TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Daleko od Centrum Galaktyki

tantive 2013-02-10 12:23:00

tantive

avek

Rejestracja: 2004-03-20

Ostatnia wizyta: 2016-08-17

Skąd: Mszana Dolna

Pustka. Przestrzeń...
Derek Wind odwrócił się w fotelu pilota i spojrzał na łagodne oblicze swego kompana. Kino Redaga był człowiekiem o prostych rysach twarzy i równo przyciętych prostych kasztanowych włosach. Jednym z tych, co mijając ich na ulicy nie zwróciło by się na niego najmniejszej uwagi. Teraz spał w fotelu operatora, umiejscowionym z tyłu za fotelem pilota. Znali się od dawna. Od czasów przydziału do badań nad nowym myśliwcem Imperium. Poznali się w tajnej siedzibie Sienar Fleet Systems. Derek był wtedy młodym pilotem oblatywaczem przydzielonym do nowego projektu TIE/x7, a Kino asystentem głównego inżyniera odpowiedzialnego za systemy komputerowe myśliwca. Derek był odpowiedzialny za drugi prototyp i przez 11 miesięcy latał na nim dopóki sytuacja związaną z ambicjami admirała Zaarina, nie spowodowała ogromnych napięć w zespole, oraz śmierci czterech inżynierów w dziwnych okolicznościach. Kino pierwszy zorientował się w chorych ambicjach admirała i zanim sprawa wyszła na jaw, za pomocą koneksji rodzinnych, wyciągnął i siebie, i Derka z tego głębokiego bagna. Zostali przeniesieni do stacji Alto III w układzie Vistor, aby podjąć się tu modernizacji systemów stacji jak i pracować nad rozpoznawczą wersją Xg-1.
Dwie planety z jedenastu nadawały się tu do zamieszkania. Alna i Vistor. Alna była kamienistą planetą z rzadką atmosferą, ale nadającą się do kolonizacji. Natomiast jej niebywałą zaletą były złoża minerałów, dość rzadkich, a potrzebnych do budowy statków i okrętów. Niestety były one mocno rozdrobnione i rozsiane po całej planecie, tak ze koszt ich pozyskiwania był dość wysoki jak na imperialne standardy. Duże koncerny nie były zainteresowane wydobyciem, więc małe, rodzime firmy mogły tu działać bez przeszkód.
Na orbicie Alto znajdowały się dwie stocznie. Jedna mniejsza, produkcyjna, która zajmowała się produkcją głównie frachtowców i statków pasażerskich, jednakże posiadała również licencje na produkcje firmy Sienar Fleet Systems oraz Cygnus Spaceworks z zakresu małych jednostek. Produkowała więc myśliwce Tie w niewielkich ilościach, podobnie jak Xg-1, oraz promy Lambda. Produkcja wojskowa była tylko na potrzeby systemu Vistor, oraz dwóch blisko położonych systemów. Natomiast produkcja cywilna skupiała się na statkach pasażerskich w głównej mierze. Druga stocznia choć większa, była głównie stocznią remontową. Mogła przyjmować każdy okręt mniejszy od niszczyciela klasy Imperial. Jednocześnie mogła budować myśliwce i promy.
Vistor....ach ta planeta mogła się wydawać rajem, z zielonymi wzgórzami, pokrytymi śniegiem wysokimi górami, z morzem o krystalicznie czystych wodach... Kiedyś próbowano zrobić z niej atrakcję turystyczną, ale pomysł nie wypalił ze względu na dużą odległość od centrum galaktyki. I tak powoli podupadała ta rolnicza planeta. Dopiero 342 lata temu rządy Alny i Vistor połączyły się i stworzono wspólną demokratyczną Radę. Alna miała przemysł a Vistor rolnictwo i miejsce do spokojnego zamieszkania. W ciągu trzech stuleci większość mieszkańców Alto przeniosła się na Vistor. Stworzono nowy system pracy. Zmiany zostały tak opracowane, by pracownicy z zakładów przemysłowych co 6 dni byli 3 dni w domu. Wydawać by się to mogło marnotrawieniem siły roboczej, ale na dłuższą metę przyniosło ogromne zyski. Nie trzeba było dowozić codziennie ludzi do pracy, a system taki pozwalał na spędzanie czasu z rodziną co z kolei dawało cały czas Vistor przyrost naturalny dodatni. A ludzi wciąż trzeba było coraz więcej, gdyż układ się rozrastał. Gdy w szóstej planecie układu,Vistinii, gazowej kuli niewiele większej od Vistor, znaleziono gaz tibanna sytuacja z brakiem pracowników jeszcze bardziej się pogorszyła. Jednakże gazu było niewiele i również trzeba było go odpowiednio pozyskiwać i oczyszczać. W przeciwieństwie do gazu z Bespina, tu koszt pozyskania był niemal sześciokrotnie wyższy, a pozyskiwano go naprawdę niewiele.
Stad też niewielkie zainteresowanie Imperium tym systemem. Niewielkie i drogie wydobycie, duża odległość a więc i duże koszty transportu, sprawiły ze do ochrony układu Imperium wysyłało rotacyjnie jakiś okręt. Nigdy nie było tu stałego garnizonu, gdyż mieszkańcy planety nigdy nie sprawiali kłopotu. Podatki zawsze były o czasie, a produkcja zawsze spełniała wymagania. Było to po części spowodowane odpowiednimi manipulacjami Rady, która zawsze starała się spełnić zachcianki Imperatora, jednakże ukrywała część mocy produkcyjnych, które niewykorzystywane czekały w rezerwie. Rada doskonale zdawała sobie sprawę na jak cienkiej linie balansuje, ale nie miała wyboru.
Drugim powodem braku aż takiego zaangażowania Imperium, był praktycznie całkowity brak innych ras w układzie, za wyjątkiem ludzi. Imperator nienawidził innych ras i przychylnym okiem patrzył na te planety, które mają podobne spojrzenie na Galaktykę. Jednakże brak innych ras był spowodowany specyficznymi właściwościami atmosfery Alto. Były tam dwa związki. Jeden chemiczny, drugi organiczny, które powodowały dezorientacje wśród wielu ras. Na Vistorze tego nie było, ale to była planeta-dom, a żeby mieszkać trzeba mieć za co, a 80% populacji pracowało na Alto, a pozostałe 20% za nic w świecie nie oddało by swojej pracy obcym. I tym sposobem układ Vistor pomimo iż nie był rasistowskim siedliskiem ludzi, większość ras omijała z daleka.
Wind sprawdził monitory i wszystkie systemy jednostki, następnie przełączył na główny monitor dane z monitora Kino, przeglądnął je jeszcze raz i spojrzał na zegarek. Pozostało jeszcze 1godz i 24min do czasu, aż wszystkie sondy znajdą się na swoich pozycjach. Sondy wystrzeliły 3 patrolowce, każdy po 2 sztuki, oraz przebywający teraz na rotacyjnej misji niszczyciel klasy Victory „Wyklęty”. Niszczyciel wystrzelił 11 sond. Gdy wszystkie sondy znajdą się w swoich strefach, pokryją cały układ siecią dalekiego rozpoznania, o którą poprosiła Rada, ze względu brak stałego garnizonu. Był to niezły wybieg ze strony Rady, dzięki któremu wymusiła niejako na władzy centralnej działanie mające na celu wzmocnienie układu, bez konieczności przydzielenia na stałe okrętu do układu. I co najważniejsze. Władza uważała to za swój pomysł.
Gdy wszystkie sondy zajmą wyznaczone pozycje, wtedy też Derek i Kino będą mieć za zadanie wykonanie misji, w której sprawdzą działanie systemu od strony wtargnięcia z zewnątrz. Zadanie takie otrzymało 6 Gunboatów standardowych, dwa małe frachtowce, oraz fregata klasy Nebulon „Densyi”, która właśnie opuściła stocznie, po wymianie uzbrojenia i częściowej modernizacji sieci dowodzenia.
Derek znów spojrzał na Kino i wróciły wspomnienia. Niedługo minie 3 lata odkąd zadomowili się w tym systemie, i już prawie rok od śmierci admirała Zaarina. Unikneli śmierci tylko dzięki dobremu rozeznaniu w sytuacji politycznej przez Kino, który wyniósł to z domu rodzinnego. Jego rodzice byli politykami z dziada pradziada, a w ich ślady szedł jego brat i młodsza siostra. Tylko Kino nie cierpiał polityki, choć rozumiał jej zasady. Wolał być naukowcem i pracować z komputerami. To była jego praca ale i pasja, dlatego był tak dobry w tym co robił, a jednocześnie zmysł polityczny, wyssany niejako z mlekiem matki, pozwalał mu unikać kłopotów. Rzadkie powiązanie, ale w przypadku Kino sprawdzało się znakomicie.
Z Holonetu dowiedzieli się o próbie przejęcia władzy przez admirała, a przez znajomych matki Kino o czystkach w zespole pracującym nad TIE/x7. Derek i Kino dużo dyskutowali o tym i bali się o swoje życie, ale powoli dochodzili do wniosku, ze gdy zrezygnowali z pracy przy tak wczesnym stadium prototypu - nikt na nich nie zwróci uwagi. Tylko muszą siedzieć cicho. Wszystkie swoje odkrycia, których Kino dokonał, tu w układzie Vistor, przypisywał swojemu mentorowi, doktorowi Gince, który choć niechętnie, gdyż zdawał sobie sprawę z potencjału młodego człowieka, chronił go przed wzrokiem władz Imperium. Obaj mężczyźni jednakże nigdy nie dali po sobie poznać doktorowi, ze są w posiadaniu kompletnych planów wczesnego prototypu TIE/x7. Kino w wolnych chwilach, ku ogromnemu niezadowoleniu Derka pracował w specjalnej ekranowanej komnacie, odciętej od jakiejkolwiek sieci komputerowej, nad oprogramowaniem myśliwca. Gdy Derek okazywał niezadowolenie i strach przed lekkomyślnością ze strony przyjaciela, Kino wyciągał zawsze jeden argument.

-Tylko mi nie mów ze nie chciałbyś znów polatać Defenderem - mówił z tym swoim uśmieszkiem, który czasami doprowadzał Derka do rozpaczy.

To zdanie rozkładało Derka zawsze na łopatki. Derek miał wylatane ponad 300 godzin w przestrzeni na pokładzie TIE Defendera. I pomimo iż wersją uzbrojoną leciał tylko kila razy, a symulowanych walk w przestrzeni miał zaledwie trzy: dwie z maszynami TIE Interceptor i jedną ze standardowymi TIE, uważał Defendera za maszynę wyprzedzającą wszystkie inne co najmniej o trzy dekady. Niestety cena TIE Defendera była ogromna, co całkowicie praktycznie wpłynęło na jego odrzucenie przez Imperium. Oczywiście fakt posiadania przez Defendera hipernapędu, oraz strach władz przez przejęciem jego planów przez Rebeliantów, jak to było w przypadku Incomu, też miał swoje znaczenie.
Derek studiował dane na temat taktyki walki myśliwców Rebelii odkąd tylko zasiadł za sterami Xg-1 StarWing popularnie zwanego Gunboatem. Wiedział ze ta jednostkę można podobnie wykorzystać jak X-Wingi. Z racji iż był przydzielony do eksperymentalnej eskadry rozpoznawczej, miał dostęp do niektórych danych o taktykach stosowanych przez wroga, aby mógł wymyślać środki przeciwdziałania, jak również przeżycia samemu na terytorium wroga. Choć Imperium nie stosowało do misji rozpoznawczych małych jednostek, a z reguły korwety, lub fregaty, to jednak widziało potencjał w małej jednostce rozpoznawczej.

Zmodernizowana wersja Xg-1R mało popularnego ciężkiego myśliwca StarWing, została przerobiona na potrzeby misji zwiadowczych. Oprócz drugiego fotela dla operatora systemów rozpoznania, zmianie poddane zostało też uzbrojenie. Uzbrojenie standardowej wersji składało się z dwóch działek laserowych, dwóch jonowych, oraz dwóch wyrzutni rakiet ulokowanych w dwóch blokach obok kokpitu pilota. Co ciekawe bloki te były wymienne i tuż przed misją można było załadować Gunboatowi odpowiedni zestaw. W wersji rozpoznawczej pilot dysponował tylko dwoma działkami laserowymi, ale za to zmodernizowanymi w stoczni Alto. Były one o 10% mocniejsze od standardowych i posiadały o prawie 40% większą szybkostrzelność. W miejscu działek jonowych zamontowano anteny skanowania pasywnego, a w miejscu blokowych wyrzutni rakiet, dwa bloki z elektroniką. Prawy odpowiadał za zmodernizowany radar, oraz nowe wersje urządzeń do wykrywania w podczerwieni i innych pasmach niewidzialnych, lewy natomiast zawierał aparaturę do rozpoznania wizualnego, na niespotykane dotąd odległości. Choć system ten sprawiał wiele kłopotów ze względu na nowatorskie zastosowania, już było widać efekty i Alto Corporation, która była jego właścicielem pokładała w nim duże nadzieje. Derek znów przebiegł wzrokiem po monitorach i sprawdził czas. 58 minut....westchnął. Miał obudzić Kino na 25 min przed rozpoczęciem misji, aby miał czas sprawdzić jeszcze raz, dwukrotnie już sprawdzone systemy.
Derek uśmiechnął się na myśl o tym, jak Kino czasem potrafić być regulaminowy i sprawdzać sprzęt co chwile, a czasem po prostu „uśnie na warcie”. Nie jeden raz już miał podobne sytuacje.

Pilot powoli zaczynał się już nudzić, ale jako ze był na obrzeżach systemu, nie chciał zdradzić swojej pozycji. Dwie najbliższe sondy już były zaktywowane. Zadaniem Derka i Kino było skryte podejście do głównej fabryki na orbicie Alny. Podczas gdy pozostałe Gunboaty miały się chować po układzie, a zadaniem sond było ich wykrycie z dużej odległości. Frachtowce miały udawać inne statki, podobnie jak fregata. Ta wyposażona w zdobyte na piratach trzy miesiące temu, w sąsiednim układzie, oprogramowanie maskujące, miała sprawdzić czy system da się oszukać i weźmie on fregatę, za statek pasażerski. Derek kolejny raz analizował wektory podejścia do stoczni i kolejny raz doszedł do wniosku ze powinno się udać.
Czas upływał nieubłaganie, gdy nagle Derek coś poczuł. Coś dziwnego, czego nie da się z niczym porównać. Strach? Nie coś innego. Zimno? Też nie do końca. Nie mógł sprecyzować myśli. Coś podobnego zdarzyło mu się tylko raz, w czasie misji rok temu, gdy omało nie rozwalił Gunbota w pasie asteroid. Doszło wtedy do spięcia w silniku, spowodowanym jak się później dowiedział, błędem w oprogramowaniu szybkiego startu. No i dostał pełną moc na jednym silniku tuż przy dwóch asteroidach. Tylko dzięki doświadczeniu w lataniu na prototypach, Derek spodziewał się niespodziewanego. Udało mu się uniknąć asteroidy, potem następnej i następnej, zanim awaryjnie odciął zasilanie silnika swojej maszyny. Wtedy podobne uczucie miał tuż przed wejściem w pas asteroid. Od razu teraz wyostrzył zmysły i uruchomił skanowanie pasywne. Xg-1R miał specjalną powlokę częściowo pochłaniającą promieniowania wrogich urządzeń. Nie był może niewidzialny, ale jego odbicie było dużo mniejsze niż standardowego Gunboata. Dlatego bez włączonych silników i na skanowaniu pasywnym był nadal praktycznie niewidzialny. Zastanawiał się czy obudzić Kino. Spojrzał na zegarek: 35min do rozpoczęcia. Jeszcze się wstrzymał. Wiedział ze jak obudzi przyjaciela za wcześnie, będzie miał przechlapane do końca dnia, gdy Kino będzie mu wypominał te 10 min. Niepokój nadal go nie opuszczał i wróciły stare nawyki pilota myśliwca. Non stop sprawdzał wskazania przyrządów pokładowych i rozglądał się szukając niebezpieczeństwa. Rękę miał na drążku, a drugą cały czas w okolicy urządzenia do awaryjnego startu silników. To właśnie urządzenie kiedyś sprawiło mu tyle kłopotów, ale Derek zdawał sobie sprawę, że w jednostce rozpoznawczej takie cudo może mu uratować życie. Gdy zostanie wykryty na terytorium wroga, jego jedyną nadzieją będzie szybkość reakcji i prędkość zmodernizowanego Gunboata. A ta tez była większa od standardowego, ale wtedy musiał przekierowywać moc z osłon, Osłony maszyny były naprawde mocne, wiec spadek do 50% i tak dawał mu duże szanse na przeżycie, gdy trafi go strzał z wrogich działek, a gdy już wyjdzie poza zasięg broni wroga osłony nie będą mu już potrzebne. Uratuje go prędkość. Nie był to wynalazek Alto Corporatiom, a stary trik odpowiednio przez nich zmodernizowany i dostosowany do Xg-1R.
Nadal czuł niepokój, ale już coraz mniejszy. Przyrządy nic nie pokazywały, nie widział też żadnego niebezpieczeństwa.
-Co się dzieje – zapytał zaspany głos Kino
Derek od razu spojrzał na zegar na tablicy 28 min. Nie pierwszy raz mechanizm snu Kino wybudzał go tuż przed ustalonym czasem pobudki.
-Nie wiem - odparł Derek - Coś mnie nagle zaniepokoiło. I to cholernie mocno, Jak wtedy gdy o mało nie rozwaliłem Gunboata o asteroidę.
Kino momentalnie otrząsnął się z resztek snu. Sprawdził wskazania, potem jeszcze raz.
-Nic nie widzę
-Właśnie ja też. I to mnie niepokoi.
-Poza tym działo się coś jeszcze?
-Nie - krótko odparł Derek, wciąż się rozglądając.
-Dobra. Przeprowadzę test naszych nowych zabawek i zobaczymy co kapitan Tidor dla nas wymyślił.
Tidor był dowódcą “Wyklętego”od pięciu lat. Okręt znajdował się teraz na orbicie Alny i był wpięty w sieć wczesnego ostrzegania. Tidor lubił mieszkańców układu Vistor, choć uważał go za zadupie. Odkąd tu przyleciał, wykonali na jego okręcie trzy przeglądy, wymienili lewo burtowy promień ściągający, gdyż załoga non stop miała z nim problemy i naprawili kilka pomniejszych problemów. Do tego zrobili kompletny przegląd jego myśliwców. Służba w tym układzie była spokojna, a załoga miała czas na przepustki i nowe znajomości. No i ludzie na planetach nie sprawiali praktycznie w ogóle problemów. Panowało tu coś na kształt demokracji, co się kapitanowi do końca nie podobało, ale z drugiej strony spokój i wywiązywanie się z zaleceń Imperium, było więcej niż zadowalające. Kapitan stwierdził ze jakby wszystkie światy, albo choć światy Jądra były takie jak Vistor - Marynarka nie miałaby za bardzo nic do roboty, poza ściganiem piratów. Ale niestety świat nie jest idealny, choćby ta Rebelia. Odwrócił się teraz od szyby i spojrzał na mostek “Wyklętego”. Załoga w ciszy i skupieniu wykonywała swoje obowiązki przygotowując się do testu. Znał ich od lat i wiedział ze go szanują. Zastanawiał się co by było, gdyby miał inną załogę. Tej ufał, a ona ufała jemu...
Jego pierwszy oficer wszedł właśnie na mostek
-Panie Kapitanie jesteśmy gotowi.-Odpowiedział barczysty porucznik DeCota
Kapitan spojrzał na zegar 3min 15sek.
-Poczekamy do zera czy zaskoczymy porucznika Winda i Kino i uruchomimy wcześniej -zapytał Pierwszy
Kapitana kusiła ta możliwość. Byś może Derek właśnie rozpędza Gunboata, aby wejść do układu lotem balistycznym, jeszcze przed startem systemu. A to ten StarWing stanowił największe wyzwanie dla sytemu ALTO XR. Dałoby to porucznikowi dużą przewagę. Spojrzał na zegarek 2:55:42
-Skusiłeś mnie Pierwszy. Odpalaj.
Porucznik Viran DeCota lekko się uśmiechnął i odwrócił do stanowiska sensorów, krótkie kiwnięcie głową chorążego Powy, utwierdziło go ze system jest gotów
-Sensory!
-Tak jest!
-Odpalać!
Chorąży odwrócił się do konsolety, szybko przebiegł wzrokiem wskazania i nacisnął dwa klawisze, po czym zameldował
-System Alto XR startuje za 3, 2, 1 - TERAZ!
Na dwóch dużych monitorach stanowiska sensorów, ukazały się właśnie wszystkie sondy. W ciągu 11 sek zgłosiły swoją gotowość i 2 sek później rozpoczęły prace, wystrzeliwując po kilka mini próbników w ustalonych kierunkach. Chorąży Powa uruchomił test i po 32 sek odwrócił się do Pierwszego i zameldował:
-System sprawny
DeCota skinął mu głową i odwrócił się do kapitana, który ręką dał znak ze słyszał i Pierwszy nie musi powtarzać meldunku.
-No to zobaczymy Pierwszy czy zaskoczyliśmy naszego porucznika. Choć osobiście wątpię żeby oszukiwał -dodał z uśmiechem.
Teraz DeCota skinął głową zgadzając się z kapitanem.
Odkąd poznali Porucznika Winda i Kino Redage pewne kwestie w spojrzeniu na biurokracje w Imperialnej Marynarce zaniepokoiły ich bardziej niż mogli przypuszczać. Ta dwójka najpierw wydawała im się anarchistami, choć w podejściu do regulaminu nie mógł znaleźć haka na porucznika. Natomiast jeżeli chodzi o testy prototypów porucznik Wind zachowywał się wręcz nagannie łamiąc wszystkie zasady. Po kilku tygodniach kapitan domyślił się w końcu ze Derek po to łamie wszystkie przepisy dotyczące lotów daną jednostka, aby wykryć jej wady i uratować pilotów którzy będą latali wersjami fabrycznymi. Wtedy razem z pierwszym całkiem innym okiem spojrzeli na Derka i Kino. I jednocześnie z akceptacją przez nich wybryków tej dwójki, jak za dotknięciem różdżki Alto Corporation zaczęła pomagać załodze „Wyklętego”. Kapitan zrozumiał wtedy ze Ci dwaj mają duże poważanie wśród kierownictwa firmy. Teraz ich stosunki były przyjacielskie, na ile pozwalał na to regulamin. Tinor znów uśmiechnął się pod nosem zastanawiając się jakby to było, gdyby nie był starszym stopniem.
-Komunikat ze stacji ALTO III -odezwał się łącznościowiec.
-Meldować!
-Stacja otrzymuje dane. Technicy Alto Corporation potwierdzają poprawność działania systemu.
Na stacji ALTO III był drugi kompletny zestaw dowodzenia systemem. Pierwszy zamontowany był na pokładzie „Wyklętego” tylko czasowo, dopóki nie otrzyma on rozkazu opuszczenia systemu wtedy tez system w ciągu 3 godzin może zostać wymontowany z pokładu jego okrętu. Zamontowanie na pokładzie jego następcy będzie wymagało pewnych korekt oprogramowania i potrwa 3dni, ale przez ten czas stacja ALTO III będzie centrum dowodzenia w systemie. Kapitan spojrzał na wyświetlacz taktyczny i odnalazł na niej stacje. ALTO III była orbitalną stacją typu GOLAN I wyprodukowaną na licencji przez Alto Corporation i jednocześnie odpowiednio zmodyfikowaną. Orbitowała nad Alną, w pobliżu obu stoczni Alto Corporation. Druga taka stacja Vistor III znajdowała się na orbicie zielonej planety. Kapitan doszedł do wniosku ze firma Alto naprawdę dużo inwestuje w obronę układu, jednakże wcale się nie dziwił, skoro żaden duży okręt nie był tu przydzielony na stałe. Fakt ze system miał dwie takie stacje, a na każdej po jednej eskadrze TIE Fighterów i po 6 StarWingów powodował ze do układu nawet bez obecności niszczyciela klasy Victory piraci i tak nie odważyliby się przybyć. Spojrzał jeszcze raz na ekrany i zaczął się zastanawiać co porucznik Wind i Kino Redaga teraz kombinują.

