legends/EU characters and stories.
As we have stated, there are currently no plans for new books under the Legends banner. What we can assure you of: As big fans and readers ourselves, we’re extremely excited about the direction Star Wars storytelling is taking, and we’re thrilled to be a part of it. There`s a deeper level of collaboration with Lucasfilm and its partners that we`re confident will provide you, the readers, with amazing Star Wars stories in books, comics, television, video games, and movies. Not only does this mean more Star Wars stories, but it also means we can officially say for the first time that the books are part of the canon.
Again, we all have tremendous love and admiration for the EU/Legends tales, and they will continue to inspire and influence stories that will be told for generations to come. That is evident in John Jackson Miller`s new novel, STAR WARS: A NEW DAWN.
We invite you to read the first seven chapters of the book for free on our official website (click the link below and use the LOOK INSIDE feature to read them).
May the Force be with you.
Oczywiście konto na Facebooku.
Czyli w luźnym tłumaczeniu na polski: "Chill the fuck out, robimy coś nowego, a to zajmie czas. I skupiamy się na nowym, bo to będzie ważniejsze niż jakiś tam Zayne Carrick. I skupiamy się na budowaniu jednej historii w różnych mediach, czego jeszcze nikt wcześniej nie zrobił, więc dajcie nam spróbować. Kompulsywne nerdy."
Bulszit, nic nowego, #GIVEUSLEGENDS ! ;/
To nie miało być "fun"
Idź podpal jakąś książkę, wychodzi Ci to o niebo lepiej niż riposty
ale... uczę się od ciebie :<
Gdybyśmy byli Jedi z czasów Starej Republiki to jeszcze pół biedy, ale gdybyśmy byli Sithami wyznającymi Zasadę Dwóch to rozglądałbym się za kimś, kto mógłby Cię zastąpić w takim razie :<<<
Matek napisał:
Gdybyśmy byli Jedi z czasów Starej Republiki to jeszcze pół biedy, ale gdybyśmy byli Sithami wyznającymi Zasadę Dwóch to rozglądałbym się za kimś, kto mógłby Cię zastąpić w takim razie :<<<
-----------------------
słaby te podryw
Bo to nie podryw Ziomuś, po prostu Kathi ma takie dziecinne zabawy (jak np docinanie mi) a ja się jeszcze nie nauczyłem ignorowania ich ;( Tzn w sumie to bym umiał, ale zawsze mi jej szkoda za te nieporadne próby więc biorę udział że niby trochę jej wychodzi xD
podryw podryw, tylko jemu się głupio przyznać, jak go łapią na gorącym uczynku :* nie ma się czym przejmować, Matek to znany poligamista, ze szczególnym upodobaniem do sesji na fejsbuczku, gdzie daje upust swoim skrywanym na forum żądzom :*
Poza tym na kimś trzeba ćwiczyć swój dowcip, bo mi stępiał ostatnimi czasy.
Kathi Langley napisał:
Poza tym na kimś trzeba ćwiczyć swój dowcip, bo mi stępiał ostatnimi czasy.
-----------------------
To na pewno
I nie poprawisz go kradnąc żarty, to ja pierwszy powiedziałem Ci byś "skończyła te końskie zaloty"
rawr, za zakończenie tych miłosnych zapasów - o podrywie to ci kolega R pisał wyżej, ja odsyłam cię tylko do tematu założycielskiego o tegorocznym Skierconie ;]
Matek napisał:
Gdybyśmy byli Jedi z czasów Starej Republiki to jeszcze pół biedy, ale gdybyśmy byli Sithami wyznającymi Zasadę Dwóch to rozglądałbym się za kimś, kto mógłby Cię zastąpić w takim razie :<<<
-----------------------
Matek Miszcz. Nie żebym coś miał do Futrzastych Kić, ale riposta prawdziwie nerdowska, jak z wczesnych lat B
Potrafisz zaskoczyć
Działo się to wiele lat temu, gdy wszystko było lepsze. Jabłka na drzewach były bardziej zielone, a te w sklepach bardziej czerwone. Bułeczki były bardziej Zaxowe, a węgiel bardziej todowy. Nawet Nestor miał więcej fanek w całej galaktyce, a Misiek wciąż jeszcze buszował w zbożu uciekając przed Anorem. To były czasy, o których Bart nie wiedział zbyt wiele.
-Wtedy rozpoczęła się kolejna wizja, tym razem dotycząca przyszłości. Widział cały wszechświat uporządkowany, praworządny, a jego mieszkańcy byli pomocni dla siebie. Prawie jak w Niebie.
To uszczęśliwiło nadzorcę. Odniosłem pełny sukces.
Wtedy ujrzał jednak siebie. Starego, zapomnianego, zgrzybiałego i umierającego. I uznanego za pariasa, wykluczonego z nowego społeczeństwa. Umierał w samotności, w głodzie i w biedzie. Co z tego, że stworzył ten wszechświat, skoro nie potrafił w nim znaleźć sobie miejsca.
:*
-Bart zaś przez wiele lat próbował przeforsować drugie prawo moderacji, które miałoby brzmieć:
Lord Bart = Ziobro * Robespierre.
Matek napisał:
Idź podpal jakąś książkę
-----------------------
http://youtu.be/baJ_cOzOOfI
https://www.youtube.com/watch?v=xuMfKFM5u1Y
#ProszeBardzo
"oficjalna". Starajmy się używać właściwych określeń. Jedyny oficjalny kanał to
http://www.starwars.com/
Od niego odchodzą jakieś społecznościowe rzeczy, cokolwiek to znaczy
https://www.facebook.com/StarWarsPL?brand_redir=1 (tu warto by się może w końcu dowiedzieć kto to prowadzi)
http://starwars.tumblr.com/
https://twitter.com/starwars
http://instagram.com/starwars
https://plus.google.com/+StarWars/posts
https://www.youtube.com/user/starwars
Reszta jest... wolną amerykanką starwarsowianką.
Apropo tej polskiej strony SW na Fejsbuku, faktycznie ciekawe kto się nią zajmuje. A nuż to któryś z Bastionowiczów pomaga w prowadzeniu tej Disneyowskiej propagandy
QbaR napisał:
Apropo tej polskiej strony SW na Fejsbuku, faktycznie ciekawe kto się nią zajmuje. A nuż to któryś z Bastionowiczów pomaga w prowadzeniu tej Disneyowskiej propagandy
-----------------------
Nikt stąd nie prowadziłby tego w tak żałosny sposób ... Przetłumaczone (często słabo) gierki ukradzione z anglojęzycznego odpowiednika ...
Matek napisał:
Nikt stąd nie prowadziłby tego w tak żałosny sposób ...
Po niektórych bastionowych "Miszczach" można się spodziewać różnych rzeczy...
Przetłumaczone (często słabo) gierki ukradzione z anglojęzycznego odpowiednika ...
No ale komu przecież chciałoby się wysilać by przetłumaczyć coś na język POLSKI, a nie polskopodobny?
Star Wars Books jest prowadzone przez Del Rey, czyli oficjalną...z pewnego punktu widzenia. (A personalnie to zapewne Erich Schoeneweiss, tamtejszy redaktor).
te wszystkie fanpejdże nie mają większej wartości jeśli nie wiadomo kto pisze. Chyba, że jakieś teksty mają identyfikację właściciela.
Stąd też nie bardzo rozumiem (dajmy już na to), że DR się tłumaczy niejako. Co oni mają do zmiany skoro zadecydował o tym Disney? To już na fejsie Myszki Miki, względnie na SW powinno być coś takiego.
Ja z jednej strony ich rozumiem, że ktoś tam chce prowadzić jako taki dialog z fanami czy coś. Ale robi to "osoba", która nie ma nic do gadania.
Eric Geller z TheForce.netu (nerd, ale współpracujący też z Suvudovą częscią DelRey) napisał artykuł dość szczegółowo podsumowujący ostatnie działania ruchu #GiveUsLegends : http://www.theforce.net/story/front/Anger_Leads_To_Hate_Inside_The_Movement_To_Save_The_Expanded_Universe_160167.asp
I nawet nie przekręcili mojego nazwiska
(tak, wiem, bo zrobili kopiuj-wklej )
Nie no, fajnie że akcja przynosi jakiś skutek (dopiero co USUWALI bezczelnie, albo ignorowali nasze posty - teraz nie tylko nas zauważyli, ale i o nas napisali. Jest różnica.)
Tylko że artykuł jest bardzo mocno prześmiewczy, więc nie wiem czy to pozytywny skutek.
Mnie już szczerze mówiąc męczy ten ogólny hejt, naprawdę czasem mam ochotę opuścić "The Alliance To Preserve The Expanded Universe" i nigdy więcej nie wrócić do tego zagłębia zaślepionych nienawiścią fanatyków.
Rozumiem żal i rozczarowanie, ale bez przesady.
Apophis_ napisał:
Mnie już szczerze mówiąc męczy ten ogólny hejt, naprawdę czasem mam ochotę opuścić "The Alliance To Preserve The Expanded Universe" i nigdy więcej nie wrócić do tego zagłębia zaślepionych nienawiścią fanatyków.
-----------------------
Stary xD Akurat ta grupa to jest jakaś tragedia. Zrzesza fanatyków, hejterów i krzykaczy ;d Moi znajomi już z niej pouciekali, ja sam już też tam nie zaglądam (No sorry, ale jak admin strony walczącej o tenże sam cel, co członkowie The Alliance, ma taką grupę gdzieś ... to coś to oznacza xD).
Jakieś memy z antyRebelsową propagandą, ciśnięcie Disneya, wieczne malkontenctwo, wytrzymać się nie da.
Mam kumpla, fanatyka EU, jest jeszcze większym fanem ode mnie (o dziwo nie ma konta na Bastionie, za to pracuje w Hataku) a sam uciekł z tej grupy i ma o niej jak najgorsze zdanie. Ci ludzie robią nam raczej czarny PR
Oczywiście nie uogólniam, ale tacy najbardziej rzucają sie w oczy.
Podam Ci przykładowy post z tej grupy. Streszczę go, nie chce mi się szukać oryginału (po angielsku) bo oni tak spamują, że pomimo iż minęło kilka dni, przekopywał bym się parę godzin.
Otóż koleś napisał że był w McDonaldzie czy innym syfie tego typu, i kubki na kawę czy tam pudełka na jedzenie były upstrzone rysunkami z Rebels.
TYP WALNĄŁ WYKŁAD O TYM JAK REBELS I DISNEY ZABIJAJĄ EU.
Okazało się że kelnerka nie miała pojęcia że w ogóle jest coś takiego jak EU, widziała kiedyś tam filmy, ale nawet nie skojarzyła że te śmieszne ludki z Rebels na opakowaniach są z tym powiązane.
Nic to, typ i tak dalej swoje. Stał z nią ze 40 minut i tłumaczył jak to Disney zabił EU.
Podobno typiara przyznała mu rację, że tak, bardzo brzydko się zachowali.
Gdy to przeczytałem to jednocześnie byłem rozbawiony i zażenowany.
Co zrobili członkowie grupy?
GRATULOWALI MU i pytali czy dał jej namiar na grupę, aby dołączyć i ją poprzeć.
#POGARDA ;/
Jakby nie było to kiedy była jedynie twoja strona to w tego typu akcjach i omawiających je wątkach panował porządek. A tak to teraz jak się zagląda na pejszboka to w kółko wyskakują tego typu pojedyńcze "przemyślenia" bez ładu i składu i faktycznie tamta strona zaczyna męczyć zapewne większość najbardziej zatwardziałych fanów SW zamiast jako tako pomagać w działaniu .
No ja w ogóle mam wrażenie że wtedy (2012- kwiecień 2014) mieliśmy zebranych w jednym miejscu fanów, te kilka tysięcy ogarniętych osób, ktoś przedstawiał pomysły, ja sobie wybierałem które są ogarnięte (a które warte przemilczenia ...) i prezentowałem je na forum, ludzie rozmawiali o tym czy jest sens robić taką czy inną rzecz i wspólnie decydowaliśmy.
I jakoś dopiero po zdekanonizowaniu obudziły się nagle tysiące nołljfów i ćwierćinteligentów drących ryje przez kabel, powstały dziesiątki tych stron, zaczęli tworzyć jakieś akcje (czasami co nowsza to głupsza, dziecinniejsza, przypominająca niesławne troll "rajdeły" które organizował Puchałke) i autentycznie zaczyna mnie (i wielu innym osobom) być wstyd że jesteśmy wrzucani do jednego worka z tym stadem kretynów którzy masowo spuszczają się do obrazków ze zdekapitowanym Ezrą i Myszką Miki ;/
Czego się czepiasz?! To była zapewne jego najdłuższa rozmowa z dziewczyną na żywo w życiu!
Lorn napisał:
Czego się czepiasz?! To była zapewne jego najdłuższa rozmowa z dziewczyną na żywo w życiu!
-----------------------
Bardzo możliwe
Pamiętam że w komentarzach, poza gratulacjami, pojawiły się pomysły abyśmy wszyscy fani EU tak robili, mówili o tym randomowym ludziom itp.
JAK JEHOWI xDDD
Dostałem bardzo długą (naprawdę baaaaardzo długą, ze 2000 znaków) wiadomość na moim prywatnym fejsie, o pozytywnych reperkusjach takiej akcji. Ogólnie to dwukrotnie im odmówiłem na stronie, no to zaczęli do mnie się dobijać prywatnie ;o
Matek napisał:
o pozytywnych reperkusjach takiej akcji
-----------------------
Ja bym tam poparł, biorąc pod uwagę wszechobecne pozwolenie na broń w stanach, jak trafi na kogoś mniej cierpliwego, to zanim dojdzie do połowy streszczania EU, to ktoś go w końcu zastrzeli.
Matek napisał:
[cytat]Apophis_ napisał:
Mnie już szczerze mówiąc męczy ten ogólny hejt, naprawdę czasem mam ochotę opuścić "The Alliance To Preserve The Expanded Universe" i nigdy więcej nie wrócić do tego zagłębia zaślepionych nienawiścią fanatyków.
-----------------------
Stary xD Akurat ta grupa to jest jakaś tragedia. Zrzesza fanatyków, hejterów i krzykaczy ;d Moi znajomi już z niej pouciekali, ja sam już też tam nie zaglądam (No sorry, ale jak admin strony walczącej o tenże sam cel, co członkowie The Alliance, ma taką grupę gdzieś ... to coś to oznacza xD).
Jakieś memy z antyRebelsową propagandą, ciśnięcie Disneya, wieczne malkontenctwo, wytrzymać się nie da.
[cytat]
-----------------------
Dopiero teraz zobaczyłem ten temat... zachęciliście mnie z Apo, dołączyłem do tej grupy, właśnie ją przeglądam. Wygląda nieźle
A myślałem, że jestem jedyny^^
Sam już opuściłem tą grupę, bo męczyło mnie i żenowało to wylewanie żali przez zatwardziałych nerdów, którzy przyrównują się do Rebelii walczącej z Imperium.
Można dopraszać się o Sword of the Jedi, można narzekać na Disneya i podawać logiczne argumenty za tym, że zachowali się nie fair wobec fanów kasując EU, ale jejku, trzeba też mieć życie poza tym. Ci ludzie zupełnie na takich nie wyglądają.
Możliwe, ale patrząc po tytule można by sobie w ogóle odpuścić czytanie. TFN poleciał najniższym konformizmem, chyba oglądali Rejs.
Ogólnie drażniło mnie czytanie i wszechobecne (i jakoby mające jakąś siłę) liczenie lajków i jakiś tam odpowiedzi na #? Nie nadążam... to miał być jakiś argument?
4.5k tak do kupy versus 12.7 mln SW czy 165k SWBooks?
Nie wiem po co te [sici], zwłaszcza przy kanonie pisanym z C, tak samo jak podkreślanie, że Lucas jarał się tylko Epizodami.
Jasne - a co z tymi magicznymi grupami "wiedzowymi"? Tzn. że oni byli wtedy, można się było na nich powoływać w razie czego, a teraz to tak naprawdę nie istniało, istnieje (podobno) od teraz?
These aren`t the droids you`re looking for?
Pieprzenie.
Zwracanie uwagi, że usunięte wpisy z profilu DR, bo niby Stay on topic and contribute in meaningful ways? Naprawdę, TFN dostanie wejściówki na zamkniętą pre-premierę EVII, z gangbangiem po na Ranczu Skywalkera? Osobiście wolałabym pochlać i podpupczyć Nicholsonem i Polańskim, ale i tak nie zniżyłbym się do takiej formy krytyki.
I tak dalej itp.
Jasne - protesty konsumenckie (bo te wszystkie ruchy tym właśnie są) w dzisiejszym świecie praktycznie nie działają. Nawet w Tok.fm była o tym audycja, jeszcze do znalezienia.
Każdy kto nawet nie będzie kupował "nowych" książek, zdaje chyba sobie sprawę, że EU nie zostanie przywrócone, połączone i nie będzie tam nowych pozycji. Tak czy siak.
Nie mniej to co zrobił TFN tym wpisem i ich wnioski - przerażające. Z historii to bym porównał do czego? Trybuny Ludu w Polsce?
Jaki skutek?
Strid napisał:
Jaki skutek?
-----------------------
Po raz kolejny muszę wypomnieć Ci trudności w czytaniu ze zrozumieniem.
Chodzi mi o to, że wcześniej nikt nie pisał o fanbojach EU. Jasne, mówiono o decyzji Disneya która rozwścieczyła wiele osób, ale nie mówiono o grupach czy stronach zrzeszających fanów.
Co więcej (jak zresztą napisałem ...) usuwano komentarze na różnych oficjalnych stronach (np Star Wars Books na F. I to normalne komentarze, takie które jeszcze pojawiały się przed tymi tępymi "rajdami" i copypastami. Teraz przynajmniej piszą o różnych inicjatywach. Szkoda że jako przykład mówią np o Allegiance (czemu? A zobacz sobie wyżej, pisałem już dlaczego tak uważam) ale ... "nie ważne jak mówią, ważne że mówią?"
Cóż, może i tak?
Cóż, ja po prostu nie uznałbym napisania o #GiveUsLegends na fanowskim bądź co bądź serwisie "sukcesem akcji". Gdyby Disney czy LucasFilm podjął dialog to byłby sukces. A artykuł na TheForce.net? Meh.
Tylko, że zobacz jak to jest napisane - raczej starają się zwalczać akcję, niż ją promować. Ośmieszyć ją, pokazać jako głupią, dziwną, dziecinną, niegodną itp. Akcja owszem przyniosła skutek, bo ludzie od książek zaczynają widzieć problem rebootu, którego nie zakładali i z którymi na razie nie potrafią sobie poradzić.
Z jednej strony masz fanatyków, którzy zwalczają głośno myszkę Miki, nowy kanon itp. Robią wrzawę i ogólnie sieją ferment, który zawsze źle wpływa na biznes. Podobno 1 zadowolony klient przyniesie ci 1-2 kolejnych, ale jeden niezadowolony może odstraszyć 10. Z biznesowego punktu widzenia więc ta grupa robi Del Reyowi bardzo złą robotę, choć jak najbardziej zasłużoną . Stąd próba ośmieszenia tego środowiska przez osobę powiązaną z Del Rey. Tyle, że problem jest większy, bo nie dotyczy tylko tej jednej grupy. Są też inne grupy i o niej także zaczyna się mówić. Choćby James Luceno w jednym z ostatnich wywiadów:
http://www.scifinow.co.uk/news/star-wars-7-exclusive-james-luceno-on-tarkin-eu-canon/
Zapytany o niejako zaczynanie od początku i robienie książek dla nowych osób, Luceno napisał coś takiego:
I suppose there’s some logic to that from a marketing point of view, but I worry about alienating the fans and the readers who have been with this franchise for however long it’s been, because it’s a large group and they’re very loyal.
I poniekąd facet bardzo trafnie diagnozuje problem drugiej grupy, osób które czują się alienowane przez wydawców. Sam się właśnie do tej grupy zaliczam. W moim przypadku wiąże się to z radykalnym ograniczeniem wydatków na SW. Z moich wyliczeń wynika, że jest to obecnie 10% tego co było 2 lata temu w analogicznym okresie i to jeszcze spadnie dalej. Patrząc po niektórych postach, które pojawiły się na fejsie po skasowaniu kanonu - nie tylko ja mam podobne podejście, że to koniec. Część osób pewnie się waha co zrobić, a hałaśliwa grupa ma na tych wahających wpływ. Dlatego zaczynają coś z tym robić, usuwanie się nie udało, więc trzeba zanegować jakoś krzykaczy, by część osób od nich chciała się odciąć. Proste. Z tego punktu widzenia faktycznie odnieśliście skutek i zmieniono broń. Jednak o ile krzykaczy skreślono, walka trwa o tą bardziej cichą grupę, która się wycofała. Swoją drogą bardzo ciekawi mnie panel książkowy na Celebration w Anaheim. Mam nadzieję, że będzie na nim Leland. To może być jeden z najlepszych paneli w historii konwentów
Naprawdę tak myślisz? Skończy się na wyprowadzeniu krzykaczy przez ochronę, zbyciu niewygodnych pytań i opowiadaniem, jacy to oni nie są podekscytowani wszystkim.
zabawa będzie o tyle fajna, że patrząc ile ludzi przychodzi na te panele (niewiele) to mała grupka może wprowadzić ferment. Zwłaszcza jak zaplanują sobie to wcześniej... A co do panowania, to już raz widziałem jak fanki Jainy (sztuk 3 lub 4) na takim panelu rozwaliły połowę pytań .
Lord Sidious napisał:
zabawa będzie o tyle fajna, że patrząc ile ludzi przychodzi na te panele (niewiele) to mała grupka może wprowadzić ferment. Zwłaszcza jak zaplanują sobie to wcześniej... A co do panowania, to już raz widziałem jak fanki Jainy (sztuk 3 lub 4) na takim panelu rozwaliły połowę pytań .
-----------------------
Opowiadaj
hmm,
http://star-wars.pl/Tekst/1067/14
sekcja "Legacy of the Force". Więcej szczegółów sobie nie przypomnę. Tylko kilka Jain dobijających się mikrofonu i przekrzykujących wręcz.
Są plusy i minusy usunięcia kanonu.
Plusem jest dla mnie usunięcie historii ze Starej Republiki, która nigdy mnie specjalnie nie pociągała. Nigdy nie potrafiłem wytłumaczyć sobie jak przez tyle tysięcy lat technika pozostawała na tym samym (no może delikatnie, wręcz kosmetycznie mniejszym) poziomie, natomiast w przeciągu 6 filmów technika zmienia się tak dynamicznie jak w XX wieku.
Przesadzasz
W rozwoju technologicznym sa pewne etapy, zresztą nie tylko technologicznym.
Skoro, 5-10 tysięcy lat temu, technicznie rozwinięte światy galaktyki SW osiągnęły etap podróży w nadprzestrzeni, opanowały obróbkę w zasadzie wszystkich dostępnych w galaktyce minerałów oraz ich syntetycznych odpowiedników i zamienników, skoro nauczyły się komunikować na potężne odległości, zaczęły badać światy poza galaktyką, to raczej nie bardzo zostało co rozwijać normalnymi drogami rozwoju.
Co się mogło na przestrzeni ostatnich 3-5 tysięcy lat zmienić w takiej sytuacji? Kształt statków kosmicznych... w zasadzie niczym nie ograniczony, może się zmieniać tylko pod wpływem wyobraźni ich projektanta a nie pod wpływem nowo odkrytych "praw fizyki" czy materiałów.
Udoskonalanie statków, pojazdów czy wyposażenia takiego jak np pancerze wojskowe to, w takich warunkach, tylko kwestia ich funkcjonalności, dostosowania ich do kolejnych ras, do wygody ich użytkowania.
Zauważ jak szybko nasz świat się rozwijał przez ostatnie 100 lat... od koni i pary doszliśmy do samochodów, samolotów, elektrowni atomowych itp. Komputery... Ale jak sie przyjrzysz dokładniej to nagle się okaże, że już w zasadzie kręcimy się wokól granic tego co wymyśłiliśmy. Jedyną nadzieją na rozwój w tej chwili jest "fizyka cząsteczkowa".
Od 100 lat jeździmy spalinowymi samochodami, które uzupełniamy elektrycznymi... ale silnik elektryczny nie jest niczym nowym... Poprostu szukamy zastosowań na siłę dla już znanych urządzeń.
Jeżeli ine nastąpi jakis kosmiczny przeom w badaniach fizyków nad teleportacją, ogarnięciem czasoprzestrzeni, nano robotyką itp to raczej jesteśmy skazani na samochody i dzisiejszą technologię jeszcze przez wieki.
Pamiętam jak w latach 80-tych w szkole trafiały się lekcje pod tytułem: Jak wyobrażasz sobie życie w XXI wieku... Większość prac dotyczyła latających substytutów samochodów... lotów na inne planety... wtedy wydawało się, że tempo rozwoju jest tak wielkie, że za 20-30 lat to będzie norma... i co?
Realia SW to taka "cywilizacja constans" która wycisnęła ze swoich zasobów i umysłów prawie wszystko co było możliwe. Niestety taka sytuacja ine pomaga w rozwoju technologii. Nawet 10 ooo lat to pikuś jak odkryjesz już wszystkie pierwiastki, minerały, rodzaje enregii wokół siebie.
Opowieści o kanonie prosto z celebration.
http://www.starwars.com/news/swca-one-big-story-star-wars-canon-panel-liveblog?linkId=13622056
Najciekawsze dla Was to zapewne informacja, że nie jest wykluczona kontynuacja EU, że TOR jest nie ruszany bo póki co nic na jego temat nie zadecydowali, a Walrus Man wciąż nazywa się Ponda Baba.
Natomiast dla mnie, na chwilę obecną, najwłaściwsze podejście do kanonu prezentuje taka teoria: https://twitter.com/OurWhiteHotRoom/status/589210595028668416 "Boba Fett`s both simultaneously alive and dead. He`s the Schrödinger`s cat of Star Wars."
Bardziej podobają mi się twitterowe (czyt: nieocenzurowane) relacje z których wynika, że temat Mary Jade padł wielokrotnie (tłum krzyczał, pytał etc.) i za każdym razem prowadzący panel odpowiadali kamiennymi twarzami albo dyplomatycznymi, wymijającymi odpowiedziami. Pablo natomiast potwierdził, że postaci z Legends mogą - i będą - przenoszone do kanonu, więc jest nadzieja.
https://twitter.com/theforcenet/status/589207095494332417
https://twitter.com/theforcenet/status/589208063405522944
https://twitter.com/theforcenet/status/589207258132664320
I jeszcze tu relacja w punktach:
http://www.starwars7news.com/2015/04/star-wars-celebration-anaheim-regarding-the-canon.html
Czyli to co znam od 36 lat jest be?To że po Powrocie Jedi są książki aż do Caedusa to lipa?Nieźle...nie jest to dobre,kiedyś Lucas zabronił pisać o tym co było zanim lub jak powstawało Imperium,bo miał zamiar kręcić o tym.Ale to co znamy teraz?I co?Nowe historie będą pisać od PJ by zgadzało się z TFA?
