Czytam to forum i w bardzo wielu wątkach są obawy (dotyczące zarówno nowej trylogii jak i tej nadchodzącej) że "zdeptane" zostaną/zostały wydarzenia z książek i komiksów - co jest jednoznacznie złe. Fani SW są chyba jedynym "fandomem" czy społecznością mniej-lub bardziej zintegrowaną - w której powszechnie przewijają się takie argumenty - że trzeba mieszać świat filmu, komiksu i książki bo to jeden "kanon".
Są to zupełnie różne rzeczy, i jeżeli ktoś robi prequel albo sequel filmu - w którym nie chce tłumaczyć wszystkiego od nowa (a SW są taką serią - obie trylogie to zdradzają) - z założenia robi film dla miłośników kina i może co najwyżej wymagać znajomości innych filmów. A nie 26 książek i kilkudziesięciu komiksów (niektórzy wrzucają w to jeszcze gry). Oczywiście da się jak najbardziej zrobić film który nie będzie sprzeczny - pytanie czy to nie przeszkodzi twórcom osiągnąć zamierzonego efektu.
Uważam że Lucas oberwał zupełnie nie zasłużenie za sprawy związane z kanonem w kwestii filmy vs. książki - i pewnie Disney też takie baty zbierze (albo i nie?). Być może ktoś kto wydał kilkaset złotych na ten cały dorobek z logiem star wars - może czuć się oszukany miejscami ale czy to uzasadnione? Film jest filmem a książka książką - zmuszanie widowni do przesiadania się raz na książki raz na filmy - to większa farsa niż ignorowanie książek w niektórych kwestiach. Książki nic nie tracą na sensie i wartości jeżeli mają rozbieżności z filmami.
Przykładem z innej beczki może być Władca Pierścieni - który ma znaczne rozbieżności. A mimo to film i książka nie "gaszą" się nawzajem, przeciwnie - wzajemnie napędzały sobie widzów/czytelników.
Chyba że ktoś uważa - że NT i kolejne filmy - powinny być robione tylko z myślą o fanach którzy przeczytali wszystkie albo większość książek i komiksów - ale to by było lekkie nieporozumienie. Gradient zaznajomienia z filmami/grami/książkami/komiksami jest bardzo różny wśród widowni.
Jeżeli przykładowo producent gry / wydawnictwo książek / komiksów kupuje franczyzę - to należy się spodziewać tego że bohater gry / książki / komiksu będzie stworzony na potrzeby tego wybranego dzieła / serii i na potrzeby indywidualnego sukcesu tego dzieła / serii, oczywiście franczyzy nie udostępnia się "byle komu". I jest tak właśnie dlatego żeby nie mieszać się, i nie zmieniać dorobku filmów na kanwie których to wszystko jest oparte.
Niedawno obejrzałem wszystkie filmy po latach, godząc się i marszcząc czoło przy wszystkich nieścisłościach i dziurach w fabule, a także rzeczach trudnych dla mnie (szczególnie w NT) - i uważam że to zasługuje na krytykę jak najbardziej, ale nie mogę pojąć tego unoszącego się w powietrzu postulatu - żeby koniecznie zlać świat filmu z książkami, komiksami i grami, albo wszystko ale bez gier "bo tak".
Wiem że dla wielu ludzi to kawał życia, a większość widzów filmu, poszła gdzie indziej i tylko od czasu do czasu wraca do SW, ale uważam że trzeba zachować stosowny dystans do tych baśni SF. Star wars to fenomen ale mimo to wpisujący się wiecznie w bieżące trendy - tak było za czasów starej Trylogii, potem nowej i teraz. Świat wydawnictw związanych z SW rządzi się tymi samymi prawami co reszta ogółu - a niektórzy wypowiadający się o kanonie - zdają się ten fakt zupełnie pomijać.
Kolejna Dygresja. Kiedyś ktoś zapytał Sapkowskiego o relacje na linii książka i film Wiedźmin - (to było podczas spotkania w bibliotece w pewnej małej miejscowości) - gość ma bardzo zdrowe podejście do tematu a przede wszystkim realne bo sam siedzi w branży. Parafrazując jego słowa - film jest osobnym dziełem; i jeżeli ktoś kręci/pisze coś na kanwie to też tworzy (w oparciu) ale jednak osobne dzieło, w osobnej dziedzinie. Bo film to nie książka a książka to nie komiks.
Starwars zakluczyło gdzieś w tym chaosie (bo zarówno filmów i książek była spora ilość), książki zaczęły tłumaczyć filmy, bo miejscami wyjścia nie miały - w końcu ponad 20 książek i dziesiątki komiksów musi wybiegać i kreować rzeczywistość, ale po co się tym stresować i kreować, i bronić zawzięcie "Kanonu" który stał się mglisty i twórcy poszczególnych filmów/książek pewnie nie mają o nim pełnego pojęcia - pewnie na skutek nieodpowiedzialności twórców tak się stało.
Niezwykła seria w zwykłych szarych realiach biznesu = konflikt twórców z fanami, zrozumiałe, ale dziwię się tym którzy nie zachowują dystansu do tego, i jak dzieci tupią nóżkami, że Lucas to, że Lucas tamto.
Czytam to forum od jakiegoś czasu - i przeczytałem na nim więcej zarzutów pod adresem filmów (zarówno nowych i starych) - niż uwielbienia dla nich. A to ponoć forum fanów - ciekawe, i tylko na forach traktujących o SW można doświadczyć takiego fenomenu. Dziwnie to wygląda, bardzo dziwnie - kiedy obrońca kanonu, wylewa pomyje na jego twórcę.