Natchniony przez Burzola postanowiłem powołać do życia ten topic.
Jestem niezmiernie ciekaw waszych opinii na temat społeczno-kulturowej tożsamości płciowej.
http://youtu.be/FEGc5EmOXxc
Natchniony przez Burzola postanowiłem powołać do życia ten topic.
Jestem niezmiernie ciekaw waszych opinii na temat społeczno-kulturowej tożsamości płciowej.
http://youtu.be/FEGc5EmOXxc
Gender to ideologia dla świrów, stworzona aby usprawiedliwić ich świrostwo. Zawsze jak coś o tym czytam to nie wiem czy się mam śmiać czy płakać, ale to nie jest nic czym należałoby się przejmować, zwykła ideologia czubków i tyle
Może się to skończyć "gównoburzą" ale co tam, zapytam bo czemu by nie? Zatem nie wiem czy dobrze w ogóle rozumiem o co chodzi w tym całym "gender". Pobieżnie coś tam poczytałem ale nie zagłębiałem się w temat więc wykorzystam okazję i może się czegoś tutaj dowiem. Z tego co wiem chodzi o to, że (z angielska) sex to płeć biologiczna, pszczółki, kwiatki itd. a gender to cechy płci nadane przez kulturę w jakiej dana osoba się wychowała czyli kobiety do garów a mężczyźni do roboty, tak?
Raczej to, że chłopcy mogą chodzić w sukienkach i malować się szminką i mówić o sobie, że nie są chłopcami, a to co im zwisa między nogami nie ma znaczenia i jest tylko produktem patriarchalnej, katolickiej i wykluczającej biologii.
Patrząc na różnych dewiantów z piórami w dupach na Paradach Miłości - można mniej więcej zobaczyć idealnie zmaterializowaną wizję zwolenników tej światłej rewolucji.
Dobra ale czy to łażenie z piórami w dupach to nie jest nadinterpretacja całego założenie "gender" przez gejów itd? No bo cholera chyba nikt nie zaprzeczy, że "kobiece atrybuty" takie jak szminka, spódnica itp. itd. nie zależą od biologii tylko od kultury w jakiej dana kobieta się wychowała, zgadza się? Tak więc to chyba ma sens, nie? Pytam nie dlatego, że chcę tu jakieś zagorzałe dyskusje wywołać tylko dlatego, że nie rozumiem dlaczego twierdzenie, że kultura ma wpływ na definicję kobiety ma usprawiedliwiać wyżej wspomniane pióra w dupie Mam po prostu wrażenie, że gdzieś ktoś po drodze musiał sensowne badania naukowe przemielić do własnych celów.
O ile się nie mylę, jednym z założeń tej pierd*lniętej ideologii jest również to, że sam wybierasz kim chcesz być - kobietą czy mężczyzną (choć to mało postępowe, powinno się wprowadzic również konia, psa i lodówkę) niezależnie od narządów płciowych przez ciebie posiadanych. Dokonujesz sobie wyboru wbrew narzuconym, ciemnym i nietolerancyjnym sugestiom, że owe atrybuty, budowa ciała, organizm (ogólnie uwarunkowania biologiczne) robią z ciebie mężczyznę/kobietę.
Jeśli kobieta mówi, że jest mężczyzną, bo tak się czuje, to tak się masz do niej zwracać i mówić per "Pan", nawet jeśli jej "walory" ledwo utrzymują się pod bluzką.
I nie chodzi tu nawet o przypadki w stylu Grodzkiej, bo nie ma mowy o jakichś operacjach.
Gdyby sprowadzało się to tylko do kwestii tego, że mężczyzna może gotować, a kobieta pracować, to gender nie miałoby racji bytu, bo tego typu podziały praktycznie nie funkcjonują i normalne jest, że kobiety zarabiają (feministki mają inne zdanie, tylko pytanie co one mają wspolnego z kobietami?)
Elendil napisał:
Gdyby sprowadzało się to tylko do kwestii tego, że mężczyzna może gotować, a kobieta pracować, to gender nie miałoby racji bytu, bo tego typu podziały praktycznie nie funkcjonują i normalne jest, że kobiety zarabiają (feministki mają inne zdanie, tylko pytanie co one mają wspolnego z kobietami?)
-----------------------
Drogie panie, czy możecie się wypowiedzieć, bo powinniście czuć to lepiej. Coś na temat równego traktowania i płac?
No ale o to właśnie mi (chyba) chodzi, że to się z założenia właśnie tylko do tego (chyba) sprowadza. Gdy zaczęły się te całe "gender afery" to pogooglałem trochę i taka właśnie była definicja "gender" jako tego co w danej kulturze definiuje kobietę i mężczyznę. Stąd też doszedłem do wniosków, że cała ta afera, te wspominane przez ciebie twierdzenia, że "kobieta czuje się mężczyzną" itd. wynikają najwyraźniej z niezrozumienia całej sprawy i dobudowania do tego ideologii której tak na prawdę nie ma.
Dobrze kombinujesz. Zgodnie z angielskimi definicjami - sex - płeć fizyczna, czyli to co masz/nie masz w spodniach + pozostałe aspekty fizyczne, hormonalne, genetyczne. Sex może być kobieca, męska bądź też interseksualna (obojniactwo; też można podzielić na parę typów, ale w tej chwili to nieważne).
Gender - płeć kulturowa/społeczna. Czyli to jaką rolę pełnisz w społeczeństwie, co świadczy o twojej męskości/kobiecości, z którą "stroną" się identyfikujesz - odmienne role w społeczeństwie mają kobiety, oddzielne mężczyźni - chodzi między innymi o patriarchalne społeczeństwa, opozycję produkcji i reprodukcji (mężczyźni zarabiają, kobiety rodzą), aktywności w sferach publicznych (mężczyźni w mediach i na ważnych stanowiskach, kobiety w domu; ciekawostka: jedno z japońskich słów na "żonę" oznacza dosłownie "to, co w domu"), innym traktowaniem dzieci (zabawki dla dziewczynek to zwykle kuchnia, lalki, róż i brokat; chłopcy dostają samochody, koparki, piłki - gdy zaczynają się bawić lalkami od razu stereotyp nakazuje zabrać im te zabawki, "bo to niemęskie"), założenie, że mężczyźni tworzą kulturę, a kobiety są od tego bardziej "naturalnego" aspektu (znowu rodzenie i wychowywanie dzieci, ech, ciągle to samo...).
Ergo - nie można rozpatrywać gender (czy też gender studies) wyłącznie jako walki o prawa mniejszości seksualnych, nie można też uważać, że to zmuszanie chłopców do chodzenia w sukienkach (sic), bo to zupełnie nie o to chodzi. Zajęcia o płci kulturowej mogą co najwyżej uświadomić, że kobieta nie jest skazana na bycie miłą i opiekuńczą i pełnienie utrwalonych kobiecych ról w społeczeństwie (nauczycielki, pedagogowie szkolni, pielęgniarki to zawody w większości kobiece) i tak samo mężczyzna nie musi być stereotypowo męski i może lubić kwiatki, pszczółki i małe koty, a niekoniecznie pracować jako policjant, kierowca tira czy rycerz na białym koniu ratujący księżniczki. Nikt po takich zajęciach nie wyjdzie z miejsca transseksualistą.
Teorie jakie sieje tu Elendil są z d... wzięte Szczególnie, że jeśli kobieta uważa się za mężczyznę, a mężczyzna za kobietę to oboje są transseksualistami - co nie jest uwarunkowane kulturowo, tylko psychicznie. Więc nie dotyczy to płci kulturowej ale bezpośrednio płci psychicznej (która wcześnie się wytwarza, jest niezmienna i niezależna od płci genetycznej, chociaż najczęściej z nią zgodna).
Jeśli o płeć seksualną chodzi - to bardziej teoria queer jako temat do dyskusji, ale to już trochę inna dziedzina.
Poziom wiedzy osób "medialnych" na temat gender oceniam na minus pierdylion. Dziękuję.
ps. Ku zdziwieniu niektórych informuję, że płeć jest rozpatrywana w wielu kategoriach - vide http://pl.wikipedia.org/wiki/P%C5%82e%C4%87
ps2. Elendil, wiesz, że to, że posiadasz penisa wcale nie robi z ciebie faceta? Męskość kulturowo się zdobywa i traci (i to nie mój wymysł, tylko czysta socjologia).
ktoś mnie w dużej mierze zwolnił z pisania, jak miło, bo już drugi dzień się brałam jak pies do jeża do napisania ;p
Strid napisał:
Mam po prostu wrażenie, że gdzieś ktoś po drodze musiał sensowne badania naukowe przemielić do własnych celów.