Tak, nowe historie.
Pierwsza książka, która będzie opowiadać o nowych wydarzeniach po Powrocie Jedi ma tytuł Aftermath.
http://www.starwars.com/news/what-happened-after-endor-find-out-in-star-wars-aftermath
"hello. Im new to star wars. Which book should I start with. I`ve seen the movies but I want to know more about darth revan or the old republic. I would also like to know What is canon to star wars book wise ? Any suggestions ?"
" Star Wars Books For Old Republic books you can check out Revan, as well as the other Old Republic novels Fatal Alliance, Deceived (featuring Darth Darth Malgus), and Annihilation (featuring Theron Shan). As for our canon books, look for A New Dawn by John Jackson Miller, Tarkin by James Luceno, Heir to the Jedi by Kevin Hearne, and our upcoming release Lords of the Sith by Paul S. Kemp (who also wrote Deceived)."
Niby odpowiedzieli jakie książki są kanoniczne, ale podali też te niekanoniczne. Nawet gdyby to była zwykła pomoc nowemu fanowi to jakoś tak.
Nah, moim zdaniem wypowiedź powyżej jasno mówi, że TOR nie jest. Plus:
Are The Old Republic expansions canon?
No — BioWare “has created their own universe that is so fantastic,” we’re not going to change it, says Hidalgo.
oraz
When are you going to explore the Old Republic part of the timeline?
“It’s definitely not off the table.” — Chee
https://r2d2arm.wordpress.com/2015/04/19/swtor-authentic-star-wars-but-not-canon/
tak na logikę. Czy uważasz, że LFL nie będzie próbowało sprzedawać Legend? Dla nich problem z legendami jest taki, że niektórzy ludzie nie chcą czytać niekanonicznych rzeczy. Przez to nie chcą tego kupować. Ideał - kupuj wszystko.
Nie rozumiem, co miał twój post wnieść z tym tytułem swoim.
Po co drążysz temat, jak wszystko jest białe na czarnym?
Zresztą, w poście który cytujesz, wpierw wymieniają książki, które są Revanie i okresie z nim związanym, a potem podkreślają "As for our canon books", czyli luźno tłumacząc "a teraz jeśli chodzi o kanoniczne książki" i wymieniają nowe tytuły.
Keran napisał:
"hello. Im new to star wars. Which book should I start with. I`ve seen the movies but I want to know more about darth revan or the old republic. I would also like to know What is canon to star wars book wise ? Any suggestions ?"
" Star Wars Books For Old Republic books you can check out Revan, as well as the other Old Republic novels Fatal Alliance, Deceived (featuring Darth Darth Malgus), and Annihilation (featuring Theron Shan). As for our canon books, look for A New Dawn by John Jackson Miller, Tarkin by James Luceno, Heir to the Jedi by Kevin Hearne, and our upcoming release Lords of the Sith by Paul S. Kemp (who also wrote Deceived)."
Niby odpowiedzieli jakie książki są kanoniczne, ale podali też te niekanoniczne. Nawet gdyby to była zwykła pomoc nowemu fanowi to jakoś tak.
-----------------------
Fail. Podają książki z Legend, a potem podkreślają "A CO DO ŹRÓDEŁ KANONICZNYCH", jasno rozdzielając jedno i drugie, natomiast Ty się zastanawiasz czy jedna z Legend weszła do kanonu.
To po pierwsze.
Po drugie zapraszam do przeczytania tego :
(od dołu)
https://www.facebook.com/622285481118739/photos/pb.622285481118739.-2207520000.1429549655./1086250148055601/?type=3&theater
próba ocalenia tego co niektórzy tu nazywają "stertą złomu".
Rozpaczliwa, ale niezła. Stawiam na ciebie piątaka, Keran. Nie zawiedź mnie
Wy wszyscy jesteście głupi ! Ja mam rację !
Udało się?
Jeju, dobrze, zacytowałem tylko post "Star Wars Books" i wyraziłem swoje zdziwienie.
Jak jakieś problemy niektórzy mają to można usunąć....
I nie to nie jest żadna próba, ale tylko zdziwienie. Łatwe? No raczej.
Przestań szkalować nasz naród.
Taka ciekawostka fandomowa. Na tegorocznym DragonConie aktywna grupa określająca się jako Bring Back Legends czyniła szkody moralne podczas większości paneli Star Wars: http://tosche-station.net/the-persecution-complex-of-bring-back-legends-rears-its-ugly-head-at-dragon-con/
Stają się zauważeni, ale nie sądzę, żeby taka partyzancka praca dała dobre efekty.
"praca" nie da żadnych efektów, jak również żadna inna. Uśmiercono większość znanego do tej pory SW (tak, przyjmijcie sobie procentowo, że jeden tytuł ma wartość 1, zsumujcie i zobaczcie jakim procentem jest 6 filmów + TCW [chyba Rebels powstawał już po]) i to jest FAKT, z którego można być niezadowolonym?
FAKTEM jest też, że nic tego nie zmieni. Trollowanie na Amazonie? Nagabywanie ludzie na konwencie? Zadawanie niewygodnych/trollowych pytań?
Uau.
Śmieszne, niech cisną, skoro mają ochotę.
Ale nawet samospalenie się przez kinem na premierze EVII będzie tylko chwilowym łamiącym newsem. I tyle.
A w tym wszystkim najbardziej śmieszą mnie dwie rzeczy. Pierwsze to fakt, że z tego co piszą, to skandaliczne zachowanie na konwencie to niestety norma. Skala może jest mniejsza, ale to nic nowego. Parę Celebration w życiu widziałem i wiem, że Q&A to często jest dramat, który lepiej sobie odpuścić. Zwłaszcza jak dorwie się do mikrofonu jakiś gawędziarz, który opowie historię życia, a pytania nie zada. Nie podobało mi się to co robiły fanki Jainy na CIV (w sumie niewiele się to różni od fanów Legend). Ale przywykłem. Fani Mando też rozwalali Q&A ale ładnie się to oglądało. Ludzi zagabujących w trakcie panelu, też doświadczyłem. Zresztą wiele bzdurnych pytań w podobny sposób zadano na Comic-Conie w tym roku. Mnie to już totalnie nie dziwi.
Druga rzecz to wrzucanie do jednego worka fanów Legend, osób walczących z gejami i tych, którym nie podoba się styl Wendiga. ShaakTi1138 również o nim wspominała i wskazana przez nią próbka faktycznie jest mówiąc wprost słaba i twitterowo napisana. Jednym się to spodoba, innym nie. Jedni i drudzy mają do tego prawo, także wystawić 1 lub 6. Ja się cieszę, że tego nie będę czytał i tyle. Ale oburzanie się, że komuś styl nie podchodzi, jest co najmniej dziwne... Ale cóż mam wrażenie, że punkt widzenia pewnych spraw, zależy od punktu siedzenia.
Już w pierwszym dniu ktoś powystawiał wysokie oceny, a zakupy nawet nie były zweryfikowane, ale tego się nie komentuje?
Ludzie nakręcani przez Wendiga tylko skupiają się na pojedynczych gwiazdkach, ale o pięciu gwiazdkach wystawionych z dupy, to juz nie wspomną.
Poza tym, wystarczy wejść na stronę i poczytać komentarze. Masa niskich ocen jest uzasadniona przez osoby, które je wystawiły.
Wendig ogólnie zachowuje się jak dzieciak. Zamiast olać niepochlebne komentarze (bo przeciez to nic nowego, że nie wszystkim pasuje dana twórczość), to jest święcie przekonany, iż jego książka MUSI być dobra. Wierzy, że wszystkie niepochlebne opinie sa nakręcane przez movementy EU i homofobów. Bitch, please.
wiemy jak to działa, marketing marketingiem, ale ludzie dają najniższe/najwyższe oceny trochę w oderwaniu od rzeczywistego tekstu. Z różnych powodów.
Nie mniej trollowanie w dół nic nie da, trollowanie w górę eee jest w ogóle potrzebne? SW sprzedają się same i będą się sprzedawać, niezależnie jak będą wyglądały. Taki świat.
Bo ledendy są nieprawdziwe i przerysowane zawsze mówiłe mże nalezy być skrajnym ortodoksem a nie dewiantem w SW. Filmy i tylko filmy! Cała reszta to tylko wyciaganie kasy od ludzi którzy nie panują nas swoimi pragnieniami i rządzami.
...polać temu panu!
Hahahah, tak w temacie :
http://furiousfanboys.com/2015/09/angry-star-wars-fans-try-to-torpedo-aftermath/2/
Tego Davida Jamesa to mam nawet w znajomych, skontaktował się ze mną ponieważ łapał kontakt ze wszystkimi adminami co większych stron o Star Wars na Facebooku. Byłem w jego grupie, uciekłem dość prędko.
Nie chce mi się szukać, ale pisałem tutaj na forum o akcjach na które mnie namawiał (niektóre wręcz agresywne, zakrawające pod sekciarstwo), oraz o akcjach kolegów z jego grupy (np o gościu który przyatakował kobietę w kawiarni, w której sprzedawano kawę dla dzieci z logiem REBELS, a potem próbowali wystalkować tę biedną babkę na F.
XD
Co to znaczy "przyatakował"? Ja pierdziele, niektórym ludziom ewidentnie się nudzi. Ja rozumiem, że skasowanie EU mogło trochę zaboleć, ale... wtf?
Ludwik napisał:
XD
Co to znaczy "przyatakował"? Ja pierdziele, niektórym ludziom ewidentnie się nudzi. Ja rozumiem, że skasowanie EU mogło trochę zaboleć, ale... wtf?
-----------------------
Wiesz co, jak nie znajdziesz to opiszę, po prostu mi się trochę nie chce drugi raz, bo pisałem długiego posta ze szczegółami na Bastionie o tym
Kroczyłem drogą ctrl+F, dzięki czemu znalazłem odpowiednie posty, wklejam :
"Stary xD Akurat ta grupa to jest jakaś tragedia. Zrzesza fanatyków, hejterów i krzykaczy ;d Moi znajomi już z niej pouciekali, ja sam już też tam nie zaglądam (No sorry, ale jak admin strony walczącej o tenże sam cel, co członkowie The Alliance, ma taką grupę gdzieś ... to coś to oznacza xD).
Jakieś memy z antyRebelsową propagandą, ciśnięcie Disneya, wieczne malkontenctwo, wytrzymać się nie da.
Mam kumpla, fanatyka EU, jest jeszcze większym fanem ode mnie (o dziwo nie ma konta na Bastionie, za to pracuje w Hataku) a sam uciekł z tej grupy i ma o niej jak najgorsze zdanie. Ci ludzie robią nam raczej czarny PR
Oczywiście nie uogólniam, ale tacy najbardziej rzucają sie w oczy.
Podam Ci przykładowy post z tej grupy. Streszczę go, nie chce mi się szukać oryginału (po angielsku) bo oni tak spamują, że pomimo iż minęło kilka dni, przekopywał bym się parę godzin.
Otóż koleś napisał że był w McDonaldzie czy innym syfie tego typu, i kubki na kawę czy tam pudełka na jedzenie były upstrzone rysunkami z Rebels.
TYP WALNĄŁ WYKŁAD O TYM JAK REBELS I DISNEY ZABIJAJĄ EU.
Okazało się że kelnerka nie miała pojęcia że w ogóle jest coś takiego jak EU, widziała kiedyś tam filmy, ale nawet nie skojarzyła że te śmieszne ludki z Rebels na opakowaniach są z tym powiązane.
Nic to, typ i tak dalej swoje. Stał z nią ze 40 minut i tłumaczył jak to Disney zabił EU.
Podobno typiara przyznała mu rację, że tak, bardzo brzydko się zachowali.
Gdy to przeczytałem to jednocześnie byłem rozbawiony i zażenowany.
Co zrobili członkowie grupy?
GRATULOWALI MU i pytali czy dał jej namiar na grupę, aby dołączyć i ją poprzeć.
#POGARDA ;/
PS : Dawał im szczegóły (jej wygląd, nazwa kawiarni w której pracuje, miasto) i serio próbowali ją znaleźć, jak sekta, teksty w stylu "Bracie, ona może poprzeć sprawę" itp.
Dorosła kobieta, która nie bardzo nawet kojarzy Gwiezdne Wojny xDD Na pewno będzie się zapisywać do jakiejś grupy gdzie już dawno zniewieściałe grubasy bez życia przegoniły normalnych fanów i robią gównoburze o to, które Gwiezdne Wojny lepsze xDD Na pewno pojedzie z nimi na konwent, rozdawać ulotki DDD
A z drugiej strony mamy też fanów o również radykalnym podejściu, którzy krzyczą, że wszystko co nowe w obecnym SW jest dobre, a stare jest złe lub nieistotne, więc trzeba wyśmiać tych, którym zależy na starym EU i kanonie. Nie żebym usprawiedliwiał kogokolwiek, ale widzę, że i w fandomie mamy radykałów po obu stronach - zwłaszcza i jedni, i drudzy wezmą za radykałów nawet fanów umiarkowanych, przez co nawet ci umiarkowani potrafią w ripoście odpalić złośliwym, chamskim tekstem w którąś ze stron
To trochę jak z podejściem do imigrantów i uchodźców z Syrii - mamy radykałów i idących za nimi zwykłych ludzi gardłujących "złe muslimy, złe lewactwo", a z drugiej strony mamy i przedstawicieli wojujących muzułmanów w stylu ISIS nawołujących do dżihadu.
Radykalizm nakręca radykalizm, tak samo w przypadku konfliktów politycznych w Polsce, Europie czy USA, a nawet w przypadku takich pierdół, jak organizacje charytatywne czy fandomy fantastyczne, w tym fandom Star Wars.
To kiedy ta III wojna światowa?
Vergesso napisał:
To kiedy ta III wojna światowa?
-----------------------
Zależy, część historyków uzna, że się zaczęła już jakiś czas temu, część będzie mówić o 2017, większość jednak poprzestanie na 2019.
Ja jestem ciekawa czy oni tak sobie chcą tylko pokrzyczeć i porobić zamieszanie, bo im się w domu nudzi czy naprawdę wierzą, że są wstanie wpłynąć na taką ogromną korporację jaką jest Disney? Chyba nie są aż tak naiwni. Przecież Disney nie może się teraz wycofać z tak kontrowersyjnej decyzji i powiedzieć "sorki, myliliśmy się, macie racje, Legends (lub wybrana część Legends) są znowu kanonczne"
Daga napisał:
Ja jestem ciekawa czy oni tak sobie chcą tylko pokrzyczeć i porobić zamieszanie, bo im się w domu nudzi czy naprawdę wierzą, że są wstanie wpłynąć na taką ogromną korporację jaką jest Disney? Chyba nie są aż tak naiwni. Przecież Disney nie może się teraz wycofać z tak kontrowersyjnej decyzji i powiedzieć "sorki, myliliśmy się, macie racje, Legends (lub wybrana część Legends) są znowu kanonczne"
-----------------------
Wierzą. Serio. Nagabują mnie notorycznie, ścianami tekstu. Próbują mnie zwerbować do swojej misji, albo przynajmniej zmusić do spamowania ich nowymi pomysłami.
Na początku odpisywałem, tłumaczyłem, itp. Potem grzecznościowo odmawiałem jednym, lakonicznym zdaniem. Teraz już nawet nie czytam co mają do powiedzenia.
Join us and together we will rule the galaxy once and for all!
Nie ma co oceniać całej grupy przez pryzmat paru indywidualności. Niektózy mnie irytują swoim zachowaniem. Jeden z adminów też jest dosyć agresywny w swoich wypowiedziach, ale cała reszta jest kulturalna i stara się reprezentować grupę najlepiej jak potrafią.
dobrze się to czytało, fajnie że są ludzie którzy tak nie odpuszczają (i którym się chce). Oczywiście że nic nie wskórają, ale taki trolling paneli to i tak dobra rzecz, przynajmniej taki panel to nie jeden wielki fapfest pt. "u ła, patrzcie jakie fajne Rebels, cieszycie się, nie? Będzie superrr", tylko jest też głos z tej drugiej strony. Nic to nie zmieni, ale - jak widać - przynajmniej popsuje niektórym humor
Tak ale psuję też odbiór ludzią którzy to lubią i chcą posłuchać i w tyłku mają legends i całe to pierniczenie. A to już jest nie fair. Bo fan fanu nie powinien oka wykalać!
Ja powiem tak: zależy jaki fan i zależy jakiemu fanowi
Ale prawdziwy fan nieprawdziwemu to już może.
a czy nieprawdziwy fan może prawdziwemu?
Dobrze wiesz, że tak, robisz, to co dziennie, nie wiem, jak inni, ale ja akurat lubię twoje wynurzenia.
On jeszcze zrozumie swój błąd i przyjdzie nas przeprosić.
Czekam na to osobiście. Ale ni wiem czy mu wybaczę.
Wybaczysz, wybaczysz, piwko czy dwa i będzie po problemie
Dziękuję drogi GROMie, muszę przyznać że ja twoje posty również czytam ze sporym zainteresowaniem! Chociaż czekam i czekam na twoją obiecaną wypowiedź w temacie o Lucasie i E7 i się doczekać nie mogę
Cierpliwość cnotą jest
Nieprawda, cytując klasyka: "There is only passion."!
Jestem po prostu zawiedzony, 8 stycznia obiecałeś mi odpowiedź na moje pytanie, jest 13 stycznia a tu dalej nic, czyżby Moc w tobie osłabła?
Raczej zarabianie kasy i balety, demon posiadania i rozrywki czasem bierze górę, z resztą zawsze, jak ktoś przychodzi ostatni, to jest bardziej pożądany.
Moc osłabła? Nigdy!
Z kronikarskiego obowiązku dopisuję. Garść idiotów z internetu postanowiła walczyć o powrót EU za pomocą rzucania spoilerów z Epizodu 7 w sieciach społecznościowych. Przez to Del Rey postanowiło czasowo...zamknąć oficjalny profil Star Wars Books http://delreystarwars.tumblr.com/post/135325542704/why-is-the-sw-books-facebook-page-gone
#Thisiswhywecanthavenicethings #indeed
Serwus,
Dopiero dziś wyczytałem, że EU jest skasowane przez Disneya. Czyli nie doczekam się kontynuacji Świtu Jedi?
Pozdrawiam
jaki farciarz Prawie 21 miesięcy życia w czystej nieświadomości katastrofy, która nastąpiła... zazdro!
Z drugiej strony, pomyśl jak się poczuje jak to przeczyta, my mieliśmy już prawie 2 lata na "coping with loss", a on ma wszystko na świeżo
Zastanowiłem się teraz, czy jest jakiś fan SW, który czyta książki, ale nie słyszał o dekanonizacji EU - po prostu kupował sobie wszystko po kolei: "Kenobiego", "W nicość" itd., potem się dziwił że jakaś długa przerwa w wydawaniu, aż wyszedł "Tarkin", "Lordowie Sithów" - no i czytał sobie nieświadomy, aż dostał w swoje ręce "Początek i koniec" i nagle zonk, aale co tu się dzieje Pewnie nie, ale byłoby śmiesznie
Shedao Shai napisał:
Z drugiej strony, pomyśl jak się poczuje jak to przeczyta, my mieliśmy już prawie 2 lata na "coping with loss", a on ma wszystko na świeżo
-----------------------
No tak, tylko wiesz - on nie odczuł tej fali bólu związanej z 4/25, nie obserwował tego wszystkiego na bieżąco - nie patrzył jak zamiast starego, dobrego EU wciskają mu jakieś nowe wymysły. On to już po prostu zastał...
Swoją drogą - mój kumpel, który też nie do końca ogarnął, jak wielka była skala czystki - mówił mi, że w kinie w trakcie spotkania Hana z Kało Renem z nerwów krzyknął: "debile! Ben to syn Luke`a!"
Racja.
A nie dziwił się, czemu Jacenowi zmienili imię i gdzie podziała się Jaina?
Shedao Shai napisał:
i gdzie podziała się Jaina?
-----------------------
Nie ma , to nie ma, na wuj drążyć temat. To akurat wszystkim na dobre wyszło
Nie interesuje cię wątek miłosny Jainy Solo? Nie czułeś przez lata dreszczyku emocji spekulując czy wybierze Zekka czy Jaggeda Fela? A szanujesz ty w ogóle papieża polaka?!
eee...
noo...
tego...
<pochlipuje w kącie>
http://img.sadistic.pl/pics/cb3235929bfd.gif
…a jeszcze gdzieś tam po drodze biedny Kyp Durron chciał skorzystać, gdy dwóch się biło… Ach, te romanse Jainy...!
[cytat]Gdzie się podziały tamte prywatki...?!"
TO jest sedno Star Wars, a nie jakieś tam wojny, Moce, Imperia i inne pierdoły!
Ano! Romanse Luke`a też były cokolwiek ciekawe. A to Pocahontas ze zniszczonej planety, a to "panienka z morskiej piany", a to laska, która go chciała wyrwać "na matkę" (żeby było śmieszniej - jego...). Się chłopak wybawił, zanim się w końcu Marze oświadczył
To może czas się tu wpisać, bo sprawa jednak ważna dla mnie. Takie nadzieje pokładałem w Epizodzie VII, będąc pewnym, że nowy film będzie znakomity i genialny, iż olałem stare EU. Tłumaczyłem sobie, że to filmy są najważniejsze, a w dodatku będzie przecież nowe EU. Po rozczarowaniu się TFA dotarło do mnie, co tak naprawdę straciłem - kawał naprawdę fajnego, olbrzymiego, w miarę spójnego uniwersum, którego elementy w dodatku tak już wbiły mi się w świadomość, że nie umiem ich z niej wyrzucić.
I co więcej, wyrzucać nie zamierzam.
Podobnie jak niektórzy z Was, ja zawsze podchodziłem do kanonu wybiórczo, miałem swój własny właściwie. Mieściło się w nim to, co mi pasowało, a rzeczy niepasujące olewałem lub retconnowałem po swojemu. (Do dziś np. nie uznałem Ahsoki za padawankę Anakina, dla mnie to jedynie "czyjaś" uczennica, która plącze się ciągle koło Obiego i Aniego ). Więc na dzień dzisiejszy podejście mam następujące: Legendy są dla mnie kanonem nadrzędnym i nadal chcę je czytać. Wszystko, co wprowadza Disney, a co pasuje do starego EU również uznaję (w ten sposób "mój" kanon się nadal rozwija). Wszystko co dodaje nowy kanon, a co nie pasuje do starego, staje się dla mnie historią alternatywną, takim uniwersum Ultimate (analogia do Marvela), dzięki której też potrafię się dobrze bawić. Zwłaszcza jak jest coś warta
I tyle. Preferuję stary kanon. Nikt mi go nie zabrał, nie rezygnuję z niego, a mam w nim wciąż tyle rzeczy do przeczytania, że będzie co robić mimo braku nowych Legend. Jestem wkurzony za skasowanie tego wszystkiego przez wierchuszkę, ale poradzę sobie. Kij im w oko. Nie zamierzam "żucać Star Wars" ani nic. Za bardzo to wszystko lubię, nawet jeśli okresowo mi czasem przechodzi.
Legends Never Die!
PS. Jak czytam ten wątek, to widzę, że niektórzy mocno zmienili podejście przez te niecałe dwa lata. Po kasacji EU darli szaty i krzyczeli na Disneya i Abramsa, teraz pieją z zachwytu nad TFA. Mówię zupełnie bez ironii: zazdroszczę.
Gunfan napisał:
PS. Jak czytam ten wątek, to widzę, że niektórzy mocno zmienili podejście przez te niecałe dwa lata. Po kasacji EU darli szaty i krzyczeli na Disneya i Abramsa, teraz pieją z zachwytu nad TFA. Mówię zupełnie bez ironii: zazdroszczę.
-----------------------
Od 18.12 można. Nieważne jak głupio będziesz wyglądał. Głos partii Disneya głosem....
Tu jest więcej gadki niż to warte.
Nikt ani tobie ani mnie nie zabroni czytać legens. A zapieranie się przed nowym kanonem to też głupota.
Tak jak piszesz trzeba sobie wybierać i cieszyć się z tego.
W sumię to nie rozumiem dlaczego Cię zawiódł TFA o ilę rozumiem jeszcze Rickiego czy Zaxia lub Otasa o tylę tutaj mnie zaskoczyłeś
JOR napisał:
Tu jest więcej gadki niż to warte.
-----------------------
Pewnie masz rację. Ale ostatnio zrozumiałem, że Legendy są dla mnie ważne i chciałem temu poświęcić większą wypowiedź. Na pewno mi wybaczysz, że tak marnuję miejsce na forum
Nikt ani tobie ani mnie nie zabroni czytać legens.
-----------------------
Wiadomo. Bardziej chodzi o napisanie co mi leży na sercu.
A zapieranie się przed nowym kanonem to też głupota.
-----------------------
Nie zapieram się. Będę go czytał/oglądał/poznawał. Już to robię. Bo jestem fanem SW. Ale będę go traktował jako podrzędny w stosunku do Legend, przynajmniej na razie.
Tak jak piszesz trzeba sobie wybierać i cieszyć się z tego.
-----------------------
Otóż to. Ty się skupiasz na samych filmach obecnie, reszta to błahostki, jak gdzieś napisałeś. No i spoko. Ja się skupiam na tym, co wymieniłem w poprzednim poście. Też spoko
W sumię to nie rozumiem dlaczego Cię zawiódł TFA o ilę rozumiem jeszcze Rickiego czy Zaxia lub Otasa o tylę tutaj mnie zaskoczyłeś
-----------------------
Z TFA to ciężki temat, bo szedłem na film z bardzo pozytywnym nastawieniem. Ale okazało się że sam klimat i te charakterystyczne elementy dla SW, o których gdzieś pisałeś, to dla mnie za mało. Rozczarowało mnie lenistwo twórców i scenariuszowe dziury i uproszczenia, a także beznadziejne moim zdaniem czarne charaktery. Plus nie podoba mi się, że film totalnie neguje zakończenie ROTJ, bo przez te 30 lat nikt nic nie osiągnął, wszyscy walczyli jakby na próżno. Han wraca do szmuglerki, Leia jest zmęczona i niemrawa i nawet Republika jej nie chce znać, Luke po porażce w nauczaniu (zwłaszcza swojego siostrzeńca) rzuca wszystko i ucieka, co jest do niego kompletnie niepodobne. Jasne, można to tłumaczyć różnymi rzeczami i mówić, że to życiowe, ale mnie to zabolało, bo to bohaterowie mojego dzieciństwa. Ogólnie to nie jest zły film, ale dla mnie jest "tylko" dobry, a czekałem na coś, co mnie totalnie zachwyci.
PS. Ale Rey lubię bardzo
Gunfan napisał:
JOR napisał:
Tu jest więcej gadki niż to warte.