-O skurczybyk. Odpalił prawie 3 minuty wcześniej -odezwał się Kino
Derek rzucił okiem na swój monitor, na którym wyświetlany był teraz obraz z monitora Kino i uśmiechnął się pod nosem. Pasywne systemy Gunbota Xg-1R wykryły transmisje startu systemu.
-Myślał ze będziemy oszukiwać?
-A co? Niedużo brakowało - i obaj się roześmiali.
Cztery godziny wcześniej, mocno się nad tym zastanawiali, ale doszli do wniosku ze tym razem zaczną o czasie. Test systemu był ważniejszy od wygranej. Choć oni i tak myśleli wygrać.
-Zaczynamy?-zapytał Kino
-Poczekamy do zera i powolutku ruszymy. Mamy tą przewagę, że wiemy gdzie są sondy i mniej więcej wiemy, jak daleko ustawiają się próbniki.
Derek przełączył teraz monitor na dane lotu, wyświetlił zaplanowaną trasę, spojrzał na zegarek 15 sekund do końca czasu. Jeszcze szybka korekta kursu i był gotowy.
-Myślisz ze Tidor wyśle myśliwce na patrole jak wykryje StarWingi drugiej eskadry? - znowu zadał pytanie młody komputerowiec.
-Na pewno, a jednocześnie znając jego pokrętny umysł, to poderwie obie eskadry ze stacji GOLAN, a swoją zostawi do patrolowania stoczni.
-No ale będzie miał tez inne statki do przechwycenia.
-Tak, ale to nas chce najbardziej udupić -i znów się obaj roześmiali.
Zegar wskazywał już 35 sekund po czasie aż w końcu Derek postanowił rozpocząć procedurę cichego startu. Była odwrotnością szybkiego startu i miała za zadanie niepostrzeżone opuszczenie systemu. Jednostki rozpoznawcze cicho wlatują do systemu, a potem cicho wylatują. Większość trasy spędzają lecąc lotem balistycznym lub na minimalnym ciągu. No chyna ze zostaną wykryte wtedy tylko spryt i prędkość je ratuje. Derek spojrzał na wyświetlacze i uruchomił silnik. Przesunął przepustnice leciutko do przodu i Gunboat drgnął.
-Naprzód maleńka -szepnął Kino, powodując uśmiech na twarzy porucznika.
Rozpoczęła się gra wojenna, którą planowali przez kilka dni. Ich zadaniem było rozpoznać system i zrobić zdjęcia stoczni. Dlatego polecieli 6 godzin wcześniej, gdyż stoczniowcy poprzestawiali statki, gdy odlecieli, żeby nie można było oszukiwać i dać zdjęć zrobionych wcześniej.
Bystrzaki -Pomyślał Derek z krzywym uśmieszkiem -Czyżby posądzali ich o aż takie oszukiwanie?
Ale Tidor nie wiedział, że nowy system rozpoznania wizualnego już dział, choć czasem nawalał. Tzn częściej nawalał niż działał. I jak tym razem się uda Derek i Kino rozpoznają stocznie z trzykrotnie większej odległości. A jak system nawali....będą to musieli zrobić po staremu. Ale to tez mieli zaplanowane.
Xg-1R nabierał coraz większej prędkości. Rozpędzał się powolutku ale stale i po 25 minutach mieli już osiągniętą prędkość przelotową dla jednostki swej klasy. Prędkość ta była maksymalną bezpieczną gwarantującą jak największą niewykrywalność. Derek lekko skorygował kurs, ale nie chciał włączać autopilota, który mógłby mieć jakieś własne widzimisię, co do zmian kursu. Wolał pilotować ręcznie. Kino w tym czasie powolutku zbierał dane z czujników pasywnych. Choć znali ten system jak własną kieszeń, dziś wybrali taką trasę, którą nigdy jeszcze nie lecieli. Obawiali się ze kapitan „Wyklętego” przejrzy wszystkie wcześniejsze zapisy ich lotów i może zastawić pułapki.
-Oooo
-Co”Oooo”?
-Wykryłem właśnie na granicy zasięgu pierwszą sondę.
-No i?
-Skubana przestawiła się o dość spory kawałek, od odebrania z „Wyklętego” rozkazu startu. O tym nie wiedziałem.
Darek roześmiał się.
-Technicy chcieli nas zaskoczyć? Czym im zaszliśmy za skórę?
-Nie wiem ale coś mi się widzi, ze jak wrócimy ktoś nam będzie wisiał kolejkę.

-Komunikat z ALTO III -odezwał się głos na mostku „Wyklętego”
-Melduj
-Stacja melduje ze porucznik Wind musiał już minąć pierwsze sondy, więc wie, ze się poprzestawiały od otrzymania rozkazu
-To oznacza ze się nie nabrali -odezwał się Pierwszy
-Spodziewałem się tego -kapitan Tidor odwrócił się w kierunku okna i spojrzał w przestrzeń.
-Gdzie się schowaliście? -zapytał na głos. Wiedział w jakim kierunku mniej więcej odlecieli po odprawie, ale znając porucznika Winda mógł się spodziewać wszystkiego.
-Sir?- odezwał się chorąży ze stanowiska sensorów.
Kapitan spojrzał w tamtym kierunku i skinął głową.
-Sensory wykryły dwa Gunboaty w pasie asteroid, za czwartą planetą i kolejny na orbicie siódmej planety. Wszystkie poruszają się bardzo ostrożnie.
-A pozostałe trzy?
-Na razie brak odczytów... chwileczkę... mam czwartego wylatuje zza gwiazdy
Kapitan uśmiechnął się. Pilot czwartego Gunboata liczył ze emisje gwiazdy oszukają sensory, ale się przeliczył. Kapitan spojrzał na technika i zapytał:
-A nasze systemy?
-Wykrywają te trzy pierwsze. Choć wykryły je kilka sekund później. Tego od strony słońca jeszcze nie.
-W porządku. Wyślijcie po 4 myśliwce z 1 eskadry Alny na te 3 pierwsze StarWingi, a na tego od strony słońca dwa nasze Gunboaty
-Patrolowiec „Kolia 3” melduje ze wykrył frachtowiec w układzie
Patrolowiec klasy „Kolia” był jednostką zupełnie nową. Od podstaw projektowany do działania w układzie z ALTO XR. Uzbrojenie miał raczej słabe, ale z pojedynczymi Gunboatami by sobie poradził. W układzie było 8 jednostek tego typu; po dwa na orbitach Alny i Vistor i 4 na zaplanowanych trasach patrolowych. Docelowo Rada chciała mieć 12 takich jednostek, aby mogły działać w układzie rotacyjnym.
4 na patrolu, 4 w gotowości i 4 na przepustkach. System taki sprawdzał się już i innych układach.
-Sir. Nasz system wykrył czwartego Gunboata.
-32 sekundy po ALTO XR. To dużo czasu.-odezwał się Pierwszy.
-Tak już widać zalety tego systemu. Jak go ukończą będą mieli bardzo nowoczesny system.
-Sir. Mamy kolejne dwa Gunboaty i drugi frachtowiec.
-Gdzie są te Gunboaty?
-Mijają właśnie sondę numer 8, za 3 minuty wejdą w zasięg numeru 7. Lecą praktycznie na minimalnych ciągu jeden za drugim. Nasz system ich nie widzi.
-Wyślijcie „Kolie 6” po ten frachtowiec.
-Tak jest -odezwał się pierwszy i zaczął wydawać polecenia łącznościowcowi.
-A Derka jak nie widać tak nie widać -Kapitan znów spojrzał na monitory taktyczne.
-Sir coś dziwnego jest z tym drugim frachtowcem.
-Co znaczy coś dziwnego -zapytał Pierwszy a kapitan obejrzał się w stronę chorążego z sekcji wywiadu siedzącego przy konsolecie ALTO XR.
-Nie było czasu poznać wszystkich funkcji, ale mam tu rozbieżne dane, choć są nie wielkie i nasz system ich nie pokazuje, coś tu nie gra ale nie umiem powiedzieć co.
Tylko kapitan i Pierwszy wiedzieli ze jednym z frachtowców może być fregata klasy Nebulon, nikt inny na pokładzie nie miał o tym pojęcia. Kapitan nie mógł wykorzystać tego faktu dopóki załoga nie poda mu faktycznego stanu rzeczy.
-Chorąży Lovada lepiej to szybko rozgryźcie zanim Kolia 6 wpadnie w tarapaty.
-Tak jest
Kapitan zastanowił się przez chwilę i obrócił się w kierunku konsolety łączności:
-Połączyć mnie z „Kolia 6”
-”Kolia-6” na linii -odezwał się łącznościowiec.
-”Kolia 6” mówi kapitan Tidor mam dziwne odczyty z Twojego celu. Nie podlatujcie za blisko. Moi technicy nie znają jeszcze za bardzo waszego systemu dlatego zdaje się na Waszą ocenę.
Nie był to żaden przytyk dla załogi”Wyklętego”, gdyż miała tylko 6 dni na zapoznanie się z układami i to był ich pierwszy sprawdzian praktyczny. Kapitan na odprawie zaznaczył ze może prosić techników o pomoc, bo jego załoga jeszcze nie poznała systemu. Technicy zgodzili się na takie warunki ćwiczeń i teraz Tidor wykorzystywał każdą sposobność aby wygrać.
-„Wyklęty” tu „Kolia 6” zrozumiałem. Zwalniamy. Uruchamiam skanery aktywne.- A 4 sekundy później
-”Wyklęty” to nie frachtowiec, powtarzam, to nie frachtowiec. Aktywne skanowanie wykazało, że to fregata klasy Nebulon
-”Kolia 6”- tu „Wyklęty” przerwij procedurę przechwycenia. Wycofaj się. My się nim zajmiemy.
-Zrozumiałem „Wyklęty” „Kolia 6” odchodzi.
-Pierwszy! Alarm bojowy, pół naprzód. Kierunek: Niezidentyfikowana fregata. Wywołać.
-Pierwszy skinął sternikowi i obejrzał się na łącznościowca, który już wywoływał fregatę na wszystkich pasmach, a na mostku jak i na całym okręcie zawyły syreny. Mostek momentalnie zapełnił się ludźmi i wraz z nimi pojawili się szturmowcy - pełniący wartę bojową na mostku.
-Sir mamy potwierdzenie. Fregata „Densyi”. Sklasyfikowana jako wroga jednostka.
-”Densyi” przeszła modernizacje. Podejdziemy ostrożnie i zaatakujemy zdecydowanie.
-Sir. Ostatnie dwa Gunboaty w strefie 7
-Wysłać 8 myśliwców z eskadry „Vistor”-Kapitan czekał aż te Gunboaty wejdą do 7 strefy, gdyż z stamtąd nie zdołają już umknąć myśliwcom.
-Kapitanie! Kolejny frachtowiec na granicy układu. Ledwo się wlecze wygląda na uszkodzony.
Tidor pomyślał w pierwszym momencie, że to ostatni z frachtowców wytypowanych do ćwiczeń, jednakże i odległość i tak szybkie wykrycie sprawiły, że coś go zaniepokoiło
-Wysłać „Kolie 7 i 8”. Niech go wywołają. Kolejny trik?-zapytał Pierwszego
DeCota zmarszczył czoło
-Nie wiem.
-Wyślij im dwa nasze Gunboaty do eskorty
Pierwszy zabrał się za wykonywanie rozkazów.
-Czas do kontaktu?
-4 minuty 52 sekundy -odparł DeCota -uzbrojenie w gotowości. Niszczymy czy przechwytujemy?
Pierwszy zadał to pytanie nie bez powodu. Niszczyciel klasy Victory, górując siłą ognia i pancerzem nad fregatą, mógł sobie pozwolić na dostanie paru strzałów więcej, ale jednocześnie precyzyjnie wykończyć przeciwnika.
-Dobra rozgrzejemy szturmowców. Przygotowanie do abordażu. Cel wroga fregata. Artyleria!!
-Tak jest?!
-Zniszczyć osłony i silniki w pierwszej kolejności. Potem punktowo eliminować uzbrojenie.
-Tak jest!
Nagle sobie przypomniał.
-Sensory. Co z Porucznikiem Windem?
-Nadal nic Panie Kapitanie- cały czas mamy go na uwadze.


Derek i Kino spoglądali na ekrany swoich monitorów patrząc jak Kapitan Tidor panuje nad sytuacją, pomimo wielu zagrożeń, które pojawiły się niemal w tym samym momencie.
-Nadal nie aktywował swojej eskadry, no i ma jeszcze 2 Gunboaty i jedną Kolie w rezerwie.
Wind stwierdził, że kapitan jest jednak lepszy niż się spodziewał. Do tej pory pomimo pięciomiesięcznej znajomości, nie spodziewał się tego po dowódcy ”Wyklętego”. Zwłaszcza że przeprowadzili już kilka małych ćwiczeń.
-Cholera. Nie doceniliśmy Go.
-Fakt. Ale nadal mamy szanse się przedrzeć w tym zamęcie.
-Co z tym frachtowcem za nami? Wygląda na uszkodzony, ale się nie odzywa.
-Może specjalnie udaje?
Derek od samego początku ćwiczeń czuł niepokój i teraz się on potęgował.
-Kino może obrócimy maleńką i przetestujesz system wizyjny?
-Ryzykujemy. A nawet, jak to faktycznie nie zmyłka, i tak nie pomożemy. Nie mamy możliwości. Pozatym Tidor już wysłał tam jednostki.
Miał racje i to Derka jeszcze bardziej niepokoiło. Dwie Kolie i dwa Gunboaty miną ich w niewielkiej odległości za 14 minut. Za 12 będą musieć wyłączyć silniki i systemy na 5 min, aby być pewni ze ich nie wykryją tak blisko przelatujące jednostki patrolowe. Będą wtedy ślepi i głusi, ale nic nie poradzą. Przy tak małej odległości tylko udawanie pustki w kosmosie może ich uratować.

-Sir!. Fregata w zasięgu turbolaserów!
-Wykonać plan ogniowy!
VSD „Wyklęty” nagle rozjarzył się błyskami turbolaserów. Fregata „Densyi” próbowała jak najszybciej skrócić dystans, ale artylerzyści niszczyciela nie dali jej szans. Odpowiednio osłabione wiązki trafiły w okręt. Komputery przeliczyły silę i stwierdziły ze prawo burtowe osłony się zapadły, chwile potem to samo stało się z osłonami rufowymi. Kapitan „Densyi” próbował obrócić jeszcze okręt i oddał pierwszą salwę, gdy komputery wyłączyły jego silniki. Chwilę potem padło zasilanie turbolaserów fregaty. Kapitan wiedział ze przegrał. Choć udało mu się raz wystrzelić. Nie spodziewał się ze „Wyklęty” tak szybko go załatwi. Dopiero po chwili dotarło do niego, że komputer nie zakończył jeszcze ćwiczeń, a jego okręt jeszcze nie jest zniszczony.
Co do cholery. Pomyślał, gdy nagle zawyły dźwięki alarmu anty abordażowego.
No tego to się nie spodziewał, ale skoro kapitan Tidor tak chce, to da mu zabawę! Załogę fregaty stanowiło tylko 50% stanu osobowego, gdyż Fregata była tutaj w remoncie i nie wszyscy wrócili z przepustek. Ale to nie miało znaczenia, bo nie miała walczyć tylko udawać frachtowiec. Kapitan liczył ze podkradnie się do patrolowca czy frachtowca przejmie go i zwieje, a tu tak go załatwili. Za blisko podleciał. Nie nadawałby się na pirata. Gorzko się uśmiechnął. Chciał zagrać na nosie Tidorowi, a to Tidor zagrał jemu. Ironia.
-Przygotować się do odparcia abordażu!- Krzyknął. Ledwo skończył zdanie, gdy na mostek wpadli szturmowcy. W białych pancerzach uzbrojeni w blastery E11, oraz T-21 „zmietli” jego „szczątkową załogę mostka” w 6 sekund.
Kapitan nadal patrzył na Szturmowców z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, gdy przez drzwi przecisnął się dowódca oddziału abordażowego i.....system zakończył ćwiczenia na pokładzie „Densyi”

-Szybko poszło z „Densyi”- DeCota był lekko zdziwiony
-Fakt -odparł kapitan.-Ale miał mocno okrojoną załogę, no i nie spodziewał się ze zagramy wg reguł porucznika Winda.
Pierwszy wyszczerzył zęby na myśl o tym, że jeszcze dwa miesiące temu, by to nie było tak zabawne.
Sir. Kolejny frachtowiec chowa się za asteroidą między szóstą a piątą planetą. To dość duża asteroida.
-Kolejny?
Kapitan spojrzał a ekran taktyczny i już widział że z dwóch pierwszych Gunbotów nie zostało nic i 4 myśliwce wracały osłaniając piątego mocno uszkodzonego. Z czterech wysłanych na trzeciego wykrytego Gunboata wracał tylko jeden. Dostali baty, ale zadanie wykonane.
-Przekaż tym 4 myśliwcom niech sprawdzą tą asteroidę, a piąty niech wraca do bazy.
Nadal spoglądał na ekran gdy zauważył ze eskadra „Vistor” właśnie dopadła uciekające Gunboty. Ale ta dwójka była cwana. Jeden został osłaniać odwrót a drugi zwiewał do granicy skoku i sądząc po tym jak ten pierwszy rozbił eskadrę na klucze, drugiemu może się udać. Natomiast Gunboat nadlatujący od strony gwiazdy, nagle zaświecił się na czerwono. Sprawdził system i okazało się ze ten Gunboat ma uszkodzenie prawdziwe, nie generowane przez komputer ćwiczebny. Dwa wysłane na jego przechwycenie, zajęły już miejsca za nim i eskortowały go w stronę ALTO III.
Jeszcze raz sprawdził wyświetlacze.
-Co z Delta 4?
-Uszkodzone płaty poszycia. Przerwał ćwiczenia.
-Co się stało?
-Nie wiedzą. Wyłączył lewy silnik i leci tylko na jednym.
-Niech Delta 7 go eskortuje, a Delta 4 wraca piorunem do nas. Nadal ani śladu Winda?
-Nadal nic kapitanie.


Wind spoglądał na zegar i czekał aż wyświetlacz pokaże zero. Od 4 min lecieli w kompletnej ciszy, nie ważąc się ani pisnąć w obawie ze ich wykryją. Wykrycie w takim momencie spowodowałoby natychmiastową śmierć i nawet nie wiedzieliby kiedy i skąd nadeszła. Takie działanie jest niezwykle ryzykowne, ale czasem przynosi efekty. Wyświetlacz wskazał zero i Derek powoli budził myśliwiec do życia. Najpierw silniki, potem układy pasywne. Kino zameldował.
-Są za nami. Możesz ruszać, tylko powoli.
Oboje odetchnęli
-No to zaczynamy zabawę. Naszym Gunboatom się dostało. Tylko jeden zwiał w nadprzestrzeń. A „Densyi” już nie ma.
-Dobrze to rozegrali. Jeden zwiał więc choć częściowo rozpoznał system. Zobaczymy co da analiza po bitwie.
-Tak... eeee czekaj mam kolejny frachtowiec w cieniu asteroidy.
-A nie miały być tylko dwa plus fregata?
-Tak. Znowu niespodzianki?
-Może ten z tyłu nie jest od nas?- Derek nadal czuł niepokój.
-Za ile dotrą do niego patrolowce?
-17 minut
-Cholera. Jeżeli on jest prawdziwy i uszkodzony Kapitan przerwie ćwiczenia.-Kino zaczął sprawdzać możliwe szybkie trajektorie lotu i czas potrzebny na dotarcie do stoczni.
-Damy rade, ale będzie jazda na granicy wykrywalności. Bez marginesu na błędy.
-Jakby kiedyś taki był.
Derek spojrzał na plan lotu, szybkości, kąty podejścia i aż gwizdnął.
-Sam to wymyśliłeś?
-To z programu nad którym pracowałem w wolnym czasie ale już od miesięcy nie mam czasu się nim bawić.
Derek zrozumiał ze chodzi o oprogramowanie TIE x/7 i Kino troszkę miesza, na użytek nagrania z ćwiczeń.
Jeszcze raz sprawdził wektory i powiedział
-Kino od czwartego wektora zacznij testować wizje, od szóstego działamy standardowo. Przy dziewiątym ładuje 80% mocy z osłon i całą z doładowania działek w silniki i spadamy beż żadnej finezji. W huku i zgrzycie wszyscy nas będą ścigać, ale powinno się udać. Chyba ze wizja nie nawali. To się zobaczy.

-Sir „Kolia 7” melduje ze statek, który mieli przechwycić nie odpowiada. Są już blisko podchodzą ostrożnie, Gunboaty ich osłaniają. Będą mieć statek na wizji za 2 minuty.
-Nadal brak Gunboata porucznika Winda.
-Cholera.- Zaklął Kapitan.- Gdzie on się podziewa.
-Dobra czas rozruszać naszych pilotów. Wyślij naszą eskadrę na patrolowanie wokół stoczni. On jest już blisko.


Kino na czujnikach pasywnych spostrzegł jak z hangarów VSD „Wyklęty”, czwórkami wylatuje cała eskadra. Przekazał obraz na monitor Dereka
-Fiu, fiu. Dobrze to wyliczył. Oszukuje skubany.
-Uczył się od najlepszych - I znów się razem roześmiali.
-Mijamy wektor czwarty. Włączam WIZUAL AQ. Pierwszy raz dzisiaj nazwał system jego roboczą nazwą i Derek wiedział, że od teraz Kino będzie całkowicie pochłonięty nową zabawką.
-No działaj bestio... dalej maleńka, zrób to dla Kina....osz cholera
-Co jest - Derek szybko omiótł wzrokiem ekrany spodziewając się ataku i.....
-Działa. To cholerstwo działa!!! Ale robi piękne zdjęcia, jakbym był nad stacją, a nie w takiej odległości.
-Jesteś pewien że działa? - Derek wciąż miał wątpliwości.
-Nosz cholera widzę. Przesłałbym Ci zdjęcie, ale nie chce nic dotykać, bo się jeszcze zepsuje.
-Za 20 sekund zwrot na nowy kurs. Spróbujemy odejść po cichu.
-O cholera..
-Co znowu!!! -Derek był na granicy wytrzymałości. Pomimo że to ćwiczenia bardzo chciał dokopać Tidorowi w jego idealnie wypełnionej misji.
-Już wiem dlaczego prezes Rady miała taką dziwną minę gdy życzyła nam powodzenia.
-Co żeś tam zobaczył?
-Jej prywatny jacht stoi w cieniu tej uszkodzonej fregaty typu Lancer. Tak go sprytnie ukryli, ale system wykrył anomalie pomimo uszkodzeń kadłuba fregaty.
-Ooooo
-Jak WIZUAL AQ zacznie działać jak ma działać......
-Będzie hitem.
-Tak myślę
-OK. Misja wykonana. Możemy spadać.
-Po cichu czy z przytupem?
-Po cichutku. Niech się kapitan jeszcze trochę pomorduje. A co.

-Kapitanie „Kolia 7” na linii. Lepiej niech Pan posłucha.-łącznościowiec miał dziwna minę, co mu się nie zdarzyło jeszcze odkąd służył z kapitanem.
-”Kolia 7” mówi Kapitan Tidor. Meldunek!
-”Wyklęty” ty dowódca „Kolii 7”. Przechwyciliśmy jednostkę, to, to korweta typu Assasin „Gizarro”-głos dowódcy Kolli 9” był dziwny- Jest bardzo mocno uszkodzona. Działają tylko dwa silniki i to na połowie mocy, nie mają praktycznie uzbrojenia i mają zniszczone radio. Mówią... mówią...
-Co mówią wykrztuś że to w końcu z siebie!!
-Wracają z układu Endor, była wielka bitwa z Rebelią...i ..i..
-No dalejże człowieku!!!
-Mówią ze... Imperator nie żyje, Flota jest w rozsypce, „Executor” zniszczony. Lord Vader też zginął...
-Co ty mi tu gadasz człowieku!!!
-Kapitanie sprawdzamy zapisy na mostku. Po śmierci Imperatora zaczęła się jatka. Każdy strzelał do każdego. To....to..... niewiarygodne. -Chwila ciszy- Postanowili uciekać, skoczyli na oślep bo inaczej dwa niszczyciele klasy Imperial zgniotły by ich między sobą. To wskazują ich dzienniki.
-Ilu mają rannych? -Zapytał odruchowo, gdyż na pokładach Kolii nie było dużo miejsca. Kapitan nie chciał i nie mógł uwierzyć w takie brednie.... Jak to Imperator nie żyje. Skąd się tam wziął? Poza tym skąd Rebelia wzięłaby tyle okrętów, by zniszczyć „Executora”.... Nie - to jakieś brednie. Skoro tam była jeszcze i Flota... No i do tego...Oficerowie Marynarki walczący między sobą.... To już przesada.
-Kapitanie 41 rannych, tylko 6 członków załogi jest zdrowych. Reszta nie żyje. Bitwa miała miejsce 32 godziny temu. Jeżeli to prawda coś powinno być w Holonecie. Przesyłamy zapisy dziennika.

Dwie minuty później Kapitan przeglądał na zapisy korwety i nie mógł uwierzyć własnym oczom...Albo to była prawda... albo najlepsza dezinformacja jaką w życiu widział.
-Łącze hiperkomowe z dowództwem sektora. Natychmiast!!! I przerwać ćwiczenia....

Porucznik Wind i technik Kino usłyszeli sygnał przerywający ćwiczenia i już wiedzieli ze ten statek za nimi był naprawdę uszkodzony. W momencie zakończenia ćwiczeń wyłączyli maskowanie radioelektroniczne i zawrócili w kierunku ALTO III. Byli zadowoleni z siebie. Nic nie mogło ich już powstrzymać przed ucieczką z systemu i zwycięstwem w ćwiczeniach. Ale wraz z przywróceniem pełnej łączności zaczęły napływać komunikaty w tym te od „Kolii 9”.
-Co jest grane?
-Cholera jaka bitwa?
-Co do …..

-Uwaga wszystkie jednostki poza wyznaczonymi do patrolowania!!! Mówi Kapitan Tidor dowódca niszczyciela klasy Victory: „Wyklęty”!!! Macie zachować cisze radiową! Kodowanie standard A3. Wszystkie jednostki poza wyznaczonymi patrolami, mają się stawić na orbicie Vistor. Czekać na dalsze rozkazy!

LINK
  • ....

    Stele 2013-02-10 15:06:00

    Stele

    avek

    Rejestracja: 2010-01-04

    Ostatnia wizyta: 2019-12-19

    Skąd: Wrocław

    To jest właśnie grafomaństwo na miarę moich możliwości. Pełne imperialno-tajowych elementów, wiele nie wnoszące i z zauważalnymi błędami. Mam nadzieję, że przynajmniej mniej nad tym siedziałeś, niż jakbym ja usiłował coś podobnego napisać.

    Spodziewałem się innego finału, bo pomieszałeś daty w początkowym rysie historycznym. Między stłumieniem puczu Zaarina a Endorem upłynęło raptem kilka tygodni. Wydarzenia z tego pierwszego można dowolnie porozstawiać po 3 aby, a finał to już początek 4 aby. Można by go nawet upchnąć w trakcie trwania filmu. Ile mogło trwać rebelianckie zgrupowanie nad Sullust? RotJ zaczyna się dnia 39:3:3, 39:4 to już marvelowa inwazja Nagai.

    LINK
    • ...

      tantive 2013-02-11 18:12:00

      tantive

      avek

      Rejestracja: 2004-03-20

      Ostatnia wizyta: 2016-08-17

      Skąd: Mszana Dolna

      Dzięki za twórczą opinię
      Co do dat masz racje. Spowodowane to było moją niewiedzą z zakresu komiksowej Historii SW. Szkoda że nie ma tu opcji "edytuj", bo wystarczyłoby wtedy poprawić zdanie:
      (...) i już prawie rok od śmierci admirała Zaarina
      na
      (...) i już prawie dwa miesiące od śmierci admirała Zaarina
      i byłoby po sprawie. Znalazłem też błąd gdzie jedna Delta 4 ma być Deltą 6. No ale nie ma możliwości poprawienia tu na forum.
      Co do siedzenia nad tym; gdy zacząłem pisać planowałem ledwo połowę tekstu, ale to po prostu, w miarę pisania, samo do głowy wlatuje
      Moze sam spróbuj. Nie musisz przecież tego "publikować" - nieza frajda takie pisanie. Właśnie powoli kończę drugi rozdział, prawie tak samo długi

      LINK
      • ...