-----------------------
i w tym właśnie masz rację. Jeśli chcesz zgłębić temat to polecam książkę "Płeć mózgu", wydana u nas chyba przed 1999 jak dobrze pamiętam. To jest bardzo interesująca i pouczająca pozycja, która udowodni Ci, że niekoniecznie musisz być 100% mężczyzną w psychologicznym tego słowa znaczeniu. W książce tej rozpatrywano wiele czynników behawioralnych i nie tylko, które definiują postrzeganie i odbiór, a także pracę mózgu typowej kobiety i mężczyzny, a jednocześnie ukazują, że granica między płcią mózgu, a co za tym idzie psychiką, jest raczej umowna. Jak dobrze pamiętam, to z testów z tej książki wyszło mi, że byłbym gdzieś koło 70% mężczyzną. Natomiast to nie wpływa w żaden sposób na moją biologiczną płeć itp. Wręcz przeciwnie, obie składowe tworzą człowieka. I tu właśnie zaczyna się problem gender... bo to znów jest dość duży wór, do którego dużo można wrzucić i wyrzucić. Problem moim zdaniem pojawia się wtedy, gdy gender staje się ideologią i próbuje się robić eksperymenty na dzieciach, jak w Szwecji, gdzie w przedszkolach próbowano zwracać się do dzieci w formie nijakiej. Nie wiem jak to wygląda dokładnie w języku szwedzkim, po polsku na pewno gorzej. Natomiast to akurat dobry przykład, który gubi podstawy naukowe, bo nie chodzi o wybór płci tylko akceptację siebie. I tego typu przegięcia powodują, że obecnie gender za bardzo staje się eugeniką XXI wieku (ew. mesmetyzmem). Obecnie zaś gender pełni funkcję nowego Smoleńska, czyli czegoś co antagonizuje ludzi w Polsce, a jednocześnie sprawia, że złodziejski rząd dalej po cichu rabuje OFE, utrzymuje 23% VAT, a media nie mają czasu się tym zająć. Ot gender to u nas takie Igrzyska Śmierci .
Myślałem, żeby coś podobnego właśnie dopisać, ale skoro mnie uprzedziłeś...
No właśnie o to w tym wszystkim chodzi, płeć biologiczna i psychiczna to jedno, całkiem niepodważalne zjawisko.
Co innego natomiast owe chore eksperymenty, mające charakter inżynierii społecznej najgorszego sortu. Twój przykład ze Szwecją to i tak wierzchołek góry lodowej, jak się tak czasem czyta o różnych straszliwych pomysłach i zdarzeniach...
mniej więcej o to:
http://rownosc.info/rownosc.php/dictionary/item/id/270
Łatwiej się tego nie da opisać. To, że nie niestety wiele środowisk mówiących o słusznej sprawie, przeplata gender ze swoimi hasłami - to strzał w kolano.
I oczywista pożywka dla katoli i prawicowców różnej maści. Temu się akurat nie dziwię - skoro "przeciwnik" sam wkłada ci broń do ręki...
Tyle. Farmazony typu "chłopcy w sukienkach od przedszkola" to teksty mniej więcej tego samego poziomu co "koniec cywilizacji białego człowieka" czy "pancerna brzoza"...
Ja tam nie mam nic przeciwko - co prawda nie bardzo rozumiem, czemu to ma służyć, ale jeśli już są propagatorzy tego pojęcia, to nie widzę z tym problemu. Nie jest to szkodliwa ideologia, nie nawołuje do przemocy, więc nie ma z nią problemu.
Tzn. ma ona jedno zastosowanie - zwalczanie nietolerancji wobec mniejszości seksualnych. Tylko, że tutaj nie byłoby nawet potrzebne to gender, bo to wystarczyłoby uruchomić organy kontroli i ścigania, by ścigały i piętnowały osoby dyskryminujące, ew. uchwalić odpowiednie akty prawne. Ale jak zwykle - gliniarzom(i to każdym na świecie) i innym organom nawet internautów nie chce się ścigać, jeśli ci nawołują do nienawiści czy podobnie, lub kiedy popełniają wykroczenie(np. łamanie ciszy wyborczej). Zwykłym ludziom też nie chce się bawić w tryb prywatno-skargowy w przypadku takich delikwentów. Więc co tu dopiero mówić o zwykłym ściganiu dyskryminacji?
I dlatego zawsze jest kombinowanie na różne sposoby w wielu tematach społecznych zamiast właściwego kopnięcia w dupę organów ścigania do roboty.
że Rael i Vintress mają w awatarach osobników należących do innej płci aniżeli wspomnieni użytkownicy ... hmmmm ;D
http://gosc.pl/doc/1794950.Film-ktory-wysadzil-gender
Stroną proszę się nie przejmować, chodzi o film.
http://neuromemy.blox.pl/2013/12/Gender-i-pseudonauka.html
W nauce chodzi o to, że nic nie jest proste.
Dyskusja o gender na Bastionie sprawia, że nie chce mi się żyć i zaczynam płakać.. :/
Serio, ludzie dyskutują o tym jak banda feministek stwierdziła, że człowiek sam sobie wybiera jaką chce mieć płeć i w ogóle inne chore pomysły, ale wiadomka, feministki są dziwne.
Nom, ale chore.
Niektórym nie podoba się ich płeć i chcą mieć inną. Szczerze, to jakiś problem(poza tym finansowym)? Gdyby ktoś do gender zmuszał przemocą, bił batem, straszył rozciachaniem przez piłę mechaniczną, tudzież "wygodnym fotelem", to bym jeszcze rozumiał to oburzenie.
Ale sęk w tym, że nikomu to nie szkodzi. Sam nie jestem specjalnie przekonany o gender, ale nie widzę problemu w propagowaniu tego - ani to szkodliwe, ani nie jest to mój problem. Ani Twój.
Gender to nie nie transseksualizm. Gender dotyczy płci kulturowej czyli przymiotów które utożsamiany z męskością czy kobiecością zaś transseksualizm dotyczy płci psychicznej
Trudno mi powiedzieć, bo niewiele wiem o gender, bo się tym nie interesowałem. Wiem tylko tyle, że kler się uparł, by napiętnować gender jako największe zło, a propagatorzy gender się uparli, że trzeba nauczać to w szkołach. A mi to zwisa, bo nie wpływa to specjalnie na moje życie Wiem też, że nie mam nic przeciwko gender, ponieważ skoro narodowcy mogą wcielać w życie idee demolowania stolicy, to dlaczego druga strona nie może propagować swoich idei?
uważam, że feministki częściej powinny wybierać ogóra...
http://img.gwe24.pl/artykuly/2012-09-24_tl_2_gmoch.jpg
Załóżmy, ze mam syna, dajmy na to Krzysia. Chcę mieć gwarancję że wróci ze szkoły jako Krzyś a nie Krysia. Naprawdę nie chcę by prać mózgi dzieciom i wywracać ustalony porządek narzucony przez bilogię. Możesz być mężczyzną nie lubiącym sportu, ale wciaż masz pozostałe cech męskich, męskie narządy płciowe itd.
Mam pytanie, może znajdzie się ktoś konserwatywny kto mi wytłumaczy. Po raz kolejny ktoś tam powiedział, że najgorsze co można zrobić, to dzieci zmuszać do noszenia sukienek. No i w porządku, ja wszelkiego zmuszania nie lubię.
Ale co jest takiego och-tak-bardzo potwornego w noszeniu sukienek? Prócz jaskrawych kolorów i nadmiernej wentylacji latem?
Mi takie gadanie konserwatystów o sukienkach przypomina obyczajową ewolucję XX wieku - kiedyś w taki sam sposób reagowano na kobiety noszące spodnie, czy w ogóle kobiety odkrywające jakikolwiek skrawek ciała (policja spisywała odsłaniające ciało kobiety na amerykańskich plażach).
To zdjęcie jest ciekawym tego zobrazowaniem. Dwie kobiety w latach 30. wyszły na ulicę w szortach, wywołując tym zdumienie mężczyzn. Jeden facet nawet z wrażenia wjechał samochodem w słup: http://3.bp.blogspot.com/-tFmlX_zaBQk/UaUDtEMRx_I/AAAAAAAADUE/umeON4Q7sPw/s640/Shorts+Out+in+Public+for+The+First+Time,+1937.jpg
Kwestia obyczajów, mody, kultury. Jak faceci złapią bakcyla na sukienki, to będą chodzić w sukienkach, co jest w tym złego? Ja sam siebie nie wyobrażam w takim odzieniu, ale jeśli ktoś chce, to mu wolno. W SWTOR (nawiążę do SW, w końcu to Bastion) "naturalne" odzienie inkwizytorów Sith to długa spódnica - wyglądają w tym dobrze i nie ujmuje im to w żaden sposób "męskości" (czymkolwiek by ona nie była).
Natomiast wizja - przedstawiana przez prawicowców - przedszkoli czy szkół które ZMUSZAJĄ dzieciaki do ubierania się w dziwny sposób, mają w ogóle intencję mieszania dzieciom w głowach i prowadzą jakiekolwiek "pranie mózgu" to absurd.
Dobrą alternatywą dla konserwatystów - ktoś wyżej zadał to pytanie - jest nauka w domu. Jest to modne rozwiązanie w amerykańskich fanatycznie religijnych rodzinach, w których biblię analizuje się dosłownie. Ale czy wsadzanie dzieciakom do głów własnych idei, przedstawianie świata w sposób jednowymiarowy i pozbawienie ich myślenia krytycznego, jakiegokolwiek wyboru czy najszerszej perspektywy nie jest właśnie "praniem mózgu"? Chyba tak.