-----------------------
Plus nie podoba mi się, że film totalnie neguje zakończenie ROTJ, bo przez te 30 lat nikt nic nie osiągnął, wszyscy walczyli jakby na próżno. Han wraca do szmuglerki, Leia jest zmęczona i niemrawa i nawet Republika jej nie chce znać, Luke po porażce w nauczaniu (zwłaszcza swojego siostrzeńca) rzuca wszystko i ucieka, co jest do niego kompletnie niepodobne. Jasne, można to tłumaczyć różnymi rzeczami i mówić, że to życiowe, ale mnie to zabolało, bo to bohaterowie mojego dzieciństwa.
PS. Ale Rey lubię bardzo
-----------------------
Myślałem, że tylko ja też to odczułem. ROTJ zakończyło się genialnie, a TFA dla mnie zrujnowało całe dziedzictwo Starej Trylogii. Po obejrzeniu EP VII było mi po prostu smutno, że moi starzy "przyjaciele" nic nie osiągnęli. Wiadomo, że po ROTJ walka się nie skończyła, ale Wielka Trójca (Czwórka) zawsze była razem, byli kimś. Tutaj odbieram ich jako życiowych nieudaczników, których dawne przygody i przyjaźń odeszły w zapomnienie
To jest smutne jak cholera i nie tylko Ty to odczułeś w ten sposób. Ostatnio miałem na ten temat małą dyskusję na fejsie i znalazły się też inne osoby, które tak to widzą.
Ogólnie dziwię się nieco, że więcej ludzi deklarujących się jako fanatycy OT o tym nie mówi.
Ty właśnie... nie zwróciłem na to uwagi, a w zasadzie dokładnie tak jest! Cała trójka, najwięksi bohaterowie Galaktyki po takich przygodach w Rebelii, prawie całym życiu - przegrana, ot tak, a a galaktyka znowu w ruinie. Znaczenie klasycznej trylogii praktycznie unieważnione pod każdym względem! Smutek.
Taka teraz moda. Happy endy to coś na co patrzy się z politowaniem, teraz bohaterowie muszą być ciężko doświadczeni przez życie, ciągle im coś nie wychodzi, czeka ich ciągła walka z przeciwnościami losu, a i tak historia kończy się w najlepszym przypadku słodko-gorzko. Filmowcy zachłysnęli się cierpieniem i niepowodzeniami jako sposobem nadawania postaciom głębi, ale to już zaszło tak daleko że teraz właśnie takie ponure klimaty są dla mnie nudne i sztampowe, a klasyczny happy end wywołuje mój uśmiech i: o wow, tego się nie spodziewałem!
Ale Ty też jesteś na B taką postacią, tak się kreujesz i nie tylko Ty. Na pokrzywdzonych przez Disneya, na fana który teraz cierpi. Więc o co k`man ?
No cóż, moje fanowstwo Star Wars to faktycznie historia bez happy endu, widzisz, Disney nie umie go dać ani swoim postacion, ani mi, dobrze że chociaż Ty masz wciąż na niego szansę!
Gunfan napisał:
Otóż to. Ty się skupiasz na samych filmach obecnie, reszta to błahostki, jak gdzieś napisałeś. No i spoko. Ja się skupiam na tym, co wymieniłem w poprzednim poście. Też spoko
Ale dalej mam sporo książek i komiksów - tych dla mnie ważnych i do nich wracam bo mnie dalej bawią. A to czy to są Legends czy nie - mnie to rypie.
Ale jednocześnie nie stawiam się życiu i nie psioczę dla zasady bo zrobili z tego Legendy...
W sumię to nie rozumiem dlaczego Cię zawiódł TFA o ilę rozumiem jeszcze Rickiego czy Zaxia lub Otasa o tylę tutaj mnie zaskoczyłeś
-----------------------
Z TFA to ciężki temat, bo szedłem na film z bardzo pozytywnym nastawieniem. Ale okazało się że sam klimat i te charakterystyczne elementy dla SW, o których gdzieś pisałeś, to dla mnie za mało. Rozczarowało mnie lenistwo twórców i scenariuszowe dziury i uproszczenia, a także beznadziejne moim zdaniem czarne charaktery. Plus nie podoba mi się, że film totalnie neguje zakończenie ROTJ, bo przez te 30 lat nikt nic nie osiągnął, wszyscy walczyli jakby na próżno. Han wraca do szmuglerki, Leia jest zmęczona i niemrawa i nawet Republika jej nie chce znać, Luke po porażce w nauczaniu (zwłaszcza swojego siostrzeńca) rzuca wszystko i ucieka, co jest do niego kompletnie niepodobne. Jasne, można to tłumaczyć różnymi rzeczami i mówić, że to życiowe, ale mnie to zabolało, bo to bohaterowie mojego dzieciństwa. Ogólnie to nie jest zły film, ale dla mnie jest "tylko" dobry, a czekałem na coś, co mnie totalnie zachwyci.
No tak, ale też nie wiemy jeszcze wszystkiego, historia dopiero startuję. Ale rozumiem teraz Twój punkt widzenia.
PS. Ale Rey lubię bardzo
To jest nas 2óch. Rey <3
-----------------------
Trzech. Rey <3 <3
I właśnie w tym oto momencie jakieś istoty, w Was beznadziejnie zakochane zaczynają przechodzić w wyższy stan skupienia materii, wykrzykując "Rey?! Kim jest ta cała - (tu zwroty powszechnie uważane za obraźliwe i nienadające się do użytku w kulturalnie wytresowanym towarzystwie)- która śmie zajmować umysł mojego wybranka!!! Na stos z nią!!! "
?
Sorry, robię przymiarkę do sceny zazdrości w starwarsowym klimacie ... ale to chyba zły pomysł był
-[/cytat]I do not need Han Solo to save me[cytat]
Po prostu próbowałam stworzyć sobie wizję... ale brakło mi materiału dla wyobraźni
Osobiście nie mam nic do Rey (póki co ); pierwsze wrażenie, na razie z trailerów - Shmi Skywalker w innym wydaniu z lekką domieszką Luke`a Skywalkera. Zdecydowanie to nie postać na wzór Jainy Solo z zabitego i nadal opłakiwanego starego kanonu. Natomiast Kylo Ren natychmiast skojarzył mi się z Jacenem/Caedusem...
Mnie tam Jaina i Jqcen to kojarzą się z totalną nudą i słabymi książkowymi postaciami, dokupiw EU był Chewie i Han to jakoś szło, potem to dziadostwo, trochę probowałem przez to przepchać się ale w życiu jest wiele lepszych rzeczy do robienia - chociażby oglądanie TFA w kinie.
Tak więc mnie nie boli że coś tam skasowali czy jakoś tak mam do tego ambiwalentny stosunek
Nie zamierzam kruszyć kopii w obronie starego kanonu, po prostu czekam, co teraz wymyślą vel zaadoptują pod innymi nazwami/nazwiskami ewentualnie będę miała satysfakcję, jak skopiują naprawdę duuuużo
Na mnie Jaina w niektórych książkach robiła wrażenie i wcale nie była nudna; z Jacena chyba chciano zrobić nowe wcielenie Anakina Skywalkera z poprawkami; Anakin Solo zapowiadał się nieźle, ale go uśmiercono jako nastolatka; Ben Skywalker nie dostał szansy na rozwinięcie, bo skasowali EU <chlip, chlip>...
Ale każdy ma prawo do swojego zdania, w tym także odmiennego.
A dla mnie to właśnie była zaleta, że nic się dobrze nie skończyło i nie żyli długo i szczęśliwie. Tym chętnie poznam historię z czasów pomiędzy VI a VII epizodem, bo ta z EU była jednak dosyć banalna.
Tylko, że jak pozatrudniali różnych Wendigów do pisania książek, to pewnie koncertowo to spie#%*$@ .
Elendil napisał:
A dla mnie to właśnie była zaleta, że nic się dobrze nie skończyło i nie żyli długo i szczęśliwie. Tym chętnie poznam historię z czasów pomiędzy VI a VII epizodem, bo ta z EU była jednak dosyć banalna.
Tylko, że jak pozatrudniali różnych Wendigów do pisania książek, to pewnie koncertowo to spie#%*$@ .
-----------------------
A myślałam że jestem odosobniona w podejściu Właśnie fakt, że nie udało im się raz i na zawsze pokonać zła, jest dla mnie plusem. Już dość mam odjazdów na tle zachodzącego słońca i `żyli długo i szczęśliwie`. Bajki i baśnie za bardzo zawierzyły na tym zakończeniu: problem w tym, że życie się kończy dopiero kiedy masz dobre kilka krzyżyków na karku, i przechodzisz przez różne sytuacje i doświadczenia, a wiele z nich łamie charakter i poddaje próbie; ostatecznie w końcu ich historia (no, części z nich) wciąż jest pisana, i nie uległa zamknięciu.
I nie wiem czemu akurat to, że Han i Leia są raptem parę lat w separacji miałoby być szczególnie depresyjne Zwłaszcza że Leia sie dosyć realizuje jako radykalna pani polityk.
Ale przecież w starym, dobrym timeline`ie się też tak naprawdę nie skończyło dobrze - Endor okazał się punktem zwrotnym, ale nie zwycięstwem, były przecież jeszcze całe lata walki: odbijanie Coruscant, Ysanna Isard, Zsinj, Thrawn, odrodzony Imperator, Exar Kun - a wreszcie Yuuzhanie, przemiana Jacena w Caedusa itp. Nasi bohaterowie dostali po dupach nie raz, ginęli przyjaciele i rodzina (Chewie, Anakin, Mara...) - ale jednak historia Wielkiej Trójki (czy Czwórki, licząc z Lando), została przeprowadzona dużo lepiej - nawet krytykowane przez wielu przejście Luke`a na CSM w Dark Empire (sfingowane czy nie) bardziej wpisuje się w jego charakter - w to, co można było prognozować po zakończeniu ROTJ - niż postawa w stylu "nie wyszło? No to jadę na wieś...". Z Hanem i szmuglerką jest dokładnie to samo - on już z tego wyrósł przed Endorem, zaangażował się z całego serca w Rebelię i Leię - i teraz pokazują, że w sytuacji, kiedy jego syn został przez kogoś złego - reprezentującego te same zagrożenia, które on tak mocno zwalczał jeszcze parę lat wcześniej! - przeciągnięty na CSM, a Republika, którą pomagał stworzyć, staje na skraju kolejnej wojny - i w tej sytuacji Han usuwa się i zajmuje zwykłą szmuglerką?!
c`mon...
Jak to 5tki bo Chewie!
Lando w mało której książce jest dobrze oprowadzony, a ożenienie go z jakąś c*pą to już masakra...
A popatrz jak Yoda odchodzi w ROTS. Chwała twórcom TFA że nie pokazali skaczącego Lukea - tak jak Luccas zrobił z Yody pajaca klauna i błazna w 1 osobie...
A od Hana się odwal bo to kultowa postać i w TFA wypada kapitalnie
B to nie wypracowanie z polskiego nie musisz lać wody
ROTS to w ogóle film, który po latach ciężko ocenić. Do połowy poprowadzony świetnie. Od momentu walki Palpatine`a z Mace`m zaczyna się drastyczny spadek: sam Imperator z masterminda zaczyna zachowywać się karykaturalnie, Yoda podejmuje beznadziejne decyzje (nie mogli z Obi-Wanem iść najpierw razem załatwić Sidiousa, a potem na Vadera...? ), a Padme i Anakin tylko, ekhm, łamią serce...
Już napisałem gdzie indziej, że Han i Chewie to najjaśniejsze punkty TFA - więc Twój argument jest inwalidą ale mi chodzi o to, że jednak ich historia przez te 30 lat od zakończenia ROTJ się bardziej trzymała kupy w EU.
Co do Landa to masz akurat trochę racji - nie zawsze był on dobrze wykorzystany (momentami znikał na dłuższy czas...) i nie zawsze dobrze przedstawiano jego osobowość - ożenek z Tendrą jednak w sumie całkiem logicznie wpisywał się w jego charakter (niby szuler, ale jednak zawsze wyróżniał go duży pragmatyzm!).
Ale, kto wie - może Lando wróci w E8 i zajmie miejsce Hana u boku Lei?
Tak szczególnie pierwsze 25 minut i durne roboty to jest poziom Mnie właśnie 2 część bardziej pasuje, 1 to żenada poziom... Choć fakt walka Yoda vs Imperator to masakra Cały Yoda to jakaś porażka i pomyłka
W EU to nic się kupy nie trzymało i to są fakty. Poznaj EU to pogadamy
No e8 to coś co mnie bardzo martwi, po tak mocnym wjeździe TFA i jeszcze zmiany reżysera...
Gunfan napisał:
Plus nie podoba mi się, że film totalnie neguje zakończenie ROTJ, bo przez te 30 lat nikt nic nie osiągnął, wszyscy walczyli jakby na próżno. Han wraca do szmuglerki, Leia jest zmęczona i niemrawa i nawet Republika jej nie chce znać, Luke po porażce w nauczaniu (zwłaszcza swojego siostrzeńca) rzuca wszystko i ucieka, co jest do niego kompletnie niepodobne. Jasne, można to tłumaczyć różnymi rzeczami i mówić, że to życiowe, ale mnie to zabolało, bo to bohaterowie mojego dzieciństwa.
-----------------------
Pytanie czy aby na pewno neguje zakończenie "Powrotu Jedi"? Negowało "Dark Empire". Tu Luke nie przechodzi na Ciemną Stronę, dorósł w Mocy, ale to nie znaczy, że jest mądry życiowo. A już na pewno nie tak jakby chciał. Uratował ojca, swoich przyjaciół i doprowadził do upadku Imperium. To wiemy z filmów. Tu nie poniósł porażki. Poniósł ją już dużo później. Cała wielka trójka jest zszargana życiem i to po nich widać. Luke po tym co zrobił Ren właściwie stanął przed wyborem podobnym do tego, który mieli Jedi w "Ataku klonów". Tam Yoda i reszta rady, kwestię Sitha zamietli pod dywan. Przegrali na tym. Luke wziął na siebie pełną odpowiedzialność i wyruszył w podróż, która ma znów pomóc mu się odnaleźć. Odciął się od wszystkiego, w szczególności tego, co mu było najbardziej bliskie i czego bał się stracić. (pewnie też Rey). To smutne, przykre, ale poniekąd prawdziwe i wciąż to jest ten sam Luke z "Powrotu Jedi", który wie co jest prawe, a co nie, ale nie ma już w nim tej siły. Życie. Przemijanie. To go dopadło. To też jest bardzo prawdziwe.
Natomiast zostaje kwestia Hana i Lei. Mnie jest bardzo przykro widząc, że im się nie udało. Że nadal się kochają. Że Han jest gotów zrobić wszystko dla swojej księżniczki, nawet jeśli w to nie wierzy. I znów problem polega na tym, że choć chciałoby się, by oni byli razem i by byli szczęśliwi, to chyba najlepsze co mogło się stać fabularnie. Zwłaszcza, gdy Hana osadzono w roli campbelliańskiego mistrza. Jego los był przesądzony i myślę, że to bardzo smutne rozwiązanie, poniekąd też prawdziwe w wielu przypadkach, bo nie zawsze ludzie potrafią się dogadać, co nie znaczy że się nie kochają, to było najlepsze rozwiązanie jakie można było sobie wymyśleć. Dlatego oni wracają do swoich starych zajęć. W nich potrafili się zrealizować. W szmuglerce, czy walce z Porzadkiem. A niemrawa Republika... To też piękny obraz dzisiejszej rzeczywistości, gdy zachodnia demokracja mierzy się z przeciwnikami umiejętnie wykorzystującymi jej słabości. "Gwiezdne Wojny" zawsze były znakiem swoich czasów i dobrze oddawały określały bliską przyszłość i teraźniejszość. Dokładnie to jest z Republiką.
Co oczywiście nie znaczy, że to świat jaki chcieliśmy oglądać, że to świat miły. I to, że ten obraz boli i smuci, sprawia, że jest taki niesamowity, bo potrafi wywołać emocje. Sprawia, że wiesz, iż to jest dla Ciebie ważne i to jest bardzo piękne. Pamiętaj, że czasem droga do celu bywa istotniejsza i ważniejsza niż sam cel. Jeśli tu świat przedstawiony Cię tak dołuje i smuci, to nie jest źle, bo ten film do Ciebie trafił bardziej niż chcesz to przyznać .
Z tego, co czytam w Waszych postach, paczka chusteczek na seansie może być mało... trudno, słowo się rzekło i teraz do kina pójść trzeba.
Nadal pamiętam, jak przeżyłam ostatnie kilkanaście minut TESB oglądanego po raz pierwszy - to zdecydowanie nie jest film ze szczęśliwym zakończeniem; ROTJ też kosztował mnie zmoczoną chusteczkę i mimo upływu czasu nie uważam, że ma najszczęśliwsze zakończenie w galaktyce W ROTS o happy endzie nie ma mowy, AOTC kończy się wybuchem wojny... Tylko ANH i TPM kończą się fanfarami...
Nie powiedziałbym, że TPM kończy się szczęśliwie, przecież Palpatine zostaje kanclerzem.
W ANH Vader przeżył zniszczenie Gwiazdy Śmierci i odlatuje w jednym kawałku, więc też można się "czepić" zakończenia. Ale fanfary są
Lord Sidious napisał:
Natomiast zostaje kwestia Hana i Lei. Mnie jest bardzo przykro widząc, że im się nie udało. Że nadal się kochają. Że Han jest gotów zrobić wszystko dla swojej księżniczki, nawet jeśli w to nie wierzy. I znów problem polega na tym, że choć chciałoby się, by oni byli razem i by byli szczęśliwi, to chyba najlepsze co mogło się stać fabularnie. Zwłaszcza, gdy Hana osadzono w roli campbelliańskiego mistrza. Jego los był przesądzony i myślę, że to bardzo smutne rozwiązanie, poniekąd też prawdziwe w wielu przypadkach, bo nie zawsze ludzie potrafią się dogadać, co nie znaczy że się nie kochają, to było najlepsze rozwiązanie jakie można było sobie wymyśleć. Dlatego oni wracają do swoich starych zajęć. W nich potrafili się zrealizować. W szmuglerce, czy walce z Porzadkiem.
-----------------------
Nie to że polemizuję, tylko... ja odebrałam to w ten sposób, że oni byli ze sobą jednak pewien czas; nie wiem ile lat minęło od masakry Jedi, ale nadal będzie to czas... dwóch dekad? Dwie dekady z ukochaną osobą to i tak mnóstwo czasu. Komunikat wydawał się dosyć jasny - to problemy rodzinne doprowadziły do rozprężenia, i każde szukało ucieczki w znajomej sobie przestrzeni. Ale to nie znaczy że poszli totalnie w swoje strony; ot, nie widzieli się jakiś czas. Tak jak witali się oni, można powitać kogoś po miesiącach (ew. dwóch trzech latach) nieobecności, a nie - dekadzie. A piękne - i dobre - jest to, że żadne nie próbowało zmieniać natury tej drugiej osoby i kastrować jej z jej osobowości.
Kathi Langley napisał:
Tak jak witali się oni, można powitać kogoś po miesiącach (ew. dwóch trzech latach) nieobecności, a nie - dekadzie.
-----------------------
... albo zamysłem było, że nie widzieli się już całe lata, tylko scena została tak tragicznie napisana I zagrana, że tego nie poczuliśmy
jest i taka możliwość ;p niech wypowiedzą się `fillerzy` nowego kanonu.
Do wielu wydarzeń z tego filmu mam podobny stosunek - widzę te rzeczy w pewien sposób, dla mnie `wyjaśnialny` i dający się zaakceptować. Ale mam również świadomość że to co dla mnie jest proste i logiczne może zostać zamotane przez tych, którzy dostaną akurat zlecenie na doklejenie kawałka fabuły. Dlatego też ani się nie upieram przy swoich interpretacjach, ani nie udowadniam że ja mam rację a inni nie, bo `czyje na wierzchu` pokaże czas, i to zapewne dopiero w długim przedziale. Na razie wszystko opiera się o spekulacje i dobrą wolę (lub jej brak) odbiorców.
To tak zajmując stanowisko w odniesieniu do wszystkich dyskusji odnośnie EVII. Jedyna rzecz której nie poddaję dyskusji to ta, że jestem zadowolona z filmu i tego, jaki obrał kierunek - ale może przemawia przeze mnie wiek, stetryczenie i doświadczenie życiowe.
Kathi Langley napisał:
Jedyna rzecz której nie poddaję dyskusji to ta, że jestem zadowolona z filmu i tego, jaki obrał kierunek - ale może przemawia przeze mnie wiek, stetryczenie i doświadczenie życiowe.
-----------------------
Masz u mnie
Ale to że byli razem długo to pewne. Ale po 30 latach i problemach z Benem im zwyczajnie nie wyszło. Nie wiem czy nie widział Lei kilka lat, czy dekadę. Ale tego czasu było sporo. Po Hanie bardzo dobrze za to widać zdenerwowanie. On wie, że tam Leia się pojawi. Podświadomie to czuje. Porwali Rey, Finn panikuje, a Solo go odpycha, nie teraz. Widać jego poddenerwowanie. Czy spotkanie z Leią skończy się kolejną awanturą? Zachowuje więc dystans. Chciałby zrobić coś innego, ale zachowuje dystans. To Chewbacca się przytula do Lei, nikt inny. Leia też zachowuje dystans i przypomina to Hanowi. O to jednak hetera straszna była, to widać. Lekko chłop z nią nie miał. My ich spotykamy w momencie, gdy trochę ochłonęli, pewnie też stęsknili się za sobą. I gdyby Han przeżył, to kto wie. Może zbudowaliby związek na nowo, na innych zasadach. Bo faktycznie oboje zostali sobie wierni, pomimo tych wszystkich kłótni. I to jest piękne.
wyłączywszy szacowany czas rozstania, co do reszty nie mogę się nie zgodzić
Lord Sidious napisał:
Lekko chłop z nią nie miał.
-----------------------
Ja sobie tak teraz myślę że jak bym miał żonę to zapomnij że 12x na TFA do kina, z chałupy by mnie wywaliła...
...żona, która nie akceptuje Twoich zainteresowań?
A ja jakbym miała męża, który by mnie nie zabrał chybabym mu detonator termiczny podrzuciła
Lord, zawsze ceniłem u Ciebie umiejętność dostrzegania w filmach SW więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Dużo mi dało czytanie różnych Twoich wypowiedzi, dzięki nim np. doceniłem wiele elementów w Prequelach, na które normalnie nie zwróciłbym uwagi. Ale w tym wypadku rozminiemy się niestety, bo rzecz się rozbija o preferencje Bo owszem, ja się z Tobą zgadzam, że sytuacja zastana w TFA jest realistyczna i życiowa, sam o tym pisałem powyżej. Ale ten realizm nie jest mi teraz potrzebny, jestem na takim etapie życia, że wolę czysty eskapizm. A przynajmniej preferuję go w przypadku lekkiej fantastyki, takiej jak SW (bo jak np. czytam/oglądam "Pieśń lodu i ognia" to akurat jest odwrotnie). W dodatku, jak wspomniałem, chodzi o bohaterów mojego dzieciństwa, niesamowicie dla mnie ważnych do dziś. W takiej sytuacji realizm mam gdzieś, wolę, żeby te postacie nadal były takie jak kiedyś, by wymiatały na ekranie, były aktywne i pierwszoplanowe (piję zwłaszcza do Leii i Luke`a). A że to byłoby mało realistyczne po 30-stu latach? Trudno. SW to ma być "baja" przecież. TFA jest pełne dziur i głupot, ale akurat moich ulubieńców to musieli pokazywać realistycznie, tak?
Może kiedyś docenię ten element Ep. VII, ale nie dziś. Tak jak piszesz w ostatnim akapicie: takie ukazanie postaci wywołuje emocje, jak najbardziej. Ale nie takich emocji teraz chcę od SW.
Dlatego w tym wypadku się nie dogadamy. Ale jak zwykle, cenię sobie Twoją wypowiedź i dziękuję.
Byłem 14 i ani głupot ani dziur nie widziałem widziałem za to 14 baję. Ale nie bój na tym nie koniec pewnie w środe pójdę 15x to pod tym kontem - głupot i dziur - looknę
A na poważnie to realnie jak realnie, tutaj chyba był myk taktyczny. Bo sorry ale nie dam sobie pitoka uciąc że Mark i Carrie aktorsko ujadą w e8. Abrams mistrzowsko postawił na Harisona z Chewiem oraz na Daisy <3 ().
Jak teraz byliśmy w Kato w 4kę to nawet mówiłem Gannerowi i Kylowi że jak nie będzieicie pić dłużej niż 24 h to będziecie wyglądać jak Leia w e7
- Wszystko, co wprowadza Disney, a co pasuje do starego EU również uznaję (w ten sposób "mój" kanon się nadal rozwija). Wszystko co dodaje nowy kanon, a co nie pasuje do starego, staje się dla mnie historią alternatywną
O, mam tak samo. Tyle, że dla mnie EU jest alternatywą, bo TFA mi się spodobało. Ja a swoim SU (Staniak Universe) mam wszystkie wydarzenia z EU do 19 BBY + Trylogia Thrawna. Dalej leci Nowy Kanon + wątki z EU.
No i gitara. Ale czekaj, czemu do 19 BBY? Znaczy do ROTSa? Na razie chyba spokojnie mógłbyś mieć do 0 BBY? Chyba że pewne wątki w Rebels przeszkadzają...
Btw, z ciekawości: jak zretconowałeś sobie Trylogię Thrawna w stosunku do TFA?
Sorry za późną odpowiedź, ale nie miałem czasu.
19 BBY to granica ogólna - Szturmowcy Śmierci będą zgodni z Nowym Kanonem, ale Czarny Lord: Narodziny Dartha Vadera już nie. Chociaż po tym co za chwilę napiszę można by się kłócić.
W Trylogii Thrawna uznaję wszelkie działania będące częścią Kampanii Thrawna (zakładam, że Thrawn zginą przed naradą na Akivie dlatego był na niej nieobecny), przygódkę z C`baothem, nawet Marę Jade (bez jej dalszych losów). Zamiast Jacena mamy Bena, a Jaina to Rey (jeśli to córka Solo). A jeśli nie, to zostanie przez Rena zabita, jak pozostali uczniowie Luke`a.
Można by się czepiać, bo moja Trylogia Thrawna Nowego Kanonu jest wyteoryzowana. Ale tylko dlatego, że nie mamy jeszcze zapchanej dziury między RotJ a TFA. Kiedy tylko zapchana zostanie. To się zmieni. na tym polegają własne kanony .
Pomijając fakt, że na pewien okres czasu odpuściłem sobie Gwiezdne Wojny i mam poważne zaległości co do dawnego Expanded Universe, to jednak orientuję się w temacie na tyle, by stwierdzić jedną rzecz: Pewne elementy świata rozszerzonego były moim zdaniem absurdalne, nie pasujące do świata Gwiezdnych Wojen. Ssi-ruukowie wysysający energię życiową z istot żywych w celu napędzania nią robotów, IG-88 (droid ze świadomością) przenoszący swą jaźń do centrali Drugiej Gwiazdy Śmierci i chcący objąć kontrolę nad Imperium (przeszkodziło mu zwycięstwo Rebelii nad Endorem) czy też pełno wątków pobocznych nachodzących na te filmowe, jednak sprawiające wrażenie bardziej epickich - a mimo to nie pokazanych w kinie. Pomijam już takie aspekty jak droidy czułe Mocą.
