Najwięksi reżyserzy kina falowo oficjalnie odmawiają reżyserowania E VII, ostatni z nich, to J.J. Abrams, oraz Jon Favreau. Kręcenia nie podjął się również sam Steven Spielberg. Nasuwa się tutaj proste, aczkolwiek oczywiste pytanie, dlaczego tak bardzo boją się tego wyzwania, że zawczasu czmychają za miedzę?
Wydawałoby się, że odpowiedz jest banalnie łatwa, po prostu zbyt duże ryzyko dla tak utytułowanych artystów, ale czy na pewno, o to chodzi? Ja osobiście uważam, że tu nie chodzi o ryzyko, ponieważ ci reżyserzy doskonale wiedzą, że fani SW, to zarozumiali skrajni fanatycy liczeni w milionach, ich oczekiwań nawet sam Lucas nigdy nie potrafił sprostać narażając się na wieloletnią zajadłą krytykę i rzucaniem pod jego adresem obelg, na co sam stwórca niejednokrotnie się skarżył, a co mogło mieć również wpływ na jego ostatnią kontrowersyjną decyzję.
Niestety chodzi, o to, że zdewociali fani SW zjedzą każdego, kto cokolwiek spróbuje robić przy ich uniwersum i nie ma zmiłuj się, nie ma żadnej świętości, każdy, kto się odważy zostanie pożarty żywcem i ukrzyżowany, to jest właśnie faktyczny powód, dla którego najwięksi artyści kina nie chcą się podjąć, nie tyle ryzyka, co nieuniknionego artystycznego samobójstwa. Jedynie mało znani reżyserzy nie mają nic do stracenia, mogą wykorzystać niepowtarzalną sytuację by na stałe zapisać się w historii kina, oraz wypromować na marce. A, co wy o tym sądzicie?