Apophis_ napisał:
Kwestia obyczajów, mody, kultury. Jak faceci złapią bakcyla na sukienki, to będą chodzić w sukienkach, co jest w tym złego? Ja sam siebie nie wyobrażam w takim odzieniu, ale jeśli ktoś chce, to mu wolno.
-----------------------
A to jest prawda, i nawet chciałbym coś takiego. Tzn. w sukience bym nie chodził, ale marzy mi się noszenie peleryny jako codzienność - od kilku lat chciałbym nosić pelerynę do ubioru, a jakby jeszcze zrobić połączenie gustowny garnitur + elegancka peleryna a la Hrabia Dooku lub a la Doktor Doom, to w ogóle łoo
Oj, ale byś miał powodzenie na ulicach i wielu nowych przyjaciół na osiedlach
Gdyby nie istniało coś tak głupiego jak konserwatysci to zapewne nie miałby takich problemów
Z powodu peleryny? Przeż to nie suknia ani długa spódnica, żeby drechole miały się czepiać Peleryna to nie część wrogiego im ubioru, poza tym pewnie nawet nie połapaliby się, co ja w ogóle noszę.
Cóż, zostają zjazdy i konwenty. ;P A swoją drogą, to próbowałeś kiedyć ubrać długą, czarną pelerynę z kapturem (a`la malgus) na tradycyjnej imprezie historycznej (najlepiej z żółtymi soczewkami i skórzanym wdziankiem pod spodem)? Reakcje są genialne, chociaż trochę trzeba uważać na wystające elementy otoczenia i zbyt mocne podmuchy wiatru. xD
GENDER, GENDER, everywhere GENDER!!!
Siedziałem w środę rano na uczelni i stwierdziłem że popełnię na ten temat tekst, jak już wszyscy o tym szumią...
Czy płeć wykształca się kulturowo? TAK! Czy gender może być lekarstwem? TAK! Czy wynika z naturalnego procesu formowania się człowieka? TAK! Trzykrotne TAK dla gender! Czy jest to jedyny aspekt kształtowania płci? NIE! Czy jest to lekarstwo profilaktyczne? NIE! Czy zawsze jest w pełni zgodny z biologią jednostki? NIE! Trzykrotne NIE dla gender! Która trójka lepsza i co która oznacza? Co jeśli to jednak ta sama trójka?
Jak wykształca się płeć i od czego zależy? Od dwóch płaszczyzn bierze początek płciowość człowieka – od uwarunkowań biologicznych oraz psychicznych. Aby organizm działał jako jedność, to pomiędzy obiema płaszczyznami musi być jedność.
Czy z biologicznej dziewczynki można zrobić psychicznego chłopca, lub z biologicznego chłopca psychiczną dziewczynkę? Tak, można – po zastosowaniu wychowania stereotypicznie przypisywanemu tworzeniu prawdziwych mężczyzn, można uformować dorosłą biologicznie kobietę przekonaną o własnej męskości i na odwrót. Pytanie tylko w jakim celu? Takie coś zakłóca jedność ciała i umysłu, co w konsekwencji może prowadzić do pragnienia operacji zmiany płci w aspekcie biologicznym, terapii hormonalnych itp. Jest to coś zbędnego i kosztownego, a życie w sprzeczności natury osoby a struktury organizmu w oczekiwaniu na chirurgiczne dopasowanie ciała, z całą pewnością nie jest przyjemne. Zatem w czym tutaj gender pomaga? W określeniu płci? Raczej w zakłóceniu równowagi między umysłem i ciałem człowieka – zatem proces jest szkodliwy. Co jednak zrobić gdy dziecko rodzi się z narządami rozrodczymi obu płci – gdy biologicznie nie jest możliwe stwierdzenie definitywne płci dziecka? W takich sytuacjach rodzicom daje się wybór czy chcą aby ich dziecko było chłopcem lub dziewczynką. Czy słusznie? Nie, gdyż zawsze wiąże się to z narzuceniem dziecku niewłaściwej płci psychicznej, która jest już jakoś uwarunkowana na bardziej męską lub żeńską – rodzice otrzymują takie przyzwolenie tylko i wyłącznie w duchu zaufania iż pragną przede wszystkim dobra swojego potomstwa. Pozostawienie dziecku narządów obu płci mogłoby doprowadzić do patologicznych stanów organizmu, dlatego dokonuje się szybkich decyzji w tej sprawie. Natomiast powinno się w kontrolowany sposób pozwolić dziecku na posiadanie organów obu płci przynajmniej do momentu kiedy drogą obserwacji zachowań, będzie można orzec która płeć jest dziecku psychicznie wygodniejsza. Tutaj gender mogłoby być lekarstwem na nieszczęście takich dzieci i wręcz powinien być wobec nich stosowany jako normalnej rangi terapia psychologiczna. W takim świetle gender zyskuje miażdżąca przewagę, gdyż wspomaga to co naturalne i eksponuje to co jest dziecku psychicznie właściwe. Później wystarczy już tylko zabieg chirurgiczny i dziecko urodzone jako dwupłciowe zyskuje właściwą mu jedność ciała i umysłu.
Czy wobec tego gender jest potrzebny? Tak, jest potrzebny i może być lekarstwem dla wielu obarczonych problemem dwupłciowości dzieci. Jednakże każde lekarstwo musi być stosowane wobec przypisanej mu choroby. Nie można leczyć chorego na nadciśnienie lekarstwami które to ciśnienie zwiększają, bo doprowadziłoby to do zgonu. Tak samo osobie zdrowej z unormowanym ciśnieniem nie można podawać leków które mocno to ciśnienie podnoszą ponieważ to tylko wywołałoby uczucie choroby jak każdy silny lek podawany osobie zdrowej. Zatem gender nie może być stosowany na dzieciach o biologicznie pewnej płci, gdyż takie coś mogłoby zakłócić ich poczucie tożsamości i jedności psychofizycznej. Dlatego jestem na NIE dla gender, bo zakłóca ono zwyczajny proces formowania płci, lecz również jestem maksymalnie na TAK dla gender jako lekarstwa w tym rzadkim choć regularnie pojawiającym się przypadku.
czy możesz mi wyjaśnić, jaką definicją `gender` się posługujesz, bo za chiny nie mogę wywnioskować z twojego posta, czym to gender jest, bo chyba nie tym, co ja rozumiem przez ten termin...
Nic dziwnego, gdyż jak zwykle bawię się we własne definicje...
Gender jest tutaj ideologią która dopuszcza możliwość formowania płci poprzez właściwe sobie zabiegi zewnętrzne w postaci proponowanego stylu bycia, w wyniku których kreuje się tożsamość wewnętrzną (psychiczną) jednostki na obszarze płciowości. Jest metodą tworzenia nowego modelu płciowości - modelu nie będącego uwarunkowanym tylko przez biologię, lecz przede wszystkim przez wolę jednostki zależną od upodobań kulturowych.
Każdy może sobie pisać swoje dziwaczne definicje w internecie, tylko niech lepiej je opatruje informacją, że DEFINICJA JEST WŁASNA.
Zaiste, błyskotliwy to zabieg, tworzenie własnej definicji pod chwytliwą metką tylko po to, by móc je bezproblemowo obalać, a ile chwały to przynosi dyskutantowi...
Aż dziw że nie użyłaś słowa "sofistyka"
Którą to sofistykę zdarza Ci się zarzucać wobec mnie
Zaiste uwielbiam sofistykę, dzień bez sofistyki jest dla mnie dniem straconym. To moje hobby, każdy zarzut że uprawiam sofistykę to dla mnie komplement. Jakby nie patrzeć sofiści byli największymi cwaniakami w starożytnej Grecji, potrafili dowieść nawet największych absurdów... Mmmm... wspaniałe to rzemiosło
Widać że nie rozumiesz idei. Relatywizacja rzeczywistości, zdolność do obalenia i potwierdzenia czegokolwiek, manipulacja faktami. Brak pewników i stałych, absolutna wolność i ukatrupienie "matrixa". Tym jest sofistyka.
Relatywizacja pojęć w dyskusji służy nie dociekaniu prawdy - co powinno być jej celem, że trącę klasyką - a jedynie dopieszczeniu własnego ego. Samo w sobie jest to niemoralne i uwłaczające, i faktycznie - nie rozumiem, jak można nawet chcieć wyznawać podobne poglądy. A już doprawdy przeraża mnie fakt, że osoba postulująca podobne opinie mieni się wykładnią etyki i moralności.
Ale spoko, chcesz się miziać, to to rób, tylko czemu w temacie do dyskusji, a nie na swoim blogu, na przykład?
Chyba już wolę genderystów. Wydają się milsi.
Pani która chciała usunąć dziecko w wigilię i profesor, który nawoływał, by ten zarodek wysłała do biskupów wydają ci się milsi dla Cb?
Aha.
Enriczka napisał:
Pani która chciała usunąć dziecko w wigilię i profesor, który nawoływał, by ten zarodek wysłała do biskupów wydają ci się milsi dla Cb?
Aha.
-----------------------
Mam pytanie.
