Szaro czerwony Krążownik Republiki nie pasował do wysokich budynków Coursant. Tym bardziej ,że na lewej burcie miał wielki zielony napis VICTORIA. Była to nazwa statku który ochrzczono na Coursant podobno w obecności samego kanclerza, czym chwaliła się załoga. W rzeczywistości ze starej 1000 osobowej załogi został morze ze sto osób. Reszta zginęła lub dostała awans na admirała dowodząc własnym statkiem. Tak więc krążownik Victoria co kilka miesięcy musiał zmieniać załogę. Tym razem jednak Victoria stacjonowała na lądowisku przed bitwą. Kilka dni wcześniej załoga dowiedziała się , że system Antar przyłączył się do Separatystów i przygotowuje silną obronę planetarną , co było strasznie niewygodne ze względu na bliskość cennych dla Republiki planet. Victoria miała brać udział w bitwie z jeszcze dwoma krążownikami: Calar i Republikan na równi zasłużonymi w bojach. Na lotnisku trwały niezwykle gorączkowe przygotowania do bitwy: obsługa naziemna nosiła amunicję, piloci pilnowali swoich myśliwców w hangarze, technicy sprawdzali w statku każdą śrubkę , zbrojmistrzowie sprawdzali działa a admirałowie sprawdzali przyrządy. Korytarzem do mostku zmierzał komandor Bren dowódca 4 eskadry mającej brać udział w bitwie. Na korytarzu był niezły tłok spowodowany pracami w statku. Nagle Bren ujrzał Admirała Brelna tuż przed nim.
- Witam pana sir jak tam przygotowania? Przywitał się Bren.
- A witam komandorze dobrze. Odpowiedział
- Sir kiedy startujemy?
- Hmm... myślę , że zaraz a co?
- Chodzi o to ,że mamy małe problemy z wtaszczeniem statków, zajmie się pan tym?
- Oczywiście ,a jak już mówiłem startu można się spodziewać za 4 godziny.
* * *
Zgodnie z przewidywaniami admirała krążownik wystartował 4 godziny później. Na ciemnym niebie Coursant jego silniki jonowe wyglądały jak spadająca gwiazda.
Tym razem na mostku panował spokój. Kilku pilotów sterował statkiem, admirał wydawał rozkazy a piloci myśliwców czekali na rozkaz ,,Wsiadać``.
- Jak tam sytuacja ? zapytał admirał
- Dobrze sir jesteśmy przygotowani do przejścia w nadświetlną będziemy lecieć około godziny.
- Wchodź. Rozkazał admirał
Pilot pchnął drążek. Przez dwie sekundy trwał stan nieważkości po czym rozmyły się gwiazdy...
* * *
Przez pierwsze 30 minut lot był spokojny. Piloci nerwowo polerowali myśliwce a działonowi ładowali tyle amunicji ile się dało. Jednak po 30 minutach zaczęły się problemy.
- Sir zdychają silniki nadświetlnej! Krzyknął jeden z klonów.
- Co!
- Tak Sir u mnie też nie za dobrze nie działa łączność poza sektorem!
- Łączyć się z Rrebublikanem, zobaczymy co u nich! Rozkazał
- Tak jest Sir
Systemy jonowe i nadświetlne krążownika przestały pracować, rozmyte gwiazdy stawały się coraz bardziej naturalne . Na pokładach krążowników panowało niezmierne zamieszanie nikt nie wiedział co się dzieje ale wszyscy wiedzieli ,że coś niedobrego. Na mostku panowało jeszcze większe zamieszanie niż podczas bitwy admirał wydawał rozkazy i rozmawiał przez komunikator z admirałami pozostałych dwóch krążowników. Nagle któryś z klonów krzyknął.
- Sir silniki nie działają!
Okrętem szarpnęło tak, że stojący wywrócili się, na dwie sekundy zapanował znany już pilotom stan nieważkości po czym niebo rozjaśniło się tysiącami błysków. Admirał wraz z oficerami wstali i spojrzeli przez okno. Za nim zobaczyli ogromną flotę separatystów. Okrętów było dwa razy tyle co ich krążowników nie mówiąc już o myśliwcach.
- Zasadzka! krzyknął admirał po czym ryknął do komunikatora:
- Wsiadać!!!
Czekający jak dotąd piloci zerwali się z miejsc. Obsługa myśliwców zdejmował zabezpieczenia, klon stojący przy konsoli nacisnął przycisk. Rozsunęła się osłona, przez chwilę nic nie chroniło wlotu do hangaru lecz jednak później zmaterializowało się niebieskie pole siłowe. Piloci zaczęli wsiadać do myśliwców, zapinać pasy i nakładać na głowy hełmy. Myśliwce ARC 170 Starfighter wystartowały z hangaru. Przez chwilę na ich kanale komunikacyjnym zpu-4 trwała cisza lecz potem ktoś się odezwał.
