Oglądając niedawno „Nową nadzieję” dotarła do mnie zupełnie nowa myśl, a konkretniej dziwne wrażenie na temat księżniczki Leii Organy. Jest to taka wizja Leii, która potem chyba została nieco zapomniana, szczególnie w późniejszej twórczości EU. Mianowicie, Leia jest okropną osobą. W Epizodzie 4 Leia to postać, która obraża każdego, kto tylko spotyka ją na swojej drodze.
Oczywiście przede wszystkim Leia jest wredna dla złowrogich imperialistów, co zrozumiałe. Dla Dartha Vadera, którego wyzywa przy kontroli Tantive`a, a najgorzej wobec biednego Tarkina, któremu wmawia, że śmierdzi. Jest bezczelna i niegrzeczna.
Z tego też powodu wymarzyłem sobie, że Leia pojawi się w animowanych "Rebeliantach", gdzieś w trzecim sezonie. Bo takiej kobiecej postaci w Star Wars dawno nie mieliśmy. Przydałaby się nam w Gwiezdnych Wojen dziewczyna pewna siebie, bezczelna, wygadana...ale bez bez mieczy świetlnych jak Ahsoka, oraz nie tak nudna jak Padme.
Ale to nie koniec analiz, bowiem w miniony weekend podzieliłem się z tą uwaga z paroma fanami na 10-leciu wrocławskiego fanklubu i wspólnie zdaliśmy sobie sprawę, że Leia jest wredna nie tylko wobec niecnych przedstawicieli Imperium, jest niemiła dla każdego. Hana Solo wyzywa od przemytnika, Luka od kurdupla, Sokoła Millenium od "tego czegoś", a Chewbaccę najdotkliwiej, przyrównuje do chodzącego dywanu.
Z tym wiąże się jednak jeszcze jedna teoria, którą podpowiedział Immo, a ja ją sobie pozwolę powtórzyć, bo choć teoria brzmi nieco wioskowo-ewokowo, to jednak coś w niej może być. Otóż Leia przez większą część filmu była naćpana (tym samym sztuka wyprzedziła rzeczywistość, wszka Carrie Fisher wpadła w uzależnienia dopiero później). Prochy imperialnej sondy sondującej były tak silne, że sprawiły w Leii chwilową zmianę osobowości. Pewnie, nie zataczała się, ale nie była w sile umysłu.
Co myślicie? Podzielcie się swoją opinią.