Długo i drogo czyli wiadomo, że to Polcon No ale przyjechać trzeba

Dla informacji, można już rezerwować noclegi w salach wspólnych:
http://polcon2012.pl/noclegi-w-szkole-2/
Jak pisał Wedge, ilość miejsc ograniczona, więc warto się pospieszyć.

Akredytacja, nocleg i polconowy kufel zamówione .

Kolejny gość specjalny


http://polcon2012.pl/erich-von-daniken-na-polconie/

Nie było mnie tu przez eony, podczas których orbitowałam bliżej fantastyki ogólnej. Ale powoli wracam. A na PolConie będę na pewno, wejściówkę opłaciłam już w kwietniu.

Do zobaczenia w sierpniu!

Oczywiście, że będę na Polconie! Do zobaczenia!

PS: Wie ktoś jakie będą Star Wars`owe atrakcje?

Chciałbym zadać parę pytań o bilety i ewentualnie skontaktować się z kimś kto ma je rozdysponować, bo trochę się pospieszyłem i chciałbym zmienić formę płatności, to niby niewielka różnica, ale z przyczyny podanej już przez Strida chciałbym zataić przed domownikami koszt ów imprezy .

Pojechałbym na Polcon, ale pewnie nie ma już miejsc noclegowych w szkole ;p

Z resztą dużo osób jedzie z Bastionu?

Tak się zastanawiam, dużo ludzi z Warszawy jedzie?
Bo ja będę z Warszawy pociągiem startował, można się zbić na dworcu, zawsze to weselej w kilka osób przez te 6-7 godzin.

Tak Stele, zabijesz mnie, parę innych osób pewnie też, ale nie jadę...przez swoją opieszałość Zanim zabrałem się za sprawy akredytacji i noclegu, to nie było już ani jednego, ani drugiego.

Bywa, za głupotę i opieszałość się płaci.

Jedzie ktoś fajny?

a nie chce spać w szkole to proszę, jest alternatywa


http://polcon2012.pl/polecamy-orange-hostel/

otóż: będę, na pewno w piątek i sobotę, może i w czwartek, jeśli ktoś chce się umówić na jakieś piwo to zapraszam do kontaktu.

i po Polconie Fajnie było spotkać ludzi spoza Wrocławia (niektórych po raz pierwszy [np. Lord Budziol czy Nen Yim], niektórych ponownie), relacja będzie na Bastionie za jakiś czas, zdjęcia się wgrywają, to też chwila upłynie, ale będą w odpowiednim temacie

Także Polcon uważam za udany.

Śmiesznie było. Śpiąc we własnym łóżeczku, może i każdego dnia byłem najedzony, wyspany i czyściutki, ale straciłem pół konwentowego klimatu. Wyjazdówki zawsze jednak lepsze są. Dziękuję tym nielicznym gościom, którym zechciało się na ziemie odzyskane zjechać. Szkoda, że nie było was więcej. Dziwną zasadą każdy konwent przez pewne grupy musi być bojkotowany i nigdy nie idzie spotkać wszystkich znajomych w jednym miejscu.

fajnie było Was zobaczyć! I pogadać. I potańczyć.
Mam nadzieję, że już wkrótce nadarzy się kolejna okazja

http://paradoks.net.pl/read/19338

Polcon w 2014 w Bielsku.. xDDD

Też chciałam napisać, że było fajnie. I mimo, że plątałam się po prawie wszystkich możliwych salach, to jednak w starwarsowej było mi najbardziej swojsko, mimo że nikogo z Was na początku nie znałam (no dobra, kilkoro kojarzyłam, ale podejrzewam, ze bez wzajemności ). Nie wiem, czy to jednorazowy nalot, czy kiedyś jeszcze się to powtórzy, niemniej DZIĘKI.

jeśli nie liczyć Pilchowic`06, czyli imprezy bardziej fanowsko-amatorskiej niż oficjalnej, był to mój pierwszy konwent. Zorganizowany we Wrocławiu, a więc odpadał mi dojazd, do tego tania wejściówka, a i wiele ciekawych nazwisk na liście gości się znalazło, tak więc wpadłem.