        Stele 2013-02-11 18:39:00

        Stele

        avek

        Rejestracja: 2010-01-04

        Ostatnia wizyta: 2019-12-19

        Skąd: Wrocław

        Próbowałem pisać jak i tłumaczyć z basica. Siedzę po pół godziny nad akapitem, frustrując się, że nie potrafię zadowalająco dobrać słów do wyrażenia swoich myśli. Nawet gdy niby jest dobrze, to po przetrawieniu nadal nie jestem zadowolony. Przyjemność z tego żadna niestety.

        A w datach nie chodzi o komiksy, czy raczej ich późniejsze datowanie z atlasu. W ostatniej kampanii T/F masz misję z rozpoznaniem zgrupowania na Sullust (swoją drogą czy późniejsze przygody CRV Razor nie zretconowały bothanskiego promu z tamtej misji?), jesteś świadkiem wylotu Palpiego z Coruscant na Endor, a ostatni debriefing sugeruje, że finałowa bitwa będzie miała miejsce lada moment i dlatego nie rozpatrują nawet transferu Thrawna i Stele`a, bo fizycznie nie wyrobiliby oni w porę na drugi koniec galaktyki.

        LINK
        • ...

          Stele 2013-02-13 20:09:00

          Stele

          avek

          Rejestracja: 2010-01-04

          Ostatnia wizyta: 2019-12-19

          Skąd: Wrocław

          Odświeżyłem sobie pamięć i lot rozpoznawczy o którym wspominałem miał miejsce w systemie Delfii, a bothański prom zawierał wpływowego sceptyka, wątpiącego w autentyczność danych z Suprosy.
          Nawet nawiązania do planowanych dopiero źródeł w taju z niczym nie kolidują. To się nazywa jakość EU.

          LINK
  • Tantive

    Kassila 2013-02-12 15:08:00

    Kassila

    avek

    Rejestracja: 2009-10-27

    Ostatnia wizyta: 2024-07-09

    Skąd: Cieszyn

    mogłeś uprzedzić, że to takie techniczne.
    Zatem to moje uwagi, totalnego uzbrojeniowego laika:
    - Powtórzenia, więcej akapitów. Ja wiem, że to zżera miejsce, ale Bastion to pojemna bestia, wszystko się zmieści
    - "Wyklęty"? Naprawdę chciałbyś latać czymś, co ma tak na imię? Bo ja nie. No, chyba że tak było w jakiejś gierce.
    - "Poczekamy do zera czy zaskoczymy porucznika Winda i Kino i uruchomimy wcześniej -zapytał Pierwszy" - no to albo o obóch mówi po nazwisku albo po imieniu. Mogą się kumplować, ale nie na mostku. Nawet na TYM mostku Szczegół, ale zauważony

    - Jakbym czytała raport mechaników po przeglądzie maszyn. Następny techniczno-statystyczny bełkot, który dla humanistów może być nie do przejścia, a z pewnością nudzi. Może wyjaśnienie, po co komu poza konstrukotrami takie dokładne dane?:

    "Drugim powodem braku aż takiego zaangażowania Imperium, był praktycznie całkowity brak innych ras w układzie, za wyjątkiem ludzi. Imperator nienawidził innych ras i przychylnym okiem patrzył na te planety, które mają podobne spojrzenie na Galaktykę. Jednakże brak innych ras był spowodowany specyficznymi właściwościami atmosfery Alto. Były tam dwa związki. Jeden chemiczny, drugi organiczny, które powodowały dezorientacje wśród wielu ras. Na Vistorze tego nie było, ale to była planeta-dom, a żeby mieszkać trzeba mieć za co, a 80% populacji pracowało na Alto, a pozostałe 20% za nic w świecie nie oddało by swojej pracy obcym. I tym sposobem układ Vistor pomimo iż nie był rasistowskim siedliskiem ludzi, większość ras omijała z daleka.
    Wind sprawdził monitory i wszystkie systemy jednostki, następnie przełączył na główny monitor dane z monitora Kino, przeglądnął je jeszcze raz i spojrzał na zegarek. Pozostało jeszcze 1godz i 24min do czasu, aż wszystkie sondy znajdą się na swoich pozycjach. Sondy wystrzeliły 3 patrolowce, każdy po 2 sztuki, oraz przebywający teraz na rotacyjnej misji niszczyciel klasy Victory „Wyklęty”. Niszczyciel wystrzelił 11 sond. Gdy wszystkie sondy znajdą się w swoich strefach, pokryją cały układ siecią dalekiego rozpoznania, o którą poprosiła Rada, ze względu brak stałego garnizonu"

    Rozbij na akapity, dodaj coś od siebie, bo to wygląda jak spisane żywcem z jakiegoś przewodnika po uzbrojeniu/planetach. Przeedytuj to, co piszesz teraz, zanim poślesz na forum.

    Stele -> z twojej drugiej wypowiedzi poza pierwszym akapitem nic nie rozumiem

    Ogólnie fajnie, Imperialne, a tego nigdy nie jest za dużo. Miła odmiana po rozwalaniu naszych przez Wedge`a i resztę.
    Nie schrzań tego, np. nie wyślij ich na stronę Rebelii. Synu, pokaż, że Imperium nie przypadkiem tyle lat łaskawie rządziło

    Proszę dalej

    LINK
  • Rozdział II

    tantive 2013-02-12 22:41:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Na orbicie Vistor robiło się tłoczno. „Wyklęty” powoli zajmował pozycje obok stacji VISTOR III, do której zacumowały już 2 patrolowce typu Kolia, prom Przewodniczącej Rady, dwa promy władz Alto i Vistora. Fregata „Densyi”, oraz zmodyfikowana korweta koreliańska „Wolran”, która nie brała udziału w ćwiczeniach. Dwa patrolowce IPV-1, które zakupiła Rada Vistor i miały być poddane modernizacji w stoczniach Alto też zajmowały pozycje przy orbitalnej platformie bojowej. Z remontowej stoczni już leciały 2 promy przewożąc dowódców remontowanych tam właśnie okrętów: Fregaty Lancer „Saala”, oraz lekkiego krążownika typu Carrack „Innura”. Holownik „AT-1” zbudowany specjalnie z myślą o braniu udziału w akcjach ratunkowych, gnał właśnie w stronę korwety „Gizarro”, mając na pokładzie pełny zespół medyczny. Dotrze do okrętu za 31 minut.
    Kapitan Tidor zwołał zebranie na 23.00. Do tego czasu pozostało jeszcze 20 min i porucznik Wind na stacji ALTO właśnie wyładowywał, wraz z technikami moduł WIZUAL AQ.
    Kino biegał cały czas dookoła pilnując, żeby niczego nie zepsuli, gdyż dzisiaj pierwszy raz, ten system działał jak powinien. Dane z rozpoznania już zostały przesłane technikom i powoli kończyli wyładunek. Druga ekipa tankowała Gunboata porucznika do pełna i przepuszczała pozostałe systemy przez program diagnostyczny. Uwijali się bardzo szybko, gdyż porucznik chciał zdążyć na odprawę. U wszystkich wyczuwało się napięcie, Twarze mieli bez wyrazu, bali się mówić o tym, co już częściowo było wiadome. Odprawa wskaże czy dane są prawdziwe.
    Nie wiadomo jaką odpowiedź dostał kapitan „Wyklętego” po kontakcie z Dowództwem Sektora. Ale musiało być to coś ważnego. Kapitan Tidor jeszcze nigdy nie wydawał rozkazów tak oficjalnym tonem, jak przed godziną. Derek spojrzał na Kino, który właśnie rozmawiał z przedstawicielem Alto Corporation Alonem DooVarem. Był to szef zespołu politycznego firmy i miał najlepsze rozeznanie o stosunkach panujących w Imperium, ze wszystkich w systemie. Właśnie szedł do promu, gdy zaczepił go Kino. DooVar cały czas szedł i mówił, a Kino tylko słuchał.
    Nagle Derka ktoś klepnął w ramie, wyrywając z zadumy.
    -Poruczniku „Maleńka” jest gotowa.-Zameldował technik. -Może Pan lecieć.
    Chciał jeszcze coś dodać, ale się rozmyślił i odszedł w kierunku konsolety serwisowej.

    Derek odwrócił się w kierunku Kino chcąc go zawołać, ale młody inżynier już biegł w jego stronę pokazując żeby odpalał silniki. Derek wspiął się po drabince do kokpitu, zapiął uprząż ochronną i rozpoczął procedurę przedstartową StarWinga. Kino właśnie się pakował na swoje miejsce, na razie nic nie mówiąc. Derek nie pytał, wiedział, że jak tylko owiewka się zamknie Kino od razu wszystko opowie. Uruchomił główny zapłon i zamknął osłonę.
    -Jasna cholera Derek. -Kino od razu zaczął bez wstępu.- To chyba prawda. Imperator nie żyje. Podobno Vader też. „Executor” zniszczony o drugą Gwiazdę Śmierci!! Wiedziałeś ze budują drugą?!
    -Nie, bo skąd....
    -Ponoć Jedi wrócili!- Derek wylatując z hangaru przypomniał sobie, ze coś tam słyszał o tych Jedi i ich Sile, czy czymś takim.
    -Jasna...
    -Do tego flota jest w rozsypce. Nie ma następcy Imperatora, zaczynają się na razie wewnętrzne walki polityczne, ale wszystkie między admirałami... DooVar uważa, że jak się nie pogodzą Imperium się rozleci.
    -To jest...
    -Do tego każdy z admirałów ma swoją flotę. Rebelianci są ponoć kilkanaście razy silniejsi niż Imperium przypuszczało.
    -No... ta ich taktyka...
    -Jak tak dalej pójdzie będziemy mieć przesrane.
    -Powoli! Uspokój się!!!
    Derek gnał Gunboatem w kierunku stacji na orbicie Vistor analizując wieści i non stop sprawdzając czas.
    -Nie jest dobrze
    -Żebyś wiedział. Ciekawe co Kapitan powie.
    -Zobaczymy za chwile. Dokujemy za 4 min. odprawa za 7.
    Kino już teraz milczący cały czas analizował wiadomości.
    -Coś wiadomo z Holonetu?
    -Na razie tylko strzępki informacji. Nic o śmierci Imperatora.
    Derek poprosił o zgodę na lądowanie i od razu dostał wektor podejścia, co musiało oznaczać, iż śledzili go na radarze i już zidentyfikowali. Cały system był postawiony w stan prawie najwyższej gotowości i każdy wypełniał swoje obowiązki jeszcze lepiej niż zwykle. Co oznaczało, ze wszyscy się boją tego co nastąpi teraz. I nikt na razie nie znał odpowiedzi na pytanie „Co będzie jutro?”

    Porucznik zadokował maszynę w wyznaczonym miejscu w hangarze i udał się w kierunku sali odpraw. Kino, jako że był cywilem, nie poszedł za Derkiem, tylko skręcił w kierunku pomieszczeń badawczych. Tam wśród techników i inżynierów może coś wydobędą z Holonetu. Porucznik Wind wychodząc z hangaru zobaczył szturmowców obstawiających drogę do sali odpraw i lustrujących każdego czujnym wzrokiem.
    Tuż przed salą odpraw zatrzymał go patrol w białych pancerzach.
    -Porucznik Derek Wind. Dowódca eskadry dalekiego zwiadu. -było to trochę na wyrost bo jego eskadra składała się z dwóch Gunboatów, oraz małego transportowca rodzimej produkcji „Alvis”, który został specjalnie zaprojektowany do udzielania wsparcia StarWingom i to daleko poza własnym terytorium. „Alvis” mógł przyjąć na pokład dwa Gunboaty i z reguły udawał zwykły frachtowiec. Jednak w rzeczywistości był platformą zaopatrzenia dla Xg-1R.
    Szturmowcy sprawdzili Derka na swoim datapadzie i udzielili zezwolenia na wejście do sali.

    W sali odpraw było tłoczno. Byli tu chyba wszyscy przedstawiciele władz sektora, oraz dowódcy wszystkich okrętów Marynarki, wraz ze swymi adiutantami. Byli też dowódcy wszystkich eskadr myśliwskich i dowódca stacji ALTO III. Derek rozejrzał się po sali i dostrzegł tez kilka robotów protokolarnych, oraz co go zdziwiło przedstawicieli największych firm w układzie. Ujrzał Przewodniczącą Rady jak cicho dyskutowała z DooVarem, a jej sekretarz mocno gestykulował rozmawiając z jakimś oficerem, którego Derek nie znał.
    Sala był duża, ale już niemal wypełniona po brzegi. Gwar w środku prawie zagłuszał własne myśli. Derek wypatrzył w tłumie porucznika Flina , dowódcę eskadry Gunboatów, która na stałe stacjonowała na VISTOR III, tej samej która dziś na ćwiczeniach była po jego stronie.
    -Cześć Leon. Wiadomo już coś konkretnego?
    -Oo cześć. Na razie same pogłoski. Tidor zaraz nas oświeci. -Leon zawsze był skłonny do wygłaszania swoich opinii na różne tematy, ale teraz był bardzo powściągliwy. Zapytał za to:
    -Jak poszły ćwiczenia?
    -Dokopaliśmy wszystkim. WIZUAL AQ dziś o dziwo działał. Skończyliśmy rozpoznanie stoczni 2 min przed przerwaniem ćwiczeń. Jeszcze 1 minuta i już by nas za żadne skarby nie dorwali, nawet jakby nas wykryli.
    -Sądzą po miejscu gdzie się ujawniliście, ten nowy system ma ze trzy krotnie większy zasięg od standardowego.-szybko przeliczył Flin
    -Coś koło tego. Tobie też ponoć nieźle poszło?
    Flin osłaniał odwrót swojego skrzydłowego z systemu i dorwał 3 myśliwce Tie zanim go załatwili. Jednak jego skrzydłowy zwiał z danymi, co było sukcesem.
    -Czasem się udaje. -Leon nie miał za bardzo ochoty na rozmowę, więc Derek postanowił poczekać co powie kapitan.

    W tym momencie do sali wszedł kapitan „Wyklętego” w asyście oficerów. Ubezpieczała ich drużyna szturmowców w pełnym ekwipunku bojowym. Na sali powoli robiło się cicho. Milkły gwary. Szturmowcy zajęli miejsca za kapitanem i w sali lekko przygasło światło. Kapitan podłączył swój datapad do dużego czytnika holograficznego, spojrzał na swojego pierwszego oficera, wymienili kilka cichych zdań i obrócił się w kierunku zgromadzonych ludzi.
    -Witam. Dla tych co mnie nie znają -uśmiechnął się słabo- nazywam się Tidor i jestem kapitanem niszczyciela „Wyklęty”. Na mocy rozkazów nadanych mi przez Imperatora- tu się lekko zawahał, co nie uszło uwadze zebranych- dowodzę obroną tego systemu. Niecałe dwie godziny temu, w czasie ćwiczeń, przechwyciliśmy ciężko uszkodzoną korwetę „Gizarro”. Z danych z ich dziennika pokładowego, dostaliśmy obraz bitwy u układzie Endor. Nie będę Państwu przedstawiał tego materiału, gdyż jest go bardzo dużo i jeszcze nie skończyliśmy analizy, jednakże mój zespół potwierdził prawdziwość danych. W wyniku dziwnych okoliczności których jeszcze nie rozumiemy, nad orbitą księżyca Endor doszło do starcia z flotą rebeliancką. Wiadomo tylko że Flota Imperium przegrywała tą bitwę do momentu opuszczenia układu przez „Gizarro”.
    -Na pewno część oficerów Marynarki zastanawia się dlaczego na tej odprawie są cywile, więc od razu wytłumaczę, że w dzisiejsze ćwiczenia zaangażowany był; i rząd układu Vistor, i przedstawiciele firm, których systemy dziś testowaliśmy. Tak więc byli oni na bieżąco z pierwszymi informacjami z "Gizarro" zanim łączność przeszła na kanały tajne. Musicie państwo wiedzieć, że na tak wczesnym etapie, oraz z powodu braku potwierdzenia, czy też zaprzeczenia ze strony Dowództwa Sektora, nie mogę na razie nic więcej powiedzieć. Aktualne rozkazy z dowództwa nakazują mi chronić ten system przed wrogami Imperium, oraz pozostać na pozycji w oczekiwaniu na dalsze polecenia.
    -Kapitanie Tidor- głos zabrała przewodnicząca Rady Milera Quaa. -Kiedy będzie wiadomo coś na pewno?
    -Pani Przewodnicząca. Właśnie analizujemy dane, a za godzinę wysyłam jednostkę kurierską do Dowództwa. Sieci Holonetu są przeciążone i ciężko z nich wydostać spójną informacje.
    -A kanały wojskowe?- Zapytał Sekretarz Rady Hildon Gery, starszy mężczyzna, na którym wiek odcisnął już swoje piętno. Pomimo to miał niezwykle analityczny umysł i potrafił go wykorzystać.
    -Jak już wspomniałem. Dowództwo czeka na rozkazy z Coruscant i na razie zakazało jakichkolwiek akcji zaczepnych, a jedynie obronne.
    -Kiedy powróci kurier? -zapytał ktoś z sali
    Kapitan spodziewał się tego pytania, choć wolałby aby nie było teraz zadane. Westchnął cicho i odpowiedział.
    -Standardowo jednostka kurierska pokonywając trasę tam i z powrotem w 35 godzin. Plus czas na reakcje dowództwa, więc myślę, że powinna wrócić do 40 godzin od chwili startu. Chciałbym dodać, że nie ma w tej chwili żadnych obaw, co do ataku tzw rebeliantów. Nawet jeżeli udało im się pokonać flotę imperium nad Endorem, to musieli zaangażować tam całe swoje siły. Poza tym to był tylko ułamek siły Marynarki Imperium, a nie cała Flota. Układ Vistor nie jest systemem o znaczeniu strategicznym i na pewno nie będzie pierwszym celem ataku rebeliantów.- Podniósł rękę żeby uciszyć narastające protesty przedstawicieli władz cywilnych.
    -Szanowni Państwo na chwilę obecną mogę zapewnić, że mamy już opracowane ścisłe plany obrony układu, a dzisiejszy test pokazał, że nowe sensory sprawują się znakomicie. Tak więc dowiemy się o jakichkolwiek próbach ataku na długo przed nimi. Poza tym podjąłem środki zaradcze i wysyłam kliku kurierów do innych układów, aby sprawdzić jak wygląda sytuacja. Proszę się nie obawiać. Marynarka w pełni panuje nad tym systemem. Jesteście państwo bezpieczni. Myślę, że w ciągu kilku dni sytuacja się wyjaśni. Przez ten czas proszę pracować i wypoczywać normalnie. Dziękuje
    Cywile chcieli jeszcze zaprotestować, zadać wiele pytań, ale po minie kapitana poznali, ze spotkanie dobiegło końca.
    -Proszę jeszcze oficerów o pozostanie na chwile. -Dodał kapitan
    Przewodnicząca Rady poprzez komunikator wysłała sygnał do zebrania nadzwyczajnego Rady i politycy zaczęli opuszczać sale, wiedząc ze już nic nie wydobędą z kapitana.


    Kiedy zrobiło się już w miarę spokojnie i na sali pozostało tylko kilkunastu oficerów, kapitan skinął głową porucznikowi DeCota i ten puścił obrobiony materiał z „Gizarro”.
    -Panowie.-rozpoczął -to co tu widzicie jest ściśle tajne i nie może wyjść poza te ściany.
    -Tak jest -odezwały się głosy.
    -To co przekazał kapitan cywilom, w ogólnym zarysie to prawda. Jednakże musicie Państwo zauważyć, że zgodnie z danymi z „Gizarro” Imperator przebywał na Gwieździe Śmierci kiedy ta eksplodowała. Od razu zaznaczę, ze korweta nie uciekła z pola walki i nie można ich posądzić o tchórzostwo, ponieważ w sytuacji w jakiej się znaleźli - to co zrobili, choć było desperackie, wykonali perfekcyjnie. -Bo inaczej nie można nazwać skoku w nad przestrzeń bez dokładnych koordynat. Mogli wylecieć w środku gwiazdy, czy za blisko planety i roztrzaskać się o powierzchnie. Porucznik nie wiedział, czy odważyłby się na coś takiego
    - Natomiast nie wiemy nic o losie Lorda Vadera, który na pewno nie przebywał na pokładzie „Executora”, kiedy ten uderzył w stacje bojową. -mówiąc to puścił dalej nagranie, na którym komputerowo generowany obraz przedstawiał moment zniszczenia największego okrętu jaki kiedykolwiek istniał, wg wiedzy Derka. Porucznik zaczął się zastanawiać; jak w ogóle doszło do starcia. Patrząc na siły rebeliantów, nie miałyby one najmniejszych szans, nawet bez Gwiazdy Śmierci, gdyby to on dowodził flotą, a nie mówiąc o kapitanie „Wyklętego”, który miał taką minę, jakby właśnie myślał o tym samym. Wind w końcu odważył się zadać pytanie, które każdy oficer chyba miał teraz w głowie.
    -Jak to możliwe ze przegraliśmy tą bitwę? -oczy wszystkich oficerów zwróciły się najpierw na niego ,a potem po kolei na kapitana Tidora.
    Tidor czuł się przytłoczony wzrokiem swoich ludzi, bo nie potrafił im tego wytłumaczyć. Sam tego nie rozumiał.
    -Nie wiem. -odparł prosto z mostu. -Po prostu nie wiem.
    Uratował go jego Pierwszy.
    -Nie mamy pełnego zapisu bitwy, a jedynie 11 min od momentu zniszczenia stacji. Potem „Gizarro” musiał skakać, żeby go nie zmiażdżyły dwa Imperiale wykonujące gwałtowne manewry. Jednakże z tych danych, nie wynika wcale, że oficerowie imperialni zaczęli walczyć ze sobą. Nadal je analizujemy, ale na pierwszy rzut oka Flota Imperium miała przewagę w momencie skoku korwety i mogła tą bitwę wygrać. Natomiast możliwość śmierci Imperatora, wydaje się niestety, na chwilę obecną, wysoce prawdopodobna.
    Wszyscy wpatrywali się w ekran, aż w końcu Leon zapytał.
    -Jakie są rozkazy?
    Pierwszy spojrzał na kapitana, który teraz jakby lekko się ożywił, bo rozkazy miał jasne i wiedział co ma robić, tu w układzie Vistor
    -Pozostajemy w pogotowiu bojowym. Pierwszy prześle Wam szczegółowe dane patroli. Zwracać na wszystko szczególną uwagę. Żadnych akcji zaczepnych. Bronimy tego układu.
    -Tak jest -odezwali się chóralnie.
    -Na razie to wszystko. Możecie odejść.
    Oficerowie zaczęli wstawać i powoli wychodząc, pojedynczo lub w grupach cicho dyskutując nad dzisiejszymi wydarzeniami.

    Porucznik Wind też zbierał się do wyjścia, gdy powstrzymał go głos kapitana
    -Poruczniku Wind. Pozwolicie na chwile?
    Porucznik podszedł do kapitana i jego pierwszego oficera. Poczekali, aż inni opuszczą sale i kapitan zaczął rozmowę.
    -Jak wypadła misja zwiadowcza w czasie ćwiczeń. Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić wyników?
    -Bardzo dobrze panie kapitanie. W momencie zakończenia ćwiczeń byliśmy już w drodze do granicy systemu z pełnymi danymi na temat stoczni.
    -Tak myślałem … Sadząc po kursie i miejscu w którym się pojawiliście po wyłączeniu maskowania. Dobrze Wam poszło
    -Nowy system wizji dziś zadziałał.
    -Właśnie o ten system mi chodzi.
    -Nie rozumiem panie kapitanie.
    -Mam dla Was misję. Czy system jest sprawny?
    -Tego nie wiem. Po ostatnich testach analizy i korekty trwały 7 dni. A i tak szanse ze zadziała są pól na pól i nie wiedza dlaczego. A moduł wymontowano z mojego StarWinga, więc pewnie technicy już w nim grzebią.
    Kapitan zastanawiał się przez chwile, nic nie mówią i patrząc gdzieś w dal.
    -I tak musimy czekać na powrót kuriera. Może Pan poprosić techników, aby doprowadzili ten system do gotowości jak najszybciej?
    -Raczej tak. Współpraca się nam dobrze układa.
    -A tego akurat jestem pewny -Uśmiechnął się lekko kapitan – Chcę Pana wysłać w Xg-1R do układu Endor.
    Porucznikowi nagle zaczęły przez głowę przelatywać tysiące myśli i scenariuszy możliwych zdarzeń. Wiedział ze jego Gunboat, nawet bez WIZUAL AQ, poradzi sobie z tą misją, jednakże obawiał się tego co tam zastanie. Przede wszystkim potwierdzenia klęski Marynarki. Kapitan chyba wyczul tok jego rozumowania i jego obawy.
    -Poruczniku, wiem ze Pańska maszyna jest wersją eksperymentalną, dlatego nie mogą wydać panu rozkazu lotu na nie sprawdzonym sprzęcie na, najprawdopodobniej, terytorium wroga.
    -Panie Kapitanie nie o maszynę się martwię. Chcąc tam lecieć, muszę zabrać Kino. Tylko on, na razie, potrafi obsługiwać nowe systemy rozpoznania. A on jest cywilem. Bez niego, nie przywiozę nawet połowy tych danych co powinienem. Innymi słowy musimy go wtajemniczyć.
    Teraz kapitan miał dylemat. Niby Imperialne instrukcje pozwalały na to w szczególnych okolicznościach, a kapitan dobrze poznał już Kino, ale z drugiej strony...
    -Dobrze zapytajcie Pana Redage, czy się zgodzi na lot. Jak się zgodzi - wtajemniczcie go. Na razie czekamy na wiadomości od kurierów. Myślę że w ciągu trzech, czterech dni sytuacja się ustabilizuje. Chyba na razie to wszystko.
    -Tak jest. -zasalutował Wind
    -Możecie odejść poruczniku. Dobra robota z tymi ćwiczenia.
    -Panu też poszło nie najgorzej. Zważywszy na okoliczności oczywiście -uśmiechnął się porucznik Wind
    -Tak. -dodał kapitan -zważywszy na okoliczności - z lekkim uśmiechem oddał honory i porucznik opuścił sale.
    Pierwszy oficer „Wyklętego” Porucznik Viran DeCota, powiódł wzrokiem za Derkiem i gdy się drzwi zamknęły z cichym szumem powiedział:
    -Dobry jest
    -I wie o tym -dodał kapitan.
    -Ale w systemie Endor będzie czekał wróg i nie będą to ćwiczenia
    -Myślę, Pierwszy, ze On o tym dobrze wie. Dlatego chce mieć Redage przy sobie. Razem mają kilkukrotnie większe szanse, niż każdy z osobna.


