hip-hopu, w popularnym tego słowa znaczeniu raczej nie słucham ;] Ale samego RAPU ? No kurde, jacha ;] Kapele od których zacząłem słuchać muzyki to zespoły które wywindowały w górę na popularności nu-metalu i rapcore`u (Limp Bizkit, Crazy Town, Linkin Park, Korn, Deftones, Sweet Noise, Rage Against The Machine). W sumie patrząc na koncerty na które się wybieram w tym roku (My Riot, Red Hot Chilli Peppers, Limp Bizkit, Enter Shikari, Luxtorpeda, może Linkin Park i może KoRn) to jadę na kapele które z rapowaniem są za pan brat
Samego trip-hopu i amerykańskiego czystego rapu również zdarza mi się posłuchać. Ja słucham KAŻDEGO rodzaju muzyki, byle muzyka była dobra, tyle.
A co do polskiego hip-hopu ? Hmm. Kiedy byłem w gimnazjum hip hop istniał już od jakiegoś czasu u nas wprawdzie (i miał się dobrze, również dzięki głośnej śmierci Magika) ale to właśnie wtedy stał się hitem w mainstreamie. Nagle wszystkie Vivy, MTV itp puszczały HH na okrągło. Każdy miał skejtowe ciuchy i każdy słuchał tej muzy. Na początku podeszłem do zjawiska z zainteresowaniem. Czemu nie ? Coś nowego, świeżego. Niestety szybko wszechobecność hip-hopu (a szczegónie propagowanie go przez niedorozwojów z mojego gimnazjum) sprawiło że rzygałem nim. Gówniarze gadali tylko o tym, a ja (jako że internet miałem dopiero w 2 albo 3 gimnazjum) nie miałem dostępu do innej muzy. Jak widziałem (albo słyszałem przez ściany, bo mieszkałem wtedy w bloku) ten kawałek Peji "Co Cię Boli" (ten z tym pieprzonym KŁAP KŁAP) to myślałem że wyjdę z siebie. Tym bardziej że do mojej muzy była totalna nietolerancja (tzn ja akurat w kontkatach społecznych problemów nie miałem, i koleżkom, tudzież znajomym ze szkoły/judo/osiedla nie przeszkadzało że słucham "szatanów", ale pomimo to dobijały mnie konwersacje tego typu :
Murzyn (ziomek z bloku) : Siema Mati
Ja : Siema
Murzyn : Eeeee ? Ty masz dres ??
(Miałem czarny T-Shirt i spodnie dresowe bo byłem po wieczornym joggingu)
Ja : No a co w tym dziwnego ?
Murzyn : No bo ... ja myślałem że słuchasz ŁEGREBEGREBLE
-_-
No koorwa rozmowa z 16letnim fanatykiem HH Szok że posiadam dres, wtf ? (Dodam że nigdy nie ubierałem się jak metalowiec ani koleś z żadnej innej subkultury, wtedy jeszcze bym zrozumiał jego zdziwienie że założyłem dresik. Ale całe życie noszę dżinsy i obcinam się na krótko, więc wtf?)
Tak więc do końca gimnazjum dorobiłem się alergii na hip hop. A Polski to już szczególnie. (I winiłem go nawet za zdałnienie młodego pokolenia. Dopiero później uznałem że ono i tak by było głupie, a hh ukształtował tylko pewien kierunek )
Tak więc mój kontakt z rapem ograniczał się do kapel które używały tego rodzaju ekspresji (tudzież zapraszały raperów do featuringu), no i czasem triphopu etc. Jednak w liceum dostałem od kumpla płytę WWO "Witam Was W Rzeczywistości" ... No i słucham jej do dziś ;] Kawał świetnej muzy. Ogólnie Sokołowi zdarzało się (no i do dziś zdarza, ale zdecydowanie rzadziej) nagrać prawdziwą perełkę. Gość ma świetny głos, spokojny flow i naprawdę ciekawie operuje tekstem ten warszawski cwaniak W niektorych jego tekstach panuje niesamowity klimat. Dzięki temu albumowi dałem polskiemu hiphopowi (NO WŁAŚNIE "hiphopowi" czy "hip-hopowi" ? Jak to jest po polskowatemu ? ) nową szansę. Co prawda początkowa euforia nie trwała długo (by znaleźć perełki trzeba było się przedzierać przez prawdziwe morze gówna), ale uznaję że jest w polskim hh paru ciekawych twórców których warto sprawdzić. No i sama muza przestała być na jedno kopyto i obecnie możemy znaleźć niezłych wykonawców z nawet tak niszowych półek jak horrorcore. Poprzeczka się podnosi.
Cóż wielkim fanem hh nie jestem, jednak ta rosnąca tendencja to dobre zjawisko, skoro ta muza tak się u nas zakorzeniła i bachory (czy tego chcemy czy nie) szukają odpowiedzi i wskazówek w tej muzyce. Tyle.