- Dobra 4 eskadra musimy poradzić sobie z tymi szumowinami szyk delta!
8 myśliwców zformowało szyk. Leciały podczas bitwy po swój cel, gdyby ta akcja planowana była od dawna. Lecieli wprost na eskadrę TRI - Fighterów. Wydawało się ,że w szyku będą walczyć gdy w ostatniej chwili usłyszeli głos komandora Bren`a:
- Rozproszyć się!
8 myśliwców rozleciało się na wszystkie strony i zaczęli pogoni za droidami.
Zaczęli strzelać z eskadry 12 TRI - Fighterów zostało 6. Komandor Bren zaczął się rozglądać we wszystkie strony. Kątem oka dostrzegł jednego z członków eskadry ściganego przez 3
TRI - Fightery. Ruszył na odsiecz leciał w jego kierunku i krzyknął przez komunikator:
- Czwórka Masz ich na ogonie!
Myśliwiec zaczął manewrować lecz droidy nie dawały się zgubić. Bren spojrzał na wyświetlacz. Zobaczył tam czerwoną ramkę w której znajdował się droid. Nacisnął przycisk działka, w kierunku statku poleciały cztery zielone strzały. Był doświadczony więc celował w środkowego wiedząc ,że wybuch strąci dwa pozostałe. Było tak jak pomyślał środkowy TRI - Fighter wybuchł zmiatając przy tym dwa pozostałe.
- Dziękuję Sir. Usłyszał od pilota myśliwca z numerem cztery.
Bren uśmiechnął się, Jednak kątem oka dojrzał coś co go przeraziło.
* * *
Prawy bok Victori płonął. Pod nią wisiały dwa okręty droidów. Na mostku panował prawdziwy chaos. Admirał łączył się z Republikanem. Calar spadł na planetę chwilę wcześniej. Pozostali przy życiu działonowi strzelali resztkami amunicji.
- Trzymajcie się! Zakończył rozmowę admirał po czym zwrócił się do oficera:
- Słuchaj mnie uważnie Jerlo nie uratujemy już Victori jest za bardzo zniszczona, ale możemy uratować Republikana. Mam pewien plan może szalony ale jedyny. Wszyscy mają 5 minut na opuszczenie prawej burty, potem walniemy ją o te dwa okręty pod nami. Jeden ma sensor zakłócający, ma silne tarcze dlatego inaczej go nie rozwalimy, eskadry polecą na Republikana zrozumiałeś?
- Tak jest Sir!
- Wykonać!
Admirał podszedł do komunikatora i wydał rozkaz do jednego z klonów od łączności.
- Nadaj na cały statek!
- Tak jest Sir!
Klon przełączył na kanał wewnątrz statku.
- Wszyscy mają pić minut na opuszczenie prawej burty, przygotujcie się na uderzenie!
* * *
Pięć minut później admirał rozkazał.
- Piloci kierujcie statek prawą burtą na te krążowniki droidów pod nami!
- Tak jest Sir!
Admirał przełączył na kanał zpu-4 i powiedział:
- Piloci wszyscy lećcie do Republikana mam plan później wam powiem.
Okręt obrócił się prawą burtą w dół. Pilot wyłączył silniki. Victoria zaczęła spadać. Admirał wyjrzał przez okno i zacisnął zęby, okręt był może dziesięć metrów od celu. Sekundę później Victoria uderzyła. Szarpnęło stojący polecieli na ściany. Prawa burta wybuchła uderzając o dwa okręty droidów. Plan admirała poskutkował pod wpływem uderzenia całe przody obu okrętów odleciały. Chwilę wybuchało po czym Victoria zaczęła spadać ku planecie.
* * *
Admirał obudził się. Mostek przypominał teraz dom po bombardowaniu. Bolało go wszystko lecz wiedział co musi zrobić. Podszedł do komunikatora i próbował połączyć się z Republikanem. Chwilę tylko buczało i właśnie wtedy kiedy admirała zaczęła opuszczać nadzieja usłyszał głos:
- Żyjecie? Zapytał admirał Republiakna
- Tak mi się wydaje.
- Uratowaliście nas. Po tym jak zobaczyliśmy was spadających w kierunku droidów wiedziałem co zrobiłeś ,znam cię. Jak łączność została odzyskana przybyli w ciągu kilku sekund. Zaraz przyleci po was flota.
- No cóż... miło że mogliśmy się na coś przydać czekamy.
Koniec
Przepraszam z błędy.