    Minęło pięć dni od czasu pojawienia się „Gizarro” w układzie Vistor. Nie wrócił jeszcze kurier z Dowództwa, co bardzo niepokoiło Tidora. Na każde zapytanie wysyłane, za pośrednictwem wojskowej sieci dowodzenia, dostawał tą samą odpowiedź. W końcu Pierwszy zasugerował, że może wyślą do Dowództwa pytanie „Co dziś w menu na obiad”. Kapitan popatrzył na Pierwszego dziwnym wzrokiem i już go miał przywrócić do porządku gdy zrozumiał, o co mu chodzi. Na każde ich pytania, czy meldunek, otrzymywali tą samą odpowiedź. „Zostać na pozycji. Nie podejmować żadnych akcji zaczepnych. Czekać na dalsze rozkazy”
    Piątego dnia też kapitan „Wyklętego” dostał meldunek, którego się nie spodziewał nigdy dostać. Odkąd sięgał pamięcią, on i jego oficerowie, coś takiego, nigdy, ale to nigdy, nie miało miejsca.
    -Panie kapitanie. Możemy porozmawiać na osobności? -Pytanie szefa działu zaopatrzenia troszkę go zdziwiło. Uniósł brew i odwrócił się w jego kierunku, ale gdy spojrzał na jego twarz, po minie rozpoznał, że dzieje się coś złego.
    -Zapraszam do mojej kajuty.
    Gdy weszli i drzwi się za nimi zasunęły, Kapitan spojrzał na szefa i zapytał.
    -Co się dzieje szefie?
    -Panie kapitanie... -mina szefa była jeszcze bardziej nieprzenikniona, niż przed chwilą na mostku.
    -Panie kapitanie. Sprawdziliśmy to wielokrotnie. Choć jeszcze nie wysłałem zapytania do innych okrętów w układzie, ale z danych wynika, że nie ma jeszcze wpływu żołdu do kasy okrętu.
    Kapitan wytrzeszczył oczy na szefa.
    -Jak to nie ma? Przecież to niemożliwe!
    -Sprawdzaliśmy kilkanaście razy. Żołd powinien wpłynąć wczoraj do 8.00. Zawsze tak było. Niezależnie gdzie stacjonowaliśmy. Nigdy się nie spóźnili ani minuty.
    -Żołnierze już wiedzą? I dlaczego tak późno meldujecie?!!!
    -Myśleliśmy, że to błąd systemu. Rozebraliśmy cały układ szyfrowania finansowego i złożyli do kupy. Chorąży Miron był dziś na stacji VISTOR III, mają ten sam system i …. to nie wina systemów.
    -O cholera!!! A co z wypłatami dla marynarzy i żołnierzy?
    -Wypłata jest zawsze 3 dni po wpłynięciu kredytów do kasy okrętu. Więc mamy jeszcze 35 godzin zanim zaczną zadawać pytania.
    -Skonsultujcie to z innymi szefami na okrętach Marynarki, tu w układzie, ale po cichu. Chce mieć pełen raport najszybciej jak to możliwe!!!
    -Tak jest - odparł szef. Zasalutował przepisowo i wyszedł z kajuty.

    Kapitan podszedł do biurka w swojej kajucie wcisnął przycisk interkomu.
    -Łączność! Wezwijcie Pierwszego do mojej kajuty. Natychmiast!!!
    -Tak jest!!!
    Przerywając połączenie usiadł na fotelu za biurkiem. Potarł skronie i zaczął analizować problem. Jak to możliwe? Coś jest nie tak z Dowództwem Sektora. Te same odpowiedzi na każde pytanie, czy meldunek. Brak kuriera, a teraz to. Jego przemyślenia przerwał gong przy drzwiach.
    -Wejść!
    Pierwszy wszedł do kajuty kapitańskich i zanim zdążył stanąć na baczność i zasalutować, kapitan wskazał mu fotel, więc Porucznik DeCota usiadł od razu, wiedzą ze spotkanie będzie miało charakter nieformalny.
    -Co się dzieje? -Będąc sam na sam z kapitanem już od dawna, rozmawiali bardzo swobodnie.
    Kapitan westchnął i rzekł.
    -Żołd się spóźnia już 37 godzin.
    Porucznik chyba w pierwszej chwili nie załapał o co chodzi, gdyż tempo patrzył na kapitana...
    -No właśnie
    -To niemożliwe!!! Przecież.... to na pewno nasz system...
    -Nie Viran -kapitan rzadko zwracał się do porucznika po imieniu i to sprawiło ze DeCota, od razu wiedział, iż Kapitan kazał już sprawdzić wszystko, aby wyeliminować błąd systemu. Pozostawała tylko jedna możliwość.
    -A niech to bantha zeżre -zaklął porucznik. -Co robimy?
    -Czekamy na pełny raport szefa. Może coś znajdzie.
    -Rozumiem. -pokiwał głową DeCota
    -Niech Pan wyśle to zapytanie o obiad do Dowództwa -odparł zupełnie poważnie Kapitan.
    Porucznik wywalił oczy na swego dowódce.
    -Na serio Pierwszy. Tylko tak, aby nikt poza łącznościowcem o tym nie wiedział. Chce się upewnić, że ktoś czyta nasze raporty.
    -Myśli Pan.....
    -Tak. Zaczynam podejrzewać, że Dowództwo nie czyta naszych raportów i odpowiada z automatu. Zastanawia mnie tylko fakt; co z kurierem?
    -No właśnie to niepokojące. Wysyłamy kolejną jednostkę?
    -Coś nowego udało się wyciągnąć z Holonetu.? -Odpowiedział pytaniem na pytanie kapitan.
    -Nadal nic. Nasi technicy zaczynają podejrzewać blokadę informacji. Choć jest coraz więcej niepotwierdzonych informacji o śmierci Imperatora i Lorda Vadera.
    -Jest coraz gorzej.
    -Tak, a co z Radą?
    -Coraz ciężej mi ich zbywać. Daje im wszystkie informacje cywilne jakie wyciągniemy....ale to za mało. Naciskają coraz bardziej.
    -Zawsze możemy wprowadzić stan wyjątkowy.
    -O tym nawet nie ma mowy. Ludność zachowuje się spokojnie. Jedynie czego chcą to informacji. O żadnych rozruchach nie ma nawet wzmianki. Natomiast myślę, ze boją się o swoje kontrakty. Mimo wszystko to Imperium daje im 80% rynku zbytu. Tylko 20% stanowią ich własne rynki. I tego się obawiają . Odtrącenia.
    -Przecież ich nie odtrącimy.
    -Pierwszy, jeżeli Władza centralna naprawdę upadła, a coraz więcej na to wskazuje, mogą być ogromne kłopoty do czasu ustabilizowania sytuacji.
    -Musimy zdobyć infor...

    Nagle zawyły dźwięki alarmu bojowego. Pierwszy spojrzał na kapitana i razem rzucili się w kierunku przegrody prowadzącej na mostek.
    -Kapitan na mostku- krzyknął oficer pełniący wachtę.
    -Trzeci, przejmuję mostek- odezwał się kapitan
    -Mostek jest Pański.
    -Meldować!!
    -Wykryliśmy niezidentyfikowany okręt. Właśnie opuścił nad przestrzeń. Wyszedł w dziwnym miejscu i nie odpowiada na wezwanie.
    -Sensory! Identyfikacja!
    -Właśnie nad tym pracujemy kapitanie. Jest duży, mocno uszkodzony i daleko. Nasze systemy nie mogą go zidentyfikować. Uruchomiliśmy konsole ALTO XR, zaraz coś będziemy wiedzieć. Jest bardzo blisko sondy nr 11.
    Kapitan wiedział, że ALTO XR jeszcze nie jest do końca sprawnym systemem i na dziś była zaplanowana konserwacja.
    -Kiedy ALTO wstanie?
    -Już się uruchamia. Nie zdążyliśmy jeszcze się za niego zabrać, bo technicy z Alto Corporation przybyli 20 min temu. Wyłączyliśmy go dosłownie przed chwilą.
    Kapitan spojrzał na mostek swojego okrętu. Cała załoga był już na stanowiskach i kapitan odruchowo spojrzał na zegar okrętowy. Odwrócił się do pierwszego, który widział spojrzenie kapitana i teraz dumny patrzył mu prosto w oczy.
    -Załoga chyba pobiła rekord.
    -Tak jest Panie kapitanie. O całe 3 sekundy.
    Kilku najbliższych techników pokazywało żeby w uśmiechach i kapitan wiedział, ze załoga może być zadowolona z siebie. Pomimo, że pełnili służbę z dala od jakichkolwiek problemów, załoga była w najlepszej formie. Technik obsługujący sensory systemu ALTO XR właśnie zameldował:
    -Panie kapitanie. To niszczyciel klasy Imperial. Nie mam jeszcze identyfikacji, ale … musi Pan na to spojrzeć.- I przesłał obraz na główny ekran.
    Oficerowie spoglądający na ekran aż zamarli ze zdziwienia. Obraz przesyłany za pomocą nowego systemu był bardzo wyraźny. Ale to nie jakość obrazu ich tak zdziwiła. Na głównym ekranie mostka unosił się właśnie niszczyciel. Nie miał prawie 1/5 dziobu, aż po dziobowy pokład hangarowy. Sonda widziała go teraz od spodu i lekko z tyłu. Powoli wirował wzdłuż własnej osi. Widać było prace silników manewrowych, które próbowały ustabilizować okręt. Tylko jeden silnik główny i jeden awaryjny działał. Drugi awaryjny załoga próbowała chyba odpalić, bo co chwile lekko błyskał, ale okręt był w strasznym stanie. Powoli obracając się wokół własnej osi ukazał w końcu cały ogrom zniszczeń. Oprócz braku dziobu, jednostka nie miała w ogóle nadbudówki mostka, a wszystkie stanowiska lewo burtowych wież turbolaserowych były zniszczone.
    Kapitan nawet nie chciał myśleć ile ludzi tam zginęło. Przecież tam było ponad 37 tys ludzi załogi i prawie 10 tys żołnierzy desantu, jeżeli okręt akurat miał ich na pokładzie. Najważniejsze pytanie teraz brzmiało:
    -Co to za okręt?
    -Jeszcze chwila Panie kapitanie. Uszkodzenia są ogromne, ale już prawie go zidentyfikowaliśmy....Mam. To... „Krayt”
    Przez mostek „Wyklętego” przebiegło ściszone westchnienie i stłumione odgłosy zdziwienia. Kapitanowi samemu o mało się nie wyrwało. Normalnie załogę, za takie zachowanie spotkałaby kara, jednak to, że to był „Krayt”.....To wszystko zmieniało. Wszyscy wpatrywali się w ciszy w obraz ciężko rannego niszczyciela. „Krayt” był flagową jednostką dowództwa, któremu podlegał „Wyklęty”. W skład jego floty wchodził jeszcze jeden stary niszczyciel klasy Victory; „Mocny”, dużo starszy od „Wyklętego”, trzy Dreadnoughty „Xona”, „Uli”oraz „Porto”. Do tego 8 fregat typu Nebulon B, 4 lekkie krążowniki typu Carrak, z czego jeden był właśnie w stoczni Alto, 11 korliańskich korwet, 4 stare krążowniki typu Tartan, które miałby być w najbliższym czasie wymienione na typ Carrak. Do tego Dowództwo miało do dyspozycji jeszcze kilkanaście okrętów wsparcia. A „Krayt” był okrętem dowodzenia całego sektora.

    Sektor Ronnis był młodym sektorem, obejmującym ledwo 27 układów. Znajdował się tuż przy granicy Zewnętrznych Rubieży i graniczył z sektorem Tunka i Koradin, Bliskość szlaku lipseckiego nadawała sens istnienia w nim dużych korporacji. Na wielu mapach nie był to region zaznaczony mianem sektora. Powstał dopiero 4 lata temu. Nikt do końca nie wie, dlaczego Imperator zgodził się go stworzyć. Chodziły plotki ze pewna korporacja działające w tym sektorze, miała duże wpływy na Coruscant. System Vistor formalnie nie należał do Sektora Ronnis. Był od niego dość daleko położony. Prawie 8 tys lat świetlnych od granicy tego niewielkiego sektora. Praktycznie poza Zewnętrznymi Rubieżami. Jednak że szlak nad przestrzenny prowadził tak idealnie prosto, że okręty Marynarki mogły się tu dostać najszybciej, właśnie z sektora Ronnis. Drugi szybki szlak, już typowo handlowy, prowadził bezpośrednio do „szlaku lipseckiego” i łączył się z nim między Lipsec a Virgillią, co umożliwiało statkom handlowym ominięcie Lipsec, bez ujawniania się, a jednocześnie dla wszystkich patrzących w drugim kierunku wydawałoby się ze statki lecą na Lispec. Było to dodatkowe zabezpieczenie przed piratami. Choć teraz, coraz bardziej obawiano się, że piraci odkryją w końcu, w którym miejscu te dwie trasy się łączą i mogą zacząć zastawiać tam pułapki. Wtedy trzeba będzie latać przez Lipsec, co się za bardzo nie uśmiechało flocie transportowej systemu.
    Z racji szybkości przelotu między sektorem Roonis, a układem Vistor, okręty z tego właśnie sektora pełniły tu służbę rotacyjnie. Była to, niejako, nagroda za wzorową służbę, gdyż wszyscy wiedzieli, że układ Vistor to oaza spokoju. „Wyklęty” był pierwszym tak dużym okrętem który stacjonował w tym systemie. A pełnił służbę w nagrodę, za rozbicie kartelu pirackiego działającego na granicy Sektora. Kapitanowi Tidorowi i jego załodze ponad 7 miesięcy zajęło zniszczenie piratów. Musieli się za nimi uganiać przez cały sektor. Ale wyłapali praktycznie wszystkich. Był okres, gdzie przez 5 tygodni byli prawie non stop w stanie alarmu bojowego i gdy zakończyli patrol, Dowództwo Sektora, wysłało ich na „odpoczynek” do układu Vistor.

    -Mamy łączność. Jest słaba i idzie przez ALTO XR. Mają uszkodzone nadajniki i nadają na naprawdę niewielkiej mocy. Tylko bliskość sondy sprawia że ich słyszymy- odezwał się chorąży, od konsolety łączności.
    -Do Dowództwa Układu. Tu Imperialny niszczyciel „Krayt”. Mamy ogromne uszkodzenia. Potrzebujemy natychmiastowej, powtarzam, natychmiastowej pomocy. Mamy setki zabitych i tysiące rannych. Ambulatoriom nie istnieje, nie mamy lekarzy, pada układ podtrzymywania życia. Potrzebujemy natychmiastowej ewakuacji rannych i dodatkowych ekip naprawczych.
    -”Krayt” Tu kapitan Tidor z pokładu VSD "Wyklęty". Wysyłamy pomoc. Co się stało?!
    -Kapitanie Tidor mówi porucznik Oola. Jestem zastępcą szefa sekcji wywiadu na „Kryacie”. Aktualnie jestem najwyższym stopniem oficerem na okręcie i pełnie funkcje Kapitana.
    Na mostku „Wyklętego” znów atmosfera stała się gęsta. Skoro zastępca sekcji wywiadu jest dowódcą, znaczy to, ze okręt stracił prawie wszystkich oficerów.
    -Poruczniki Oola. Co się stało?! -powtórzył pytanie Kapitan.
    -Panie kapitanie to tajnie. Nie mogę o tym rozmawiać przez otwarte łącza.
    No tak. Pomyślał Tidor. W końcu to wywiad.
    -Rozumiem. Postaram się jak najszybciej do pana przybyć. Pomoc jest już w drodze.
    -Dziękuje panie kapitanie, naprawdę dziękuje.- rozłączył się dowódca „Krayta”.
    Kapitan podszedł do konsolety łączności i spojrzał na chorążego.
    -Łączyć z Radą. -Chwile później na hologramie ukazała się Przewodnicząca. Ubrana jak zwykle w swój niebieski strój z małymi zielonymi wzorami, tradycyjny dla jej urzędu, miała bardzo zatroskaną twarz. A jej szare oczy podpowiadały kapitanowi, że już wie o niszczycielu.
    -Pani przewodnicząca. Mamy sytuacje awaryjną i ... Układowi nie zagraża żadne niebezpieczeństwo w tej chwili -dodał szybko, widząc minę Przewodniczącej i od razu kontynuował, nie dając jej dojść do głosu;
    -Niszczyciel „Krayt” który właśnie wszedł do układu, jest poważnie uszkodzony. Potrzebuje ekip medycznych, statków do ewakuacji rannych, ekip naprawczych oraz holowników, aby go przychodować w pobliże stoczni. Wiem, że od czasu przechwycenia „Gizarro” cywilne ekipy są w podwyższonej gotowości...
    -Tak panie kapitanie. Zaraz wydam odpowiednie dyspozycje. Wiadomo już co się stało?
    Kapitan wiedział ze system ALTO XR nadal pracuje w fazie testów, więc mnóstwo ludzi ma do niego dostęp i na pewno pani Przewodnicząca już została poinformowana. Gdy ALTO XR wejdzie na stałe, do dowodzenia układem, wtedy nie będzie takich problemów z cywilami. Drażniło go to trochę, jednak zalety systemu, już w fazie testów, niwelowały drobne niedogodności z cywilami. Postanowił powiedzieć prawdę, żeby udobruchać Rade i sprawić wrażenie, ze o wszystkim ich informuje.
    -Tymczasowy dowódca „Krayta” nie chciał o tym rozmawiać przez łącza niezabezpieczone. Dlatego dowiemy się coś więcej jak z nim osobiście porozmawiam. - Specjalnie użył słowa „dowiemy”, w liczbie mnogiej, żeby stworzyć wrażenie jedności z Radą cywilną. I aby choć na chwile dali mu spokój.
    -Rozumiem kapitanie. Wysyłamy pomoc.
    -Dziękuję Pani Przewodnicząca. -rzekł i połączenie zostało przerwane.

    Kapitan zamyślił się przez chwilę i nagły głos Pierwszego tuż obok, lekko go zaskoczył.
    -Ruszamy?
    -Nie. „Krayt” jest za daleko. Nie chce, aby ktoś wykorzystał to, ze będziemy na granicy systemu i wpadł na pomysł zaatakowania stoczni.
    -Pułapka? -Zapytał DeCota?
    -Raczej nie, ale dziwne rzeczy się ostatnio dzieją. Wyślemy „Densyi” jako okręt dowodzenia akcją ratunkową. Niech kapitan Wertyga wie, że pomimo łatwej przegranej w ćwiczeniach, nadal mam do niego pełne zaufanie. Z tego co mi wiadomo ma już pełną załogę na pokładzie. Prześlijcie mu rozkazy i dajcie wszystkie jednostki jakie potrzebuje. I prześlijcie naszych techników od napędu i układu podtrzymywania życia na „Densyi”. Prześlijcie też cześć ekip naprawczych i polowe szturmowców do pomocy.
    -Tak jest. -Pierwszy poszedł wykonać polecanie Kapitana, a Tidor znów odwrócił się do łącznościowca.
    -Znajdźcie mi porucznika Winda i przekażcie; ze chętnie bym z nim porozmawiał osobiście, jak znajdzie chwilkę wolnego czasu. -Co w skrócie brzmiało „Dawać mi go tu NATYCHMIAST!!!”

    Akcja ratunkowa trwała, już dobre 7 godzin, gdy wszedł szef zaopatrzenia i Tidor przypomniał sobie o żołdzie.
    -Szefie, mamy tu dużo pracy. Poproszę szybko i w ogromnym skrócie, a z pełnym raportem zapoznam się później.
    -Tak jest. Najszybciej jak się da: Problem dotyczy całego układu.
    I już było wiadomo, że to wina Dowództwa, a pojawienie się prawie zniszczonego „Krayta” przedstawiało obraz o wiele gorszy, niż się spodziewał.
    -Dziękuje szefie. Postaram się coś z tym zrobić, jak opanujemy sytuacje na „Kryacie”.
    Szef zasalutował sprężyście i odszedł do swoich obowiązków
    -Sir. Porucznik Wind melduje, ze będą gotowi za 30 min.
    -Dziękuje. Pierwszy!!!Jakieś wieści z „Densyi”
    -Przed dosłownie momentem Kapitan Wertyga, przesłał zakodowane pierwsze raporty.
    -Straty? -kapitan obawiał się tego pytania, ale musiał wiedzieć.
    -Stracili całą obsadę mostka. Dolecieli dzięki sterowaniu z zapasowego, ale mieli ciężko. Połowa łączy nie działała, a silniki dawały nierównomierną moc. Szarpało ich całą drogę. Wstępne dane szacują straty na poziomie 45% załogi. Kolejne 31% jest ranne, z czego 8% w stanie krytycznym. Niestety te dane jeszcze urosną.
    Kapitanowi zaschło w gardle.
    -Na całe szczęście, nie było na pokładzie kontyngentu lądowego. Wysadzili go wcześniej, w czterech układach, gdzie wybuchły zamieszki.
    -W co oni się wpakowali?
    -Nie wiem, ale Porucznik Oola, nie chce opuścić okrętu, i wysłał do nas swojego zastępce chorążego Junde. Przybędzie promem z „Densyi” za 15 min.
    Kapitan Tidor też za żadne skarby nie opuściłby swojego okrętu w takiej sytuacji. Czasu było akurat w sam raz, aby zapoznać się z sytuacją i wydać porucznikowi Windowi jasne rozkazy, co do jego misji.

    Wraz z czterema oficerami dowódca „Wyklętego” czekał w sekcji taktycznej z wyświetloną już mapą Sektora Roonis. Drzwi się otwarły i dwóch szturmowców wprowadziło chorążego Junde. Chorąży miał rękę usztywnioną przez robota medycznego, a na twarzy opatrunek z bactą, do tego lekko utykał, ale trzymał się zadziwiająco prosto, a w jego oczach widać było siłe i spokój.
    -Panie Kapitanie, chorąży Junda. -Zameldował.
    -Dziękuje panie Junda, że pomimo ran, zechciał Pan do nas przylecieć.
    -Rany nie są aż takie straszne, jak wyglądają. Wystarczyłaby godzina w zbiorniku bacta, ale...
    -Tak, to zrozumiałe. Możemy zaczynać? Te informacje, które pan posiada są bardzo dla nas ważne.
    -Tak jest. -Odparł chorąży połączył swój datapad do konsolety sekcji taktycznej i rozpoczął składanie meldunku:
    -Zacznę od tego, iż mamy potwierdzenie śmierci Imperatora i Lorda Vadera. -Atmosfera w sali zaczynała gęstnieć z sekundy na sekundę. Wszyscy obecni wiedzieli, że sekcja wywiadu „Krayta” była najlepiej poinformowana z wszystkich w sektorze, bo to oni dostawali pierwsi wszystkie rozkazy i informacje. Chorąży kontynuował, starannie unikając wzroku oficerów „Wyklętego”. Jakby bał się ze zabiją posłańca. Nabrał powietrza, powoli wypuścił, nabrał ponownie i kontynuował.
    -14 godzin po bitwie nad księżycem Endora, doszło do zamieszek w dwóch układach naszego sektora. Kapitan wysłał do jednego eskadrę Dreadnoughtów, a do drugiego ruszył sam, gdyż VSD „Mocny” właśnie pobierał zaopatrzenie, a czas tu był najważniejszy.
    Ledwo wyładowaliśmy kontyngent na planetę, gdy dostaliśmy kolejne wezwanie o zamieszkach, z układu znajdującego się zaraz obok. Wiec Kapitan polecił wzmocnić, tych na powierzchni i polecieliśmy dalej. I tak było za każdym razem, w czterech kolejnych układach. Zaczęło to wyglądnąć na poważny bunt kilku układów. Nie spodziewaliśmy się takich pro rebelianckich zachowań. Mieszkańcy sektora dobrze się maskowali. W sumie w ciągu 4 dni wysłaliśmy wszystkich szturmowców, nawet naszych własnych, gdy odebraliśmy sygnał z Dowództwa, ze mamy natychmiast wracać. Zostawiliśmy im naszą osłonę, fregatę Nebulon B i odlecieliśmy. Wtedy też dostaliśmy z Coruscant potwierdzenie śmierci Imperatora. Myśleliśmy ze dowództwo panikuje na wieść o śmierci Imperatora, ale gdy przybyliśmy do systemu nigdzie nie było widać „Mocnego”, a stacja milczała. Zbliżając się do centrum układu coraz bardziej czuliśmy, że coś tu nie gra. Mijając pas asteroid natknęliśmy się pułapkę. Mijaliśmy go z daleka, ale była dobrze zastawiona. Trzeba im to przyznać. Kapitan miał na pokładzie tylko 3 eskadry myśliwców i 1 bombową, gdyż pozostałe dwie zostawiliśmy w poprzednich systemach, jako wsparcie dla oddziałów lądowych. W pierwszej chwili byliśmy zaskoczeni, gdyż to były trzy nasze Dreadnoughty, jednak wektory ich podejścia zaniepokoiły kapitana. Nagle zza asteroid wyskoczyły 3 eskadry Y-wingów w osłonie dwóch eskadr R-41 Starchaser i jednej Z-95. Za nimi leciały dwie fregaty Maruder i 4 korwety należące do władz układu Gostyrion, oraz krążownik lotniczy Quasar Fire. Skąd go wytrzasnęli – pojęcia nie mam. No i oberwaliśmy, choć obie fregaty i dwa dreadnoughty zniszczyliśmy, Ale straciliśmy prawie wszystkie myśliwce. Choć też zebrały spore żniwo. Praktycznie połowa myśliwców wroga została zestrzelona. Drugi z Dreadnoughtów, który już prawie zniszczyliśmy uderzył w nasz dziób, a niemal w tym samym czasie cała eskadra Y-Wingów, która leciała na samym końcu uderzenia, wpakowała nam pełna salwę torped w podstawę nadbudówki mostka. Trafiło nas ponad 40 torped, prawie jednocześnie. Nie wiem, czy specjalnie, czy tak się stało przez uderzenie tego pancernika i zmianę kursu tym spowodowaną, ale już było praktycznie po nas. Jako że byliśmy już prawie w miejscu gdzie zaczynaliśmy patrol, a mieliśmy wpisane koordynaty do Vistor, na stałe do pamięci, był to najszybszy możliwy wybór. Poza tym tylko tu była w miarę prosta droga, a baliśmy się, że jak wyjdziemy z nad przestrzeni, to drugi raz już w nią nie wejdziemy. Co sądząc po opiniach waszych techników okazało się prawdą. Zdążyliśmy zebrać tylko 4 Interceptory, 2 bombowce TIE i 2 Tie Fightery. 2 Gunboatom, które jeszcze walczyły, rozkazaliśmy uciekać i lecieć na Coruscant przekazać meldunek. No i skoczyliśmy. W czasie lotu w nad przestrzeni dotarło do nas jak wielu ludzi zginęło. Ambulatorium główne i oba mniejsze lazarety były zniszczone kompletnie. Robiliśmy co się da....
    -Rozumiem - rzekł cicho kapitan.
    -Sektor Ronnis nie należy w tej chwili do Imperium. Panie Kapitanie. Ale te siły, to nie standardowa Rebelia. Na pewno byli wspierani przez rebeliantów, jednakże sądząc po uzbrojeniu, były to lokalne siły wspierane przez lokalne kartele. Choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że teraz się przyłączą do Rebelii.
    A to oznaczało- pomyślał kapitan Tidor, ze Dowództwo Sektora Roonis całkowicie spaprało sprawę. Zwłaszcza wywiad nawalił. O czym zdawał sobie sprawę chorąży, sądząc po jego minie. Jednak nie bał się odpowiedzialności i nie upiększał faktów na swoją korzyść. Aczkolwiek kapitan miał też pretensje do siebie. Bo gdy oni uganiali się po całym sektorze, za piratami, parę miesięcy temu, tez powinni coś zauważyć.
    -Nie wiem czy wróg ma wasze koordynaty, chodzi mi o tę trasę nad przestrzenną -kontynuował dalej chorąży.- Były one tylko w pamięci „Krayta”, „Mocnego”, „Walecznego”, tego Carraka co jest u Was, dwóch fregat Nebulon B, ale one były po naszej stronie, no i w pamięci komputera centralnego stacji. Do tego w pamięci pięciu innych okrętów, które tu stacjonowały, ale te w ramach rotacji zostały przeniesione poza sektor Roonis, w ciągu ostatnich trzech lat. Z racji tego, że nie byliście częścią sektora, Dowództwo nie rozdawało tych koordynat na prawo i lewo. A wasze główne trasy handlowe nie przebiegały przecież przez sektor Ronnis. Tuż przed skokiem nasza sonda, którą kapitan kazał wystrzelić, gdy stacja nie odpowiadała, dotarła do niej i dostaliśmy obraz, z którego wynika ze komputer centralny stacji uległ samozniszczeniu. Choć stacja przetrwała. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, aczkolwiek, nie ma pewności, że Rebelianci z sektora Roonis nie znają koordynat szlaku łączącego oba układy. Nadal jednak nie wiemy co się stało z „Mocnym”. Powinien bronić układ, a zniknął. Jedyne racjonalne wytłumaczenie, to ze został odwołany w trybie natychmiastowym
    -Dziękuje chorąży. Proszę udać się do ambulatorium. Tam się panem zajmą. Później na pewno będziemy mieć jeszcze kilka pytań do pana.
    -Tak jest! -Junda zrobił w tył zwrot i odmaszerował, lekko utykając.
    Dowódca „Wyklętego” nie chciał nawet myśleć o tym że „Mocny” mógł przejść na stronę wroga. Znał kapitana tego VSD i wiedział, że co jak co, ale nie cierpiał innych ras, równie mocno jak Imperator, a Rebelia aż się roiła od mieszańców, dlatego sądził ze „Mocny” nie zdezerterował. W tam razie; gdzie on się podział!?

