- Wielka rozprawa o kanonie
Kanon- książki, gry, komiksy, które tworzą historię SW. Były z nami od dawna.
Pierwszą książką, którą przeczytałem było Dziedzictwo: Zdrada. Połowy rzeczy nie rozumiałem, kim była Tahiri, Jaina, Jacen, Kyp, Corran i tak dalej i tak dalej. Praktycznie kojarzyłem tylko Luke, Leię, Hana. Wieść o śmierci Chewie była smutna, „Jak to się stało? Kiedy, gdzie!?!” Potem odkryłem Ossusa i zacząłem odkrywanie tego świata. Dowiadywałem się coraz więcej, nie tylko o historii po ROTJ, ale też odkryłem Nage Shadowa, Exara Kuna, Revana i wielu innych.
Od samego początku celem powstania SW było dla mnie pokazanie przeznaczenia Luke. O nim były pierwsze filmy, o nim jest większość książek. Jego historia, przygody, walki. On był najważniejszy. Jednak to SW, wielki świat, powstały KOTOR’y, które rozwinęły ten świat, pokazały nowych bohaterów, nowe światy, nowe historie. Już nie tylko Skywalkerowie budowali ten świat. Legendarny Revan, potężny Bane, genialny Plaqueis itd. Książki nie szły już w jedną stronę, Nowa Nadzieja i dalej, zajęły się rozwinięciem Wojen Klonów, powstania Zasady Dwóch, oraz wydarzeń z gry TOR i KOTOR. Równocześnie również rozwijały się książki po ROTJ, X-wingi, Trylogia Thrawna, Młodzi Rycerze Jedi.
Wszystkie te książki rozwijały dany okres, były łańcuchem przyczynowo skutkowym. Tak jak to było w Starej Republice, Revan spowodował powrót Imperium po trzystu latach pokoju, spowodowało to wydarzenia znane z TOR’a. Historia toczy się dalej. Następnie Bane postanawia stworzyć własny zakon- mistrz i uczeń. Powoduje to tysiąc lat potem przejęcie władzy przez Palpatine’a dziedzica Bane’a. Jego Imperium jest okrutne, powstaje Rebelia. Wielka Galaktyczna Wojna Domowa. Rebelia zabija Imperatora, jednak to nie koniec wojny. Toczone są liczne bitwy, konflikt nie wygasł. Luke wie, że musi odbudować Zakon, by strzegł pokoju. Tak jak Bane był założycielem swojego zakonu Sithów, tak teraz Luke musi na nowo odbudować potęgę własnego zakonu Jedi. Akcja i reakcja, przyczyna i skutek. Wojny między Nową Republiką a rozbitym Imperium pewnie mogłyby jeszcze zająć wiele nowych książek. Jednak SW ma coś lepszego do zaoferowania. To nie tylko wojna między Szturmowcami, a Rebeliantami. Atakują obcy, Vongowie. I tu objawia się przeznaczenie Skywalkera. Jego ojciec, Anakin kiedy był jeszcze młody był na Zonamie Sekot, planecie ściśle z tymi obcymi związaną, poszukiwał Vergere, zaginionej Jedi, która okazała się przystać do Vongów.
I to są Gwiezdne Wojny. Akcja i reakcja. Vongowie atakują, po latach wojny, odradza się Republika- Sojusz Galaktyczny, można powiedzieć, że Luke wypełnił swe przeznaczenie, Anakin był niejako związany z Vongami (niejako), Luke walczył z nimi i wygrał. I tu można byłoby wrócić do kolejnych wojen z rozbitym Imperium, bądź kolejnego konfliktu z Vongami, albo innymi wrogami. Jednak to SW, ma coś lepszego do zaoferowania. Świat ten nie może stanąć w miejscu, potrzebne są nowe przygody, nowe historie, nowi bohaterzy. Na naszych oczach powstają Jancen, Jaina, Ben, Tahiri, Zekk, Anakin, Jaden, Nelani i wielu innych. Wręcz można stwierdzić, że rolę odkupiciela podczas wojny z Vongami nie zajął Luke, a Jacen, Jaina i młody Anakin. Teraz powstają nowe przygody, w świecie tak wielkim, ogromnym, pełnym planet, ras, nie można się zatrzymać. Skoro na naszej Ziemi wciąż toczą się wojny, to co można powiedzieć o całym wszechświecie? Nie da się po prostu zatrzymać i odpocząć. To Star Wars.
Dalej. Jacen przechodzi na Ciemną Stronę, kolejna walka między Jedi, a Sithami. Akcja i reakcja. Jacen zmieniony przez wojnę z Vongami postanawia wybrać własną ścieżkę, mroczną ścieżkę, tym razem rolę odkupiciela zajmuje Jaina. Lata pokoju. Wróciła Natasi Daala, uznana za bohaterkę wojny z zbuntowanym Jacenem Solo. Niegdyś imperialna, ratuje świat przed Sithem, i zostaje prezydentem.