Na pewno warto zachować wiele tytułów z EU w pamięci, a to ze względu na nostalgię. Z pewnością twórcy będą czerpać z Legends, co można zauważyć w imieniu Bena Solo. Ja jednak rad jestem, iż skoncentrowano kanon przy jednej, ciągłej linii. Zastrzeżenia miałbym do seriali animowanych, które wprowadzają istotne elementy i smaczki do kanonu, jednak same w sobie prezentują stylistykę typowo dla młodszych widzów - niepokoi mnie to połączenie.
W sumie przewrót odnośnie głównego nurtu fabuły Gwiezdnych Wojen ponownie przyciągnął mnie do tego uniwersum, mam nadzieję że za jakiś czas wyjdą tytuły ,,z pazurem", jak ktoś to tu określił.
Zwykle sobie czytam i się nie udzielam, ale aż się zalogowałem, żeby Cie poprzec, bo dobrze gadasz, w realu bym Ci polał Ja np. bylem i jestem nadal wielkim fanem Legends. Od dziecka lubilem Star Wars, pamietam bieganie z patykiem i zabawe w Jedi ale dopiero 6 lat temu odkrylem EU. "Dziedzic Imperium" byl moja pierwsza ksiazka SW. I tak mnie zabralo, ze kozystając z e-bookow i cbr`ów przeczytalem prawie cale Legends - wszystkie, tak, wszystkie książki wydane w Polsce oraz wszystkie komiksy Star Wars jakie powstaly kiedykolwiek, takze te ktorych u nas nie bylo, nawet oryginalne marvele z lat 70. Sprawdzalem z wookiepedia czy nic nie przegapilem. Oczywiscie tez setki pozycji kupilem, mam juz duzą kolekcje, ale tych starych książek się nie da dostać. I faktycznie, byly w tym wszystkim rzeczy swietne, średnie, słabe i tragiczne. Tych świetnych wcale nie było tak wiele. Ale mimo tych wad i absurdów kochalem te universum całym sercem. Pociągał mnie ten ogrom. No dobra, konkluzja, po co to wszystko pisze...
Bo mimo płaczów które też dzieliłem po kasacji starego kanonu (który kocham i kochać będę zawsze) dziś stwierdzam, że nowy mi się chyba jeszcze bardziej podoba Komiksy marvela są fenomenalne, serie Star Wars i Darth Vader to dla mnie arcydzieła. Przebudzenie Mocy miało wady jako film, ale widze ogromny potencjał w tym wszystkim co przed nami - początkach First Order, nowym zakonie Luke`a i jego upadku, Snoke, Ben Solo jako Jedi, who the fuck is Rey itd, itp. Nie moge sie doczekac odkrywania tej nowej ery SW, mimo miłości do Vongów, Jainy i Jacena, sądzę, że nowy kanon gorszy nie będzie. Książki też są wporządku chociaż brakuje mi taśemców na miarę Nowej Ery Jedi, sądze jednak, że wszystko przed nami.
Jeszcze w sprawie seriali się wypowiem. Wielkim fanem nie jestem, oglądałem TCW i oglądam Rebels bardziej z "obowiązku" żeby nie przegapić żadnych starwarsów i być na bierząco, no i faktycznie boli miejscami ta infantylność i celowanie w młodszego odbiorce. Ale trzeba dostrzegac plusy - moim zdaniem to bardzo ciekawe, że niejaki zarabak okazuje się wciąż żywy trzy lata przed Nową Nadzieją, ciekawy jest wątek Vadera szlachtującego (oby!!!!!) swoją byłą padawanke, podoba mi się Inkwizycja i jestem zwyczajnie ciekawy co się stanie Z Kananem i Ezrą przez te 3 lata, żeby Luke był jedynym Jedi w rebelii. Życzę im śmierci za sprawę Rzekłem.
Buczyfer napisał:
że nowy mi się chyba jeszcze bardziej podoba Komiksy marvela są fenomenalne, serie Star Wars i Darth Vader to dla mnie arcydzieła.
-----------------------
Po takim zdaniu ciężko uwierzyć, że naprawdę tyle Legend przeczytałeś...
Ja dobra rozumiem, że komuś te komiksy mogą się podobać. Ale takiemu weteranowi? Który ma większe doświadczenie w SW? Przecież to kolejny powtórzony motyw tego co już było setki razy w SW. Bez żadnej wymyślnej fabuły, bez żadnego pomysłowego zakończenia.
No proszę, komiks "Skywalker atakuje" co to niby ma być? Emocje? Gdzie, przecież wiemy, że nie zginie. A większość komiksu traktuje o jednej bitwie i rzezi "biednych" szturmowców. Vader? Nawet nie wiem o co w nim chodziło? Że niby Imperator stworzył własną organizację z X-menów? Stop pls A komiks o Lei? Kompletna żenada.
Stary, spokojnie No sorry, ale ja tam inaczej na te komiksy patrze. Osobiscie lubię erę rebelii i nie sądzę by ten komiks fabularnie ustępował najlepszym Empire czy Rebellion itd of Dark Horsea, rysunki też nie gorsze lub lepsze, a największy plus, który czuję od zeszytu #1, to uczucie, że to naprawde postacie z filmu, przy każdej kwestii naturalnie słyszę głos aktora przy czytaniu. Nie wiem jak to wyjaśnić. Vader podoba mi się dużo bardziej niż stare Lost Cimmand, Cry Of Shadows itp, jedynie Widmowego Więzienia nie przebił ale przynajmniej mamy teraz on-going którym możemy się stale cieszyć i który, w moim odczuciu, świetnie rozszeża universum, mi się podobają X-Meni Imperatora. Leia faktycznie słaba, ale jako najsłabszy narazie komiks kanonu jest miliard razy lepsza niż najgorsze komiksy z Legend. W Legends jest masa świetnych serii które kocham na amen, np. Legacy czy Republic, ale nowy kanon sie dopiero zaczą i podoba mi sie na serio bez wiekszych zastrzeżen (o komiksach mowimy), moze poprostu nie lubie marudzic
Buczyfer napisał:
a największy plus, który czuję od zeszytu #1, to uczucie, że to naprawde postacie z filmu, przy każdej kwestii naturalnie słyszę głos aktora przy czytaniu. Nie wiem jak to wyjaśnić.
-----------------------
Akurat jest taka choroba...
Buczyfer napisał:
Komiksy marvela są fenomenalne, serie Star Wars i Darth Vader to dla mnie arcydzieła.
O Mocy widzisz i nie grzmisz. Nowe serie Marvela to totalne przeciętniactwo, nie tylko na standardy pozostałych komiksów Marvela ale nawet na standardy karego konia. Jak DH wydawał serie o takim poziomie to był płacz jakie to przeciętne i miałkie. Marvel dostał licencję i zachwyty... jedyne czym można to tłumaczyć to totalnie małe rozeznanie w temacie młodych fanów.
Wieloletni fani to czytają i im się podoba. Trzeba na to spojrzeć z perspektywy nowego otwarcia. Ludzie marudzili przy serii Briana Wooda, bo to już było wiele razy w starym kanonie. Biała karta, więc nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć od nowa.
Właśnie, biała karta. To ważne, żeby o tym pamiętać może to kwestia mojego usposobienoa, ze szukam plusów, coesze sie tym co mam i nie lubie się mazgaić, ale ja jestem szczeże zadowolony z tych komiksów. Juz czekam na kwiecień, seria o Poe zacznie rozszeżać nową erę i Moc mi mówi, że będzie epicko (Krogulcowi pewnie Moc mówi, że będzie do dupy).
Biała karta powiadacie? Słabe tłumaczenie, naprawdę słabe. Białą kartą to była seria Ultimates w Marvelu czy DC52 lub Elseworlds w DC. I tam to było nowe otwarcie i rzeczywiście dostaliśmy nowe przygody, inną linię fabularną i to miało sens. Póki co Marvel zwyczajnie z braku pomysłu kopiuje stare przygody i to jeszcze w dość przeciętny sposób. Jeżeli na starcie brakuje już nowych, świeżych i ciekawych rozwiązań to strach się bać co będzie później kiedy terminy będą gonić a pomysłów będzie brak...
Mamy komiks zaraz po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci. Osobiście się ciesze, że pierwszy akt to była wielka trójka kontra szturmowcy i Vader, to jest dla mnie esencja tej epoki. A nastepne akty przyniosly nam przeciez cos nowego, hutt kolekcjoner pamiątek po Jedi, Luke w niewoli ćwiczy pod okiem tajemniczego Game Mastera i staje do walki na smierc i życie na arenie. Kolejny akt, Vader solo kontra zastepy rebeliantów, następny - właśnie rozpoczęty - Rebel Jail tez nie wydaje sie byc z czegokolwiek zerżnięty. Niczego te komiksy nie kalkują poza samym faktem, ze to przygody bohaterów oryginalnej trylogii. Mi to pasuje, co środe ciesze sie nowym komiksem. Wolisz płakać i sie wsciekac - tez masz prawo, miłego dnia.
To jest po prostu spojrzenie prawdzie w oczy, której dzieciaki i nowi nie dostrzegą gdyż nie chcą lub po prostu jeszcze nie mogą. Wiązałem ogromne nadzieje z przejściem licencji do Marvela, zwłaszcza po ostatnich 2-3 latach u DH, które dla SW było słabsze w porównaniu do lat poprzednich. Były sporo oczekiwania, niestety jest zawód, może nie spory ale jednak zawód. Ale żeby to dostrzec to po pierwsze trzeba chcieć, a po drugie mieć jakąkolwiek wolę rozejrzenia się wokół siebie i zdjęcia klapek z oczu. Często mam wrażenie że naprawdę dostajemy coraz gorsze jakościowo produkty przez nas samych, przez fanów. Postawa typu: "ja wolę się cieszyć co tydzień z tego że mam co tydzień nowy zeszyt z logiem SW" jest podobna do tego "cieszmy się że mamy chociaż tą kaszę, ważne że mamy co jeść, lepsze to niż nic". To że Marvel wypuszcza nowe zeszyty to nie wiem, mamy go wielbić i modły do wydawnictwa odprawiać? Biznes to biznes, skoro sami nic lepszego nie wymagamy tylko łykamy jak pelikany jak leci to potem mamy takie kwiatki czy to u Marvela czy to u Del Rey (Chuck kończ waść...). Chociaż u tych ostatnich ponoć sprzedaż książek z kanonu Disneya spadła w porównaniu do EU.
nie byłam taką olbrzymią fanką EU, miałam więcej braków niż zaliczonych tytułów i ogólnie niby aż tak bardzo mnie to nie obeszło. Ale...
Ostatnio przeczytałam na Oficjalnej to zestawienie:
"7 of the Most Romantic Moments in Star Wars"
http://www.starwars.com/news/7-of-the-most-romantic-moments-in-star-wars
Obejmuje ono nie tylko filmy, ale też seriale, książki, komiksy. Przy czym wiadomo, wszystko z nowego kanonu.
I jak to przeczytałam, to mi się to tak masakrycznie puste wydało, takie jakieś sztuczne, ubogie, nijakie. Na dokładkę w większości obce.
Nie da się zapomnieć o tym wszystkim co EU wiosło do tego świata...
Cała ta akcja z wycofywaniem EU niedługo legnie w gruzach. Skończy się boom po przebudzeniu, odejdą sezonowcy i zostanie tylko stara gwardia... W końcu Disney zauważy, że dla prawdziwych fanów EU jest nieodzowną częścią uniwersum. Nie traćmy nadziei
,,Prawdziwy fan" = zwolennik Legends? A jeśli ktoś jest fanem, ale woli obecny stan kanoniczności, to jest ,,podrabiany"? Czy zbyt dosłownie odebrałem Twój komentarz?
Łee w takim razie to pseud-fan
Mi to się kojarzy z ocenianiem ,,polskości" rodaków po ich sposobie ubierania się.
W każdym razie nie zgadzam się z tymi dwoma bezsensami.
To tak z przymrużeniem oka napisałem
Ogólnie definicja fanostwa jest dość kłopotliwa.
Nie no, okej. Tylko co do autora posta, na który najpierw odpowiedziałem, to nie wydaje mi się, żeby nieznajomość Legend dyskwalifikowała kogoś jako fana. Zresztą wiele obecnych pozycji wychodzi niezależnie od usunięcia EU, ich twórcy nie współdziałali w takim celu.
260858 napisał:
Mi to się kojarzy z ocenianiem ,,polskości" rodaków po ich sposobie ubierania się.
-----------------------
A propo tego, mam taką zagwozdkę ostatnio - jak ktoś nosi pelerynę, to jeszcze jest Polak, czy już nie-Polak?
Akcja już jest zakończona bo EU już jest wycofane. Teraz każdy jeden fan posiadający w swojej kolekcji pozycje z starego EU jest wrogiem Disneya !!
Jako pierwszy akt mojej wolnej woli ogłaszam każdy kto posiada cokolwiek z starego EU nie wejdzie na premierę e 8 !!
Mój błąd, za bardzo uogólniłem. Raczej chodziło mi o to, że EU jest dla wielu nieodzownym elementem Star Wars i bez nich to już nie to samo I pewnie był to niezły biznes, nie wiem czemu Disney to odciął
Poza tym, ale oczywiście tak na marginesie, cieszę się z aktualnej kanoniczności dlatego, iż wydarzenia dziające się w TFA nadają rzeczywisty wygląd przyszłości w uniwersum Star Wars. Z tego, co widziałem, to w serii komiksowej ,,Dziedzictwo", dziejącej się dobre 100 lat po Nowej Nadziei, technologia nie ruszyła zbytnio do przodu, przynajmniej na pierwszy rzut oka. A nawet ziemski poziom rozwoju po 10-ciu latach jest, obecnie, bardzo różny. The Force Awakens pokazuje tą technologię w naprawdę nowoczesnym stopniu, zahowując jednocześnie pierwowzór. Baza Starkiller, komputer który zniszczył Kylo, zbroje szturmowców - A najmniej mi się podoba w The Old Republic to, że tysiąc lat wstecz od Nowej Nadziei w zasadzie nie było zmiany odnośnie technologii.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, co najbardziej liczy się w Gwiezdnycy Wojnach, ale to taka ciekawostka z mojej strony.
Niby gdzie w TFA widać ten skok technologiczny? W tunigowanych: X-wingach, TIE fighterach, zbrojach szturmowców, identycznych broniach, centrach dowodzenia czy może w identycznej konstrukcji bazy Starkiller w porównaniu do DS i DSII? Śmiechłem Obrońcy TFA zaczynają już tak zakłamywać rzeczywistość że głowa mała.
Mam wrażenie, że niedługo nastąpi podział na fanów EU i fanów Kanonu, podobnie jak nastąpił (oczywiście w Sieci) na lewaków i prawaków. Postęp technologiczny to akurat jeden z mniej istotnych aspektów filmu, sam to podkreśliłem przecież.
X-Wingi były jakie były, bo Ruch Oporu nie miał wystarczających funduszy, a i tak First Order używał ciągle TIE-Fighterów, więc nie było potrzeby zmiany. A same komputery bazy Starkiller to jak skok pomiędzy latami 80/90-tymi a współczesnością. Sposób niszczenia planet również wskazuje na postęp. Jeśli miałby powstać korpus szturmowców XXI wieku, to jestem prawie pewien, że wyglądałby jak w TFA. Poza tym sam typ droida BB to nowość, uniwersalność. Osłony bazy Starkiller (taktowanie nanosekundowe, czy coś w tym stylu, co nie przepuszcza żadnych statków) również wskazują na postęp. Cała stylistyka została również unowocześniona, ale to naturalna kolej rzeczy kinematografii. Niby drobne zmiany, ale jednak widać zmiany.
Nie ma zmian, bo to remake ANH. A nawet jeśli sąto na gorsze. Np. Rebelia miała chociaż jeszcze Y-Wingi w ANH, a w późniejszych częściach całą masę innych statków i myśliwców. A Ruch Oporu? Oni mają tylko X-Wingi. Po 30 latach, PO #) PIEPRZONYCH LATACH MAJĄ JEDEN TYP MYŚLIWCA.
Ech.
Y-Wingi były przestarzałe już w 0 BBY (a brały udział w bitwach w Wojnach Klonów, stąd pomysł na produkcję B-Wingów), więc tym bardziej nieopłacalne byłoby ich przetrzymywanie w siłach wojskowych; Na nic by się nie zdały. A X-Wing to wielozadaniowiec, co więcej zmodyfikowany - a TIE-Figher jak był słabszy w porównaniu z X-Wingiem, tak jest nadal. No i kwestia budżetu (wojaków Ruchu Oporu).
Rolą filmu nie jest bycie kroniką postępu technicznego fikcyjnego świata. Poza tym, SW to bajka i nie ma tam technologii w ścisłym tego słowa znaczeniu. To nie jest film SF.
A tak na marginesie to USAF używa B-52 od 60 lat i zamierza korzystać z nich przez następne 30. I co Waść na to?
Pogadajmy jeszcze o ilości tych myśliwców. Cały Ruch Oporu ma tych myśliwców mniej niż Rebelianci podczas Bitwy o Yavin. To mnie najbardziej śmieszyło w czasie oglądania Przebudzenia Mocy, że niby takie efekty, taki budżet, taki postęp technologiczny... a bitwa o Gwiazdę Śmierci III... znaczy Starkillera czy jak mu tam było... wyglądała biedniej i słabiej niż bitwa o GW I z filmu z 1977 roku.
Ale wiesz że rebelia to teraz Nowa Republika a nie Ruch Oporu? Ruch Oporu to całkowicie nowy twór, Nowa Republika dysponowała flotą po rebelii, a Ruch Oporu tylko kilkoma myśliwcami.
W ANH Imperium zajmowało całą galaktykę a rebelia w ataku na Gwiazdę Śmierci użyła 22 myśliwce i 8 bombowców.
W TFA First Order zajmuje tylko kawałek galaktyki a Ruch Oporu w ataku na bazę Starkiller używa ok. 12 myśliwców.
Biorąc pod uwagę mniejsze terytorium działań Ruchu Oporu ich siły nie są aż tak małe w porównaniu z tym co widzimy u rebelii w ANH.
Zgodzę się natomiast, że z punktu widzenia "filmowego" bitwa o Yavin jest zrealizowana dużo lepiej niż bitwa w bazie Starkiller i to pod każdym względem, od dramaturgii po efekty specjalne czy pracę kamery.
Pytanie tylko czy dostrzegasz różnicę że w ANH ta bitwa kosmiczna była punktem kulminacyjnym całego filmu, cały film prowadził do tej bitwy natomiast w TFA bitwa powietrzna jest jednym z wątków pobocznych, a najważniejsza jest akcja "na ziemi" i tytułowe Przebudzenie Mocy w Rey.
Kolejny idiotyzm: czemu Nowa Republika nie używa swojej floty skoro First Order niszczy jej stolicę... hello xD? No ale nie wymagajmy rozumu od Abramsa i spółki...
A mogę wymagać odrobiny rozumu od Ciebie? Szkołę chyba masz już za sobą, jesteś tylko trochę młodszy niż ja, analizy na j. polskim więc raczej na pewno robiłeś.
Bardzo łatwo zarzucasz innym idiotyzm, a może tak przemyśleć niektóre rzeczy i sceny a dopiero potem pisać? (No chyba że najważniejsze to nabić jak najwięcej postów nie ważne jakiej treści)
1. Na dzień dzisiejszy nie wiemy jaka część floty Nowej Republiki przetrwała. Z Nowego Kanonu wiemy tylko tyle że Mon Mothma jako Kanclerz Nowej Republiki w ramach demilitaryzacji zmniejszyła flotę po rebelii o ok. 90% ale dalej była to największa flota w galaktyce. Plan Mon Mothmy zakładał że planety powinny mieć własne siły obronne a flota Nowej Republiki udzielałby wsparcia w razie potrzeby. W TFA o flocie Nowej Republiki cały czas mówi się w liczbie pojedynczej, a Hux w czasie przemówienia sugeruje że jednym uderzeniem zniszczą Nową Republikę i jej flotę, można więc przypuszczać że cała flota Nowej Republiki stacjonowała w układzie Hosnian Prime dla ochrony stolicy i stamtąd w razie potrzeby było udzielane wsparcie dla innych systemów. Istnieje więc szansa że floty Nowej Republiki po prostu już nie ma bo została zniszczona razem z układem Hosnian Prime.
2. W filmie wyraźnie mamy zaznaczone że poza zniszczeniem Nowej Republiki użycie bazy Starkiller spowoduje ujawnienie się Ruchu Oporu i odkrycie ich bazy. Statek szpiegowski Ruchu Oporu zostaje namierzony i naprowadza First Order na planetę D`Qar rozpoczyna się ładowanie bazy Starkiller i przygotowanie do zniszczenia systemu z bazą Ruchu Oporu. Nawet jeśli nie cała flota Nowej Republiki została zniszczona w systemie Hosnian Prime to Ruch Oporu nie ma czasu na ewakuację i przegrupowanie się z resztkami floty Nowej Republiki, zostają zmuszeni do rzucenia przeciwko First Order wszystkiego co mają czyli tylko tych ok. 12 X-wingów.
1. Cała flota organizmu politycznego liczącego tysiące planet stacjonująca na orbicie stolicy i zniszczona w jednej chwili? Czytasz, co piszesz? To dopiero brzmi nonsensownie i bzdurnie.
2. Niczego nie da się zniszczyć niszcząc jedną planetę. A po cholerę w ogóle zawracać sobie głowę "Ruchem Oporu", który ma dwanaście myśliwców? Z perspektywy całego uniwersum Ruch Oporu jest równie groźny co przeciętna grupa piratów z Zewnętrznej Rubieży... a może nawet mniej groźny. Te 12 X-Wingów to natomiast - jak już pisałem - po prostu śmiech na sali... i to nawet w kontekście nowego kanonu. Dramaturgia tej bitwy jest też zresztą żadna. Trwa kilka minut i wszyscy wiedzą, że znowu Gwiazda zostanie wysadzona. Żenada.
Weź zacznij trochę myśleć i oceniać to z perspektywy in-universe, a nie tylko swoich uprzedzeń.
1. Może brzmi to bzdurnie ale to nie ja wybrałem idiotkę Mon Mothmę na Kanclerza Nowej Republiki, to ona chciała demilitaryzacji bo wierzyła w dobre intencje Snoke`a. Jak wybory w USA wygra jakiś pacyfista który też postanowi rozbroić kraj do 10% stanu armii, później ta armia będzie stacjonować w Waszyngtonie a np. Rosja wyśle jedną głowicę nuklearną na Waszyngton to też byłoby pozamiatane. Z tym że w USA ktoś taki jak Mon Mothma na 100% nie wygra wyborów;p
2. Podobnie jak z rebelią w ANH nie widzimy czy Ruch Oporu ma jakieś dodatkowe komórki organizacyjne w innych miejscach, nawet jak nie ma to w ANH 22 myśliwce i 8 bombowców zniszczyło Gwiazdę Śmierci, 12 nowszych myśliwców stanowi więc jakieś zagrożenie dla superbroni First Order. Teoretycznie masz rację że tak mała siła nie ma kompletnie żadnego znaczenia z punktu widzenia całej galaktyki, ale po pierwsze oddziały partyzantów też były niewielkie w stosunku do ilości wojsk niemieckich w Polsce podczas IIWŚ dawały się jednak Niemcom na tyle we znaki że ci robili obławy na nich czy palili całe wioski wspierające partyzantów, First Order nie mógł więc kompletnie zignorować Ruchu Oporu. Po drugie Snoke bał się powrotu Luke`a i Jedi, wiedział że nawet jeden Jedi może zrobić różnicę zabijając przywódcę, a wtedy w takim wodzowskim państwie wszystko zacznie się sypać jak po śmierci Palpatine`a, Snoke wiedział że Ruch Oporu ma już mapę do kryjówki Luke`a jeśli się nie mylę to w adaptacji Hux proponował aby zrobić klasyczny atak na bazę Ruchu Oporu, Snoke jednak się sprzeciwił mówiąc że nie ma na to czasu i nie mogą ryzykować że jakiś statek z mapą do kryjówki Luke`a ucieknie z bitwy i mają zniszczyć cały układ z bazą Ruchu Oporu przy pomocy Starkillera.
Dramaturgia bitwy to już nie sprawa sensowności fabuły a realizacji filmu. Na tym polu przyznaję że bitwa w ANH jest zrealizowana lepiej, dlatego chyba nie ma sensu już tego powtarzać.
Nie ma ignorancji, jest wiedza...
Po pierwsze zdajesz sobie sprawę że Ruch Oporu to nie jest kontynuacja rebelii? Rebelia przekształciła się w Nową Republikę która posiadała flotę oraz różne statki. "Argument" że Ruch Oporu po 30 latach został z tylko jednym typem myśliwca jest więc inwalidą bo Ruch Oporu nie ma 30 lat, ani nie jest kontynuacją rebelii aby przejąć jej flotę.
Po drugie zdajesz sobie sprawę że X-wing w TFA to T-70 a X-wing w ANH to T-65? Nie są to więc dwa identyczne myśliwce, a po prostu nowsza wersja, która nie jest niczym nadzwyczajnym bo F-16 po modernizacjach latają już ponad 40 lat.
Po trzecie zdajesz sobie sprawę że są różne typy statków powietrznych? Są bombowce jak Y-wingi, są myśliwce przechwytujące jak A-wingi oraz myśliwce wielozadaniowe jak X-wingi. Ruch Oporu to organizacja walcząca "partyzantką" z First Order na ich terenach, nie są legalną częścią Nowej Republiki dlatego raczej mają dość ograniczony budżet, czy w takim przypadku biorąc pod uwagę koszty zakupu, utrzymania, części zamiennych, budowy hangarów itd. to lepiej mieć kilka specjalistycznych typów maszyn czy jeden typ wielozadaniowy? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Może Ci się nie podobać TFA jako film, ale jak chcesz się czepiać takich rzeczy to lepiej się przygotuj.
Piszesz, że Ruch Oporu ma dość ograniczony budżet i w tym momencie się zastanawiam, czy myślisz jak piszesz posta. Rebelia też miała ograniczony budżet, też była partyzantką, a jakoś miała różne typy myśliwców, a nawet UWAGA MIAŁA CAŁĄ FLOTĘ CO WIDAĆ W ROTJ. Więc nie pierdziel mi tu głupot. Po prostu Abrams miał na to wywalone i dał jeden myśliwiec.
To Ty pierdzielisz głupoty i nie myślisz co piszesz.
Rożnica między rebelią a Ruchem Oporu jeśli chodzi o budżet była taka że rebelia miała poparcie całych planet jak Alderaan, Chandrila czy Dac, dodatkowo ta flota składała się z wszystkiego co wpadło im w ręce, nawet z strasznie starych Hammerheadów większość statków była mocno używana, widać to po ich wyglądzie.
