Oceniasz książkę po okładce? Wybacz, ale parsknąłem śmiechem. Jakby napisali, że Yoda to najprzystojniejszy brunet w Galaktyce to też mówiłbyś, że dalsza dyskusja byłaby zbędna? Przepraszam za pytanie, ale urodziłeś się wczoraj, że nie wiesz, że szumne zapowiedzi to we większości przypadków ściema?
Odnośnie śmierci Plagueisa to chyba nie jest to tak ważne czy wbito mu nóż w plecy, porażono go prądem czy zrzucono kowadło na głowę. Liczy się to, że się spił i zginął jak sierota.
Zaraz, mówisz o tym, że po prostu mógł wtedy nie zginąć? Czyli co? Sidious nie sprawdził czy Damask rzeczywiście nie żyje i ot tak zostawił jego ciało samo sobie? Sprytne... Poza tym czemu Hego miałby ukrywać się te kilkadziesiąt lat aż do Epizodu 7?
Jaką on posiadał wiedzę o Mocy? Nie wiem, może dlatego, że w książce ani razu nie zademonstrował swojej potęgi. No może poza zabijaniem i wskrzeszaniem Venamisa, ale to średnio do mnie przemawiało. Dlaczego? Bo nie zrobił nic, by poznać tajemnicę życia i śmierci (no może poza paroma wiwisekcjami), a potem ni stąd, ni zowąd posiadł taką Moc.
Czy mógłby zrobić coś wielkiego? Pewnie tak, ale na moje manipulacja midichlorianami dawała mniejsze pole do popisu niż przenoszenie duszy, bo czyni cię uwięzionym we własnym ciele. Jak ciało umrze to ty już wrócić nie możesz.
Tak na marginesie to spuść parę z kotła, bo patrząc na twoją forumową twórczość widzę, że strasznie się napinasz. A i zainwestować w słownik, by nie zawadziło.
PS. Nie chce mi się powtarzać moich uwag odnoście Plagueisa, więc zapraszam tutaj: http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=216134#561319