Hm, czy aborcja ma coś wspólnego z gender...? Nie. Sama wspomniana przez Ciebie p. Bratkowska oczywiście ma coś wspólnego z gender. Tylko czemu akurat ją powołałaś jako przykład? Chcesz powiedzieć, że zwolennik gender jest zwolennikiem aborcji? Mam nadzieje, że odpowiedź brzmi również nie. W takim przypadku dokonałaś dość solidnej manipulacji Pozwól, że zaprezentuje przykład tego co zrobiłaś tylko :
"Ksiądz, który gwałcił dzieci wydaje ci się milszy dla Cb. niż genderyści? Aha. "
Oboje są zwolennikami ideologii gender, pan profesor określa się wręcz mianem genderysty. T pokazuje, jakich patologicznych zachowań i wypowiedzi dopuszczają się zwolennicy tej ideologii. Wymienisz mi osobę, która popiera gender i nie jest jednocześnie zwolennikiem aborcji/eutanazji/małżeństw homoseksualnych? Nie sądzę.
Co do cytatu - znów wyolbrzymia się moje słowa i stwierdzenia, wiedziałam, że tak będzie jak tylko odważę się coś tutaj napisać. Czy którykolwiek z księży pedofilii oficjalne reprezentuje kościół katolicki w mediach? Co więcej, episkopat wielokrotnie potępił te akty w mediach. Także chyba troszeczkę się zagalopowałeś.
-Oboje są zwolennikami ideologii gender, pan profesor określa się wręcz mianem genderysty.
No są zwolennikami gender. Tak jak ksiądz jest na pewno zwolennikiem katolicyzmu, ba wręcz członkiem Kościoła rzymskokatolickiego!
T pokazuje, jakich patologicznych zachowań i wypowiedzi dopuszczają się zwolennicy tej ideologii.
Noo, a ksiądz-pedofil pokazuje jakich patologicznych zachowań (wypowiedzi też patrząc na tych hierarchów kościelnych, którzy bronili księży-pedofili) dopuszczają się zwolennicy tej religii i członkowie tej organizacji. Różnica polega między mną, a Tobą polega chyba na tym, że w obu przypadkach nie wywodzę na podstawie wyjątków tez odnośnie ogółu.
Wymienisz mi osobę, która popiera gender i nie jest jednocześnie zwolennikiem aborcji/eutanazji/małżeństw homoseksualnych? Nie sądzę.
Hmm... ja? Nie popieram małżeństw homoseksualnych. No ale popieram związki partnerskie, więc dla Ciebie pewnie to to samo... więc pomyślmy dalej - Kathi? Więc jak widzisz masz przynajmniej jedną osobę. A jakby poszukać to okazałoby się, że jest ich znacznie więcej - w końcu te cztery kwestie są ze sobą raczej niepowiązane bądź luźno powiązane, więc popieranie jednej z nich nie oznacza poparcia dla pozostałych.
Czy którykolwiek z księży pedofilii oficjalne reprezentuje kościół katolicki w mediach? Co więcej, episkopat wielokrotnie potępił te akty w mediach.
A co ma reprezentacja w mediach do tego? Są członkami KRK i tym samym są jego oficjalnymi reprezentantami. To i tak więcej niż wspomniana pani i pan profesor, którzy w żaden sposób nie są reprezentantami gender (bo ten ruch nie ma oficjalnych struktur). Poza tym jak wspomniałem wyżej - byli hierarchowie kościoła, którzy wypowiedziami bronili księży-pedofilów, więc i tak na jedno wychodzi... A że episkopat oficjalnie potępił... ? Cóż, też mogę potępić postępowanie wspomnianej przez Ciebie dwójki. Coś to zmienia? Sorry, ale gender nie ma oficjalnej struktury, więc nie ma nikogo, kto mógłby oficjalnie coś potępić. I nie, nie zagalopowałem się. Po prostu użyłaś argumentu całkowicie bezsensownego - powołałaś się na dwie specjalnie wybrane przez Ciebie osoby, popierające jakiś pomysł, by pokazać, że ten pomysł popierają ogólnie źli ludzie. Jednym słowem - absurd! Dlatego zrobiłem dokładnie to samo co Ty - wybrałem przypadkowego członka KRK. Naprawdę nie widzisz tutaj analogii absurdalnego argumentowania?
Widzę, że musisz mieć o mnie robre zdanie, jeżeli sądzisz, że nie potrafię rozróżnić związków partnerskich od małżeństw. Rozmawialiśmy wczesniej na ten temat i znam Twój punkt widzenia. Z tym, że mi chodziło o ogólne poparcie ruchów lgbt, które nierozerwalnie łączy się z ideologią gender. Małżeństwa homoseksualne to jedynie przykład. To jest ogólne liberalne podejście do życia i rodziny, sprzeczne z tradycją kościelną, którą wyznaję ja i moi bliscy. Czytałeś list episkopatu na Boże Narodzenie? Świetnie wypunktowane są tam wszystkie możliwe waty tej szkodliwej ideologii, która swoje źródła a w marksizmie (jeżeli nie wierzysz to polecam http://www.fronda.pl/a/abp-jedraszewski-gender-ma-zrodl-w-marksizmie,32378.html).
Podane przeze mnie osoby popierają aktywnie ideologię gender w mediach, nie powiesz mi, że tak nie jest. Natomiast w episkopacie nie znajdziesz ANI JEDNEJ osoby, która publicznie będzie pozytywnie wypowiadała sie o zjawisku pedofilii. A jeżeli tak będzie, to prosze o link do wiarygodnego źródła.
sorry, bo nie wytrzymię, ale mnie zżera - czy ty wiesz w ogóle czym jest marksizm, czy to kolejne słowo-wytrych?
-Z tym, że mi chodziło o ogólne poparcie ruchów lgbt, które nierozerwalnie łączy się z ideologią gender.
Musisz mieć bardzo spaczone pojęcie gender, jeśli uważasz, że ruchy lgbt i gender są ze sobą połączone. Co zatem rozumiesz przez gender?
To jest ogólne liberalne podejście do życia i rodziny, sprzeczne z tradycją kościelną, którą wyznaję ja i moi bliscy.
Ok, ludzie o liberalnym podejściu mają liberalne poglądy. A ludzie o konserwatywnym podejściu mają konserwatywne poglądy. Ale tylu ilu jest ludzi, tyle będzie możliwości kombinowania tych poglądów. Jedni będą bardziej skrajni, a drudzy będą mniej skrajni. Ty wybrałaś skrajną feministkę jako przykład. Dlaczego nie wybrałaś kogoś o umiarkowanych poglądach? Ano dlatego, że taka osoba najpewniej nie pasowałaby do Twojej teorii...
Czytałeś list episkopatu na Boże Narodzenie? Świetnie wypunktowane są tam wszystkie możliwe waty tej szkodliwej ideologii, która swoje źródła a w marksizmie
Nie czytałem. Poza tym to tylko opinia Abp Jędraszewskiego, a nie jakiś fakt. Jak dla mnie to po prostu gada bzdury [również opinia]. Już nie mówiąc, że sam stwierdza, że tylko radykalny ruch feministyczny upatruje źródeł gender w marksizmie... Więc dlaczego znów powołuje się na ekstremizmy? Czy chciałabyś, by religię katolicką oceniać na podstawie katolików o skrajnych poglądach?
Podane przeze mnie osoby popierają aktywnie ideologię gender w mediach, nie powiesz mi, że tak nie jest.
NO I? To znaczy, że wszyscy się z nimi zgadzają? To znaczy, że ich słowa to prawda objawiona o gender? To tylko jacyś tam ludzie i ich opinie.
Natomiast w episkopacie nie znajdziesz ANI JEDNEJ osoby, która publicznie będzie pozytywnie wypowiadała sie o zjawisku pedofilii.
No i co to zmienia? Powoduje to, że nie ma księży-pedofilów? Powoduje to, że nie podejmuje się prób ukrywania problemów? I co to ma do mojej analogii? Nic...
A może zanim zaczniecie dyskutować o oszołomach tak po stronie "liberalnej" jak i katolickiej to ustalcie czym jest gender i dlaczego gender to nie homoseksualizm? A potem może dojdziecie do wspólnych wniosków dotyczących "ideologii gender" która jak dla mnie z samym gender ma niewiele wspólnego.
Okej wróciłam. Nie miałam ostatnie kilka dni czasu myśleć o gender, matura i te sprawy... (tak, pewnie dla Was to niesamowite, ale robię coś poza chodzeniem do kościoła i modleniem się).
Zwolennicy ideologii gender uważają, że kościół rozpętał na nich nagonkę. Nie wiem dlaczego tak rozpaczliwie trzymasz się tematu pedofilii, ale dobrze, brnijmy w to dalej. Masz rację w jednym - akty te nie są zawsze jednoznacznie potępiane, a księża-zbrodniarze nie są kierowani na natychmiastowe leczenie. Jednak nie ma ich więcej, niż w jakiejkolwiek innej grupie zawodowej. Spójrzmy na artystów i sprawę Polańskiego - kiedy został słusznie oskarżony o gwałt na 13-latce, środowiska artystyczne i liberalni dziennikarze natychmiast zaczęli go bronić (Dorota Stalińska wręcz powiedziała, że młode dziewczyny pchają się dorosłym do łóżka, co spotkało się z powszechną aprobatą, a kiedy analogicznego porównania dokonal kaplan, natychmiast go zgnojono w prasie).