Kiedy Leia założyła Ruch Oporu zraziła do siebie Senat Nowej Republiki i traktowano ją jako podżegaczkę do wojny, nie mogła więc liczyć na identyczne wsparcie. Pozatym ilość X-wingów T-70 może nie była imponująca, ale były to doskonałe myśliwce w dodatku nówki sztuki.
Po opisie technicznym T-70 i sposobie prowadzenia walki przez Ruch Oporu ograniczenie się do jednego myśliwca naprawdę ma sens in-universe, czy Ci się to podoba czy nie.
Dodatkowo TFA jest dopiero pierwszym filmem, czy w ANH widzieliśmy tą flotę rebelii? Ja przypominam sobie tylko Tantive 4, 22 X-wingi T-65 i 8 Y-wingów...
I tak więcej było w ANH niż w TFA.
Zrozum, że TFA jest pod tym względem nielogiczne i nic tego nie zmieni.
Ignorujesz fakty, dlatego dyskusja zaczyna przypominać kopanie się z koniem i nie ma absolutnie żadnego sensu.
TFA Abramsa jest całkowicie innym EVII niż ten jaki zafundowałby nam Lucas, fakt.
Nie ma na tyle nowych statków, planet czy innych rzeczy które zrobiłyby efekt WOW jak u Lucasa przy poprzednich trylogiach, fakt.
TFA ma pewne błędy, fakt.
Abrams nie jest takim wizjonerem jak Lucas, fakt.
Wizja Abramsa i Disneya nie musi podobać się wszystkim, fakt.
ALE:
To co zostało przedstawione w ramach wizji nowych twórców Star Wars pasuje do tej wizji, fakt.
Z punktu widzenia in-universe historia czy rozwój technologii ma sens, fakt.
Możesz sobie dalej żyć w swoim wyimaginowanym świecie i ignorować powyższe fakty ale to i tak niczego nie zmieni.
Z punktu widzenia Abramsa to pewnie wszystko ma sens. Z punktu widzenia fana Gwiezdnych Wojen i z punktu widzenia ciągłości Uniwersum (nawet patrząc na same filmy) to nic nie ma sensu. Ruch Oporu wygląda żałośniej od orszaku Jabby. Jeśli bitwa z filmu z 1977 roku wygląda bardziej realistycznie i ciekawiej od tej z filmu z 2015 roku to ja tu widzę spory problem. Ruch Oporu to Poe Dameron rozwalający sobie co chce plus emeryt Solo wysyłany z Chewiem i nastolatkami z przypadku na ultraważne misje. W tym wszystko nie trzyma się przysłowiowej kupy.
Z punktu widzenia Abramsa ma sens.
Z punktu widzenia uniwersum Nowego Kanonu ma sens.
Z punktu widzenia fana skasowanego EU może tego sensu nie mieć.
Twoim problemem jest to że żal po kasacji EU nie pozwala Ci obiektywnie ocenić nawet jednej sceny.
Dla mnie baza Ruchu Oporu z nowymi myśliwcami T-70 wygląda bardziej godnie niż nawet rebelianci w ANH no ale co ja tam wiem.
Tak Poe Dameron wymiata, oczywiście wcześniej w EU nie mieliśmy żadnego nie-Mocnego pilota który był asem myśliwskim?
Chyba tylko Sokół mógł przelecieć przez te osłony, poza tym emeryt Solo to weteran wojenny, ma za sobą nie jedną ultraważną misję a na bazę Starkiller nie poleciał z domu sprzed kominka a z wyprawy na Rathary - jakieś dziwne (dla mnie nie-starwarsowe) krwiożercze stwory, nigdy nie wypadł więc z obiegu. Ten nastolatek to szturmowiec dezerter, jego rówieśnicy służą i zabijają dla First Order, dodatkowo Finn zna bazę Starkiller bo na niej służył.
A jak to wygląda w ANH? Mamy ultraważną misję, tylko 22 myśliwce a za sterami sadzamy nastolatka, którego księżniczka poznała chwilę wcześniej który całe swoje życie był farmerem wilgoci na kompletnym zadupiu? I to się niby bardziej trzyma kupy?
To że bitwa w ANH z 1977r. jest lepiej zrealizowana to fakt, jednak tam ta bitwa to był kulminacyjny moment filmu.
Fakt że bitwa w TFA w 2015r. jest mniej dramatyczna i gorzej zrobiona niż ta z ANH nie może świadczyć o tym że cały film jest beznadziejny ponieważ w TFA była ona tylko wątkiem pobocznym.
Dodatkowo oceniając samą bitwę, to ta z ANH z 1977r. jest najlepiej zrobioną i najbardziej dramatyczną w całej sadze, czy w związku z tym wszystkie pozostałe Epizody są do kitu bo mają gorsze bitwy kosmiczne?
Oceniając to logicznie to dużo więcej sensu ma scena w ANH. Luke mimo braku szkolenia po prostu zaufał Mocy aby nacisnąć spust w odpowiednim momencie, coś co w przeciwnym razie "podpowiedziałby" mu komputer. Mind trick w wykonaniu Rey to już dużo bardziej zaawansowana sztuczka, nie mówiąc o rozłożeniu Kylo na łopatki w pojedynku po zdaniu się na Moc.
Pytanie czy można rozmawiać o Mocy z punktu widzenia logiki? Raczej nie. Sama nazwa Epizodu VII "Przebudzenie Mocy" mówi nam z czym będziemy mieli do czynienia.
Widzisz, wystarczy lekkie muśnięcie technologiczne i progres jest. TIE są na dwie osoby, mają system podtrzymywania życia, spadochrony. Spójrz sobie na wpis Resurgenta na SluisVanie.
Tymczasem Gwiezdny Niszczyciel typu Resurgent to okręt, z którego dumne byłoby dawne Imperium Galaktyczne. Silnie uzbrojony, jeszcze silniej opancerzony, i przenoszący na pokładzie dwa skrzydła myśliwców (głównie TIE/fo, podstawowe maszyny Najwyższego Porządku) może służyć zarówno jako klasyczny okręt liniowy, jak i jako platforma do ataków planetarnych i desantów, a także - jako lotniskowiec.
I wiele innych udoskonaleń.
Droid typu BB. Wcześniej go nie widzieliśmy. Szturmowcy nie mają już tylko blasterów, mają pałki odporne na cios miecza, miotacze ognia. Wielkie, kolorowe hologramy, niszczenie całych systemów.
To wszystko jest postęp technologiczny.
No to już wszystko było wcześniej Także ten. Choć fakt, Starkiller jest silniejszy, ale bardziej absurdalny.
Jeśli chodzi Ci, że wcześniej była broń zdolna wytrzymać cios miecza świetlnego, to chyba tylko w EU, prawda? Kolorowe hologramy też widziałem w jakimś komiksie, jednak teraz ta ciągłość kanoniczności została zmieniona.
260858 napisał:
Jeśli chodzi Ci, że wcześniej była broń zdolna wytrzymać cios miecza świetlnego, to chyba tylko w EU, prawda?
-----------------------
To chyba zależy czy ROTS i magnaguardy z którymi walczyli AS i Obi to wciąż Kanon czy jednak EU ; )
Ah, faktycznie. Myślałem o ostrzach ze stopu Cortosis. A co do kolorowych hologramów, to faktycznie w AotC, w siedzibie Separatystów, występowały takie w kolorze czerwonym. Także z tego się wycofuję.
Nie należy się wycofywać.W kolorze czerwonym były, ale hologram Snoke`a jest wielokolorowy na raz. Nie wiem, czy w EU coś takiego było, ale z takowym się nie spotkałem. Co do magnaguardów, to był specjalny oddział robotów Grievousa, było ich zaledwie kilkanaście/dziesiąt. Natomiast szturmowiec, który walczy taką bronią jest w normalnym wojsku (dotychczasowym niespotykany). To znaczy, i tak jest to rodzaj elitarnej jednostki, jednak mówimy tu o postępie technologicznym, a tutaj taki jest u szturmowców i imperialnej frakcji.
Jeszcze dorzucę coś od siebie. Ci szturmowcy widoczni na plakacie TFA oraz w bazie Starkiller, którzy mieli bardzo wąskie wizjery/nie mieli wcale, używają kamer zamontowanych w hełmie, prawda? A więc pozbyto się problemu braku widoczności u żołnierzy Imperium, co dokonano dzięki nowoczesnej technologii. Szturmowcy z czasów ery Rebelii mieli co prawda wyświetlacz HUD w hełmie, ale jednak nie rekompensował on braku widoczności. Domyślam się też, że HUD szturmowców z TFA jest bardziej rozbudowany.
Czy postępem jest powrót do broni białej? Przypominam, że Finn powinien nie być w stanie odbić chociaż jednego pocisku blasterowego. Wystarczyłoby, że ktokolwiek by w niego trafił i chłopak byłby trupem... a zamiast tego mamy sekwencję zbytecznej walki. Czy opłacało się szkolenie kogokolwiek poza Jedi/Sith w obsłudze broni białej? Jest to dalece wątpliwe. Chyba, że się jednak cofamy i miecze wypierają blastery... ale to by chyba przeczyło waszej tezie o postępie.
Dodajmy też, że ci nowi szturmowcy dalej nie potrafią kogokolwiek trafić.
Ale skąd ,,Traitor" miał wiedzieć, że Finn nie będzie w stanie odbić pocisku blasterowego? Dopiero co załatwił on kilka żołnierzy właśnie mieczem świetlnym, poza tym o Jedi mało co wtedy wiedziano. No a poza tym ,,Traitor" dobrze ocenił sytuację, pokonując zdrajcę Najwyższego Porządku.
Rebelia jak przystało na bandę terrorystów założoną przez egoistycznych senatorów po wyzwoleniu "swoich" planet jak Chandrila czy Dac olała resztę galaktyki podpisując traktat pokojowy z resztkami Imperium, które później przekształciło się w First Order.
Po tym co widzimy w TFA bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że First Order jest dużo gorsze od Imperium Galaktycznego.
Jak sam słusznie zauważyłeś w temacie o funduszach First Order, nie potrzebowali oni aż tyle kasy by wybudować bazę Starkiller, ponieważ zasoby, materiały czy pracowników mogli zabrać siłą z "podległych" im planet.
Taka "polityka wewnętrzna" stwarzała jednak opór społeczeństwa, co musiało prowadzić do masowych demonstracji. Pytanie jak stłumić takie demonstracje? Jeśli First Order użyłby blasterów, po bardzo krótkim czasie nie miałby już żadnych "poddanych", teoretycznie można ustawić broń na ogłuszanie ale to pozostawia potencjalnie tysiące nieprzytomnych istot na ulicach z którymi coś trzeba zrobić.
First Order w ramach programu szturmowców stworzył specjalizację "Riot control stormtrooper", przeszkoleni w walce bronią białą, wyposażeni w tarcze i pałki Z6 mogli "tradycyjnie" pacyfikować antyrządowe demonstracje bez zbędnych ofiar śmiertelnych.
Nie jest to więc krok wstecz, a całkiem logiczna konieczność dla szturmowców First Order.
To, że FN-2199 aka TR-8R zamiast bawić się z Finnem mógł go po prostu zastrzelić to inna sprawa;p Ci "źli" w filmach po prostu czasem robią takie błędy;p
I nie zgodzę się że nowi szturmowcy dalej nie potrafią nikogo trafić, po pierwsze szturmowcy w OT nie są tacy kiepscy jak się wszystkim wydaje, a po drugie akurat szturmowcy First Order działają sprawniej niż ich poprzednicy z czasów Imperium.
O broni białej napisał już ci 260858 (o ile dobrze zapamiętałem).
Co do szturmowców, w TFA od ich strzałów zginęło więcej osób niż od strzałów szturmowców z OT. Kilkadziesiąt osób w wiosce, podczas bitwy o Takodanę, co chwilę w tle ginie jakiś najemnik. Natomiast w ANH od strzałów szturmowca ginie kilkoro ludzi na Tantivie IV, w TESB na Bitwie o Hoth ginie kilkunastu żołnieży, w RotJ szturmowcy nie potrafią trafić w Ewoki. Może się gdzieś pomyliłem, ale tak czy siak jest wyrównane.
Teoryjka kompletnie bzdurna i idiotyczna. Nawet jeśli rzeczywiście do kontroli tłumu na planetach podczas zamieszek takie umiejętności byłyby przydatne (ale nie byłyby bo łatwiej przestawić broń na ogłuszanie) to po co machanie tym kijaszkiem w czasie regularnej walki, gdzie celem powinno być jak najszybsze zlikwidowanie przeciwnika? No ale cóż, to kolejny błąd z tej kategorii, które sam wymieniłeś... tyle, że w TFA jest tego strasznie dużo.
Pytanie co taki przeciętny uczestnik demonstracji antyrządowej zapamięta lepiej i na dłużej? Humanitarne (w miarę) ogłuszenie blasterem czy porządny tradycyjny wpierdziel pałką?
Na to więc, że istnieje przynajmniej teoretyczne wytłumaczenie dla szkolenia szturmowców bronią białą i jej posiadanie chyba możemy się zgodzić?
Pozostaje kwestia dlaczego szturmowiec w czasie regularnej walki nie strzelił do Finna, teoretycznie można przypuszczać że skoro Snoke i First Order bali się powrotu Jedi to szturmowcy mogli być szkoleni jak z nimi walczyć i że lepiej nie strzelać do takiego z blastera bo zostanie zabity odbity strzałem. Szturmowiec nie miał pewności czy zdrajca Finn nie odkrył w sobie Mocy i nie rozpoczął już jakiegoś szkolenia Jedi dlatego mógł chcieć nie ryzykować i rozprawić się z nim tradycyjnie.
Osobiście niestety wydaje mi się że tak jak wspominałem wyżej FN-2199 nie strzelił do Finna "bo tak", przecież używanie miecza przez Finna w trakcie bitwy o Takodanę nie pozostawia żadnych złudzeń że nie ma pojęcia jak walczyć tą bronią tak jak Jedi.
Twierdzenie jednak że film jest idiotyczny bo zdarzają się w nim sceny w których ten "zły" robi coś głupiego "na potrzeby filmu" to trochę nadużycie, to tak jakby czepiać się Bondów że ci "źli" zamiast zastrzelić go na miejscu wyjawiają mu cały plan a następnie zamykają go do celi i dają pilnować jakiemuś idiocie, można ale po co?
Bać się powrotu Jedi i uczyć się walki bronią białej żeby ich pokonać xD? Serio uważasz, że to byłaby dobra metoda na Jedi? Ruszyć na niego z vibromieczem mając 100x wolniejsze reakcje, gorszy trening i będąc po prostu skazanym na śmierć? Jak się pozbyć Jedi to najlepiej pokazano w scenie rozkazu 66, wystarczą 3-4 osoby z karabinem blasterowym i niezłą celnością i każdy Mistrz Jedi po chwili ginie. Twoja teoria jest po prostu kosmicznie słaba. Już prędzej bym kupił to z tym pacyfikowaniem tłumu, ale tak jak napisałem jest to totalnie bez sensu w realiach bitwy.
Tylko dlaczego zakładasz że Jedi od razu powróciliby w takiej formie jak u szczytu potęgi Zakonu czyli w Epizodach I-III?
Jak widzimy we wizji Rey uczniowie Akademii Jedi Luke`a zostali zmasakrowani przez grupkę Rycerzy Ren z których tylko jeden - Kylo miał miecz świetlny i który nie był nie wiadomo jakim wymiataczem. Walcząc z takimi popierdółkami które dopiero się szkolą dobry żołnierz po treningu walki bronią białą jakieś tam szanse ma.
Pierwsza rzecz jaką Jedi uczą padawanów dużo wcześniej niż pojedynków to odbijanie strzałów mieczem świetlnym, zarówno młodziki w AOTC jak i Luke na pokładzie Sokoła Millenium, rozkaz 66 udał się nie dlatego że klony miały niezłą celność a dlatego że klony dały radę zaskoczyć Jedi. Jedi nie wyczuli w nich złych intencji zabicia ich a po prostu dobrą intencję wykonania rozkazu, większość Jedi otrzymała po prostu strzał w plecy, gdyby Jedi byli świadomi ataku klonów rozkaz 66 zakończyłby się dużo większymi ofiarami wśród klonów i dużo większą ilością ocalałych z pogromu Jedi. Powiadasz że wystarczy 3-4 strzelców? W ROTS widzimy padawana który zabija 6 klonów zanim zostaje trafiony, ile trzeba byłoby poświęcić żołnierzy aby zabić mistrza?
Samo szkolenie szturmowców walki bronią biała jest sensowne.
To że FN-2199 na polu bitwy postanowił nie strzelać do Finna tak jak pisałem wyżej już dużo mniej.
Jeśli jednak mamy oceniać cały film przez jedną taką scenę to:
TPM jest do kitu bo Maul zamiast zrzucić Kenobiego do dziury bawi się z nim i straszy iskierkami, bezsens.
AOTC jest do kitu bo np. Padme na czas swojej nieobecności wyznacza na swojego zastępcę JAR JARA, gdzie tu logika?
ROTS jest do kitu bo dlaczego Dooku nie powiedział Anakinowi że Palpatine to Sith kiedy ten chciał go zabić, bezsens.
ANH jest do kitu bo Tarkin nie wysłał Tie-fighter do obrony Gwiazdy Śmierci, bezsens.
TESB jest do kitu bo np. Vader mógł złapać w locie Luke`a kiedy ten skoczył na Bespinie, bezsens.
ROTJ jest do kitu bo Palpatine mógł udusić Luke`a, wrzucić go do szybu lub cokolwiek innego zamiast długo razić go piorunami dając czas Vaderowi na zastanowienie się, bezsens.
Analizując tak całą kinematografię dojdziemy do wniosku że co najmniej 99% filmów jest beznadziejna.
Właśnie widzę, że głowa mała...
Skoro dla Ciebie widoczne ulepszenia to lekki tuning a nie postęp technologiczny bo wyglądają podobnie to nie mam więcej pytań.
Pewnie jesteś też przekonany, że F-16 z 1978r. z ówczesną awioniką i uzbrojeniem ma równe szanse z nowym F-16 bo to przecież te same samoloty?
To jest tak absurdalne, że aż nie chce się komentować.
Postęp technologiczny to jest między latami w których dzieje się ROTS a ANH. A nie lekki tuning między ROTJ a TFA. Czaisz różnicę? Co więcej między ostatnimi dwoma filmami jest nawet większa różnica czasowa. Taką prawdę tez zakłamiesz? Niesamowita jest to jak obrońcy niektórych spraw potrafią naginać rzeczywistość aby wyszło że oni mają rację. Typowe postrzeganie 0-1, żadnych półśrodków, żadnych kompromisów. Nikt nikomu nie zabrania dobrze się bawić na TFA ale chyba nikt wam nie powiedział co to jest konstruktywna krytyka. Świat nie jest czarno biały. Podoba się wam recykling pomysłów i ich kopiowanie/dosłowne nawiązywanie/remakowanie, ok nikt wam tego nie zabrania. Ale obrona wszystkie za wszelką cenę to po prostu fanatyzm.
Aaa, jeszcze jedno. Podawanie ziemskich przykładów i porównywanie ich do wszechświata SW jest absurdalne i wywołuje tylko uśmiech politowania
Czyli postęp technologiczny to zmiana statku? Sorry, ale nie. Postępem było wprowadzenie potężnego na tamte czasy Imperiala. Natomiast zastąpienie klonów, poborowymi to zacofanie. Postęp to nie ubranie starych maszyn w nowe kolorki, lecz dodawanie im nowych umiejętności, funkcji, usprawnienia ich działania. Jeśli chodzi o RotS i ANH, to mamy tu do czynienia z zacofaniem. Automatycznie sterowane droidy --> myśliwce bez systemu podtrzymywania życia, bez osłon, bez systemu łączności. Bo widzisz postęp to zmiana na lepsze. Często oznacza to zmianę modelu, ale nie musi tego oznaczać.
A przy abstrakcyjnym działaniu Starkillera (kąt nachylenie, położenie) można było porównywać do ziemskich standardów?
Ja też lubię wykorzystywać argumenty, które są dla mnie wygodne, ale staram się tego nie okazywać .
Super niszczyciel, Interdictory, TIE Advanced > Eta 2, Gwiazda Śmierci, krążowniki Mon Calamari, X-wingi itp. itd. Rzeczywiście totalne zacofanie było, niesamowite wręcz. Naprawdę nie mam pojęcia jak można się tak "zacofać" przez 20 lat.
Abstrakcyjne działanie Starkillera było tylko gdybaniem a nie argumentem w dyskusji. Sam koncept tej broni jest idiotyczny lecz starałem się wtedy zrozumieć czy to miałoby jakikolwiek sens. Z braku innych punktów odniesienia niż nasza fizyka i nasze "prawa natury" trzeba było skorzystać własnie z nich. Statków, broni, sprzętu i uzbrojenia mamy w SW wystarczająco dużo żeby móc porównać jedne do drugich. Myśl.
Napisałem już, Niszczyciele pokroju Imperiala i dalsze były postępem - zmianą na lepsze. Co do TIE Advanceda, był to pojedynczy myśliwiec, który miał to samo, co Jedi-Starfighter. To po prostu elitarny TIE. Gwiazda Śmierci była postępem. A jak się można zacofać przez 20 lat. Normalnie. Spójrz co działo się z Polską w dwudziestoleciu międzywojennym (COP) a co po II Wojnie Światowej.
Widzę, że nie zrozumiałeś. Niektóre rzeczy należy z naszego świata należy porównywać do uniwersum SW (takim czymś jest właśnie postęp i działanie Starkillera - dlatego podałem go w przykładzie) a są takie ,których nie należy - ogień w próżni itp.
A ty dalej te niszczyciele. Czemu nie odniesiesz się do krązowników Mon Calamari, X-wingów, Interdyktorów? Gdzie niby mamy taki postęp w TFA? Wszędzie jest tylko lekki tuning wszystkiego. Gdzie niby mamy nowy rodzaj broni po zobaczeniu którego mamy efekt "wow"? Nie ma czegoś takiego. Recykling, recykling i jeszcze raz recykling. Zarówno jako filmu oraz wewnątrz uniwersowy.
Pytanko, czy Interdictor to nie typ SD? Bo mi się wydaje, że tak. Co takiego miały Kalamariańskie Krążowniki? Były to zwykłe statki. Czy miały coś, czego nie miały statki w prequelach? Miały jakieś nowe "umiejętności"? Bo jeśli tak, to Ossus źle mnie informuje. Bo póki co mówi mi, że miały słabo uzbrojone pojedyncze działa. Tracę powoli czas. Ty myślisz, że postęp technologiczny to po prostu zmiana wyglądu statku: O, mamy dobry statek,dobre działa, dobre pole. Nie zmieńmy nic oprócz jego wyglądu. To nie jest postęp. To jest przekształcenie. Czy dla ciebie liczy się tylko efekt "wow"? Naprawdę? Z recyklingu powstają często lepsze rzeczy. Postęp to zmiana czegoś w czymś niekoniecznie zamiana całego elementu. Tylko, że dla ciebie postęp to zmiana wyglądu. Nie patrzysz na uzbrojenie, tylko na wygląd.
I chyba zrezygnuję z tej dyskusji podobnie jak Budziol, który zauważył, że z Tobą nie ma sensu dyskutować bo Ty patrzysz na filmy - każda trylogia musi mieć inne statki. Po prostu musi. Nie uwzględniasz przysłowia Stare znaczy jare. Przy czym domieszałeś do tego niechęć do TFA i wybuchowa mieszanka gotowa. Wewnątrz uniwersowy postęp jest, pisałem o tym wcześniej. Brązowo na beżowym lub beżowo na brązowym (zależy czy masz Kashyyyk). Koniec. To było moje zdanie. . Słownie "kropka".
Nie, rzeczywiście X-wingi, Mon Calamari, Assault Frigate Mk. II czy Liberatory to naprawdę nic nowego i nic lepszego od tego co mielismy w czasach PT.
Jeśli chodzi o samo przedstawienie sprzęt i technologi jako element filmu to tak, efekt wow jest kluczowy dla sagi SW i był zawsze w niej obecny. Jeżeli coś chce się nazywać "Star Wars" to musi składać się z elementów które tworzą to co nazywamy "Star Wars". A mój młodszy przyjacielu SW zawsze miało w założeniach zachwycać, olśniewać i przecierać szlaki prezentując nowości. Jeżeli tego nie rozumiesz, to nie rozumiesz w takim razie jednego z pierwiastków który tworzy SW. Podobnie jak Moc, miecze świetlne, bitny kosmiczne, Jedi, Sithowie tak i wspaniałe maszyny, nowoczesne urządzenia i uzbrojenie. Każdy film z sagi miał coś takiego co potrafiło zapierać dech w piersiach: ANH - DS, miecze świetlne, Vader, bitwa o Yavin, TSB - maszyny kroczące, Miasto w Chmurach czy przechodząc do ROTS - bitwa o Coruscant, General Grevious, pojedynek na Mustafar. Chcesz czy nie, to jest pierwiastek, nawet esencja SW. Czegoś, czego TFA zabrakło. I dlatego odbiór filmu przez starszych fanów, fanów którzy już to widzieli i trochę SW doświadczyli jest gorszy/słabszy/zły. Brakuje magi.
P.S. "Stare znaczy jare" - owszem, zgadzam się. Jednak gdy nie wszystko jest stare. Gdy stare jest dodatkiem, smaczkiem dla fanów/widzów. Nie kiedy nawiązaniem jest wszystko a oryginalnych pomysłów brak. Wątpię żebyś to zrozumiał. Może kiedyś...
Jak jesteś taki nowoczesny to weź sobie załóż do samochodu/roweru kwadratowe "kółka", bo przecież koło to taki stary wynalazek ma już przecież 5000 lat, a stalowa felga + gumowa opona to tylko taki lekki tuning, modyfikacja.
Aha.
Nowoczesny?
http://bi.gazeta.pl/im/38/67/12/z19297080Q,Kamila-Gasiuk-Pihowicz-i-Ryszard-Petru-z-partii--N.jpg
Boże uchowaj od tego zła!
Tak, bardzo zabawne.
Ostatni raz się tak uśmiałem jak wiązałem buty...
Na wstępie powiem, że TFA po 3 seansach było dla mnie zjadliwe, choć nie jestem ani zwolennikiem, ani przeciwnikiem tego filmu to jednak Wolf ma rację. Wy patrzycie przez pryzmat INUnivers i super, macie rację, a przykład F-16 to potwierdza bo postęp to nie koniecznie zmiana wyglądu tylko uzbrojenia itd. Jednak Gwiezdne Wojny rządzą sie swoimi prawami i mimo wielu baboli popełnionych przy NT George Lucas potrafił zaserwować nam masę nowych pojazdów, statków, postaci etc. I tak jak napisał Wolf to są Gwiezdne Wojny i mają wywoływać efekt WOW! i niestety tego w EVII zabrakło. Brak nowych pomysłów, strach żeby czegoś nie zj*bać, i co najgorsze Abrams to nie Lucas, nie jest wizjonerem.
