Jak na razie jest to jedyny odcinek piątego sezonu, który od biedy można nazwać znośnym. Zaszokowała mnie ilość dialogów, która nie była do bólu przewidywalna, jak to zwykle ma miejsce w tym serialu. Drżałem w posadach kiedy Steela zaczynała swą wielką przemowę do the People of Iziz - całe szczęście, że nie trwała ona za długo. Jak na razie całkiem nieźle kreowany jest król Dupa (czy jak mu tam), a jego dialogi ze Złym Królem nie są wcale takie najgorsze. Droid-dowódca nie szokuje bezdenną głupotą, a to już zawsze spory plus (w ogóle dobrze, że w tym odcinku droidy Sepków prawie się nie odzywają, bo mnie osobiście szlag trafia, jeszcze zanim cokolwiek powiedzą - wystarczy te debilne "eeeee..." i ta cała maniera), a generał Piłsudski mógł się nawet okazać interesującą postacią. Oczywiście wszystkie te zamiary zrujnowało zakończenie, ale i tak wspominając jego rozmowę z bratem Steeli (whatever his name was) jestem po prostu zszokowany, że Filoni potrafi czasem pod tym względem wyjść ponad poziom RotS.
Pozostaje tylko pytanie: gdzie to wszystko zmierza?
Np. taka Ahsoka, która nie może się angażować. Pytam po raz kolejny: DLA. CZE. GO?! Zły Król jest w sojuszu z CIS, a z CIS mamy WOJNĘ! Poza tym z jej rozmowy z Anim i Obim można wywnioskować, że jej neutralność ma pomóc rebeliantom nauczyć się walki. Wszystko okej, tylko co jeśli stawką ich porażki jest życie Dupy?
Pozostaje nam jeszcze nieszczęsny trójkącik.
Żeby była jasność: co by o Filonim nie powiedzieć, love stories wychodzą mu lepiej od Lucasa (nie żeby to było jakieś szczególne osiągnięcie), a "A Friend in Need" uważam za jeden z lepszych odcinków poprzedniego sezonu. Ahsoka buja się w Luksie, w którym buja się też Steela? Okej, nie mam nawet nic szczególnie przeciwko (choć nadal nie rozumiem, co ma w sobie Lux, że obie na niego lecą).
Problem jest taki, że w pierwszym odcinku tetralogii był to praktycznie drugi najważniejszy wątek. A teraz gdzie on się podział? W poprzednim odcinku został jedynie zarysowany, a w tym też niewiele się w tej kwestii rozwija. Zbyt niewiele, na czym traci konsekwencja. Cały czas mam nadzieję, że finał tej historii nie będzie pod tym względem szczególnie sztampowy, tym bardziej, że Lux chyba ma ochotę grać na dwa fronty. Z kolei czemu Steela kazała mu sobie iść, jak się zaczął do niej przymilać, skoro tak bardzo jej na nim zależy? This just doesn`t add up, Dave!
Poza tym standard: dużo łubudubu, cztery modele twarzy na krzyż, wymyślna metoda egzekucji polegająca na oczekiwaniu ze wzniesionymi pałkami (bez skojarzeń) na tyle długo, by można przeprowadzić akcję ratunkową. W następnym ktoś zginie - stawiam na braciszka Steeli, bo on i tak nikogo nie obchodzi. Ale może Filoni będzie miał jaj i zaciuka samą Steelę? Albo... Luksa?
Ale pewnie nie.