Co do samego gender - stawia do góry nogami świat i karze nam uważać, że jest to normalne. Jest to kwestionowanie własnej płci, z jaką się urodziliśmy. Zamiast skierować osoby o nieokreślonej płci, lub problemach z dokonaniem "wyboru" (jakby jakiś istniał...) do natychmiastowego leczenia, w Polsce nachalnie promuje się je w telewizji, a nawet w szkołach. Małe dzieci uczące się o masturbacji czterolatków? Czy t jest normalne?
Enriczka napisał:
OZwolennicy ideologii gender uważają, że kościół rozpętał na nich nagonkę. Nie wiem dlaczego tak rozpaczliwie trzymasz się tematu pedofilii, ale dobrze, brnijmy w to dalej. Masz rację w jednym - akty te nie są zawsze jednoznacznie potępiane, a księża-zbrodniarze nie są kierowani na natychmiastowe leczenie. Jednak nie ma ich więcej, niż w jakiejkolwiek innej grupie zawodowej. Spójrzmy na artystów i sprawę Polańskiego - kiedy został słusznie oskarżony o gwałt na 13-latce, środowiska artystyczne i liberalni dziennikarze natychmiast zaczęli go bronić (Dorota Stalińska wręcz powiedziała, że młode dziewczyny pchają się dorosłym do łóżka, co spotkało się z powszechną aprobatą, a kiedy analogicznego porównania dokonal kaplan, natychmiast go zgnojono w prasie).
Widzę, że zupełnie nie zrozumiałaś o co mi chodzi Nie twierdzę, że wśród księży jest więcej pedofilów niż wśród innych grup społecznych (choć badań na ten temat też nie widziałem - może taka funkcja przyciąga takich ludzi?). Nie twierdzę też, że media (czy to prawicowe czy to lewicowe czy to katolickie) nie są czasem pełne hipokryzji. Zupełnie nie o to mi chodziło. Chodziło mi tylko o to, że mówiąc o genderystach podałaś przykład skrajnej feministki, ergo założyłaś (mniej lub bardziej umyślnie), że genderyści to zarazem skrajni feminiści. A to jest nadużycie. Bo tylko niewielką grupę osób popierających gender stanowią skrajne feministki. Dlatego posłużyłem się przykładem księdza. Rozumiesz teraz? Czy wyjaśnić to jeszcze raz, ale prościej? O tak : duża grupa ludzi A (wszyscy księża), pośród których jest nieliczna grupa B (księża będący pedofilami) = duża grupa X (wszyscy popierający gender), pośród których jest nieliczna grupa Y (skrajne feministki).
Co do samego gender - stawia do góry nogami świat i karze nam uważać, że jest to normalne. Jest to kwestionowanie własnej płci, z jaką się urodziliśmy. Zamiast skierować osoby o nieokreślonej płci, lub problemach z dokonaniem "wyboru" (jakby jakiś istniał...) do natychmiastowego leczenia, w Polsce nachalnie promuje się je w telewizji, a nawet w szkołach. Małe dzieci uczące się o masturbacji czterolatków? Czy t jest normalne?
Łojej, aż nie wiem co powiedzieć. Skąd czerpiesz taką niezwykłą wiedzę o gender? Zajrzałaś do jakiejkolwiek książki naukowej, encyklopedii, słownika... ? Gender nie kwestionuje PŁCI BIOLOGICZNEJ i BIOLOGICZNYCH różnic między mężczyzną a kobietą. Gender zakłada w ogólnym założeniu, że istnieje coś takiego jak płeć kulturowa/społeczna obok płci biologicznej. W sensie, że pewien podział ról nie wynika z różnic biologicznych, ale tylko i wyłącznie z kultury. Przykładów można mnożyć. Choćby przeświadczenie kulturowe (choć słabnące w Europie), że kobiety mają gorszą wyobraźnie przestrzenną od mężczyzn, a najprawdopodobniej to tylko uwarunkowanie kulturowe (tutaj link odnośnie tej sprawy http://zaozi.blogspot.com/2011/08/wszyscy-wiedza-ze-kobiety-maja-sabsza.html). Czy przeświadczenie, że rolą kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi, i że w żadnym przypadku nie jest to zadanie męskie. Albo że przesadnie dbanie o swój wygląd nie jest męskie i facet nie powinien się tak zachowywać. Albo przeświadczenie, że przemocy w domu dopuszczają się w zasadzie tylko faceci (a przemoc psychiczna kobiety wobec mężczyzny jest już w ogóle bagatelizowana).
Co do masturbacji czterolatków... to nie za bardzo rozumiem co to ma wspólnego z gender? Zrobiłem mały research i pewnie chodzi Tobie o zalecenie WHO w Niemczech, które dotyczyło informowania czterolatków o fakcie występowania zjawiska "masturbacji wczesnego dzieciństwa" (early childhood masturbation). Abstrahując od tego czy to jest normalne, nienormalne, konieczne czy bezsensowne to... co to ma wspólnego z gender?
A wytłumacz mi teraz swoją definicję "skrajnego feminizmu"? I czym on się według ciebie różni od "zwyczajnego" feminizmu? Bo ja o feminiźmie nie napisałam ANI SŁOWA, nie mam pojęcia skąd wyciągnąłeś te wnioski.
Nie, wystarczył mi, że byłam na mszy i wysłuchałam listu episkopatu do wiernych na czas pasterki. I czy gender nie jest też częścią wolnej edukacji seksualnej w szkołach? Nie słyszałeś pewnie o rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski, która dopuszcza coś jak "edukacja seksualna musi być dostarczana w bezpiecznej, wolnej od tabu, interaktywnej atmosferze pomiędzy uczniami i nauczycielami”. Czy to jest normalne i akceptowalne?
-A wytłumacz mi teraz swoją definicję "skrajnego feminizmu"? I czym on się według ciebie różni od "zwyczajnego" feminizmu? Bo ja o feminiźmie nie napisałam ANI SŁOWA, nie mam pojęcia skąd wyciągnąłeś te wnioski.
Feminizm ma na celu równouprawnienie kobiet w społeczeństwie. Skrajny feminizm, jak sama nazwa wskazuje, to radykalna część feminizmu - objawiać się może na wiele sposobów - np. poprzez nawoływanie do "wojny z mężczyznami i patriarchalnym społeczeństwem" czy do wspomnianego przez Ciebie "zniszczenia tradycyjnych ról płciowych". W moim odczuciu tzw. marksistowski feminizm (czyli ten wspomniany we wcześniejszym linku z frondy) też jest przykładem skrajnego feminizmu. A czemu mówię o feminizmie? Bo sama powołałaś przykład Katarzyny Bratkowskiej, czyli skrajnej feministki.
Nie, wystarczył mi, że byłam na mszy i wysłuchałam listu episkopatu do wiernych na czas pasterki.
Aha. Czyli opracowania naukowe są zbędne, w końcu wystarczy, że wysłuchasz opinii ludzi, którzy nie mają żadnego pojęcia o czym mówią/piszą Pisałaś wcześniej, że "zwolennicy ideologii gender uważają, że kościół rozpętał na nich nagonkę". I najwidoczniej mają w zupełności rację! Bo patrząc po tym co napisałaś o gender (a wiedzę czerpałaś, jak sama przyznajesz tylko z kościoła) kościół wymyślił sobie jakąś dziwną i skrajną definicję "gender" i teraz ją zwalcza wszelkimi środkami. Prawdziwy absurd. Jedyne co mogę zrobić to polecić poczytać trochę więcej o tym czym jest w zasadzie gender. Ale może spróbuj poszukać jakichś bardziej obiektywnych źródeł i to takich, które dotyczą głównej idei gender, a nie jakiś marginalnych i radykalnych pomysłów. Bo potem krytykujesz gender, a tak naprawdę nie wiesz co to jest
Nie słyszałeś pewnie o rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski, która dopuszcza coś jak "edukacja seksualna musi być dostarczana w bezpiecznej, wolnej od tabu, interaktywnej atmosferze pomiędzy uczniami i nauczycielami”. Czy to jest normalne i akceptowalne?
Po pierwsze : zrobiłem mały research i z tego co widzę wspomniana przez Ciebie rezolucja nie została jeszcze przez PE (i pewnie nie zostanie). Po drugie : jej pomysłodawcą jest tylko pewna grupa socjalistów. Po trzecie : rezolucja jako taka jest zaleceniem (Art. 288 Traktatu o Funkcjonowaniu UE), a zatem nie ma żadnej mocy prawnie wiążącej - jest tylko sugestią. Po czwarte : sam fragment przez Ciebie zacytowany nie jest w moim odczuciu złą rzeczą. Edukacja, w tym też seksualna, jest ważna. Oczywiście, wtedy gdy jest przekazana w odpowiednim wieku, odpowiednim zakresie i odpowiedniej formie. Np. te całe zjawisko "masturbacji wczesnego dzieciństwa" - nigdy wcześniej o tym nie słyszałem i moim zdaniem dobrze by było, gdyby wiedzę na temat tego zjawiska posiadali rodzice. Co do całości rezolucji to nie mogę się wypowiedzieć, bo jej nie czytałem. Może faktycznie zawiera jakieś niestworzone pomysły - w końcu może być też dziełem jakichś skrajnych środowisk.