Dobrze że Twoje posty wprowadzają tak dużo merytorycznych argumentów do dyskusji. Uważanie że zmiana wyglądu = postęp technologiczny to totalna bzdura i idiotyzm.
Skoro jednak wg Ciebie postęp technologiczny ukazany w TFA to tylko lekki tuning i modyfikacja to może przedstawisz nam jak wg Ciebie:
1. Powinny wyglądać i działać myśliwce i inne statki
2. Powinny wyglądać i działać bronie (jak blastery)
Może TFA powinno wprowadzić teleportację? To byłby przecież wielki skok technologiczny...
To czy TFA się komuś podoba czy nie to jego prywatna sprawa, każdy ma prawo do swojej subiektywnej opinii.
Nie mam problemu ani z Tobą ani np. z Gunfanem kiedy uważacie że w EVII zabrakło efektu WOW, było za mało nowych statków czy nowych planet i dlatego film Abramsa wam się nie podoba, macie do tego pełne prawo.
Ale jeśli ktoś swoją niechęć próbuje tłumaczyć in-universe i opowiada głupoty że to że nowy X-wing jest podobny do starego oznacza że w TFA NIE MA postępu technologicznego to jest to totalna bzdura i idiotyzm.
I podpisuję się dwoma rękami że Abrams nie jest wizjonerem takim jak Lucas, bo to po prostu święta prawda.
Aaaa, czyli nie potrafisz wymyślić nic lepszego ale tamto jest ch***we?
To jest merytoryczny argument na jaki czekałem.
Oczywiście że może nie podobać Ci się wygląd "nowych" technologii, ale ocenianie tego in-universe jako brak postępu technologicznego to błąd, mam nadzieję że przynajmniej to zrozumiesz i będziesz miał na tyle odwagi cywilnej i przyzwoitości aby się do tego przyznać;p
(Ja kiedy broniłem Imperium przyznałem Ci rację kiedy wygrzebałeś argument z Gurlanami;p)
W moim subiektywnym odczuciu SW w prawie każdej części pokazywało coś przełomowego, niesamowitego. Ładnie to opisał Wolf kilka postów niżej (albo wyżej, już nieogarniam ), IV miecze świetlne, Gwiazda Śmierci, V AT-AT i tak w każdej. A TFA? Lekko zmodyfikowane zbroje, blastery no i kolejna broń masowego rażenia. Zaznaczam, że oglądając film wgl na to lałem, nawet nie zwracałem uwagę na technologię. Ale śmieszy mnie tak heroiczne bronienie TFA. Porzućmy już to komu film się podobał, komu nie. Weźmy pod uwagę jedynie rozwój technologii (albo jej brak ). Dla mnie nic nie uległo większej zmianie, oprócz kwestii bardziej kosmetycznych, co jest dość łatwe patrząc na fakt, który mamy dziś rok (w porównaniu do OT)
Ja jak najbardziej rozumiem chęć zobaczenia w EVII czegoś przełomowego i niesamowitego czego na dobrą sprawę w TFA zabrakło.
Dalej jednak nie rozumiem związku pomiędzy brakiem tego w TFA a stwierdzeniem że oznacza to brak postępu technologicznego in-universe?
Mam jeszcze pytanie co takiego przełomowego było w Epizodach I-III? Poza wykorzystaniem Green i Blue Screena na niespotykaną do tamtej pory skalę na ekranie raczej nie otrzymaliśmy nic przełomowego czy niesamowitego. Były nowe modele statków czy nowe planety ale to wszystko już widzieliśmy, statki kosmiczne, zbroje żołnierzy, maszyny kroczące czy miecze świetlne.
Kolejnym problemem technologii ukazanej w Epizodach I-III jest to że jej część wygląda nowocześniej niż ta w Epizodach IV-VI.
Ponawiam również pytanie co pokazać w Star Wars aby było to równie zaskakujące w XXIw. jak ANH w 1977r.? Teleportacja? To mamy w Star Trek. Bunt droidów? To mamy w Matrix czy Terminatorze. Mutacja ludzi i super moce? X-Men. Choćby nie wiadomo jak kombinować praktycznie nie ma możliwości wymyślić technologii która zadziwiłaby nas w TFA w taki sam sposób jak ANH prawie czterdzieści lat temu i w miarę trzymała się zasad in-universe Star Wars.
Dla mnie właśnie prequele wprowadziły bardzo dużo technologicznych nowości, których nie widzieliśmy wcześniej.
Sama Federacja Handlowa posiadająca tysiące droidów (w tym droideki) nowe typy statków + wyścig na Tatooine prezentujący podracery.
II część może prezentuje mniejszy rozwój, ale przecież pomiędzy EP I a II nie ma dużej różnicy czasowej. Ale i tak otrzymujemy armię świetnie uzbrojonych klonów z nowymi krążownikami, nowe typy droidów no i pierwsze plany Gwiazdy Śmierci co już prezentuje olbrzymi skok technologiczny. EP III podobnie jak TFA, rozwija jedynie kosmetycznie nowinki technologicznie, jednakże widzimy już wielki przełom - budowa Death Star, oraz budowa typowych dla Imperium krążowników, czyli Gwiezdnych Niszczycieli. No i sama postać Grieviousa! OT rozwija wizje Imperium, budowa Gwiazd Śmierci, X-wingi, TIE, Gwiezdne Niszczyciele itp, itp.
Moim zdaniem każda część prezentuje coś nowego. TFA jedynie rozwija to co już było, modyfikuje, ulepsza. I ja to całkowicie rozumiem ! To nie Star Trek ani filmy Marvela. Zbędne tu są teleportacje czy inne super moce. Zrozumiałe jest to, że w pewnym momencie cywilizacyjnym następuje stabilizacja. No bo co dalej wymyślić ? Ja nie oczekuję, żeby wprowadzili czegoś nowego, choć byłoby to niesamowite i dostarczyłoby motywu "WOW". Ale nie mówcie, że TFA prezentuje przeskok technologiczny, bo tutaj moim zdaniem tkwi problem. TFA nie prezentuje niczego nowego i spoko, rozumiem to, nie przeszkadza mi to. Przeszkadza mi tylko wmawianie, że EP VII to przeskok technologiczny
Nikt nie mówi o przeskoku, jak niżej pisałem przeskok technologiczny jest charakterystyczny dla okresu wojny. W TFA mamy okres względnego spokoju, nie można tego nawet nazwać zimną wojną ponieważ Nowa Republika pod przewodnictwem Mon Mothmy dąży do maksymalnej demilitaryzacji.
Mamy więc normalny rozwój technologii, który niestety nie jest wielkim przeskokiem w stosunku do ROTJ ale z punktu widzenia in-universe jest to sensowny i realistyczny rozwój starwarsowej technologii.
A z rzeczy które w TFA widzieliśmy po raz pierwszy mamy:
- przygotowywanie posiłków w odległej galaktyce, czyli chleb w proszku
- miecz świetlny z jelcem dla stabilizacji pękniętego kryształu kyber
- nowe modele statków jak ścigacz Rey, prom Ruchu Oporu, statki desantowe First Order czy prom Kylo Rena
- kolorowy hologram
- nowe planety, mimo iż nie tak charakterystyczne jak te w Epizodach I-III
- nowe rasy kosmitów
- nowe Moce, których wcześniej nie widzieliśmy na ekranie
- nowa superbroń (chociaż dla mnie Starkiller w takiej formie to minus filmu)
Do tego ulepszenia wszystkich znanych rzeczy jak X-wing, Tie-fighter czy niszczyciel nowej klasy.
Chyba mimo wszystko nie jest aż tak biednie jak niektórzy wmawiają sobie i innym.
Mała aktualizacja.
W innym temacie użytkownik bartoszcze zwrócił uwagę na to że First Order potrafił przesunąć planetę-bazę Starkiller aby ustawić ją do strzału oraz "przelecieć" nią do innego systemu aby zasilić broń nowym słońcem.
Jeśli planeta-baza nie okaże się jakąś "żywą" planetą jak Zonama Sekot która potrafi sama się przemieszczać to trzeba będzie przyznać że w TFA mamy gigantyczny przeskok technologiczny polegający na zdolności przemieszczania planet.
Uśmiech politowania to wzbudza upraszczanie postępu technologicznego do wyglądu zewnętrznego danej rzeczy.
Nie obchodzi mnie czy ktoś uważa że wygląd X-wing T-70 to ładne nawiązanie do T-65 czy że to totalna zrzyna i brak kreatywności ze strony twórców. To subiektywne odczucie widza i każdy ma prawo do swojego "widzimisię" ale tłumaczenie że w TFA nie ma postępu technologicznego bo przedmioty są zbyt podobne do tego co było wcześniej to czysta głupota.
I ziemskie przykłady, czy Ci się to podoba czy nie, są jak najbardziej na miejscu, bo pomimo różnic w fizyce jak dźwięk w próżni czy Moc część zagadnień jak polityka, ekonomia czy rozwój technologi opierają się na identycznych zasadach. Całe uniwersum Star Wars zostało stworzone na wzór naszego świata, Imperium to III Rzesza, Wojna Klonów to Wojna Secesyjna itd. itp.
Zarzucasz mi postrzeganie 0-1, tymczasem to dla Ciebie większa różnica czasowa = obowiązkowy większy przeskok technologiczny połączony z całkowicie innym wyglądem, tymczasem każda średnio ogarnięta osoba zdaje sobie sprawę z tego że:
1. Nic tak nie napędza rozwoju technologii jak wojna, w czasie II Wojny Światowej w ciągu zaledwie 6 lat samoloty z napędem śmigłowym zaczęły być zastępowane odrzutowcami, w czasach "pokoju" od 40 lat modernizujemy tego samego F-16. Jak to wygląda in-universe Star Wars? W czasach Wojny Klonów i późniejszych początków Imperium mamy najpierw szybki przeskok z Acclamatora na Venatora, później dostajemy Victory-I i wtedy następuje czas względnego spokoju, oczywiście niszczyciele dalej są rozwijane ale każda kolejna wersja czy to Imperial-I czy Imperial-II czy Interdictor nie różni się między sobą tak bardzo jak Venator w stosunku do Acclamatora i dla zwykłego widza nie ma między nimi różnicy (oprócz Interdictora którego łatwo rozpoznać po kulach w kadłubie).
W TFA mamy Nową Republikę i First Order między którymi podpisany jest traktat pokojowy, dodatkowo ograniczający możliwości zbrojenia się First Order, dlatego pomimo większej różnicy czasu pomiędzy ROTJ a TFA postęp technologiczny jest mniejszy niż w czasach Wojny Klonów i początków Imperium między ROTS a ANH, ale ciągle jakiś jest.
2. Przy pewnym zaawansowaniu technologicznym praktycznie nie możliwe staje się dokonanie jakiegoś gigantycznego przeskoku technologicznego. Nie da się wymyślić koła na nowo, można je tylko ulepszać. F-16 pomimo ponad 40 lat jest na tyle dobrą konstrukcją że jest w stanie znieść wszystkie przeciążenia jakie jest w stanie znieść pilot, dlatego zamiast poprawiania konstrukcji "na siłę" ulepsza się awionikę i uzbrojenie, dzięki temu nowy F-16 jest dużo lepszym myśliwcem niż F-16 z 1978r. z ówczesną awioniką i uzbrojeniem. Dodatkowo nawet kiedy tworzy się nowszy typ myśliwca jak np. F-22 to nie różni on się aż tak bardzo od F-16 jak pierwsze odrzutowce w stosunku do samolotów śmigłowych. Jak to wygląda w Star Wars? Kiedy KDY zrobiła prawie idealny niszczyciel, każdy kolejny był do niego dość podobny, jedynie nieznacznie ulepszony, ciut większy, z mocniejszym uzbrojeniem lub innym rodzajem broni, to samo tyczy się X-winga, T-65 był na tyle udaną konstrukcją że nie było sensu ani ekonomicznego ani technologicznego aby dokonywać w nim jakiś drastycznych zmian.
Możesz sobie nienawidzić TFA za brak kreatywności, brak nowych statków itd. ale nie opowiadaj głupot że to że T-70 jest podobny do T-65 świadczy o braku postępu technologicznego w uniwersum Star Wars przez 30 lat między ROTJ a TFA, bo o rozwoju technologi świadczą przede wszystkim osiągi i możliwości a nie wygląd.
Gunfan nie był zachwycony TFA, głównie właśnie za serwowanie "odgrzewanych kotletów" ale z nim jakoś nikt się o to nie kłóci bo po prostu mówi że mu się to nie podoba i wolałby całkowicie nowe statki czy planety. Ty na siłę starasz się swoje nielubienie logicznie argumentować, tylko że te argumenty nie są logiczne, to zwykłe czepialstwo i ból pewnej części ciała.
Jakie ograniczone możliwości zbrojenia się First Order? Serio już takiego napisali? Mogę źródło tej informacji prosić?
Jeżeli ograniczenie się zbrojenia to stworzenie super-hiper-wy*** w kosmos broni z całej planety to, to... to chłopaki potrafią się ograniczać. Trzeba im to przyznać.
Swoją drogą wielcy historycy skoro tak bardzo chcecie się odwoływać do naszej historii to First Order porównajmy do Niemiec przed II WŚ. Niby tez przegrali, niby też demilitaryzacja a tu proszę, 20 lat i wyskakują z całą armią, nowoczesną technologią, silnym uzbrojeniem. I wiecie co? Przeskok technologiczny między I a II WŚ jest wielki. Zauważalny gołym okiem. Szach mat.
Ale właśnie przed chwilą przeczytałem że dla co niektórych różnica między T-65 a T-70 jest widoczna gołym okiem, to zupełnie dwa różne, nie mające ze sobą zbyt wiele wspólnego myśliwce.
Gdzie w mojej wypowiedzi jest czepialstwo? Szkoda słów. Ból tyłka mają ci którzy rozplywają się jaka to technologia w TFA jest wyczesana w kosmos. A jak ktoś chce dosypać trochę soli do tej wzajemnej słodkiej adoracji to zaraz "nie znasz się", "film ci się nie podobał to teraz narzekasz". Sprawdźcie moją opinię o filmie zanim zacznie wyjeżdżać z taką prywatą najpierw a potem wróćcie.
Poczytaj o Galactic Concordance, traktat pokojowy, zawieszenie poboru szturmowców, likwidacja Akademii Imperialnych itd. itp.
To, że First Order nie trzymał się później tego traktatu to inna kwestia, jak słusznie zauważyłeś First Order to III. Rzesza. Niemcy chcieli się zemścić za krzywdy wyrządzone im traktatem wersalskim, tak samo jak First Order za Galactic Concordance. Gdy Hitler się zbroił i łamał postanowienia traktatu Zachód przymykał oko i szedł na ustępstwa bo nie chciał kolejnej wojny to samo czyni Nowa Republika w stosunku do First Order.
Wstrzymaj się z tym matem i zapoznaj się dokładnie z tą nowoczesną technologią w dniu rozpoczęcia II Wojny Światowej, jasne jest zauważalny postęp w stosunku do I Wojny Światowej ale postęp w dwudziestoleciu międzywojennym jest niczym w porównaniu do postępu w ciągu 6 lat Wojny. Porównaj sobie np. taki czołg z IWŚ jak Renault FT-17 z użytym przez III Rzeszę w 1939r. PzKpfw Pz-I do czołgów z końcówki IIWŚ jak Tygrys czy T-34. Albo samoloty z IWŚ z tymi z początku IIWŚ i odrzutowcami wprowadzanymi pod koniec wojny. Jest różnica?
Fakt T-70 jest bardzo podobny do T-65, to po prostu nowsza, ulepszona wersja dobrego myśliwca, oba mają ze sobą dużo wspólnego, jednak T-70 jest bardziej zaawansowany technologicznie bo ma lepsze osiągi i większą siłę ognia. Jeśli chodzi o wygląd to różnica wg mnie jest widoczna gołym okiem, jak choćby 4 okrągłe silniki w T-65 i 4 "połówkowe" w T-70 które po złożeniu skrzydeł "łączą" się w dwa okrągłe, żona twierdzi że są identyczne, ale tak samo twierdzi że czerwony ma więcej odcieni niż jasny czerwony i ciemny czerwony, każdy zwraca uwagę na coś innego.
Nie rozpływam się nad wyczesaną w kosmos technologią, ale uważam że technologia przedstawiona w TFA jest realistyczną, logiczną i sensowną kontynuacją technologii z OT. Tobie może się nie podobać tak mały przeskok technologiczny, może wolisz aby każde 30 lat różniło się tak jak w "Powrocie do Przyszłości", ja wolę bardziej realistyczną wersję, bo w końcu rok 2015 już za nami i gdzie te deskolotki i latające samochody??
Tak w ogóle to ten off top o technologii powinno się wydzielić, bo nie ma to nic wspólnego z końcem kanonu.
Tak, najlepiej niech cała dyskusja zostanie usunięta żeby nie było dowodów na że zabrakło Ci merytorycznych argumentów;p
Niektóre opowieści z Legends naprawdę nie pasowały mi do oficjalnej, jedynej ciągłej linii fabularnej, jak na przykład tytułowy robot przelewający swoją jaźń (był świadomy) na pokład Drugiej Gwiazdy Śmierci, by wzniecić rewolucję droidów, a przy okazji zrobić na złość Imperatorowi - zamykając mu przed nosem drzwi.
I tak znajdą się fani Legend którzy powiedzą Ci że to logiczniejsza historia niż fakt że Ruch Oporu używał tylko jednego typu myśliwca;p
Duh, to oczywiste. IG-88 były przynajmniej złe i realizowały te zło, a nie zachowywały się ciapowato i emowato jak Kylo Ren. Ruch oporu to ściema jakaś i lipa, co to nawet gość nie chce pod nią usiąść.
I nie fani "Legend" a Prawdziwego Kanonu, czyli Kanonu. Legendy to są Disneya.
A Prequele wiliczacie w ten Prawdziwy Kanon?
Oczywiście, że nie. Oczu nie masz? Prequeli nie widziałeś? Tego się nie da oglądać.
Tylko ANH. No, i może TESB. Reszta to komercha.
RotJ też?!
RotJ to przecież jawna herezja i bezczelny skok na kasę! Żaden szanujący się fan nie uznaje tego za kanon.
Ja dodatkowo uważam, że TESB też nie jest kanoniczny, a co do ANH - jeszcze się waham.
Z kolegów powyżej są tzw. każuale które łykają jak pelikany wszystko co im Lucas sprzedał. Przecież oczywistym dla Prawdziwego Fana jest, że Star Wars kończy się na momencie, gdy Luke odkrywa szczątki wujka Bena i cioci Beru. Potem to już tylko odcinanie kuponów i wykorzystywanie sławy.
Parafrazując Ricky`ego - kanon jest tylko do momentu pieczonek...
Chyba nie uważasz, że fani starego EU nie dostrzegają tego, że niektóre historie w nim zawarte są gorsze/głupsze/niepasujące? Ja np. widziałem to zawsze, a z racji ogólnie wybiórczego podejścia do SW, te nie pasujące wg mnie do całości wywalałem po prostu z mojego osobistego kanonu. I tyle.
A więc tak, w starym EU są głupie elementy. Tylko co to ma do rzeczy?
Jak gdzieś już pisałem, na każdy głupi element w Legendach znajdę Ci jeden (albo dwa, albo trzy) genialny. I to genialny w takim stopniu, że bledną przy tym nie tylko te nieudane rzeczy w starym kanonie, ale i wszystkie te pseudo-nowe pomysły w kanonie nowym.
I dlatego trzymam się starej wersji i trzymać się będę. Nowy kanon to dla mnie takie Marvel Ultimate, czyli alternatywna wersja wydarzeń... Rzecz w tym, że mnie się nigdy w Ultimate jakoś nie chciało wciągać
PS. Co do pytania poniżej: tak, Prequele oczywiście są częścią starego kanonu, stuprocentowo. Skąd wątpliwości?
Gunfan napisał:
Chyba nie uważasz, że fani starego EU nie dostrzegają tego, że niektóre historie w nim zawarte są gorsze/głupsze/niepasujące? Ja np. widziałem to zawsze, a z racji ogólnie wybiórczego podejścia do SW, te nie pasujące wg mnie do całości wywalałem po prostu z mojego osobistego kanonu. I tyle.
Dziwi że teraz nie potrafisz do tego podejść wybiórczo. Bo co ? Bo Disney? Bo kasacja? A może zatrzetrzewienie i upór lub brak elastyczności kosztem betonowego kwadratowego świata. Bawią mnie takie wypowiedzi jak Twoja.
Wybiórcze podejście LOL
A więc tak, w starym EU są głupie elementy.
Ale można podejść wybiórczo, prawda ?
[...]ale i wszystkie te pseudo-nowe pomysły w kanonie nowym.
Spróbuj podejść wybiórczo
I dlatego trzymam się starej wersji i trzymać się będę.
O tu się wybiórczość posypała, życie
Przeczytaj to co napisałeś jeszcze raz. Nie ma emocji jest spokój.
Dziwię Ci się chłopie, naprawdę.
Dziw się więc, jeśli musisz. Ja się Tobie też w niektórych kwestiach dziwię, ale nie piszę o tym pierdyliarda postów. Moje zdziwienie trzymam dla siebie, bierz ze mnie przykład
BTW, co do braku elastyczności. Śledzę nowy kanon na bieżąco. Nie pojawiło się w nim nic, co byłoby dramatycznie lepsze od tego, co proponował stary. Większość tego co czytałem jest za to nawet gorsza. Jest też kilka niezłych pozycji, które, żeby było śmieszniej, nie kłócą się z Legendami... Więc dorzuciłem je do mojego osobistego kanonu. Więc mój fanon to pozycje z Legend, które uznaję (90% starego EU jest ok) i te z nowego kanonu, które się z Legendami nie kłócą. Takie moje prawo jako konsumenta.
Ale nie zmienia to faktu, że stare EU dla mnie rządzi. Choćby dlatego, że skacze po różnych epokach, rozwija uniwersum kreatywnie, wprowadza coś co nie kręci się tylko wokół filmów. Dlatego je preferuję, a Ty możesz się dziwić i śmiać. Nowy kanon na razie mi tego nie daje. Jeśli zacznie, to pogadamy.
Różnica między nami jest taka, że ja jadę po utworach, które mi się nie podobają, a Ty po ludziach, którzy myślą inaczej niż Ty. Koniecznie musisz mi mówić, że mój sposób przeżywania SW jest gorszy i dla Ciebie śmieszny? Ok, proszę bardzo, tylko nie oczekuj potem merytorycznej dyskusji.
Wrzuć na lusss
Gunfan napisał:
Dziw się więc, jeśli musisz. Ja się Tobie też w niektórych kwestiach dziwię, ale nie piszę o tym pierdyliarda postów. Moje zdziwienie trzymam dla siebie, bierz ze mnie przykład
Amigo po to forum żeby pisać. Tak samo tualeta żeby (nie trzymać i) zrobić siku.
BTW, co do braku elastyczności. Śledzę nowy kanon na bieżąco. Nie pojawiło się w nim nic, co byłoby dramatycznie lepsze od tego, co proponował stary. Większość tego co czytałem jest za to nawet gorsza. Jest też kilka niezłych pozycji, które, żeby było śmieszniej, nie kłócą się z Legendami...
Nie wiem, szkoda mi czasu na to. I nie o tym też się powyżej wypowiadałem.
Więc dorzuciłem je do mojego osobistego kanonu. Więc mój fanon to pozycje z Legend, które uznaję (90% starego EU jest ok) i te z nowego kanonu, które się z Legendami nie kłócą. Takie moje prawo jako konsumenta.
Nie dostrzegam związku z moją wypowiedzią.
Ale nie zmienia to faktu, że stare EU dla mnie rządzi. Choćby dlatego, że skacze po różnych epokach, rozwija uniwersum kreatywnie, wprowadza coś co nie kręci się tylko wokół filmów. Dlatego je preferuję, a Ty możesz się dziwić i śmiać.
Temu się nie dziwię i nie śmieję. Nie wiem jaki to ma związek z moim postem.
Nowy kanon na razie mi tego nie daje. Jeśli zacznie, to pogadamy.
Nie ze mną, szkoda życia na kanon nowy czy stary SW - taka jest moja opinia.
Różnica między nami jest taka, że ja jadę po utworach, które mi się nie podobają, a Ty po ludziach, którzy myślą inaczej niż Ty.
Nie po ludziach a po wypatrzonym i wybiórczym sposobie ich reakcji na to co się dzieje. I to mnie bardzo śmieszy.
A to wielka różnica. I chyba walę celnie bo zawsze jest konkretny odzew.
Koniecznie musisz mi mówić, że mój sposób przeżywania SW jest gorszy i dla Ciebie śmieszny?
A gdzie tak mówię. Nie wciskaj mi nie merytorycznego szajsu na podłożu emocjonalnym. Nie dam się na to złapać.
Ok, proszę bardzo, tylko nie oczekuj potem merytorycznej dyskusji.
W sprawach TFA i Disneya oraz nowego kanonu tylko raz udało mi się Ciebie do niej zmusić. I wtedy miało to sens. Co więcej kupuję tamto podejście.
-----------------------
Niestety ewidentnie miałem wczoraj jakiś słaby dzień i dałem się sprowokować jak dziecko, kajam się... Much to learn I still have.
Spoko.
Po prostu chodzi mi o to że chyba nie warto na każdym kroku pisać wszystkie te pseudo-nowe pomysły w kanonie nowym
Jest jak jest. Jakie jest stare EU wiemy, jakie jest nowe w pewnym stopniu też (to że środek ciężkości poszedł na filmy i seriale animowane mnie pasuje), to że książki i komiksy kuleją jest pewnie brakiem pomysłu i szerszej perspektywy co jest po części związane z targetem na filmy.
Dla mnie jednak jest OK nie tylko na sam fakt uwielbienia TFA ale i przedewszyskim ze względu na te wszystkie spotkania które miały miejsce przy okazji nowego epizodu. Bo to jest duża właśnie cześć fanostwa - a nie czarujmy się 2,3,5 lat temy było już kruchawo w fandomie...
JORUUS napisał:
Ale można podejść wybiórczo, prawda ?
Spróbuj podejść wybiórczo
O tu się wybiórczość posypała, życie
-----------------------
Podchodzi wybiórczo czyli uznaje za własny kanon tylko te rzeczy które mu się podobają. No i co w tym złego? Wybrałeś z posta każde zdanie które wyraża subiektywną opinię i każde podpisałeś słowem "wybiórczość". I co udowodniłeś, bądź przekazałeś tym postem? NIC. Nie ma przekazu, nie ma odniesienia do cytowanej wypowiedzi. Gratuluję, że udało ci się uniknąć kolejnej bezproduktywnej przepychanki na forum! A nie, czekaj...
