No nie, bez przesady. Istnieje pojęcie zbrodni wojennej, więc konflikt zbrojny nie jest alibi dla takich działań.
Zniszczyć placówkę szkoleniową, a rozwalić cała planetę to nie to samo. Taki przykład: mamy wojnę o zasięgu globalnym. Gdzieś w Polsce jest centrum szkoleniowe dla wojsk, załóżmy, NATO. Nasi wrogowie nie wiedzą gdzie dokładnie, i rozwalają cały nasz kraj. Poza kilkudziesięcioma milionami mieszkańców ginę ja, ty, mój bratanek, twoja dwuletnia kuzynka, a przy okazji sztab i nowi rekruci.
Super. Uzasadnione, bo jest wojna. No co: mogliśmy się przecież wyprowadzić, nie? Sami sobie jesteśmy winni.
Co do opętania przez Lorda Kuna
Jeśli to przez niego Kyp był pod wpływem Ciemnej Strony i zrobił co zrobił, to przecież Palpatine i Vader też byli pod takim samym wpływem: mieli wypaczone umysły i też się ich powinno uniewinnić, a na pewno wytłumaczyć potomnym, że nie mieli wyboru, bo nie wiedzieli, co czynią. Och jejku. Nie wiemy, czy Palpi nie miał takiego wpływu na Tarkina jak Exar na Kypa. A jeśli miał? Też uniewinnić, a co!
Wiem, że Durron nie miał doświadczenia ani życiowego, ani we władaniu Mocą, ale osobiście uważam, że powinien ponieść jakąś konkretną karę, nie wiem: pomagać na jakiejś niebezpiecznej planecie kolonistom w codziennym życiu, rozwozić pomoc dla potrzebujących, szukać nowych szlaków nadprzestrzennych, kopać przyprawę na Kessel, założyć fundację, ale na pewno nie dostać tytuł Rycerza Jedi. No i to postępowanie, mimo wszystko, powinno być oficjalnie potępione jako akt terroru przez Jedi i rząd Rebel... ee, Nowej Republiki.
To jest precedens. Potem każdy Jedi, który w przypływie złego nastroju rozwali całe miasto albo poszatkuje kilka osób, może się powoływać na Kypa i mówić: o jejku, byłem chwilowo pod wpływem Ciemnej Strony, przepraszam, już nie będę.