    Kapitan zaczął rozważać różne scenariusze działania, oraz to co powie władzom cywilnym układu, gdy odezwał się sygnał komunikatora
    -Panie Kapitanie przyszedł porucznik Wind.
    -Przekażcie mu ze misja wstrzymana na 24 godziny.
    -Zrozumiałem.

    LINK
  • ...

    tantive 2013-02-12 22:48:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Co do "techniczno-statystycznego" bełkotu Dla mnie jest to tzw Militarna Science-Fiction.
    Ostatnio bardzo mnie zafascynował cykl "Honor Harrington" Dawida Webera, czy też "Zaginiona flota" Jacka Campbella - polecam jak ktoś lubi dużo walki w kosmosie.

    LINK
  • ...

    Stele 2013-02-13 11:27:00

    Stele

    avek

    Rejestracja: 2010-01-04

    Ostatnia wizyta: 2019-12-19

    Skąd: Wrocław

    To zostawię uzasadniony opieprz wykwalifikowanym polonistom i powiem tylko, że doznałem lekkiego nerdgazmu, gdy zlokalizowałem miejsce akcji na mapach Modiego.

    LINK
  • Rozdział III

    tantive 2013-02-13 11:44:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    I znowu razem. -Uśmiechnął się Derek do swojego odbicia w szybie kokpitu. Gnali przez nad przestrzeń, z Kino, już od kilku godzin. Nie lecieli jednak na Endor. Powoli zbliżając się do układu Opote, który był nieformalną stolicą sektora Roonis i siedzibą Dowództwa. Razem ze statkiem „Alvis” dotarli do lipseckiego szlaku, niedaleko układu Lispec. Nie odważyli się na razie na bezpośrednie wejście do systemu. Derek i Kino, stąd właśnie wystartowali w kierunku Opote, natomiast „Alvis” udając zwykły frachtowiec, miał pozbierać wszystkie dane jakie się dało, łącznie z plotkami, w układach Lispec, Virgilla, Sump, aż w końcu w Isde Naha, należącym już do korleańskiego szlaku. Derek otrzymał pełną zaktualizowaną mapę sektora i miał sprawdzić 5 układów: Opote główny układ sektora, plus te 4, które były celem ostatniej misji „Krayta”.
    -Wyjdziemy z nad przestrzeni za 10 min. Jak tam zabawki? - zapytał Porucznik swojego operatora
    Misja nie wystartowała po 24 godzinach jak planował kapitan Tidor, ani w następnych też nie. Przez ten czas Derek, Kino i technicy Alto Corporation biegali wkoło WIZUAL AQ dopieszczając go, jak się tylko da. Po ćwiczeniach, w których system działał w końcu prawidłowo, upewniono się że wyeliminowano wadę konstrukcyjną kontenera, która wyłączała system w najmniej spodziewanych momentach. Choć Derek nadal nie wierzył do końca, że system zadziała, Kino był pewny swego.
    -Działa jak ta lala. Ze dwadzieścia razy go włączałem i wyłączałem, resetowałem i ani raz się nie zawiesił, ani nie wyłączył. No chyba, że ja go wyłączałem. Działa poprawnie.
    -Więc prace nad prototypem są już ukończone?
    -Ooo niee... Trzeba jeszcze dopracować soczewki. Jakby się nam udało dostać najnowszy wynalazek firmy Merr-Sonn, te ich nowe soczewki i wpiąć je w układy WIZUAL AQ, będziemy mogli zwiększyć rozdzielczość obrazu, lub przy tej samej jakości, zwiększyć jeszcze odległość z jakiej można robić zdjęcia o co najmniej 10%.
    -No, no wyjdzie z tego, finalnie, całkiem fajna zabawka.
    Kino uśmiechnął się, ale zaraz mu mina zrzedła, gdy przypomniał sobie, że może nie być chętnych na ten wynalazek. Jeżeli Imperium się rozpadnie, na pewno nie sprzedadzą tego Rebeliantom.
    -Cholera Derek, co sądzisz o tym całym rozgardiaszu?
    -Na razie nie oceniam.-odparł Derek dyplomatycznie wiedząc, że wszystko co się dzieje podczas tej misji, jest nagrywane, o czym Kino czasem zapominał.- Możliwe, ze ta misja da nam już parę odpowiedzi.

    Wczoraj, tuż przed startem, technicy wywiadu przebili się, w końcu, przez „ogupiacze” w sieci Holonetu i wychwycili kilka transmisji. Derek nie mógł powiedzieć, na razie, o nich Kino. Potwierdzały wiadomości z „Krayta”. Ale te już były mało ważne. Z wojskowej sieci, oraz z Holonetu po przefiltrowaniu wyłaniał się coraz gorszy obraz Imperialnej Marynarki. Derek ten rozpad widział już od paru lat, gdy służył w SFS jako pilot doświadczalny. Widział już wtedy, że admirałowie, prowadzą zakulisowe rozgrywki, o jakich by ich w ogóle nie posądzał. Choć to Kino pokazał mu pierwsze oznaki takich działań, Derek szybko zauważył kolejne. I teraz właśnie, gdy nie było głównego autorytetu, tej centralnej władzy, zaczynali oni skakać sobie do gardeł. Cholera- gdzie są Wielcy Admirałowie? To oni powinni teraz dowodzić i utemperować tych aroganckich oficerów. Derek nie chciał o nich, na razie, myśleć jako o zdrajcach, ale niewiele im do tego brakowało, skoro chcieli stworzyć swoje mini imperia. Do tego jeszcze ten Pestage -kto to w ogóle jest? Alarm na konsolecie wyrwał go z rozmyślań. Spojrzał na wyświetlacz. 59 sek do wyjścia znad przestrzeni.
    -Przygotuj się. -i sam zaczął przebiegać wzrokiem po wszystkich wskaźnikach
    -Na razie wszystko w porządku -odezwał się Kino.
    Gdy zegar wskazał zero, lekko nimi szarpneło i weszli do układu. Otaczała ich pustka. Derek lekko skorygował kurs i powolutku rozpoczęli proces rozpędzania StarWinga do prędkości przelotowej. Wyszli daleko poza granicą układu i będą się zbliżać do celu, przez prawie trzy godziny. To czy ich wykryją, czy nie, nie miało aż takiego znaczenia. Byle ich wykryli, jak już będą mieć wszystkie dane. Choć kapitan Tidor wolał, aby pozostali niewykryci. Więc odpowiednio zaplanowali trasę przelotu.
    Dane spływały do komputerów powoli z wszystkich systemów pasywnych. Kino nagrywał wszystko, co wyłapał WIZUAL AQ, ale tylko do bufora. W razie potrzeby mógł to skasować, gdyby potrzebował miejsce na dane. Normalnie nie stanowiło by to problemu. Nowy system mógł nagrać naprawdę dużo, jednak nie był przewidziany do rozpoznania pięciu układów w czasie jednej misji. A tak, nieważne dane się skasuje, a ważne oznaczy markerami i nie ulegną zniszczeniu, nawet podczas kraksy Gunboata. Jeżeli będą musieć spędzić w kokpicie 5 dni... będzie ciężko, ale liczyli, że może w którymś układzie, będą jeszcze okręty Imperium i tam rozprostują kości. Mieli nie ryzykować. Jeżeli nie będą mieć absolutnej pewności, że dany okręt nadal jest wierny Imperium, mają się specjalnie nie ujawniać.
    Dobrze powiedzieć, trudniej zrobić. Dlatego od razu nastawili się na to, że spędzą 5 dni w kokpicie. Fotele w których siedzieli zostały specjalnie stworzone do takich misji, podobnie jak kombinezony. Mieli prowiant na 10 dni. Wodę na 12. Do tego system uzdatniania powietrza, oraz odzyskiwania wody, z tego co oddadzą w „wydzielinach z organizmu”, jak to ładnie nazywali technicy. Brrrr - otrząsnął się Derek. To była jedyna rzecz jakiej nie cierpiał, w długich lotach, w tak małej kabinie. To brak tego, że mógł wstać i iść do toalety. Zamiast tego, musiał korzystać z dobrodziejstw tego systemu. Nigdy też, z Kino, nie pili wody z odzysku. Zawsze brali zapas swojej. Ale wiedzieli, że taki system działa na wielką skale na stacjach ,na dużych okrętach i tam jakoś nie mieli z tym problemu. Już kilka razy się z tego naśmiewali, ale swoją wodę zawsze mieli pod ręką.

    Ich plan zakładał wejście do systemu po przeciwnej stronie miejsca, gdzie niszczyciel stoczył swoja ostatnią walkę. Mieli przelecieć obok kopalni przy szóstej planecie, obok małej stacji na orbicie księżyca czwartej planety i obok stacji XQ4, która była bardzo blisko platformy, jakiej jeszcze Derek nigdy nie widział. Lot zaczynał się już powoli dłużyć, oni zbliżali się na bezpieczną odległość do platformy. Była to stacja w całości zaprojektowana i zbudowana przez korporacje tego systemu. Sześciokątna bryła, zakończona na każdym rogu pół okrągłą kopułą. Była dwa razy większa od XQ4. Choć na wysokość wydawały się podobne. Od spodu wystawały iglice anten i skanerów. Brak pancerza, oraz dziesiątki podświetlonych okien, wskazywały na cywilny charakter stacji. Obok jednej ze szklanych kopuł, na wysokiej kolumnie, umiejscowiony był dziwny, przeszkolony kontener i Derek domyślił się, że jest to wieża kontroli lotów. Górował nad całym pokładem, dając doskonały pogląd na lądowisko. Najdziwniejszy był jednak kolor. Złoto fioletowy. Derek i Kino nigdy jeszcze nie widzieli stacji tak dziwnie pomalowanej. Między stacjami latały dwa holowniki kosmiczne przenosząc jakieś kontenery. Skan wykazał, że są to elementy do naprawy poszycia uszkodzonej stacji dowodzenia, nad którą latało kilka osób w specjalnych skafandrach i pracowało przy poszyciu. W systemie był tylko jeden okręt. Korleańska korweta wisząca nad tą dziwną stacją. W milczeniu minęli obie stacje, omiatając je sensorami wszystkich układów. Nagrywali wszystkie transmisje, jakie tylko ich systemy mogły wyłapać.
    Analizą danych zajmie się wywiad. Derkowi nie dawał natomiast spokoju jeden szczegół. Jak system, chroniony zawsze przez ISD, teraz ma za swoją flotę jedna malutką korwetę. Owszem planeta zamieszkiwana była przez dość sporą populacje, jednakże gdzie są te wszystkie kontenery i statki handlowe, o których wiedzieli, że tu zawsze były? Brak floty mógł oznaczać, że albo nie obawiają się odwetu Imperium, albo walczą właśnie gdzieś indziej, z jakimiś pozostałościami Floty, albo ten układ nie jest wcale taki ważny, jak to zawsze wciskali Coruscant. Za to inny układ w sektorze może mieć ogromne znaczenie. I korporacje i mieszkańcy nie chcieli, aby Imperium się o tym dowiedziało. I tam wszystko przenieśli. Zwłaszcza, że mimo wszystko naprawiają tutaj stacje niewielkimi siłami. Ta opcja, patrząc na pusty system, wydawała się Derkowi logicznym wyjściem.
    -Kino, mamy dane patroli z ostatniego pół roku. Prawda? -Dostali je wraz z innymi danymi od Porucznika Ooli- Możesz sprawdzić, które systemy były nawiedzane przez Dreadnoughty, a nie były patrolowane przez inne okręty?
    -Coś Ci chodzi po głowie?
    -Nie sądzisz, ze tu jest za pusto? Po co przejmować władze nad stolicą, skoro ona teraz nie jest stolicą i nie jest taka ważna?
    -Może to ich cała flota?
    -Mieli jeszcze przecież lotniskowiec i kilka korwet. No i Dreadnoughta. I to na pewno nie były wszystkie ich okręty. Tu się dzieje coś dziwnego.
    Kino milczał przez chwile skupiony na monitorach. Komputer StarWinga nie był tak szybki, jak te na dużych okrętach i potrzebował trochę czasu aby przeszukać wszystkie zapisy.
    -Mam. Tylko układ Zisre. Najdalej wysunięty w kierunku Koda Station. Jest nawet wzmianka o tym, ze „Uli”, na ochotnika, tam poleciał trzy miesiące temu, gdy patrolował sąsiedni system. Przez to dowództwo nie musiało tam wysyłać Carraka. I wysłali go do nas na rutynowy przegląd.
    -Coś mi się widzi Kino, ze będziemy mieć dodatkową robotę.
    -A się właśnie zastanawiałem, czy aby nie zadajesz za mądrych pytań i nie uszkodzić przypadkiem bazy wywiadu.
    Derek już miał na języku ciętą ripostę, gdy Kino dał znak, ze mają w zasięgu szczątki po bitwie. Widzieli powoli obracające się wraki, które system sklasyfikował jako wraki „Uli” i „Porto” Choć, gdy Porucznik patrzył na szczątki, nigdy by się nie domyślił, że to były kiedyś Dreadnoughty. Do tego dwa wraki fregat klasy Maruder i jednej korwety, o czym załoga „Krayta” nie wiedziała. Mnóstwo śmieci po myśliwcach i pozostałości po jednym frachtowcu i co najmniej dwóch transportowcach średniej wielkości. Derek mocno się zastanowił, czy nie uruchomić skanowania aktywnego, aby mieć pełen obraz po bitwie, ale doszedł do wniosku, że lepiej będzie jak wróg się o nich nie dowie. Za to zrobił pełne koło przy pobojowisku, zanim ponownie skierował się do granicy układu.
    -”Krayt” mocno się odgryzł.
    -Na to wygląda
    -Te smoki już takie są.


    Kapitan Tidor stał w hangarze niszczyciela „Wyklety” i wraz z porucznikiem De Cota czekał, aż zadokuje w nim prom, który przywoził porucznika i dwóch techników wywiadu. „Alvis” wrócił godzinę temu i zaraz kapitan miał otrzymać nowe wieści. Opadła pochylnia promu i wyszedł z nich młody porucznik, w lekko pomiętym mundurze, z podkrążonymi oczami i zapadniętymi policzkami. Dwóch techników, idących za nim, niosących pojemniki na zaszyfrowane dane, nie wyglądało wcale lepiej. Porucznik podszedł do kapitana i zmęczonym głosem zameldował
    -Porucznik Elkonar melduje powrót z misji. Tutaj jest wstępny raport. Moi technicy zaniosą wszystkie dane do sekcji wywiadu.
    -Misja się udała?
    -Tak jest. -lekko się uśmiechnął porucznik
    Kapitan spojrzał na swoich ludzi krytycznym okiem.
    -Wyśpijcie się i doprowadźcie do porządku.
    -Tak jest! -wyprostował się szybko porucznik.
    -A tak w ogóle. Spaliście coś?
    -Może kilka godzin. Nie było czasu.
    -W porządku. Odpocznijcie teraz. Zameldujecie się na służbę jutro o 12,00
    -Tak jest. -Zasalutował i poszedł za swoimi technikami do sekcji wywiadu.
    -Pierwszy. Jak skończą analizować dane, wszyscy trzej mają dostać trzydniowe urlopy na powierzchni Vistor.
    DeCota uśmiechnął sie. Kapitan pilnował dyscypliny, ale wiedział tez jak nagradzać prace ponad swoje siły. Zapisał nazwiska w swoim datapadzie i odwrócił się do kapitana.
    -Nadal nic o Poruczniku Windzie i Kino. -Kino Redaga nie cierpiał, jak się mu mówiło po nazwisku i kapitan, parę razy, sam się o tym przekonał. Było to spowodowane jego więzami rodzinnymi. Rodzice byli znanymi politykami i gdy Kino zaczynał przedstawiać się nazwiskiem, podejście ludzi i innych istot, w stosunku do niego, nabierało charakteru wazeliniarstwa. A on tego nie cierpiał. Dlatego, po wielu miesiącach przekonywania, namówi prawie wszystkich, aby jego imię traktowali jak pseudonim i nazywali go po prostu - Kino. W końcu, po kilku wykładach na ten temat, mając już dość słuchania kolejny raz, o jego rodzinie, nawet oficerowie "Wyklętego", ulegli. Choć czasem się zapominali, Kino dawał im wtedy, zawsze, popis swych możliwości polityczno-oratorskich. Każdy szukał wtedy jakiegokolwiek zajęcia, byleby nie być w pobliżu.
    -Zaczynam się już powoli martwić. -Powiedział dowódca VSD „Wyklęty”.-Nie ma ich już 7 dni. Powinni wrócić dwa dni temu.
    -Zapasów mają na 10 dni. Może na coś natrafili i siedzą cicho.
    -Mam taką nadzieje.
    Pomimo wbudowanego układu komunikacji nad przestrzennej, o najwyższym stopniu szyfrowania, porucznik Wind otrzymał rozkaz zachowania ciszy radiowej. Chyba, że wróg wykryłby jego obecność. Wtedy sytuacja by się zmieniła.
    -Idę zapoznać się z raportem. Miejcie oko na wszystko. -kapitan rozejrzał się po hangarze, gdzie trwały standardowe prace, okręt był utrzymany w należytej czystości i porządku. Uśmiechnął się lekko i poszedł do swojej kajuty.

    Po prawie godzinie studiowania raportu zwołał zebranie oficerów.
    -Panowie- zaczął, gdy już wszyscy zajęli miejsca -Jak wiecie porucznik Wind i inżynier Kino Redaga, oraz transportowiec „Alvis” mieli wykonać dwie niezależne, ale powiązane ze sobą misje. „Alvis” niedawno powrócił, jednak nadal czekamy na porucznika Winda. Spóźnia się już dwa dni, ale nadal jeszcze nie przekroczył limitu czasu. Przestudiowałem, na razie wstępnie, wyniki misji „Alvis”, ale mamy już kilka faktów:
    -Od czasu bitwy o Endor, do Rebelii przyłączyły się już co najmniej trzy sektory. Zakładamy, że Roonis już to zrobił. Do tego mam dane, wskazujące, ze oprócz tych sektorów, przyłączyły się, do buntowników, co najmniej 22 układy. Listę przesyłam na Wasze datapady. Kolejną informacją jest to; ze tzw Sojusz Rebeliantów zmienił nazwę na Sojusz Wolnych Planet. Zmiana nazwy może sugerować zmianę taktyki walki. Do tej pory uderzali z zaskoczenia i małymi siłami. Tylko na Endor wysłali swoją flotę. Śmierć Imperatora i zniszczenie niszczyciela klasy Super, na pewno doda im jeszcze więcej zwolenników. Teraz będą musieć utrzymać swoje systemy, co z kolei uwiąże dużą część ich sił. Będą umacniać swoja władze. Więc groźba ataku, na nasz system, powoli maleje. Myślę, że za kilka dni obniżymy poziom alertu bojowego. Rebelianci, czy tam Sojusz, teraz będą chcieli wykorzystać swój sukces propagandowo. Niestety, panowie, nie to mnie martwi najbardziej.
    Kapitan zawahał się teraz lekko, spojrzał na swoich oficerów i rzekł, wiedząc, że to co teraz powie, zaboli ich najbardziej.
    - Dostaliśmy kolejne potwierdzenia plotek o buncie wśród admirałów Marynarki. Oznacza to, że Flota, jako jednolity związek taktyczny, już nie istnieje.
    Oficerowie przyjęli to w różny sposób. Szok. Niedowierzanie. Byli twardzi -to wiedział, jednakże pomimo, iż można się było powoli domyślać, że coś takiego nastąpi, dla nich było to gorsze, niż wieść o śmierci Imperatora. Widać było, że coś właśnie utracili i teraz od ich kapitana będzie zależeć, aby ta iskra zatliła się w nich od nowa. A kapitan Tidor zawsze był szczery ze swoimi ludźmi. Ale teraz, sam do końca, nie wiedział co będzie dalej.
    -Nie wiemy, kto tak naprawdę trzyma władzę w ręku i co najważniejsze, który admirał może nam wydawać rozkazy, a który nie. Możemy mieć tylko nadziej, że uda się nam to rozpoznać. Musimy dogłębnie przeanalizować wszystkie dane. Musimy zwołać narady wszystkich wyższych oficerów Imperialnej Marynarki w tym układzie i podjąć decyzje, co dalej. Ze zwołaniem narady poczekamy, do czasu dogłębnej analizy danych, ale już na chwile obecną wątpię, aby coś się zmieniło. Musimy się zastanowić komu mamy pozostać wierni w tak trudnej i nieoczekiwanej sytuacji.
    Kapitan spoglądał po kolei na swoich oficerów wiedząc, że w całości zdadzą się na jego osąd. Problem, byłby chyba tylko wtedy, jakby chciał się przyłączyć do Sojuszu.
    Major Hollyn, dowódca pokładowego kontyngentu szturmowców zabrał głos.
    -Te wszystkie informacje są potwierdzone?
    -Te które teraz przekazałem, tak. Niesprawdzonych informacji nie chce rozsyłać, ale są o wiele gorsze.
    -Szturmowcy przysięgali wierność Imperatorowi i Imperium...
    -Wiem majorze. Podobnie jak każdy tu oficer. Też składałem taką przysięgę. Wszyscy musimy sobie zdać sprawę że Imperator nie żyje, a Imperium jako władza centralna jest teraz podzielona. I nie wiemy kto jest prawowitym następcą. Niestety Lord Vader też zginął. Wtedy może byłoby inaczej, ale w obecnych okolicznościach...
    Dopiero teraz do oficerów zaczęła docierać cała prawda. Imperium było tak silne jak jego przywódca. Bez niego okazało się kolosem na glinianych nogach. Imperator nie mianował swojego następcy, gdyż wcale nie myślał umierać, a to z kolei otwarło drogę do władzy ukrytym ambicjom wielu ludzi. I tak upadają potęgi.

    Kapitana obudził gong dobiegający od strony drzwi. Usnął przy biurku analizując nowe dane. Niestety, sytuacja nie była wcale lepsza, a nawet gorsza. Doprowadził się szybko do porządku.
    -Wejść!
    Pierwszy wszedł z radosna miną:
    -Co się dzieje?
    -Porucznik Wind zameldował się w systemie.
    Kapitan od razu otrząsnął się z resztek snu.
    -Za ile zadokują?
    -Za 21 min.
    -Mówili już coś?
    -Przesłali tylko pozdrowienia i ze mają parę ciekawych historii do opowiedzenia.
    -Wcale bym się tego po nich nie spodziewał! -dodał kapitan rozdrażnionym głosem, ale Pierwszy usłyszał też nutkę wesołości w głosie kapitana, co ostatnio było coraz rzadsze, zważywszy na to ile ma teraz na głowie.
    -Dołączę do pana w hangarze.
    -Tak jest! Porucznik zasalutował, zrobił regulaminowy „w tył zwrot” i opuścił kajutę kapitańska.
    Cholera, zaklął kapitan pod nosem. Chyba robie się zbyt nerwowy. Kto jak kto, ale pierwszy oficer najlepiej zna swego kapitana. A on teraz wcale nie ułatwiał mu życia. Odkąd sytuacja stała się tak skomplikowana, to praktycznie porucznik DeCota dowodził okrętem, a on, kapitan, zajmował się wszystkim innym. Rozebrał się szybko i poszedł zmyć z siebie wszystkie troski pod na przemian zimnymi i gorącymi strugami wody. Po paru minutach wyszedł. Ubrał się w nowy mundur i udał w kierunku głównego hangaru. Dotarł tam w momencie gdy Xg-1R porucznika Winda mijał magnetyczną służę i przygotowywał się do dokowania.