Jednak dopiero seria Przeznaczenie Jedi, uzmysławia nam całą potęgę tego świata. Przeznaczenie, od zawsze związane z Luke’iem. Ustalone jeszcze można by powiedzieć przed jego narodzeniem. Anakin podczas Wojen Klonów spotyka Ojca, Syna, Córki, brakuje Matki, Służącej- Abeloth. Istoty potężniejszej od Jedi i Sithów. Powstaje kolejna wielka historia. Wojny z rozbitym imperium, które były spowodowane buntem rebeliantów, przeradzają się w wojnę z Vongami, gdzie przyczyną były czasy zaginięcia Vergere, kolejna walka, Jacena z Jedi, zmieniony przez wielki konflikt, Jacen się zmienia, ma wizję, większego zła, to już nie jakieś durne opowieści wojenne, zupełnie bez sensu, to przeznaczenie. Akcja i reakcja, przyczyna i skutek. Wszystko w tym świecie jest uporządkowane, widać większy sens, to nie nudne historię, na które składa się odwieczna walka Imperium z Rebeliantami. To coś o wiele większego. Przeznaczenie Luke’a było walka z Vongami i Abeloth, których linie przecięły się z linią ojca Luke’a, Anakina, to było przeznaczeniem Luke’a. Jacen, dostał wizji przyszłości, wielkiego zła, postanowił działać na własną rękę. Cade Skywalker, znany z serii komiksowej Dziedzictwo, jest również Skywalkerem więc on również ma swoje przeznaczenie. Związane tym razem z wizją Jacena. Wszystko się wiąże. Dodatkowo to postać Cade łączy wszystko w Star Wars. Kojarzy ktoś Zayne’a Carricka? Był powiązany Celeste Morn, po tysiącach lat, Cade, kolejny z Skywalkerów spotyka ją, ich linie się splatają. Darth Krayt, kolejna świetna postać. Niegdyś Jedi, na skutek dziedzictwa Bane’a, musiał uciekać, sam przemienił się w Sitha, on też wiąże się z Skywalkerami, Luke’iem, Jacenem oraz Jadenem Korrem.
Po co to piszę, ktoś zada sobie pytanie? No właśnie po co? Po to by udowodnić, że Star Wars jest świetne takie jakie jest, nie ma potrzeby usuwać danych wydarzeń, ponieważ są ze sobą ściśle powiązane. Post ten jest odpowiedzią na wielu hejterów wydarzeń po ROTJ. Ma wykazać, że to nie są nie logiczne konflikty, nudne konflikty, nic nie wznoszące. Nie. Wszystko to jedna wielka historia, walki dobra z złem, przeznaczenia, naszych wyborów, decyzji. Wiele razy słyszałem o bezsensowności wydarzeń NEJ i reszty. Wydarzenia te nie są bez sensu, akcja i reakcja, wszystko ma swój początek i ma swój koniec. W Gwiezdnych Wojnach linia oddzielająca start od mety jest olbrzymia, wiele historii, wiele wydarzeń.
O gustach się nie dyskutuje, a może powinno? Jeżeli ktoś nie lubi okresu po ROTJ, ponieważ go nudzi, tak samo jak mnie nudzą Wojny Klonów, ale nie chce ich usunąć bo to Star Wars, kanon, to nie wie co to Star Wars. Nie można wyrzucać historii tylko dlatego, że nam się nie podoba. A wielu fanów tego chcę. Niemcy, wiedzą, że doprowadzili do II WŚ, ale czy chcą udawać, że nic się nie stało? Wojna była i nic tego nie zmieni, nawet, jeżeli, była zła i nie jesteśmy z niej dumni, ona była, nie można tak po prostu jej wymazać.
Tak samo jest z kanonem SW, nie lubię NEJ więc ją usuńmy. Do tego sprowadzi się mniej więcej Disney i Lucasfilm. Choć ja wciąż wierzę, że nie mogą tego zrobić, usunąć wydarzeń. Książki/komiksy/gry wyszły, historia się spełniła.
Jednak wciąż boję się EVII, historię, które były dla mnie tak ważne zostaną usunięte oficjalnie z historii. Oczywiście ktoś powie, że nikt nie spali mi książek, wciąż będę je miał. Ale co z tego? Będą wychodzić kolejne, nowe, o innych historiach. Mam znów wydawać na nie czas, pieniądz by potem okazało się, że to również było niekanoniczne? Że nie ma jednej historii, jednego przeznaczenia, tylko kilka rozwiązań, które i tak w miarę upływu czasu będą usuwane? Kocham SW za to, że ma taki wielki świat, tak wiele historii, która składa się na jedną logiczną, ciekawą całość, nie chcę innego rozwiązania. Okres po ROTJ jest moim ulubionym bo jako jedyny (to całkowicie zrozumiałe) dodaje do kanonu kolejne elementy. Wcześniejsze wydarzenia nie są tak ciekawe, bo z góry wiem jak się dany konflikt skończy. A tu? Emocje wielkie, przecież nie wiadomo kiedy jakiś bohater zejdzie ze sceny. Nie wiadomo, jak i czy przeznaczenie danej osoby się wypełni.
Dlatego rozumiem, że niektórzy nie lubią tego okresu, nie lubią znaczy nudzi ich, ta historia, bohaterzy. Bo innego wytłumaczenia do tego nie lubienia jako fan Star Wars nie ma. Mnie nudzą Wojny Klonów (może nie wszystkie książki, ale znaczna część), czyli ich nie lubię, ale jako fan SW, dostrzegam ich wpływ na kolejne historię i nie chcę ich usunięcia. Dlatego gardzę ludźmi „usuńmy ten chłamowaty okres po ROTJ, absurdy i nudy”. Każdy okres ma własne absurdy, a ludzie, którzy wręcz domagają się usunięcia jakiegoś okresu, nie tylko postROTJ, nie są fanami. Nie dostrzegają całości SW, okresu tego albo nie znają, albo nie chcą znać. Podkreślam, że nie wszyscy muszą uwielbiać ten okres, ale to już historia, nie można wymazać historii tylko z takiego powodu, że go nie lubimy.
Może ktoś inaczej spojrzy na okres po ROTJ, nie tylko jako nudne walki Impów z Rebeliantami, a potem obcymi, ale jaka na większą całość, świetną historię, która tworzy od kilku lat kanon Star Wars.
Joł.
(sorry za ewentualne błędy, próbowałem poprawiać, ale może nie wszystko zauważyłem)