Enriczka napisał:
normalne i akceptowalne
-----------------------
No to zdefiniuj mi normalność <3
Jak widać, edukacja seksualna jest przez kogoś akceptowana, skoro została wprowadzona. Niemniej jednak sam jestem zdania, że dzieciństwo jest po to, żeby edukować dziecko po kolei, by w miarę jak jest starsze, poznawało coraz więcej aspektów świata. W mojej opinii dzieci w przedszkolach są za małe, żeby uczyć ich PDŻ-tu czy "odczuwania przyjemności z dotykania swoich organów płciowych" . To, co powinny wiedzieć w tym wieku to to, że istnieją różne typy rodzin, czy to mężczyzna+kobieta, czy też tej samej płci i że nie ma się co temu dziwić i wytykać palcem. Tylko tyle i aż tyle.
-I czy gender nie jest też częścią wolnej edukacji seksualnej w szkołach? Nie słyszałeś pewnie o rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski, która dopuszcza coś jak "edukacja seksualna musi być dostarczana w bezpiecznej, wolnej od tabu, interaktywnej atmosferze pomiędzy uczniami i nauczycielami”. Czy to jest normalne i akceptowalne?
Słowo "gender" w dokumentach EU rozumiane jest jako nie prześladowanie ze względu na płeć. Nic więcej.
Ale zaciekawiłaś mnie, co jest złego w edukacji seksualnej? Co jest nienormalnego, że o sprawach tak istotnych i zarazem intymnych, należy uczyć w bezpiecznej atmosferze?
W edukacji seksualnej samej w sobie - nic złego nie ma. Mam ten przedmiot z moją katechetką w szkole, świetnie prowadzony - uczymy się o naturalnych metodach antykoncepcji, o tym jak chronić swoje dzieci przed zjawiskiem pedofili (domyślam się waszych komentarzy o prowadzeniu tego przedmiotu przez katechetkę, ale ona pokazała nam film o tym, jak księża potrafią wykorzystywać młodocianych, także to nie jest papka na zasadzie "seks jest zły").
Ale nie może być prowadzona w sposób, jaki funkcjnuje w większości krajow Europy Zachodniej, czyli na zasadzie "masturbacja jest ok, pornografia od czasu do czasu też a w ogóle to nie zapominajcie o prezerwatywach!". Na cos takiego nie może być zgody.
Primo, użyłam słówka `chyba`. Secundo, nie, nie utożsamiam się z tym konkretnie państwem, o których byłaś uprzejma wspomnieć; uważam ich za przypadek patologiczny. Zresztą - przypomnij mi, bo mogło mnie coś ominąć (i poprzyj to linkiem z jasnym stwierdzeniem), ale czy ta konkretnie feministka robiła to w ramach swojej `genderowej ideologii`? Czy po prostu jako akt skrajnego feminizmu (inna sprawa, że uważam to po prostu za złe) w imię rzekomego samostanowienia o swoim ciele?
Nie wrzucaj wszystkiego do jednego wora z łaski twojej. Nie jestem za nieszczęsnym zwracaniem się do dzieciaków w formie nijakiej, by `nie narzucać im płci kulturowej` czy ubieraniem chłopców w sukienki (skoro już posługujemy się wytartymi frazesami). Natomiast jestem za tym, by koncerny farmaceutyczne testowały leki i na mężczyznach i na kobietach, mimo że kosztuje je to więcej pieniędzy. Jestem za tym, by w ramach powszechnej informacji objawy zawału serca nie były zestandaryzowane do tych typowych dla mężczyzn, bo procentowo u kobiet odrętwienie lewej ręki występuje o tyle rzadziej, że kobiety mające zawał go nie rozpoznają - i nie reaguje się w odpowiednim czasie. Jestem za tym, żeby moja paroletnia siostra nie dostawała różowych zabawek i ubrań i nie chciała lalek barbiopodobnych, które kompletnie wypaczają wizję tego, jak powinna się zachowywać i wyglądać kobieta. Uważam to za całkiem rozsądne żądania.
Wychodząc z takich założeń, uważam, że lepiej brnąć tą drogą, niż uciekać się do moralnego relatywizmu; ten natomiast jest najczęściej konsekwencją takiej postawy, jaką reprezentuje Qel - w momencie, gdy przyjmujemy relatywne wartości nawet w dyskusji, to co broni nas przed relatywizmem w argumentowaniu jakiegokolwiek postępku?
Kathi Langley napisał:
Relatywizacja pojęć w dyskusji służy nie dociekaniu prawdy - co powinno być jej celem, że trącę klasyką
Samo w sobie jest to niemoralne i uwłaczające, i faktycznie - nie rozumiem, jak można nawet chcieć wyznawać podobne poglądy.
A już doprawdy przeraża mnie fakt, że osoba postulująca podobne opinie mieni się wykładnią etyki i moralności.
Ale spoko, chcesz się miziać, to to rób, tylko czemu w temacie do dyskusji, a nie na swoim blogu, na przykład?
Chyba już wolę genderystów. Wydają się milsi.
-----------------------
I słusznie trąciłaś, takie są prawa logiki.
Gilotyna Hume`a. Tu masz odpowiedź. Dostosowuję tylko zachowanie do opinii panujących na Bastionie, a zgodnie z nimi wszelkie odnośniki do metafizyki i wartości religijnych to bzdura. Zatem ukazuję Wam tylko jedyne słuszne poglądy dla osób odrzucających w etyce metafizykę. Czy są one moimi poglądami faktycznymi, czy tylko czysto akademicką zabawą, to już moja sprawa, ale dla Twojej informacji - są dla mnie tylko dobrą zabawą. Tak, bawię się Wami, czasami nawet piszę coś sprzecznego z własnym poglądem, by zobaczyć co Wy na dany temat sądzicie. Aczkolwiek kwestia SW1313, Boby Fetta i kanonu post ROTJ jest sprawą w której piszę zgodnie z własnymi poglądami.
A czy ja się mienię wykładnią etyki? Pamiętam naszą pierwszą prywatną rozmowę na privie w TORze. Hehe, wtedy poszło o moralność moich szpiegowskich działań moderatorskich. Zdaje się że wspomniałem wtedy iż w kwestii etyki, czyli filozofii moralnej (jeśli przyjmujemy jedną z uznanych definicji, a która to definicja etyki podoba mi się najbardziej) mam akurat coś do powiedzenia. OK, gdyż z racji dość filozoficznego charakteru moich studiów mam na ten temat określoną wiedzę, więc mogę jakoś orzekać w tych sprawach. Natomiast nigdy nie ukazuję siebie jako przykład moralności. Jestem tylko człowiekiem z różnymi hedonistycznymi potrzebami, a prowadzenie sporu o jakąś kwestię ideologiczną jest jednym z tych pragnień.
Sorry, ale ten duży post o gender miał wylądować tutaj, nie na blogu - właśnie po to by podyskutować, aczkolwiek dyskusja niekoniecznie powinna była pójść w tym kierunku, bo znowu mamy offtop.
Zabawne, zauważ że w moim tekście o gender, celem była przede wszystkim obrona gender. Wręcz w pewnych aspektach jestem ich zwolennikiem, oczywiście nie we wszystkich. Poniekąd stwierdziłaś że wydaję Ci się milszy, choć cel był wyraźnie przeciwny! Hahaha! I znowu mamy relatywizację.
A tak swoją drogą, to co odpowiedziałaś Enriczke w kontekście relatywizmu, to święta prawda i mógłbym się pod nią podpisać.
Nie sądzę, by takie wyjaśnienie ratowało sprawę w jakikolwiek sposób. A może nawet, ją pogarsza?
Skoro już przywołujesz naszą prywatną rozmowę sprzed paru miesięcy - tak, uważam, że inwigilowanie poszczególnych użytkowników (także tych `domniemanie szkodliwych`) i ich internetowych kont w imię abstrakcyjnego `dobra Bastionu` jest niemoralne oraz narusza zaufanie, jakie powinno funkcjonować na linii zwykły user - moderator. Dałeś wyraźnie odczuć wtedy, jak i parokrotnie później, że w przeciwieństwie do nas, czujesz się upoważniony do wydawania sądów w kwestii tego co właściwe (szło to - z calego bastionu na temat moralnosci to ja mam najwiecej do powiedzenia). W przeciwieństwie do ciebie mam tytuł naukowy, też miałam zajęcia z samej filozofii (6 lat łącznie jak do tej pory!) jak i etyki (a także, logiki, psychologii, pedagogiki, katolickiej nauki społecznej oraz paru innych cudawianek) ale jakoś ta wiedza raczej nauczyła mnie większej pokory i dokładniejszego rozważania poszczególnych problemów niż uciekania się do arbitralnych opinii. No ale, sam w końcu wtedy stwierdziłeś, że rozwijasz w sobie ważniejsze cechy charakteru niż pokora .