    Derek łagodnie opuścił swojego Gunboata na pokład hangaru. Od razu podbiegli technicy „Wyklętego”, ale i Alto Corporation, aby wyciągnąć WIZUAL AQ z pokładu myśliwca. Nadal nie był on montowany w standardowym kontenerze i dopóki technicy niszczyciela nie przeszkolą się w obsłudze kontenera, Kino za diabła ich do niego nie dopuści.
    Podjechał wózek z drabinką i otwarła się już owiewka. Kino wyszedł pierwszy. Wyglądał jakby po nim bantha przebiegła ze trzy razy, a potem jeszcze raz. I to tam i z powrotem. Włosy miał w nieładzie, a na twarzy kilkudniowy zarost. Oczy prawie szaleńca. Poruszał się bardzo sztywno. Gdy tylko dotknął stopami pokładu, upadł na kolana i pocałował go.
    -Ląd, stały ląd!!!
    -Szkoda tylko, ze na orbicie i z metalu.
    -Nie czepiaj się. Ważne ze mogę stać prosto.
    Derek zszedł po drabince z uśmiechem, widząc zachowanie swojego kompana. Ale nie wyglądał wcale lepiej od Kino. Pomógł przyjacielowi wstać, obaj byli bardzo zesztywniali po prawie 8 dniach w kokpicie.

    Kapitan lekko się uśmiechnął widząc wygłupy Kino. Pół roku temu, by go zrugał tak, że Redaga zapomniałby jak się nazywa. W tym czasie poznał go, na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie robi on tego na złość. Miał swój sposób odreagowania stresu, a ze inni na tym korzystali, było dodatkowym plusem. Na szczęście robił to bardzo rzadko. Był cywilem, do tego świetnym inżynierem i nie zdarzyło się jeszcze, żeby w czymś odmówił kapitanowi. Nie opóźniał działań jak wielu cywilów współpracujących z Marynarką, chcący pokazać oficerom, ze nic im nie mogą zrobić. Kino był całkiem inny. Gdy dało się mu problem, robił wszystko aby został jak najszybciej rozwiązany. Nie szukał pochwał. Robił to co do niego należało. Prawie jak żołnierz -znów uśmiechnął się kapitan.
    Obaj ruszyli w stronę Kapitana i dowódca „Wyklętego” już wiedział, że to co odkryli, jest bardzo ważne. Kino nigdy by nie pozwolił innym dotykać kontenera z WIZUAL AQ, bez swojego nadzoru. A teraz nawet nie spojrzał w jego stronę. Nawet technicy firmy Alto ze zdziwienia pootwierali usta widząc jego zachowanie.
    -Panie kapitanie. Porucznik Wind i inżynier Redaga meldują powrót z misji.-Kapitan szybko rzucił okiem na Kino, ale ten nie zareagował na tak oficjalny meldunek. Co jeszcze bardziej zdziwiło dowódce "Wyklętego".
    -Co tak długo? Zaczynaliśmy się martwić.
    Derek uśmiechnął się lekko, po tym jak usłyszał, że jednak komuś na nich zależy i odparł:
    -Odkryliśmy coś i musieliśmy to sprawdzić. Misja się udała. Ale wolelibyśmy porozmawiać o tym w odpowiednim miejscu.
    Kapitan zdziwiony uniósł brew
    -Zapraszam do sekcji wywiadu.


    Trzy dni później Derek i Kino wrócili z kolejnej wyprawy do układu Zisre. Druga misja rozpoznawcza w układzie Zsire dotyczyła rozpoznania planetarnego i teraz mieli pełny obraz działań wroga w tym systemie. Kapitan kazał się im dobrze wyspać, w tym czasie sekcja wywiadu przeanalizuje dane, a na rano zwołał naradę.
    -Witam panowie- Na pokładzie okrętu służyło mnóstwo kobiet, ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, żadna z nich nie była wyższym oficerem. Nie było to podyktowane czymś szczególnym. Dawnym dowódcą Tidora była kobieta, będąca teraz admirałem i kapitan ją bardzo cenił. Próbował się z nią skontaktować, za pośrednictwem Holonetu, licząc ze podpowie mu co ma teraz zrobić, ale niestety nie udało się.
    -Mamy już pełny obraz sytuacji. Z danych dostarczonych przez porucznika Winda i pana Redage wiemy, że układ Roonis nie należy do Sojuszu Wolnych Planet, a zbuntowali się przeciwko Imperium dla własnych, lukratywnych celów. Wykorzystali Sojusz, tak jak Imperium, aby dorwać się do bogactw naturalnych. Układ Zisre jest bardzo bogaty w rzadkie metale, kamienie szlachetne i kryształy. Z danych wywiadu wynika, że od czasów bitwy nad Yavinem przygotowywali się do buntu. I po prostu wykorzystali moment. Jest tam kilkanaście kopalń, dwa porty przeładunkowe, dwie stacje orbitalne i cała flota układu. Mają dwa Dreadnoughty, jednego Marudera, jednego Carraka, sześć kanonierek korleańskich DP20, cztery korwety. I lotniskowiec.
    Z danych jasno wynika, że stracili dużo myśliwców w czasie walk wyzwoleńczych, jak to sami nazywają. Odkąd wygrali, eter jest pełen niekodowanych rozmów. W ogóle nic nie szyfrują. Nie boja się, że ktoś ich podsłucha, czy napadnie. Są bardzo pewni siebie i nieostrożni. Wiedzą, że są daleko od centrum, a Imperium nie ma sił teraz na nich. Wiemy, że są to głównie robotnicy, chcący wyzwolić się z pod władzy korporacji. Ale i miejscowe kierownictwo, które nie chce mieć zwierzchnictwa. Jednak sami chcą założyć firmę, co oznacza, że był to po prostu zamach stanu w korporacji, a Imperium oberwało, niejako, przy okazji.
    -Ale... Przecież ktoś ich musiał finansować! Tyle statków, taktyka, wyszkolenie...
    -Sami to robili. Ilość metali szlachetnych w tym układzie wykracza daleko poza statystyczną średnią. I to naprawdę daleko. Są cholernie bogaci. Praktycznie wszystkie okręty kupili, a niektóre, jak nasze Dreadnoughty, od razu z załogami.
    -Ooo cho... -omal nie wymsknęło się któremuś oficerowi.
    -No właśnie. To tak w skrócie. Po dogłębnych analizach wiemy, że pozostałe systemy, zostały zostawione praktycznie same sobie. Liczy się tylko układ Zisre. Porucznik Wind nawiązał kontakt z ostatnim bastionem szturmowców, na księżycu Koodeca w układzie Certo. Broni się tam jeszcze ponad tysiąc szturmowców, a orbity strzegą fregata Nebulon „Alleta” i krążownik Carrak „Eleonore”.
    Jest tam stacja XQ2, która nie została zdobyta przez buntowników. Mają pełną eskadrę myśliwców, ze stacji i 7 myśliwców z fregaty. Okręty nie mogą się wycofać, bo zostawią kontyngent na lądzie bez wsparcia, a z kolei nie mają możliwości ich ewakuacji, ponieważ nie mają, aż tyle miejsca na uchodźców, czy nawet samych szturmowców. Nie wiem dlaczego okręty z Zisre ich jeszcze nie wyparły, ale najprawdopodobniej nie mają sił na akcje zaczepne i obronne jednocześnie. Za atak na „Krayta” zapłacili za wysoką cenę.
    Kapitan spoglądał na swoich oficerów i zauważył coś, czego od paru tygodni u niech nie widział. Pojawiła się szansa walki, cel, coś dlaczego warto żyć i warto umrzeć. Nie siedzą już bezczynnie, odcięci od informacji. W końcu zaczną działać, robić to do czego zostali wyszkoleni i co umieją najbardziej. Dadzą nauczkę buntownikom. Za”Krayta”, za tych wszystkich poległych towarzyszy.
    -Panowie. Zaplanujemy dwie misje jednocześnie. Będą ze sobą połączone. Pierwsza dotyczy ewakuacji garnizonu z układu Certo, oraz wszystkich, którzy będą chcieli odlecieć z nami. Niestety nie mamy sił i środków, żeby opanować cały sektor i do tego musimy chronić Vistor jako naszą bazę. Ewakuacje przeprowadzą wszystkie zdolne do lotu statki handlowe, jakie są tu w układzie. Mamy aż nadto miejsca, żeby sobie z tym dać rade. W drodze powrotnej osłonę zapewnią im „Aletta” i „Eleonore”. Druga misja będzie niejako przedłużeniem pierwszej. Najpierw, godzinę wcześniej, do układu wleci Porucznik Wind swoim Xg-1R. Przeczesze układ i dostarczy nam dane jak tylko wlecimy do systemu. Gdy wejdziemy do układu i okaże się ze nie ma w nim wrogiej floty; „Wyklęty” „Densyi” oraz „Innura”, który wczoraj zakończył swój standardowy przegląd, wraz z osłoną całej eskadry Gunboatów polecą od razu do Zisre, a transportowce udadzą się do stacji XQ2. Gdybyśmy zastali jednak tam flotę, zadziałamy według planu ułożonego na miejscu, zależnego od układu sił. Gdy wejdziemy do układu Zisre będziemy bezwzględni. Niszczymy wszystko oprócz transportowców i infrastruktury cywilnej. To załatwimy działami jonowymi, lub niszcząc im silniki. Osłonę zapewnią nam 4 eskadry myśliwców TIE. 2 nasze, jedna z „Densyi” oraz eskadra Vistor oddelegowana na pokład „Densyi” na czas trwania misji.
    Choć fregata Nebulon B mogła w standardzie przenosić dwie eskadry myśliwców TIE, „Densyi” na stałe została przydzielona tylko jedna. Gdy misja się powiedzie i ewakuacja przebiegnie sprawnie „Densyi” dostanie na stałe eskadrę ze stacji w układzie Certo.
    -Plan zakłada szybkie zniszczenie okrętów wroga. „Wyklęty” na początku zwiąże walką oba dreadnoughty, „Densyi” i „Innura”zajmą się jednostkami korleańskimi, a eskadra Gunbotów torpedami zniszczy Marudera. Lotniskowcem się na razie nie przejmujemy, gdyż ma za słabe uzbrojenie, a myśliwce pewnie zdąży wypuścić. Gdyby nie zdążył, stanie się głównym celem Gunboatów, a Marudera zostawimy na potem. Niestety brakuje nam bombowców i dlatego Gunboaty muszą wykonać ich robotę. Zostaną do tego celu uzbrojone w kontenery z torpedami. Natomiast wszystkie nasze myśliwce skupią się na osłonie okrętów przed myśliwcami wroga. Wszyscy dobrze wiecie jak załatwili „Krayta”, więc nie wolno wam będzie dopuścić wroga na odległość odpalenia salwy torped.
    Dowódcy jego pokładowych eskadry pokiwali głowami, zdając sobie sprawę, jak ważne zadanie dostali. Jednocześnie Derek zauważył, ze kapitan Tidor, nie stosuje standardowej doktryny Imperium, a zmodyfikował ją łącząc z taktyką rebeliantów.
    -Chciałbym mieć, ze cztery korwety korleańskie jako jednostki osłony, ale musimy walczyć tym co mamy. Naszym jedynym atutem jest zaskoczenie. Z danych wynika, że okręty wroga, nie są w stanie alarmu bojowego. Jak się nam uda, a wszystko na to wskazuje, zaskoczenie będzie pełne, a my brutalni. Nie dajemy im żadnych szans. Za to co zrobili z flotą systemu, spotka ich należyta kara.

    -Wiem Pani Przewodnicząca, ale nie możemy ich tam samych zostawić. -kapitan już trzeci raz tłumaczył Radzie, ze nie będzie ich 38 godzin, a w najgorszym wypadku 46. -Układ jest dobrze chroniony. Wasze stacje Golan utrzymają główne zakłady przemysłowe do naszego powrotu.
    -Kapitanie to niedopuszczalne. Zostawia nas pan bez osłony.....
    -Ależ proszę państwa -kapitan powoli już miał dość. Zaczynał się zastanawiać, czy nie użyć swej władzy do przedstawienia dokonanego faktu i ucięcia dyskusji. -Macie do dyspozycji 8 patrolowców Kolia, 2 patrolowce IPV-1, korwetę Wolran, eskadrę myśliwców typu TIE i co najważniejsze; dwie orbitalne stacje bojowe typu GOLAN I!!! Jedyne co musicie zrobić ,w czasie ewentualnego, powtórzę ewentualnego!!! ataku, to utrzymać swe siły w pobliżu tych stacji. A nie atakować. Do tego kilka baterii na „Kryacie” nadal jest sprawnych i porucznik Oola zapewnił mnie ze mogą dać osłonę stoczni. Generator okrętu jest w pełni sprawny. Do tego mają 6 myśliwców i dwa bombowce, więc naprawdę nie jesteście bezbronni. Poza tym nic, ale to absolutnie nic, nie wskazuje aby ktoś chciał zaatakować system. A jeżeli się nam uda, zyskamy dwa dodatkowe okręty wojenne. -taki argument zawsze działał na wystraszonych cywili i kapitan dobrze o tym wiedział. Zwłaszcza teraz w tej ciężkiej sytuacji. Daleko za liniami wroga.
    Rada cicho analizowała wiadomości, aż w końcu zgodzili się na propozycje Kapitana
    -Kiedy Pan chce przeprowadzić tą akcje?
    -Wyruszamy za dwie godziny.
    -Za dwie godziny?!-znowu poderwała się burza okrzyków i każdy próbował przekrzyczeć każdego. W końcu Przewodnicząca zastukała laską o podłogę i na sali ucichło. Spojrzała na kapitana z dziwną miną.
    -Pan... pan...Wiedział ze się zgodzimy! -rzekła z wyrzutem
    -Nie mieliście Państwo wyjścia. Poznałem mieszkańców układu -teraz kapitan łagodził nastroje. -Więc wiem, że jesteście dumnymi ludźmi i wiernymi poddanymi Imperium. Widziałem jak szybko reagowaliście na „Gizarro”, a potem na „Krayta”. Nie pozwolilibyście mi pozostawić tamtych ludzi na pastwę losu. -Choć w rzeczywistości zdawał sobie prawe, że to argument dwóch dodatkowych okrętów, dla układu, przesunął szale zwycięstwa na jego stronę.

    LINK
    • ...

      Stele 2013-02-13 13:22:00

      Stele

      avek

      Rejestracja: 2010-01-04

      Ostatnia wizyta: 2019-12-19

      Skąd: Wrocław

      Pytanko do autora, czy zapoznał się z wszystkimi znanymi faktami o Virgilliańskiej Wojnie Domowej, czy tylko zapożyczył geografię regionu? Bo tak im głębiej wnikam w problem, tym bardziej część elementów aż nazbyt pasuje do źródeł, by był to zbieg okoliczności, a z drugiej strony znowu kilka faktów się nie zgadza.

      LINK
  • ,,,

    tantive 2013-02-13 13:39:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Yyyy... Autor jest głąbem w kwestii języka angielskiego. Co za tym idzie, jego wiedza o Star Wars, jest bardzo mocno ograniczona. Szukałem miejsca gdzie nic nie ma na mapie I jak widzę trzeba było iść jeszcze dalej. Ale wtedy z kolei sens utrzymywania ISD w sektorze diabli by wzięli. No i potrzebowałem takiego miejsca gdzie Yuuzhan Vongowie nie dotarli...

    LINK
    • ...

      Stele 2013-02-13 13:59:00

      Stele

      avek

      Rejestracja: 2010-01-04

      Ostatnia wizyta: 2019-12-19

      Skąd: Wrocław

      To powiem tylko, że wg kanonu na Virgilli, sektor obok, powstanie zakończyło się powodzeniem jeszcze przed Endorem i za kilka tygodni zaczną kręcić się tam najeźdźcy Nagai. Ale spoko, to fanfic, można olać. To tylko kolejny dowód, ze uniwersum SW jest tak rozlazłe, że jakiej dziury byśmy sobie nie znaleźli, pewnie ktoś już o niej pisał.

      LINK
  • ...

    tantive 2013-02-13 14:04:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    To nawet bardzo dobrze. Układ Vistor ma być odcięty od Centrum Galaktyki i znajdować się za liniami wroga

    LINK
    • Na razie

      Kassila 2013-02-13 14:23:00

      Kassila

      avek

      Rejestracja: 2009-10-27

      Ostatnia wizyta: 2024-07-09

      Skąd: Cieszyn

      tylko dwa słowa, bo Sharon ma się tym razem wypowiedzieć językowo

      Chlip, chlip. Biedni Imperialni Na Sithów, aż mi się serce kroiło, jak "Krayt" powoli się obracał na ekranach taktycznych. Ała! Odstrzelony mostek i dziób, przetrzebiona załoga, systemy na wykończeniu, ledwie żywy jeden i-to-zawsze-niewłaściwy silnik: wiem jak to jest.
      Ależ zbudowałeś napięcie, chłopie Dobre. Całkiem dobre

      No i potrzebowałem takiego miejsca gdzie Yuuzhan Vongowie nie dotarli...
      - To długie jakieś będzie, tak?

      Chciałam jeszcze napisać, że tam Ssi-ruukowie byli na Galaktyczną północ ku zachodowi od miejsca akcji, ale w tym czasie to już ich wytrzebili.

      LINK
  • Rozdział IV

    tantive 2013-02-13 15:30:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Porucznik Wind i Kino Redaga już od 35 minut przebywali w układzie Certo sprawdzając, czy nie ma tu żadnej jednostki wroga. Siły Imperium, przydzielone do układu, panowały w przestworzach, choć na księżycu Koodeca, toczyły się ciężkie walki. Derek w końcu zdecydował się ujawnić i pchnął manetki swojego Cygnus Xg-1R StarWing Assault Gunboat do oporu, wyłączając maskowanie elektroniczne. Już raz w podobny sposób zaskoczył siły broniące tego układu, trzy dni temu, dlatego teraz nie zareagowali tak nerwowo, spodziewając się jego przybycia. Derek od razu wysłał swoją identyfikacje, więc kontroler nie musiał podrywać klucza dyżurnego. Aby oszczędzić sobie nowych nieprzyjemności, Derek od razu też wywołał fregatę.
    -”Aletta” tu Gamma 1. Melduje się porucznik Wind z rozkazu kapitana Tidora.
    -Witamy poruczniku. Nie spodziewaliśmy się Pana tak szybko.
    -Witam kapitanie Hukh -ostatnie spotkanie porucznika z kapitanem fregaty, nie było tak przyjemne. Hukh się wściekł na porucznika, że ten tak głęboko spenetrował jego system i nikt go nie wykrył- Kapitan Tidor przesyła pozdrowienia i prosi o rozpoczęcie przygotowań do ewakuacji. Flota jednostek transportowych pojawi się w układzie za 25 min. Przesyłamy rozkazy. Kapitan Tidor potwierdzi je, jak się tylko pojawi, a potem przejmuje Pan dowodzenie ewakuacją i osłonę odwrotu na wskazane koordynaty. Proszę się pospieszyć, gdyż czas ma tu bardzo duże znaczenie.
    -Zrozumiałem. A „Wyklęty”?
    -”Wyklęty” ma inna misję, w innym układzie. Pojawi się tutaj tylko na chwile, aby potwierdzić rozkazy. Proszę się ewakuować wg planu, który przesłałem z Pańskimi rozkazami.
    -Dziękuje poruczniku.
    6 minut później krążownik i fregata, zaczęły opuszczać swoje pozycje. Schodziły na niską orbitę księżyca. Jednocześnie z hangarów stacji wystartowała eskadra myśliwców TIE i rozpoczęła patrol. Trzy promy szturmowe typu Beta, dwa promy Lambda i dwie barki desantowe Warlord wystartowały ze stacji XQ4. Klucz 4 myśliwców skierował się za nimi, ku powierzchni księżyca.
    Derek spojrzał na plan ewakuacji i stwierdził ze wszystko idzie zgodnie z założeniami. Czekali teraz na transportowce, które zaraz mają pojawić się w systemie. Porucznik skierował swój myśliwiec w kierunku punktu skoku do układu Zisre. Tam miał czekać na „Wyklętego”, przekazać dane i skoczyć do punktu docelowego. Pół godziny po nim. Niszczyciel wraz z okrętami wsparcia i eskadrą Gunboatów miał się zjawić w układzie. Derek wiedział, że tym razem za nic w świecie nie mogą go wykryć, bo cały element zaskoczenia szlag trafi. Ale w sumie byli już w tym układzie dwa razy i za każdym razem po cichutku znikali. Tak, że był dobrej myśli. Jeżeli dzisiejsza akcja w Zisre się powiedzie. Upieką dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zlikwiduję zagrożenie z tego kierunku, a jednocześnie zdobędą fundusze, od których zostali odcięci, przez rozpad struktur dowodzenia. No i zemszczą się za upokorzenie „Krayta”.

    Nagły błysk, niedaleko, po prawej stronie i Derek już miał przed sobą trzy okręty zespołu uderzeniowego, w osłonie Eskadry Gunboatów. Kilkadziesiąt tysięcy kilometrów za nimi, kolejny błysk i 16 transportowców, rożnych typów, zaczęło ustawiać się w szyku za „Wyklętym”.
    Derek od razu wysłał identyfikacje i gdy dostał potwierdzenie, przesłał dane ze swoich sensorów na pokład niszczyciela. Gunboaty zawróciły i rozstawiły parasol ochronny wokół transportowców, a „Wyklęty" wypuścił jedną eskadrę dla własnej ochrony. Zaraz potem zostali wywołani.
    -Jak sytuacja panie poruczniku- Zapytał kapitan Tidor bez wstępu.
    -Ewakuacja rozpoczęta i przebiega wg planu.
    -Żadnych nieprzewidzianych gości?
    -Cisza i spokój, na razie.
    -W porządku poruczniku, przejcie do fazy drugiej.
    -Tak jest! -i przerwał połączenie. Zawrócił z gracją swoją maszynę i ruszył w kierunku punktu wejścia w nad przestrzeń. Kino rzucił okiem na ekran uśmiechnął się do monitora.
    -I tyle ich widzieli. -W tym momencie Derek. też już uśmiechnięty, odpalił hipernapęd i zniknęli w przestrzeni kosmosu.

