Cieszę się, bo nie czytałem tych numerów Empire, a Republic z Bitwą o Jabiim były naprawdę udane Liczę na fajne nawiązania ...

Nie dziwię się, że Egmont ogranicza komiksy. Pewnie się załamali, gdy spojrzeli na zabójczą ilość postów w tematach o SWK, szczególnie o kwartalnikach

W cieniu ojców, bardzo fajna historia. Spodziewałem się kolejnej nieciekawej akcji Rebelii przeciw Imperium, a jednak tego typu fabuła może jeszcze zaskoczyć. Interesujące połączenie z Bitwą o Jabiim i motyw porównania ojca do syna (szczególnie Luke`a do Anakina, bo wątek jabiimskiej rodziny już trochę słabszy). Nawet Leia niespecjalnie nie denerwowała, dobrze rozpisana i rozrysowana postać, trochę na uboczu. Rola Vadera i jego wspomnień odnośnie wojen klonów i niesławnej kampanii, trochę za słabo rozwinięta, ale rozumiem, że akcja musiała iść w inną stronę.
A propos jeszcze nawiązań, czy Hobbie to "ten" Hobbie z Biggsa Darklightera? Mało już pamiętam tamten komiks, ale imię jakby znane...

Tak na oko licząc, 8/10 mogę dać.

Czy ten matematyk/logistyk złapany w tym komiksie to ten sam gość o którym wspominają we Wzorowym Oficerze ?

Komiks całkiem niezły. Lubie czasy w których jest ta akcja, dosyć ciekawa historia, komiks polecam.

"W cieniu ojców" przenosi nas do serii Empire, która do tej pory nie miała szczęścia ani do dobrych rysunków ani tym bardziej do ciekawych historii. Z drugiej jednak strony ta miniseria miałaby być po części oparta na "Bitwie o Jabiim", który jest jednym z moich ulubionych komiks z okresu Wojen Klonów. Tutaj niestety nie wszystko wyszło do końca dobrze jednak i tak jest powyżej średniej.

Jabiim wciąż walczy. Dla obu stron konfliktu koniec Wojen Klonów nie był końcem ich wojny. Separatystów zastąpił Imperium, któremu również zależy tylko na złożach tej deszczowej niegdyś planety. I tak poznajemy Nolana Gillmunna, który stara się kontynuować dzieło swojego ojca, Orlissa. Wkrótce na zaproszenie Nolana na planecie zjawia się mała grupka rebeliantów gotowa pomoc buntownikom. Wśród nich jest także Luke Skywalker. Więcej streszczać fabuły nie będę gdyż tą każdy chętny sam pozna. Skupię się na potomkach Orlissa i Anakina. Nolan jest innym typem człowiek niż jego ojciec. Chociaż również jest wspaniałym przywódcą stara się nie działać tak impulsywnie. Luke wierzy jeszcze iż jego ojciec był wspaniałym Jedi i za nic w świecie nie chce uwierzyć, że był on zdrajcą. Zdziwiła mnie natomiast reakcja Jabiimitów na fakt iż Luke musi być potomkiem Anakina. Czyż nazwisko Skywalker nie jest jednym z najpopularniejszych w całej galaktyce? Rozumiem że ktoś wierzy w takie zdarzenie losu ale mimo to... Pod koniec pojawia się również Vader, który (podobnie ja z Tatooine) obiecał sobie nigdy już tutaj nie wracać. Rozśmieszyła mnie akcja Wedge i Hobbie`go - sami zrobili na szaro całkiem sporą flotę Imperium. Nie wiem, kto ma w to uwierzyć. Na koniec głównie bohaterowie uraczyli nas kilkoma patetycznymi przemówieniami, na który trzeba przymknąć oko. Rysunki prezentują się całkiem przyzwoicie, rysunkowa Leia wygląda nawet lepiej od oryginału a i reszta postaci jest dobrze przedstawiona. Trochę gorzej wygląda to w scenach walki ale ogólnie duet Melo&Lacombe spisali się całkiem nieźle.

Ciężko jednoznacznie ocenić ten komiks. Z jednej strony sporo fajnych elementów i łącznie nowej trylogii ze starą, z drugiej jednak nie wszystko wyszło tak jakbyśmy tego chcieli. Patrząc teraz jednak na kadrę z Leią oraz Nerą wychodzącymi ze Stardustera daje się 6/10

P.S. Plusik za ciekawe artykuły o naszym kochanym Bastionie oraz relacji ze StarForce!