Ale do rzeczy.
Skoro uciekasz się do takiej pseudomanipulacji, to widzę tylko dwa wyjaśnienia - albo nie potrafisz obronić swojej pozycji, albo zwyczajnie brak ci odwagi cywilnej, by to zrobić. Nie trzeba być osobą wierzącą po to, by mieć spójny system watości, bo wystarczy wyjść od imperatywu kategorycznego Kanta. Nawiasem mówiąc, uważam się za osobę wierzącą i o profilu katolickim, a jakoś jestem w stanie wdawać się w dyskusję i nie lekceważyć swoich rozmówców rzekomym `wkręcaniem ich` w inne przekonania niż te, które faktycznie reprezentuję. A `dostosowywanie się` do opinii wskazuje tylko na słabość ducha i/lub konformizm.
Podajesz `własną definicję gender`. Czemu ma to służyć, skoro jest własna - to nie dopuszcza w tym momencie żadnej dyskusji? Tym bardziej, że kiedy udajesz, że przechodzisz do jej tłumaczenia, to tak naprawdę nic nie wyjaśniasz, bo wychodzi z tego poznawcza wstęga Moebiusa. Nawet nie panujesz nad językiem, a popisujesz się znajomością trudnych słów gorzej ode mnie.
Mnie jedyne, co ostatnio z gender zainteresowało, to że Anna Grodzka postanowiła strollować Beatę Kempę i zapisać się do jej zespołu parlamentarnego "STOP ideologii gender"
Swoją drogą, polskie zespoły parlamentarne(a dziwnych jest od groma) mogłyby być tematem obszernego artykułu. Wciąż czekam, aż powstanie Parlamentarny Fanklub Star Wars.
Vergesso napisał:
Swoją drogą, polskie zespoły parlamentarne(a dziwnych jest od groma) mogłyby być tematem obszernego artykułu. Wciąż czekam, aż powstanie Parlamentarny Fanklub Star Wars.
-----------------------
W to raczej jednak wątpię, ale patrząc po
http://blog.mamprawowiedziec.pl/2012/08/zespoy-parlamentarne-poselskie-i.html
http://tinyurl.com/zespo-yposelskie
miałby rację zbytu, zwłaszcza gdy trzeba by zdziałać jakąś komisję po E7
Ale tak czy siak, a w Sejmie trochę pobyłem, popatrzyłem, posłuchałem - dramat jest. To że ten kraj jeszcze stoi i nikt go nie rozebrał powrotnie to...
Jeśli genitalia nie są wyznacznikiem płci no to...dziękuje bardzo. Nie chce mi się tutaj rozpisywać, bo jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: "nad g**nem się nie rozważa". Ale jak widzę tę światłą ideologię wprowadzaną w przedszkolach i robienie dzieciom wody z mozgu już za młodu to mnie coś bierze. Ja osobiście w życiu nie dałbym swojego dziecka do takiego przedszkola. Cieszy mnie to, że żyjemy w tak konserwatywnym kraju, że wszelkie tego typu wynaturzenia są słusznie traktowane jako coś nienormalnego co należy zwalczać wszelkimi siłami. Jestem w stanie zrozumieć, że osoba po urodzeniu nie czuje się tym kim jest. Ale dziwnym trafem ostatnimi czasy 1/5 osob się taka rodzi, czy aby na pewno? Jaka jest w tym zasługa tej chorej "mody"? Niestety, ale ludzie cierpią na tak wysokie stadium debilizmu, że są skłonni do na prawdę nieszablonowych, negatywnych czynow by tylko zwrocić na siebie niekoniecznie pożądaną uwagę. Kolejna sprawa, to urodzenie się w innej płci i traktowanie się "po swojemu", a co innego przekonywanie całego otoczenia, że to oni są tymi innymi. Dochodzimy powoli do sytuacji dyskryminowania większości, a każda osoba mająca inny pogląd na tą pseudo tolerancyjną papkę od razu traktowana jest jak faszysta, nazista itp, itd. Moim zdaniem jest to po prostu wysoki poziom dewiacji nastawiony głownie na małe dzieci, ktore nie są wstanie bronić się przed taką napaścią na ich psychologiczną wolność. Mam nadzieję, że rodzice tych dzieci staną na wysokości zadania. Wiadomo, nie tylko dzieci są na to narażone, ale pomimo ogarniającej nas głupoty liczę na przebłysk mądrości naszego społeczeństwa.
Nareszcie ktoś napisał prawdę, dziękuję Ci za to. Dokładnie, tego typu dewiacje, podobnie jak zresztą homoseksualizm są w tej chwili w Polsce na czasie - jak słusznie zauważyłeś, mamy do czynienia z dyktaturą rozhisteryzowanej mniejszości, którą może urazić najmniejsze słowo krytyki.
PS. ciekawe, czy za swoje konserwatywne poglądy Bińkowi oberwie się tak mocno jak mi.
Z tym, że piszesz o oszołomach których pokazuje się w telewizji i którzy sami z wielkimi transparentami na ulice wychodzą. Trochę szkoda, że przez takich ludzi temat samego gender zostaje przyćmiony i zgnojony przez to, że wykorzystuje je do swoich własnych celów "ideologia gender".
W takim razie wszyscy są oszołomami. Bo to nie ludzie z transparentami narzucają małym dzieciom swoje chore dewiacje. Jeśli ktoś się czuje inaczej to nie robi z tego tak wielkiej szopki, a przede wszystkim nikomu tego nie narzuca. Samo nagłośnienie tej ideologii przez jej domniemanych pomysłodawcow już stwarza tego typu szopkę.
Tylko kto nagłośnił Gender? Jej pomysłodawcy, czy raczej przeciwnicy? Bo ja mam wrażenie, że ci drudzy - Gender nie jest popularne, bo jest takie fajne, lecz dlatego, że jest takie kontrowersyjne
No przepraszam Cię bardzo, ale jeśli wprowadzaniem czegoś takiego do przedszkoli zwolennicy nie liczyli się z nagłośnieniem sprawy no to nie wiem co oni mają w głowach. Gender nie jest popularne ze względu na kontrowersyjność tylko ze względu na głupotę.
Gender jest popularne bo jest przydatne tak zwolennikom tej "ideologi" jak i przeciwnikom. Jej zwolennicy nagle dostali naukowe "potwierdzenie" tego co wcześniej głosili które wypaczyli do własnych potrzeb przez co pewnie naukowcy badający temat się zapadli pod ziemię. A przeciwnicy "ideologii gender" dostali argument przeciw homoseksualizmowi, feminizmowi i innym takim. I dlatego temat jest popularny.
Strid napisał:
Gender jest popularne bo jest przydatne tak zwolennikom tej "ideologi"
-----------------------
Stridziu, absurdalne w całej tej dyskusji (znaczy w tym temacie, jak i w ogóle w tym co się dzieje w naszym kraju), że zwolenników "ideologii" gender chyba nie ma. Tak samo jak nie ma ideologii gender. Znaczy no może się znajdą jakieś dwie, może trzy osoby, które chciałyby eksperymentów na dzieciach. Ale ich nikt nie słucha, nawet lewacy.
Nie wiem, nie znam się, nie słucham telewizorów. O gender wiem tyle co widać na początku tematu i włosy sobie wyrywam gdy czytam czy słyszę gdzieś hasło "ideologia gender". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy próbuję gdzieś tu poruszyć kwestię różnicy między tym czym jest gender a tym co ludziom się wmawia z jednej i z drugiej strony to jestem ignorowany Może samo gender jako rzecz oczywista jest niepodatnym gruntem pod kłótnie i dlatego nikt nie chce mówić o tym czym gender jest tak na prawdę?
Ale my nie mówimy o tym, czy Gender jest dobre, złe, mądre, albo głupie. Jak sam zauważyłeś i czego jesteś przykładem, gender ma swoich przeciwników - ludzi, którzy uważają je za głupie. I to ci ludzie nagłośnili istnienie tej ideologii, a nie jej pomysłodawcy. Wśród pomysłodawców pewnie są rzeczywiście oszołomy chcące narzucić swój styl życia innym, ale są też ludzie, którzy domagają się tylko równego traktowania - i tyle. Nikt nie ma niczego nikomu narzucać, ale też nie wolno nikogo dyskryminować. Dlatego właśnie zgadzam się tylko z niektórymi założeniami gender, z innymi natomiast nie.
Gdyby nie było tu sytuacji narzucania komuś swoich pomysłow to nie było by tematu. Mi tu nie chodzi o rowne traktowanie, ale o skrajną tolerancję każdego wynaturzenia. Bo jak inaczej nazwać przymuszanie do edukowania dzieci w myśl założeń ideologii ktora zaburza ich sferę seksualną? Idąc tym tropem niedługo w gimnazjach będą uczyć młodzież całować się z osobami tej samej płci, by mogły doświadczyć jak to jest być homoseksualistą - by same wiedziały co to na prawdę znaczy. Czy to nie brzmi jak chora abstrakcja? Sama ideologia Gender stała się symbolem czegoś nienaturalnego i nad tym tutaj dyskutujemy, bo nie należy już definiować tego w inny sposob. To tak jakbyśmy obecnie rozważali znaczenie swastyki. Może i na początku była czymś innym, natomiast teraz jest kojarzona tylko z jednym.