Zacznę od negatywów, jako że było ich mniej, a i przyjemniej będzie zakończyć posta pochwałami co leżało, to organizacja - stałem 1,5h w kolejce do akredytacji, no kuwa kuwa sorry, dłużej się naczekałem tylko na Openerze 2010, a i to dlatego że masa ludzi przyjechała tylko na Pearl Jam. A tutaj kilkaset ludzi i nie wyrabiali z przyjmowaniem kasy i wydawaniem identyfikatorów, być może gdyby zatrudnili do tego więcej niż ~6 osób to szłoby to płynniej w każdym razie to nie wszystko, takie kwiatki jak "autor i słuchacze stoją pod salą bo ktoś gdzieś zgubił klucz do niej" też się zdarzyły, no i brak stanowiska do autografów też nie był specjalnie bystrym pomysłem - autorzy byli zmuszeni do szukania wolnego miejsca na korytarzu, do nich ustawiały się kolejki, blokowało się przejście... i tak po kolei. Trochę wstyd był, jak posadzili Bretta przy ławce na przejściu w korytarzu, Ćwiek nie dostał nawet tego i podpisywał na kolanie, a Grzędowicz siadł sobie na małym ogródku gastronomicznym i podpisywał obok zdumionej pani wcinającej zapiekankę no i podział programu typu: kilka sal stoi puste, a tymczasem w IC i IIC co godzinę coś innego, autor kończy swój wykład a ludzie ubrani w te śmieszne pomarańczowe koszulki juuuż go: won parchu bo zaraz następni będą! Oczywiście nie dosłownie w ten sposób. mogliby dać w programie trochę zapasu czasowego, przynajmniej tym najważniejszym punktom. Tym bardziej szacunek dla wszystkich, że nikt nie odmówił podpisywania książek, nie było żadnych fochów ze strony twórców, nie trzeba się było prosić. Nawet Sapkowskiego, o dziwo, a szedłem na Polcon z: dwoma tomami Wiedźmina oraz "Lux Perpetuą" w plecaku i małymi nadziejami na zobaczenie go, a co dopiero uzyskanie autografu. A tu psikus a skoro już się tak ładnie ułożyło, to przejdę do pozytywów konwentu czyli:

- zaproszeni goście - prawie cała czołówka popularniejszej polskiej fantastyki, z jej królem - Sapkowskim - na czele. Do tego Miroslav Zamboch - najlepszy autor z Fabryki Słów, Peter V. Brett czyli również solidny pisarz, Edward Lee - którego twórczości jeszcze nie znam, ale po spotkaniu z nim wiem, że jest w moich klimatach, więc się zapoznam: "Sukkub" już kupiony. Fajnie, że dało ich się "machnąć" za jednym razem, oszczędzi mi to sporo jeżdżenia i chodzenia na różne spotkania autorskie, bo niewielu Polaków których podpisy chciałbym już zostało, a zagraniczniacy przyjeżdżają rzadko. Dla niezorientowanych, złapałem bakcyla książkowo-autografowego po poznańskim spotkaniu z George`em R. R. Martinem. Nie mam tego jeszcze tyle, co autografów od muzyków, ale jak na rok zbierania, jest całkiem OK.

Najciekawszym punktem programu okazało się to, na co najbardziej czekałem - czyli spotkanie z Sapkowskim. Sala przepełniona, ale jako że czekałem już godzinę przed (a było ono o 10 rano!!! - skurwysyny! właśnie, zapomniałem: wcześniej się jeszcze nie dało?), miałem dobre miejsca. Mimo że o jego planach pisarskich nie dowiedzieliśmy się praktycznie nic, to było bardzo ciekawie, fajnie opowiadał, wspominał, dawał anegdoty. Jak również bardzo fajnie, że nie przyszedł na drugie panel w którym miał uczestniczyć, ku rozczarowaniu większości sali. Świetny człowiek, jestem pod wrażeniem.