    -30 sekund do wyjścia! -rozległ się meldunek na mostku „Wyklętego”
    -Wszyscy na stanowiskach- zameldował Pierwszy Oficer Viran DeCota.
    -Przygotować się do bitwy. Wszyscy wiedza co mają robić. Nieraz już to robiliśmy. I teraz sobie poradzimy. Choć wróg jest silny, to pamiętajcie po co tu przybyliśmy. Zaskoczymy ich. Dostaną nauczkę, za to co zrobili. Liczę na to, że w czasie tej bitwy każdy z Was da z siebie więcej niż może. To zaszczyt mieć taką załogę,
    Ze wszystkich stanowisk dobiegło zgodne - Tak jest!
    Chwilę potem błysło i pojawiły się gwiazdy
    -Jesteśmy dokładnie tam gdzie chcieliśmy -zameldowało astro
    -Meldunek od porucznika Winda: Pełne zaskoczenie. Przesyła właśnie dane.
    -Wypuścić myśliwce, niech zajmą wyznaczone sektory. Kapitan spojrzał na ekran taktyczny, potem na Pierwszego z uśmiechem myśliwego, który ma już zwierzynę ma muszce. - No to wpadli.
    Pierwszy przebiegł wzrokiem ekrany i wiedział, że kapitan ma racje. Dreadnoughty stały zacumowane do stacji, w jeszcze gorszej pozycji, niż w czasie gdy był tu Derek po raz drugi. Do tego na jednym z nich trwały prace remontowe. Musiał to być trzeci ze zdrajców i leczył rany zadane mu przez ISD. Za to fregata Maruder była chyba na patrolu lub ćwiczeniach z dwunastką myśliwców R-41, w najgorszym dla siebie miejscu. Dosłownie, nie całe dwie minuty pościgu i „Wyklęty” już otwierał do niej ogień ze wszystkich baterii. Błyskawice zielonego światła gnały w kierunku fregaty uderzając w jej pola, które za każdym uderzeniem nowej błyskawicy, coraz słabiej się rozświetlały. Myśliwce R-41 zawróciły w kierunku zespołu kapitana Tidora, ale nic już nie mogły zrobić. Znalazły się dokładnie na styku działania dwóch pokładowych eskadr „Wyklętego" i 24 myśliwce TIE rzuciły się na nie z wizgiem silników jonowych. Eskadra Alpha uderzyła 8 sekund przed eskadrą Beta. Rozbiła wrogą eskadrę na klucze tracąc jeden myśliwiec. Gdy R-41 zawróciły w kierunku myśliwców Alphy, druga eskadra weszła im na ogony. To była masakra. W ciągu 20 sekund eskplodowało 7 Starchaserów, a dwa kolejne zaczęły uciekać gubiąc poszycie i atmosferę. Były już wyeliminowane z walki i myśliwce Imperium pomimo, iż miały ogromną ochotę ich zestrzelić, zgodnie z rozkazami utrzymały szyk i zaprzestały pościgu. R-41 Starchaser, pomimo swoich rozmiarów, jest zwrotną maszyna, osiągami zbliżoną do X-Winga, jednakże odporność jest jego wadą - co piloci eskadry Beta wykorzystywali teraz z cała stanowczością. 3 pozostałe próbowały się jeszcze bronić, ale miały przeciw sobie 21 myśliwców TIE. Ich koniec był przesądzony. Jeszcze kilka sekund i wszystkie zostały zniszczone. Jeden myśliwiec TIE koziołkując oddalał się teraz od swojej eskadry.
    -Wyślijcie prom po ten uszkodzony myśliwiec i każcie „Densyi” przesunąć się do tego sektora. - pokazał kapitan na wykresie holograficznym. Rozkazy zaraz poszły w eter i fregata zajęła wyznaczoną pozycję.
    -Sir! Wiadomości z Marudera. Poddają się!
    -Nie przerywać ostrzału! Żadnych odpowiedzi. Działamy zgodnie z wytycznymi planu.- Ich plan nie przewidywał brania jeńców z okrętów wojennych, a nie mogli sobie pozwolić zostawić za sobą rannego zwierza. Musieli jak najszybciej skrócić dystans do dreadnoughtów. Marudder oddał tylko kilka salw, które w całości przejęły osłony „Wyklętego” i „Densyi”. Widać było, że wróg spanikował. Strzelał do wszystkiego co się dało, zamiast skoncentrować ogień na jednym okręcie. Tinor znów przeniósł wzrok na na ekran taktyczny i nie mógł uwierzyć, jak ludzie, którzy wygrali bitwę z ISD i to w spektakularny sposób, opanowali cały praktycznie sektor, teraz tak dali się zaskoczyć. Ostatnia salwa z "Densyi” trafiła chyba w generator fregaty, gdyż Maruder nagle eksplodował w spektakularnym błysku. Kapitan Tidor wprowadził nowy kurs i jego zespół skierował się bezpośrednio w stronę Dreadnoughtów i stacji kosmicznej. Gunboaty porucznika Flina były uzbrojone w kontenery z torpedami i właśnie odpalały trzecią salwę w kierunku lotniskowca Quasar Fire. Wieżyczki okrętów korleańskich, dopiero teraz zaczęły się obracać i kierować w stronę Gunboatów Flina. Derek cały czas pozostając zamaskowany i korzystając z dobrodziejstw WIZUAL AQ, od razu ostrzegł Flina o zagrożeniu. Ten nakazał eskadrze wykonać zwrot na prawą burtę z jednoczesnym odpaleniem salwy w kierunku dreadnoughtów. W stronę krążownika lotniczego Quasar Fire, gnało teraz 36 torped, a w kierunku Dreadnoughtów 12. Do tego 12 Gunboatów stanowiło też duże zagrożenie, więc dowódcy jednostek korleańskich odpowiedzialnych za osłonę bezpośrednią stracili głowę i strzelali głównie do StarWingów przepuszczając praktycznie wszystkie torpedy. Tylko jedna kanonierka chroniąca lotniskowiec strzelała do torped, ale nie miała najmniejszych szans zestrzelić nawet polowe z nich. Gdyby wszystkie jednostki osłony skupiły ogień na torpedach, krążownik lotniczy miałby duże szanse przetrwać. A teraz jego los był już praktycznie przesądzony. Wyrzucał właśnie w panice myśliwce. Nie wylatywały tak jak jednostki z imperialnej floty. Wyskakiwały pojedynczo, parami, trójkami i to różnych typów. Brak było skoordynowanej akcji. Nie były to nawet klucze. Pomieszane eskadry. Kto pierwszy wsiadł, ten leciał. Totalny chaos. Kapitan obawiał się tego lotniskowca, bo mógł on przenosić 4 eskadry myśliwców, dlatego był głównym celem Gunboatów. Jeżeli choć jedna salwa torped trafi zanim myśliwce opuszcza pokład, będzie to ogromne ułatwienie dla jego zespołu. Teraz z napięciem wpatrywał się w ekrany widząc jak wrogie myśliwce wymykają się mu z pułapki. Nagle obraz na ekranie taktycznym pojaśniał, sygnalizując pierwsze trafienia w lotniskowiec. Kapitan szybko przeliczył myśliwce wroga. 11 Y-wingów, 9 R-41. Plus 12 Starchaser już zniszczonych dawało to sumę 32 myśliwców. Czyli jeżeli lotniskowiec miał pełne stany, a to wynikało z danych dostarczonych przez porucznika Winda, na pokładzie zostało 16 myśliwców. Ponad eskadra. Gunboaty Flina dobrze się spisały. Teraz dotarła druga salwa torped, dopełniając zniszczenia. Trzecia była już nie potrzebna - uderzyła w szczątki czegoś, co kiedyś było dumnym krążownikiem lotniczym Quasar Fire „Wyzwoliciel”.

    Porucznik Derek Wind z pokładu swojego myśliwca obserwował przebieg bitwy i pilnował Gunbotów Flina, jak matka małe dzieci. Wysłał kolejne ostrzeżenie, gdy nagle wykrył ruch za stacją.
    -Coś się czai za stacją -zameldował dowódcy zgrupowania
    -Coś dużego?
    -Raczej nie większy od Dreadnoughta. Bo one mi to zasłaniają. Zmienię pozycje i będę coś wiedział.
    Derek pchnął przepustnice do oporu i ruszył w kierunku nowego punktu. Nie dbał czy go wykryją. Z tej odległości nic mu nie mogą zrobić.
    -Mam je! -krzyknął Kino -To są trzy transportowce Action VI
    -Kapitanie potwierdzam trzy Action VI
    -A więc nie odleciały.
    -Czekały tu na nas -uśmiechnął się Derek

    -Uwaga wszystkie jednostki. Główny cel misji: Trzy transportowce Action VI. Unieruchomić i przejąć abordażem. W żadnym wypadku nie mogą zostać zniszczone!!! Powtarzam. Muszą być zdolne do lotu, z nietkniętym ładunkiem!
    Po te właśnie transportowce tu przylecieli. Wiedzieli, ze czekają na czwarty, aby mogły w jednym konwoju polecieć gdzieś w siną dal. Ale kapitan wolał nie ryzykować. Te trzy mu wystarczą. Na ich pokładach znajdowały się dziesiątki tysięcy ton metali szlachetnych, ciężkich teraz do zdobycia kryształów do matryc komputerowych i kilkanaście ton kamieni szlachetnych. Zgodnie z wyliczeniami sekcji wywiadu „Wyklętego” całkowita wartość ich ładunku to.... aż mu się to w głowie nie mieściło. Z prostych wyliczeń wynikało, iż można za to kupić niszczyciel klasy Imperial i dwa Victory i to z pełnymi stanami myśliwców. Teraz wiedział, dlaczego doszło tu do rebelii. Dla takich ilości kredytów, niejeden oficer marynarki zrezygnowałby ze służby. Zastanawiali się na naradzie, czy postępując w ten sposób, nie stają się piratami. W końcu stwierdzili, że przeznaczą te kredyty na remont „Krayta”. Ironia losu. Ci co go tak uszkodzili, teraz zapłacą za jego naprawę. Resztę odpowiednio spożytkują. Skoro Marynarka im na razie nie płaci, nie oddadzą Marynarce tej kwoty. Remont ISD z kolei zapewni stoczniom ALTO możliwości produkcyjne co najmniej na rok. Taki remont będzie na pewno droższy, niż na Kuat, bo trzeba będzie tez zainwestować w rozbudowę stoczni, ale co tam - stać ich. Poza tym nie mają jak lecieć na Kuat i nie wiadomo kto tam teraz dowodzi. Gdy kryzys się zakończy, rozliczą się z każdego kredytu, a resztę oddadzą prawowicie wybranym władzom. Tak postanowili.
    Kapitan znów spojrzał na ekran. Myśliwce wroga ustanowiły parasol ochronny wokół stacji i pozostałych okrętów. Zespół Kapitana Tidora zbliżał się właśnie na odległość otwarcia ognia. Widać było, że 6 torped porucznika Fina trafiło w uszkodzony okręt.Choć nie uszkodziły kadłuba mocno nadwyrężyły osłony. Dobrze wybrał pomyślał Kapitan. Jak ten ranny padnie, z jednym już sobie poradzą. Natomiast obawiał się trochę o swoje myśliwce i trzymał je lekko z tyłu. Sześć kanonierek i cztery korwety mogły roznieść jego myśliwce na strzępy, ale z kolei jemu nic nie mogły zrobić. Kapitan zastanawiał się gdzie jest ten Carrak, co tu jeszcze powinien być, ale na razie nie było to ważne. Na pewno nie zdąży dołączyć do bitwy. Jeszcze raz spojrzał na ekran i kazał wycofać się Gunboatom Flina do sektora znajdującego się 70 stopni pod Dreadnoughtami i 90 stopni od kierunku natarcia. Myśliwce wroga nie ruszyły za Flinem i teraz kapitan już miał pewność, że transportowce mają ładunek na pokładzie. Bo po co innego by je tak chronili? Pancernik „Garnos” zaczął w końcu reagować na zamieszanie i zajmować dogodniejszą pozycje, ale było już za późno. Kapitan pomyślał, że wystarczyłaby teraz jedna eskadra bombowców, w skorygowanym ataku ze StarWingami i byłoby po sprawie. Dwie kanonierki i korweta ustawiły się pod Dreadnoughtem na przewidywanym wektorze ataku Gunboatów Flina. Ooo widać było, że ktoś kompetentny w końcu przejął dowodzenie. Kapitan postanowił skorygować uderzenie wszystkimi siłami. Nie da wrogowi czasu na zebranie sił.
    Trzy okręty zespołu uderzeniowego ruszyły na flote wroga. Kapitan zmienił plan ogniowy niszczyciela i zdając się na moc osłon, otwarł ogień do tych trzech okrętów, prawie schowanych pod „Garnosem” Jednocześnie wydał rozkaz Porucznikowi Flinowi, odpalić resztę torped w kierunku pancerników chronionych przez te trzy okręty. „Densyi i „Innura” ostrzeliwały resztę okrętów osłony. Odezwały się w końcu turbolasery pancernika i „Wyklęty” zaczął zbierać cięgi. Na razie osłony trzymały, ale wstrząsy były coraz bardziej odczuwalne. Kapitan patrzył na monitor taktyczny i gdy ostatni z trójki okrętów osłony, które były ich celem zaświecił jak mała supernowa, przeniósł ogień na „Garnosa”, Drugi pancernik „Xona” próbowała się odgryzać, ale nie miał sprawnej nawet połowy swoje głównej broni. Pozostałe dwa okręty kapitana Tinora zniszczyły już kanonierki ale „Innura” stała się teraz obiektem ataku „Xony”. Kapitan „Wyklętego” rozkazał im się schować za jego okręt, bo krążownik już stracił osłony i przyjął dwa uderzenia na kadłub tracą sensory i baterie turbolasera. Zza kadłuba „Walecznego”, okręt jednak nadal prowadził ogień w kierunku korwet i zaliczał trafienia. „Densyi” zniszczyła w końcu „swoja” korwetę i jej kapitan przeniósł ogień na stacje. W tym momencie, Tidor nie czekał już na zniszczenie ostatniej korwety, gdyż „Waleczny” powoli zaczął zbierać niezłe lanie, rzucił wszystkie myśliwce do ataku. Gunboaty pognały za swoimi torpedami. jak tylko „Waleczny” zniszczył osłonę pancerników z ich wektora ataku. A torpedy właśnie uderzały w osłony obu okrętów okrętu. Porucznik podzielił eskadrę na pół i każda „szóstka” atakowała osobny pancernik. Po wystrzeleniu wszystkich torped, znów obrali jeden cel. Osłony części rufowej i spodu dreadnoughta „Garnos” przestały istnieć i cztery ostatnie torpedy trafiły bezpośrednio w kadłub. Nie na darmo te jednostki nazwano pancernikami. Płyty pancerne przejęły na siebie część wybuchu, na tyle, że inne jednostki podobnej wielkości już by praktycznie nie istniały. Pancernik jednak nadal prowadził ogień, choć trzy jego główne baterie milczały. Podobnie jak dwie poczwórne mniejszej mocy. Któraś z torped musiała trafić w łącza zasilania baterii bo stanowiska były całe, ale już wyłączone z walki. Za to torpedy lecące na „Xone” miały mniej szczęścia. Ostatnia korweta schowała się pod pancernik i pomimo uszkodzeń zestrzeliła 5 pocisków, a pozostałe ledwo zniszczyły dolną i boczną osłonę okrętu. Tylko jedna trafiła, ale trafiła idealnie. Przeleciała przez dziurę jaką „Xona” miała w kadłubie bo bitwie z „Kraytem” i trafiła w centrum kierowania ogniem. Ogień okrętu momentalnie stał się słabszy i mniej celny, gdy załoga przeszła na sterowanie ręczne. Ale nadal był to groźny przeciwnik.

    -Trafienie w dziobowe stanowisko wyrzutni nr 5.
    -Uszkodzenie kadłuba. Dehermetyzacja sekcji 105-121. Ekipy naprawcze w drodze.
    -Trafienie w hangar. Brak większych szkód.
    -Awaryjny silnik jonowy nr 3 przerywa.
    Powoli zaczęły napływać do kapitana meldunki o uszkodzeniach, w miarę jak gasły ich własne osłony. Ale teraz, już nic nie mógł zrobić. A jedynie zdać na wytrzymałość swojego okrętu i silę jego załogi. „Densyi” i „Innura” zasypywały stację pełnymi salwami, niszcząc punktowo jej uzbrojenie, myśliwce uganiały się między walczącymi, ale tym razem osłona zespołu była szczelna. Y-wingi odpalały, co prawda, pojedyncze torpedy kiedy tylko mogły, ale nie były to całe salwy i okręty w większości sobie z nimi radziły. „Densyi” oberwał dwoma naraz tracąc niemal osłony, ale nie uszkodziły fregaty. Naraz trzy rzeczy stały się jednocześnie. Eksplodowała ostatnia korweta wroga, wysuwając się za bardzo zza osłony pancernika, a kapitan „Innury” o niej cały czas pamiętał, monitory pokazały, że nie ma już wrogich myśliwców w strefie walki i „Garnos” przestał strzelać. Jedynie „Xona” nadal prowadziła osłabiony ogień. Kapitan kazał wyświetlić „Garnosa” na główny ekran i widzą ślizgające się po pokładach okrętu niebieskie błyskawice, już wiedział co się stało. Porucznik Finn wiedział, że nie mając już torped, a płyty pancerza pancernika są za grube dla jego działek laserowych, rozkazał użyć jonowych. Podzielił eskadry na pary i każdej przydzieli osobny cel na pokładzie pancernika. Derek ze swojego Gunboata koordynował ostrzał eskadry. Cztery pary, za cel obrały sobie dziury, które wybiły ich torpedy, przez co wiązki jonowe wnikały do wewnątrz okrętu powodując o wiele większe uszkodzenia, niż gdyby trafiali w kadłub. Kolejne dwie pary, zasypywały czujniki okrętu swoimi promieniami zakłócając ich prace. Normalnie wiązki działek jonowych myśliwców, nie wyrządziły by większych szkód pancernikowi, jednak te które wnikały w uszkodzone sekcje zbierały krwawe żniwo. W końcu któraś musiała być na tyle celna, że spowodowała awaryjne wyłączenie głównego generatora okrętu pozbawiając go zasilania. Kapitan „Wyklętego”, nie czekał aż „Garnos” przywróci sobie zasilanie i od razu kazał skoncentrować na nim ogień wszystkich okrętów i myśliwców. Pancernik był już skazany na zagładę. W ciągu niecałych 2 minut stał się wrakiem powoli obracającym się wokół swojej osi.

    Na polu bitwy pozostał teraz już tylko samotny, uszkodzony dreadnought „Xona”. Teraz cały ogień skupił się na nim i nagle z okrętu zaczęły wylatywać kapsuły, gdy załoga uciekała z dogorywającej jednostki. Zanim ”Xona” został do końca wyeliminowany z walki, z pokładu „Walecznego” wystrzeliły 3 promy szturmowe, po jednym na każdy transportowiec. Porucznik Flin podzielił znów eskadrę na trzy klucze, po cztery Gunboaty i ostrzelał transportowce z działek jonowych. Te nie były na nie tak odporne, jak pancerniki, co było widać już po kilku trafieniach. Dwa kolejne promy klasy Gamma wystartowały z Fregaty Nebulon w kierunku stacji. Szturmowcy „Walecznego” mieli opanować transportowce. Densyi” z kolei dostała za zadanie przejęcie komputera centralnego stacji. Zgranie danych i wycofanie się. Dane mogą się przydać w przyszłości. Nigdy nic nie wiadomo.
    Prom szturmowy Gamma przewodził 40 szturmowców, którzy mieli za zadanie opanować transportowce. Załogę transportowca Action VI stanowiło z reguły 10 osób, ale znając wartość ładunku kapitan wolał nie ryzykować i wysłał na każdy statek pełny skład. Obawiał się tylko, aby załoga nie zechciała w akcie desperacji uruchomić samozniszczenia i na odprawie stanowczo uczulał na to dowódce swego kontyngentu szturmowców. Szturmowcy tak ustawili miejsca lądowania, że momentalnie przejęli mostki i maszynownie wszystkich trzech jednostek. Tylko na jednym opór trwał ponad 2 minuty. Szturmowcy, którzy lądowali na transportowcach dobrze wiedzieli co tam znajdą. Zabezpieczyli statki, przeglądnęli szybko manifesty i sprawdzili zawartość ładowni wybierając kontenery na chybił trafił i porównując z manifestem, jednocześnie sprawdzając zawartość. Po kolejnych 2 minutach kapitan Tidor dostał meldunek od majora Hollyna.
    -Główny cel zabezpieczony. Mały pełną kontrole nad transportowcami. Ładownie zgodnie z danymi wywiadu. -to potwierdziło Kapitanowi już ostatecznie, że misja została zakończona sukcesem.
    -Straty?
    -1 zabity, 3 lekko rannych.
    -Dziękuje majorze Hollyn. Proszę odsunąć transportowce od stacji i powoli zbieramy się do domu.Dobra robota -odwrócił się do DeCoty.
    -Jakie mamy straty. Pierwszy?
    -Mamy 87 zabitych i 215 rannych. Straciliśmy dwie podwójne baterie średniej mocy i jedną baterie główną. Ale technicy mówią ze główną da się uratować. Tamtych dwóch już niestety nie.
    -Rozumiem
    -Najbardziej ucierpiał dziób, trzeba będzie wymienić trochę płyt pancerza. Strzał w hangar jednak zadał uszkodzenia. Straciliśmy ten nowiutki emiter promienia ściągającego. I chyba nie uda się uratować promu, na który spadły kratownice. Straciliśmy 6 myśliwców i 4 pilotów. Jeden z generatorów osłon mostka wariuje, no i maszynownia musiała wyłączyć awaryjny silnik jonowy nr 3. Na dziobie też poszły 4 wyrzutnie pocisków. To na razie tyle.
    -W sumie nieźle się wykpiliśmy.
    -To prawda,
    -A jak „Innura” i „Densyi”?
    -”Densyi” się upiekło. Nie mają żadnych dużych uszkodzeń i tylko kilku rannych. Stracili 11 myśliwców; 7 ze swojej eskadry i 4 z eskadry Vistor i 8 pilotów. Za to „Innura” znów będzie musiała iść do stoczni. Stracili sensory, 4 baterie główne i 6 baterii dział laserowych. Mają około 150 zabitych i ponad 200 rannych. Kapitan melduje, że ma okręt pod kontrolą, a silniki i układ podtrzymywania życia są sprawne.
    -Meldunek z „Dynsai”. Panie kapitanie.
    -Szturmowcy wrócili bez strat własnych, Mają dane komputera.
    -Dziękuje. Otworzyć łącze do wszystkich jednostek.
    -Panowie i Panie. Dzisiaj jest wielki dzień. Pomściliśmy „Krayta”, rozbiliśmy buntowników, uratowaliśmy własnych ludzi z okrążenia i zdobyliśmy cenny ładunek. Ale co najważniejsze: wszystkie okręty wracają do domu. Jestem z Was dumny. Dziękuje.
    Na wszystkich okrętach rozlegały się teraz wiwaty.
    Pierwszy uśmiechnął się pod nosem, widzą swojego kapitana takim, jakim był przed Endorem. Rozglądnął się po mostku, gdzie wszyscy sobie gratulowali.
    -Sternik! Kierunek: Układ Vistor. Wyprowadź nas stąd.

    LINK
  • ,,,

    tantive 2013-02-13 15:32:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Na razie tyle. Bo mi cały urlop na to zleci. Ale fajnie się pisze... Ciężko się oderwać

    LINK
    • ...

      Stele 2013-02-13 17:52:00

      Stele

      avek

      Rejestracja: 2010-01-04

      Ostatnia wizyta: 2019-12-19

      Skąd: Wrocław

      Podziwiam. To już pod grafomanię podchodzi. Wydalasz tekst z może pięciokrotnie mniejszą prędkością, niż ja go czytam. Dostrzegam jednak pełno głupich błędów, które z pewnością byś wyłapał, gdybyś porządnie przeczytał tekst przed publikacją. Jeśli oznacza to jednak aż cztery rozdziały na dobę, mogę przymykać oczy na wszelakie błędy.

      LINK
  • ...

    Sharon 2013-02-13 18:24:00

    Sharon

    avek

    Rejestracja: 2008-12-26

    Ostatnia wizyta: 2017-02-25

    Skąd: Barlinek

    No to z zajęć wróciłam, obiad zjadłam, dwa rozdziały przeczytałam i coś jednak w nich znalazłam. Ostrzegam, komentarze mogą być złośliwe i zaszkodzić psychice czytających je istot.

    Rozdział I
    1. "Jednym z tych, co mijając ich na ulicy nie zwróciło by się na niego najmniejszej uwagi." - dlaczego w tym zdaniu coś mi nie pasuje?
    2. "Na Vistorze tego nie było, ale to była planeta-dom, a żeby mieszkać trzeba mieć za co, a 80% populacji pracowało na Alto, a pozostałe 20% za nic w świecie nie oddało by swojej pracy obcym." - "a żeby", "a 80%", "a pozostałe 20%", a co jeszcze? No na moje, to tych "a" jest tu trochę za dużo. A można coś z tym zrobić.
    3. "Pozostało jeszcze 1godz i 24min" - osobiście takiemu pisaniu mówię "nie". Napisanie godzina i minuta chyba nie jest trudne. Zauważam to w wielu opowiadaniach i za każdym razem zastanawiam się, co autor chciał w ten sposób osiągnąć.
    4. "każdy po 2 sztuki" - jak wyżej.
    5. "Za 12 będą musieć wyłączyć silniki" - Naprawdę próbuję jakoś usprawiedliwić ten cytat, ale mnie on boleć ;p

    Rozdział II
    1. "porucznik Wind na stacji ALTO właśnie wyładowywał, wraz z technikami moduł WIZUAL AQ." - to on i technicy wyładowywali moduł, czy on wyładowywał techników i moduł? Z tego, co jest tu napisane wnioskuję, że jednak ta druga opcja.
    2. "Standardowo jednostka kurierska pokonywając trasę tam i z powrotem w 35 godzin." - eee, co robiąc?

    W tym, co przeczytałam, często brakowało wielu przecinków, najwięcej jednak przed "że". Kolejna uwaga, to czasowniki w trybie przypuszczającym - przykład z pierwszego punktu pierwszego rozdziału: "zwróciłoby", a nie "zwróciło by". Jeśli nie napiszesz łącznie, wyjdzie Ci, że "Jednym z tych, co mijając ich na ulicy nie zwróciło żeby się na niego najmniejszej uwagi." Takich błędów widziałam kilka gdzieś na początku. Później chyba jakaś korekta zrobiła swoje.
    Powtórzenia... Tych było bardzo dużo. Czytając początek pierwszego rozdziału, Odniosłam wrażenie, że autor uwielbia słowo "produkcja". Było wszędzie.
    Jeszcze jedno, taka moja prośba na przyszłość: nie używaj w opowiadaniach "godz", "min", "%", "tys." i jeszcze innych, których pewnie nie zauważyłam. Ja wiem, to skraca pisanie, ale moim zdaniem, nie jest mile widziane w opowiadaniach.

    Powiem jeszcze tylko, że trudno mi ocenić tekst nie znając wieku autora. Nie, nie chcę, żebyś mówił mi ile masz lat. Zauważyłam po prostu, że czasem piszesz dobrze, a czasem tak, jakbyś się gdzieś spieszył i nie do końca przemyślał sens zdań.

    Kassila, dokończ moją robotę, bo właśnie skończyła mi się gorąca czekolada i nie potrafię się już skupić.

    LINK
  • No to lecimy

    Kassila 2013-02-14 09:36:00

    Kassila

    avek

    Rejestracja: 2009-10-27

    Ostatnia wizyta: 2024-07-09

    Skąd: Cieszyn

    Sharon, do usług

    Sharon -> "Jednym z tych, co mijając ich na ulicy nie zwróciło by się na niego najmniejszej uwagi." - dlaczego w tym zdaniu coś mi nie pasuje? - liczbę pomylił: z tych, co ich, - na niego.

    Uwagi bardziej szczegółowe:
    - Imperial Center, a nie Coruscant
    - literówki olewam, bo zakładam, że to z szybkiego pisania
    - poruczniku, pozwolicie? Możecie odejść - zmień na: Niech pan pozwoli, może pan odejść
    - patrzył tępo, nie tempo
    - nadprzestrzeń się pisze razem
    - Oola? Przecie tym rankory karmią
    - "I już było wiadomo, że to wina Dowództwa, a pojawienie się prawie zniszczonego „Krayta” przedstawiało obraz o wiele gorszy, niż się spodziewał." - "I tak już było wiadomo..."
    - "Dziękuję panie Junda, że pomimo ran, zechciał Pan do nas przylecieć" - dziękuję, że pomimo ran zechciał pan do nas przylecieć.
    - "praktycznie porucznik DeCota dowodził okrętem, a on, kapitan, zajmował się wszystkim innym" - właśnie po to bierze się najlepszego oficera na Pierwszego
    - gdzieś też było coś razem, a miało być osobno, ale mi się tu skasowało co to było
    - wrrr, co ty robisz z tymi kropkami?
    - Kilkadziesiąt tysięcy kilometrów za nimi, kolejny błysk i 16 transportowców, rożnych typów, zaczęło ustawiać się w szyku za „Wyklętym" - a nie trochę za daleko? Kilka, kilkadziesiąt, kilkaset klików to rozumiem, ale parę dziesiątek tysięcy?
    - błysło, trzasło i prysło. Błysnęło, ale wolę wersję o gwiazdach rozciągających się w smugi
    - Jesteśmy dokładnie tam gdzie chcieliśmy - zameldował astro - jaki astro? No i to nie jest wojskowy sposób przekazywania informacji
    - "Kapitan spojrzał na ekran taktyczny, potem na Pierwszego z uśmiechem myśliwego, który ma już zwierzynę na muszce" - to który w końcu się chichrał?
    - "Eskadra Alpha uderzyła 8 sekund przed eskadrą Beta" - w aurebeshu jest aurek i besh, nie alfa i beta
    - "A torpedy właśnie uderzały w osłony obu okrętów okrętu" - No, nawet Thrawn takiego nie miał, cokolwiek to jest

    Stele, skądś to znam ->
    "Tylko jedna kanonierka chroniąca lotniskowiec strzelała do torped, ale nie miała najmniejszych szans zestrzelić nawet polowe z nich. Gdyby wszystkie jednostki osłony skupiły ogień na torpedach, krążownik lotniczy miałby duże szanse przetrwać. A teraz jego los był już praktycznie przesądzony"

    Tyle na gorąco. Widać, że przy ostatnich rozdziałach leciałeś z tym jak przez nadprzestrzeń. Zwolnij, popraw, tego. Tantive, mogę przeanalizować całość, czyli wyłapać za ciebie, wszystkie błędy, jeśli chcesz ale skoro masz urlop, to sam się baw

    Ogólnie podoba mi się i to bardzo Niech żyje Imperium Galaktyczne!