Kazanie chłopcom ubierać sukienki i inne tego typu rzeczy wbrew ich, oraz ich rodziców woli, to lekkie przegięcie, zgadzam się. Tak jak "czerpanie przyjemności z dotykania swoich narządów płciowych", czy tak jak powiedziałeś, całowanie się - takich rzeczy w ogóle nie powinno być w szkołach - to są rzeczy, które powinno się odkrywać na własną rękę. No pun intended. Może trochę głupie porównanie, ale to tak jakby szkoła kazała uczniom oglądać Star Wars, oraz Star Treka, tak, żeby zobaczyli, jak to jest być fanami obu franczyz i zdecydowali która bardziej im odpowiada
PDŻ w formie, jaka jest obecnie/była za czasów mojej bytności w gimnazjum wystarczy.
Gender przez liberalną część naszego społeczeństwa jest uważane za fantastyczne rozwiązanie. Jest popularne wśród feministek i homoseksualistów, którzy dążą do tego, by narzucać te, wyżej przez kolegę wymienione, dewiacje innym.
Dlatego z gender zgadzam się tylko do momentu, gdzie dążymy do równego traktowania - nikt nikomu nie powinien natomiast niczego narzucać
Dokładnie, podpisałabym się pod tym, ale - zawsze to ale - czy w naszym kraju nie mamy do czynienia z mniejszością, która za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę i usilnie probuje domagac sie swoich wyjątkowych przywilejów, jak to dzieje się w innych europejskich krajach?
Również zgadzam się z tym, że to przeciwnicy gender nagłośnili temat - w zasadzie gdyby Michalik nie zaczął pierdzielić swoich bzdur o gender, to nikt by o tym w Polsce nie usłyszał
Sytuacja hipotetyczna - chciałbyś aby Twoje dziecko przebierali w przedszkolu wbrew niemu i wbrew Tobie? Tym by się skończyło nie nagłaśnianie sprawy.
Biniek napisał:
Sytuacja hipotetyczna - chciałbyś aby Twoje dziecko przebierali w przedszkolu wbrew niemu i wbrew Tobie? Tym by się skończyło nie nagłaśnianie sprawy.
-----------------------
Szczerze - mam to w dupie, czy moje dzieci by tego uczono i by je "tak przebierali". Z prostego powodu - na dzień dzisiejszy nie zamierzam mieć dzieci i nie jestem ich entuzjastą, przy czym jak tylko to podkreślam to dostaję za to zjeby(tak swoją drogą), więc to w zasadzie nie mój problem.
A nawet gdybym chciał, to i tak nie mam z kim mieć tych dzieci, więc tym bardziej mnie się ten problem nie tyczy.
Vergesso napisał:
gdyby Michalik nie zaczął pierdzielić swoich bzdur o gender, to nikt by o tym w Polsce nie usłyszał
-----------------------
Nie zwykłam zwracać uwagi na takie rzeczy, ale moze troszeczke szacunku? Szczególnie dla osoby tak zasłużonej dla naszego kraju?
Enriczka napisał:
Nie zwykłam zwracać uwagi na takie rzeczy, ale moze troszeczke szacunku? Szczególnie dla osoby tak zasłużonej dla naszego kraju?
-----------------------
A co takiego zrobił dla naszego kraju? Pytam całkowicie poważnie.
Wybacz, nie będe odpowiadala na tego typu prowokacyjne posty.
Enriczka napisał:
Wybacz, nie będe odpowiadala na tego typu prowokacyjne posty.
-----------------------
Przepraszam, jeśli uznałaś mojego posta za prowokacje. Ale ja naprawdę pytam poważnie. Próbowałem znaleźć coś na internecie na temat jego zasług, ale nic nie znalazłem, więc pytam się Ciebie co dokładnie masz na myśli
Miałam całą lekcję na temat tego człowieka! Mało kto wie, jak wielce zasłużonym jest kapłanem, który modernizuje skostniałe struktury kościelnej biurokracji, wiele zdziałał w czasach solidarności, wspierając opozycjonistow w walce z komunistyczną władzą PRL, w latach `90 pomagał polonii za granicą min. w Gruzji, ale też ogólnie na zachodzie.
Enriczka napisał:
Miałam całą lekcję na temat tego człowieka! Mało kto wie, jak wielce zasłużonym jest kapłanem, który modernizuje skostniałe struktury kościelnej biurokracji, wiele zdziałał w czasach solidarności, wspierając opozycjonistow w walce z komunistyczną władzą PRL, w latach `90 pomagał polonii za granicą min. w Gruzji, ale też ogólnie na zachodzie.
-----------------------
Modernizacja struktury kościelnej biurokracji nie jest zasługą dla naszego państwa tylko dla kościoła. Praca z Polonią to już lepszy przykład. Ale zainteresował mnie wątek z PRL. Możesz powiedzieć coś więcej, bo znów internet nie powiedział nic więcej poza tym, że Michalik nie współpracował z organami bezpieki.
Nie - o tym, kogo obdarzę szacunkiem decyduję ja i tylko ja! Nawet takiego Wałęsę, choć to jeden z najwybitniejszych Polaków, mam zwyczaj nazywać narcystycznym prostakiem i podsumowywać go słowami: "Tak to jest, kiedy prostaka robi się przywódcę rewolucji".
Więc tym bardziej, jako umiarkowany antyklerykał, nie będę bawił się w okazywanie szacunku jakiemuś duchownemu - no chyba, że byliby to Stefan Wyszyński, JP 2 czy duchowni zasłużeni dla opozycji antykomunistycznej którzy potem nie zaczęli świrować, ale ci 2 pierwsi już nie żyją, więc ew. zostają ci kolejni.
-Bo to nie ludzie z transparentami narzucają małym dzieciom swoje chore dewiacje.
Jakie dewiacje? I którym dzieciom narzuca? W jaki sposób? Bo ja tych dwóch rzeczy kompletnie nie rozumiem. To znaczy rozumiem, że atakujesz jakichś złych ludzi, którzy chcą zrobić krzywdę dzieciom, nie rozumiem natomiast gdzie są ci złowrodzy ludzie i kto miałby pozwolić im krzywdzić dzieci.
Jeśli ktoś się czuje inaczej...a nie przeszkadza innym, a czuje się w społeczeństwie prześladowany, to nowoczesne mądre społeczeństwo powinno przestać robić te rzeczy, które tym prześladowanym szkodzi. (Na przykład pozwalać kobietom decydować o sobie, pozwalać transgenderom zmieniać nie pasujące biologiczne części jak tylko szybko się da. Pozwalać fanom Star Wars spotykać się w salach szkolnych o rozmawiać o Admirale Ackbarze.) ...I nie ma to nic wspólnego z płcią kulturową, czyli gender.
Głowny rozgłos Gender zyskało właśnie przez usilne wprowadzanie do polskich przedszkoli, gdzie przyuczano chłopcow wykonywania "typowo damskich" czynności jak i odwrotnie (coż za hipokryzja). Szczegolnie, że część z tych przedszkoli nawet nie zadała sobie trudu zapoznania rodzicow z takim trybem nauczania.
-...przyuczano chłopcow wykonywania "typowo damskich" czynności jak i odwrotnie (coż za hipokryzja)
Co tu jest hipokryzją?
Przebieranie chłopców w sukienki to idiotyczna sztuczka, ale intencje takich lekcji wcale nie musiałyby być takie najgorsze.
Pozwól, że zapytam, czy potrafisz sobie wyobrazić taką lekcję w przedszkolu, albo w szkole podstawowej, w której dzieci uczą się, że to co się pokazuje w telewizji, na przykład w reklamach, na temat dziewczyn i chłopców, wcale nie musi być prawdą objawioną? Taką lekcję, w której dzieci uczą się, że są na świecie tacy mężczyźni, którzy chodzą w kilcie, albo w sutannie, albo w spódniczce z trawy, czyli w jakiejś formie spódnicy. Bo sam okrzyk "tatusiu, a czy to prawda, że ty też możesz chodzić w spódniczce?" nie jest żadną dewiacją.
Jeśli były robione wbrew ich woli, to inaczej się ich nie da określić. Po za tym zmuszanie kogoś do zaakceptowania jego odmienności, ktora bardzo często jest tylko czystym wymysłem mającym na celu zwrocenie na siebie uwagi i skrajne dążenie do udowodnienia tego jest dewiacją, ponieważ bardzo często taka osoba łamie wszystkie przyjęte normy. Po za tym zapoznawanie 3-5 letnich dzieci z orientacją seksualną jest trochę nie na miejscu. Takim się rodzi człowiek, albo nie, nie można tego nabyć. A probowanie wyuczyć tak skrajnej tolerancji u dzieci, ktore jeszcze nie wykształciły jakiś poglądow jest robieniem im wody z mozgu, bo one tego zwyczajnie nie rozumieją. I to potwierdzi każdy pedagog szkolny.
P.S w dalszym ciągu nie działa mi o z kreską.