Sprawdziłem z ciekawości, chociaż w samym TCW nie doszedłem jeszcze do powrotu Maula z głębin Naboo. Nie żeby biegła znajomość tych wydarzeń była w jakiś sposób potrzebna do zrozumienia tej historyjki, ogólna wiedza w zupełności wystarcza.
Szczerz mówiąc, jeśli tak wyglądały odcinki z Maulem, to mnie to nie zachęca, wręcz przeciwnie. Przede wszystkim bardzo wyraźnie czuć, że faktycznie chcieli upchnąć w te cztery zeszytu ileś odcinków serialu. Akcja skacze z miejsca na miejsce, wszystko dzieje się błyskawiczne, dialogi są skrótowe i lakoniczne. Generalnie panuje tu spory chaos, nie ma żadnego budowania historii, napięcia, samo dzianie się i przechodzenie od razu do najbardziej do głównych atrakcji programu przy zmianie scenerii co kilka kadrów.
początek spoilera Rozumiem, że ratują z anulowanych odcinków co mogą, ale taki pospiech w prezentowaniu wydarzeń wpływa na fabułę naprawdę niekorzystnie. Ledwo widzimy Maula w więzieniu, już mamy ucieczkę i bitwę, która przebiega w tempie iście ekspresowym. Wydarzenia tracą na jakimkolwiek znaczeniu i wiarygodności, bo nie ma nawet czasu żeby się im przyjrzeć i się nad nimi zastanowić. Ledwo Maul przybywa do obozu, już z niego ucieka. Nie da się przenieść dwudziestominutowego odcinka do dwudziestostronicowego komiksu w skali 1:1 , a tu właśnie to zrobiono.
Ucieczka Maula z super tajnego więzienia i to nie byle jakiego, bo placówki, którą rozporządza sam Sidious jest zupełnie niewiarygodna - dwóch Mandalorian z granatami rozwala ściany, zastępy droidek, droidów bojowych, ich statek przylatuje na tajną planetę Sithów i nie wykrywa ich żaden radar, cokolwiek.Na deser cała strona zmarnowana na głupi gag z droidami bojowymi. Wiem, czepiam się, oparto to na scenariuszu serialu dla dzieci, ale tak naciągana historia w tak telegraficznej formie do mnie nie trafia.
Nie wiem czy Dooku i Grievous spotkali się z Maulem w serialu, ale te konfrontacje także pozostawiały wiele do życzenia - skutek tego o czym wspomniałem, a więc ograniczonych do minimum zdawkowych dialogów. Dooku, Sidious, Maul, Grievous tu aż prosi się o jakieś pomysłowe, świetnie rozpisane dialogi i konfrontacje. A wszystko sprowadza się do tego, że Maul wszystkich hejtuje, zwykle wykrzykując ich imiona i jakieś dwa słowa na krzyż, Dooku i Girevous wygłaszają oczywiste oczywistości, origin Maula został skwitowany jednym kadrem i dymkiem...
To nie jest tempo i forma do opowiadania takiej historii. Wygląda to trochę jak "mamy więcej pomysłów niż miejsca, więc wrzućmy wszystkie fajowe postacie do jednego worka i niech się dzieje, może coś z tego wyjdzie". No i tłucze się Grievous z Mandalorianami, Maul z MagnaGuardami, ale niewiele z tego wynika - te postacie można by zastąpić dowolnymi innymi i nic by się nie zmieniło. Maul zachowuje się jak ofiara losu, Mandalorianie martwią się, żeby przypadkiem się nie skaleczył. Nie wiem, po Maulu na czele Manda spodziewałem się jednak czegoś więcej. Tu nawet nie zaprezentowali żadnej strategii, żadnej specjalnej zaciętości bojowej, ot powalczyli przez trzy kadry i uciekli z podkulonymi ogonami. Zamiast Maula i Mandalorian mógłby być jakiś przypadkowy Jedi z grupą pierwszych lepszych klonów.
Liczę, że to taki trochę nieprzemyślany wstęp, a w kolejnych zeszytach, gdy pojawi się Talzin a do akcji wkroczy Sidious, dostaniemy nieco bardziej wyważone i rozsądne tempo rozwoju wydarzeń i zdecydowanie więcej dialogów, które coś wnoszą do historii, a nie są jedynie pokrzykiwaniem i jałowym komentowaniem sytuacji. Boję się jednak, ze ta seria sprowadzi się do tego, co prezentują okładki kolejnych zeszytów - wszyscy naparzają się ze wszystkimi i wszystko sprowadzi się do pozornie efektownych starć, które w żaden sposób nie wpłyną na historię postaci czy nie dostarczą ciekawych informacji o uniwersum. Skończy się to zwykły, "wszyscy na wszystkich, kto da więcej".
Maula pewnie uśmiercą dla świętego spokoju, bo skoro to ma być zamknięcie jego historii, pozostawienie go przy życiu nie większego sensu. Ani w żaden sposób nie pokrzyżuje planów Sidiousa, ani nie zaszkodzi Jedi czy Separatystom, ani tym bardziej nie powróci w przyszłych źródłach, bo i po co - żeby robić dokłądnie to samo, co tutaj? Moje zdanie jest takie, że Maul jako postać działająca na własną rękę jako jakiś dowódca czy lider po prostu się nie sprawdza - to typ zabijaki, tutaj zresztą jest mocniejszy w gębie niż w działaniu.
Los Sióstr Nocy czy Talzin specjalnie mnie nawet nie obchodzi, męczy mnie trochę ten pseudomistycyzm ostatnich pozycji spod znaku Star Wars. Namnożyło się zdecydowanie za dużo "tajemniczych" postaci znikąd, które z jakiegoś powodu są przedstawiane jako osoby rzekomo niezwykle wpływowe i z niezrozumiałego powodu strasznie istotne dla całej galaktyki. Za dużo czystej fantastyki w wojnach klonów, szczególnie takiej, która służy jedynie do uzasadniania rzeczy nie mających tak naprawdę żadnego innego uzasadnienia. koniec spoilera
Wersja tl;dr - komiks ma formę telegraficznego skrótu scenariusza do odcinków serialu, wydarzenia i sceneria zmieniają się w tempie ekspresowym a dialogi są takie, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Jest mi naprawdę przykro, że z całego dorobku Dark Horse w kanonie ostanie się jedynie coś takiego.