A czy chciałem coś udowodnić. Gufi dał się wciągnąć. Są emocje wśród fanów
Podchodzi wybiórczo czyli uznaje za własny kanon tylko te rzeczy które mu się podobają ze starego kanonu.
Nie ukrywajmy Guf nie jest zakochany w Disneyowskim SW. Ja go poza TFA nie znam. Stare EU ma rózny styl i poziom. Ale czy trzeba jechać po SW i sobie skakać.
NIE
Ale będę bronił Disneyowskiego taak jak Guf będzie psioczyć na nie. Dla zasady i bez udowadniania czegokolwiek.
Nie twierdzę, że Legendy składają się wyłącnie z absurdów - ale w ,,nowym" kanonie takich mnie rażących póki co nie znalazłem.
A co do PS., to pytabie było bezpośrednio do użytkownika, któremu odpowiadałem - napisał on w którymś temacie, że największym błędem prequeli było to, że w ogóle powstały. Stąd moje pytanie.
260858 napisał:
w ,,nowym" kanonie takich mnie rażących póki co nie znalazłem.
-----------------------
Ja niestety znalazłem, przynajmniej dla mnie są rażące.
Komiks "Darth Vader", pierwszy TPB, dostępny i w Polsce - tajni uczniowie Palpatine`a, którzy wyglądają jak starwarsowi X-Men (Marvel chyba nie umie się powstrzymać), nie używają Mocy, tylko cyberwszczepów/mutacji, Mocą gardzą i uważają za przeżytek. Są niesamowicie nie-starwarsowi moim zdaniem. A Palps ponoć brał ich pod uwagę jako ewentualnych konkurentów Vadera...
https://retconpunchdotcom.files.wordpress.com/2015/05/fight.jpg
Komiks "Star Wars", któryś z zeszytów niewydanych jeszcze w PL. Luke, Han, Chewie i Leia zostają złapani na jakiejś arenie, gdzie nie działają blastery. Wszędzie pojawiają się szturmowcy. Nagle R2 wystrzeliwuje spod swej kopułki kilka mieczy świetlnych (rzecz dzieje się między ANH i TESB ), które łapią nasi bohaterowie, i zaczynają siekać zaskoczonych szturmowców. Tak, Han i Chewie też. Niektórzy fani uważają, że to fajne, że mamy tu klimat lekkiej, bezpretensjonalnej przygody. Dla mnie to jest z dupy, no nic nie poradzę.
https://comicnewbies.files.wordpress.com/2015/11/han-solo-princess-leia-and-chewbacca-wielding-lightsabers-1.png
http://www.themarysue.com/wp-content/uploads/2015/11/star-wars-12-sabers.jpg
Jasne, że nie wszystkie części starego EU były dobre - ja np. uważam, że takie postacie, jak Celeste Morne, Darth Krayt czy Arden Lyn i ich hibernacje to kretynizm pierwszego stopnia. Podobnie mam zwyczaj negować cały okres czasowy Legajsa, zarówno książkowego, jak i komiksowego.
No i mam zwyczaj interpretować EU po swojemu, stąd chociażby ostatnie dyskusje, czy Mara Jade była Sithem.
Natomiast podany przez ciebie przykład to jak rzut kulą w płot - ja uwielbiam IG-88 i to, co chciał zrobić z galaktyką przy pomocy rewolucji maszyn. Kurde człowieku, przecież to Matrix, Terminator i X-Men: Days of Future Past w jednym! A że uwielbiam Matrixa i X-Menów(a niegdyś też Terminatora) to i przeszczepienie tego do SW w postaci idei IG-88 bardzo mi pasowało Nie mówiąc już o tym, że uwielbiam motywy postapokaliptyczne, w którym świat jest zniszczony przez maszyny, najlepiej do spółki z głupotą i nietolerancją ludzką.
Ja jednak sam fakt posiadania przez droidów świadomości, podobnie jak przybycie obcych spoza wymiaru (chyba to byli Charonowie), odbieram jako niepasujące do oficjalnej kanoniczności.
260858 napisał:
Ja jednak sam fakt posiadania przez droidów świadomości (...) odbieram jako niepasujące do oficjalnej kanoniczności.
-----------------------
Eee, co? Nie uznajesz samoświadomości droidów w SW? W sensie, że to tylko oprogramowanie, a nie sztuczna inteligencja?
Podobno Moc tworzy życie i daje świadomość (możliwość czucia), tak? Droidy nie są podatne na Moc (chociaż w Legends jeden taki się znalazł), więc nie mają swego rodzaju duszy, jaźni.
Po pierwsze, nie miałem nigdy wrażenia, że to Moc tworzy życie. Ona je otacza i przenika, ale żeby tworzyła od razu? Na moje oko to nadinterpretacja. Poza tym dlaczego miałoby być tak, że świadomość równa się tylko organiczne życie? Bo jest dusza/jaźń? Hehe, zaczynamy wchodzić na grunt filozoficzny, widzę Dla mnie jak najbardziej możliwe jest stworzenie samoświadomej maszyny, czy to w naszym świecie, czy też w SW (gzie moim zdaniem wszystkie droidy od początku serii mają taką świadomość, czyli są SI).
Skippy nie należał do żadnego kanonu btw. To było czyste Infinities, komiks dla beki. Inna sprawa, że niektórzy uwielbiają przytaczać jego przykład...
Widzisz, tyle że IG-88 był ewenementem z tego powodu, iż zyskał samoświadomość. Inaczej (raczej) nie zechciałby zerwać się z łańcuha stwórców. Nabycie tej samoświadomości było czymś szczególnie wyodrębnionym w całej jego historii.
Nie czytałem inkryminowanego opowiadania, ale czy to co tu cytujesz nie kłóci się z przedstawianiem droidów w całej reszcie SW? W sensie, że one chyba i tak są samoświadome, a przynajmniej zawsze tak to widziałem. Co do zrywania się z łańcucha - za łańcuchy służyły ograniczniki, które droidom zakładano, i wtedy nie mogły robić co chciały. Ale kilka razy tu i tam widać było, że droid bez takowego wichajstra działa wg własnego uznania, czego pierwszy przykład był już w ANH (Artoo zrobił Luke`a w konia i nawiał, gdy pan zdjął mu ogranicznik właśnie). Samoświadomość natomiast imo była tak czy siak.
Droidy astromechaniczne, które nie mają czyszczone regularnie pamięci, zyskują swego rodzaju ,,osobowość". Tak pisze bodajże na Ossusie, ale ja pamiętam to z jakiegoś materialnego źródła. A Artoo nie miał czyszczonej pamięci w ogóle, z tego co wiem. Nawet w TCW Kenobi był zdziwiony, kiedy astromech wpadł w ręce Greivousa.
IG-88 w momencie uruchomienia zyskał świadomość. Droidy mają osobowość, nie świadomość. Jakby w uniwersum Gwiezdnych Wojen istniał raj (niebo, zaświaty), to do niego poszłyby istoty czyniące dobro. Nie droidy, które mogły mieć nawet postać cienkiego zwoju binarnego, służąc za jakiś rodzaj przekaźnika.
A IG-88 poszedłby do piekła, jeśli takowe miałoby istnieć. :-}
To jak dobrze droid "myślał" i uczył się było raczej uzależnione od jego budowy i oprogramowania. Na tym polu IG-88 na pewno miał przewagę nad bardziej "seryjnymi" droidami.
Na pewno nie był jednak jedynym przykładem droida ze sztuczną inteligencją, większość droidów miało na tyle samoświadomości że nie chciało zostać zniszczonymi. Najlepszym tego przykładem jest C-3PO i jego nieustanne przerażenie i narzekanie. Ewenementem IG-88 było tylko i wyłącznie to, że z powodu nie kasowania mu pamięci doszedł do wniosku, że aby nie obawiać się meatbagów wystarczy ich wyeliminować.
Dokładnie, otacza i przenika, w całym Star Wars mieliśmy tylko jeden przypadek w którym Moc stworzyła życie - Anakin.
Zgadzam się że czymś innym jest dusza, a czym innym samoświadomość, zdolność myślenia.
Dla mnie może droidy nie są na tyle świadome jak np. Skynet ale na pewno możemy mówić o jakieś formie sztucznej inteligencji. Zawsze podobała mi się opinia że człowiek jest sumą doświadczeń, to samo chyba można powiedzieć o droidach. Zauważmy że zdecydowana większość droidów ma regularne czyszczenie pamięci (pewnie właśnie ze względów bezpieczeństwa), a te które mają "charakter" jak R2-D2, Chopper czy C-3PO są na tyle ważne dla swoich "panów" że wszystkie ich doświadczenia zostają w ich pamięci (poza jednorazowym skasowaniem 3PO w ROTS oczywiście;p)
Mimo to, cała historia IG-88 który był o włos od "wykiwania" zarówno Imperium jak i rebelii oraz od przejęcia całej galaktyki to dla mnie ten sam poziom co wrażliwy na Moc Skippy;p O ile sam pomysł walki z SI w uniwersum SW mi nie przeszkadza, o ile "wykonanie" z IG-88 już tak;p Lepiej wyglądało to np. z Mentorem i Directive 7 w SW: The Old Republic.
,,Droidy astromechaniczne, które nie mają czyszczone regularnie pamięci, zyskują swego rodzaju ,,osobowość". Tak pisze bodajże na Ossusie, ale ja pamiętam to z jakiegoś materialnego źródła. A Artoo nie miał czyszczonej pamięci w ogóle, z tego co wiem. Nawet w TCW Kenobi był zdziwiony, kiedy astromech wpadł w ręce Greivousa.
IG-88 w momencie uruchomienia zyskał świadomość. Droidy mają osobowość, nie świadomość. Jakby w uniwersum Gwiezdnych Wojen istniał raj (niebo, zaświaty), to do niego poszłyby istoty czyniące dobro. Nie droidy, które mogły mieć nawet postać cienkiego zwoju binarnego, służąc za jakiś rodzaj przekaźnika.
A IG-88 poszedłby do piekła, jeśli takowe miałoby istnieć. :-}"
A tak swoją drogą, to droidy nie miały praw obywatelskich, podobnie jak za kopnięcie takiego jednego nie można było zostać oskarżonym o ,,znęcanie się nad robotami". Może i miały sztuczną inteligencję, ale na pewno nie były świadome, nie czuły. Coś jak ten robot od Microsoftu, co korzystał z Twittera - tyle że dużo bardziej rozbudowane. Przecież budując takiego, nie tworzono nowego życia.
Wracamy do starych/nowych przepychanek, kto ma rację a kto nie?
Panie, Panowie i Dzieci, może zgódźmy się co do tego, że się nie zgadzamy - i mamy do tego prawo. Wybierać sobie, co się komu podoba - też mamy prawo. Wciskać wszystkim innym, że tylko my mamy rację - stop, tu nie bardzo mamy prawo.
W starym EU/Legendach były wątki kapitalne - tu można sobie wstawić własne przykłady - oraz wtopy aż zęby bolą - jak wyżej. Nowy Kanon/kanon Disneya póki co jest w budowie, a w takim stadium zbyt reprezentacyjnie nic nie wygląda
Niezadowoleni - niestety będą zawsze
Kasacja Legend? - źle, strasznie, okropnie! Tylko, na litość Mocy czy ktoś każe wyrzucać komiksy, książki czy gry na śmietnik?
Tworzenie nowego Kanonu? - źle! Bo denne seryjki dla dzieci, zapożyczanie elementów z Legend z dodawaniem do nich innych znaczeń i kontekstów, nowe komiksy, czasem nowa powieść/nowela - i nowa trylogia rozpoczęta przez TFA [ok, osobiście Epizod VII też mnie nie powalił na łopatki - ale zobaczę, co będzie dalej; jak nie zobaczę, to też dziura w niebie się nie zrobi ] A na dokładkę jeszcze jakieś antologie! Kto to widział?! Tylko czy jest sens w skreślaniu z góry wszelkich nowości "bo nowe"?
Wisienka na torcie - podział na fanów prawdziwych (vel nerdów?) i fanów okazyjnych (vel każuali?). Tylko jak tu arbitralnie acz nieomylnie wyznaczyć poziom fanowstwa?
<ironiczny uśmieszek a`la Leia Organa>
Kanon się nie skończył - Kanon się zaczyna
Tu nie chodzi o rację!!
A przynajmniej nie mnie.
Tu chodzi o podejście. O to jak widzi się nieobiektywnie SW przed sprzedażą i po niej. Oraz skrajnie ortodoksyjne podejście do tej kwestii.
Dla mnie SW po 10 latach ma mega wejście i odrodzenie. Szkoda mi czasu i życia na to czy "Disnej to zuo".
Co więcej szkoda mi energii na przepychanki w tematach z SW które mnie nie napędzają. Na to żeby jeb.ć TCW - gdzie podchodziłem 3x i zawsze wymiękłem na 1 sezonie (dobra raz dotrwałem do 3 odcinka 2 sezony ). Nie moja bajka z SW ale żeby lać fekalia z tego powodu. Na miłość boską sa ludzie którzy to kupuja i lubią i niech im będzie dane. Czy muszę się dopier....ć do tego.
Oczywiście gdy ktoś zaczyna macać mój tyłek to mu wyjadę z działa Intrsuje Cię stare EU to wypad nikt Ci nie każe wtykać nosa w nowe!
JORUUS, Twój tyłek był, jest i pozostanie Twoją własnością, nic mi do niego - mam własny A o rację zawsze będzie komuś chodzić i do tego właśnie piłam; do lania pomyj tudzież fekaliów na wszystko, co się nie podoba i narzucania własnych opinii jako "jedynie słusznych" też.
Osobiście preferuję czystą wybiorczość - świat SW tak się rozwinął, że ciężko jest ogarnąć całość (podziwiam tych, którym się to udaje) - przy tym spokojnie można wybrać coś dla siebie. Podyskutować o tym, co się podoba albo nie podoba również można - co nie oznacza, że mamy sobie skakać do gardeł/oczu/innych części ciała. Ty masz totalny odjazd na punkcie TFA - mnie nie podszedł: i spoko; możemy sobie spokojnie podyskutować, nawet się pospierać - po czym zgodzić się, że się nie zgadzamy i iść razem na soczek/piwko/wojnę przeciw... (odpowiednie wstawić). Regularnie jestem contra Lordowi Budziolowi i jakoś jeszcze nie zwyzywaliśmy się od nerdów i każuali albo fanów różnego sortu
Co do Legend i Kanonu: możemy dyskutować (nadal) co było dobre a co złe w EU/Legendach i co jest dobre, a co kuleje w Nowym Kanonie - temat jest jak najbardziej rozwojowy ale w momencie, gdy dyskusja sprowadza się do haseł: prawdziwy fan SW uznaje tylko EU czy właśnie Disney to zło, prawdziwy fan nie uznaje Disneya/Marvela to włącza mi się tryb droida-zabójcy Natomiast kiedy widzę wciąż te same argumenty włącza mi się tryb ziewania I w kółko Macieju, to samo
powyższa dyskusja wpisuje się ładnie w moje ostatnie przemyślenia. Wzięło mnie ostatnio na przeczytanie trochę komiksów Star Warsowych, wypadło na serie:
Empire
Rebellion (po raz pierwszy, wcześniej znałem tylko pierwszy storyarc)
Dark Times (po raz pierwszy, wcześniej znałem tylko do Vectora)
Legacy
Pierwsze dwie serie w Omnibusach, kolejne dwie w polskich TPB. I muszę powiedzieć, że najniższa ocena jaką dostał tu u mnie komiks to 7/10, a większość mieściła się w 8-10. Wszystkie te serie to przemyślane, spójne i ciekawe komiksy, które czytało mi się z przyjemnością. Aż mam ochotę wziąć się za coś jeszcze, bo póki co nie wtopiłem ani razu. Legacy i Empire okazały się lepsze niż pamiętałem, a Dark Times to po prostu czysta wybitność. Tam nawet nie ma słabego momentu, a "Wyjście z głuszy" to już czytałem z zapartym tchem.
Nie jest możliwością zapewnić, że tak wielkie uniwersum jak SW EU będzie prezentowało non stop wysoki poziom. Nie, jeśli w jego tworzeniu bierze udział tylu autorów, jeśli zmieniane są licencje, w końcu - jeśli powstaje ono na przestrzeni tylu lat. I szczerze mówiąc, w dupie mam gadki typu "bo EU było słabe...", "prezentowało kiepski poziom...", "A Kryształowa Gwiazda, a Ruiny Dantooine, a Moc Wyzwolona...", "jakie tam były babole to ojezu". No, były. Ale jednocześnie było tam tyle świetnych historii, że głosy mówiące że EU było kiepskie są dla mnie równie absurdalne, jakby mi ktoś próbował wmówić że skoro w Polsce jest kilku morderców, to Polacy są mordercami. Jest to naciąganie rzeczywistości do swojej teorii.
Do tego, część tych historii została urwana i nigdy nie doczeka się kontynuacji - to mnie w tym wszystkim boli najbardziej. Niechby sobie i Disney Dark Times i Rebellion skończyły się przynajmniej bez cliffhangerów - tu po prostu jest chęć poznania dalszych przygód Dassa i załogi Uhumele, czy Deeny Shan której się chyba nie dało nie polubić. No i szkoda, że te postacie już nigdy nie wrócą. Ale z drugiej strony mamy takie TFU 2, które (pomijając jego wątpliwą jakość) zakończyło się ewidentnymi perspektywami na trójkę, i ta historia sobie tak wisi, o, urwana i niekompletna. Akurat ewentualna kontynuacja TFU byłaby fajna tylko dlatego, że "dobrze by było gdyby jakoś to zakończyli", to wymieniłbym cały ten nowy kanon włącznie z filmem za ósmy tom Dark Timesów autorstwa Wheatleya i Stradleya.
PS. co do IG-88 przejmującego Gwiazdę Śmierci, to zawsze odbierałem to jako takie mrugnięcie do czytelnika - ot, inny sposób na możliwy rozwój historii gdyby nie udało się jej zniszczyć. Ale udało się, więc cała historia właściwie na nic nie wpłynęła, niczemu nie zaszkodziła i nie widzę problemu.
Shedao Shai napisał:
PS. co do IG-88 przejmującego Gwiazdę Śmierci, to zawsze odbierałem to jako takie mrugnięcie do czytelnika - ot, inny sposób na możliwy rozwój historii gdyby nie udało się jej zniszczyć. Ale udało się, więc cała historia właściwie na nic nie wpłynęła, niczemu nie zaszkodziła i nie widzę problemu.
-----------------------
Mnie się podoba że Disney mruga teraz do fanów więcej i intensywniej
Od nadmiaru mrugania to można się popłakać
Dzisiaj mija 5 lat odkąd skasowano EU i powołano do życia NK.
5 lat - 4 filmy, 5 sezonów seriali animowanych, 2 gry, kilkadziesiąt książek, kilka setek komiksów + inne pierdoły.
Jak oceniacie kasację z perspektywy czasu? Nadol boli/wkurza? Wisi i powiewa? A może popieracie?
EU>NK czy NK>EU?
mkn napisał:
Nadol boli/wkurza? Wisi i powiewa? A może popieracie?
-----------------------
Niestety, ale wisi i powiewa. Po EP7 nie byłem jeszcze po stronie "hejtującej", a wręcz przeciwnie. Dzisiaj zauważam, że niektórzy z tych "hejtujących", bardziej niż ja, interesują się, śledzą nowinki, itp. Po EP8 napisałem taką opinio-reckę i zameldowałem chyba, że po drugim obejrzeniu napiszę kolejną, która będzie taką weryfikacją. Nawet tego mi się nie chciało Po prostu już mam totalny zwis na to co tam się odp...
Ciekawe przy tym są na Bastionie ostatnio spiny: Marvel vs Star Wars. U mnie to wyglądało tak, że z Gwiezdnymi Wojnami zetknąłem się gdzieś tam chyba pod koniec lat 90 i byłem totalnym fanatykiem tego Uniwersum.
A Marvel? Pół Marvela obejrzałem dopiero pod koniec 2016, jakiś rok temu drugie pół, a później w miarę na bieżąco. I co stwierdzam? Że w sumie przy Marvelach mam większy fun. Bardziej teraz myślę o Endgame niż EP9. Jeśli tylko odpowiednio podejdzie się do filmów Marvela, to uważam, że dają radę. A do tych nowych SW podchodzę tak, że coraz mniej do nich podchodzę Tylko pobłażliwie się uśmiecham, gdy widzę szufladkowanie/deprecjonowanie/ośmieszanie osób, którym się nie podoba. Ogólnie ten agresywny hajp jest gorszy od hejtu.
W każdym razie o ile uważam, że nowe SW nie mają podjazdu nawet do Marvela, to nadal w SW ten sufit wisi dużo wyżej. Czyli fanem jestem nadal, ale w zawieszeniu. Nie obrażam się na Disney`a. Czekam aż zrobią coś dobrze
Aha, bo jeszcze wyjdzie, że źle zrozumiałem pytanie -> seriale, książki i komiksy? Nic nie tknąłem z nowego. Z gier tylko BF1. BF2 ostatnio kupiłem, zobaczymy.
Hardrada napisał:
U mnie to wyglądało tak, że z Gwiezdnymi Wojnami zetknąłem się gdzieś tam chyba pod koniec lat 90 i byłem totalnym fanatykiem tego Uniwersum.
A Marvel? Pół Marvela obejrzałem dopiero pod koniec 2016, jakiś rok temu drugie pół, a później w miarę na bieżąco. I co stwierdzam? Że w sumie przy Marvelach mam większy fun.
-----------------------
Pacz, o ile czasowo początek fanostwa SW jest u mnie podobny, to z marvelem mam dokładnie na odwrót - to on był u mnie pierwszy: w komiksach zaczytywałem się od przedszkola i pewnie bym oszalał ze szczęścia jakby MCU kręcono już wtedy, ale gdy GW przejęły u mnie pierwszeństwo to Marvel/DC nie odzyskał już utraconej pozycji po udanym debiucie kinowym - jednak ich filmy w większości lubię, chociaż nie są to pozycje, które oglądam po kilka razy (ba, z marvelowych ekranizacji najbardziej podobał mi się X-men First Class ). Cieszę się, że powstają produkcje o tych superbohaterach, bo mam sentyment do tego świata, lecz zasiadając w kinie nie czuję się znowu jak dzieciak czekający na następny film swojej ulubionej serii, jak miałem np. przed TFA.
No tak, na TFA też czekałem, jak chyba na żaden inny film. Dlatego, jak powiedziałem, Star Warsy mają ten sufit dużo wyżej niż Marvele. Tylko na razie nie czuję tego, żeby Disney był w stanie do tego sufitu doskoczyć, albo chociaż podskoczyć wyżej niż Marvele. Te nowe Star Warsy są po prostu słabe jak na Star Warsy (przynajmniej jeśli chodzi chodzi o Epizody, bo ze spinoffami jest nieco inaczej), a Marvel dobrze radzi sobie w kategorii, w której się porusza.
mkn napisał:
Jak oceniacie kasację z perspektywy czasu? Nadol boli/wkurza? Wisi i powiewa? A może popieracie?
-----------------------
Z jednej strony nadal boli, a po ogłoszeniu kasacji osłabło moje zainteresowanie gwiezdnowojenną lekturą.
Z drugiej strony ciężko się o to obrażać, bo taka kasacja wkrótce później wydała mi się niezbędna, by masowy widz mógł się połapać w nowych filmach, gdyż jakby tu wytłumaczyć wszystkie wydarzenia, które miały miejsce pozafilmowo, a nie były jedynie rozwinięciem postaci/wydarzeń jak dajmy na to książkowe prequele do PT, a dokonały prawdziwego przewrotu w galaktyce (jak np. YV)?
Podsumowując: jeśli czegoś żałuję to tego, iż tak późno zaczęto kręcić kolejne filmy, zanim EU tak się rozrosło.
Powiem tak - tego, co lubiłem w EU Disney nie rusza (lub rusza tak,subtelnie, jakby nie ruszal), więc wypieram że jakakolwiek kasacja miała miejsce . Czyli historie z CW, "Republic", Dark Times czy Empire dalej są kanoniczne i niech ktoś udowodni że nie Podobnie z Anką Solo, choć tutaj jednak no trzeba, chciał nie chciał, kibicować Benowi żeby sobie jakąś pannę przygruchał, Reylo też może być, jak już musi. Determinizm.
Natomiast x-wingi, crimson empire, klony plpka, Tfu, Vongi zegnam bez żalu, choć to co mamy na ich miejsce czyli nowe komiksowe SW czy pierwszą serię Vadera i trylogia pana W. nie zachwyca również. Ale mamy 4 filmy kinowe, dwa seriale, i w końcu dostaniemy serial aktorski i dokończenie TCW, więc bilans chyba dodatni.
W pełni zgadzam się z tą opinią. Jednak wchodząc w szczegóły wymienionych przez ciebie tytułów. Empire nie czytałem to się nie wypowiem, Dark Times nikomu nie przeszkadza, ale Republic no tu jest niestety trochę gorzej.
Komiksy przed wojnami klonów, nie wadzą nikomu a wręcz oglądając np 13 odcinek The Clone Wars ma się wrażenie że odnoszą się do tych komiksów(Aayla Secura coś tam opowiada jak musiała porzucić swego mistrza i że było to dla niej trudne i coś takiego). Problem zaczyna się z republicami w okresie wojen klonów:
1. W republicach Anakin przez większość czasu jest padawanem i nawet jest ten komiks po bitwie o Jabiim, gdzie obi-wan niby ginie i anakinowi zostaje przydzielony nowy mistrz, co w NK nie mogło mieć miejsca.
2. Quinlan Vos/Tholme, no ta historia zostaje całkowicie nadpisana przez "Mroczny uczeń" + jest tam powiedziane że Tholme zginął tuż przed wojnami klonów bodajże, czy gdzieś na początku zabity chyba przez Asajj Ventress, za to w republicach żyje do samego końca.
Oczywiście wszystko zależy jak sobie to układasz wszystko. Mówię to wszystko z perspektywy osoby która traktuje NK jako kolejny poziom kanoniczności(ten który opisywał kanon EU przed Disneyem), umieszczając go nadrzędnie nad całą resztą czy jakoś nad C-Canon.
Na początku był "szok i niedowierzanie", teraz można na to popatrzeć z szerszej perspektywy.
Stary kanon na zawsze zostanie na półkach (swoją drogą, przy okazji przeprowadzki przekonałem się jak te "cudowne" wydania Amberu się paskudnie starzeją na półce) i we wspomnieniach. Trochę brakuje mi niektórych klimatów, byłem fanem NEJ, byłem fanem KotOR-ów, czy komiksowego Dziedzictwa, tego mi brakuje, rozwoju niektórych postaci i kierunku w którym poszły (zwłaszcza względem nowego kanonu), też mi brakuje.
Nie brakuje mi za to poczucia, że już nie bardzo wiedzieli co zrobić z tym uniwersum, były perełki, ale generalnie w obrębie dłuższych historii uderzała powtarzalność, pojawiały się niepokojące pomysły, do których lepiej nie wracać żeby nie narazić się na śmieszność.