    A tak w ogóle to wczoraj czytałam swoje opowiadanie. Ma dwa lata, ale rany, jakie... infantylne, ble! Zupełnie walnientynkowe wyszło. Że też ośmieliłam się je tu opublikować. No teraz to bym go nie puściła

    LINK
    • ...

      Stele 2013-02-14 10:32:00

      Stele

      avek

      Rejestracja: 2010-01-04

      Ostatnia wizyta: 2019-12-19

      Skąd: Wrocław

      -- "Eskadra Alpha uderzyła 8 sekund przed eskadrą Beta" - w aurebeshu jest aurek i besh, nie alfa i beta
      U imperialnych eskadry myśliwskie oznacza się greką, podobnie jak u rebeli kolorami. Taka stara, świecka tradycja.
      Na zwiadowczą kanonierek osobiście widziałbym Rho, a na szturmowe Mu/Nu/Tau, ale to już kwestia gustu.

      LINK
      • O kurczę

        Kassila 2013-02-14 12:54:00

        Kassila

        avek

        Rejestracja: 2009-10-27

        Ostatnia wizyta: 2024-07-09

        Skąd: Cieszyn

        nie zauważyłam, no.

        Ee, ale któryś Fel gdzieś miał Eskadrę Szarych, nie?

        LINK
        • ...

          Stele 2013-02-14 13:47:00

          Stele

          avek

          Rejestracja: 2010-01-04

          Ostatnia wizyta: 2019-12-19

          Skąd: Wrocław

          W licencjonowanej prozie wiele o imperialnych pilotach nie mamy, nie?
          Wookiee nic w kwestii Felów nie pomaga, a trochę za dużo ich było, by szukać w każdej książeczce. W komiksowych iksach eskadra Soontira nad Brentaalem nosi miano Alphy. Na ćwiczeniach w akademii lata jako Delta. Więcej Felów u względnie prawdziwych imperialnych zdaje się nie widzimy?

          LINK
          • No nie mamy

            Kassila 2013-02-14 14:00:00

            Kassila

            avek

            Rejestracja: 2009-10-27

            Ostatnia wizyta: 2024-07-09

            Skąd: Cieszyn

            za dużo. A z tego, co teraz czytam i co się trafia najczęściej, to jest: "Niszczyciel wypuścił dwie eskadry TIE. Łotry mają w co postrzelać."
            Co do Fela - znalazłam: Eskadra Szarych w Falandze Thrawna: (nie lubię używać nazwy Imperium Ręki, głupie takie)
            http://starwars.wikia.com/wiki/Gray_Squadron_%28Empire_of_the_Hand%29

            Ale oddziały szturmowe już były nazywane Aurekami. No, ciekawe, może dla rozróżnienia czy ja wiem? Ja osobiście wolę jak się nazywa w aurebeshu. Takie to starwarsowe

            LINK
  • A, jeszcze coś

    Kassila 2013-02-14 09:50:00

    Kassila

    avek

    Rejestracja: 2009-10-27

    Ostatnia wizyta: 2024-07-09

    Skąd: Cieszyn

    Zacząłeś Derekiem i Kinem, mógłbyś na koniec dać z nimi jakąś scenkę, jak coś tam gadają i odlatują ku zachodzącemu słońcu.

    LINK
  • ...

    tantive 2013-02-14 10:20:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Nadprzestrzeń. Wszystkie programy mi to poprawiały na pisane osobno, więc im uwierzyłem.
    Alpha, Beta, Gamma, Delta - takie eskadry były w X-Wing Alliance.
    o Oola - nie wiedziałem
    Troszkę błędów, które tu się pojawiło to jest dziwna sprawa. Jak się czyta, swój własny tekst, już któryś raz, niektóre słowa wrzucasz już z pamięci, z podświadomości, zamiast przebiegać po nich wzrokiem. I stąd błędy typu " okrętów okrętu". Czy słowa bez jakiejś litery.
    Brak możliwości edycji posta na forum "boli", bo sam czasem zaraz po wysłaniu, gdy już byłem pewien, że wyłapałem wszystko, znajdywałem błędy, o których aż wstyd myśleć.
    Jestem wzrokowcem. Gdybym pisał na papierze długopisem, 90% błędów nie miało by miejsca. Klawiatura to już inna sprawa.

    Dziękuje za rady, ochrzany i pochwały. Wezmę je sobie do serca. Następne rozdziały postaram się już dopracować, Ale na pewno coś zchrzanie

    LINK
  • ...

    tantive 2013-02-14 16:53:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    O! To jest nie głupi pomysł. tak właśnie zrobię przed V rozdziałem.

    LINK
  • rozdział V

    tantive 2013-02-14 18:16:00

    tantive

    avek

    Rejestracja: 2004-03-20

    Ostatnia wizyta: 2016-08-17

    Skąd: Mszana Dolna

    Porucznik Derek Wind. Dowódca Eskadry Dalekiego Zwiadu. Oficer Imperialnej Marynarki. Pilot testowy w firmie Sienar Fleet Systems, a następnie ALTO Corporation.
    W pustce kosmosu, człowiek ma czas na przemyślenia. Taka chwila właśnie dopadła Derka. Trzy miesiące temu, firma ALTO zakończyła prace nad Xg-1R. Derek siedział teraz w kabinie nowszej wersji Gunboata. Gdy pierwszy raz ją zobaczył, oczy mu zalśniły, a serce zabiło troszkę szybciej. ”Maleńka” była prototypem, demonstratorem możliwości, a ta maszyna, która stała wtedy przed nim... To był... Derek nie mógł znaleźć słów. To był najpiękniejszy myśliwiec jaki widział. „Najpiękniejszy” - głupie słowo na określenie myśliwca. Ale dopóki nie pozna jego możliwości, ocieniał go tylko po wyglądzie. Była to wspaniała maszyna, niemal metr dłuższa, od jego „Maleńkiej”. Wszystkie proporcje i ogólny kształt starego StarWinga, zostały zachowane. I tu kończyły się podobieństwa. Dziób maszyny był bowiem lekko wydłużony i zaokrąglony. Mieścił się w nim teraz, cały zestaw sensorów bojowych myśliwca, oraz dwa nowe działka laserowe. Owiewka kabiny, podobnie jak dziób, również została trochę zaokrąglona i podzielona na dwie osobno otwierane sekcje. Jedna dla pilota, druga dla operatora.
    Oba miejsca, na kontenery bojowe, zostały zmodyfikowane specjalnie pod system WIZUAL AQ z nowymi soczewkami. Zastosowanie tych soczewek, zmieniało wymiary kontenera i spowodowało szybsze prace nad finalną wersją rozpoznawczego Gunboata.
    Jednak, to nie to czyniło z tego StarWinga maszynę, w której omal nie zadurzył się porucznik. To szata zdobi człowieka. I tak też było w tym wypadku. Xg-1 został pokryty czarną, półmatową powłoką, która idealnie pasowała do jego kształtu. Jak idealny kombinezon, przylegający do ciała idealnej kobiety. Gdy Derek podszedł bliżej, dotknął kadłuba, wyczul jakby lekkie poddanie się jego dotykowi. Gdy przyjrzał się bliżej strukturze powłoki stwierdził, że składa się ona z milionów malutkich sześciokątnych płytek, połączonych ze sobą. Nowa powłoka posiadała o wiele lepszą absorpcję promieniowania, niż każdy znany Derkowi materiał. Taka powłoka sprawiała, że myśliwiec mógł wniknąć w obronę systemu naprawdę głęboko i pozostać niewykryty.
    Prace rozwojowe nad WIZUAL AQ, wymusiły niejako na projektantach nowego myśliwca, wydłużenie kadłuba. To z kolei sprawiło, iż stało się teraz możliwe zastosowanie trzech wariantów rozwoju: Zamocowanie starych silników i ich modernizacja do standardu, który dałby Gunboatowi możliwości niemal identyczne, jak posiadała „Maleńka”, jeżeli chodzi o parametry lotu i walki. Ten typ modernizacji, dawał też możliwość powiększenia przestrzeni pilota i operatora. Drugi wariant przewidywał również zamontowanie standardowych silników, ale przestrzeń za owiewką, miała być zagospodarowana, dla nowego typu generatora. Pozwalał on, na zamontowanie silniejszego uzbrojenia strzeleckiego. I wreszcie trzeci wariant, najdroższy, ale według Derka najlepszy, to zamontowanie zupełnie nowych silników, które Alto Corporation stworzyło na potrzeby małych jachtów, ale które miały ogromne możliwości przekształcenia i zaadoptowania dla nowego Assalut Gunboata.

    Właśnie testował te silniki, gdy doszło do awarii. Już od prawie godziny, jego StarWing łagodnie obracał się w przestrzeni i Derek oczekiwał na przechwycenie, przez jednostkę ratunkową. Ale zanim to nastąpi, minie jeszcze, co najmniej jedna godzina. Czasu więc miał dość, dla własnych myśli i wspomnień. Dziękował tylko wszystkim przodkom, że awaria nastąpiła, gdy rozpoczął już sekwencje wyhamowywania. Gdyby się to stało na pełnym ciągu... nie chciał nawet o tym myśleć. W czasie próby osiągnął prędkość, porównywalną z nowym rebelianckim myśliwcem A-Wing. I gdyby wtedy padły silniki, miałby przechlapane. Nie było w układzie jednostki, która by go dogoniła. Musiałby się katapultować i prototyp by przepadł.
    Dzisiaj leciał sam. Nie pozwolił zasiąść Kino w fotelu operatora. Na tak wczesnej fazie prototypu, powinien latać sam. Nie było to bezpieczne zajęcie i Kino, choć niechętnie, przyznał mu racje. Poza tym dziś testował tylko nowe silniki, a nie żadne układy elektroniczne. Wtedy, nie miałby szans wyprosić Kino z kokpitu. Kręcąc się więc, w pustej przestrzeni układu Vistor, Derek wspominał dawne dzieje.
    Pochodził z Eriadu. Planety położonej w Zewnętrznych Rubieżach. Była to planeta bardzo mocno uprzemysłowiona, ze zniszczonym środowiskiem naturalnym. Derek nigdy nie czuł się do niej specjalnie przywiązany. Dopiero, gdy pierwszy raz zobaczył Vistor, zrozumiał, że Eriadu mogła kiedyś tak wyglądać. Teraz czuł ogromny podziw dla ludzi tu mieszkających; że zachowali swoją planetę prawie nietkniętą, że cały przemysł przenieśli na Alne, że tak dbali o swój dom.
    Derek zawsze miał smykałkę do latania. W czasach szkolnych, często brał udział w wyścigach małych jednostek w przestrzeni. Któregoś razu wpadł w oko oficerowi marynarki, który mocno go zachęcał do wstąpienia do akademii. Niestety, dostać się do akademii wcale nie było tak łatwo. Zanim Derek złożył podanie, przez prawie rok analizował sposoby przedostania się przez sito rekrutów. Udało mu się w końcu i wylądował na Caridzie. Nie był wcale jakimś asem i szkolenie ukończył, gdzieś pośrodku swojego rocznika. Został przeniesiony na platformę bojową i wcielony do eskadry ochrony układu Onderon. Spędził tam cztery miesiące i poznał smak życia w jednostce liniowej. Kolejny transfer rzucił go na starą fregatę typu Nebulon B. Jedną z pierwszych, wyprodukowanych przez stocznie Kuat. Pełniąc na niej służbę, zaliczył swoje pierwsze zestrzelenia, w czasie walk z piratami. Dobrze wspominał ten okręt. Po prawie roku, ktoś na Coruscant przypomniał sobie, że Derek miał talent do latania na wszystkim, co małe i ma silniki. I tak został pilotem testowym Imperialnego Pionu Rozwoju. Przez kolejne trzy miesiące służył w SFS, pilotując głównie Interceptora z nowym komputerem misji, a potem dostał awans do stopnia pełnego porucznika i przydział do prac nad TIE/ x7. Wtedy też poznał Kino Redage. W ciągu ledwo kilku tygodni stali się dobrymi kolegami, a po paru miesiącach, nierozłączną parą przyjaciół. Uśmiechnął się właśnie na myśl o tym, jak teraz Kino panikuje i szuka winnego zaistniałej sytuacji. Pomimo, iż wiedział, że Derkowi nic nie jest, bo łączność była sprawna, na pewno mocno się oberwie technikom, że nie wykryli wady silnika. Choć to prototyp i takie rzeczy są normalne, w tej fazie tworzenia nowej jednostki, Kino czasem potrafił wpaść w furie z byle błahego powodu.
    Potem był przydział tu, do systemu Vistor. Derek pokochał tą planetę i tu chciałby spędzić resztę swojego życia. A już na pewno, tu by chciał osiąść na stałe, gdy już skończy służbę w marynarce Imperium. Przez pierwszy rok latał tylko promami, których najwięcej Alto produkowało i które najczęściej modernizowało. Gdy firma dostała kontrakt, na stworzenie rozpoznawczej wersji Gunboata, Derek od samego początku brał udział w tym projekcie.

    Porucznik miał ochotę spróbować odpalić silniki, ale procedury tego zabraniały. I dobrze wiedział dlaczego. W czasie służby w SFS na własne oczy widział, jak inny pilot zlekceważył te wytyczne i rozbił prototypową jednostkę o burtę frachtowca.. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko czekać i bić się z własnymi myślami.
    -Derek, jaki status?-zapytał Kino przez komunikator
    -Żyje, mam się dobrze, oglądam piękne widoki za oknem i czekam aż mi kelner poda deser, a co?
    -Tak myślałem. Dotrzemy do Ciebie za niecałą godzinę. Podtrzymywanie życia sprawne?
    Derek przeleciał wzrokiem po monitorach i kontrolkach. Poza panelem wyświetlającym status napędu, wszystkie świeciły się na zielono.
    -Poza napędem, wszystko sprawne.
    W porządku odezwę się jeszcze kontrolnie. Jakby co - wołaj.
    -Zrozumiałem -Derek nie miał za bardzo ochoty na rozmowę.

    Analizował właśnie sytuacje, w jakiej znalazł się układ Vistor. Minęło już ponad pół roku od śmierci Imperatora. Ponad pół roku, odkąd zostali odcięci przez rebeliantów, to znaczy przez Nową Republikę -jak to się teraz, dumnie, nazywali buntownicy. Sąsiednie sektory, albo przeszły na stronę Republiki, albo oderwały się od władzy Imperium i nie podlegały nikomu. W Marynarce Imperium, rozłam okazał się większy, niż mogliby kiedykolwiek przypuszczać. Admirał Harrsk, admirał Teradoc, admirał Drommel, admirał Zsinj, moff Kaine... do tego dochodziło kilkunastu kapitanów, głównie ISD i parunastu pomniejszych polityków, wykorzystujących siły marynarki i swój autorytet. To był totalny rozpad struktur władzy.
    Kapitan Tidor, cztery miesiące temu, wysłał na pokładzie frachtowca lecącego wraz z misją handlową na Coruscant, czterech swoich wywiadowców. Zakazał im kontaktu z władzami, dopóki nie upewnią się, że są to prawowici władcy spuścizny Imperium. Z kolei przedstawicielom handlowym polecił, tak manewrować przy kontraktach, aby wszyscy myśleli, że układ Vistor, choć położony tak daleko, jest nadal wierny władzy Coruscant. Zakazał im też, przekazywania informacji o flocie i mocach przemysłowych systemu. Musieli balansować na bardzo cienkiej linie, ale nie było wyjścia. Wsparcia na pewno nie dostaną, a co najgorsze, mogliby stracić flotę układu, wezwaną przez Dowództwo Centralne i wysłaną gdzie indziej. Ten argument mocno podziałał na władze cywilne, które wydały odpowiednie dyspozycje handlowcom. Wywiadowcy mieli za zadanie, zbierać dane tylko natury politycznej. Nie mieszać się w żadne wojskowe struktury. Kapitan nie chciał, aby zostali wykryci. Dane mieli przesyłać za pośrednictwem Holonetu, wmieszane w normalne transmisje handlowe. Z racji tego, że Derek był dowódcą Eskadry Dalekiego Zwiadu, miał dostęp do prawie wszystkich danych wywiadu. Musiał mieć. Od tego zależało jego życie, podczas wykonywania misji zwiadowczych. Sam latał swoim Gunboatem, do sąsiednich sektorów i przechwytywał transmisje, aby zapoznać się z ogólną sytuacją polityczną. I teraz analizował to, co wiedział. Sate Pestage gdzieś zniknął, w Centrum Imperialnym coś się działo i wszystko wskazywało na zmiany polityczne wewnątrz Kręgu Władzy. Do tego szpiedzy kapitana donieśli, że Imperialny Wywiad z Ysanną Isard na czele, za bardzo interesuje się strukturami politycznymi, by można to było uznać za ochronę Kręgu. Kapitan Tidor, chciał się skontaktować z kapitanem Pellaeonem, ale wtedy dostał informacje o kolejnych roszadach w Centrum Imperialnym. Wstrzymał się więc, w obawie przed kolejnym rozłamem we flocie, czy nawet wojną domową, spowodowaną tarciami pomiędzy oficerami.

    Tydzień po pamiętnym rajdzie na układ Zsire, po kilku naradach z dowódcami wszystkich jednostek floty, którzy mu teraz podlegali, kapitan Tidor poprosił Przewodniczącą Rady o spotkanie, w celu ustalenia dalszego statusu floty w systemie, oraz sposobie jej finansowania. Wtedy też, przywódcy układu Vistor zaskoczyli kapitana swoimi propozycjami i zmienili jego ocenę ich kompetencji, jeszcze bardziej na swoją korzyść. Kapitan nie ujawnił, co przywiózł ze sobą w tych trzech transportowcach Action VI, gdyż obawiał się, że politycy w ramach dyskusji o kontrakcie, między jego flotą a rządem planetarnym, wykorzystają swoje mocne strony i flota na tym straci. Tymczasem Rada przedstawiła propozycje, która zaskoczyła mile kapitana. W całości utrzymają flotę systemu, dadzą zaopatrzenie, sfinansują remonty, oraz nowe myśliwce. Jednakże potrzebowali nowych rynków zbytu i poprosili kapitana, o pomoc w ich znalezieniu. Zwłaszcza, że nie wiedzieli komu mogą sprzedawać sprzęt wojskowy.
    Utrzymanie jednego okrętu w systemie, nawet jeżeli to był niszczyciel klasy Victory, nie sprawiało Radzie problemów, ale teraz w układzie było sześć jednostek liniowych i to już był problem. Aby je utrzymać, potrzebowali zwiększyć produkcję, co mogli zrobić bez problemu, ale i znaleźć odbiorców, szczególnie jeżeli mieli doprowadzić „Kryata” do stanu gotowości operacyjnej. Przedstawili szczegółowe plany i poprosili kapitana o zapoznanie się z nimi, oraz o podpisanie odpowiednich dokumentów. Biurokracja jednak, też była obecna w tym układzie.
    W ciągu paru dni, kapitan ze swoimi oficerami zgodzili się na propozycje Rady i doszło do drugiego spotkania. Wtedy też dowódca „Wyklętego” ujawnił, co zawierają ładownie transportowców, zdobytych w układzie Zsire. I poprosił o przedstawienie możliwości ich jak najlepszego wykorzystania. Doszło też do podpisania porozumienia, na mocy którego jednostki zespołu uderzeniowego „Wyklętego”, na stałe weszły w skład obrony systemu. Jednocześnie kapitan Tidor poprosił o przedstawienie możliwych lokalizacji, na powierzchni planety Vistor, miejsca na stałą bazę, dla ponad tysiąca szturmowców ewakuowanych, wcześniej z księżyca Koodeca. I tym sposobem, układ Vistor, stał się pełnoprawnym układem Imperium, ze swoją własna flotą bojową. Najważniejsze pytanie jednak brzmiało: „Czy jest jeszcze Imperium?” Bo jeżeli nie... mogą stać się ostatnim bastionem dawnej władzy, w tej części Galaktyki.

    -Haloooo. Jest taam kto? -głos Kino wyrwał Derka z zadumy
    -Co się tak wydzierasz?
    -No, już trzeci raz Cie wywołuje! Usnąłeś ? -spytał podejrzliwie inżynier.
    Derek się uśmiechnął. To Kino zawsze w takich momentach usypiał, a Derek potem miał niezły ubaw.
    -Musiałbym być Tobą. Umawiałem się właśnie z pewną piękną damą na kolacje, gdy mi przerwałeś.
    -Miała jedenaście silników jonowych i pochodziła z Corellii? -Spytał Kino z pokładu „Gizarro”
    Korweta przeszła pełen remont i od sześciu tygodni brała udział w próbach nowego StarWinga. Wyglądała jak nowa. Wszystkie okręty patrolowe układu, były wymalowane w jasnobeżowy prawie biały kolor. I tak też pomalowano „Gizarro” i wcielono do sił policyjnych. Wzdłuż kadłuba miała wymalowane dwa ciemno beżowe pasy. Prezentowała się iście królewsko.
    -Za trzydzieści sekund cie przejmiemy. Nie wyrywaj się słooońce, już jesteś móóój... -zanucił Kino do komunikatora starą piosenkę.
    Derek znów się uśmiechnął i spoglądał jak płynnie korweta dostosowuje się do jego ruchu wirowego. Chwile potem poczuł delikatne szarpnięcie i powoli zaczął zbliżać się do hangaru „Gizarro”.

    LINK
    • ...

      Stele 2013-02-14 20:58:00

      Stele

      avek

      Rejestracja: 2010-01-04

      Ostatnia wizyta: 2019-12-19

      Skąd: Wrocław

      No i Vistor stał się kolejnym niezależnym systemem neutralnym. Ciekaw jestem co tam dla nich wymyślisz, bo jakoś nie wierzę, by 20 lat przeegzystowali sobie w spokoju.

      Wiedzę chyba jeszcze więcej zbędnych przecinków, niż w poprzednich fragmentach. A gdy nawet ja, sam stawiający ich nadmiar, to widzę, to jest naprawdę źle.

      LINK
      • ...

        tantive 2013-02-14 21:09:00

        tantive

        avek

        Rejestracja: 2004-03-20

        Ostatnia wizyta: 2016-08-17

        Skąd: Mszana Dolna

        Neutralnością się nie martw. Daleko im do niej, zwłaszcza w stosunku do rebeliantów.
        Na razie ich chowam, przed zakulisową walką w Imperium i krwiożerczymi zapędami Republiki

        LINK
        • ...

          Stele 2013-02-14 21:21:00

          Stele

          avek

          Rejestracja: 2010-01-04

          Ostatnia wizyta: 2019-12-19

          Skąd: Wrocław

          Brakuje im lorda, by stawiać ich na równi z resztą imperialnych z przerostem ambicji i niedoborem przestrzeni. Porównując ich z takim Brillem choćby, czyli jednym z nielicznych dokładniej opisanych pomniejszych lordów, wychodzą na bardzo mało imperialnych z tą całą władzą cywilną i wcielaniu nowych jednostek do floty systemowej.

          LINK
          • ...

            tantive 2013-02-15 09:08:00

            tantive

            avek

            Rejestracja: 2004-03-20

            Ostatnia wizyta: 2016-08-17

            Skąd: Mszana Dolna

            Mam pytanie. Z racji braku zdolności do języków obcych, możesz mi powiedzieć czy wiadomo co sie działo z Admirał Daalą po stracie Niewidzialnego Młota? Czy nadal jest to owiane tajemnicą do Czasów "Dziedzictwa Jedi"?

            LINK
            • NIE!!!

              Kassila 2013-02-15 09:18:00

              Kassila

              avek

              Rejestracja: 2009-10-27

              Ostatnia wizyta: 2024-07-09

              Skąd: Cieszyn

              Błagam!!! Tylko nie Daala!!! Nie! Proszę! Ja wiem, że to była szefowa kapitana, ale nie.

              LINK
            • ...

              Stele 2013-02-15 10:22:00

              Stele

              avek

              Rejestracja: 2010-01-04

              Ostatnia wizyta: 2019-12-19

              Skąd: Wrocław

              W "Planecie zmierzchu" spotkała swoją pierwszą miłość z dzieciństwa i wraz z grupką wysiedleńców prowadziła działalność charytatywno-antykryzysowo-osiedleńczą na odległych rubieżach.
              Potem jej się odwidziało i w 17 aby ponownie zebrała maruderów głębokiego jądra i ruszyła na NR, przypadkowo zgrywając się w czasie z ostatnią ofensywą Pellaeona. Ledwo jednak zaczęła, została rozbita przez Bel Iblisa.
              Coś mi świta, że łączyli ją również z działaniami Drugiego Imperium z "Młodych rycerzy"...

              Kassila dobrze mówi, trzymaj się od niej z daleka.

              LINK
      • Re: ...

        Sharon 2013-02-14 21:18:00

        Sharon

        avek

        Rejestracja: 2008-12-26

        Ostatnia wizyta: 2017-02-25

        Skąd: Barlinek

        Stele napisał:
        Wiedzę chyba jeszcze więcej zbędnych przecinków, niż w poprzednich fragmentach. A gdy nawet ja, sam stawiający ich nadmiar, to widzę, to jest naprawdę źle.
        ________
        Racja. Czyżby korekta wszechwiedzącego worda?

        LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..