Tak poza tym, to zdarzały się spotkania ciekawsze lub mniej, np. o ile przyszłe plany Ćwieka czy Ziemiańskiego niezbyt mnie interesowały (mimo że spotkania z nimi były ciekawe), to bardzo chętnie posłuchałem o takowych u Wegnera czy Zambocha. Najbardziej się męczyłem na spotkaniu z Orbitowskim, no ale wiedziały gały co brały, była to premiera jego najnowszej powieści "Ogień" o tematyce która mnie kompletnie nie obchodzi, i no cóż, opowiadał głównie o niej no i przysypiałem po wstawianiu na poranny panel Sapkowskiego, czy już mówiłem CO ZA SADYSTA JEBANY DAJE TAKIE RZECZY NA GODZINY PORANNE? Cały Polcon chodziłem jak pół-zombie, bo i następnego dnia musiałem wstać na 10, na spotkanie z Wegnerem.

- dużo fajnych nerdowskich stoisk z merchem, chyba każdy znalazł coś dla ciebie. Dobrze że mieli książki zaproszonych gości, ja np. na kupno najnowszej książki Zambocha zdecydowałem się, stojąc już koło niego

- lokalizacja - dobry dojazd, blisko Pasażu, wygodne sale wykładowe, które w większości przypadków radziły sobie z ilością zainteresowanych.

W przyszłych latach Warszawa i Bielsko... dobre miasta, jeśli program będzie ciekawy i termin, to do przemyślenia. Polcon to fajna impreza, przynajmniej ja się bawiłem tam dobrze.

Polcon, Polcon i po Polconie. Wrocław powitał mnie niesamowitą ilością żuli w okolicach dworca (serio, myślałem że w Wawie pod Centralnym jest ich sporo, a tu idę, i mijam cały parczek szczelnie nimi wypełniony o_O), absurdalną sygnalizacją świetlną oraz graffiti Motoru Lublin .

Organizacyjnie był to IMHO jeden ze słabszych Polconów. In plus wypadła możliwość odebrania akredytacji w szkole noclegowej, gdzie kolejki nie było wcale. Niestety, były tam tylko identyfikator i program, po resztę musiałem się pofatygować do akredytacji w budynku głównym. Z jakichś powodów kolejka była wstrzymywana przed wejściem do szkoły (tak mi się przynajmniej wydawało, że ten tłum to kolejka?), przez co momentami część stanowisk była pusta, a ludzie tłoczyli się w najlepsze na zewnątrz. W tejże akredytacji z trudem wywalczyłem antologię i resztę stuffu, karty głosowania na Zajdla nie otrzymałem (a potem zdziwienie, że jakieś niesnaski wokół nagrody się robią). W ogóle organizacja wyglądała na robioną na łapu-capu i ostatnią chwilę (co zresztą czasami wychodziło na dobre, nie było np. kretyńskich przydzielanych miejsc w szkole czy na spotkaniach z Danikenem). Świetnego systemu waluty konwentowej nie było również, a informator miał wybitnie absurdalny układ (przypuszczalnie spowodowany tym, że tabela programowa powstawała na dzień przed konwentem ).

Lepiej było pod względem programu. Udało mi się posłuchać Sapkowskiego, Bretta (który okazał się być bardzo fajnym gościem), paru innych autorów. Jak zwykle nie zawiedli Cholewowie, udało się nawet parę razu wpaść na blok gwiezdno-wojenny. Konkurs filmowy w formule 100% sudden death rozbrajał (pozytywnie), łedżowa wiedzówka okazała się w końcu nieustawiana . Galę przegapiłem, tym niemniej Zajdla za opowiadanie dostał Ćwiek (moim zdaniem bardzo słusznie), zaś za powieść Kossakowska (nie czytałem, stawiałem na Szostaka, względnie Piskorskiego).

Niedostatki konwentu rekompensowali jak zwykle fani. Z tego miejsca chciałem pozdrowić Kasę (istnego matuzalema fandomu, z którym można powspominac przedwieczne czasy), Rybę, Ariando, całą resztę ekipy spod (zalanych) schodów, Stele`a oraz generalnie wszystkich spotkanych starwarsowców, w szczególności tych sobotnich spod Cynamonu (swoją drogą, w Poznaniu trzeba się chować pod mostami, we Wrocławiu wystarczy przysiąść na krawężniku ).

Za rok impreza przenosi się do Warszawy (po jakimś dziwnym skrewieniu Torunia), a na koniec coś z cyklu "Gruba rozkmina konwentowa": w sobotę rano zastanawiałem się przez chwilę, co logo wrocławskiego fanklubu robi na tamtejszych autobusach .