-Gratulacje, moja nowa uczennico. Odnosisz wielkie sukcesy. Dziesięciu Jedi w trzy dni…, gdy mamy Ciebie nie potrzebujemy już Skywalkera… Zgodzisz się ze mną, Lordzie Sidiousie?-Nie, niestety Hrabio. Nasza uczennica jest potężna, lecz pomyśl jak potężny był by wybraniec, który dysponuje siłą większą niż wszyscy Jedi razem wzięci… po ciemnej stronie. Za wszelką cenę musimy dopiąć swego i mieć go po swojej stronie…-Tak jest, jak rozkażesz mistrzu. A więc więźniowie mają pozostać w celi?-Tak, lecz nakarm ich. Jeżeli zdechną z głodu… nie tylko stracimy szansę na zyskanie potężnego sojusznika, lecz także spotka nas zemsta, Skywalkera, który mimo podążania ścieżką Jedi jest impulsywny. Przekaż Darth Violet, informacje o jej nowej misji…***Kapitan Rex chwiejnym krokiem zmierzał w kierunku pokoju Anakina. Nie, nie obawiał się tego, że nie podoła zadaniu, obawiał się, co tam zastanie. Przecież Skywalker w takich chwilach jest zdolny do wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Po około pięciu minutach był na miejscu. Szybkim ruchem ręki chwycił klamkę i wszedł do środka. Jakież było jego zdziwienie, gdy nie zastał tam nikogo. Skoro nie ma go tu, to gdzie jest? Ruszył w kierunku wyjścia na zewnątrz… właśnie tam odnalazł tego, kogo szukał. Anakin stał podpierając się o balustradę. Trwał w zamyśleniu wpatrując się w niebo.. Jakby chciał tam kogoś zobaczyć… kogoś lub coś.. Jakiś znak.. Wskazówkę… Niepewnie zbliżył się do niego i położył dłoń na jego ramieniu-Eeee, …sir?Młodzieniec odwrócił się , wlepił wzrok w hełm Kapitana Rexa, nie odzywał się. Kapitan Rex przełamał te nieubłagalną ciszę.-Sir? Jest pan potrzebny… zginęło już kilkoro Jedi i tysiące klonów. I będą ginąć dalej, jeżeli nie pokona pan nowej Lady Sith…, której imienia nie znamy…Anakin tylko wpatrywał się w niego. Jego oczy były puste… nie okazywały emocji… wreszcie, tak jakby nagle przełamał barierę, która nie pozwalała mu na odpowiedź oznajmił..:-Ja… nie mam jak… Zawiodłem wszystkich… Padme, Obi-Wan, Ahsoka wszyscy są więzieni… prze ze mnie… Nie uratowałem ich w porę…, Dlaczego tym razem ma się udać?Rex wpatrywał się w niego ze zdziwioną miną.. To naprawdę ten sam Anakin? Ten sam, który nie raz poprowadził jego ludzi do zwycięstwa? Ten, który każdą porażkę klona traktował jak swoją własną? Ten, który nie bał się podejmować ryzyka? Ten, za którym był w stanie skoczyć w ogień. To naprawdę on?