i gorące kobiety.
i gorące kobiety.
Lubię kobiety z serem i gorące masło.
najlepiej zrobić kanapkę z masłem, na to pokrojony ser pleśniowy i to posmarować grubo majonezem i można dla smaku posypać tartą papryką.
Nie lubię masła, ale sery kocham. A laski, to już przeszłość dla mnie, choć widok miły
Ja uwielbiam na śniadanie świeżą bułkę z masłem, serem, ew. jeszcze szynką, i z pomidorem. Polecam.
Jem płatki.
Z mlekiem?
Z kozim mlekiem
Z nosa?
Jak z nosa to chyba takie: http://c.wrzuta.pl/wi16480/13d218d2002ac711456b3ad0/przystojniak
Jesus Christ!
Nie wzywaj imienia pana Boga nadaremno.
ja mam okazję dostać bułkę na śniadanie, to moja ulubiona to taka, co robią w piekarni na Śląsku, na wsi, u mojego dziadka. Jest taka jajowata z przedziałkiem w środku. I się ją rozrywa na pół, wydłubuje to "tłuste" ze środka, ugniata trochę i taką "kulkę" się smaruje masłkiem. Mniam! Ponoć cała moja rodzinka tak jada te bułki
Będę na Starforsie jako gość honorowy. Poznacie mnie po bułce z pasztetem.
ostatnio lubie cienko uje*anego kotleta z piersi kurczaka, ale to tak cienkiego jakby go 5 razy walcem przejechali, a na końcu trochę zagęszczarką dobili... Do tego frytki, suróweczka no i ?!?! Sos Kebab firmy Fanex , najlepsze w potrawie, którą karmią mnie w pracy XD. Ale tak serio to sosik mistrzowski )
Ja ostatnio lubię sobie zjeść w jakiejś dobrej knajpie, przedwczoraj poszedłem z rodzinką do indyjskiej. Powiem szczerze, że kurczak w curry był znakomity + pierogi nadziewane zielonym groszkiem, jagnięciną i cebulą na przystawkę.
Jeżeli chodzi o masło, to czasami do kanapek, ale niewiele. A tak w ogóle to uważam za masochizm smarowanie masłem Nutelli. o.O
To jest zboczenie jakieś, którego nie rozumiem.
to naprawdę aż żal dupę człowiekowi ściska jak z 1 strony szkoda mu 20-30 zł na jakieś fajne danie, a potem przychodzi mu do głowy że tyle w 2 dni na szlugi wydaje ... Dlatego jako że (znowu) rzucam to codziennie pozwalam sobie na jakąś przyjemność która kosztuje tyle co 2 paczki (dziennie paliłem trochę ponad 1.5 paczki). Tak więc np obiadek w knajpce ;] Dzięki temu wiem co traciłem przez fajki ;]
1,5 paczki od kiedy? Tzn. ile mniej-więcej paliłeś? Ja zacząłem w pierwszej liceum i rzuciłem teraz, pod koniec drugiej. Ale znowu nie paliłem dziennie zbyt wiele.
Darth Vos napisał(a):
1,5 paczki od kiedy? Tzn. ile mniej-więcej paliłeś? Ja zacząłem w pierwszej liceum i rzuciłem teraz, pod koniec drugiej. Ale znowu nie paliłem dziennie zbyt wiele.
________
2003 albo 2004 nałogowo do 2007.
Rzuciłem na dwa lata. Wróciłem do palenia w 2009.
Rzuciłem w wakacje 2010. Nie paliłem niemal przez 2 lata (po raz drugi )
Wróciłem na przełomie 2011/2012 Jakieś 8 miesiecy palenia, rzuciłem 4 dni temu
A ja wbijam sobie do głowy, jak mogę być tak głupi, żeby popalać 3-4 fajki na dzień....
Elendil napisał(a):
A ja wbijam sobie do głowy, jak mogę być tak głupi, żeby popalać 3-4 fajki na dzień....
________
3-4 fajki na dzień ... O stary, nigdy bym nie rzucał w takim przypadku ... zazdroszczę mojemu dziadkowi, on traktuje szlugi jak normalny człowiek piwko - taka przyjemność po ciężkim dniu, albo jak ktoś wpadnie. Czasami 2 tygodnie możesz tego nie tknąć, czasami walnąć z kimś kilka pod rząd, czasami jedno wieczorem sam ;] On tak właśnie jara ;] Gdybym ja tak palił, to przenigdy bym nie rzucał Czysta przyjemność. Niestety jeżeli biega o mnie i o szlugi - muszę miec wszystko albo nic. Moi kumple zawsze się dziwią jaki ze mnie ewenement. Niektórzy z nich palą DUŻO mniej ode mnie (np 8-12 dziennie ... mało przy moich 25-35) ale rzucić, lub zrobić dnia-bez-fajki nie potrafią ... podczas gdy ja (niemal) bezproblemowo ;] ale nawet jak już odpalę jednego ... no to nie ma przebacz, 3 szlugi na godzinę to moje normalne tempo xd Na szczęście od paru dni znowu spokój, oby potrwał po raz 3 te 2 lata Bo to że na zawsze to nie liczę ...
"Człowiek nigdy nie ucieka od nałogu, ma jedynie krótsze bądź dłuższe przerwy od bycia uzależnionym" :]