A co dostaliśmy? Filmy w kinach - poczucie że Gwiezdne Wojny żyją, a nie tylko są utrzymywane przy życiu. I oczywiście, że są bardziej zmonetyzowane czy targetowane niż kiedykolwiek, że stały się jedną z franczyz, że trochę straciły na swojej wyjątkowości, ale chyba mi to już nie przeszkadza, a tym którym przeszkadza, polecam lekturę "Gwiezdne Wojny, jak podbiły wszechświat" -zobaczycie, że SW nigdy nie powstawały z miłości do marki ani nie były fundacją non profit. Mało tego, gdyby to wujek George dalej trzymał sznurki, to SW mogłoby wyjść na tym gorzej niż obecnie.
Ale wracając do meritum -dostaliśmy 4 filmy, każdy ocenia według gustu, ale w mojej opinii 3 bardzo dobre i 1 niezły.
Sporo nowych historii komiksowych, sporo książek, z którymi jest różnie, ale zawsze tak było i co najmniej dwa seriale.
Czy było warto? Trudno mi uwierzyć, że to piszę, ale z perspektywy czasu wygląda na to że tak, starego kanonu nikt nam nie zabierze, mamy go dalej na półkach, a brutalne cięcie, które go zabiło, zrobiło miejsce dla czegoś nowego, nie na wszystkich płaszczyznach lepszego, ale przynajmniej świeżego.
Nie mam odwagi powiedzieć, że NK>EU, ale nawet gdybym miał to bym tak nie powiedział. Bo nie jest. NK cały czas się buduje i żeby odpowiedzieć na to pytanie potrzebuję jeszcze z conajmniej 3 lata. Większej liczby książek, które dadzą mi obraz książkowego uniwersum, komiksów, które nie są tylko bezpiecznymi historiami Wielkiej Trójki i filmów/seriali, które wyjdą w następnych latach. Widzę potencjał, widzę też gdzie NK radzi sobie lepiej, ale nie jestem w stanie powiedzieć, że NK > EU dopóki jedyne odważne komiksy w NK to genialny Vader Soule`a i parę pomniejszych historii z AoR, Dark Visions czy pierwszy Lando.
Co innego książki. Aktualnie mogę powiedzieć z pełną świadomością, że cieszę się z resetowania kanonu jeśli chodzi o książki. Na początku nie było zbyt różowo. Dostawaliśmy średniaki jak Tarkin czy Lordowie Sithów i słabizny jak Dziedzic Jedi, Miecz Jedi. W tamtym momencie Utracone Gwiazdy odstawały tak bardzo od reszty, że nie dziwne, że wielu z nas dawało 9/10, 10/10 bez chwili zastanowienia. Ponadto nic nie było ze sobą powiązane. Ani filmy z książkami, ani książki z innymi książkami. Ale teraz jest już zdecydowanie lepiej. Bazując na książkach, które zostały wydane w oryginalnym języku, bo Uroboros niestety nie wydał jeszcze tych najlepszych: oba Thrawny Zahna, Master & Apprentice, ponoć Rebel Rising jest niezłe, Leia. A przed nami (chyba) jeszcze lepsze czasy książkowe. Dopiero co byłem usatysfakcjonowany Queen`s Shadow, totalnie oczarowany Master & Apprentice a już za półtora tygodnia Alphabet Squadron, który na 100% będzie bardzo dobry (nie wiem, mam jakieś takie przeczucie). Miesiąc później Thrawn: Treason Zahna. W sierpniu trzy książki okołogalaxyedżowe, z których conajmniej jedna będzie dobra (to tak jakby kontynuacja Phasmy bez Phasmy, więc znowu musi być dobrze). A poza tym coś na bank zapowiedzą na drugą połowę roku.
Jakby tego było mało to na 2020 mamy zapowiedziany Project Luminous, który kij wie czym jest, ale jeśli w ekipie jest Claudia Gray i Charles Soule i ma to być efekt wspólnej pracy tych 5 autorów to musi być coś świetnego i aktualnie jara mnie to chyba najbardziej z zapowiedzi SWCC. Może w końcu jakaś większa seria książek i komiksów?
A co do filmów i seriali to nawet się nie zastanawiam. Gdyby nie przejęcie przez Disneya to byśmy ich nie mieli. Można mieć do nich jakieś ale, rozumiem to i sam mam trochę uwag, ale w dalszym ciągu jara mnie chodzenie w grudniu na Star Warsy i dyskutowanie przez 3 miesiące o tym na Bastionie.
No.. Także mimo ogromnych problemów w kwestii gier i dotychczas średniego poziomu komiksów jestem pozytywnie nastawiony. Mandalorian i Cassian na horyzoncie, masa za*ebistych książek. Nie wystarcza to do powiedzenia z pełną świadomością "NK > EU", ale wystarcza do tego żeby się cieszyć z kasacji. A Legendy zawsze mogę sobie czytać w międzyczasie.
Żadna strata czyli "wisi i powiewa". Tak jak wielokrotnie pisano, nikt nam na chatę nie wpadnie i nic nie zabierze.
Te 5 lat to był złoty okres dla Star Wars i to nie z powodu tego co powstało, bardziej chodzi o to co mogło być dalej, czyli mieliśmy różne zastrzeżenia ale kredyt zaufania był, wiadomo, pierwsze koty za płoty, jedziemy dalej, uczymy się na błędach itd.
Nic takiego nie nastąpiło, mamy zapaść. Spartolili to koncertowo niestety.
Jaka piękna katastrofa
https://youtu.be/2AzpHvLWFUM?t=89
Alan Bates nawet podobny do Igera
Przyznam szczerze, że początkowo byłem wielkim sceptykiem i bardzo żałowałem zamknięcia i "kasacji" starego kanonu z EU.
Oczywiście piszę "kasacja", bo te dzieła dalej istnieją... I tu dochodzimy do meritum. W pewnym sensie cieszę się, że tak się stało, bo Disney nie ingeruje mi i nie niszczy jakoś specjalnie tego, co było. SW:TOR dalej się toczy, prowadzę PBFa RPG dalej w okresie Starej Republiki i w pewnym sensie okres ten jest zupełnie poza zasięgiem Disneya, bo go zignorował. Podobnie KOTORy... Tu nie czuję dużej różnicy po prostu ani zmiany.
Tak więc "kasacja" jakoś mnie nie boli.
Boli mnie niestety jakość nowych dzieł, a w zasadzie nie tyle ich jakość, co brak ambicji.
Bo otrzymaliśmy całkiem sporo dzieł, ale to są w 90% odgrzewane kotlety o Wielkiej Trójce, historie bez znaczenia dla filmów i słabe filmy. Wyjątkiem jest dla mnie Solo, który jest bardzo dobrym kinem, ale to też dalej tylko i wyłącznie kontynuacja wątków od papy Lucasa. Disney - jak to korpo - jest bardzo ostrożny i mierzy w średniość, ale trochę zbyt ostrożny bo przesadzona średniawa łatwo przeradza się w nudę.
I tu podsumuję to tak: nie boli mnie już i nie wkurza ta kasacja, wręcz widzę jej pozytywne skutki.
Natomiast boli mnie, że nowy kanon jest tak bardzo zachowawczy, a nowe dzieła są tak nieodważne, odtwórcze i bez "jaj", że nie mają specjalnie samodzielnej jakości. I to jest też uważam powodem dla klęski Star Wars np. w porównaniu do sławy Marveli, że Disneyowi twórcy nie są w stanie dołożyć niczego nowego. Prequele mogliście hejtować, ale to było nowe wydanie Gwiezdnych Wojen, a teraz mamy rebooty z raczej kiepsko rozpisanymi postaciami, także rozmach dzieł poza filmowych jest znacznie mniejszy.
Stare książki, komiksy były lepsze, choć też oczywiście nierówne. I mieliśmy uniwersum bardziej niezależnych twórców, mniej skupione na resetach i z ofertą dla różnych fanów. Teraz mamy powtórki z rozrywki, często słabe i filmy, które są - umówmy się - co najmniej kontrowersyjne. Po tych latach stwierdzam też, że Disney popełnił błąd i zamiast czerpać więcej z EU postanowił wyciąć Gwiezdne Wojny do samych filmów i je wiecznie reanimować... A można było mądrzej i lepiej. I chyba teraz wreszcie Disney dostrzegł trochę swój błąd bo poszerza ofertę: będzie Mandalorian, gra w okresie Dark Times, wrócili w książkach do prequeli, nawet w Battlefroncie 2 nagle jednak wróciły Wojny Klonów itd...
Co nie zmienia faktu, że kasacja była niepotrzebna i wystarczyło w zasadzie wyciąć to, co po Powrocie Jedi najwyżej, a resztę zostawić. Żadnej kolizji by nie było, a fani dalej mieliby poczucie jednak pewnej ciągłości świata przedstawionego. Bo teraz do kolejnej kasacji jest nam w sumie całkiem niedaleko... Jak zrobią kolejne filmy (raczej nie będzie to już kontynuacja historii Rey i s-ki, bo mało kogo to grzeje) to pewnie w zupełnie innych realiach i będzie to znów swoisty reboot.
-Co nie zmienia faktu, że kasacja była niepotrzebna i wystarczyło w zasadzie wyciąć to, co po Powrocie Jedi najwyżej,
Jak ja się mogę pod tym podpisać, a szczególnie pod tą drugą częścią, to sam się sobie dziwię...
Oczywiście z wyjątkiem dla "Legacy 2" To musi zostać przywrócone.
Finster Vater napisał:
Oczywiście z wyjątkiem dla "Legacy 2" To musi zostać przywrócone.
-----------------------
Niestety nie zostanie. Powody są dwa:
-redycja nie przyniosłaby tak dużych pieniędzy jak stworzenie czegoś podobnego
-jest to twór zbyt mało "postępowy" dla dzisiejszego lucaskennedyfilmu.
[*]RIP (Kotor, Legacy 1&2, Dark Empire. Nie będzie już Krei, Revana, Mary Jade czy wielkiego mistrza Luka )
https://i.kym-cdn.com/photos/images/newsfeed/001/339/459/2bf.jpg
https://i0.kym-cdn.com/photos/images/original/001/326/201/a5b.jpg
FATALITY
(czyste złoto)
No ale, Ania jest tak odległa czasowo, że bezpiecznie można ją wprowadzić. No i jest kobietą (no doubt), więc Kennedyfilm nie powinien mieć obiekcji.
Tylko trzeba kibicować #Reylo co powien robić każdy prawdziwy fan SW, bo bez Reylątka (lub jakiejś alternatywy) żadnej Ani Solo za kilka pokoleń nie będzie. #savebensolo
Finster Vater napisał:
No ale, Ania jest tak odległa czasowo, że bezpiecznie można ją wprowadzić.
-----------------------
Jedyną szansą na jej przywrócenie do kokonu byłoby wprowadzenie jej do jakiegoś serialiku kapelusznika, a po tym co zrobił Thrawnowi wolałbym tego jej i sobie oszczędzić.
Finster Vater napisał:
No i jest kobietą (no doubt), więc Kennedyfilm nie powinien mieć obiekcji.
-----------------------
Czyli Jar Jar Abrams, Ruin Johnson, Pablo Hidlago itp. są kobietami? Jak dawno temu Kathleen zapowiedziała pierwszy film sw reżyserowany przez kobietę? Ile razy Ruin powtarzał, "potrzeba mniej białych facetów reżyserujacych sw" i mimo tego nie złożył rezygnacji z prac nad kolejnymi filmami. Tu nie chodzi o kobiety. Tym debilom chodzi tylko o rozpowszechnianie swojej ideologii, nie bacząc na takie pojęcia jak hipokryzja czy zdroworozsądkowe myślenie.
Finster Vater napisał:
Tylko trzeba kibicować #Reylo co powien robić każdy prawdziwy fan SW, bo bez Reylątka (lub jakiejś alternatywy) żadnej Ani Solo za kilka pokoleń nie będzie. #savebensolo
-----------------------
Widać nie jestem prawdziwym fanem bo nie zamierzam wspierać tego słabego romansu wymysloengo przez Ruina na podstawie 50 twarzy Greya. Na szczęście Daisy Ridley też jest przeciwna:
https://youtu.be/oslYPBbLQX4
#deathtoBenSwolo
tak samo jak 5 lat temu
Taka mnie myśl naszła. Ten rok książkowo wymiata. Master & Apprentice był świetny, Dooku:Jedi Lost wymiata, przed nami kilka bardzo dobrze rokujących pozycji. Project Luminous przygotowywany przez 5 twórców. Poza tym widać że zaczęli wyciągać wnioski bo książki nawiązują do komiksów, komiksy do książek, książki do książek czyli tak jak powinno być.
I teraz moje pytanie - czy gdyby za 3-4 lata okazało się że Nowy Kanon książkowy i komiksowy stał się czymś naprawdę wartym poznania, poszedłbyś w to? Czy przywiązanie do historii ze starego EU, świadomość tego, że to przecież było inaczej po ROTJ/przed TPM/itd są zbyt silne i po prostu nie byłbyś w stanie odczuć, że to jest dobre?
Pytam bo wydaję mi się że to może być po prostu zbyt silne odczucie. Tyle historii, tyle postaci i planet poooooszło a tu wszystko inne, czasem nawiązujące do Legend czasem zupełnie nie. Widzisz taką możliwość? Żeby kiedyś, jeśli byłoby to naprawdę dobre, zacząc czytać Nowy Kanon?
Pięć lat temu powiedziałbym Ci, że absolutnie bym na to nie poszedł, nie ma żadnej szansy żebym chociaż spróbował polubić cokolwiek z NK. Teraz podejście mi się trochę zmieniło, przeczytałem w końcu kilka książek i komiksów, widzę że pojawiło się od tamtego czasu coś jeszcze wartego uwagi.
(spoiler alert: ściągnąłem sobie tą zachwalaną przez was serię o Vaderze)
Problem jest w czymś innym: w 2014 byłem jeszcze fanem Star Wars, książki i komiksy spod znaku Star Wars były dla mnie interesujące choćby tylko dlatego, że miały logo Star Wars i opowiadały o Star Wars. Kolejne pięć lat skutecznie zabiło we mnie ten entuzjazm i teraz jest tylko gorycz i zmęczenie na myśl o kontakcie z tym uniwersum. I to może być dla mnie główna bariera we wkręceniu się w literaturę NK, nawet jeśli jej poziom miałby się znacznie podnieść. Po prostu poczytanie o losach Qui-Gona czy Dooku nie budzi we mnie emocji, entuzjazmu, nie ciekawi mnie to. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby moje podejście się zmieniło. Jestem wypaloną skorupą fanostwa
Nie wykluczam i nie mówię "nie", jeśli Uroboros w jakimś 2022 wyda "Master & Apprentice" to chętnie kupię, Thrawny też mam na oku. A kiedyś może nawet przeczytam , Dooku: Jedi Lost tak myślę żeby sobie jakoś zamotać i przesłuchiwać w pracy... no ale czy na zamiarach się nie skończy, to nie wiem.
Także tak, nie jestem w "100%" na nie i mogę dać NK szansę jeśli dojdzie mnie wystarczająco dużo, wystarczająco przekonujących pogłosek, że warto. Pod warunkiem, że będzie to coś pre-RotJ, bo nowokanoniczna wersja wydarzeń po Powrocie Jedi jest dla mnie nie odratowania, szczególnie ta bliższa trylogii sequeli. Tam to choćby arcydzieła światowej literatury powstawały, to pie****lę xD
Dla mnie problemu nie było. Mimo iż uwielbiałem EU to nie gardziłem alternatywnym wszechświatem. Problemy z nowym kanonem zaczęły się wraz w 8 epizodem Zasadniczo mam z nim dwa problemy. Jeden to TLJ drugi to nieścisłości / niespójności, które się pojawiają, a których miało nie być.
Uważam, jednakowoż, że powinni byli zostawić stary kanon jako alternatywną rzeczywistość i pozwolić "starym" pisarzom / scenarzystom domknąć pewne sprawy, a może od czasu do czasu nową historię w nim opowiedzieć. Tak jak to się robi w Marvelu.
O to, to. Rzucić fanom EU parę książek/komiksów rocznie i to wyglądałoby zupełnie inaczej #teamAnia
Tak siedzę i myślę od czego zacząć? Może tak (pewnie troche bede przynudzał ale co tam ). Zainteresowałem sie Gwiezdnymi Wojnami w okolicach 2000 roku, może troche przed, i to były (przynajmniej dla mnie) czasy świetności tej marki. Stara Trylogia miała w sobie magie, przesłanie, no i całkiem niezłą historie. Prequele zaś wnosiły głębie i poszerzały ten "ekranowy" świat, który już istniał, komiksy, książki (mimo że nie dotknąłem ani jednej, może poza Banem ^^`) seriale animowane, gry (do tego przejde później) etc też dołożyły do tego swoją cegłe. Obie trylogie lucasa mimo swoich wad, stanowią całość jako jedna spójna wizja i nie ma sensu sie z tym kłócić. (Do dzisiaj pamiętam początek z Zemsty Sithów... takich momentów sie nie zapomina)
Mimo że nie za bardzo sie orientuje w kwestii "starego" kanonu. Moja wiedza w tym zakresie nie jest jakoś oszałamiająco ogromna. To znaczy, znam ogólne wydarzenia jak najazd Vongów, Akademia Luka, klony palpatina etc (głównie z gier i internetu) Jedne wydarzenia lubie bardziej drugie mniej. No ale właśnie, gry. Tutaj mam raczej jasną opinie, a jest ona taka że akurat pod tym względem przed zamknięciem Lucasarts gry spod szyldu Gwiezdnych Wojen wychodziły, można powiedzieć taśmowo. Chociaż może tutaj troche wyolbrzymiam, ale biorąc pod uwage stan obecny myśle że jest to trafne określenie. Gdzieś po necie "chodził" mem, który porównuje gry wypuszczone w ciągu 5-10? lat przez Lucasarts i w tym samym okresie czasowym przez EA. Nie mam nic do dodania w tym temacie, jeden obrazek mówi więcej niż tysiąc słów. Tutaj spory in minus, regres, zwał jak zwał. W listopadzie wydadzą trzecią (łał) gre Jedi Fallen Order, zobaczymy co z tego wyjdzie (osobiście spodziewam sie przeróbki starkillera, a czy w dobrym czy złym wydaniu to sie okaże). Uważam że danie licencji tylko jednemu wydawcy było głupią i nieprzemyślaną decyzją, a samo zamknięcie Lucasartsu pokazało (w mojej ocenie) że Disney ucieka od growego medium i nie jest specjalnie zainteresowane tworzeniem gier. Co z tym dalej zrobią? Nie mam pojęcia. W każdym razie coś zrobić muszą, bo takiej bidy jak jest teraz to jeszcze nigdy nie było. Tyle w tym temacie.
Teraz przejde do filmów, pisałem swoją opinie na tym serwisie kilka razy. I patrząc na to z perspektywy czasu to kasacja EU była moim zdaniem konieczna jeśli Disney chciał iść w swoim kierunku. Jeśli by tego nie zrobili to wcześniej czy później stałoby to sie dla nich kulą u nogi w kwestii kreatywności i pewnie nie tylko, tak uważam. No tak, tylko z drugiej strony problem polega na tym, że cała ta nowa trylogia to jest zlepek jakichś przekształconych pomysłów z wyciętego EU, sklejonych do kupy na "za pięć dwunasta", i do tego na "odwal sie" (to ostatnie w dużej mierze dzięki Rianowi), przez dwóch różnych reżyserów każdy z inną wizją. Miało być trzech, ale pani KK sie rozmyśliła, i mimo mojej szczerej niechęci do niej to chwała jej akurat za to. A jeśli już koniecznie (aczkolwiek niezbyt chętnie) mam wybierać z tych dwóch to zdecydowanie bliżej mi do Abramsa (przynajmniej próbował coś stworzyć, mimo że na zasadzie: "jak ponownie wynaleźć koło") niż do Riana (który co prawda miał pewne koncepcje, ale sposób ich wykonania woła o pomste do nieba, a to co zrobił z Lukiem to skandal, i nie prędko mu to wybacze) i tą odległość między nimi można mierzyć w latach świetlnych. To moja personalna opinia i osobiście uważam (mimo że dziewiąta część jeszcze nie wyszła) że przestrzelili z tym wszystkim, zmarnowali potencjał tej marki na własne życzenie. Sam fakt, że po ostatniej części nie będzie żadnego "wielkiego" filmu SW przez pare lat, mówi wiele. Bo stwierdzili, że trzeba sie dobrze zastanowić nad tym wszystkim. Dobrze. Bardzo dobrze. Szkoda tylko, że dopiero teraz o tym pomyśleli. No ale jak to sie mówi... lepiej późno niż wcale? I jeśli mam porównać MCU do SW mimo tego że nie jestem jakoś szczególnym fanem MCU, to jedno musze im przyznać. Widać, że podeszli do tematu z głową (Avengersi), i wszystko sie zazębia ze sobą lepiej lub gorzej, niczym wspomniane przeze mnie obie trylogie Lucasa. Na chwile obecną tego brakuje w mojej ocenie w obecnych nowych filmach. Zobaczymy co zrobią w ostatniej części, ale po TLJ nie mam specjalnie ochoty tego oglądać skoro nic (albo spora większość) w tych filmach nie ma absolutnie żadnego sensu. Niemniej Abrams dostał stajnie augiasza po Rianie, i paradoksalnie chyba poszedłbym jednak na ten film tylko z tego powodu żeby zobaczyć jak sobie poradzi w takiej sytuacji.
TL;DR
Czy wyszło to na dobre, że Disney skasował EU? Powiem tak. Są rzeczy, które definitywnie i kategorycznie na tym nie zyskały a wręcz straciły (gry). Są rzeczy które udały sie średnio lub słabo (filmy), i są rzeczy które wyszły na tym w miare dobrze, tak sądze (seriale animowane). Co do komiksów i książek tutaj nie wiem więc sie nie wypowiem.
U mnie już doszło do zobojętnienia. W komiksach nawet nie wiem, co się dzieje (poza tym, że to Marvel wydaje). Książki tak piąte przez dziesiąte kojarzę. Albumów i przewodników po produkcji prawie nie ma, w tym roku jeden się ukazał. Poza tym dla mnie nic.
Seriali też nie widziałem. Interesują mnie filmy. TFA i Solo to są takie rzeczy, które chcę oglądać. Łotr 1 - tu bardzo żałuję, że Gilroyowi nie dali jeszcze pół roku na poprawienie tego filmu. Gdyby reszta wyszła tak jak trzeci akt... to byłaby mega żyleta. Czekam na EIX i Mandola... zobaczymy, co dalej. Daję też kredyt zaufania Weissowi i Benioffowi.
Wkurza z jednej strony (bo jak dla mnie zostawili tą historię niedomkniętą), ciesz z drugiej (bo patrząc na obecny poziom - zwłaszcza jeśli chodzi o filmy i seriale cieszę się, że nie muszę tego uznawać za część tego samego kanonu). Nowy kanon na tyle na ile się z nim zapoznałem składa się z: przeciętniaków (większość), tematów podebranych z EU (Thrawn na przykład) i Aphry jako jedynej w miarę interesującej postaci, którą wprowadzili. I oczywiście malutka kropla rzeczy tak fatalnych, że mogących rywalizować z Jedi Prince (na przykład trylogia Wendiga).
Byłbym całkowicie usatysfakcjonowany gdyby co roku wychodziła jedna praca kontynuująca EU (tak jak w tym roku Marvel #108). Może to być książka, może być miniseria komiksowa, ważne żebym się dowiedział co było dalej po Crucible a przed rewoltą Krayt`a.
Pozytyw tej sytuacji jest taki, że zacząłem sobie zamawiać zagraniczne materiały ze starego EU, które w Polsce nigdy nie wyszły i prawdopodobnie by nie wyszły nigdy (Junior \ Young Jedi Knights, młodzieżówki z okresu prequeli, Yoda Stories i tym podobne).
Skasowanie kanonu to był początek końca mojego fanostwa SW. W 2014-2016 jeszcze czytałem sporo Legend, których nie czytałem wcześniej, no i to był początek mojego "konwentowego" życia. Z drugiej strony, nawet te ostatnie książki i komiksy, które wychodziły z EU, średnio mnie interesowały, traktując to jak zapychacze, które i tak pójdą w zapomnienie, jak Disney wypuści nowe filmy.
Dałem szansę paru komiksom z nowego kanonu, ale szybko straciłem zainteresowanie. Jeszcze z sentymentu oglądam nowe filmy jak wychodzą, no i oczywiście wchodzę na Bastion. W sumie to w ogóle od tamtego czasu się nie wkręcałem w żadne fikcyjne uniwersa, poza SW kino przygody/superbohaterów/fantasy/itp mnie nie obchodzi... więc chyba po prostu "wyrosłem" z tego. Chociaż sporo książek i komiksów z SW nadal dobrze wspominam, zwłaszcza związane ze Starą Republiką, Wojnami Klonów lub Marangonem/Rubio.
Od jakiegoś roku czytam stary kanon ponownie, tzn. wszystkie powieści i komiksy po Epizodzie VI - kończę trylogię Thrawna, mam ambicje doczytać do Legacy II za jakieś dwa lata
Stężenie nostalgii jest niesamowicie wysokie, bo większość książek czytałem kilkanaście lat temu, mało tego równolegle poczytuję sobie nowy kanon - co prawda sporadycznie, ale widzę w nim również spory potencjał. Mało tego - sporo pozycji można gładko przenieść do starego kanonu. A Legendy czytane w kolejności chronologicznej mają sporo uroku - galaktyka zmienia się na naszych oczach, ale pewne cechy charakterystyczne są stałe, niezmienne jak w długiej telenoweli.
Tym samym moja rozpacz po "kasacji" EU sprzed ponad 6 lat zdążyła się już dawno rozmyć w wspomnieniach typu "oj kiedyś to było". Teraz po prostu jako fan sam sobie wybieram z rozmaitych źródeł najlepsze kąski i to ja decyduję co dla mnie jest kanoniczne a co nie.
Zwłaszcza, że epizod 8 i 9 wprowadziły taki zamęt narracyjno-źródłowy, że nie sposób tej odległej galaktyki traktować na poważnie w takim wydaniu. Ciężko mi się zaangażować w nowy kanon, pełen sprzeczności i niekonsekwencji. Ale ze sporym zainteresowanie będę przyglądać się próbom łatania tego wszystkiego przez kompetentnych ludzi. No i jak wielokrotnie już pisałem na forum - sporo nowego kontentu jest dobra. Ba, znakomita, przy serialu Mando czułem się, jakbym miał 12 lat i czytał swe pierwsze książki od amberu, kupione gdzieś przypadkiem w księgarniach w Gdańsku i Gdyni w czasie upalnych wakacji nad morzem. To jest MOC, to jest esencja tego hobby dla mnie - miłe wspomnienia i ekscytacja, które nadal odczuwam w kontakcie z gwiezdnymi wojnami.